Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-02-2016, 18:35   #81
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Silyen nie zniżył się do wołania za Dzwonkiem. Nawet za nią nie spojrzał. Usiadł w miarę wygodnie. W zasadzie najchętniej oparłby się o barierę, ale moc to moc - nie należało przesadzać z zamiłowaniem do eksperymentów.
Spojrzał na Daske.
- Nie jest dzieckiem. Sam to wiesz - powiedział cicho. Miał nadzieję, że Dzwonek, zajęta czymś innym, nie usłyszy.
- Więc po co mi to mówisz - Daske wyraźnie, nie panował nad niepokojem, który odczuwał, zachowując się jak zwierzę zamknięte w klatce. - Jeżeli coś się jej stanie… - Jego dłonie wylądowały na rękojeściach mieczy.
- Nic jej nie będzie - odparł Silyen. - Zbuntowała się. Ale jej to przejdzie. Musisz zmienić podejście do niej. Co nie będzie łatwe.
- Co ty nie powiesz - odwarknął Daske. - Ona się nie zbuntowała. Dzwonek… Nie zbuntowała się - powtórzył twardo.
- Wpakowała nas do klatek. Jak sądzisz? Dlaczego? Ona chce być... partnerką. Mieć takie same prawa, jak ty. Czy jak ja. Ile razy powtarzała, że się czuje jak w klatce? Tak jak my teraz? Chciała, żebyśmy to odczuli na własnej skórze.
- Nie mój Dzwonek - powtórzył uparcie Daske.
- Daske, zastanów się. Pomyśl, gdzie się spotkaliście. Wyrwaliście się stamtąd razem i od tej chwili o nią dbasz. Ale i pilnujesz każdego jej kroku. I jesteś niezadowolony, gy zrobi coś na własną rękę. Zastanów się, jak byś się czuł na jej miejscu.
- Nie znasz jej. Nie rozumiesz z czym wiążą się działania na własną rękę.
- Nie znam. Domyślam się.
- Nie mogę jej stracić. - Oznajmił nagle, uderzając pięścią w kulę, na której to jednak żadnego wrażenia nie zrobiło, bowiem nawet się nie ugięła. - Na wszystkie pomioty otchłani, dlaczego nie wraca…
Silyen obrócił się i ujrzał, jak Dzwonek dotyka dłoń mnicha. Włosy falowały. A to mogło oznaczać tylko jedno...
- Może chce nam dać czas na zastanowienie? Na przemyślenie wszystkiego?
- Tu nie ma nic do przemyślenia… - Daske zostawił kulę w spokoju i zastygł wpatrzony w wyjście z wnęki, jakby uparcie chciał przywołać Dzwonka swym spojrzeniem.
- Nie możesz jej trzymać w zamkniętej na głucho klatce - powiedział cicho Silyen. - Naprawdę się nad tym zastanów.
- Zrobię co będę chciał. Przestań się wtrącać, elfie. - Widać było, że cierpliwość wojownika znajdowała się na wyczerpaniu i wcześniejsze nawiązanie pokojowych stosunków właśnie przestawało obowiązywać.
Silyen skinął głową, ale nie odpowiedział.
Z zakutym łbem dyskutować się nie dało. Silyen częściowo go rozumiał, ale potrafił również pojąć, co czuje Dzwonek. A dziewczynka zapewne w niewielkim poważaniu miała własne bezpieczeństwo i pewnie bardziej się cieszyła z tego, że jest potrzebna, niż przejmowała się bezpieczeństwem czy zmęczeniem.
Wolał nie myśleć co się stanie, jeśli Daske nie zrozumie, że do pełni szczęścia Dzwonkowi brakuje nieco wolności.
Ponownie spojrzał w stronę dziewczynki, która najwyraźniej zakończyła swe poszukiwania i rozmawiała z Fei Li.
Rozmowa ta nie zajęła jej jednak wiele czasu, czy to z powodu tego, że chciała jak najszybciej wrócić czy też innego. Fakt, faktem pozostał i po kolejnych kilku chwilach, które Daske spędził udając niemy posąg, Moonria pojawiła się przy swoich więźniach. Jej mina jasno dawała do zrozumienia, że nie jest pewna tego jak zostanie przyjęta. Od razu także uwolniła zarówno elfa jak i wojownika. Ten ostatni nie potrzebował nic więcej by ponownie wprawić ciało w ruch i dopaść dziewczynki, zanim ta zdążyła chociaż zrobić krok do tyłu.
- Nie waż się tego powtarzać - ostrzegł ją, biorąc jej twarz w dłonie i badając wzrokiem czy aby na pewno ani jeden włos nie spadł małej z głowy.
Silyen nie skomentował nawet mrugnięciem jego zachowania,
- Dziękuję, Dzwonku - powiedział.
Dodałby jeszcze kilka zdań, ale doszedł do wniosku, że denerwowanie Daske źle by się mogło skończyć.
Dzwonek skinęła głową, co było niemałym wyczynem, biorąc pod uwagę, że ta wciąż tkwiła w dłoniach Daske. Wojownik najwyraźniej nie miał ochoty na wypuszczenie jej twarzy, zignorował także w pełni obecność elfa. Przyklęknął przed małą i przysunął ją bliżej do siebie.
- Wystraszyłaś mnie. Nigdy tak nie odchodź. Nie zostawiaj… - Dalsze słowa nie zostały wypowiedziane, bowiem usta Daske skupiły się na badaniu tego, czy aby na pewno wargi Dzwonka smakują tak samo, jak wcześniej. - Nigdy, rozumiesz - dodał, gdy oderwał się od niej i ponownie spojrzał w oczy Moonrii.
- Dzwonek obiecuje - odpowiedziała, kładąc dłonie na jego barkach. - Dzwonek była zła. Już nie jest.
- Porozmawiamy o tym za chwile. Elf ma parę ciekawych pomysłów, które chciałbym z tobą omówić, a teraz - odsunął się, aczkolwiek minimalnie. - Powiedz co znalazłaś, urwisie.
Dzwonkowi powtarzać nie było trzeba.
- Dzwonek znalazła trzy pierścienie w jaskini i cztery poza nią. Moc wystarczy na dzień. Burza wkrótce się skończy.
- Trzy w jaskini? - Silyen zdumiony rozejrzał się dokoła, jakby liczył na to, że w tym momencie ujrzy pierścienie na palcach właścicieli. - Wiemy o jednym... Kto ma pozostałe? - Spojrzał na Dzwonka, całkiem jakby spodziewał się, że dziewczynka ma aż takie dokładne informacje.
- Nunu i obcy. Dzwonek widziała jak się zbliża. Pierścień jest z nim. Taki sam jak ma Nunu.
Najwyraźniej Dzwonek posiadała bardzo dokładne informacje dotyczące właścicieli pierścieni oraz tego gdzie przebywają.
- Ten, o którym mówiłaś? - chciał wiedzieć Daske.
- Ten ciekawy - skinęła głową dziewczynka, zakrywając dłonią usta, kryjąc tym ziewnięcie.
- Nie podoba mi się to - stwierdził wojownik, wstając. - Trzy pierścienie na tak małej przestrzeni mogą skończyć się katastrofą. Dzwonku…
Jednak mała nie słuchała. Jej oczy były zamknięte, a to że stała zawdzięczała jedynie oparciu jakie stanowił wojownik. Kilka kamieni z hukiem przedarło się przez barierę, na szczęście nie trafiając w nikogo. Daske zignorował te hałasy i zaniepokojone głosy. Jego uwaga w pełni skupiła się na dziewczynce, którą podniósł delikatnie i położył na kocu rozłożonym nieco głębiej, we wnęce. Dzwonek natychmiast zwinęła się w kłębek otulając ogonem, którego końcówka znalazła się tuż przy jej twarzy.
- Powiem Zali o pierścieniach - powiedział cicho Silyen, chociaż nie sądził, by największy nawet hałas zdołał obudzić zmęczoną dziewczynkę.
Daske w odpowiedzi tylko skinął głową.
- Uważajcie teraz na sufit - ostrzegł.

