Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-10-2008, 11:47   #441
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Dla większej czytelności, kolejny post z całą rozmową:

------------------

- Wczoraj wieczorem, podczas rozmowy z Walnarem powiedziałeś, że jesteś kapłanem. Chwilę później Turgasowi, że nim nie jesteś. Któremu skłamałeś? - głos opartej biodrem o drzewo Kathryn był niemal łagodny. Przesunęła szybko wzrokiem po zebranych przy ognisku towarzyszach: Walnar nawet nie odwórcił się w jej stronę, Turgas podniósł głowę zainteresowany, Saline milczała jak zwykle, natomiast oczy Coruma zwęziły się w szparki, a zęby zacisnęły.
- Jak śmiesz zadawać mi kłam, mieszczko? - powiedział spokojnym, lecz stanowczym głosem. – A może nie rozumiesz? Pozwól więc, że ci wyjaśnię. My, druidzi, nie pełnimy kapłańskiej posługi, choć należymy do kapłańskiej kasty. Nie głosimy wiary w bóstwo, które wyznajemy, tak samo jak astrolodzy, jesteśmy natomiast opiekunami natury. Nie próbuj mnie zrównywać do siebie, kłamczucho. Mówienie nieprawdy jest odrażające i gardzę takim postępowaniem.
Teraz stały już trzy osoby - Corum, Kathryn i Turgas, który po ostatnich słowach druida podniósł się z ziemi, nieprzyjaźnie wpatrując się w półelfa.
- To tylko klasyfikacja formalna – machnęła lekceważąco ręką. – Ja natomiast mówię o logice twojej wypowiedzi. Na gruncie logiki, gdybyś był kapłanem może byś o tym wiedział, dwa sprzeczne ze sobą twierdzenia nie mogą być jednocześnie prawdziwe. Ergo, jedno musi być fałszywe. Rozumiesz implikacje, o szlachetny panie, który na swoim herbowym mieczu zwykłeś piec dziczyznę? Czy rozumiejąc dalej będziesz niezasłużenie obrażał mnie słowami, tak jak na początku obrażałeś mnie spojrzeniem?
Corum popatrzył po zebranych i tylko na chwilę zatrzymał wzrok na Kathryn. Sięgnął do kieszeni płaszcza, dobywając fajkę i kapciuch z ziołami. Nabijając fajkę, podchodził do Kathryn - szedł ani wolno ani szybko, jakby od niechcenia, zatrzymał się dopiero gdy był na odległość stopy od niej.
- W mojej ojczyźnie, gdy szlachcic obraża chama lub łyka, żaden z nich nie śmiałby owemu szlachcicowi tego wypomnieć, a obrazę przyjąłby z pokorą. - Turgas zmarszył brwi i zrobił krok w kierunku Coruma. - Również ani cham, ani mieszczanin nie ośmieliliby się obrażać szlachetnego w obawie o swój język. Tu, na Orkusie, dostrzegam pewne odstępstwa od dobrych obyczajów. - Patrzył wprost w jej oczy, nie było już w nim ani gniewu, ani jakichkolwiek negatywnych emocji. – Nic ci do tego, dziewko, w jaki sposób podchodzę do mojego szlachectwa i co robię z moim mieczem. Moje decyzje może podważyć jedyne inny szlachcic lub druid. Natomiast tłumaczyć się ze swego postępowania zwykłem jedynie przed swoim ojcem i radą druidów, a jako półelf przyzwyczajeń nie zmieniam. - Zapałką odpalił fajkę, dym wypuszczając przed siebie, wprost w twarz Kathryn, która demonstracyjnie pomachała ręką rozganiając dym.
