|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-12-2013, 21:21 | #41 |
Reputacja: 1 | Podmuch był potężny, powalając od razu najbliższego z przeciwników. Pozostałych dwóch zwinnymi ruchami próbowało uniknąć ataku, jednak wiatr niczym ostry jak wypełniony kunaiami wir ranił każdego z nich, powodując poważne obrażenia na ich ciałach. To był idealny moment by ich dobić.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
20-12-2013, 20:54 | #42 |
Reputacja: 1 | Seinosuke rzucił się w furii na trzech przeciwników, którzy przed chwilą oberwali z Jutsu Rizy. Nie wiadomo, czy przez zew krwi, zbytnią pewność siebie, czy po prostu przez pecha nie udało mu się trafić żadnego z nich, ale przynajmniej odwrócił ich uwagę i zbliżył się do nich. |
22-12-2013, 00:36 | #43 |
Reputacja: 1 | Członkowie Shikune wyraźnie zlekceważyli umiejętności swych wrogów, rzucając się na nich bez opamiętania. Jak widać ktoś jednak doceniał ich bo najwyraźniej wysłał do nich naprawdę świetnie wyszkolonych zabójców. Pomimo iż pojedynek trwał już dłuższą chwilę i pojawiły się pierwsze trupy, nadal nie było jasne kto tak naprawdę ma w nim przewagę. Fakt tak nieudanego ataku sprawił iż nagle Seinosuke owładnęła ogromna ochota poprawienia swego błędu, tak by napastnicy naprawdę poczuli, że cała ta napaść nie była dobrym pomysłem. 1.Seinosuke (joker +2 do wszystkich testów, także obrażeń) 2.Napastnicy 3.Noboto 4.Riza
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 22-12-2013 o 00:38. |
30-12-2013, 17:24 | #44 |
Reputacja: 1 | Wściekły po ostatniej nieudanej akcji, Houzuki postanowił tym razem bardziej przyłożyć się do swojego zadania. Najpierw objął za cel przeciwnika, którego wcześniej oplątał swoim Jutsu. Atak wydawałoby się dość prosty, w końcu zabójca nie mógł się ruszać. Jednak atak wymierzony w tułów nie był na tyle skuteczny, żeby powalić przeciwnika. To doprowadziło Seinosuke do czystej furii. Złapał oburącz miecz, obrócił się o 180 stopni do przeciwnika za nim i wbił Mizukami ostrzem do dołu prosto w jego pierś. Przebił się przez materiał, skórę, mięśnie, kości, płuca, serce tylko po to, by po chwili wylecieć z drugiej strony. W przypływie dzikiej satysfakcji zamaskowany shinobi podniósł miecz z wbitym nań przeciwnikiem nad siebie, obrócił go i uderzył głową zabójcy w ziemię. Gdy truchło jeszcze drgało na ostrzu miecza, złapał je za resztki materiału, które wisiały w miejscu, gdzie kiedyś była głowa, pociągnął mocniej i rozciął zwłoki na pół. Rzucił je pod nogi pozostających przy życiu przeciwników, ustawił się w pozycji bojowej i wskazał na stojącego najbliżej niego czubkiem ostrza miecza. Teraz Ty! Ostatnio edytowane przez Seinosuke : 30-12-2013 o 17:27. |
30-12-2013, 20:07 | #45 |
Reputacja: 1 | Widok ciała towarzysza, rozdzieranego na kawałki, wnętrze jego zwłok ochlapujące całe otoczeniem, krew bryzgająca na ich zakryte twarze. Nawet Hioshi odczuł w ustach smak osocza ofiary Hozukiego. W takim wypadku strach albo zamurował by obserwujących, albo zwyczajnie zmusił ich do ucieczki. Atakujący byli jednak naprawdę twardzi. Na szczęście atak mimo wszystko wyraźnie wpłynął na ich walkę. Jeden który był powalony, zdążył tylko powoli podnieść się na nogi, zasłaniając się ostrzem. Oplątana ofiara również nie była w stanie się uwolnić, silnie rozkojarzona całym zajściem. Pozostał przy życiu dwójka pomimo sporych zdolności w walce zachowywała się wyjątkowo dziwnie. Jeden z napastników pomimo kiepskiej próby, nie miał szans trafić Hioshiego, który z łatwością odbił atak, za to drugi stał jak wryty wyraźnie walcząc ze swoim własnym ciałem i nie mogąc nawet drgnąć. 3.noboto 4.Sznycelek Kolejna tura: 1.Seinosuke (joker) 2.noboto 3.Napastnicy 4.Sznycelek
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 30-12-2013 o 20:12. |
31-12-2013, 09:36 | #46 |
Reputacja: 1 | -Kurdę, nie mogę być gorszy- pomyślał toranag, myślą wysłał swego nowego sługusa do ataku na najbliższego wroga, w biegu zerwał maskę odsłaniając swoje usta, a raczej miejsce w którym powinny być, zamiast nich był rząd ząbkowanych zębów, pragnął obalić najbliższego wroga, przegryźć mu tętnice i poczuć cudowny smak ludzkiej krwi |
31-12-2013, 12:34 | #47 |
Reputacja: 1 | Hioshi o raz jego sługus rzucili się na najbliższych przeciwników, ale tylko Toranga zdołał sięgnąć oponenta, co zakończyło się jego natychmiastowym i bolesnym zgonem. Riza, nie chcąc podejmować większego ryzyka, postanowiła powtórzyć swój wcześniejszy manewr. Ponownie wykonała energiczny zamach wachlarzem, posyłając powalający podmuch na wszystkich wrogów. Choć tym razem byli oni bogatsi o doświadczenie z wcześniejszego ruchu, musieli zmierzyć się w siłą wiatru, która ponownie próbowała posłać ich na ziemię. To mogło dać czas Seinosuke, który wyraźnie pragnął dokonać mordu na swych oprawcach. Ostatnio edytowane przez Sznycelek : 31-12-2013 o 14:03. |
