06-10-2017, 21:37 | #91 |
Reputacja: 1 | W miejscu, w którym podjęli trop, między dwa kamienie wetknięty był nóż. Dokładnie ten, który zabrał Ianus, w tajemniczy sposób znikając z karawanseraju. Podążanie za świeżym śladem krwi okazało się nad wyraz łatwe. Pochodnia dawała wystarczająco dużo światła, ghule pokonane w walce gdzieś się ukryły i nie wychylały głów z kryjówki, a umarli złożeni w grobach przed wiekami nie planowali powrotu do świata żywych. Trop wiódł prosto, a ten kto go zostawił nie kluczył, a najwyraźniej podążał do celu znaną sobie drogą, co mogło oznaczać, że to nie Ianus był gdzieś przed nimi. Tylko raz podczas dalszej penetracji katakumb musieli się skryć w jednej ze zrujnowanych krypt. Gdzieś daleko, na przecięciu korytarzy dostrzegli pełgające po ścianach tunelu światło, świadczące o tym, że w pobliżu znajduje się ktoś żywy. Potwierdzeniem był odgłos kroków i migotliwe, widziane z daleka cienie. Przeczekali chwilę w kryjówce, którą był okazały, wykuty w skale w kształcie litery T grobowiec rodziny Hasima. Zarówno Hasim jak i wszyscy jego bliscy obecnie w stanie kompletnego rozkładu leżeli wyciągnięci ze swoich sarkofagów i rozwleczeni po podłodze krypty. Podjęli trop na nowo, znów zagłębiając się w puste, ciemne korytarze. Ślad krwi prowadził do grobowca, przez którego rozbite wrota sączyło się na korytarz wątłe światło kaganka. Ianus siedzący na stopniu sarkofagu, w towarzystwie potrzaskanej mumii leżącej tuż obok, podniósł wzrok znad księgi. W korytarzu usłyszał kroki. |
06-10-2017, 22:33 | #92 |
Administrator Reputacja: 1 | Zdecydowanie nie tego szukali. A może, tak dokładniej, nie tylko tego. Sztylet, można by rzec, był dodatkiem do Ianusa, (demony tylko wiedzą czemu) wybrał się z nim na wycieczkę do katakumb. No i dlaczego porzucił sztylet przeklętego maga? Bo jeśli planował go oddać, to chyba zostawił go w nieodpowiednim miejscu. Ale dzięki temu wiedzieli, że Ianus tędy przechodził. Cedmon zabrał sztylet, po czym ruszył dalej krwawym tropem. * * * - Co za spotkanie - mruknął na widok 'zguby', która najspokojniej na świecie oddawała się lekturze. - Gdybyśmy wiedzieli, że jesteś taki zajęty, to byśmy zostali w gospodzie i ci nie przeszkadzali. |
08-10-2017, 15:21 | #93 |
Reputacja: 1 | - Mówiłem, stary pijak to chytry zdrajca, sam dla siebie chciał coś, co nie tylko do niego należy! - krzyczał rozdrażniony Mumamba. Nie dało się ukryć, że buzuje w nim wściekłość. Polecił Enki, aby ta na chwilę przejęła inicjatywę pomocnej ręki. Podszedł do stołu, przy którym siedział zaczytany Ianus, wyjął brudną od zaschniętej krwi szablę, agresywnie przyłożył ostrze do policzka legionisty. - Myśmy własne życie narażali, żeby ciebie złodzieju odnaleźć i być może uratować. A ty w przerwie od czytania chędożysz zaschnięte mumie? Ostatnio edytowane przez Szkuner : 08-10-2017 o 15:25. |
09-10-2017, 11:54 | #94 |
Reputacja: 1 | A więc zguba się znalazła. Cała, choć trudno orzec czy zdrowa, sądząc po tym, ile krwi legionista musiał stracić błądząc przez katakumby. I czy rzeczywiście był to Ianus? A może zmarłe duchy opętały go doszczętnie, zamieniając w pustą skorupę, tylko kształtem przypominającą dawnego towarzysza? W końcu, jak mieli okazję już się przekonać, podziemia pełne były krwiożerczych mieszkańców i innych nieprzyjemnych pułapek - takich, z którymi zdeterminowana grupa kilku osób radziła sobie z ledwością. A jakim sposobem sam jeden ranny mężczyzna zaszedł tak głęboko, jeśli nie bez pomocy mrocznych sił?
