Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2012, 11:35   #31
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Po nocy spędzonej w grocie, czuliście się nadzwyczaj wypoczęci. Burza na zewnątrz całkiem ustała, a wokół dawał się słyszeć tylko rozbudzający śpiew ptaków. Gdy wyszliście poza jaskinie, poczuliście na twarzach ciepłe promienie porannego słońca. Staraliście się nie tracić czujności, biorąc pod uwagę fakt ile nieprzyjemnych sytuacji was już tutaj spotkało, teraz jednak czuliście się niezwykle odprężeni i bezpieczni. Po zebraniu swoich rzeczy wyruszyliście pełni sił w dalszą drogę. Wędrówka przebiegała wam bardzo spokojnie. Na trakcie nie było widać żadnych zagrożeń czy nadarzających się problemów które mogły by was spowolnić. W taki sposób minęły wam dwa kolejne dni marszu.

Gdy mieliście już poczucie pełni bezpieczeństwa i beztrosko szliście leśną drogą waszą uwagę przykuł nagły szelest krzewów rosnących wzdłuż ścieżki. Mogło by to być jakieś zwierzę, gdyby nie chybotały się w jednym czasie wszystkie zarośla wokół was. Nagle na ścieżkę, od wszystkich stron wkroczyło na oko ze dwudziestu rosłych mężczyzn.

[media] http://www.robinhood.nostalgia.pl/robin-hood-03.jpg[/media]

Każdy z nich spoglądał na was z uśmiechem przypominającym wilka obserwującego swoją zdobycz. Odruchowo wyjęliście broń i przylgnęliście do siebie plecami, oczekując najgorszego. Otaczająca was grupa również natychmiast się ozbroiła wyciągając przed siebie miecze, topory, kusze i łuki. Nie wyglądało to na wyzwanie w jaki kolwiek sposób porównywalne z grupką goblinów czy nawet rozwścieczonym niedźwiedziem. Gdy wszyscy zdawali si być już gotowi do walki z zarośli dał się słyszeć silny, głęboki męski głos.

-Czekać! Żeby mi się żaden z was durnie nie wyrwał jak poprzednio i dał mi spokojnie w życie wprowadzić mój plan!

Na ścieżkę z pomiędzy otaczających was ludzi wyłonił się mężczyzna, postury przypominającej dorosłego byka. Nawet oczy Braxa musiały powędrować w górę by móc spojrzeć na twarz podchodzącej do was osoby. Człowiek stanął przy was, po czym zdjął z pleców wielki, jak cała jego osoba, dwuręczny topór bojowy.

-A więc tak, drodzy podróżnicy. Wiedzcie, żeście trafili na nietypową sobie grupę osób, których nazwać zwyczajnymi oprychami nie przystoi. Fakt, że człeczynę z radości ograbimy, jak i grupę podróżników chętnie wymordujemy, jednak nie brak nam też honoru. Otóż fakt ten, daje wam mości podróżnicy pewną szansę na przeżycie. Osobiście wierzę w prawo silniejszego i jeśli ktoś w stanie jest mnie pokonać, to i godzien jest byśmy go całkiem w spokoju pozostawili. Tak więc, jeśli któreś z was odważy się stanąć ze mną do uczciwego pojedynku i wygra, tedy moi towarzysze puszczą was dalej wolno. Warunki wyglądają następująco. Jeśli ktoś z grupy wam pomoże, wszyscy zginiecie, jeśli posłużycie się magią czy innymi diabelskimi sztuczkami zginiecie, jeśli spróbujecie ucieczki czy niehonorowej walki, również zginiecie. Uważam, że proste są to zasady i każdy nawet półork dał by radę je zrozumieć. Tak więc które z was odważy się stanąć ze mną w szranki?

Po słowach przywódcy grupy wokół dał się słyszeć głośny rechot. Wydawało się, że towarzysze mężczyzny nie raz byli świadkami jego zwycięstw.
Brax nie czekał długo. Nie raz brał udział w pojedynkach i nie były one dla niego niczym strasznym, a i mowa mężczyzny nie robiła na nim żadnego wrażenia. Napiął więc ręce i uniósł wyżej miecz, szykując się do nadchodzącej walki.

