Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2007, 19:46   #221
 
imported_Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Vireless ma wyłączoną reputację
-Łowca powiadasz i poturbowany jest? -Dwarf zamyślił się, wstał i wziął do ręki młot. -
Może na dobry początek odwiedzimy go. Ja postaram się uleczyć a później pogadamy. Uważam że jest to bardzo dobry pomysł. Poza tym może byśmy też zaszli do karczmy bo jakoś mi się pić zachciało?-To rzekłszy karzeł ruszył w kierunku drzwi..
 
imported_Vireless jest offline  
Stary 24-01-2007, 21:24   #222
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Waldorff:
Sugerujesz wizytę u nieprzytomnego łowcy w szlachetnym celu przywrócenia mu trzeźwości. Strażnik zgadza się, zaś kategorycznie odmawia wizyty w karczmie, w obawie o twoją z kolei trzeźwość, i swoją własną zresztą również.
- Chodźmy zatem, jeśli odzyska przytomność być może powie nam kto go napadł i całe mozolne śledztwo będzie zbędne! – Idę z kapłanem uleczyć Berniego – woła strażnik, a dwaj jego koledzy po fachu odkrzykują z piwnicy, że nie mają nic przeciwko.
Waldorff, strażnik prowadzi cię zatłoczonymi ulicami do pewnej chałupy – chałupa jak chałupa, duża główna izba, ze ścian patrzą na ciebie trofea łowieckie, łby saren, jeleni, dzików, wilków... W łóżku pod ścianą spoczywa nieprzytomny mężczyzna, a nad nim czuwają zatroskane dwie kobiety – staruszka i tęga gospodyni.
- Coś mi tu przyprowadził?! – bełkocze oburzona staruszka do strażnika, widząc krasnoluda i czując od niego zapach gorzałki.
Zauważa jednak twoje święte symbole i od razu zmienia się w pobożną babinę żebrzącą o wsparcie duchowe i lecznicze dla ukochanego synka, chłopa morowego i nader wszystko pobożnego rzecz jasna. Strażnik miejski uważnie przygląda się twoim poczynaniom, Waldorff.

Legion; atak na strażników byłby zapewne łatwiejszy gdyby nie zamknięta krata w korytarzu, która dzieli cię od nich. Avalanche i jego urokliwa powgniatana zbroja nie zaabsorbował niestety strażników na tyle, by nie spostrzegli skradającej się ku nim postaci w wąskim korytarzu. Przez sekundę wpatrują się w ciebie z niedowierzaniem, zaraz potem jakże bystro zauważają, że i Tari nie siedzi grzecznie w celi...
- Co do...?! – warknął jeden z nich przez zęby, i rzucił się do wieszaka na klucze od cel, po czym ze zdumieniem odkrył, że kluczy nie ma na miejscu.
Skonsternowany, przez moment zupełnie nie wie co począć. Drugi strażnik ma zadanie znacznie ułatwione – choć mieczem przez zamkniętą kratę cię nie sięgnie, nie omieszka zmarnować możliwości jakie daje cudowny wynalazek - broń dalekosiężna, i po chwili już trzyma w rękach kuszę gotową do strzału, wycelowaną w ciebie, Legion.

Tari – widzisz co się dzieje i nie jest ci wesoło.

Mruk – leżysz sobie na podłodze, słyszysz że na dole w piwnicy dzieje się coś nieprzyjemnego i nie jesteś pewien czy masz ochotę zapoznać się bliżej z całą sytuacją.

Avalanche, Vriess, stoicie obok Grodwiga, który złapał za topór i nie jest pewien, po czyjej stronie ma stanąć.
 
Almena jest offline  
Stary 24-01-2007, 22:01   #223
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche, patrząc na Vrissa, przemilczał jego słowa, podobnie jak on jego pytania.

po czym spojrzał na dwóch pozostałych strażników i doszedł do wniosku, że nie ma sensu, dalej czekać i należy siłą wyprowadzić Tari z owej strażnicy
Pewnie Waldorff będzie go przeklinał, gdyż nie tolerował marnotractwa życia ludzkiego, w powodów tak błahych, gdy można było się po prostu z nimi dogadać. Ale Ci strażnicy, jakoś tak... krzywo patrzyli na Avalanche'a, czego bardzo nie znosił i był uprzedzony do tego.
Szkoda że Mruk ma taki twardy sen, może gdy by miał mniej czujny sen, może by mu udało się obudzić i pomógł by w walce bo na tylko dwóch się nie skończy, jak na tak małe miasto, jest bardzo silnie strzeżone. Ten pobratymiec Waldorffa Grodwig pewnie go nie wspomoże w walce, sądząc iż nie jest do końca trzeźwy no i w dodatku nie był pewien co do nowo poznanego nekromanty, czy jest skory do walki, nie będąc pewien jego stosunku do walki postanawia samotnie stawić czoła zbrojnym.

