Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2013, 19:17   #51
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Immi aż gwizdnął, gdy zobaczył arsenał, jakim dysponował bunkier. Jak na umówiony znak, zgasło światło i rozległ się wrzask. Scena jak z filmu.

Po pierwsze, niezwłocznie nie zrobił nic - stał nadal spokojnie, przywołując z pamięci obraz pomieszczenia, ekwipunku i swojego położenia. W ten sposób już po chwili ruszył dość pewnie, jeśli wzięło się pod uwagę fakt, że zapanowały kompletne ciemności. Reszta coś mówiła, ale nie słuchał, za to tym łatwiej było mu ich wyminąć.
Po kolei...
Najpierw światło. Latarka, noktowizor, druga latarka.
Broń - dał sobie chwilę, by już w świetle rozejrzeć się za strzelbą, w zamkniętych korytarzach śrutówka mogła się okazać przydatniejsza niż karabin. Do tego pistolet. Zabawnie byłoby trafić na Desert Eagla, jak na starego znajomego - ale wystarczy, jeśli będzie miało porządnego kopa. Nóż. Drugi pistolet - tak jak i zdublowana latarka, przeznaczony był dla Carlsona.
Załadować broń, wybrać amunicję, dobrać kabury do pistoletów...
Nie spieszył się przesadnie, obsługiwał się sprawnie, korzystając z latarki - jakoś nie miał ochoty rozmawiać z innymi i raczej nie będzie mu żal, jeśli zaraz wybiegną ze zbrojowni, zostawiając go samego.
Hm, gdzieś tu powinna być jakaś kamizelka taktyczna na ten cały sprzęt, w końcu jakoś powinni to że sobą nosić. Kuloodporną też by nie pogardził...
Dziwnie się czuł, ładując na siebie uzbrojenie w takich ilościach - przypominało mu to inne czasy, a nie były to miłe wspomnienia. Wolałby, żeby to wszystko nie okazało się potrzebne, właściwie nie lubił broni palnej, ani nawet noży. Skoro jednak wszyscy już się uzbroili, sam nie mógł zostać w tyle. Stałby się od nich zależny%2
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 08-03-2013 o 19:25.
Someirhle jest offline  
Stary 09-03-2013, 22:24   #52
 
Ereszamagi's Avatar
 
Reputacja: 1 Ereszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodze
Lorna zamarła ze zdziwienia i strachu zarazem. Przecież nie przeoczyła żadnego z ciał, wszystkie nosiły wyraźne, można wręcz powiedzieć, że przytłaczające oznaki rozkładu.
- Halo? Proszę się odezwać - wyszeptała w całkowitej ciemności, w tym niedużym pomieszczeniu nie było potrzeby podnosić głosu, a mrok zdawał się dodatkowo potęgować dźwięki. Coś ściskało ją za gardło.
Stąpając ostrożnie aby nie potknąć się o żadną z rozpostartych na podłodze kończyn, ruszyła w stronę drzwi, kierowana wątłą nadzieją, że prąd wysiadł tylko w tym pomieszczeniu i kiedy je otworzy, z korytarza wpadnie do środka snop światła i pozwoli jej ponownie zorientować się w sytuacji.
Myliła się. W ciemnościach rozpoznała głosy dobiegające z głębi korytarza. Miała nadzieję, że reszta obecnych znalazła latarki i ktoś z nich będzie skory się jedną podzielić. Mimowolnie zaciskała dłoń na ukrytym w kieszeni skalpelu.
 

Ostatnio edytowane przez Ereszamagi : 10-03-2013 o 21:59.
Ereszamagi jest offline  
Stary 10-03-2013, 09:47   #53
 
organizator's Avatar
 
Reputacja: 1 organizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodze
Wolfram w pierwszej chwili ciemności zamarł. Zdezorientowany nie mógł drgnąć nawet palcem gdy po chwili nagle ożywiło go coś bliżej niezidentyfikowanego na plecach. Ożywiło to na początku jego struny głosowe gdyż ze strachu krzyczał:
- Aaaaaaaa! Pomocy! - bez opamietania wrzeszczał ile sił w płucach.
Odruchowo rzucił się plecami na drzwi które były zaraz za nim. Raz i drugi by pozbyć sie tego - cokolwiek to jest - z pleców i ruszyć pędem przed siebie gdyż jego zwrot był w stronę ekipy zanim zgasło światło, więc nie trudno mu było ocenić w którą stronę biec.
 

