Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-12-2007, 09:13   #201
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Była o krok od drzwi.
Widziała dokładnie ich lekko podniszczoną powierzchnie, wypłowiałe dębowe deski, zszarzałe od słońca i dotyku setek rąk...
Nagle tuż za nimi, tak nagle, że tylko dzięki opanowaniu udało jej się stłumić jęk zaskoczenia usłyszała rozmowę za nimi odbytą:


"- ...teraz zostawimy kogoś przy głównym wyjściu, a reszta pojedzie do Pana.

- I wrócimy ze strażą?

- Tak. Nie dla nas jest krzyk i rozbijanie drzwi.

- A jeżeli on jest w środku?

- Cóż... Myślisz, że strażnicy przejmą się losem jednego biednego szaleńca?
-"


Jeden z rozmawiających za barierą drzwi mężczyzn roześmiał się nieprzyjemnie.
Po chwili kroki oddaliły się.


Najciszej jak się dało zbliżyła się do Vincenza de Medicci.
W czasie gdy ona była pod drzwiami jej towarzysze zapewne coś ustalili, gdyż usłyszała ciche potwierdzenie z ust młodszego z nich.
Gdy pociągnął ją w stronę wyjścia dla służby cichym, lekko drżącym, acz starającym się być opanowanym głosem przekazała mu treść zasłyszanej rozmowy.


Strach jak zimne kleszcze ściskał jej serce.
Ta niezwykła sytuacja w jakiej się znalazła mogła ją zawieś ku zgubie...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 02-12-2007, 12:53   #202
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Wiedzieli, że nie mogÄ… narobić zbyt wiele haÅ‚asu, a skradanie z pewnoÅ›ciÄ… zajęłoby zbyt dużo czasu- szli wiÄ™c na tyle cicho i na tyle szybko jak byÅ‚o to możliwe. Lorenzo doskonale pamiÄ™taÅ‚ chwile, gdy podobnym krokiem musiaÅ‚ przemierzać caÅ‚e kondygnacje budynków, lasy i pola- ostatnimi czasy bowiem we wszelkich bitwach przegrywaÅ‚ nie ten, który miaÅ‚ lepszÄ… strategiÄ™ i taktykÄ™, a ten który dÅ‚użej pozostaÅ‚ niezauważony. Anquelique stawiaÅ‚a kolejne kroki z prawdziwÄ… gracjÄ…, dziesiÄ…tki nocnych ucieczek z rodzinnego domu bowiem sporo jÄ… nauczyÅ‚y. Mimo to walczyÅ‚a z coraz mocniej bijÄ…cym sercem- kto wie, czy nie trafili na coÅ› naprawdÄ™ wielkiego… Czy bowiem inkwizycja wyrażaÅ‚a siÄ™ w takich sÅ‚owach o każdym z podejrzanych? UmysÅ‚ wciąż jeszcze mÅ‚odej kobiety nie potrafiÅ‚ tego pojąć. Vincenzo zaÅ› modliÅ‚ siÄ™ tylko o to, by bezpiecznie opuÅ›cili ten budynek- wszelka walka napawaÅ‚a go nie tyle przerażeniem, co wrÄ™cz obrzydzeniem. Niechaj hoÅ‚ota macha sobie szpadami, on byÅ‚ stworzony do rzeczy wyższych! Tyle, że znalezieni w tym miejscu mieliby zapewne prosty wybór- lochy albo starcie. A o tym, co dziaÅ‚o siÄ™ w lochach inkwizycji, papieski posÅ‚aniec wiedziaÅ‚ nad wyraz dobrze…

W koÅ„cu opuÅ›cili budynek, wychodzÄ…c tylnymi drzwiami- zdawaÅ‚oby siÄ™, dla sÅ‚użby. Wyszli na podwórze kamienicy, caÅ‚kiem zresztÄ… spore, z trzema drewnianymi „budynkami”- jeżeli można byÅ‚o tak nazwać chaty zbite z nierównych desek, już od dawna próchniejÄ…cych. Poza tym rzucaÅ‚y siÄ™ w oczy niewielkie uprawy warzyw i kwiatów oraz caÅ‚kiem Å‚adnie wyglÄ…dajÄ…cy „sznur” krzewów, peÅ‚niÄ…cy tu rolÄ™ swoistego pÅ‚otu. I chociaż wszystko wyglÄ…daÅ‚o bardzo chaotycznie, to Anquelique dostrzegaÅ‚a w tym swoiste piÄ™kno- malutkÄ… oazÄ™ natury w na co dzieÅ„ szarej mieÅ›cinie?

Zamiast jednak siÄ™ zachwycać, trzeba byÅ‚o rozejrzeć siÄ™ po okolicy. NajwiÄ™kszy z budynków- ten najbliżej kamienicy- zostaÅ‚ prÄ™dko zwiedzony przez Vincenzo- w Å›rodku zaÅ› znajdowaÅ‚y siÄ™ trzy ogromne, ciężkie kotÅ‚y, dwie spore (zdolne do pomieszczenia nawet dwóch osób) balie, dwa ogromne paleniska i osÅ‚oniÄ™ta przed deszczem studnia. Cóż, jeżeli któryÅ› z mieszkaÅ„ców domostwa chciaÅ‚ wziąć kÄ…piel, to chyba robiÅ‚ to w tym miejscu. Medyceuszowi, przywykÅ‚emu do dużo wiÄ™kszych luksusów, Å›rednio podobaÅ‚a siÄ™ wizja caÅ‚ej kamienicy kÄ…piÄ…cej siÄ™ w tych samych baliach (z pewnoÅ›ciÄ… nie zmieniajÄ…c również wody- komu bowiem chce siÄ™ jÄ… na nowo grzać, gdy jest „jeszcze letnia”?)- lecz cóż, chamstwo miaÅ‚o swoje obyczaje… Jedno z palenisk zdawaÅ‚o siÄ™ dopiero dogasać- co oznacza, iż ktoÅ› korzystaÅ‚ przed chwilÄ… z tego „przybytku wÄ…tpliwej rozkoszy”.

