Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-07-2011, 23:19   #231
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Virana
- Ruszajcie się - warknęła - Musimy się wycofać. Jak nie pójdą za nami to wrócimy i zaduszę skurwysynów czarami. A na razie cofamy się do reszty.
~ I do wyjścia tam będzie trochę świeżego powietrza. ~ czarodziejka przywykła już do zapachu kompanów, ale nowe perfumy były ponad jej siły.
 
Mike jest offline  
Stary 21-07-2011, 08:13   #232
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Najemnik cofał się razem z innymi. Był najlepiej z nich opancerzony także chociaż częściowo starał się zasłaniać pozostałych. Jednak przed tym co im się przydarzyło osłonić by ich mogła chyba jedynie jakaś magiczna bariera.
Śmierdziało nieprzeciętnie. Na szczęście była to jedyna niedogodność zaistniałej sytuacji. Pomijając fakt ciągłego zagrożenia ze strony zdenerwowanych zwierząt.

- Od samego początku byłem przeciwny rozłączaniu drużyny na dwie części. Wycofanie się i dołączenie do reszty uważam za najlepsze wyjście z sytuacji. O ile nie zostaniem stratowani przez szarżującego niedźwiedzia czy coś podobnego do niego.

Wycofywali się w miarę sprawnie. Niestety pomieszczenia i korytarze, w których się znajdowali nie dawały im ani pewnego schronienia ani żadnej przewagi w przypadku gdyby napotkane stworzenie jednak postanowiło ich zaatakować. Draugdin był przygotowany na odparcie ewentualnego ataku. Wiedział też jednak, że ewentualny impet szarżującego na nich stworzenia tych rozmiarów byłby ciężki do powstrzymania mieczem i tarczą.
Mogli ewentualnie liczyć na celne strzały lub na magię czarodziejki.

- Ufam, że masz w gotowości jakieś czary. Narobiliśmy już tyle hałasy, że czas subtelności się skończył. Najemnik skierował swoje słowa ku Viranie.

Wiedział, że pewnie niepotrzebnie, gdyż czarodziejka nie bez przyczyna została pewnie wybrana do tej drużyny. Nie mogła więc być żółtodziobem. Wolał jednak podzielić się swoim propozycjami, żeby uniknąć błędu braku konsultacji, która doprowadziła do niepotrzebnego podziału drużyny na dwie grupy.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 22-07-2011, 23:22   #233
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wolf swoim zwyczajem zignorował słowa krasnoluda. Po co niby miałby się kryć ze swoją obecnością? To przed nim musieli się ukrywać. Dla niego to nie były pierwsze lochy czy ruiny i swoje wiedział. Ktoś ich śledził, ktoś na nich dybał i ktoś mógł tu być przed nimi. Ryzykować nie miał zamiaru, więc każda możliwa pułapkę miał zamiar zbadać w podobny sposób.

Teraz przyszedł czas na ukryte przejście. Wolf na początek oganiał wzrokiem cała sale, szukając najlepszego miejsca na umieszczenie czegoś takiego. Kilka juz widział w czasie sowich wypraw, tu szukał podobieństw. Potem wziął się wzorem wikinga za oglądanie okolicy, jednocześnie analizując wypowiedz kransaluda. Jeśli fanatycy bronili się za ta barykada, to teoretycznie przejście powinno być gdzieś tam. Z drugiej strony jednak być może to nie ich fanatyzm powstrzymywał ich przed ucieczką? Być może przejście uruchamiało się z innego pomieszczenia, którego już w tym momencie bitwy nie kontrolowali. Na przykład miniętej przez nich komnaty z grobowcami. Jeśliby tutaj poszukanie nie przyniosły efektów, to miał zamiar wrócić do grobowców.
 
malahaj jest offline  
Stary 24-07-2011, 21:43   #234
 
DominikVs's Avatar
 
Reputacja: 1 DominikVs nie jest za bardzo znany
Paniczna ucieczka przez lochy, do jakiej przystąpił najemnik, była w rzeczywistości taktycznym odwrotem, mającym na celu zaciągnięcie przeciwnika w pułapkę. Tak przynajmniej tłumaczył sobie Oktawius, aby podwyższyć – i tak już wybujałe – poczucie własnej wartości. Szczerze mówiąc uważał też, że spokojnie załatwiłby sprawę sam, ale „nie chciał, żeby Wolf się obraził, że ominęła go taka zabawa”. Biegł więc, ile sił w nogach, dokładnie tak, jakby uciekał przed samym smrodem, a nie dużym zwierzem. Miał przy tym nadzieję dotrzeć do reszty kompanów, wołał więc przy tym:

-Kurwaaa! Ratujta chłopy! Nieeeedźwiedź!