Rada była dobra, tylko zastosowanie się do niej było dość trudne. Spoglądanie w górę było mało praktyczne, a schować nie bardzo można się było. Ale ostrzec pozostałych również trzeba było.
- W okolicy jest siedem takich pierścieni - Silyen poinformował Zalisenę, zatrzymując się tuż przy niej. - Nunu ma drugi, a trzeci ma ktoś obcy. Chyba ten, o którym Nunu wspomniała. Trzy to za dużo, jak na naszą jaskinię. Tak przynajmniej uważa Daske.
- Trzy to zdecydowanie za dużo - potwierdził anioł, który wciąż tkwił przy elfce, podobnie jak jej sługa. Z zainteresowanych naradą tylko oni się ostali.
- Daske ma rację - Zalisena nie wyglądała na szczęśliwą z powodu przyniesionych przez Silyena informacji. - Czy Dzwonek dowiedziała się czegoś na temat tego stworzenia?
- Że go trudno zabić. Ma twardy pancerz, nie lubi ognia - odparł elf. - I jest trujący. Może miała na myśli to, że jest jadowity. Daske stwierdził, że go zabije. Wybrał tę metodę, zamiast zamknięcia tego stwora w za pomocą jednej z barier Dzwonka.
- Wcale mnie to nie dziwi - odparła Zalisena.
- A mnie tak - wtrącił się anioł, któremu wyjście z użyciem miecza, najwyraźniej nie bardzo do gustu przypadło. - Skoro możemy obejść się bez walki, to powinniśmy skorzystać z tego sposobu.
- W takim razie idź i spróbuj go przekonać Merinselu, może ciebie posłucha. - Propozycja elfki została przyjęta ze skinięciem głową i zaowocowała oddaleniem się anioła. - Nie uda mu się - stwierdziła księżniczka, gdy skrzydlaty oddalił się na wystarczającą odległość, by jej cichy głos nie dotarł do jej uszu.
- Też tak sądzę - równie cicho powiedział Silyen. - Daske za bardzo się boi o Dzwonka, a ona chyba za dużo ostatnio zużyła energii. Co prawda powiedziała, że stawianie bariery jej nie męczy, bo pożycza sobie energię, ale... W tej chwili Dzwonek jest za bardzo zmęczona. Nie do końca panuje nad tą barierą, która podtrzymuje strop naszej jaskini. Może trzeba przebywać bliżej ścian - dodał.
Zalisena pokręciła przecząco głową.
- Gdyby nad nią nie panowała, to bariera by znikła. Wspomniałeś, że była zmęczona. To świadczy o tym, że musiała użyć którejś z dwu pozostałych mocy. Biorąc pod uwagę, że została poproszona o znalezienie informacji, stawiam na tą. Merinsel wspomniał także, że użyła zniszczenia, gdy ich zaatakowano. To nie bariera ją zmęczyła Silyenie. Twoja rada jest jednak rozsądna. Jeżeli mała zaśnie, możemy mieć problemy.
- Zasypiała na stojąco - odparł elf.
- Mała śpi? - Głos elfki rozbrzmiał niepokojem, na co natychmiast zareagował mortol przenosząc spojrzenie na skalny sufit nad ich głowami. - Daske pozwolił jej zasnąć w takiej sytuacji? - Teraz do niepokoju dołączyła złość. - Co on sobie wyobraża?!
Głębszy wdech pomógł nieco opanować emocje, więc gdy ponownie przemówiła w jej głosie pozostał już tylko ich cień.
- Miejmy nadzieję, że nie odpłynie zbyt mocno i nie straci kontaktu z barierą.
- Daske jest przy niej, więc miejmy nadzieję. Ale burza potrwa jeszcze dzień. Na tyle ponoć starczy mocy w pierścieniach. One w jakiś sposób oddziałują na siebie?
- Wszystko co ma w sobie magię oddziałuje na siebie - odpowiedziała. - Szczególnie przedmioty, które ją kondensują, a pierścienie właśnie tym są. Trzy, tak blisko siebie i to w czasie trwania czaru, który pozwoliła rzucić zawarta w nich moc…
- Kłopoty - podsumował krótko mortol, odzywając się po raz drugi, odkąd Silyen ich spotkał.
- Zapewne nie ma łatwego sposobu, by pozbawić je mocy? Trzeba by zatrzymać tego obcego, który niesie trzeci pierścień?
- Z pewnością nie zaszkodziłoby z nim porozmawiać. Czy jednak chcę go tu widzieć, tak blisko pozostałych - elfka pokręciła przecząco głową. - Odłożymy to na później.
- W takim razie zawołaj mnie, jeśli będę potrzebny - powiedział Silyen.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-02-2016, 18:37   #82
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Rozmowy zostały przeprowadzone, propozycje co do dalszych planów wysnute i niektóre przyjęte. Część z uwięzionych osób zdołała nawiązać porozumienie z innymi, część - nie. Bycie zamkniętym, z niewiadomą w postaci możliwości wyjścia, nie na każdego dobrze wpływało. Mesena trzymała się z daleka od wszystkich, warcząc i prychając na każdego, kto odważył się jej samotność zakłócić. Jej towarzyszka, za której sprawą znaleźli się w jaskini, wydawała się nieco bardziej towarzyską istotą, jednak i na nią w końcu podziałało zamkniecie. Obie skrzydlate znalazły sobie ustronny, ślepy tunel i tam spędziły resztę czasu. Pojawiły się dopiero gdy Nayra przyszła by ich powiadomić o tym, że czas nadszedł by wyruszyć. Gdy dowiedziały się o stworzeniu, które stało im na drodze do wolności, Mesena wyraziła radosną ochotę by wbić swoje ostrze w ciało potwora. Sine z kolei zachwycona nie była. Okazało się iż wbrew oczekiwaniom, wiedziała co nieco o tym podziemnym robalu, a wiedza ta nie nastrajała do pozytywnego nastawienia.
Biorąc pod uwagę, że zgadzała się z tym, o czym Silyen poinformował księżniczkę, mogli spodziewać się naprawdę dużych kłopotów. Tym bardziej, że Daske kategorycznie odmówił jakiegokolwiek wykorzystania mocy Dzwonka by problem obejść bez rozlewania czyjejkolwiek krwi. Stanęło więc na tym, że czekać ich miała walka o życie z przeciwnikiem, który nie dość, że miał być jadowity i opancerzony, to na dodatek, o czym doinformowała ich Sine, szybki oraz dużych rozmiarów. Zupełnie jakby nie mieli dość problemów na głowie.
Kolejny pojawił się gdy Nunu poinformowała ich, że ich nieśmiałe towarzystwo pojawiło się w pobliżu. Nie powiedziała gdzie się ono znajduje, zupełnie jakby z sobie tylko znanego powodu, chciała pozwolić nieznajomemu na pozostanie z boku. Nawet Nanie nie udało się jej przekonać, co na szczęście nie skończyło się kłótnią. Widać mniejsza wróżka była nieco bardziej opanowaną przedstawicielką tej rasy, niż Naresia.
Co do tej ostatniej to okazało się, że nie licząc złota, które jeszcze jej zostało, nie zginęło nic, co miałoby powstrzymać chętnych na odzyskanie korony, od odebrania nagrody za swoje poświęcenie. List potwierdzający leżał tam, gdzie wedle słów Nany, Naresia go zostawiła. Nawet nie brakowało pierścienia rodowego, który musiała otrzymać wraz z listem.