(Mechanika w komentarzach)
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 14-01-2013 o 21:09. Powód: komentarze
JPCannon jest offline  
Stary 09-01-2013, 20:24   #32
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
- No to ładnie. Wyszeptał pod nosem. - Brax, oby i tym razem twoje ramię Cię ochroniło.

Fin pomimo wszystko był gotów do walki, nie był skory żeby odłożyć broń. Jednak wobec decyzji Braxa postanowił wyczekać co będzie dalej. Zawsze w razie miecza na gardle odpali z łuku ...
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"
Szamexus jest offline  
Stary 16-01-2013, 08:39   #33
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Brax odpocznij. Solarion wybrał sobie tego człowieka na przykład - powiedział Max wysuwając się przed towarzysza. Zza pasa wyjął miecz i sztylet. - Jaką mamy pewność, że twoi kompani nas nie zabiją, jak już legniesz trupem? -

-Tym się nie przejmuj, a teraz walcz!-Olbrzym podniósł wysoko topór jak gdyby zrobiony był z drewna. jego pewność siebie sprawiała, że czekał spokojnie na Twój ruch.


Max ruszył w stronę bandyty.
- Solarionie niech twa moc wypełni mnie tak, jak zawsze wypełniasz swego wybrańca. - Kiedy znalazł się dostatecznie blisko, zamarkował atak sztyletem na górę, następnie ciął po wewnętrznej stronie lewego uda, ciągnąc miecz ku górze, aby móc się nim zastawić, na kontratak. Miecz wciął się lekko w ranę, a sztylet przeszedł przez skórznie, niedaleko szwów, ale nie zagłębił się na tyle aby zadać ranę.

Olbrzym słuchał Twojego wywodu, z zaskakującym zainteresowaniem. Walka na pewno była jego domeną, lecz na wzmiankę o Solarionie wyraźnie mocniej schwycił topór. Widać opowieści o umiejętnościach Czerwonych Rycerzy dotarły też do niego i najwyraźniej wziął je sobie do serca. Kiedy wysunąłeś pierwszy atak, był tak zamyślony, że nie zdążył uniknąć pierwszego pchnięcia. Miał jednak w sobie na tyle dużo refleksu, że ostrze zdążyło tylko rozciąć jego bok, nadal jednak była to niebezpieczna rana. Na atak drugiej ręki był już gotów, mimo, że wielki topór nie bardzo nadawał się do parowania ciosów, jego ciężka skórznia, dała radę odeprzeć klingę, która obsunęła się na bok. Olbrzym nie czekał na drugą okazję, gdy ręka wyznawcy Solariona odchyliła się wystarczająco na bok, dając mu szansę na atak. Cios wielkiego topora, uderzył niczym grom z jasnego nieba. Uderzenie wyglądało potwornie, tak jak i widok Ostrza, rozdzierającego tułów Maxa, odrzucając go przy tym do tyłu. Wszyscy przyjaciele jak jeden mąż wstrzymali odruchowo oddech, z przerażającą myślą, że ich przyjaciel mógł w ogóle nie przeżyć tak silnego ciosu.

Widząc głęboką, długą na cały tułów ranę przywódca bandy uśmiechnął się szeroko. Wiedział, że jedno silne trafienie przepołowi Cię na pół. Siłacz uniósł w górę ostrze topora, by po chwili spuścić je w dół z ogromną siłą. Max z trudem zdążył dostrzec blask stali lecącej w jego stronę. Czerwony rycerz próbował zasłonić się ostrzami, jednak broń wielkoluda pędziła zbyt szybko i miecz nie zdążył spotkać się ze sztyletem na czas. Gdy głownia topora była już przy czole Maxa, zatrzymała się raptownie opiewając je chłodnym podmuchem, rozsianym przez pęd oręża. Chwilę później szef rabusiów cofnął swój wielki topór śmiejąc się głośno.