-Słuchaj Chuderlaku, jak będziesz grzeczny, i mniej będziesz pyskował to może opowiem CI coś więcej o sobie. A teraz patrz jak walczy prawdziwy facet- I w tym momencie wyjął swój miecz zza pleców,

-Panowie, nie mam zamiaru dłużej czekać, albo wypuścicie tą białowłosą albo inaczej z wami pogadam, a wierzcie mi, że mam paskudny nastrój...- Po czym pełnym sprintem biegł w stronę jednego z strażników posiadającego kuszę w celu ogłuszenia go, no i może ewentualnego dobicia, mając nadzieję, że drugi nie skrzywdzi Vrissa, który wydawał się zupełnie bezbronny. Strażnik był uzbrojony i cięzko opancerzony przeciw biednemu pomyleńcowi w brudnych szatach, może zdąży się nim zaopiekować zaraz po tym jak rozprawi się z pierwszym z strażników...
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 24-01-2007, 22:03   #224
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
-Ups... -powiedziała z zawadiackim uśmiechem. Położyła kotka na podłodze i sięgnęła po swoje miecze. -Panowie chcą rozrywki? - zapytała kołując jednym z mieczy niczym małym kijaczkiem. -Haha... Mało rozgarnięci jesteście... - dodała po chwili, gdy dostrzegła zdziwienie u jednego ze strażników na widok braku kluczy. Następnie przeniosła wzrok na drugiego z kuszą. No tu jest problem...Trzeba zrobić coś, aby panu Legionowi nic się nie stało... Hm... zamyśliła się. Klucze do cel ma Legion, więc nie poda ich ani nowemu, dziwnemu przybyszowi, który rozmawiał z Avalanche'm ani samemu rycerzowi. Solembub raczej też nie byłby teraz dla niej pomocny... A może jednak? Gdyby jakoś mu się udało zdezorientować strażników miałaby jakieś szanse, aby z nimi zawalczyć?
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 24-01-2007, 22:18   #225
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
No cóż moi drodzy. Widok Avalanche'a biegnącego z mieczem w dłoni do jednego z dwóch strażników budził szczery śmiech. Jeszcze bardziej śmieszyły jego słowa, bo bardzo byłem ciekaw jak sobie chce poradzić z dwoma zbrojnymi, ze swoją szabelką i pogiętą zbroją.
I nie przypuszczałem co prawda, że to uczynię, ale postanowiłem trochę pomóc rycerzykowi - i nie sądźcie że zrobiłem to z jakiejś sympatii do niego. Po prostu wykalkulowałem sobie, że moje życie mogłoby się nadzwyczaj szybko i gwałtownie skończyć, gdyby Avalanche zszedł z tego padołu łez i rozpaczy z rozprutym brzuchem, a ja musiałbym walczyć sam w wąskim korytarzu z dwoma zbrojnymi. A może moje życie jest dosyć parszywe, ale zdążyłem do niego przywyknąć i przywiązać się przez te wszystkie lata.
Dlatego kiedy rycerzyk podbiegł do jednego ze strażników odsłaniając w durny sposób swoje plecy, ja znalazłem się obok drugiego, odwróciłem go twarzą do siebie, przygotowując sobie mały sztylet który zamierzałem wbić w jego świeże serduszko.
Swoją drogą zawsze bawił mnie widok zasztyletowanego - w ich oczach zawsze widziałem rozpacz i tęsknotę za uciekającym życiem. Swoją drogą kto daje takim synom wieprzy miecze do ręki? Tej hołocie wystarczyłyby toporki i pałki, a nie szlachecka broń którą dzierżyli.
Byłem strasznie rozczarowany, bo przeczuwałem że moja dopiero co wymyślona teoria na temat strażników i ich przyszłości w miejskiej katowni legła w gruzach. No ale cóż czynić, życie pełne jest rozczarowań, na które nie mamy wpływu...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 25-01-2007, 15:51   #226
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Legion zaklął szpetnie widząc kratę, uniemożliwiającą mu zaatakowanie strażników. Nie podobała mu się także kusza w rękach strażnika. Zaczął oddychać wolniej, wczówając się w rytm ruchów przeciwnika, by uniknąć ewentualnego bełtu powiedział
- Szedłem wam tylko oddać klucze, widzicie, tu je mam (pokazuje klucze na otwartej dłon)i - proszę, zaraz wam je oddam
Po czym powolnym krokiem zbliżam się do strażników, cały czas trzymając klucze. Jeśli będą na tyle głupi, żeby je wziąć przez kraty, spróbuję pochwycić go za rękę i przyciągnąć do siebie, by móc go udusić prez kraty
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 25-01-2007, 21:29   #227
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Legion; twój blef o niewinnej próbie oddania kluczy niestety nie sprawdza się; strażnicy nie mają najmniejszego zamiaru zaufać komuś pojmanemu w *takich* okolicznościach. Powiedzmy sobie szczerze – jesteś więźniem który jakimś cudem zdobył klucze zawieszone za dwoma zamkniętymi kratami, i który teraz niesfornie „biega luzem” – nie, takiemu komuś nawet najbardziej zdezorientowani strażnicy nie zaufają.
- Ani kroku!!! Rzuć mi klucze i won do celi!!! – wrzeszczy bez zastanowienia strażnik.