01-01-2014, 17:58 | #48 |
Reputacja: 1 | Toranag wstał znad pokonanego i wypluł z ust kawałek jego gardła, spojrzał na swego sługę a ten padł martwy, starł z twarzy krew i zasłonił maską -wezmę se te zatrute kunai, na pewno się przydadzą, ach i ten piaskowy gostek, żyje czy nie?- zebrał kilka kunai i znowu popatrzył na swego byłego sługę -hmm... Mogłem go przesłuchać, sorki- |
03-01-2014, 10:06 | #49 |
Reputacja: 1 | Podbudowany sukcesami z przed chwili, Seinosuke dalej czuł w sobie zew krwi i żądzę mordu. Zauważył też, że Hioshi i Riza próbują cokolwiek zdziałać w sprawie pozostałych przy życiu wrogów. Jednak lekki powiew wiatru, który posłała Kunoichi wiatru tylko schłodził zgrzanych wrogów. Dzięki swojej zręczności wręcz podleciał do wroga, który był związany i szybkim pchnięciem powalił go na ziemię. Błyskawicznie dobył Mizukami, i sztychem miecza odciął mu głowę. Woda w mieczu zabulgotała i zmieniła kolor na róż. Zamaskowany Shinobi podbiegł do ostatniego wroga, który zdawał się mieć jeszcze kontrolę nad sobą i chwycił go za szyję. Podniósł do góry, szybko schował miecz i dobył parę zatrutych Kunai, które wróg miał przy sobie. Houzuki cisnął przeciwnikiem o ziemię i gdy ten zatrzymał się po prześlizgnięciu się kilku metrów przybił jego dłonie do ziemii. Jednym susem podleciał do niego w locie wyciągając miecz zza pleców i płazem uderzył prosto w ciało. Gdy zauważył, że ten, mimo jego zabiegów jeszcze dyszał, wbił sztych miecza w jego brzuch, powoli, rozkoszując się jego cierpieniem. Czuł niebiańską przyjemność za każdym razem gdy Mizukami wbijał się głębiej. Przebijając się przez jego zbroję, skórę, mięśnie brzucha, jelita i kręgosłup patrzył bezpośrednio w oczy napastnika. Czujesz już? Jesteś sparaliżowany od pasa w dół. Gdy już miecz przebił się na wylot i wbił się w ziemię, podszedł do jego głowy i sprawdził, czy jest jeszcze przytomny. Gdy zauważył słaby oddech uśmiechnał się pod maską. Twój oddech mówi "jeszcze", czyż nie? Po tych słowach wyciągnął miecz, który o dziwo nie był w żaden sposób zabrudzony krwią. Śladów krwi również nie było dookoła. Rozciął skórę na dłoni o ostrze Mizukami i wycisnął parę kropel do ust wroga. Po chwili oczom wszystkich obserwatorów ukazała się tylko kałuża wody, która powoli wchodziła śladem krwi do ust ledwo przytomnego wroga. Gdy wszystko już ucichło skóra napastnika zaczęła bulgotać. Resztkami sił krzyczał i próbował się wydostać, lecz zdążył tylko wyrwać kunai z ziemii, usiadł, wydał ostatni krzyk i nastąpiła eksplozja. Zamiast wroga na ziemii pojawił się Seinosuke, który tak samo jak wróg chwilę wcześniej krzyczał. Jednak był to okrzyk satysfakcji. Rozejrzał się dookoła, zorientował się, że tym razem nie wszystko poszło zgodnie z planem. Niewolnik Hioshiego leżał martwy i niegdzie nie mógł znaleźć Mizukami. Cholera, znowu mnie poniosło. Jak się okazało Seinosuke nie miał już na sobie żadnej rany jednak nie było też śladu po jego masce. Ukazała się jego twarz. Ogromny tatuaż zawierający na oko tylko nieczytelne symbole wody, metalu i krwi dla wprawionego oka były skomplikowaną pieczęcią. Białe włosy skrywające jego kark i część twarzy opadały spokojnie na ramiona. W lazurze jego oczu widać było blask, lecz próżno było szukać tam źrenic. Można by rzec, że Seinosuke jest dość przystojny, lecz cały jego urok psuły zęby. Ostre, wyglądające niczym zęby rekina wykrzywiały się w szaleńczym uśmiechu. No tak. Mizukami znowu się wscieknie. Otrzepał się z resztek flaków, które miał na sobie i podszedł do Rizy. Toranga! Do nas! Spojrzał jej prosto w oczy i nieśmiale się uśmiechnął. Wszystko w porządku? Szepnął do niej. Ostatnio edytowane przez Seinosuke : 03-01-2014 o 12:46. |
03-01-2014, 18:06 | #50 |
Reputacja: 1 | -tak- powiedział nie pewnie toranaga -wszystko w porządku- czemu on mówi o sobie w liczbie mnogiej, jest straszna, lepiej się od niej od sunę zrobił kilka kroków w przeciwną stronę -to ruszajmy dalej, puszczę jeszcze jednego klona- wykonał szybko pieczęć i pojawił się klon -Ale jestem przystojny- powiedział toranaga -masz 100% rację- odpowiedział klon -aż żal mi się samego siebie posyłać, nadal tęsknię za tamtym sobą- -mi też smutno, ale trzeba wykonać misję- -więc idź- -żegnaj- kolon ruszył biegiem ścieżką a toranaga ruszył za nim -idziecie leszcze- |
| |