-Hahaha! Godna pochwały jest twa postawa rycerzyku. – Ostatnie słowo wypowiedział z lekką niepewnością, jakby obawiał się, że nagle jakaś wielka, ukryta potęga czerwonych rycerzy spłynie na niego każącym blaskiem. – Nie dość, żeś wyzwanie, silnemu wojowi odradził toś do tego stanął przede mną w zbroi wieśniaka z pola, a i oręż nie wiele lepszy dzierżąc przy tym w dłoniach. Nie pewny byłem czyś głupi, czy tak chorobliwie odważny. Widząc, żeś przy takiej ranie i dość pewnej przegranej, nie cofnął się przed moim ostrzem, udowodniłeś mi żeś dzielny i prawy. Jasne jest, że jako rabuś i morderca takich cech nie zachwalam, jednak nadal jestem też wojownikiem, który nie raz honorowy pojedynek przeprowadził. Nie pokonałeś mnie co prawda, jednak i swej przewagi nad Tobą jestem świadom. Zapewne mogąc posłużyć się czymś poza mieczem, sam sprawił byś mi spore kłopotach. Zasłużyliście jednak na mój szacunek, jak i na prawo do przejścia dalej. Lepiej zgłoś się do jakiegoś zielarza by opatrzył Ci moje cięcie.


Po tych słowach olbrzym odsunął się z waszej drogi, wykonując gest do swojej bandy która szybko poszła w jego ślady. Nie wyglądali na zbyt zachwyconych, jednak żaden nie zdawał się być skory do choćby słownego buntu w zaistniałej sytuacji. Droga przed wami stała otworem.

Max odetchnął z ulgą, dostrzegając ostrze, które się zatrzymało. Przez chwilę myślał, że byłby to koniec. Potem pomyślał, że to Solarion go wybawił, jednak szybko przyszło wspomnienie, że jego bóg nie wtrąca się w honorowe pojedynki. Dopiero słowa wojownika wyjaśniły sytuację.
- Dziękuję - powiedział skłaniając głowę - Honor rycerza, nie pozwolił złamać warunków pojedynku. Nie wiem tylko co by było gdybyś doprowadził cios do końca - dokończył z uśmiechem, a jego rany zaczęły się zasklepiać - Solarion zlecił nam misję, a on nie lubi, gdy ktoś zabija mu posłańców. Widać uznał cię za dość prawego, aby nie wtrącać się w pojedynek. Widać taka była jego wola. - kiedy kończył te słowa miał już tylko lekkie rozcieńcza, i stał całkiem prosto. Do uśmiechu dołączyły na koniec radosne ogniki w oczach. - Kiedy nasza misja się skończy, wrócę tu. W zbroi i z mieczem. Wtedy stoczymy godny pojedynek. - ponownie skłonił głowę. - Polecam także unikać wam traktu w najbliższym czasie. Piraci, którzy najraźniej nawiązali współpracę z smokami, zablokowali drogi morskie, a kupcy zbierają najmitów, i to zbiorowo. Za to możecie zarobić jeśli zdobędziecie informacje o tych piratach. Żegnajcie.-
 
deMaus jest offline  
Stary 16-01-2013, 13:02   #34
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Fin milczał, był zły, wściekły na olbrzyma a jednocześnie doceniał jego zachowanie w stosunku do Maxa. Podszedł natychmiast do rannego przyjaciela, podtrzymał go jednocześnie zlustrował napastników z olbrzymem włącznie, jakby chciał powiedzieć: Jeszcze się policzymy .... jednak nie odezwał się, uznał że może to się źle skończyć.

Nauczka na przyszłość aby nie dać się zaskoczyć, jak mógł na to pozwolić ...
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"
Szamexus jest offline  
Stary 16-01-2013, 18:35   #35
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Enyo patrzyła to na bandę to na swoich przyjaciół. Miała ogromną ochotę wpakować bełt w przemądrzały łeb tej wielkiej kupy mięcha. Nie śmiał by się tak chętnie z grotem wystającym z tyłu głowy. Lockwood próbowała jednak skupić się na rannym towarzyszu i pomóc pozostałym w próbach zaleczenia jego wciąż nieciekawie wyglądającej rany.
 

