15-04-2006, 14:05 | #531 |
Reputacja: 1 | Maureen Po raz pierwszy poczuła przez krótką chwilę solidarność z Phaere. Też była zła na Anzelma. Zniknął bez śladu i jakby nigdy nic chodzi sobie po świątyni, podczas gdy ona, Maureen, zamartwiała się na śmierć. Swoją drogą, sama też wyszła rano po łuk bez słowa wyjaśnienia. Może to miała być zemsta za jej poranny postępek? Miała ochotę podejść do kapłana i porozmawiać w cztery oczy, ale Fosht'ka ją ubiegła. Łowczyni doszła do wniosku, że może to i lepiej. Miała sporo spraw do przemyślenia, więc działanie pod wpływem impulsu było niewskazane. Tymczasem hałasy przed biblioteką obudziły Sylvana. Chyba tylko Maureen to dostrzegła, gdyż reszta albo już weszła do środka, lub też prowadziła ożywioną rozmowę. Dziewczyna podeszła więc do fotela na którym wypoczywał kapłan i usiadła obok na ławce. - Przepraszamy za te hałasy - jej mina była zatroskana i wyrażała skruchę - Ale znasz nasze temperamenty. Nie potrafimy się znów pogodzić i oczywiście od rana towarzyszą nam sprzeczki - westchnęła - Jak się czujesz? Mam nadzieję, że odpocząłeś choć trochę po wczorajszym wieczorze. Może moge Ci w jakiś sposób pomóc? A tak w ogóle, to niestety muszę Ci zabrać chwilę. Zamierzamy dzis wybrać się do wioski tei'ner. Czy są może jakieś nowe wieści o Aitarze? No i jak dotrzeć do wioski? Czy w bibliotece jest jakaś mapa, czy Ty byłbyś skłonny udzielić nam jakichś wskazówek? [user=345,1264] I ostatnia kwestia - wczoraj miałam wziąć od Ciebie amulet Zivilyn. Czy mogę go dostać teraz, przed podróżą? [/user] |
15-04-2006, 14:34 | #532 |
Reputacja: 1 | Świątynia Zivilyn Weszliście do biblioteki, gdzie panuje duży ruch. Między półkami uwijają się bibliotekarze i kapłani wnosząc, wynosząc i czytając różne księgi i zwoje. Jeden z nich przyniósł Wam szybko żądaną mapę wyspy, po czym wskazał wszystkie wioski tei'ner, łącznie z najbliższą (Miie'sitil). Co do wypożyczenia mapy dał wyraźnie do zrozumienia, że od tego są sklepy i wrócił do swoich zajęć. Na słowa Maureen Sylvan uśmiechnął się blado: Dziękuję za troskę, potrzeba mi po prostu trochę odpoczynku. - odetchnął głęboko - Nic się nie stało, ale na przyszłość miejcie wzgląd na innych w swoich sporach. Delegacja nadal nie wróciła, ale to nic dziwnego - najwcześniej dziś po południu powinni dotrzeć do Miie'sitil. Wzięli w końcu najlepsze konie. - Umilkł na dłuższą chwilę, oddychając ciężko. Z fałdów szaty wyjął jakiś flakonik i upił trochę płynu. - W bibliotece są mapy a droga do tei'ner jest prosta - głównym traktem na północ a potem na rozstaju skręcić na zachód i jechać cały czas leśną drogą na wprost. Będzie tam kapliczka poświęcona Matce i przymierzu między naszymi rasami, więc ciężko zabłądzić. Musicie tylko uważać w lasach na dzikie stworzenia i wynaturzenia, których sporo się tu kręci. [user=345,1264]Co do amuletu, mam je w świątyni więc musimy się tam udać. Albo poproś któregoś z kapłanów, by dał Ci jeden z mojego polecenia. Mam nadzieję, że Cię ochroni. W nocy nie przydarzyło się Wam nic niezwykłego?[/user] |
15-04-2006, 17:09 | #533 |
Reputacja: 1 | Maureen Słucha z uwagą słów Sylvana. - Stworzenia? A co konkretnie może nam grozić i jak się przed tym ustrzec? Swoją drogą - czy tei'ner są łagodnie usposobieni, czy też mają jakieś rytuały albo prawa o których powinniśmy wiedzieć, by nie urazić nikogo? - pytania padają gorączkowo, Łowczyni chciałaby wiedzieć jak najwięcej, by okazać się przygotowana i pomocna dla... reszty drużyny - Wiesz co? Przejdźmy się wobec tego do świątyni. Przyda Ci się trochę ruchu, to poprawia krążenie i odpędza senność. Coś mi mówi, że i tak chwilowo masz odpoczynek z głowy. Po drodze odpowiesz mi na pytania.[user=345,1264] I przy okazji dasz mi amulet. Wolałabym dostać go z Twoich rąk. Może to przesąd, ale wierzę, że dzięki temu przekażesz mi część dobrych fluidów czy też mocy jakie w Tobie drzemią - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie [/user] Maureen wstaje i wyciąga rękę do Sylvana, by pomóc mu wstać. |