Ostatnio edytowane przez organizator : 10-03-2013 o 09:50.
organizator jest offline  
Stary 15-03-2013, 07:58   #54
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Ciemność przerażała i budziła pierwotne lęki i instynkty. Nieznane zagrożenie czające się w mroku tylko potęgowało to uczucie. Wybudzeni ludzie w mgnieniu oka skupili swoje siły na jednym celu - przeżyciu. Gdyż to, że zaczęła się walka o życie nie budziło żadnych wątpliwości.
Każdy z nich przypomniał sobie filmy instruktażowe i wykłada wojskowych dotyczące tego, jak trzeba się zachowywać, gdy apokalipsa się skończy.

“- To będzie walka, a może nawet wojna o przetrwanie. Nikt z nas nie wie ile potrwa nasza podziemna egzystencja. Jak długo, by jednak nie trwała w końcu nadejdzie moment, gdy będziemy mogli wyjść. Świat będzie już inny. Nikt nie ma wątpliwości, że cywilizacja jaką znamy upadnie. Wszystko trzeba będzie zbudować od nowa. Od nowa walczyć z naturą o każdy metr ziemi. To będzie walka o przetrwanie nie tylko każdego z nas z osobna, ale i całego gatunku. Dlatego musicie być gotowi na to, że przyjdzie być wam brutalnymi łowcami, którzy muszą zapewnić sobie i innym bezpieczną egzystencję i możliwość reprodukcji.”


Immi Lechtenfeld, Kero Kantyn, Eva Adams, Adam Curris, Harry Wolf
Grupa będąca w magazynie broni doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W przeciągu zaledwie kilku chwil byli uzbrojeni i gotowi walczyć z każdym, kto stanie im na drodze.
Jedynie Kantyn panikował i nie czuł się zbyt dobrze. Pozostali szybko opracowali plan i przystąpili do jego realizacji.
Adam Curris wraz z Harrym Wolfem uzbrojeni po zęby i z noktowizorami na oczach ruszyli w kierunku skąd dobiegał przeraźliwy krzyk.
Eva Adams pozostała na czatach i by pilnować przerażonego do granic możliwości Kero.
Lechtenfeld, co prawda miał swoje plany, ale jego zachowanie wpasowało się w zamysły grupy, więc nikt go nie powstrzymywał. Udał się on na poszukiwania osoby, której winien był zapewnić bezpieczeństwo.

Lorna Ciderwood
To było niemożliwe, aby ktokolwiek żył w tym pomieszczeniu. Lorna sprawdziła przecież każde z ciał po kilka razy. Ilość i wielkość obrażeń była tak duża, że nie mogło być mowy o pomyłce. A jednak ktoś wyraźnie dawał oznaki życia.
- Halo? Proszę się odezwać - wyszeptała. Jej głos zabrzmiał bardzo niepewnie, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz strachu.
Ostrożnie namacała skalpel i chwyciła go w dłoń. Powoli ruszyła w kierunku drzwi z nadzieją, że na korytarzu zobaczy zbawienne światło, które rozproszy lęki i zmory.
Gdy była już przy drzwiach i otwierała je ręcznie poczuła, jak jakaś zimna dłoń zaciska się na jej kostce.
- Ehhheeemmm.... - wyjęczał ktoś tuż obok niej.
Po chwili podobny głos odezwał się z głębi pomieszczenia.

Wolfram Hurwitz
Strach i realne zagrożenie życia sprawiło, że wszelkie wahania, niepewności i wątpliwości opuściły Hurwitza w jednej chwili. Nie zastanawiał się on, ani sekundy. Gdy tylko nieznane stworzenie spadło na niego, rzucił się z całej siły plecami na ścianę. Usłyszał cichy pisk i trzask łamanych kości. Dla pewności powtórzył uderzenie jeszcze kilka razy, aż stworzenie spadło mu z pleców.
Gdy to się stało rzucił się biegiem w kierunku reszty ekipy.