Ostatnio edytowane przez ElaOP : 18-01-2013 o 15:20. Powód: literówki
ElaOP jest offline  
Stary 16-01-2013, 18:40   #36
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Z pomocą Solariona i przyjaciół rany Maxa szybko się zagoiły. Pojedynek nie należał do najlżejszych i dawał wam do myślenia o tym co jeszcze może was czekać w całej tej podróży. Ścieżka ciągnęła się przed wami powoli. Nie śpieszyliście się, starając się zachować pełnie czujności, by nie dać się znów zaskoczyć. Dalsza podróż trwała dwa dni. Przez ten czas nic złego was nie spotkało. Nie byliście pewni czy to dzięki waszym wyostrzonym zmysłom, czy przez zwyczajny fart. Gdy trzeciego dnia słońce było w zenicie, waszym oczom ukazał się niezwykle przyjemny widok. Przy trakcie czekała na was sporych rozmiarów karczma, ze stajnią na uboczu. Przy poidle stało już kilka przywiązanych koni. Wyglądało na to, że ów zajazd jest mocno oblegany. Nie rozmyślaliście nad tym zbyt długo gdy w waszych umysłach jawiła się już wizja pysznego jadła, napitku i kto wie, może nawet miękkich pieleszy. Z radością weszliście do karczmy. Wasze twarze owiał ciepły, przyjemny opar, wydobywający się z nad rożna na którym piekł się pięknie zarumieniony prosiak.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=qyG_mnBS6zg[/media]
The Witcher Music: Inns & Taverns - YouTube

Z niedużej sceny rozbrzmiewała wesoła melodia, wygrywana przez lokalnych grajków. Z szerokimi uśmiechami zajęliście jeden z niewielu wolnych stołów dość blisko drzwi. Biuściasta kelnerka, najpewniej córka karczmarza podeszła do was żwawym krokiem. Zebrała zamówienia i szybko ruszyła w stronę pomieszczenia które wyglądało na kuchnię. Po niedługim czasie zajadaliście się już pysznym mięsiwem, popijając je piwem i winem. Gdy wesoło gawędziliście przy stoliku, do karczmy wszedł dość pulchnej postawy, starszy człowiek. Odziany był w dostojną, purpurową szatę ze zdobieniami. Na pierwszy rzut oka wyglądał na handlarza, a wóz z towarami za oknem dodatkowo potwierdzał tą teorię. Człowiek usiadł przy barowej ladzie mówiąc coś do karczmarza. Mężczyzna rozglądał się jakiś czas po karczmie jakby kogoś szukał. Wtem spostrzegł was, wesołych poszukiwaczy przygód. Najsilniej jego uwagę przykuła zakrwawiona koszula Maxa. Po niedługiej chwili podszedł do waszego stolika by zagaić rozmowę.

-Wyglądacie mi na grupkę która już nie jedno na trakcie spotkała. Widzicie mości Państwo wiozę drogie mi towary do Kos i poszukuję kogoś kto zapewnił by mi bezpieczną podróż. – Po swoich słowach zrobił krótką pauzę obserwując waszą reakcję. Zdawało się dla niego jasne, że nic nie jest za darmo.-W zamian za waszą pomoc chciałbym was obdarować najcenniejszymi z oferowanych przeze mnie przedmiotów. Konkretniej mówiąc, na myśli mam te o to buteleczki.

[media]http://3.bp.blogspot.com/_78_GP_1vn_M/TT_PglPTLUI/AAAAAAAAAEs/7VBpNBx7Qs4/s1600/magic-potion-thumb1354606.jpg[/media]

-Mówiąc to starzec wysunął z głębi swojego przepastnego rękawa cztery buteleczki z płynem w kolorze szkarłatu. -Napój ten pozwoli odzyskać wam natychmiast siły po walce, a wasze rany będą w stanie zasklepić się nim mrugniecie okiem – Całą wypowiedź skwitował szerokim uśmiechem jaki nie raz widzieliście na targu, gdy próbowano was namówić do zakupu. Później stał już tyko w ciszy oczekując na waszą odpowiedź.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 16-01-2013 o 18:47. Powód: filmik i obrazek
JPCannon jest offline  
Stary 18-01-2013, 12:38   #37
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Od spotkania z bandytami droga mijała dość spokojnie, Max nie był w najlepszym humorze, bo co by nie mówić to przegrał pojedynek z kretesem, a jedyne co go pocieszało to fakt, że mimo to uszli z życiem i majątkiem.