15-04-2006, 17:21 | #534 |
Reputacja: 1 | Bast Wpadł do ogrodu w wyraźnie lepszym nastroju, choć ręke ma w opatrunku, który wygląda na świeżo założony. Widząc Maureen i wstającego Sylvana, podbiega do nich by pomóc kapłanowi wstać i się przywitać. -Witaj widze że na spacerek się wybieramy. Zagaduje wesoło. -Czy moge wam towarzyszyć, czy może będę wam przeszkadzał? Zwraca się równie radośnie do Maureen. |
15-04-2006, 17:48 | #535 |
Reputacja: 1 | Sylvan nie wygląda na zachwyconego perspektywą spaceru - nawet tak niewielkiego - ale na widok Basta rozjaśnia się wyraźnie i opiera mocno na jego zdrowym ramieniu. Maureen, mimo, że pojawienie się półelfa zaskoczyło Cię, z ulga przyjmujesz jego pomoc. Kapłan jest postawnym człowiekiem a teraz jest słabszy, niż na to wygląda i potrzebuje raczej podparcia niż oparcia. Chyba nie dałabyś rady przeprowadzić go sama do świątyni. Witaj panie Bascie. - rzecze Sylvan z uśmiechem - Nie miałem okazji podziękować Ci jeszcze za wczorajszą pomoc. Lilu mi mówiła... a Kacper rozpływał się wprost w pochwałach. Chyba podbiłeś jego serce. - roześmiał się wesoło, po czym wyszeptał Ci do ucha: [user=1509,345]Gdybyś mógł nie wspominać, jaki byłem słaby, zwłaszcza w mieście, byłbym bardzo zobowiązany.[/user] A co do pani pytań, Maureen... Hm... ustrzec was może przede wszystkim czujność na szlaku, jak przy każdej wyprawie. Na otwartym terenie uważajcie na powietrzne stworzenia; żyje tu duża populacja dzikich gryfów, ale nie tylko. Gdzieś zaraz za rozstajem rosną trujące kwiaty, mają fioletowe, drobne dzbanki. Uważajcie na nie, ich zapach jest zabójczy. - umilkł na chwilę, odpoczywając. Upił trochę płynu z flakonika wyjętego z kieszeni. Idziecie powoli, gdyż kapłan niemal powłóczy nogami. Minęliście dopiero bibliotekę. Odnośnie zwyczajów tei'ner... To bardzo łagodne stworzenia ale nienawidzą bezmyślnego niszczenia przyrody. Ach, właśnie, w tym przypadku uważajcie też na hamadriady i lilendy. Poza tym cenią sobie dobre maniery, więc radzę zwracać uwagę na słowa, gdyż nierozwaga może owocować pojedynkiem z obrażonym tei'ner. Gdy skręcicie na zachód, obok kapliczki będzie zawieszony ozdobny sznur - pociągnijcie go raz, przechodząc. To forma powiadomienia ich, że do miasta zmierzają goście. - zamyślił się na chwilę - To chyba najważniejsze rzeczy. Dla nas są tak oczywiste, że ciężko mi je teraz wymienić... - umilkł znów. Doszliście prawie do wejścia, jeszcze kilka kroków. Szczerze powiedziawszy, pani Maureen, nie rozumiem pani filozofii. Ale oczywiście, spełnię pani prośbę. |
15-04-2006, 18:39 | #536 |
Reputacja: 1 | Anzelm Po zebraniu reprymendy od kolejnych członków drużyny stanąłem pod ścianom. Oparłem się o chłodny kamień. Phaere wraz z Fosht'ką zniknęły w bibliotece. Maureen zaś zaczęła rozmowę z Sylvanem. Wkródce po tym do ogrodu wpadł Bast. Minął mnie w pośpiechu, najwyraźniej nie dostrzegając. |
15-04-2006, 20:04 | #537 |
Reputacja: 1 | Phaere Jak widać nasi towarzysze znaleźli pożyteczniejsze zajęcia od sprawdzania dróg do sąsiednich wiosek. No, więc wyruszymy do Miie'sitil.- powiedziała do Frosht`ki nachylając się nad mapą. Chyba nie są tak mili, na jakich wyglądają. - stwierdziła delikatnie wskazując ruchem głowy na bibliotekarzy. Najwyraźniej nie pożyczą nam mapy. Będziemy musieli wstąpić do jakiegoś sklepu, gdzie ją kupimy. - dodała. Co prawda przeszedł jej przez myśl, pomysł, pożyczenia mapy bez uprzedzenia, lecz wolała się nie narażać na gniew tutejszych kapłanów. Chciałabym zamienić jeszcze słówko z Sylvanem, ale widząc jego stan, nie wiem czy będę miała możliwość.-Drowka zastanawiała się co mogło spowodaować, iż kapłan ledwo żyje. O ile dobrze pamięta nigdzie nie widziała go na wybrzeżu, gdzie jego koledzy rozprawili się ze zjawą. Może ma coś z tym wspólnego misa wróżb. Kapłan twierdził, iż nie potrafi z niej korzystać, ale mógł spróbować i teraz widać tego skutki. Jeśli doszedł już do siebie, trzeba go o to spytać.