[Rzut w Kostnicy: 6]
[Rzut w Kostnicy: 1]
[Rzut w Kostnicy: 3]
 
__________________
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.

Ostatnio edytowane przez DominikVs : 24-07-2011 o 21:51.
DominikVs jest offline  
Stary 25-07-2011, 15:53   #235
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Wolf, Creap, Terez

Krasnolud Fungi postawił powoli swą górniczą latarnię na jednej z leżących kolumn składających się na dawny wał obronny. Przetarł starannie wszystkie szkła, aby jak najlepiej rozświetlić Czarną Salę. Nie do końca mu się to udało, bowiem sufit i krańce sali nadal skryte były w ciemnościach.
Niezadowolony z rezultatu po namyśle wdrapał się na jedną kolumn i stamtąd oświetlił jeszcze większą połać komnaty.

Terez widać utrudzony jeszcze wydarzeniami dnia wczorajszego oparł się o kolumnę i przymknął oczy.

W tym czasie Wolf z Creapem metodycznie przeszukiwali pomieszczenie.

Barbarzyńca sumiennie odrzucał nogą wszelkie rupiecie, aby oczyścić i odsłonić kamienną podłogę. Zadanie, którego się podjął nie było łatwe. Pozostałości porzuconego rynsztunku, połamane tarcze, szkielety poległych wojów leżały gęsto. Gdy dodać do tego kawałki drewna, resztki pogniłych gobelinów i dywanów, kępy porostów i podziemnych mchów obraz stawał się pełen.

Wolf z kolei zajął się ścianami kazamatów. Dokładnie obejrzał wszelkie otwory w północnej ścianie - pozostałości po kamieniach szlachetnych. Bez rezultatu.
Następnie obszedł czarne, gładkie ściany komnaty szukając jakiegoś śladu przejścia. Choćby zadrapań, szczelin..

Awanturnikom szło niesporo. Minęło trochę czasu, choć nie bez pewnych sukcesów. Wiking z łowcą skarbów zgodnie bowiem uznali, iż część podłogi w Czarnej Sali, a dokładnie dwie wielkie kamienne płyty podłogowe - w jej skrajnej północno-wschodniej części - mogłyby skrywać tajemne przejście.

Świadczyły o tym pewne nierówności, kontrastujące z resztą budowy, która sprawiała wrażenie przemyślanej i starannie zaplanowanej. Wolfowi wydało się nawet, iż kamienne płyty położone są trochę niżej niż reszta pomieszczenia.

Creap przystanął, usilnie wpatrując się w podłogę, jakby samą niezłomną wolą mógł ją poruszyć. Z kolei Larson wrócił do sali z trzema sarkofagami i zajął się przeszukiwaniem ścian komnaty.



Oktawius

Najmita nie chciał ryzykować spotkania z niedźwiedziami i smrodem. "Co to, to kurwa, nie" - postanowił. I tyle go widzieli. Nie zważając na kompanów poleciał jak strzała.
Będąc z tyłu, zostawił towarzyszy i z nawoływaniem pobiegł korytarzem w drugim kierunku. Do miejsca, gdzie niedawno rozdzieli się z resztą kompani. Rozbujana w dłoni latarnia, utrudniała mu widoczność, nadając podziemiom niesamowite kształty, ale Oktawius znał swój fach. Minął rozwidlenie korytarza, popędził z łoskotem dalej. Prosto.
Na kolejnym rozwidleniu skręcił w prawo na północ, gdzie natknął się na wyraźnie zniesmaczonego Wolfa, który właśnie próbował sztyletem szczelinę pomiędzy dwoma blokami na wschodniej ścianie komnaty z sarkofagami.

- Aaa... Jesteś. To dobrze. - wymamrotał zdyszany Oktawius. Światło latarni najemnika rozświetliło komnatę.

- Śmierdzisz - odparł Wolf, krzywiąc się. - Nie - dodał po zastanowieniu - wręcz jebiesz...