Adam Curris, Harry Wolf
Curris i Wolf ruszyli ostrożnie w kierunku zagrożenia. Przyzwyczajenie się do obserwowania świata w zielonych barwach wcale nie było takie łatwe, jakby się mogło wydawać.

Szli pomału trzymając się blisko ścian korytarza. Gdzieś z oddali dochodziły do nich odgłosy głuchego łomotania. Krzyk już się nie powtórzył i ciężko było ocenić, czy to dobrze, czy źle.
Nie uszyli nawet dwudziestu metrów, gdy zauważyli biegnącą w ich stronę postać. Z tej odległości i w goglach noktowizyjnych na głowie trudno było ocenić kim jest ów człowiek.

Immi Lechtenfeld
Nie zwracając uwagi na plany pozostałych Lechtenfeld ruszył odnaleźć Carlsona. Zabrawszy niezbędny sprzęt mężczyzna ruszył w kierunku pomieszczenia hibernacyjnego, gdyż to właśnie tam widział go po raz ostatni.
Gdy wszedł do pomieszczenia zauważył Carlsona siedzącego w kucach pod ścianą. Siwy mężczyzna kiwał się i jęczał coś pod nosem. Lechtenfeld poczuł irracjonalny lęk przed nim. Jakiś wewnętrzny głos kazał mu się zatrzymać w bezpiecznej odległości.
Immi nie zdążył o nic zapytać swego dawnego pracodawcy, gdy usłyszał jakieś stłumione jęki dochodzące z sąsiedniego pomieszczenia.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 15-03-2013, 15:30   #55
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
A ile Adam potrafił posługiwać się bronią, tego Harry nie wiedział. I miał nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie będzie musial się dowiadywać. Setki pocisków w zamkniętych pomieszczeniach... Lepiej było nawet sobie nie wyobrażać. To by była masakra.

Gdy nagle na korytarzu pojawiła się biegnąca w ich stronę sylwetka, Harry nawet na moment się nie zawahał.

- Stój i ani kroku! - zawołał, zapalając równocześnie latarkę. Lepiej było dobrze widzieć ewentualny cel. - Adam, nie strzelaj - dodał.

Zawsze można było dopaść przeciwnika i walnąć go kolbą w łeb. I to Harry zamierzał zrobić, gdyby biegnąca w jego stronę sylwetka nie zatrzymała się.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-03-2013, 18:17   #56
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Co to idzie? Kto to idzie i biegnie tam? Mów i przedstaw się?! - wręcz wyjazgotał za Harrym Kero. Ruszył wcześniej za Wolfem i Curtisem, gdyż pewniej się czuł z nimi niż z kobietą, ale teraz doszedł do wniosku, że to chyba nie był dobry wybór. Zajął więc skuloną pozycję za ich barkami.
 
AJT jest offline  
Stary 15-03-2013, 22:14   #57
 
Ereszamagi's Avatar
 
Reputacja: 1 Ereszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodzeEreszamagi jest na bardzo dobrej drodze
- AAAAAAAAAAAaaaaaagghhh AAAAAAAAA! - "wyrwało się" Pani Doktor, kiedy rozpaczliwie wierzgała nogą, jednocześnie szarpiąc za drzwi. Kiedy tylko uchyliły się, wypadła na zewnątrz obijając sobie przy okazji siedzenie, kopiąc i machając przed sobą ręką z zaciśniętym w niej ostrzem. Najbardziej przerażało ją to, że nic nie widzi. Gdyby chociaż najlżejsze światło minimalnie rozbijało tą masywną ciemność, mogłaby jakoś ocenić sytuację. A tak, pozostało jej jedynie po omacku próbować odsunąć się jak najdalej. - Tu coś żyje! Pomocy! - wykrzyczała w stronę w którą jak się jej zdawało, ruszyła część wciąż jeszcze żywych w normalny sposób (i oby jak najdłużej!) mieszkańców bunkra.
 