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
15-04-2006, 22:49 | #538 |
Reputacja: 1 | Anzelm Komiczny widok kaleka próbuje pomóc choremu... Podchodzę do fotela. -"Pozwolicie że pomogę. A ty nie szarżuj tak Bast, tylko wylecz to ramię najpierw." Dyskretnie acz stanowczo odsuwam półelfa. Nie czekając na przyzwolenie przekładam jedną ręką ramie Sylwana przez szyję i chwytam go w pasie drugą. -"To dokąd idziemy?" |
16-04-2006, 11:02 | #539 |
Reputacja: 1 | Nathiel No tak znów się porozchodzili... Nie pójdę do biblioteki bo tam nic ciekawego dla mnie nie ma, Sylvan i tak ma już nadmiar pomocy oraz dosyć narzucania się przez innych więc nie będę mu jeszcze bardziej przeszkadzał... Więc co?? Więc chyba poczekam aż znajdą mapę, pomogą Sylvanowi i będą gotowi wyruszyć w dalszą drogę, czyli posiedzę sobie przed biblioteką i poczekam... Przydało by się trochę ruchu, ale przecież nie będę "manewrować" w świątyni. Z resztą,, że by oni widzieli świątynie z mojej ojczyzny... Tutaj wszystko kolorowe, jasne...bleeeh Dobra trzeba uspokoić myśli... |
16-04-2006, 17:36 | #540 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Przyglądała się mapie, nachylając się nad nią lekko, a stojąc przy Drowce. - Nie wiem, czy są mili, ale to bibliotekarze. Trzeba było widzieć pracownika biblioteki pewnej akademii: nawarczał na mnie, gdy za mocno ścisnęłam jedną z ksiąg. Zauważyłam tam.. - Wyprostowała się. Znowu zaczynała gadać! - Wszystko jedno. Są chorobliwie troskliwi, pedantyczni i chciwi, zazdrośni o zbiory niczym krasnoludy o skarby. Łatwiej nam kupić nową niż wynieść stąd tę, nawet bez ich zgody. - Przeciągnęła się. Ciekawe, czy Mroczna Elfica też o tym pomyślała.. - A co do naszych towarzyszy, myślę, że wystarczą dwie osoby do szukania drogi do wioski, nieprawdaż? - uśmiechnęła się do Phaere przyjaźnie. Ostrożnie i delikatnie dotknęła jej ramienia, motywując ją leciutko w stronę wyjścia. - Chodźmy do nich. Może uda ci się jeszcze porozmawiać z Sylvanem. Im szybciej wyruszymy, tym lepiej dla nas. A zanim się zbierzemy.. - zaśmiała się cicho. Chciałaby coś zrobić, zaśpiewać, poskakać, rozbić coś, roztrzaskać, spalić. - Przepraszam.. Pewnie uważasz, że jestem zbyt beztroska i lekkomyślna. Wybacz, że bawi mnie prędkość naszych działań, przecież jest ona także moją zasługą, prawda? - Znowu się uśmiechnęła. Na ramię sfrunął jej Calcifer, który wleciał przed chwilą do środka. Na razie powstrzymał się od uwag, prawdopodobnie dzięki ostrzegawczemu spojrzeniu swej pani.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |