30-12-2012, 23:13 | #1 |
Northman Reputacja: 1 | [The One Ring] Bractwo z Esgaroth Po czterech wiekach, kiedy Ludzie Północy z dawnych lat, wnieśli dumne miasto u stóp Samotnej Góry, z zakręcie rzeki, Dal widziało dwieście lat dobrobytu oraz niemal tyle samo ruiny. Teraz, kilka lat po śmierci Smauga i wzniesieniu z gruzów miasta Królów Północy, Dal znowu stawała się tym, co jeszcze do niedawna oddawały tylko pieśni. Rathar po przybyciu wraz z rodziną do miasta nie mógł się napatrzeć, choć z pewną dozą podejrzliwości i sceptycyzmu dla gwaru, żywiołowości i tętniącego życiem odbudowanego miasta. Było niemal ukończone, a więc mury, królewski pałac oraz liczne dystrykty miasta miały swoje zabudowania. Dal rozkwitało z każdym dniem. Ulice pełne były krasnoludzkich inżynierów, którym pomagali młodzi czeladnicy z miasta uczący się od khazadzkich mistrzów fachu. Dźwięk uderzeń młotów o kamienne, kolorowe kostki bruku niósł sie ulicami, które od swych barw brały nazwy. Przez przecinające dystrykty rzeczne kanały pięły się i przeskakiwały mosty i mostki, dzieła architektury kamieniarzy z Ereboru. W stawach i fontannach pływały kaczki i łabędzie, a śmiech nie tylko dzieci donośnie toczył się od Rynku Zabawek, który słynął ze swej tradycji handlu tymi wyrobami; drewnianych i metalowych małych dzieł sztuki z całego Śródziemia; zabawek często mechanicznie animowanych do życia wedle przepisów starych krasnoludzkich tajemnic. Rathar stał na balkonie wysokiej kupieckiej kamienicy o czerownym dachu w dystrykcie Kruczej Bramy. Dzielnica zamieszkana była wyłącznie za rekomendacją i z nadania króla Barda, przez rody i rodziny szczególnie zaangażowane w odbudowę nowej Dali. Kiedy obiema rękoma opierał się o żółtą, kamienną balustradę tarasu, za plecami, w tle, miał masywną sylwetę Samotnej Góry, Przed nim rozpościerała się rzeka, która wychodząc z zakrętu po okrążeniu murów miasta, łagodnie wiła się na południe ku Esgaroth. Wiatr rozwiał mu włosy pędząc w tamtym kierunku. I on nie wiedząc czemu czuł, że go w tamte tereny ciągnie, całkiem jakby miał włóczęgowską naturę. Choc rodzice zwali go "Wszędobylskim" był jednak obrońcą wszystkim, którym zagrażał Cień. Długowłosy mężczyzna, odziany w brązowe skóry, stał na ulicy z plecakiem na plecach. Przegryzł jabłko i zadarł głowę do góry. Skinął ręką ku Beorningowi. Był to Igwar Pszczelarz z doliny Anduiny. Z Mroczej Puszczy. Z Woodland Hall. Choć nie całkiem z tak bliska domowi Rathara, którym były Góry Mgliste, to teraz jednakże w porównaniu z wyniosłymi Dalijczykami, Pszczelarz był całkiem jak sąsiad, swój druh, który mówił podobnym językiem i maniery miał bardziej Beorningowi zrozumiałe i bliższe. Poznali sie na weselu Aviny i od słowa do słowa razem postanowili wyruszyć z Dali do Miasta na Jeziorze. A potem jeszcze dalej. Ku nieznanemu i nieodkrytemu. Życie było zbyt krótkie, aby je mitrężyć, tym bardziej wśród przekupek, kupców i butnych rycerzy. Iwgar przybył do Dali tym samym szlakiem, który używała każda karawana a więc i Ratharowa. Trakt wzdłuż zachodnich obrzeży Mroczej Puszczy przecinała Stara Droga Krasnoludzka, tam gdzie kończyły sie granice Leśnych Ludzi a zaczynały Beorna. A potem jeszcze Brama Lasu ze ścieżką elfów odbiegała od traktu w Czarny Las. Jednak obie te drogi nie były często, jeśli w ogóle, póki co, uczęszczane. Nie licząc śmiałków i awanturników, elfów oraz mrocznych mieszkańców lasu. O ile przez serce lasu po starożytnym trakcie khazadów, który wiódł od Długich Bagien przez most na Anduinie ku Wysokiej Przełęczy w Górach Mglistych, nawet nie słyszał by choć jedna eskapada przecierająca szlaki zakończyła sie pomyślnie, przez czyhające na podróżników w lesie mroczne przeszkody Cienia, to przez Królestwo Króla Elfów w Północnej Puszczy, nie każdy mógł ot tak sobie wędrować. Zgoda na to potrzebna była od mieszkańców tych teren terenów, czyli leśnych elfów, które strzegły każdej piędzi lasu w tamtym rejonie z zawziętą i niekiedy okrutną skutecznością. Wędrówka zatem zeszła na okrążeniu lasu u stóp Gór Szarych i karawana zawitała do Dali kierując się ku Samotnej Górze. Erebor wyrastał z równiny Królestwa Barda, kojarząc się Pszczelarzowi z daleka z pojedynczym, ogromnym kopcem mrówek na sporej, pustej od drzew, polance z jego stron, który odkrył niegdyś w dzieciństwie włócząc się po lesie. Kiedy Iwgar przybył do Dali i zastukał w drewniane drzwi rodu rycerza Belrica Skurfa