Gospoda natomiast okazała się taka jak być powinna. Ciepła, tłoczna i głośna, karczmarka biuściata, a jadło soczyste.
Gdy składali zamówienie, Max poprosił o wino 4 letnie wino z zachodnich wysp Kos lub coś podobnego smakowo i kilka rodzajów sera. Zamierzał ten wieczór spędzić na odpoczynku, a nic nie odprężało go bardziej niż dobre wino i czas na to by się nim delektować. Wielu uważało jego zwyczaje związane z piciem wina, za zniewieścienie, ale Max miał swoje rytuały, miał ich zaskakująco wiele, jedne bardziej uciążliwe inne mnie. Wino i sery były z gatunku lżejszych jego wad. kupiec, który podszedł miał odsłonić jedną z większych.

- Usiądź i przedstaw się panie, bo ciężko rozmawiać patrząc na ciebie do góry, a nie chcemy wyglądać na typów co zerkają spode łba. - odpowiedział na propozycję kupca. - Jam jest Maxymilian Julius de'Vireas, sługa Solariona. Zmierzamy do Kos, z sprawą niecierpiącą zwłoki, ale jeśli nadążysz, masz moją opiekę. Eliksirem nie pogardzę, jeśli na prawdę chcesz go oddać, bo jak widzisz - powiedział wskazując na koszulę - prowadzimy z towarzyszami ciekawe życie, a moi przyjaciele nie zaufali Solarionowi na tyle aby oddawać się całkowicie jego opiece. Siadaj więc i powiedz coś o sobie, co jeszcze masz na handel, może coś nam się przyda. -



Starzec patrzył na was jeszcze chwilę, jakby analizował słowa Maxa, by po chwili jego twarz całkowicie rozpromienił, jeszcze szerszy uśmiech. W pośpiechu przystawił do waszego stolika wolny stołek i rozsiadł się na nim najwygodniej jak to było możliwe. Próbując dosunąć się do was, widać było po nim lekki zakłopotanie. Spore rozmiary jego brzucha nie pozwalały przysunąć mu się w pełni do stołu.

-Oh oczywiście, wybaczcie mój brak ogłady. Jestem Horacio Feld. Prawie się w warzeniu mikstur i tworzeniu różnego rodzaju specyfików. Zwykle wożę na targ głównie składniki dla lokalnych alchemików z Kos. Mam jednak też pewien zapas gotowych mikstur na sprzedaż jeśli byli byście zainteresowani. W moim wozie, oczywiście odpowiednio zabezpieczone-Handlarz przerwał na chwilę, patrząc na wasze twarze, jak gdyby zastanawiał się czy nie jest zbyt otwarty w rozmowie. Po chwili jednak kontynuował -W moim wozie znajdują się mikstury, które pozwolą wyostrzyć wasze zmysły, zwiększyć siłę waszych mięśni, uzupełnić zapas waszej energii, czy zwyczajnie was orzeźwić lepiej niż najlepszy trunek w karczmie. Znajdzie się też w moich towarach parę bardziej niebezpiecznych mikstur, jak fiolki ze smoczym płomieniem, czy trucizny idealne na pokrycie strzał lub ostrzy mieczy. Jednym słowem mówiąc, znajdziecie u mnie wszystkie rodzaje napitków jakie mogły by wam się przydać w podróży. Chętnie omówię z wami ceny jeśli byli byście zainteresowani. W podróż chciałbym wyruszyć jeszcze dziś, bo z tego co pytałem i tak nie mają w tym zajeździe już wolnych łóżek.

Mężczyzna zdawał się być w pełni wiarygodny i nieszkodliwy, a do tego uśmiech prawie w ogóle nie znikał z jego twarzy. Najwyraźniej rozmowy na temat handlu i towarów były czymś w czym czuł się nad wyraz dobrze.
 
deMaus jest offline  
Stary 18-01-2013, 15:08   #38
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Enyo zdawała się w ogóle nie słuchać rozmowy przy stole. Jej myśli zaprzątało teraz wycenianie wartości nagrody, jaką oferował im handlarz w zamian za ochronę.