Tari; twój kot w sprawie rozproszenia strażników jest bezradny; miauczy, biega, skacze, ale choćby na wąsach stanął, strażnik nie wyceluje kuszy w niego zamiast w Legiona stojącego niepokojąco blisko.

Może to jednak zasługa szalejącego kota, może strażnik skupił uwagę nie na tym co należało – w każdym razie Avalanche zdołał doskoczyć do niego i z zaskcozenia zdzielił go mieczem po głowie, z największą gracją na jaką powalił wąski korytarz. Ostrze zabrzęczało głucho o hełm, strażnik jęknął i osunął się na ziemię. Uwolniony przypadkiem bełt świsnął w powietrzu, a Legion sapnął wściekle przez zęby, gdy ostrze bełtu drasnęło go boleśnie w lewe ramię.

Vriess dźgnął sztyletem drugiego strażnika, ale ostrze ześliznęło się po kolczudze i choć wbiło się w ciało, zostawiając sporą ranę, nie sięgnęło serca. Ugodzony strażnik w furii z całych sił odepchnął nekromantę od siebie, a ten wpadł na Grodwiga i obaj runęli na ziemię. Strażnik przytyka jedną rękę do piersi, spomiędzy rozłożonych palców dłoni wypływa mu krew. Drugą ręką dobywa miecza i zamierza się owym na leżącego twarzą do niego Vriessa, spod którego usiłuje wygrzebać się klnący i czkający od gorzałki Grodwig.

Mruk nadal woli drzemac niż mieszac w waszą uroczą jadkę. Może to i całkiem rozsądne...

Waldorff zajmuje się wciąż rannym łowcą, badając jego obrażenia.

Ci w piwnicy, zajęci walką tudzież przypatrujący się jej; słyszycie w myślach głos Ritha i macie wrażenie, że demon tupie ze złości gdzieś w zaświatach.
- Ile czasu jeszcze zamierzacie spędzić w tej strażnicy?!?!? A w mieście???!!!! Tych dwoje, jak jej tam... Rati... Nie, Tari! I ten drugi...! Chyba zdajecie sobie sprawę, że jeśli pozostaniecie w tym mieście kilka minut dłużej, ściągniecie na siebie całą straż która przybyła tu pilnować porządku na targach?! W tej chwili won do lasu, gdziekolwiek, byłem was tu nie widział!!! Nie chcę więcej zgonów już dzisiaj! Won, już!!! A co do reszty – bałaganu narobiliście wprost rozkosznego, jestem dumny, ale bądźcie łaskawi jakoś go zakamuflować! I może się rozdzielcie, bo widzę że jeśli wspólnie zajmujecie się jakimś zadaniem, idzie wam to jak...! Eh... No jazda, liczę do siedmiu i nie chcę żadnego z was widzieć w tej cholernej strażnicy!!! RAAAAAZ.....!!!!
 
Almena jest offline  
Stary 25-01-2007, 21:59   #228
 
imported_Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Vireless ma wyłączoną reputację
Weszli razem do izby. Urządzonej dokładnie tak by informawała przybysza że jej właścicieł lubi polować i nie przejmuje sie druidystycznymi przepowiedniami... Szybki rzut oka wskazywał że ofiara ma się w miarę dobrze.

Pierwszym reakcją domowniczek na karła i strażnika było oburzenie. No cóż reakcja dość mocno prawdopodobna wśród znacznej części społeczeństwa ludzi a więcej niż pewna wśród elfów i goblinów.

Karzeł jakby speszony piewszym wrażeniem uśmiechnał się do tej bardziej wylewnej kobiety a potem skierował swe kroki wprost do łóżka na którym leżał poturbowany łowca. Młot odstawił obok łóżka. Obejrzał wstępnie chorego.