Na twarzy Walnara pojawił się ponury uśmiech. Walnar może i był zły, może i miał pewne wady, ale nawet on nie przekroczyłby pewnych norm. Nauk nie można było zapomnieć. Zwłaszcza niektórych "odpowiednich".
- Nawet szlachcic powinien znać swoje granice w tym, co mówi i wiedzieć jak odpowiednio traktować osoby niższego stanu. A określanie El Kathryn jako dziewki jest poniżaniem jej i porównywaniem do byle chłopki Corumie - rzekł do druida nie spoglądając na niego i umyślnie pomijając należyty mu przedrostek. Po chwili zaś powoli obrócił twarz ku szlachcicowi. Przez chwilę zdawało się na niej ujrzeć cyniczny grymas. - Jesteś ponoć druidem. A ci, jak słyszałem nie ingerują w konflikty innych, niezbyt interesują się tym, trzymając swoją własną stronę. Może jednak czegoś ci brakuje, aby być nim w pełni skoro prowokujesz każdego w swoim pobliżu do tego, aby ci dosadnie wytłumaczył, że się porywasz na coś, co może cię zniszczyć.
Kathryn zerknęła tylko na moment na Walnara, skupiając uwagę na wbitym w jej twarz spojrzeniu druida dobitnie sugerującym, że ta sprawa jest tylko i wyłącznie ich sprawą.
- Dobrze więc - skinęła lekko głową nie odrywając od niego wzroku. - Pominę, że miotasz obelgi bez pokrycia oraz próbujesz mnie zastraszyć w prymitywny sposób właściwy dla prostego rębajły i skupię się na innej sprawie. Twoja prowincjonalna ojczyzna została daleko za morzem, Corumie. Tutaj natomiast zaraz za zdradą, podszywanie się pod szlachcica jest największą zbrodnią. I najciężej karaną – choćby tak jak kilka miesięcy temu na największym rynku Ostrogaru, ku uciesze rozbawionej gawiedzi. Jako praworządny obywatel czuję się zaniepokojona widząc osobę, która podając się za szlachcica wymalowana jest jak dzikus, niewychowana, ignorująca stojącego obok rycerza, która – w kryteriach tutejszej, prawdziwej, szlachty – znieważa swój herb, a więc swoje nazwisko, swój ród i swoją krew, której ten jest symbolem. Corumie Vicious, o nazwisku, które ewidentnie jest przydomkiem, a nie nazwiskiem rodowym nadawanym od majątku ziemskiego, dziwisz mi się? – Przysunęła się jeszcze bliżej, tak blisko, że gdyby wzięła głębszy wdech otarłaby się o niego. – Dziwisz mi się, druidzie, który ponad naturalny porządek rzeczy stawiasz z punktu natury sztuczne hierarchie i układy, który mówisz jednocześnie tak i nie a innego nazywasz kłamcą? - Delikatnym ruchem położyła rękę na policzku druida. - Dziwisz mi się jako szlachcic, druid czy mężczyzna? – Wpatrywała się złocistymi oczami prosto w jego oczy i była tak blisko, że mógł poczuć na twarzy jej oddech. Jeszcze przez moment dotykała jego skóry, nim odsunęła się od niego.
Uśmiechnął się szczerze rozbawiony zaistniałą sytuacją. Pierwszy raz w życiu był w takiej sytuacji i to go bardzo radowało. Zaciągnął się głęboko dymem z fajki – mówiąc, wypuszczał dym; tym razem jednak nie dmuchał w twarz Kathryn, choć dym był i tak wszechobecny.