Ostatnio edytowane przez Ereszamagi : 15-03-2013 o 22:32.
Ereszamagi jest offline  
Stary 18-03-2013, 04:36   #58
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
- Wszystko w porządku, panie Carlson? Dobrze się pan czuje? - Immi przez chwilę stał, przyglądając się tamtemu uważnie, nim przemówił. Głos miał spokojny - dobrze udawał. W Carlsonie zaszła jakaś zmiana... Czy też było w nim coś... Nie był w stanie tego określić, ale nawet patrzenie na niego było odpychające. Jak na wybebeszonego trupa.
Głupie skojarzenie.
Immi omiótł światłem latarki pomieszczenie, badając uważnie ciemne zakamarki i nawet skontrolował sufit - cóż bowiem miał powiedzieć? Nie wiedział. Zaległą ciszę przerwały krzyki. Najpierw ostrzegawczy okrzyk Szeryfa - facet bardzo się wczuwał, albo po prostu BYŁ gliną, to by nawet pasowało - a potem...
- Niech pan tu poczeka, panie Carlson. Pójdę to sprawdzić. Zostawię panu latarkę, dobrze? - mówiąc to Immi zapalił zapasową latarkę i poturlał do Carlsona. Nie miał już ochoty zostawiać mu pistoletu. Gdy tylko skończył mówić, wyszedł szybko z sali i zamknął za sobą drzwi, po czym skierował się biegiem w stronę, z której dosłyszał wrzask lekarki.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 20-03-2013, 01:05   #59
 
organizator's Avatar
 
Reputacja: 1 organizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodzeorganizator jest na bardzo dobrej drodze
Oślepiony przez światło latarki które wywołało przeszywający ból w oczach Wolframa zmusił go do krzyknięcia i klękniecia na podłogę.
Zakrył rękoma oczy.
- co sie dzieje? - wykrzyknął.
 
organizator jest offline  
Stary 21-03-2013, 06:53   #60
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Wolfram Hurwitz, Adam Curris, Harry Wolf, Kero Kantyn
Krótka chwila niepewności przyprawiła wszystkich o mocniejsze bicie serca. Adrenalina krążyła w żyłach i pobudzała ciało do działania. Na szczęście nikt nie wykazał się nadgorliwością i nie zaczął strzelać. Dzięki temu Hurwitz mógł wyjaśnić kim jest i co się stało.

Wiadomość o tym, że coś go zaatakowało była bardzo niepokojąca. Wyglądało na to, że faktycznie bunkier został rozszczelniony przez kogoś z zewnątrz. Nie wróżyło, to nic dobrego.

Jakby na potwierdzenie od strony komór hibernacyjnych rozległ się krzyk pani doktor:

- Tu coś żyje! Pomocy!

Niemal w tym samym czasie Wolf zauważył, jakieś poruszenie w ciemności za plecami Hurwitza oraz dziwne błyski, przypominające lśniące w mroku ślepia.


Eva Adams
Eva zgodnie z planem czekała dalej w magazynie broni. Kantyn miał zostać z nią, ale i jemu zachciało się strugać bohatera i poleciał za Wolfem i Currisem. Niby Eva była bezpieczna, ale wcale się tak nie czuła. Miała dziwne i niepokojące przeczucia.

Na domiar złego zmysły zaczęły płatać jej figle. Ledwo mężczyźni wyszli z magazynu ona zaczęła słyszeć, jakieś trzaski i szumy dochodzące z wentylacji.

Była ona ponoć specjalnie zaprojektowana, by chronić mieszkańców bunkra przed ingerencją z zewnątrz, czy to insektów, mały zwierząt, czy wszelakich związków chemicznych.

Adams jednak wyraźnie słyszała, że coś się tam porusza.

Immi Lechtenfeld, Lorna Ciderwood
Lorna wyszarpała się z uścisku... tego, czegoś co ożyło w komorze hibernacyjnej. Przerażona zasunęła drzwi i ściskając w dłoni niewielki skalpel przylgnęła do ściany. Otaczające ją ciemności i hałas dochodzący z korytarza przerażał ją i paraliżowała całe ciało.

Wtedy, jak gdyby nigdy nic pojawił się Lechtenfeld. Oświetlał sobie drogę latarką, a w drugiej dłoni ściskał pistolet. W innej sytuacji Lorna pewnie ponownie zaczęłaby krzyczeć, ale w tej sytuacji ucieszyła się, że widzi właśnie jego i to dobrze uzbrojonego.
Gestem dłoni wskazała na drzwi od drugiej komory hibernacyjnej, zza których dochodził odgłos dziwnych pomruków i szurania.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172