|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-02-2006, 19:11 | #71 |
Reputacja: 1 | Sztorm przychodzi niespodziewanie – właściwie pojawia się dosłownie znikąd zaraz po tym, jak wpływacie na wody cienia w którym położone jest Faren. Gwałtowna zmiana pogody zaskakuje nie tylko was, ale również cała załogę waszego statku. Teraz kapitan i marynarze jakimś cudem utrzymują statek na powierzchni morza zmazując tym samym niemiłe pierwsze wrażenie, jakie wywarł na was znaleziony przez Rodericka statek. Dwa dni temu stojąc na kei w porcie w mieście Amber patrząc na „Balię” w pierwszym momencie pomyśleliście, że Roderick zafundował wam żart. Stary skip wyglądał jakby na powierzchni wody trzymał go tylko alkohol uderzający do głowy załodze. Teraz jednak, gdy „Balia” raz po raz radzi sobie z kilkunastometrowymi falami zaczynacie powoli nabierać szacunku zarówno dla marynarzy jak i samego okrętu. Każde z was mogłoby bez trudu wyprowadzić statek z burzy zmieniając cienie. Z pewnością zrobilibyście to gdyby nie widok celu waszej podróży. Brzeg i położone na nim miasto wraz zamkiem, mimo szalejącego dokoła żywiołu, widzicie całkiem dokładnie. To z powodu łuny jaka unosi się nad Faren. Trwa tam walka. Jakaś armia szturmuje mury miasta i na Jednorożca niewiele brakuje jej, aby się przebić! Atakujących jest cała horda – widać nie tylko drabiny, po których napastnicy wdzierają się na mury, ale również wiele bardziej skomplikowanych machin oblężniczych – wież, katapult i balist. Oblężenie musi trwać już od dłuższego czasu i na pewno rozpoczęło się przed waszym wyjazdem z Amberu. Największe wrażanie robi jednak rozpięty na niebie nad Faren znak. Wygląda jak coś na kształt zrobionej z wyładowań elektrycznych sieci wiszącej na wysokości kilkuset metrów na ziemią. Całość obraca się powoli i od czasu do czasu zbierająca się na jednym z połączeń sieci energia uderza w miasto w postaci błyskawicy. Kapitan „Balii” podchodzi do was. Musi krzyczeć abyście mogli usłyszeć jego słowa. - Musimy wyprowadzić statek na spokojniejsze wody !!! – po krótkiej wymianie spojrzeń z Roderickiem po chwili dodaje – Choć z drugiej strony jestem wielce ciekawy czy w miejscowych tawernach mają dobry grog i nie zmarnuję szansy aby to sprawdzić!! Ha co mi tam !!! Damy radę – krzyczy po kolejnej chwili w której przygładzał się brzegowi – port jest chroniony przez potężny falochron. Jeśli znajdziemy się pod jego ochroną to może udam na m się jakoś wylądować. Pyzatym fale idą w takim kierunku, że raczej blokują wypłynięcie z portu niż odwrotnie. Musimy tylko dosiąść jednej z nich. Chyba, że macie lepszy pomysł – jeśli nie to ja keruję „Balię” w stronę portu. Nie ma czasu na gadanie.
__________________ Misie Górą !!! |
27-02-2006, 19:38 | #72 |
Reputacja: 1 | Amber Roderick Idę na dziób, będę cię pilotował - Mówi do Kapitana przekrzykując ryk fal. Chwyta w dłoń jedną z latarni rozwieszonych na pokładzie - A wy spróbujcie nie wypaść za burtę - Zwraca się do towarzyszy. Widać, że pomimo, a może właśnie za sprawą niebezpieczeństwa ma znakomity humor. - Ale jak któreś z was ma jakiś dobry pomysł to niech się nie krępuje. - Dodaje przesunąwszy wzrokiem po falach rozbijających się z hukiem na falochronie, po czym z latarnią w dłoni rusza na dziób skąd ruchami latarni wskazuje Kapitanowi, właściwą macie nadzieję, drogę ku bezpiecznej przystani portu Far.
__________________ Obława! Obława! Na Młode Wilki obława! |
27-02-2006, 21:21 | #73 |
Reputacja: 1 | Emma Mój pomysł jest taki, żebyś nas jak najszybciej i bezpiecznie dostarczył do miasta. Nie ma żartów, trzeba im pomóc, to nie wygląda dobrze. - Mówiąc to chowa się pod pokład nie chcąc przeszkadzać. |
28-02-2006, 11:02 | #74 |
Reputacja: 1 | Tristan Wczepiony w burtę rozhuśtanej „Balii”, wpatruje się w ogarnięte walką miasto. Jego złote włosy, rozdmuchane wiatrem, wyglądają upiornie, w świetle piorunów. Długo i z podziwem przygląda się atakującej armii, a cala jego postać, wydaje się czekać w napięciu na skok, niczym drapieżnik w kryjówce na swą ofiarę. Po chwili puszcza się burty, a jego dłoń wędruje do miecza. - Spokojnie, spokojnie. Już nie długo, mój drogi – a jego ręce zdają się pieścić rękojeść. Potem odwraca się do kapitana i Rodericka i próbuje przekrzyczeć wiatr. - Spieszmy się panowie, bo inaczej przybędziemy do Faren, tylko na pogrzeb! – zaśmiewa się, i rzuca na pomoc marynarzowi, próbującemu utrzymać ster w ryzach. Po chwili, jest już całkiem pochłonięty wspólną walką o przetrwanie statku.