Nim wyruszyli skorzystali ze względnego bezpieczeństwa, jaki dawała główna komnata jaskini i zjedli późny obiad. Po nim i po tym jak Dzwonek wreszcie się obudziła, a Nunu wróciła z samotnego spaceru, ruszyli. Pies podążał za nimi przez jakiś czas, jednak dość szybko zniknął w jednym z korytarzy. Najwyraźniej psowata miała swoje sprawy do załatwienia, którymi to nie miała zamiaru dzielić się z pozostałymi.
Nastroje nie były szczególnie pogodne. Czekające na nich starcie z groźnym przeciwnikiem nikogo, poza Meseną, nie napawało optymizmem. Daske jak zwykle trzymał się blisko Dzwonka, jednak wbrew zwyczajowi, który zdążyli poznać, nie warczał wściekle na każdego. Pozwolił nawet na to by mała od czasu do czasu odbiegała do mnicha lub elfa, a nawet by szła przez dłuższy czas z aniołem. Widać coś zmusiło wojownika do zmiany swojego nastawienia. Najmniej z tego powodu zadowoloną osobą okazała się Zalisena, która rzucała w jego kierunku wyjątkowo gniewne spojrzenia. Sługa starał się z kolei by zawsze znajdować się pomiędzy elfką, a demonicą. Z jakiegoś powodu między tą dwójką panowała wzajemna niechęć na wyższym poziomie, która jednak nie sięgała najwyraźniej nienawiści bowiem jeszcze do gardeł sobie nie skoczyli.