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
09-10-2017, 15:43 | #95 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
09-10-2017, 22:50 | #96 |
Reputacja: 1 | Zahija ucieszyła się, że Ianus się znalazł. Była zmęczona i nie marzyła o niczym innym jak by zawrócić do gospody i odpocząć. Słowa legionisty nie były zaskoczeniem. Wiedźma podejrzewała, że sztylet opętał ich towarzysza i za jego sprawą tamten się tu znalazł. Czy jednak wyzwolił się spod władzy przedmiotu czy słowa te padły jedynie by uśpić ich czujność? Miało sie okazać. - Cieszę sie, ze cie znaleźliśmy. - Zahija wyciągnęła dłoń w kierunku Ianusa. - I owszem, pomogę ci zabić czarownika, ale nie dziś. Trzeba nam odpocząć. Zebrać siły. Wróćmy do gospody. Opowiesz w szczegółach co ci sie przytafilo i z kim dokładnie mamy sie mierzyć. Z nekromantą lub jego uczniem jak mniemam? |
10-10-2017, 11:53 | #97 |
Reputacja: 1 | Skoro już się odnaleźli, a Ianus był cały i niemal zdrowy, przynajmniej na ciele, pozostawała kwestia wydostania się z katakumb. Powrót przez świątynię raczej nie wchodził w grę, gdyż mogło się okazać, że zamaskowani kapłani zdążyli już wrócić z ceremonii pogrzebowych. Nie było sensu podejmować takiego ryzyka. Trzeba było znaleźć inną drogę na górę. Pomocny okazał się Thoer, który przecież nie wchodził z balsamiarni, ale dostał się do podziemnych krypt jakąś inną drogą. Teraz służył za przewodnika. Dwie księgi włożył ponownie do szkatuły, z której je wcześniej wydobył. Z kuferkiem pod pachą podążał przodem grupy. Początkowo droga wiodła tak samo jak wcześniej, po krwawym śladzie jaki Ianus pozostawił, gdy na chwilę udało mu się wyzwolić z mocy czarownika. Gdy znaleźli się na skrzyżowaniu tuneli, gdzie w ścianie wciąż tkwił feralny sztylet, Accipiter zatrzymał się, przywołując z pamięci drogę, jaką podążał wcześniej. W końcu skierował się w lewo, a oświetlona pochodnią kawalkada powędrowała za nim. Szli długo, klucząc i skręcając w mniejsze i większe tunele, aby w końcu dotrzeć do masywnej, stalowej kraty przegradzającej przejście. Grube jak ramię pręty wyrzeźbione były na kształt ludzkich piszczeli, a na wysokości twarzy znajdowały się wykute w żelazie symbole Anh'Bajil. Krata wyglądała na zamkniętą, ale Ianus po prostu ją popchnął i przejście stanęło otworem. Nadal znajdowali się w katakumbach pod miastem, ale większość krypt była pozamykana i nie ograbiona. Wyraźnie widać było, że te groby są młodsze, a korytarze nadal są patrolowane przez czarnych kapłanów. Przechodząc obok jednej z odnóg korytarza, w ciemności usłyszeli dźwięk. Jakby coś twardego szorowało po kamieniach. |
10-10-2017, 14:31 | #98 |
Administrator Reputacja: 1 | W pierwszej chwili Cedmon miał ochotę rzucić przeklęty nóż gdzie popadnie. Opanował się jednak i cierpliwie wysłuchał do końca słów Ianusa. - O tym, że musisz zabić czarownika, wyczytałeś z tych ksiąg? - spytał. - Dowiedziałeś się również, czego trzeba, by dokonać tego zbożnego dzieła i gdzie ten czarownik przebywa? Przed wyjściem z krypty wsunął nóż pod najbliższego truposza. Jeśli sztylet maga miał zamiar kogoś jeszcze opętać, to będzie się musiał trochę postarać. * * * - Jak na katakumby, miejsce spoczynku zmarłych, to panuje tu bardzo ożywiony ruch - powiedział z przekąsem, równocześnie sięgając za broń. - Ale może po prostu przyspieszymy, by uniknąć kolejnego spotkania? |
10-10-2017, 15:14 | #99 |
Reputacja: 1 | Z nieukrywanym wstrętem wykrzywił twarz, kiedy Ianus tłumaczył się ze swojego zachowania. Niesmaczna sprawa, Mumamba gardził czarnoksięstwem, a szczególnie takim, które potrafiło zawładnąć umysłem wybranego nieszczęśnika. Co nie znaczy, że od razu uwierzył w jego opowieść. Szabla odstąpiła od żołnierskiego policzka, bo co innego mógł zrobić? Podciąć mu gardło na oczach wszystkich? Ianus będzie pod czujną obserwacją czarnego wojownika. - Wspieram twój pomysł Cedmonie - odpowiedział mężczyźnie szeptem, kiedy w ciemnym korytarzu usłyszeli niepokojący dźwięk. - Kolejne starcie w ciasnym zaułku może nie być dla nas tak łaskawe. Mumamba szedł krok w krok za przewodnikiem-legionistą. Tym razem w ręku dzierżył odsłoniętą szablę, bo nie miał ochoty być znów potraktowany niczym bezbronne dziecko. |
10-10-2017, 19:20 | #100 |
Reputacja: 1 | Nim Ianus zamknął i odłożył księgi, które wcześniej z takim zaangażowaniem studiował, wiedźma przysunęła do siebie wolumin i spróbowała zgłębić tekst na otwartej stronie. Potem przekartkowała całość. Właściwie to duch, który opętał Acciptera przywiódł go do tych ksiąg. Czy mogły być niebezpieczne? No raczej. - Myślę, że powinniśmy je spalić - oznajmiła ze spokojem. - Przezornie. * Widząc, że Cedmon chce ukryć pod zwłokami nóż, Zahija pochyliła się ku niemu i zapytała. - Jesteś pewien, że to dobry pomysł? A jeśli to jedyny sposób by go zgładzić? Nie zamierzała robić nic na przekór Cedmonowi. - Twoja decyzja. Ale mogę go wziąć. Owinąć w materiał by ograniczyć kontakt. Czarownice mają silną wolę. Jeśli spróbuje ze mną swoich sztuczek, mam nadzieję, że będzie mu trudniej. * Decyzję o uniknięciu kolejnej konfrontacji Zahija przyjęła z ulgą. Nie miała jednak w zanadrzu żadnego cudownego sposobu by rozpłynęli się w powietrzu. - Popieram ucieczkę. |