13-06-2011, 04:41 | #661 |
Reputacja: 1 | -Gadacie i gadacie, a sensu w tym tyle, że ściany się walą i że zielsko jest. Przyglądam się temu, co pokazała Mira. Staram się opatrzyć swoje rany jakimiś materiałami pozrywanymi najlepiej nie z mojego ubrania(zakładam, że jakieś ofiary wojny się znajdą). -Wiecie co mnie zastanawia? Jak tu do jutra dać radę. W ogóle wie ktoś co się stało z leszym i niedźwiedzicą? |
13-06-2011, 08:06 | #662 |
Reputacja: 1 | Widząc jak Niemir szuka kawałka szmaty, odrywam fragment rękawa, i bez słowa jedynie z uśmiechem, wręczam go Niemirowi. -Prawdopodobnie, jeżeli byli w kościele to się upiekli.-Mówię ze zrezygnowaniem w głosie. |
13-06-2011, 08:21 | #663 |
Reputacja: 1 | - No co Ty nie powiesz? - Już mi się nudzi ta wymiana zdań. |
13-06-2011, 13:44 | #664 |
Reputacja: 1 | -Taaak. Bardziej konstruktywnie chyba nie było można. Przydał by się chyba jakiś plan. Uciekamy? Bronimy tej karczmy? Średnio widzę sens tego wszystkiego. Wychodzę z karczmy, żeby rozeznać się w sytuacji. Jeżeli zauważą mnie zbrojni i zaczną biec, to zamykam za sobą drzwi i je barykaduje. |
13-06-2011, 21:33 | #665 |
Reputacja: 1 | -Ja bym bronił karczmy, ale aktualnie jestem zły i po prostu chcę jak najwięcej ich wybić... |
13-06-2011, 23:06 | #666 |
Reputacja: 1 | -Skoro już tu wleźliśmy idźmy podziemiami, poza tym nie obejdziemy się bez szwanku, a złość ci nie pomoże. |
14-06-2011, 00:27 | #667 |
Reputacja: 1 | -Chyba lepiej bym był zły niż załamany po prawdopodobnej stracie rodzeństwa, nie?- warczę przez niemal zaciśnięte zęby |
14-06-2011, 08:05 | #668 |
Reputacja: 1 | -Jejku ja cię rozumiem, chodzi o to żebyś nie zatracił się w szaleństwie. |
14-06-2011, 09:30 | #669 |
Reputacja: 1 | -Nie warcz tam na Dragorada. Mówię zwykłym tonem. Nie chce mi się walczyć(pewnie dałbym radę, ale po co to i na co?) z potencjalnymi sojusznikami, bo mają problemy z martwą rodziną. Niech założy własną, tymczasem go potrzebuję. Może nawet jeszcze żyją? -Podziemia to nie jest zły pomysł. Męczy mnie tylko to, że ta cała obrona, to wszystko... na marne. |
14-06-2011, 10:30 | #670 |
Reputacja: 1 | Doceniając poparcie Niemira, uśmiecham się delikatnie. -Niemirze, jeszcze nic nie jest na marne ciągle możemy zrobić coś żeby zatrzymać te pierdzielone gówno, jednak jeżeli wyjdziemy teraz i zginiemy tak jak chce Dante, to już nic nie poradzimy. Wybór jest prosty i oczywisty musimy przetrwać te noc, co będzie dalej zobaczymy. Ostatnio edytowane przez Eleywan : 14-06-2011 o 10:33. |