-„Jeśli dostaniemy każdy po jednym flakoniku, który kosztuje 500 słońc za buteleczkę, to da nam 2000 słońc. Jeśli do tego dorzucę mój uroczy uśmiech, to da nam baaardzo dużo ślicznych, błyszczących monet.”- twarz dziewczyny bujającej w obłokach, naturalnie rozpromienił uśmiech. Dopiero po chwili zwróciła uwagę, że bezmyślnie patrzy w ścianę, uśmiechając się sama do siebie. Domyślała się, że Fin już zdążył odczytać jej myśli. Ten cichy elf kiedy tak niewiele mówił, miał dużo czasu by obserwować pozostałych rozmówców.

W końcu Enyo postarała się skupić trochę na wypowiedzi starca. Niestety do jej umysłu nadal trafiały tylko wyrywkowe słowa. Coś o miksturach i zabezpieczeniach.

…Prawie się w warzeniu mikstur i tworzeniu różnego rodzaju specyfików…

-Ahh mikstury, mikstury, sama sobie mogę uwarzyć mikstury. Dlaczego nie mogliśmy trafić na jakiegoś handlarza odzieniem. Przydał by mi się nowy gorset, czy sukienka…do tego skórzane długie buty i może jakaś zdobiona sakiewka, albo może jakieś inne dodatki-Jej lico zlał płomienny rumieniec na myśl o elementach odzieży które dane będzie zobaczyć na niej tylko wybranym osobom.

…oczywiście odpowiednio zabezpieczone…

-„Zabezpieczenia? Phi zabezpieczenia to moje drugie imię, a właściwie łamanie ich! Hihi”- Cichy chichot rozchodził się miło w jej głowie. Fakt faktem Lockwood wiedziała tyle na temat otwierania zamków , co Brax o szydełkowaniu, jednak każdy sposób wzbogacenia się zdawał się jej niezwykle atrakcyjny. Jej wcześniejsze zdobywanie łupów zwykle polegało na atakach z zaskoczenia, uwodzeniu i organizowaniu zasadzek. Przez chwię odpłynęła we wspomnieniach. Pomimo iż teraz była tą prawą i dobroduszną, pragnienie bogacenia się wciąż było w niej niezwykle silne.

Co prawda towar oferowany przez handlarza był dosyć kuszący, jednak niechęć do wydawania oszczędzanych tak skrzętnie monet była silniejsza. Jej dłonie odruchowo, kurczowo zacisnęły się na sakiewce którą starała się cały czas trzymać jak najbliżej siebie. Woreczek był już dosyć sporawych rozmiarów i wagi, jednak wiedziała, że choćby był porównywalny gabarytami z worem ziemniaków, nie miała by nic przeciwko by ciągnąć go za sobą w podróży. Była jeszcze możliwość zostawienia oszczędności w jakimś skarbcu, najlepiej w dobrze ukrytej skrytce, bo te miastowe zabezpieczenia są według niej o wiele za bardzo zawodne.

Gdy rozmyślała tak o tematach w małym stopniu związanych z rozmową i cała sytuacją przy stole, Enyo znów się otrząsnęła domyślając się jak irracjonalnie musi wyglądać, gdy w tak krótkim czasie na jej twarzy dało się widzieć tak wiele emocji.
 

Ostatnio edytowane przez ElaOP : 18-01-2013 o 17:55. Powód: literówki
ElaOP jest offline  
Stary 20-01-2013, 20:12   #39
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Knajpa robiła wrażenie przytulnej i przyjaznej. Pojawiła się nadzieja, że niesmak związany z niedawnym pojedynkiem, porażką który jak ość zawadzał Finrodowi się zakończy. Zawsze kufel piwa i kobiece jędrne pośladki i wylewny biust potrafią skutecznie zastąpić te odczucia. ... I tak się stało, rozmowa się toczyła co raz płynniej i zaczęła dotyczyć innych spraw niż te o których Fin wolał niepamiętać. Gdzieś w duszy zapisał sobie tych ludzi, zostaną już na pewno w jego "liście spraw do załatwienia" ...