- Brawo. Udało ci się mnie obrazić Kathryn. Następnym razem, obrażającemu mnie wyrwę język. Tym razem wezmę pod uwagę różnice kulturowe i postaram się odeprzeć twoje zarzuty.
Turgas odsłonił kły w krzywym uśmiechu i rzucił w kierunku druida:
- Chciałbym to zobaczyć, kłamco.
Saline szybko podniosła się z ziemi i zwróciła do reszty osób ostrym, wysokim głosem:
- O co wam chodzi? Tak bardzo wam zależy żeby się kłócić? Nikt nie każe się nam przyjaźnić, po prostu jedziemy w tym samym kierunku a kiedy ten kierunek nie będzie już wspólny rozdzielimy się i zapewne więcej się nie zobaczymy. Dajcie sobie spokój z wzajemnymi oskarżeniami bo zachowujecie się jak dzieci kłócące się o lalkę. Jednak jeśli tak bardzo zależy wam by się pozabijać, proszę bardzo, ale mnie w to nie mieszajcie przypadkiem.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem oddaliła od obozu. Kathryn odprowadziła ją spojrzeniem, zaciskając lekko wargi, by powstrzymać cisnące się jej na usta złośliwe komentarze. Oparta biodrem o drzewo, z kciukami zatkniętymi za szeroki pas, przesuwała wzrokiem po towarzyszach.
Walnar spoglądał na Coruma, który zbył milczeniem jego słowa. Można było przewidzieć takie zachowanie, skoro kontynuował swój wywód. Komentarz el Turqasa był dolewaniem oliwy do ognia.
- Wątpie, aby cokolwiek zrobił w tym kierunku, el Turqasie. Jedyne, co do tej pory mu się udało, to wywołać większą kłótnię od chwili, gdy tu przybył i próby rozstawiania wszystkich po kątach. Druid pełną gębą, nie ma co.
Turgas skinieniem głowy przytaknął słowom rycerza. Wciąż patrząc na Coruma, powiedział głośno, by Saline usłyszała jego słowa:
- Może tobie jest wszystko jedno, czy plują Ci w twarz, czy deszcz pada, Saline, ale ja nie mam zamiaru dać się obrażać i poniżać.
Przez chwilę się zastanawiał, uniósł brwi, a fajkę wetknął w usta.
- Tak Turgasie, kłamię bez przerwy, taka przywara. - Przekręcił głowę na bok, a usta wykrzywił w uśmiechu. Skierował się w stronę swojego konia, gdy stał prz nim blisko przywołał psa. Zwrócił twarz w stronę Kathryn, starał się uchwycić jej spojrzenie, gdy mu się udało spojżał jej głęboko w oczy. - Zrozumiałem co chciałaś mi powiedzieć panienko Kathryn, lecz zrozumienie przyszło za późno. Jesteś mądrą kobietą, a słowa i gesty skierowane do ciebie były karygodne. Od naszego pierwszego spotkania po dzisiejszą rozmowę byłem niesprawiedliwy dla ciebie, wiem że należą ci się wyjaśnienia i jeśli będzie to możliwe postaram się rozwiać wszelkie Twoje wątpliwości. Proszę przyjmij moje szczere przeprosiny. - Skłonił się wykonując gest prawą ręką, dotknął czoła, ust i serca, a następnie pokazał Kathryn otwartą dłoń. - Nie miałem na celu obrażać ciebie ani nikogo z obecnych. Zapomniałem, że jestem druidem i nie należę już do świata homosapiens, staję się dzikusem i w dziczy jest mój dom. Jednak gdzieś w środku mnie jest jakaś cząstka, piętno cywilizacji, zaślepiające zdrowy rozsądek. - Odwrócił się do Turgasa. - Więc poczułeś się obrażony, kapłanie morghlita. Czym