Korytarze i mniejsze groty, którymi się przemieszczali, nie zawsze były łatwe i przyjemne dla wszystkich, którzy nimi przechodzili. Najwięcej problemów miała Nayra i konie. Niektóre przejścia prowadziły nad głębokimi przepaściami, a mosty jakie natura nad nimi przerzuciła były niekiedy jedynie wąskim pasmem skały, utrzymującym się na cienkich, kamiennych kolumnach. Zwierzęta niechętnie wkraczały na takie konstrukcje, podrywając łby i rżąc ze strachu. Centaurzyca także nie kryła swych obaw. Na szczęście obyło się bez wypadku.





Moment, w którym zbliżyli się do kryjówki stworzenia, z braku właściwej nazwy ochrzczonego robakiem, poznali wszyscy. Była to kolejna komora, jakich wiele na ich drodze pojawiło się wcześniej. Przez jej środek biegło głębokie pęknięcie, a płaskie podłoże tworzyło balkony po obu jego stronach. Aby dostać się do tunelu naprzeciw tego, którym wyszli, musieli obejść komorę. To, co ich przed tym czynem powstrzymywało, było zwinięte sielsko, którego głowa wystawała z komina jaki został utworzony w suficie. Ostro zakończone nogi stworzenia wbijały się w skałę pozwalając mu poruszać się nie tylko po ścianach ale i nad nimi, tak że atakować mógł z każdej strony.
O tym, że miejsce to było jego gniazdem i spędził w nim z pewnością wiele lat, świadczyły liczne kości porozrzucane wokoło. Nie trzeba było być geniuszem by dostrzec wśród nich i te, które z pewnością do zwierząt nie należały.