Do Kos i tak zmierzamy .. i chyba nie poruszamy się jakimś strasznym tempem, więc czemu nie, można go zabrać ... a i mikstura się może zdać w trudnej chwili. Pomyślał Fin.
- Czyli proponujesz nam podróż wozem? Zapytał trochę żartobliwie trochę na serio.

- Wyruszyć jeszcze dziś? Nie wiem co na to moi towarzysze, chcieliśmy trochę odpocząć .. zastanawiał się głośno, - Ale jeśli inni się zgodzą to i ja tu sam przecież nie zostanę ... a flaszkę przyjmę .. jednak, nie znamy Cię więc nie dziw się mojej nieufności ale wypij proszę jedną tu i teraz ...

Chciał się przekonać czy czasem Horacio nie zamierza im krzywdy zrobić swoim podarunkiem, z rezerwą jednak podchodził do tego typu sytuacji .. ufaj swoim, tyle wiedział !
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"

Ostatnio edytowane przez Szamexus : 20-01-2013 o 20:13. Powód: literówki
Szamexus jest offline  
Stary 21-01-2013, 18:01   #40
 
JPCannon's Avatar
 
Reputacja: 1 JPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputacjęJPCannon ma wspaniałą reputację
Mężczyzna wyglądał na mocno zaskoczonego prośbą Finroda. Było to jednak zaskoczenie które prawdopodobnie wywodziło się z dziwności słów elfa, a nie jakiejś skrywanej tajemnicy. Jego reakcja przypominała odruch człowieka spytanego o to, czy nie chciał by oddać obcemu swej sakiewki, z dobrego serca.

-Cóż Twoja prośba elfie jest dla mnie nie lada zaskoczeniem. Wiem, żem obcy człek dla was, ale prosić mnie o wypicie wartego 500 słońc napitku dla demonstracji, to wyjątkowo dziwna sprawa. Zresztą gdyby każdy był taki nieufny, musiał bym wypić połowę swego towaru, zanim ktoś skusił by się kupić go na targowisku. Jeśli zapłata w postaci eliksirów nie leży w waszych gustach, to mogę opłacić waszą ochronę w monetach, gdy dojedziemy do Kos. Mam tam kupca na kilka już gotowych eliksirów. Jeśli żeście nieufni to zawsze możecie mnie do niego zaprowadzić osobiście, dla pewności że nagle nie postanowię uciec ze złotem. – Mężczyzna patrzył na was z lekkim oburzeniem na twarzy. W jakimś stopniu czuł się chyba urażony oskarżeniem jakim go potraktowano. Po chwili jednak jego mina zelżała, jak i głos którym do was przemówił.-Rozumiem Cię jednak elfie i Twoje obawy. Trakt pełen jest teraz szemranych typów, o nie jasnych celach. Nie wiem co prawda po cóż miałbym truć czwórkę dopiero co poznanych najemników, skoro macie mi zapewnić ochronę, a napitek moglibyście chcieć wypić i teraz. Mimo wszystko spełnię Twoją prośbę, byś nigdy nie pomyślał o kalaniu mojego nazwiska. Handel jest dla mnie wszystkim, a złe słowo potrafi przysporzyć nie lada problemów. Nawet jeśli słowa te pochodzą od istoty niepełnej krwi.-Uwaga handlarza, zdawała się być zemstą za zniewagę jakiej doznał. Musiał mieć wprawne oko, skoro wypatrzył pół-elfią naturę Fina pod opoką jego kaptura.

Po chwili mężczyzna wstał, chwycił jedną ze swoich flaszek z czerwonym eliksirem i krzycząc głośno toast, skaleczył swoją dłoń o ozdobę przy gwincie buteleczki.

-Ja Horacio Feld udowodnię wam, niedowiarkom, jak wyjątkowe są moje napitki!-

Po tym odkorkował flaszkę i wypił całą zawartość duszkiem.