dokładnie? Tym, że na Wyspach Mgieł mieszczanin ma mniejsze prawa niż tutejsi chłopi? Nie znam tutejszych praw ale to mnie nie usprawiedliwia, przywykłem do poddaństwa klas niższego stanu, w mojej ojczyźnie nawet szlachta bez ziemi ma mniejsze swobody niż tu mieszczaństwo. Mój błąd, nie chowaj do mnie urazy. Lecz jeśli zechcesz obelgę zmazać krwią... Uratowałeś mi życie i jestem Twoim dłużnikiem. - Patrzył się mu prosto w oczy. Twarz miał poważną, a wzrok przepełniony smutkiem.
Turgas nie wyglądał na przekonanego, zaś jego spojrzenie nadal było nieprzyjazne.
- Naprawdę nie wiesz, czym mnie obraziłeś? Czy poczułbyś się urażony, gdybym w rozmowie z kimś innym stwierdził, że szlachta to banda zakłamanych idiotów o sflaczałych mięśniach? Na Orcusie każdy ma tyle praw i swobód, ile uda mu się wywalczyć. W twojej ojczyźnie zapewne też. Jednak wspomniałeś coś o odpieraniu zarzutów Kathryn. Ja również chętnie posłucham.
- Czy poczułbym się urażony? Ale przed czy po zrozumieniu mojego błędu? Jeśli przed to myślę, że zareagowałbym podobnie jak niedawno, lecz po, słowa straciły dla mnie znaczenie. Dotychczas starałem się oddzielać szlachectwo od ścieżki druida, ale tak się nie da, muszę zrezygnować z czegoś. Teraz nie mam pojęcia, która część mojej wypowiedzi cię obraziła. Tym bardziej, że była całkowicie skierowana do Kathryn. Nie rozumiem dlaczego Ty szukałeś zaczepki próbując mnie obrazić. Chyba... , że stanąłeś w obronie Kathryn, to bardzo miłe z Twojej strony. Jednak nie wydaje mi się aby akurat ona potrzebowała jakiej kolwiek ochrony. I tak jest ze wszystkim, słowa, słowa. Cóż one znaczą? Zabłądziłem, a nauki mojego mistrza przypomniała mi Kathryn. Podjąłem wybór, Spirala Życia. Słońce jeszcze nie zaszło, jeszcze zdążę. - Bardzo pośpiesznie zaczął wydobywać coś z juków, jednocześnie mówiąc.- Zacznę w kolejności w jakiej pamiętam słowa Kaff' ryn. Miecz, który noszę przy boku to nie broń rodowa, a jeden z setek brzeszczotów wykówanych w zbrojowni mojego rodzica na potrzeby jego wojska. Na każdym elemencie wojennego żelastwa wybija się nasz herb. Tak więc nie mogłem zniewarzyć rodowej broni, bo nią nie jest. - Spojrzał na Kathryn - wystarczyło spytać się czy to nie jest broń rodowa? Od razu wyciągnęłaś wnioski, mylne, a ja się uniosłem zamiast pozostać druidem. Zresztą ja także wyciągałem mylne wnioski, więc do tego jestem jeszcze hipokrytą. - Powrócił do gmerania w jukach. - Wywodzę się z elfiego rodu Hargher, którego korzenie sięgają Orkusa są i byli od pokoleń rodem Palladynów na Śnieżnym Dworze, a herb to Nowina. Ja jestem panem na Czarcim Urwisku, mojej domenie i mojej ziemi, mój herb to Nowina, nazwisko rodowe zostało zamienione na przydomek, jak słusznie zauważyła Kaff'ryn. - W między czasie wydobył buzdygan, pierścień i dokumenty. Pokazując buzdygan powiedział: - to jest moja broń rodowa, wykówany dla każdego z rodu Hargher buzdygan. Dokumenty potwierdzają autentyczność mojego