__________________ Marvin the Paranoid Android |
28-02-2006, 12:32 | #75 |
Reputacja: 1 | Baldwin spogląda również na płonące miasto, mocno trzymając sie przy tym burty. Spokojnie Tristanie nasza czwórka to może być za mało aby pomóc miastu. Jak to mówią i Benedykt dupa kiedy wrogów strasznie wielka kupa. Myślę że należy jak najszybciej zawiadomić Randoma i może ściągnąć z Amberu szybko przez atut jakieś znaczniejsze posiłki. Gdy kończy mówić wycofuje się pod pokład, wyciąga karty i szukać zaczyna atutu króla. |
28-02-2006, 13:38 | #76 |
Reputacja: 1 | Tristan - Zdążysz to zrobić na brzegu Baldwinie! Teraz liczy się każda wolna ręka, każda pomoc w okiełznaniu tego żywiołu! – krzyczy Tristan, za wycofującym się krewniakiem, i uchyla przed rozpędzonym fragmentem takielunku. Potem słychać śmiech, a po chwili przez wycie wichru, przebija się… śpiew. Na nic mi bałwany i morskie fale, Gdy na brzegu hordy niepokonane. Tam w pałacu czeka Berenika, Na rycerza, co ją powita. Padnę na kolana u jej stóp, A wokół wroga ścieli się trup.
__________________ Marvin the Paranoid Android |
28-02-2006, 14:35 | #77 |
Reputacja: 1 | Baldwin Niewprawne ręce tylko będą przeszkadzać w czasie burzy, a nie ukrywam że morze i statki nie są moją domeną. Pozatym im szybciej sprowadzimy pomoc tym lepiej. Baldwin odkrzykuje kuzynowi i wraca do przeszukiwania kart. |
02-03-2006, 20:18 | #78 |
Reputacja: 1 | Żywioł niesie „Balię” wraz z wszystkimi jej pasażerami w stronę brzegu. Roderikc z latarnią w ręku staje na zalewanym przez fale dziobie statku dając znaki stojącemu przy rumplu Tristanowi. Dzięki ich wysiłkowi statek trzyma kurs na wejście do portu. Na sto tysięcy wściekłych potworów morskich, jakże ono wąskie ! Ledwie widać je wśród fal. Tristan zmaga się ze sterem. Po kilku chwilach jego piosenka cichnie, ponieważ jest wstanie śpiewać jedynie przez zaciśnięte zęby. Szeroko rozstawia nogi i zapiera się o rumpel z całej siły. Drewno skrzypi ostrzegawczo zbliżając się do granicy wytrzymałości. Roderick macha latarnią – kurs bardziej w lewo ! Inaczej roztrzaskamy się o falochron, który miał stanowić naszą ochronę ! Mięśnie Tristana napinają się na jego twarzy pojawia się grymas wysiłku. Pomagający mu marynarze dawno są już bezradni wobec siły, z jaką przyszło im się zmagać. Bardziej przeszkadzają niż pomagają w utrzymaniu kursu. Nagle słychać głośny zgrzyt. Kadłub statku ociera a jakąś podwodną przeszkodę. Ster pęka z trzaskiem sypiąc na około drzazgi. Ale statek jest już bezpieczny. Udało się przez wąską gardziel pomiędzy falochronami wpłynąć do portu. Metr, może pół dzieliło „Balię” od katastrofy. To jednak już nie istotne. Pozbawiony steru, pchany wichrem statek dryfuje w stronę nabrzeża. Gdy „Balia” wbija się w keję, potężne uderzenie zbija z nóg wszystkich marynarzy. Tylko wy utrzymujecie równowagę. Statek nabiera wody i tonie. Kolejne fale wbijają go raz po raz w brzeg i z kilka chwil zniszczą go całkowicie. Wytraciliście jednak dość prędkości, aby zaskoczyć na keję bez szkód i to wydaje się najważnejsze. W porcie trwa walka. Niewielka grupa żołnierzy w barwach księstwa Faren zmaga się z liczny, oddziałem najemców. Widzicie ich teraz wyraźnie. Wysocy wygoleni nieposiadający zbroi czerwonoskórzy wojownicy z furią nacierają uderzając dwuręcznymi toporami w lekko opancerzoną piechotę obrońców. Jest ich wielu i ciągle nadbiegają kolejni. Wygląda na to, że mury padły i walki w mieście przeniosły się na ulice. Niezdobyta pozostała tylko cytadela książęca. Tam zapewne schroniła się księżniczka. Czas ruszać ! Baldwin Widzisz jak Random mruży oczy chroniąc się przed wichrem i deszczem, który wpada do królewskiej sypialni w Amberze w momencie, gdy udaje cię się wreszcie nawiązać kontakt atutowy z wujem. Krzycząc wyjaśniasz mu zaistniałą stację. Spokojnie Baldwinie – Random zasłania ręką twarz. Jest już solidnie mokry.