Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2007, 23:55   #241
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Avalanche, był co najmniej zniesmaczony tym, iż jakiś typ, wyperswadował mu mniej więcej że jest zwykłym pijaczkiem...Ale pomimo nieodpartej chęci przepołowienia go na dwie, nie koniecznie równe części, została przyćmiona kiedy kątem oka, zauważył dokładną lokalizację kamieni, pod którym wśród nich został zakopany "skarb", tylko iż to nie były owalne, ogromne kamienie, jak to sobie wyobrażał, a kamienne posągi, widział jak co niektóre z tych figur dzierżyły jakąś broń w dłoni, nie którym rak brakowało, a po niektórych tylko nogi zostały...

Także pośpiesznie rycerz zbiegł na ziemię, i zauważył jak pijany krasnolud Gordwig, wraz z Mrukiem są na palcu, a do nich dołącza Vriess
"-Wszyscy są?" Krzyczał z daleka zbliżając się ku towarzyszy
"Widziałem te kamienie, o których mowa była w zwoju, Gordwigu, zostań w mieście, nie powinieneś być ścigany za coś, co nie uczyniłeś." nagle, przypomniało mu się, że w pochwie od miecza miał ten przeklęty list, dla tej pannicy od płatnerza, u którego Avalanche miał zniżki, jednak po słowach zdziwienia Waldorffa, które tkwiły w jego głowie, doszedł do wniosku że nie zamierza być chłopcem na posyłki, nawet jeśli chodzi o zniżki i przywileje.

"-Gordwigu, masz ten list, udaj się do płatnerza na drugim końcu miasta, on Ci powie co masz z tym zrobić, w zamian dostaniesz skromną sumę.. zawsze to wystarczy na dwa, no może trzy wieczory w karczmie" Dodał i wepchnął do dłoni krasnoluda świstek zgniecionego dość ostro papieru.
Podczas gdy na chwilę zapomniał o nieuchronnie zbliżającej się pogoni, zauważył ze kogoś brakuje..

"-Yyy..ee Gdzie jest Tari, Waldorff i ten typek co z Tari uciekał??" dodał zafrasowany zaistniałą sytuacją, na pewno nie dopuścił by do tego, by uciec bez reszty towarzyszy
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 27-01-2007, 10:55   #242
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X Waldorff; odebrałeś swój płaszcz, ku twojej uldze jest starannie i solidnie naprawiony. Zaopatrzyłeś się również w żywność, a gdy snułeś się pomiędzy straganami w poszukiwaniu jej, napotykasz Grodwiga w nienajlepszym humorze.
- Dzięki Moradinowi, że cię znalazłem! – wzdycha. – Ci twoi towarzysze, bracie, skądże ich wytrzasnął?! Mam nadzieję że nie szli za mną... – ogląda się z niesmakiem przez ramię. – No, elfka wolna, może wreszcie zajmiemy się czymś rozsądnym? Skopmy zadki tym trzem łotrom o których wspomniałeś, zaprowadzę cię do ich kryjówki! Albo skopmy zadki tym patykowatym elfom! Już niedługo wieczór, a jutro czas mi ruszać w drogę – dodaje smętnie. – A, i jeszcze ten jeden, ten wysoki w zbroi co wygląda jak osmolony, zgnieciony piec... dał mi jakiś list – pokazuje ci wymiętoszony kawałek papieru. – Mam to niby zanieść jakiejś dziewce, wiesz o co w tym do diabła chodzi?!


Tari, przyglądasz się zbroi strażnika, która jest na ciebie wyraźnie za duża, niestety. Zastanawiasz się też czy drobna urodziwa elfka w ciężkiej zbroi nie przykuwałabym wzroku. W razie czego, sprawna ucieczka z takim opancerzeniem byłaby wyczynem godnym odnotowania w poważnych księgach.