urodzenia, majątku ziemskiego i pochodzenia. O co jeszcze pytałaś... a tak kapłaństwo. Nie rozumiem dlaczego oczekujecie od druida, że będzie zachowywał się jak kapłan, Turgasie Ty powinieneś tą różnicę dostrzegać. Ja nie wznoszę modłów do boga w którego wierzę tak gorliwie jak Ty, ja podążam jego ścieżką. Nie czerpię mocy płynącej z wiary wiernych, czerpię ją wprost z natury. I tak jak dostrzegasz aury powiązane z Morghlitem tak ja dostrzegam aury tu, w tym lesie, w zwierzętach i martwej naturze. Czy ktokolwiek z was widział druida otoczonego wiernymi? Bo ja nigdy. Choć można nazwać druida kapłanem natury, ale wciąż z kapłanem ma niewiele wspólnego, a bardziej z obrońcą natury. Choć kapłani to obrońcy wiary w danego boga... No cóż, trochę to zagmatwane, zrozumienie z pewnością kiedyś nadejdzie. Macie jeszcze jakieś pytania, wątpliwości? I dlaczego nie pytaliście o to przy wczorajszym ognisku. - Zadarł głowę do góry - jeszcze jest czas.
Turgas uśmiechnął się słysząc te wyjaśnienia, rzucił krótkie spojrzenie na Kathryn, która ze skupionym wyrazem twarzy wpatrywała się w druida i znów odwrócił się do Coruma:
- Sam mówiłeś, że nie można obrazić kogoś, mówiąc kim jest. Druid na Orcusie jest kapłanem, więc zgodnie z moją wiedzą ... mijasz się z prawdą mówiąc, że nie jesteś nim. A to podważa twoje następne tłumaczenia. Twoja wypowiedź skierowana była do Kathryn, ale odnosiłeś się w niej do mieszczaństwa jako takiego. A ja również jestem mieszczaninem. Dziwisz się, że w tych okolicznościach odebrałem twoje słowa, jako obrazę?
Corum pokręcił głową, zaczął znów gmerać w jukach.
- Turgasie, jeszcze przed chwilą chciałem posłać w twoim kierunku strzałę. Jeśli bym to zrobił postąpiłbym wbrew sobie, jestem medykiem i druidem, a zachowując się jak szlachcic i potomek Vicious złamałbym obydwa kodeksy druida i medyka. - Wydobył trójkątny, metalowy przedmiot o wygiętej w łuk podstawie z wieloma pokrętłami, lusterkami i mniejszymi trójkątami. Przyłożył przedmiot do oka, skierował na słońce i zaczął kręcić pokrętłami i przesówać mniejsze, wewnętrzne trójkąty. - Moje żyły wciąż wypełnia adrenalina pomieszana z substancją z ziół, które spaliłem. Taki stan nie sprzyja rozmowie, wolałbym rozmawiać mając w sobie spokój. Do tego temat jaki poruszasz to dyskusja na całą noc, bo ja mam swój punkt widzenia, a ty swój. Zapewne Kaff'ryn ma także coś do powiedzenia, a do zachodu słońca zostały mi niecałe dwie godziny. Teraz mam pilne spotkanie z Żywiołem Ziemi, jednak po spełnieniu mojego obowiązku odnajdę was i wrócimy do tematu. - W myślach przywołał ducha Totemu, a po chwili zaczął przemieniać się, wraz z całym ekwipunkiem, w czarnego ogiera, trwało to jeden pełny oddech. Jeszcze przez chwilę stał na tylnych łapach, potrząsał łbem, parskał. Szybkim krokiem ruszył zatapiając się w las, a za nim podążył Syle i Córa Wiatru. Gdy tylko odnalazł właściwą drogę ku centrum Spirali Życia ruszył najszybciej jak to było możliwe.