Do kolejnego, mniejszego pomieszczenia podeszło już trzech mężczyzn, lecz szybko odskoczyli od drzwi- sam zapach unoszący się w okolicy i wnętrze malutkiego budyneczku (siedzisko z dziurą w środku, a pod spodem z pewnością jakiś dół) pozwoliło ustalić do czego służy owo miejsce. Tym razem Vincenzo i Lorenzo byli w pełni zgodni, iż miejsce to nie jest godne zwiedzania i udali się do trzeciego z budynków, znajdującego się po drugiej stronie podwórza.

- Moment…- odezwaÅ‚ siÄ™ nagle wojskowy, a jego spojrzenie wyrażaÅ‚o jedynie koncentracjÄ™. DÅ‚oniÄ… zakreÅ›liÅ‚ pewnÄ… liniÄ™, jak gdyby Å›cieżkÄ™- od drzwi do krzewów. Gdy reszta zebranych wysiliÅ‚a wzrok, dostrzegÅ‚a to samo…

- KtoÅ› tÄ™dy przebiegaÅ‚…- wymruczaÅ‚ Giovanni

- W rzeczy samej. Nie tak dawno, bardzo prÄ™dko. Bez wielkich oporów zdeptaÅ‚ roÅ›linki, a tu…- mówiÅ‚ Lorenzo, podchodzÄ…c do „żywopÅ‚otu” i wskazujÄ…c na naprawdÄ™ sporÄ… ilość poÅ‚amanych gaÅ‚Ä™zi- Tu poÅ›piech zadziaÅ‚aÅ‚ negatywnie- uciekinierowi najpewniej podwinęła siÄ™ noga i upadÅ‚ wprost na krzaki. A potem musiaÅ‚ popÄ™dzić gdzieÅ› dalej, w kierunku innych budynków.- skoÅ„czyÅ‚ i, już w dużo bardziej nerwowej atmosferze, udaÅ‚ siÄ™ do ostatniego z budynków.

Cóż, z pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚ to jakiÅ› skÅ‚adzik. PeÅ‚no narÄ…banego drewna zajmowaÅ‚o ponad poÅ‚owÄ™ jego powierzchni, resztÄ™ zaÅ› zajmowaÅ‚y rozliczne beczki, skrzynki i pakunki owijane w różnorakie tkaniny. UnosiÅ‚y siÄ™ tu dziesiÄ…tki zapachów- poprzez woÅ„ próchniejÄ…cego drewna i nieprzyjemny odór smoÅ‚y, aż po pieszczÄ…cy nozdrza aromat wschodnich przypraw… Czy warto jednak przeszukiwać to miejsce?

Zza drzwi dobiegÅ‚y do nich kroki. Parunastu mężczyzn. WchodzÄ… po schodach. Inkwizycja? Cóż, z pewnoÅ›ciÄ……
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 08-12-2007, 13:07   #203
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Lorenzo

Popatrzył na budynek. Kroki kierowały się do góry pech chciał, że okna z pokoju sługi Leonarda wychodziły na tył budynku. Każdy kto wyjrzałby przez nie widziałby ich jak na dłoni.

Niedobrze, nie ma czasu do stracenia.

- Pani - zwrócił się do Angelique - musimy stąd oddalić się jak najprędzej. Signor Vincenzo jeśli chcesz tam zajrzeć pospiesz się na Boga, ja ze swą ręką niewiele pomogę w tej graciarni - wskazał wymownie na pusty rękaw.
- Mademoiselle pozwól, że utoruję Ci drogę.
Mówiąc to zbliżył się do żywopłotu oferując swą pomoc podczas próby przejścia.
 
Arango jest offline  
Stary 14-12-2007, 12:15   #204
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Vincenzo :

W sumie Medyceusz nie miaÅ‚ nic przeciwko, by czym prÄ™dzej oddalić siÄ™ z tego miejsca. ZwÅ‚aszcza, że ewentualne spotkanie z inkwizytorami byÅ‚oby delikatnie mówiÄ…c niezrÄ™czne. Wszak niejako byli podwÅ‚adnymi tego samego zwierzchnika. Jednak w tym wypadku lepiej byÅ‚o dla dyplomaty by „lewica nie wiedziaÅ‚a co czyni prawica”.
Jednak, choć to z pewnością było pozbawione większego sensu, nie mógł oprzeć się pokusie sprawdzenia co też kryje się w składziku.
Zapewne bezpodstawnie, by usprawiedliwić swoja lekkomyślność, założył iż może tam się kryć coś ciekawego, co być może należało do sługi Leonarda.
- Choć Giovanni. – skinÄ…Å‚ na sÅ‚ugÄ™.
- Czym prędzej sprawdźmy te rupiecie zanim nas dostrzegą. Mademoiselle Angelique, Signore Lorenzo spotkamy się niebawem za żywopłotem.
Co stwierdziwszy niezbyt elegancko popchnął sługę, by ten wszedł do składziku pierwszy. Po czym udał się za nim.
Nie mieli zbyt dużo czasu na myszkowanie. W zasadzie rozglądali się za czymś interesującym, bądź nie pasującym do tego miejsca. Vincenzo zaczął ostukiwać beczki i pakunki.
 
Tom Atos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172