- Zaraz dam znać o ataku naszym sprzymierzeńcom sąsiadującym z Faren. Najważniejsze to chronić księżniczkę. Miasto odbijemy. Na jednorożca co z burza !!! Nie jest chyba naturalnym zjawiskiem prawda? To też sprawdzicie w miarę możliwości. Wogóle dowiedźcie się jak jawiącej o napastnikach. Trzeba ocenić ich siłę. Dacie sobie radę. W razie co – użyj Atutu. Ostatnie zdanie słyszysz jakby z dużej odległości bo statek uderza o brzeg ledwo utrzymujesz się na nogach. Po chwili kontakt jest stracony a ty powinieneś jak najszybciej opuścić tonący statek. Emma Gdy statek uderza o brzeg czujesz czyjąś wolę. Ktoś zauważył wasze przybycie tutaj i teraz zapewne próbuje odgadnąć kim są nowi goście. Z pewnością wola ta powiązana jest z wielkim błyszczącym wzorem wiszącym na niebie nad miastem. Wygląda na to, że ktoś uplótł i rzucił potężny czar – rytuał kontrolujący pogodę
__________________ Misie Górą !!! |
02-03-2006, 22:45 | #79 |
Reputacja: 1 | Amber Roderick Zeskakuje na brzeg chcąc uniknąć kąpieli, w obu dłoniach trzyma już broń, rapier i sztylet. Gdy załoga wygramoli się na brzeg zwraca się do kapitana - Szkoda Balii ale nic już teraz nie poradzisz - Przez ryk fal i hałas walki ledwo słychać jego słowa - Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie, musimy przedrzeć się do zamku - Wskazuje ręką w stronę twierdzy - Jest tam księżniczka do uratowania... Więc zbierz ludzi a my was poprowadzimy, trzeba się przebić nie ma rady. Hej, Tristanie! - Krzyczy do kuzyna - Byłem już tu i znam miasto więc pozwól, że poprowadzę. My dwaj przodem, zaś marynarze wraz z Emmą i Baldwinem za nami! Mówiąc to szykuje się do ataku i gdy nikt nie zgłasza sprzeciwów prowadzi was przez uliczki miasta, zaś po drodze czeka naszych bohaterów wiele walk, w końcu już w samym porcie czekają przeciwnicy... Gdy walczy, Roderick nie daje pardonu przeciwnikom, jeśli trzeba walczy nieczysto... sztylet pod żebra, łokieć w szczękę, czy nieśmiertelne kopnięcie w krocze. Wszystko by zabić przeciwnika, Polega na szybkości dźgając, tnąc i siekąc zanim przeciwnicy mają szansę zadać mu skuteczny cios, gdy potrzeba rzuca sztyletem, raz po raz... chyba ma ich ze sobą całą kolekcję.
__________________ Obława! Obława! Na Młode Wilki obława! |
03-03-2006, 09:23 | #80 |
Reputacja: 1 | Tristan -Jasne Rodericku, jasne! – odpowiada kuzynowi Tristan, a jego miecz powoli wynurza się z pochwy. Po chwili ściska w ręku obnażoną czarną klingę, o wyjątkowo niepokojącym wyglądzie. Czerń miecza, jest jakby rozjarzona karminowymi strugami, które lśnią w blasku plomieni. To chyba krew. Tristan przez chwilę szepcze coś czule do swej broni, po czym mówi już głośno. - Naprzód Tuatha De Dannan, dziś jest dobry dzień. Możesz pić do woli. Po chwili idzie już bark w bark z Roderickiem, i zaczyna przebijać się w kierunku cytadeli. Walczy dziko, zawzięcie i nie zna pardonu. Jego miecz wykonuje wirujący taniec i raz po raz zanurza się w cialach czerwonych olbrzymów. - Hej żołnierze! Dolączajcie do Nas, jeśli nie chcecie zginąć! – krzyczy do ocalalych Fareńczyków, między jednym ciosem, a drugim. Potem już tylko wiruje, atakuje, śmieje się, tańczy. Jest w swoim żywiole.
__________________ Marvin the Paranoid Android |