Turgas stał przez chwilę, patrząc w milczeniu za oddalającym się stadem. "A może to błąd? Może powinienem go zabić?" Teraz było już zbyt późno. Ale był pewien plus tej sytuacji - Coruma nie było wśród nich. W końcu mogli porozmawiać na jego temat bez żadnych ogródek. Odwrócił się do Walnara.
- Cóż, dziwny jest, ale czy tylko? - spojrzał na szlachcica - Co możesz nam o nim opowiedzieć, Tanie? Zdaje się, że najdłużej go znasz spośród naszej kompanii.
Patrzył wyczekująco na wciąż siedzącego przy ognisku rycerza.
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."

Ostatnio edytowane przez obce : 12-10-2008 o 22:35.
obce jest offline  
Stary 11-10-2008, 17:08   #442
 
Wellin's Avatar
 
Reputacja: 1 Wellin ma wyłączoną reputację
Err... czy ja dobrze rozumiem, że Corum ofiaruje się dobrowolnie podłożyć gardło pod miecz Turgasa jeśli ten tylko tego zażąda?

Na moje ślepe oko wygląda to trochę tak, jakby druid zwiądł pod Turgasowym spojrzeniem, skurczył się w sobie i wystawił do nieba pokryty mięciutkim futerkiem brzuszek w nadziei wzbudzenia współczucia i uniknięcia kary. Bo jak inaczej wytłumaczyć taki pokaz spolegliwości, bezbronności i odwoływania się do cieplejszych uczuć gwardzisty?
 

Ostatnio edytowane przez Wellin : 11-10-2008 o 18:34.
Wellin jest offline  
Stary 11-10-2008, 19:09   #443
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Wellin, nie podpuszczaj.

Przepraszam za offtop i wypadnięcie z dialogu, ale sądzę, że jest pewna sprawa do wyjaśnienia.

Manji, nie wiem, w jakie KC ostatnio grałeś, ale za moich czasów w definicji Druida było napisane, że Druidzi to "kapłani natury". Na tym bazuję w celu określenia zachowań mojej postaci i jej stanu wiedzy.

##################################################

Turgas nie wyglądał na przekonanego, zaś jego spojrzenie nadal było nieprzyjazne.

- Naprawdę nie wiesz, czym mnie obraziłeś? Czy poczułbyś się urażony, gdybym w rozmowie z kimś innym stwierdził, że szlachta to banda zakłamanych idiotów o sflaczałych mięśniach? Na Orcusie każdy ma tyle praw i swobód, ile uda mu się wywalczyć. W twojej ojczyźnie zapewne też. Jednak wspomniałeś coś o odpieraniu zarzutów Kathryn. Ja również chętnie posłucham.
 

Ostatnio edytowane przez Smoqu : 11-10-2008 o 19:33.
Smoqu jest offline  
Stary 11-10-2008, 20:22   #444
 
Wellin's Avatar
 
Reputacja: 1 Wellin ma wyłączoną reputację
Ej, nie podpuszczam. Żałuję tylko, że nie ma w pobliżu Garreta. To już 3 miesiące od kiedy miałem okazję coś napisać. Gdyby tu był, widziałby pewnie sytuację w podobny sposób. Można analizować rozmowę pod kątem dominacji / poddaństwa w stadzie, gry sił i dążenia do podporządkowania sobie innych. Tego typu spojrzenie jest odpowiednie zwłaszcza w przypadku druida deklarującego się częścią dzikiego świata natury. W takim wypadku, porównanie emocjonalnej reakcji jakiej można się domyślać z wypowiedzianych słów z archetypicznym zachowaniem zwierząt jest chyba na miejscu, prawda?

Fakt faktem, Garret raczej nie wypowiedziałby tego na głos – w jego wieku raczej nie ma ochoty mieszać się w podobne, potencjalnie niebezpieczne konflikty.

Ech... nudno mi. Spalmy coś.
 

Ostatnio edytowane przez Wellin : 11-10-2008 o 20:26.
Wellin jest offline  
Stary 11-10-2008, 20:27   #445
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Welinie obawiam się że źle zrozumiałeś wypowiedź Coruma. Mówiąc 'zmazanie krwią' ma na myśli pojedynek, a dokładnie, że zgodzi się stanąć do pojedynku z mieszczaninem, bo przecierz mieszczaństwo nie ma prawa wyzywać na pojedynek (no szlachta może z łatwością odrzucić takie wyzwanie albo przyjąć i wystawić jakiegoś siepacza). No i oczywiście pojedynek na śmierć, dlatego ma smutne oczy, bo albo by zabił albo by zawiódł swoją rodzinę (głupio zginął, zostawiając żonę i dzieci). Ale oczywiście masz pełną swobodę do własnej interpretacji poczynań Coruma.




