|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-05-2006, 17:37 | #21 |
Reputacja: 1 | Bandyta poczuł najwyraźniej wyrzuty sumienia, bowiem nie wypalił do pani szeryf, gdy ta rzuciła się z pomocą jego synowi. Nieswojo poczuł się dopiero, gdy ta nawrzucała mu od potworów i zagroziła, że słono jej zapłaci za postrzelenie swojego syna. Nagle przed oczyma stanął mu obraz szubienicy, na której wesoło dynda jego ciało. ~Nie! Nikomu za to nie zapłacę!~ Wstał i wystrzelił do obróconej do niego plecami pani szeryf. Czwarta kula z jego rewolweru była zarazem drugą, która sięgnęła celu... Pani szeryf upadła, czując potworny ból w prawej nodze. |
02-05-2006, 17:53 | #22 |
Reputacja: 1 | Jarod Preston Jarod instynktownie schował się przed ostrzałem bandziora, jednocześnie łapiąc za marynarkę księdza i ściągając go w bezpieczne miejsce. Gdy wyjrzał jak oniemiały spojrzał na panią szeryf podchodzącą do chłopca a potem wygrażającą napastnikowi. Co gorsza, odwróciła się do niego plecami! ~Oszalała! - pomyślał - Kompletnie oszalała!~ Nie zdążył jednak nic zrobić bo tamten postrzelił kobietę. Jarod niewiele czekając wykorzystał moment i wypalił. Bandyta zawył z bólu kiedy kula zmieniła w miazgę jego nadgarstek u ręki, którą trzymał wciąż dymiący pistolet. Szybko wybiegł zza fotela i zbliżył się do bandyty. Kopnął rewolwer tak, aby znalazł sie poza jego zasięgiem, zaś bandziora odepchnął na ścianę i wymierzył w niego lufę broni. - Wszystko w porządku? - zapytał kobietę, wciąż celując. Dał też znak facetowi z harmonijką aby odsunął sie czym prędzej od unieszkodliwionego bandyty. |
13-05-2006, 02:19 | #23 |
Reputacja: 1 | Wilhelm van Leeborn Pociąg był coraz bliżej. Ex-szeryf trzymał na oku zarówno jego, jak i obu zbirów Mastersona. - Za stary już na to jestem - odbezpieczył rewolwer - Stanowczo za stary Wyrzucając kłęby pary parowóz wtoczył się pod peron. |
14-05-2006, 17:22 | #24 |
Reputacja: 1 | Cowboy z harmonijką posłusznie wstał i w pośpiechu zmienił przedział, w duchu dziękując Bogu za szansę przeżycia kolejnego dnia. W drzwiach minął kroczącego spokojnie ku Jarodowi mężczyznę, który z odbezpieczonym pistoletem w ręku postanowił sprawdzić co się stało. Nieznajomy rozejrzał się po przedziale, po czym przyklęknął przy chłopcu i próbował wyczuć u niego puls. Po chwili zmarszczył brew. - Będziesz miał dużo roboty na cmentarzu - powiedział spoglądając na Neda. - A patrząc na to zdarzenie z dalszej perspektywy, jeszcze więcej - tu posłał ironiczny uśmieszek do bandyty, którego Jarod trzymał na muszce. Nieznajomy wyprostował się i schował broń do kabury. Przez chwilę patrzył na nogę Deidre, najwidoczniej uznał jednak jej ranę za powierzchowną, bowiem wrócił do swojego przedziału nie udzielając pani szeryf żadnej pomocy. Pociąg zaczął gwałtownie zwalniać, by w końcu zatrzymać się w towarzystwie kłębów pary i ogłuszającego skowycia gwizdków. - Stacja w Little Worth! - zakrzyknął ktoś z obsługi pociągu. - Proszę wysiadać! |