-Pozwólcie mi się porozmawiać z Moradinem. Tu będzie potrzebna jego siła i to on, albowiem to on jest siła sprawczą wszystkiego. Muszę poprosic Go by użyczył cześć swej boskiej iskry a wtedy będziemy mogli uzdrowić twego męża jak mniemam. -Wzrok skierował na przysadzistą kobiete w sile wieku.

-Natomiast jeżeli nie wierzycie w bogów dobra i praworządnosci to przynajmiej nie przeszkadzajcie. tu wzrok padł na strażnika. Karzeł zresztą tylko przejechał wzrokiem i wrócił do łóżka.

Lewą ręką wziął do ręki medalion ukazujacy młot bojowy zawieszony w środku tęporzyska. Delikatnie pochylił się nad leżącym i prawą ręką dotknął miejsca w którym był siniak i dość duży obrzęk.

Straźnik oraz domowniczki usłyszały tylko początek modlitwy.."Jurgenvren? Né űdim etal os rast knurlag. Knurlag ana.." Dalszy część modlitwy przeszła w szept aż do mimicznego powtarzania tej frazy na pozór mantry. Kapłan po powtórzeniu swej modlitwy razy 5 lub 7(obecni nie mogli dokładnie zrozumieć Khuzdulskiej mowy) wstał znad łóżka i sięgnął po torbę. Na jego twarzy widać było ulgę jaką mogło przynieść tylko obcowanie z jego Bóstwem.

Z torby wyciągnął nie zadużą flasze z wodą, nalał sobie w garsć i namaścił nią łowcę. Resztki rozrzucił po pomieszczeniu....
 
imported_Vireless jest offline  
Stary 25-01-2007, 22:01   #229
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Legion zauważył strużkę krwi spływającą mu po ramieniu. Głodówka, bicie, przesłuchania i pobyt w strażnicy wyraźnie osłabiły jego refleks. Widząc, że strażnik już nie mierzy do niego z kuszy, korzystając z zamieszania starał się zbliżyć do krat i otworzyć je kluczem, by móc włączyć się do walki, najlepiej korzystając z broni obalonego strażnika
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 25-01-2007, 22:33   #230
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
No, nie do końca prawdę mówiąc tak to miało wyglądać. Jesteśmy jednak takimi marnymi istotami, że nie zawsze nasze zamysły sprawdzają się w starciu z rzeczywistością.
A ja muszę przyznać, że sporo czasu minęło od kiedy ostatni raz osobiście rozprułem komuś kałdun - w końcu sami przyznacie, że posługiwanie się żelazem to nie jest główne zajęcie nekromanty, prawda?
W każdym razie sztylet który z taką fachowością powinien odesłać pryszczatego strażnika do otchłani piekieł, ześliznął się po kolczudze (Od kiedy takie wiejskie chamy noszą kolczugi?!).
Bogom dzięki, że nie mam mentalności cielęcia idącego na rzeź i sobie poradziłem - bo i mój sztylet nie był zwykłym sztyletem, lecz, jakby to ładnie określić - był zabawką nieco wspartą Mroczną Magią. W każdym razie drugi, szybki zamach i strażnik miał w płucu drugą dziurkę przez którą mógł sobie swobodnie oddychać.
Nie spodziewałem się, że go to cholernika pobudzi do dalszej walki (czyżby wcześniej raczył się jakimiś ziółkami wspomagającymi?!), bo odepchnął mnie z całych sił do tyłu. A, jak wam wiadomo, nie jestem zbyt atletycznie zbudowany, bo i mówiąc wprost - nie za to mi płacą.
Na szczęście wylądowałem na tym durnym krasnalu - Grodwigu, co zamortyzowało mój upadek. Jakież było jednak moje zaskoczenie kiedy zobaczyłem strażnika unoszącego miecz nad moją głową! Doprawdy, ten człowiek pomylił się z powołaniem, i żałowałem, że nie mogę go w jakiś sposób schwytać, bo ileż uciesznych eksperymentów można by na nim zrobić w Akademii! A może nawet czegoś byśmy się nauczyli.
Jednakże problem strażniczego miecza wisiał nade mną, mówiąc dosłownie, dlatego też postanowiłem po prostu odturlać się w bok załatwiając w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu - po pierwsze strażnik nie będzie miał siły uderzyć po raz drugi - a przy okazji swoim ostatnim ciosem uwolni nas od obecności upierdliwego, bezużytecznego pijaczyny jakim był Grodwig. Miałem tylko nadzieję, że ten plan tym razem zadziała i nikt mi nie przeszkodzi w jego skromnej realizacji.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172