- Czy poczułbym się urażony? Ale przed czy po zrozumieniu mojego błędu? Jeśli przed to myślę, że zareagowałbym podobnie jak niedawno, lecz po, słowa straciły dla mnie znaczenie. Dotychczas starałem się oddzielać szlachectwo od ścieżki druida, ale tak się nie da, muszę zrezygnować z czegoś. Teraz nie mam pojęcia, która część mojej wypowiedzi cię obraziła. Tym bardziej, że była całkowicie skierowana do Kathryn. Nie rozumiem dlaczego Ty szukałeś zaczepki próbując mnie obrazić. Chyba... , że stanąłeś w obronie Kathryn, to bardzo miłe z Twojej strony. Jednak nie wydaje mi się aby akurat ona potrzebowała jakiej kolwiek ochrony. I tak jest ze wszystkim, słowa, słowa. Cóż one znaczą? Zabłądziłem, a nauki mojego mistrza przypomniała mi Kathryn. Podjąłem wybór, Spirala Życia. Słońce jeszcze nie zaszło, jeszcze zdążę.
Bardzo pośpiesznie zaczyna wydobywać coś z juków, jednocześnie mówiąc.
- Zacznę w kolejności w jakiej pamiętam słowa Kaff' ryn. Miecz, który noszę przy boku to nie broń rodowa, a jeden z setek brzeszczotów wykówanych w zbrojowni mojego rodzica na potrzeby jego wojska. Na każdym elemencie wojennego żelastwa wybija się nasz herb. Tak więc nie mogłem zniewarzyć rodowej broni, bo nią nie jest. - Spojrzał na Kathryn - wystarczyło spytać się czy to nie jest broń rodowa? Od razu wyciągnęłaś wnioski, mylne, a ja się uniosłem zamiast pozostać druidem. Zresztą ja także wyciągałem mylne wnioski, więc do tego jestem jeszcze hipokrytą. - Powrócił do gmerania w jukach. - Wywodzę się z elfiego rodu Hargher, którego korzenie sięgają Orkusa są i byli od pokoleń rodem Palladynów na Śnieżnym Dworze, a herb to Nowina. Ja jestem panem na Czarcim Urwisku, mojej domenie i mojej ziemi, mój herb to Nowina, nazwisko rodowe zostało zamienione na przydomek, jak słusznie zauważyła Kaff'ryn. - W między czasie wydobył buzdygan, pierścień i dokumenty. Pokazując buzdygan powiedział: - to jest moja broń rodowa, wykówany dla każdego z rodu Hargher buzdygan. Dokumenty potwierdzają autentyczność mojego urodzenia, majątku ziemskiego i pochodzenia. O co jeszcze pytałaś... a tak kapłaństwo. Nie rozumiem dlaczego oczekujecie od druida, że będzie zachowywał się jak kapłan, Turgasie Ty powinieneś tą różnicę dostrzegać. Ja nie wznoszę modłów do boga w którego wierzę tak gorliwie jak Ty, ja podążam jego ścieżką. Nie czerpię mocy płynącej z wiary wiernych, czerpię ją wprost z natury. I tak jak dostrzegasz aury powiązane z Morghlitem tak ja dostrzegam aury tu, w tym lesie, w zwierzętach i martwej naturze. Czy ktokolwiek z was widział druida otoczonego wiernymi? Bo ja nigdy. Choć można nazwać druida kapłanem natury, ale wciąż z kapłanem ma niewiele wspólnego, a bardziej z obrońcą natury. Choć kapłani to obrońcy wiary w danego boga... No cóż, trochę to zagmatwane, zrozumienie z pewnością kiedyś nadejdzie. Macie jeszcze jakieś pytania, wątpliwości? I dlaczego nie pytaliście o to przy wczorajszym ognisku. - Zadarł głowę do góry - jeszcze jest czas.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 11-10-2008 o 20:48.
Manji jest offline  
Stary 11-10-2008, 23:19   #446
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Turgas uśmiechnął się słysząc te wyjaśnienia, rzucił krótkie spojrzenie na Kathryn i znów odwrócił się do Coruma:

- Sam mówiłeś, że nie można obrazić kogoś, mówiąc kim jest. Druid na Orcusie jest kapłanem, więc zgodnie z moją wiedzą ... mijasz się z prawdą mówiąc, że nie jesteś nim. A to podważa twoje następne tłumaczenia. Twoja wypowiedź skierowana była do Kathryn, ale odnosiłeś się w niej do mieszczaństwa jako takiego. A ja również jestem mieszczaninem. Dziwisz się, że w tych okolicznościach odebrałem twoje słowa, jako obrazę?
 