syna Baldulfa, odpowiedziało mu głuche milczenie. Dopiero życzliwy sąsiad wyjaśnił, że jedynie syn z całego klanu Skurfów się ostał na tym świecie żywy. Ojciec z braćmi zaginął zeszłej jesieni w Mrocznej Puszczy a matka, żona rycerza Belrica, w zgryzocie i tęsknocie zmarła osłabiona przez suchoty. Dowiedział się też Pszczelarz, że synowiec rycerza Belrica na weselu w tymże dystrykcie się bawił, uczestnicząc w weselisku Olafa syna Omunda z pewną dziewką Aviną z doliny Anduiny. Brwi uniósł Iwgar na to, bo niecodziennym to były takie małżeństwa na Północy, choć czasem się zdarzały. Dumni i do tradycji przywiązani Bardingowie często wyżej srali niż tyłki mieli a co dopiero dla zacnego rodu czy bogatego kupca wiązać sie z ubogimi i prostym ludźmi z jego rodzinnych stron. Niemiał jednak nic przeciwko temu i miał tylko nadzieję, że bracia z Dali bratający się z krasnoludami, którzy rozmiłowani są w rzeczach martwych i ponurych jak kamienie, skały i kruszce szlachetne, świecidełka, nie zapomną o pięknie natury ożywionej i podziemne bogactwa kopalni oraz brzęk złotych monet, nie przysłonią im prawdziwego piękna natury, nie zagłuszą śpiewu ptaków... Może i mógł poczekać do rana, lecz tak nie zrobił. Miał dobrą intuicję. Syn poległego rycerza w towarzystwie przyjaciół, a był on bliskim druhem pana młodszego i jednym ze świadków na ślubie, wzniósł uroczysty toast. - Za poległego Belrica Skurfa syna Baldulfa! Igwar na pytania odpowiedział dokładnie, co chciał ostatni przedstawiciel swego rodu usłyszeć. Miał mu ze szczegółami opisać gnijące ścierwo zakute w pogięte blachy truchło jakie się ostało z jego ukochanego rodziciela? Czy może to, że to co zabiło rycerza z Dali niemal w go pół przecięło i przeżuło? Drobne leśne drapieżniki, owady i robactwa właśnie urządzały sobie ucztę na ciałach poległych śmiałków z Dali, którzy, jak Pszczelarz usłyszał na weselu, w drodze ku Starej Krasnoludzkiej Drodze byli. Od dumnego młodzieńca, który z szacunkiem i namaszczeniem odebrał rodowy miecz po ojcu, dowiedział się Igwar, że z polecenia Króla Barda, rycerz miał misję zbadania starego szlaku, czy bezpieczny był dla karawan i gotowy do otwarcia jako szlak handlowy. Zaginęli wraz z nim trzej synowie i sługa. Z wdzięcznością został Pszczelarz przyjęty i ugoszczony przez ostatniego ze Skurfów jak i rodzinę pana młodego. Bardzo szybko przy miodzie, na temat którego Iwgar zdawał się wiedzieć chyba wszystko, wspólny język leśny człowiek z bratem ładnej, blondwłosej Aviny – panny młodej znalazł. Ją to właśnie Rathar z Gór Mglistych jako głowa rodu oddawał w zamążpójście Dalijczykowi. Miał też Olaf syna Omunda trzy młodsze siostry, równie urodziwe, co i panna młoda, a może nawet i ładniejsze. Lecz o gustach urody w dniu tym Ratharowi mówić nie wypadało a zresztą tylko ta średnia wiekiem, panna Dalla, ciemne, filuterne oczy zalotnie ku przybyszowi z Mrocznej Puszczy śmiejąc się obracała. Pozostałe wodziły za rycerzami z Dali. Rathar sięgnął po leżący u nogi, spakowany plecak i po chwili wyszedł na ulicę dołączając do Iwgara. Zostawiał za sobą matkę z siostrą i młodszym bratem, który jeszcze chłopcem był nieletnim. Zupełnie nieoczekiwanie i w ostatniej chwili Heva poważnie pytała go o zgodę na osiedlenie się w tym mieście. Zaproszenie otrzymała cała rodzina Rathara do zamieszkania w Dali. Matka po śmierci ojca oraz dwóch synów nigdy nie była już taka jak dawniej. Góry tylko przypominały mu małżonka, tak jak i jakże podobne w sylwetce i zachowaniu oblicze ocalałego, dorosłego syna. Rathar zatem po długim namyśle, na rzecz szwagra przestał był głową rodu; odpowiedzialnym za rodzinę i przyszłość klanu. Może nawet mu ulżyło? Chciał być przecież wszędzie być, tyle zobaczyć, tyle przeżyć. A młody Barding, nie dosyć, że zamożny i przedsiębiorczy, okazał się dobrze wychowanym i honorowym człowiekiem. W innych okolicznościach lub po prostu, gdyby sobie dali na to więcej czasu w Dali, mógłby być jego przyjacielem. Tak różny od Rathara a jednak na swój sposób mężny i honorowy. Jego miłości do Aviny nie mógł podważać, bo zdawało się to być uczucie prawdziwe, głębokie i między młodymi wzajemne. Szacunek jaki okazywał również jego całej rodzinie, a zwłaszcza matce, przekonał go ostatecznie do zgody. Teraz Rathar był wolny i mógł zerwać się jak ten wiatr południowy u boku Iwgara Pszczelarza. Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 02-02-2013 o 19:58. |