- Taa? Niezłą nam tu historyjkę wkręciłeś, Luigi... Expa za mnie i tak nie dostaniesz.
- Cokolwiek bym wam nie powiedział nic do was nie trafi. Popełniacie duży błąd linczując mnie, ale jeśli nie da się was inaczej przekonać to proszę bardzo... Zabijcie mnie, a tej nocy znowu zginie dwóch z was, na wasze życzenie - powiedział wściekły na nieudolność miastowych paladyn.

- A więc udało się wam zebrać aż sześć głosów - odezwał się Logan głosem znacznie innym od tego, do którego przywykli słuchać zebrani wokół niego gapie. - Brawo... Brawo... Brawo... - dodał klaszcząc w dłonie przy każdym wypowiedzianym słowie. Paladyn zrobił kilka kroków do przodu, po czym zmierzył prowokacyjnym spojrzeniem Łysego oraz Zabójcę Trolli, którzy w dłoniach trzymali gotowe do egzekucji bronie.
- Nie myślicie chyba, że dobrowolnie położę głowę przed wami. To nie byłoby w moim stylu, a poza tym wątpię czy udałoby się wam zabić mnie w sposób konwencjonalny... - rycerz sięgnął po wiszący na szyi amulet Tyra, po czym zerwał go. W tym samym czasie okalająca go zbroja rozmyła się niczym ciecz, odkrywając jego prawdziwą postać - Deadpool.

- Pewnie zastanawiacie się skąd ten czerwony kolor... - powiedział widząc malujący się strach na twarzach wszystkich tych, którzy oddali na niego swój głos.
- To po to by inni nie widzieli jak krwawię. Widzę też, że wśród was krasnolud również założył na tą okazję odpowiedni kostium - powiedział na widok znoszonych brązowych spodni Zabójcy Trolli. Gdyby nie nosił swej maski, wszyscy mogliby dostrzec jego złośliwy uśmiech.

Deadpool stanął w samym centrum kręgu otaczających go osób, po czym raz jeszcze przemówił:
- Bardzo spodobała mi się ta gra. Tyle chaosu, tyle zniszczenia... a wam jeszcze udało się doprowadzić do linczu na mnie, czego od samego początku bardzo pragnąłem. Dlatego też postanowiłem ułatwić wam nieco zadanie i sam się zabiję, ale w o wiele bardziej efektowny sposób. Panie i panowie, będziecie mieli okazję obejrzeć dzieło mojego życia - powiedział sięgając po kwadratowy pilot z długą anteną i wielkim czerwonym przyciskiem pośrodku. Dopiero wtedy wszyscy zrozumieli, że dziwne, połączone ze sobą drutami urządzenia przy pasie Deadpoola to nie jego gadżety, a ładunki C4.
- Jestem zaszczycony, że mogłem brać udział w tej zabawie, ale najwyraźniej czas już nadszedł na mnie. Nie opłakujcie mnie jednak, albowiem jeszcze tej nocy przyjdę po jednego z was...

Jak powiedział tak też uczynił. Na widok wariata z ładunkami wybuchowymi wszyscy rzucili się do ucieczki. Po upływie kilkunastu sekund potężna eksplozja wstrząsnęła centrum Gotham, pochłaniając w wielkiej kuli ognia sporą część budynków, które otaczały epicentrum wybuchu. Nieliczni wiedzieli, że tylko w ten sposób mógł zginąć Deadpool, albowiem jego niezwykłe zdolności regeneracyjne pozwalały odrosnąć kończynom w przeciągu ledwie kilku sekund.

Ponad krzykiem przerażonych cywili oraz hukiem eksplozji dało się usłyszeć szaleńczy śmiech...