Ostatnio edytowane przez Smoqu : 12-10-2008 o 12:20.
Smoqu jest offline  
Stary 12-10-2008, 15:54   #447
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pokręcił głową, zaczął znów gmerać w jukach.
- Turgasie, jeszcze przed chwilą chciałem posłać w twoim kierunku strzałę. Jeśli bym to zrobił postąpiłbym wbrew sobie, jestem medykiem i druidem, a zachowując się jak szlachcic i potomek Vicious złamałbym obydwa kodeksy druida i medyka. - Wydobył trójkątny, metalowy przedmiot o wygiętej w łuk podstawie z wieloma pokrętłami, lusterkami i mniejszymi trójkątami. Przyłożył przedmiot do oka, skierował na słońce i zaczął kręcić pokrętłami i przesówać mniejsze, wewnętrzne trójkąty. - Moje żyły wciąż wypełnia adrenalina pomieszana z substancją z ziół, które spaliłem. Taki stan nie sprzyja rozmowie, wolałbym rozmawiać mając w sobie spokój. Do tego temat jaki poruszasz to dyskusja na całą noc, bo ja mam swój punkt widzenia, a ty swój. Zapewne Kaff'ryn ma także coś do powiedzenia, a do zachodu słońca zostały mi niecałe dwie godziny. Teraz mam pilne spotkanie z Żywiołem Ziemi, jednak po spełnieniu mojego obowiązku odnajdę was i wrócimy do tematu. - W myślach przywołał ducha Totemu, a po chwili zaczął przemieniać się, wraz z całym ekwipunkiem, w czarnego ogiera, trwało to jeden pełny oddech. Jeszcze przez chwilę stał na tylnych łapach, potrząsał łbem, parskał. Szybkim krokiem ruszył zatapiając się w las, a za nim podążył Syle i Córa Wiatru. Gdy tylko odnalazł właściwą drogę ku centrum Spirali Życia ruszył najszybciej jak to było możliwe.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 12-10-2008, 20:09   #448
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Krótka informacja od kseta - jest na wyjeździe, wraca we wtorek i wtedy też aktywnie podejmie obowiązki MG (co może oznacza posta, posta, posta ).
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."
obce jest offline  
Stary 12-10-2008, 22:03   #449
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Turgas stał przez chwilę, patrząc w milczeniu za oddalającym się stadem.

A może to błąd? Może powinienem go zabić?

Teraz było już zbyt późno. Ale był pewien plus tej sytuacji - Coruma nie było wśród nich. W końcu mogli porozmawiać na jego temat bez żadnych ogródek. Odwrócił się do Walnara.

- Cóż, dziwny jest, ale czy tylko? - spojrzał na szlachcica - Co możesz nam o nim opowiedzieć, Tanie? Zdaje się, że najdłużej go znasz spośród naszej kompanii.

Patrzył wyczekująco na wciąż siedzącego przy ognisku rycerza.
 
Smoqu jest offline  
Stary 12-10-2008, 22:58   #450
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Gdy ucichł odgłos kopyt, Kathryn pochyliła głowę, skuliła lekko ramiona i zaczęła cicho chichotać.
- Kuc i "pilne spotkanie z Żywiołem Ziemi" - wykrztusiła po chwili.
Kiedy Turgas zadał pytanie rycerzowi, zakryła usta dłonią opanowując śmiech i zerknęła na człowieka z ciekawością.
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."
obce jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172