Póki co, stworzenie winne tych wszystkich śmierci, zdawało się być pogrążone we śnie. Jak długo taka sytuacja miała się utrzymać? Tego nikt nie wiedział. Mogli skorzystać z okazji i zaatakować go nim się obudzi, lub spróbować przemknąć cichaczem, licząc na to, że sen jego był twardy, a ich szczęście wystarczające by dokonać tego czynu. Mogli też zrobić coś innego. Cokolwiek jednak by nie zdecydowali, działać musieli szybko, lub też los przejąć miał pałeczkę, a wiadomo wszak było że jego decyzje nie zawsze sprzyjały tym, którzy się na niego zdawali.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 06-02-2016, 20:02   #83
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Psołak przyczepił się ponownie. Wyglądało na to, że tym razem na dobre. Nie odstępował ich na krok.

~ Nie lubię jak ktoś za mną łazi - burknął Amir słuchając jak śledzona do tej pory grupa rozmawia o robalu.

~ I kto to mówi, kolego? Ty możesz, inni nie?

~ Dokładnie.

~ Słusznie - roześmiał się Nichael.

~ Musimy coś z tym zrobić.

~ Co proponujesz?

~ Zobaczysz.

Kotołak cofnął się w głąb tunelu, rozejrzał po niem uważnie, a następnie wrócił kilka kroków tam, skąd przyszedł.
Wtedy wyrysował pentagram o średnicy całego korytarza, po czym w nim usiadł zwracając się twarzą w kierunku psołaczki.

~ Ahhh... O to ci chodzi, kolego!

- Aequat omnes cinis... - zaczął Nichael, zaś wyrysowane linie zafalowały.

-... apage, amoris. Libera in tenebris! - zakończył, zaś kotołak nadal siedział w środku patrząc na psa.

Miał to być jednostronny pentagram - pułapka chroniący przed wydostaniem się z niego osób dobrych, lecz nie zatrzymuje wchodzących.

Amir nigdy nie był dobry. Nigdy nie był też zły, dzięki czemu wyrysowany znak nie czynił mu żadnej różnicy. Powinien jednak zatrzymać psołaczkę wewnątrz. Nie chciał jej jednak więzić na zawsze, a jedynie dać dużo czasu na zgubienie jej biorąc pod uwagę czuły węch.

Kotołak wstał i ruszył w jedynym możliwym kierunku, by nasłuchiwać odgłosów walki.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 06-02-2016 o 20:05.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 07-02-2016, 11:06   #84
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bariera chroniąca sufit jaskini nie zniknęła - to było coś pozytywnego. Daske zabronił Dzwonkowi zablokować stwora i to optymizmem nie napawało. Walka z czymś dużym, opancerzonym, na dodatek szybkim i jadowitym nie była czymś, co Silyenowi mogłoby się spodobać, nawet jeśli Mesi i Daske palili się do walki.
Ale skoro moc Dzwonka była niedostępna, to pozostawała stal i magia.

* * *

Elfy nie należą do istot żyjących pod ziemią, ale wędrówka przez podziemne korytarze i jaskinie nie wydała się Silyenowi nieprzyjemną. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie Mellt, który co prawda nie buntował się przeciwko zabawie w kreta, ale w niektórych miejscach miał kłopoty z poruszaniem się. Za nisko, za wąsko, za dużo przepaści... Zdecydowanie w żyłach tego szlachetnego zwierzęcia nie płynęła krew kozic czy borsuków. Z czego w ogólnym rozrachunku zarówno Mellt jak i jego jeździec byli zadowoleni.
Sytuacja taka, jak ta, gdzie obaj zmuszeni byli do wędrówek pod ziemią, zdarzały się jednak sporadycznie. Zwykle nad ich głową znajdowało się niebo.

* * *

Robal spał. Lub też takie sprawiał wrażenie. A na dodatek znajdował się w takiej pozycji, że malutka bariera oddzieliłaby go od przechodzących przez komorę poszukiwaczy.
No, może nie do końca malutka... Ale to i tak nie było niemożliwe, bowiem Daske stanął okoniem i po raz kolejny nie pozwolił, by Dzwonek wzięła udział w tym przedsięwzięciu. A że Silyen dosyć mu się już naraził, więc nawet nie próbował go namawiać do zmiany zdania.

Najmądrzejsze byłoby ciche, na paluszkach, przemknięcie się na drugą stronę, jednak Silyen nie sądził, by taki manewr zakończył się sukcesem. Z pewnością wielu naiwnych podróżników miało takie same złudzenia... i skończyli tak, jak widać - pozostawiając tutaj swe szczątki. A nie pomogła im nawet magia, o czym świadczyły magiczne przedmioty, spoczywające wśród kości.
Być może niektóre z tych rzeczy pozwoliłyby na zidentyfikowanie właścicieli i zawiadomienie rodzin, lecz to trzeba było zostawić na później. W tej chwili nad głowami podróżników wisiało całkiem spore niebezpieczeństwo i wszystko inne trzeba było odłożyć na później.