W tym samym Larson momencie poczuł, jak ostrze jego wysłużonego sztyletu wchodzi gładko w szczelinę pomiędzy blokami. A następnie czubek wydaje metaliczny dźwięk. Jakby metal uderzył o... metal.

Oktawius tego nie zauważył.
- O, kuurwa - wystękał, mimo iż od własnego zapachu zbierało mu się na wymioty. Nagle bowiem coś sobie uświadomił - Oni nie mają latarni...



Draugdin, Virana, Borack

Na widok szarżujących niedźwiedzi Draugdin przełknął ślinę, zaklął szpetnie w duchu i chlasnął mieczem większego zwierzaka w kark. Jednocześnie wprawnie uniknął długich pazurów bestii. I to wszystko na całkowitym bezdechu. Starał się bowiem nie oddychać. Wiedział, że zaczerpnięcie powietrza w pomieszczeniu przy tym wszechobecnym smrodzie może go, lekko mówiąc, zdekoncentrować.
Najmita nie mógł ocenić rezultatu swego ciosu, bowiem w tym samym momencie zapadły egipskie ciemności. Jedyne co usłyszał, to głuchy warkot bestii, która najwyraźniej lepiej od niego widziała w mroku.

Borack miał mniej szczęścia albo doświadczenia. Łapiąc łapczywie powietrze po prostu zakrztusił się. To wystarczyło. Mniejszy niedźwiedź obalił go na podłogę i jednym ruchem potężnej łapy rozorał szyję.

W tym samym momencie słyszeć dało się głos czarodziejki de Noth, która wyskandowała zaklęcie. A następnie nie oceniając swego efektu, zwymiotowała na podłogę.

Ale czar zadział. Jak zwykle skutecznie. Świetlisty pocisk ugodził mniejszego niedźwiedzia, który cofnął się parę kroków, zostawiając na podłodze nieruchomego Boracka. Jego głowa leżała pod nienaturalnym kątem względem reszty ciała.

Nie czas było na opatrywanie ran. Virana podniosła się, chcąc rzucić kolejne zaklęcie, lecz zorientowała się, że źródło jedynego światła oddala się w zatrważającym tempie. To spieprzał w najlepsze Oktawius... trzymając w dłoni górniczą latarnię.

Zapadły ciemności.



===


B00r0 proszony o nie postowanie.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 25-07-2011 o 22:20.
kymil jest offline  
Stary 25-07-2011, 16:33   #236
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Virana
Klnąc tak jak nie przystoi nawet portowej dziwce, otarła usta wierzchem dłoni.
- Ad calad! - dłoń czarodziejki rozświetliła się białym światłem. Virana była gotowa na nagły rozbłysk, ale nawet on w pierwszej chwili zaniewidziała. Draugdin na szczęście był odwrócony do niej plecami, za to miśki nie miały tego szczęścia.
Stanęła na szerzej rozstawionych nogach i zaczęła gotować się do wystrzelenia kolejnego grotu.
 
Mike jest offline  
Stary 26-07-2011, 22:30   #237
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Postaw to. - Larson wskazał czubkiem wyciągniętego miecza trzymaną przez śmierdzącego najemnika latanie - I odsuń się. Najlepiej idź tam i zawołaj Creapa i krasnaluda. Tylko z daleka. -

Wolf obszedł szerokim łukiem Oktawiusa, po czym chwycił latarnie i wyciągniętym mieczem w drugiej ręce ruszył w poszukiwaniu wspomnianego niedźwiedzia. Cieszył się. Lubił niedźwiedzie i dawno żadnego nie jadł.
 
malahaj jest offline  
Stary 27-07-2011, 15:44   #238
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Creap skrzywił się i westchnął cicho. Przejście w podłodze. Można by powiedzieć że była to klasyka, jeśli idzie o umieszczenie wejść do tajnych korytarzy. Problemy pojawiały się jednak dopiero wtedy gdy nie wiadomo było jak owo przejście otworzyć.

-Nosz kurwa mać.- mruknął, klękając na podłodzę. Dłonią zaczął odgarniać piach oraz śmieci.-Naprawdę, żałuję czasami że nie wziąłem ze sobą oskarda od Bulwara. Pieprznął bym razy kilka, i płyta poszła by w pizdu...

Wiking rzucił okiem na krasnoluda i czubkiem dobytego z buciora noża zaczął szukać wgłębień w podłodze. Kamienne płyty, boazeria czy zwykłe kafelki. Wszystkiego co mogłoby służyć za maskowanie dla tajemnego przejścia prowadzącego do lędźwi całej świątyni.