-A teraz patrzcie i podziwiajcie, wyroby z mojej ręki-

Starzec wyraźnie czekał na efekt, w pełni pewien skuteczności eliksiru. Nagle jednak coś poszło nie tak. Mężczyzna zaczął się zataczać, z trudem opierając się o stół. Chwilę potem upadł bezsilnie na karczemną podłogę. Kilka osób zerwało się ze stołków chcąc dojrzeć, co dokładniej się stało. Enyo od razu rozpoznała, co mogło spowodować taki efekt. Eliksir wyraźnie nasączony był trucizną. Tylko po co miał by się truć na oczach wszystkich. Pozostałe buteleczki wciąż leżały przy was na blacie. Światło przelewające się przez ich wnętrze pokrywało go szkarłatnym blaskiem. Nagle ich czerwień zaczęła wyraźnie się przekształcać zmieniając swoją barwę w zieleń gadziej skóry. Kilka osób obserwujących dokładniej całe zajście, wyraźnie się ożywiło. Nikt nie był pewien co się dokładnie stało. W zwyczaju tłumu leży jednak by oskarżać każdego, o cokolwiek, by tylko wywołać wrzawę lub co lepiej bitkę. Kilku klientów karczmy wstało nagle krzycząc głośno

-Ej wy tam! Co żeście zrobili staruszkowi!? Żeście jakąś trutką do napoili! Wynocha z karczmy!-

Zaraz potem z głębi sali, dały się słyszeć kolejne okrzyki

-Siadaj pijusie bo Ci zara gębe obije, melodie ładną grajka zakłócasz swoim psim ujadaniem.

[media] http://cghub.com/files/Image/002001-...5_realsize.jpg[/media]

Nie minęła chwila by zaraz większość osób w karczmie zaczęła się okładać stołkami, deskami czy innymi elementami wystroju, jakie akurat mieli pod ręką. Zebrani przestali się wami interesować, a kilku chętnych do bitki z wami, Brax szybko pozbawił nagłego przypływu odwagi. Jasne było, że nie dane wam będzie już spokojnie posiedzieć w owym zajeździe. Max jednak nie mógł pozostawić tak starca, bez żadnej pomocy. Wyciągnęliście mężczyznę na zewnątrz i oparliście o koło jego wozu. Solarion wyraźnie był wtedy z wami, bo parę zaklęć leczniczych i wskazówek od Enyo na temat trucizn pozwoliło wam uratować handlarza. Mężczyzna zaczął głośno się krztusić i zwracać zawartość swoich trzewi. Nagle ze zwróconych resztek wypełzł w waszą stronę mały waż. Fin w ostatniej chwili zdążył go ubić zanim ten wślizgnął się mu do buta.

[media] http://fc03.deviantart.net/fs71/i/20...86-d3aop29.jpg[/media]

-Co się do diabła dzieje?!Gdzie ja jestem do diaska! Coście mi zrobili?-Starzec wyduszał z siebie z trudem kolejne słowa, wyraźnie przerażony całą sytuacją.

Opowiedzieliście mu w skrócie co się stało. Po wszystkim zapewnił was, że nie miał z tym nic wspólnego. Po tym co widziały wasze oczy, trudno było mu nie uwierzyć.

Wybaczcie mi to wszystko, naprawdę nie wiem co się mogło stać. To wygląda na jakieś koszmarne czary. Nie znam nikogo kto pałał by się tak paskudnymi zaklęciami. Musiałem komuś mocno zajść za skórę, skoro potraktował mnie czymś takim. Proszę was, pomóżcie mi dojechać do Kos. W karczmie nie przenocuję, a w mieście znam parę osób, które mogą mi zapewnić bezpieczny nocleg. Dla was pewnie też się coś znajdzie. W zamian za ratunek chcę wam podarować też moją skrzynkę z eliksirami. Są sporo wartę, ale gdyby nie wy i tak już na nic by mi się nie przydały. Nie wiem jak lepiej mógłbym wam się odwdzięczyć-W głosie mężczyzny słychać było skruchę i lęk. W jego sytuacji trudno było się temu dziwić. Co gorsze jednak zaczęliście szybko zdawać sobie sprawę, że to nie o handlarza tutaj chodziło, lecz o was. Wcześniej burza, a teraz to. Wyraźnie coś nie chciało by wasza podróż skończyła się pomyślnie.
 
__________________
"Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego"

Ostatnio edytowane przez JPCannon : 22-01-2013 o 10:36. Powód: literówki
JPCannon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172