- Spróbuję się go pozbyć - powiedział Silyen. - Zastanówcie się co zrobić, jeśli mi się nie uda.

Był w odpowiedniej odległości od stwora.
Poczekał chwilę, dając innym czas na zastanowienie i przygotowania, po czym wskazał stwora:
- Milango awamu - powiedział.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 07-02-2016 o 14:37.
Kerm jest offline  
Stary 07-02-2016, 13:54   #85
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Cała drogę zastanawiała się jak podejść do opisywanego stworzenia, które zagradzało im drogę na powierzchnię. Jej koń podążał za nią ufnie i jedyną oznaką jego strachu drogą jaką podążali było to, że starał się iść jak najbliżej swej właścicielki co prawie kończyło się deptaniem jej po piętach. Zwierzę nie było czystej krwi, po prostu zwykły rumak odpięty od pługu, przy którym miał wyzionąć ducha przy pracy ponad jego siły.
Jeszcze przed wyruszeniem Merinsel pomógł jej założyć pancerz przez co wyglądała teraz dużo poważniej. Jej zbroja była w odcieniu ciemnej stali, na lewym naramienniku widniały insygnia Zakonu Vess jak również herb San, na prawym przedramieniu za to widniał jedynie symbol Riv.

- Sądzę, że powinniśmy zabić to stworzenie - wyraziła swoje zdanie kapłanka kładąc dłoń na rękojeści swojego miecza. - Jest niebezpieczne nie tylko dla nas, ale i dla tej okolicy. Ja mogę użyć czaru roztrzaskania i to ogłuszy stwora i spęka jego pancerz. Ale będę musiała podejść na tyle blisko by czar trafił w niego, a nie w ścianę jaskini - zaproponowała.

- Ale przed tym będę musiała się przygotować, dlatego przed podjęciem decyzji o ataku będę potrzebowała chwili na dwa zaklęcia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 07-02-2016 o 13:57. Powód: zmieniony obrazek zbroi
Mag jest offline  
Stary 07-02-2016, 16:41   #86
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ksenocidia wlokła się za wszystkimi. Zdawało jej się, że jest na nic nikomu niepotrzebna. I prawdopodobnie tak było. Czas, który drużyna spędziła na rozmowach i planach, ghul poświęciła na posiłek. Kości piszczelowa i strzałkowa oraz sporo kości stopy dołączyło do smutnego wystroju kompleksu jaskiń. Przynajmniej ghul miała teraz dobry humor.

Wszyscy zaczęli szykować się do walki z opancerzonym monstrum. Nie mając żadnej zbroi raczej nie przyda się w potyczce, jednak kiedy usłyszała, że robal może być trujący, zastanowiła się. Postanowiła zabrać jakąś włócznię czy halabardę, znalezioną pośród kości, i zająć się, w miarę możliwości, odciągnięciem uwagi potwora od reszty. Jad potrafił zabić człowieka czy elfa w przeciągu chwili. Jej żadne paskudztwo nie ruszy. Bardzo możliwe, że zginie od ran zadanych przez monstrualne odnóża, jednak mniejsze rany nie będą dla niej groźne.

Gdyby zaklęcie Silyena nie zadziałało, wtedy wkroczy do walki.
 
Ardel jest offline  
Stary 07-02-2016, 21:05   #87
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gdy nadszedł czas dalszej wędrówki, mnich przerwał swoją medytację. Jego twarz była mocno napięta. Lekki zmarszczki pojawiły się w okół czoła. Dłonie spokojnie jednak sięgnęły po leżący na ziemi oręż, i ruszył wraz z resztą swoich towarzyszy. Choć nie miał klaustrofobii, to jednak przebywanie w tak ciasnych i mrocznych jaskiniach, wywoływało lekki nie pokój w nim. Nie był przyzwyczajony do tego.Prawie całe życie spędził wysoko w górach, otoczony lasami i nie ograniczony ścianami. Wąskie przejścia, urwiska, czy też głębokie przepaście coraz mniej się podobały Fei Li, lecz nie zamierzał się skarżyć. W końcu na końcu ich wędrówki, czekał na nich robal.

Komora do której trafiły nie napawała optymizmem. Różniła się od innych. Przede wszystkim wystrojem. Czaszki. Stos czaszek i kości, świadczących o tym, jak marny koniec spotkał tych co tu trafili. Nie wróżyło to dobrze. Lekkie kropelki potu spłynęły po zmarszczonym czole wojownika, który gdy dojrzał owe stworzenie chwycił mocniej za oręż.