-Panie Fungi, nie masz może ze sobą, zgodnie z krasnoludzkim obyczajem, jakiegoś porządnego kilofa?- zaśmiał się cicho, zajęty grzebaniem.-Bo jeśli tu faktycznie jest przejście, to chodźbym miał płytę własną mordą rozbić, to to zrobię.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 28-07-2011, 08:06   #239
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Wycofanie się w stylu "nie drażnij misia" już raczej nie wchodziło w grę. Zwierzęta były rozdrażnione i nerwowe. Wydarzenia potoczyły się momentalnie i dramatycznie. Stworzenia podjęły szarżę w ich kierunku. Byli przygotowani do walki. No może nie wszyscy. Najemnik odruchowo zorientował się, że ich jedyne źródło światła zaczyna się szybko oddalać wgłąb korytarzy. Tchórz pomyślał sobie. Jakież to nieprofesjonalne.
Nie było jednak czasu na roztrząsanie tego typu dylematów. Załatwi to później. Jeżeli będzie jakieś później.

Czarodziejka użyła czatu. Świetlisty pocisk ugodził mniejszego z niedźwiedzi i na ile najemnik zdążył zauważyć dość skutecznie. Choć Borackowi to już wiele nie pomogło. Został im jeden przeciwnik. Nie do końca chyba jednak wyrównywało to ich szanse. Zakładał, że stworzenie widzi lepiej od nich w ciemności no i jeżeli mniejszy z niedźwiedzi był jej potomstwem to musiało być jeszcze bardziej rozdrażnione.

Najemnik nie wątpił w umiejętności czarodziejki. Wiedział jednak, że rzucanie czarów wymaga odrobiny więcej czasu niż cięcie mieczem czy strzał z łuku. Wierzył, że już przygotowuje kolejne zaklęcie więc być może mieli jakieś szanse w walce z wściekłym niedźwiedziem.

Gdy świetlisty pocisk uderzał w cel na moment w niewielkim stopniu rozświetlił pomieszczenie. Draugdin zapamiętał położenie szarżującego niedźwiedzia i gdy ponownie zapadły ciemności był przygotowany. Oczywiście na tyle na ile można było być przygotowanym. Polegał jednak na swoim bojowym doświadczeniu i trochę na szczęściu. Intuicyjnie odmierzył czas jaki powinno zabrać stworzeniu dotarcie do nich i ciął wierząc, że trafi lub, że zdarzy się cud.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 28-07-2011, 21:39   #240
 
DominikVs's Avatar
 
Reputacja: 1 DominikVs nie jest za bardzo znany
Wyczerpany szaleńczym biegiem Oktawius odetchnął, gdy spotkał Wolfa. Jednak uśmiech ulgi nie gościł długo na jego twarzy – swoją drogą niezbyt pięknej. Gdy tylko złapał oddech, a jego mózg zaczął w miarę poprawnie pracować, uświadomił sobie, że jego genialny manewr miał małą, ale nader istotną lukę: zostawił kompanów bez światła. Było mu głupio, ale nie zamierzał tam wracać, za żadne skarby. I tak już jebało od niego w promieniu kilku, jeśli nie kilkunastu metrów.
Na szczęście rozważny i zawsze trzeźwo myślący Larson zachował zimną krew. Szybko przedstawił swój genialny w swej prostocie plan, zabrał latarnię i poszedł bez pośpiechu w kierunku, z którego przed chwilą przybiegł Oktawius.
Najemnik postanowił posłuchać rad kompana, i ruszył powoli, dokładnie macając ściany, jakby to były cycki portowej dziwki. Po jakimś czasie jego wzrok przyzwyczaił się do ciemności, dzięki czemu przyspieszył kroku i mamrotał do siebie, próbując zrzucić całą winę na kultystów:
-Jebani popaprańcy. Na chuj im te lochy?! Też nie mieli gdzie odprawiać swoich mrocznych rytuałów, tylko w jakiejś zapyziałej dziurze, zamiast budować cholerne świątynie, albo chociaż czcić drzewa, jak te zawszone elfy z puszczy!


[Rzut w Kostnicy: 6]
 
__________________
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich.

Ostatnio edytowane przez DominikVs : 28-07-2011 o 21:51.
DominikVs jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172