Póki stworzenie śniło, istniała szansa na przejście koło niego bez rozlewu krwi. W końcu po co zabierać czyjeś życie, jeśli istnieje inna droga. W końcu śmierć zawsze jest najłatwiejszym sposobem.

Towarzysze jednak mieli inne zdanie najwyraźniej. Nim zdołał powiedzieć “nie” zaczęło się. Nie chcąc zostawiać ich samych sobie ruszył do ataku. Był Mistrzem Wing Chun i nie chciał by Glynne cokolwiek się stało.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 08-02-2016, 11:31   #88
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Czar elfa zadziałał i to nawet dość udanie, tworząc w pancerzu i ciele robala, prostokątną dziurę. To z kolei bez wątpienia zbudziło istotę, która otwarła paszczę, ukazując kolekcję pięknych i ostrych zębów. Z gardła wydobył się piskliwy krzyk, który niemal ogłuszył zebranych na dole, a następnie pomknął w głąb tuneli. Dzwonek zakryła uszy i krzyknęła, co natychmiast skupiło na niej całą uwagę Daske. Elfka w międzyczasie dokończyła swój czar, który zajął jej mniej więcej tyle czasu co przygotowania Glynne. Także Ksenocidia nie próżnowała. Halabarda, którą udało się jej znaleźć, była co prawda lekko nadgryziona czasem, jednak miała służyć tylko do przyciągnięcia uwagi stworzenia, a nie do pełnoprawnej walki z nim. Robal zaś zdecydowanie chętnym na potyczkę był, zsuwając się w dół pomimo ociekającej zieloną mazią rany. Jego cielsko zawisło nad przepaścią, a ostro zakończone odnóża ze zgrzytem przeorały skalną podłogę.
Riv sprzyjała kapłance. O cokolwiek ta nie poprosiła jej w swych modlitwach, troskliwa bogini ją tym obdarzała. To jednak dziwić nie powinno, wszak każdy wiedział, że Pani Stworzenia kochała walkę i wojowników. Miecz w dłoni Glynne zalśnił, kobieta była gotowa by podjąć wyzwanie. Robal, którego całkiem pochłonęła “walka” z ghulem, zaryczał wściekle gdy jego pancerz zaczął pękać. Coraz więcej zielonej mazi wypływało z jego cielska, tak samo jak coraz więcej owego cielska zsuwało się z komina. Liczne odnóża opadały na skalną podłogę, gotowe by walczyć o życie stworzenia. I to one stały się głównym przeciwnikiem kapłańskiego miecza. Obok kobiety znalazła się dwójka towarzyszy, gotowa zadbać o to by włos jej z głowy nie spadł. Mnich, o dziwo, dość dobrze władał swym mieczem i zdawał się być w kilku miejscach jednocześnie. Niekoniecznie zawsze znajdując oparcie na podłożu. Technika, której używał nie była Vess znana, jednak z pewnością była ona skuteczna. Anioł z kolei skupił się na modlitwach do Pani Śmierci. Jego śpiewny głos rozbrzmiewał w jaskini do wtóru pisków i krzyków robala. Jego ochrona rozciągnęła się nie tylko na Glynne ale i objęła Fei Li oraz Ksenocidię, która ani myślała odstąpić, wiedząc że tylko jej nie tknie jad ściekający z kłów potwora.
Działania czaru księżniczki z początku nie dało się dostrzec. Zajęci walką nie zwracali większej uwagi na ściany i sufit. Stamtąd zaś nadeszła nieoczekiwana pomoc w postaci setek pająków tkających swe wyjątkowo mocne sieci, którymi zaczęły oplatać stworzenie.


Efektem ich działania były spowolnione ruchy robala. Niestety, dla niektórych było na to nieco za późno. Może i ghul był odporny na truciznę, jednak na ból już nie. Trzeba zaś był rzec, że zaciśnięte szczęki sprawiały go nad wyraz dużo. To, że wciąż posiadała ramię zawdzięczała jedynie ochronie, która spowiła jej ciało i uparcie odmawiała potworowi prawa do skosztowania owego rarytasu. Przydała się także gdy machnięciem pyskiem, robal posłał Ksenosidię na ścianę, od której odbiła się i upadła na podłogę. Zamroczenie było chwilowe, wystarczające by znikąd pojawił się Merinsel, z troską sprawdzając czy żyje i nic jej nie jest. Dotyk jego dłoni ukoił część bólu, jednak i tak minąć musiała dłuższa chwila, nim była w stanie ponownie wstać i ruszyć do walki.
Mnich, który zdawał się być wszędzie, także nie uszedł bez szwanku. Jedno z odnóży zahaczyło o jego bok, rozrywając ubranie, jednak nie przedzierając się przez ciało. Była to jednak bolesna przygoda, która na chwilę wyrwała go ze stanu koncentracji. Glynne, która walczyła przy jego boku, zareagowała na czas, odbijając mieczem kolejne odnóża, chętne by skosztować krwi Fei. Uwaga stworzenia skupiła się bowiem na nim, aczkolwiek tylko na chwilę. Gdy ta minęła, w zasięgu wzroku robal miał głównego wroga, którym była kapłanka. Otwierając paszczę splunął na nią brunatną flegmą, która odbiła się jednak od tarczy Vess. Niestety, część zdołała dotrzeć do niej, powodując bolesne pieczenie. Najwyraźniej tarcza, którą rzuciła na siebie i ta, którą otoczył ją anioł, nie działały na taką formę ataku. Cóż, nikt nie był doskonały. Nawet kapłani i aniołowie.
Demonica wraz z upadłą działały tuż przy wylocie komina. O ich czynach świadczyły jednak tylko i wyłącznie kolejne rozpryski zielonej mazi, obie bowiem kryła kurtyna niewidzialności, wyczarowana przez Sine. Szkoda, że ograniczyła się tylko do obu kobiet, może wynik walki byłby nieco pewniej usytuowany po stronie drużyny.
Daske, który bez wątpienia ochotę miał z nich największą by dobyć mieczy, dołączył jako ostatni, zostawiając mortolowi bronienie tych, którzy nie walczyli, lub walczyli z dystansu. Ostrza, które znalazły się w dłoniach wojownika, zalśniły głodną czerwienią i głód ten można było wyczuć. Możliwe, że nawet stworzenie, z którym walczyli, także odebrało to uczucie, bowiem szybko przeniosło uwagę na Daske. Była to błędna decyzja, którą kapłanka nie zamierzała zmarnować. Jej miecz wbił się głęboko w ciało robala, powodując kolejny krzyk, w którym zabrzmiał jednak nie tylko ból ale i wołanie.
Na nie zaś odpowiedziały liczne głosy, szybko zbliżające się do miejsca walki i zdające się dochodzić z każdego dostępnego otworu. Czy to w ścianach, czy w suficie, czy na koniec ze szczeliny w podłodze.


Amir.

Psołaczka z wyraźnie podejrzliwym wyrazem psyka przyglądała się poczynaniom kotołaka i wsłuchiwała w słowa kruka. Gdy obaj zaczęli się oddalać, obwąchała pentagram, potrząsnęła łbem i ruszyła za nimi. Tym samym wpadła w pułapkę. Jej warczenie dotarło do Amira, jednak nie przybliżyło się ani o krok. Na jakiś czas miał ją z głowy i mógł skupić się na obserwowaniu poczynań pozostałych.
Plan jednak miał drobne niedociągnięcie. Kotołak nie uwzględnił w nim, że coś może mieć ochotę podążyć w tą samą stronę. Coś co niekoniecznie było dobre i zdecydowanie wściekłe i głodne. Coś przed czym psołata nie miała szans się obronić ani uciec. I to coś, skrobiąc po skalnym podłożu, zbliżało się w liczbie mnogiej, kierując w stronę walczących.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 09-02-2016, 12:52   #89
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ghul poraniona i mocno zmęczona odrzuciła halabardę. Broń, podobnie jak i ona, wypełniła zadanie i stała się bezużyteczna. Spodziewając się najgorszego krzyknęła do wszystkich, żeby biegli do wyjścia. Ksenocidia była zbyt poraniona, by osłaniać ucieczkę, więc ruszyła jako pierwsza, rozglądając się za możliwymi niebezpieczeństwami, by w razie czego ostrzec biegnących z nią.
 
Ardel jest offline  
Stary 09-02-2016, 20:19   #90
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Korzystając, że jej miecz siedzi głęboko w stworzeniu kapłanka ponownie rzuciła zaklęcie roztrzaskania, które rezonowało od ostrza jej oręża.
Niestety nawet przy współpracy mieli problem z jednym robalem. A odgłosy odbijające się po jaskini zwiastowały dużo większe problemy.

- Dzwonku, może jednak pomożesz? - krzyknęła Glynne po raz pierwszy od początku podróży zwracając swoje słowa do Moonri. Policzek piekł Vess po tym jak chlapną na nią kwas, którym pluło stworzenie, ale nie mogła tego zetrzeć, bo zdekoncentrowała by się w unikaniu ciosów. - Może wyczarujesz te ściany jak wtedy co nie chcieliśmy by strop się zawalił? He? Żeby więcej tego cholerstwa się tu nie zlazło

Vess kontynuowała atakowanie robala starając się nie oberwać wzamian. Gdyby Moonria zechciała współpracować to mogliby zabić tego stwora i od razu bezpiecznie się ewakuować.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172