Avalanche,
zostajesz na placu w towarzystwie Vriessa i Mruka. Legion nadal jeszcze jest w strażnicy. x
 
Almena jest offline  
Stary 27-01-2007, 13:21   #243
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Legion spojrzał na dziwny płyn. Po co on komu? Najważniejsze były jego szable
Jedna, po dziadku, który był największym zabijaką w rodzinie o jakim Legion słyszał - po każdym zabitym wrogu robił nacięcie na szabli, których w sumie zebrało się 666. Legion miał zamiar pobić ten rekord, ale na razie miał swoich 66, mimo, że szable miał już od 6 lat. Dziadek dostał ją od jakiegoś kupca, który po pijaku sprzedał mu ją za bezcen (pomalowany na złoto kamyk), a szabla była przedniej jakości. Lekko zakrzywiona, pokryta na brzegach minerałem, którego nazwy nie znał, nie stępiła się od czasu, kiedy ją otrzymał, dlatego nazywała się ,,ostrzem nieśmiertelnym"
Druga, ta po ojcu była równie cenną pamiątką. Ojciec zawsze twierdził, że brat Legiona jest lepszy we wszystkim. Szable, która powinna przysługiwać jemu, jako pierworodnemu oddał jego bratu. Nie wiadomo czemu ojczulko poślizgnął się podczas spaceru po murach rodowej twierdzy i złamał sobie nogę. Jeszcze dziwniejsze, że zmienił wtedy zdanie i przekazał szablę Legionowi. Choć zawsze chwialił się, że nie ma dla niego niczego, co by pragnął ta szabla była wyjątkiem. Przekazywana była z ojca na syna już 14 pokolenie, a każdy musiał ją umoczyć choć raz we krwi żonatego mężczyzny w rodu Lota, dlatego szabla ta nazywana była ,,smutkiem 14 wdów"


Legion zawsze wierzył, że dzięki nim się obroni. Jednak przed strażą przyboczną inkwizytora, który coś sobie ubzdurał obronić mu się nie udało. Trzech zabił, ale oberwał obkutą pałką w tył głowy, od swojego ,,kompana", który miał go bezpiecznie wyprowadzić z miasta. Popełnił błąd, lekceważąć najważniejszą rodową zasadę: ,,Nie ufaj nawet sobie". Teraz miał nauczkę, miał swoje dwie szable i żądzę krwi. Nie dał się jej jednak zaślepić i najpierw postanowił się wymknąć z miasta. Znał te uliczki dość dobrze, ukrywał się tutaj przez dwa tygodnie przed inkwizycją, więc gdy zauważył Tari oddał jej miksturę mówiąc
- Dzięki, ale tobie bardziej się przyda, zaufaj mi. Spotkajmy się na zachód od miasta, przy kamieniach
Po czym wybiegł ze strażnicy, zamierzając przemknąć za miasto i dostać się do kamieni na Zachodzie
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 27-01-2007, 13:53   #244
 
imported_Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 imported_Vireless ma wyłączoną reputację
Grodwig właśnie skończył opowiadać zajście w strażnicy. Waldorff aż przysiadł na murku który był wymurowany tuż przy jakimś straganie.

Widocznie nie zrażony tym Grodwig dalej wyrzucał słowa mocno przy tym gestykulując.

– No, elfka wolna, może wreszcie zajmiemy się czymś rozsądnym? Skopmy zadki tym trzem łotrom o których wspomniałeś, zaprowadzę cię do ich kryjówki! Albo skopmy zadki tym patykowatym elfom!
-Grodwigu, popatrz się na mnie. Jestesm kapłanem i wyznawcą naszego patrona kowala dusz. Robię wszystko co tylko mogę by wzmocnić nasz rasę i zaszkodzić bogom zła. Ciężkie powietrze musiał zalegnąć na piersi Waldorfa ponieważ mówienie przynosiło bół..- A wiesz skąd wracam? Właśnie uleczyłem tego łowce i okazało się że ta elfka jest nie winna. Wiec miast wyjaśnienia sytuacji i miłego pochlania wieczorkiem mamy morderstwa oraz konieczność opuszczenia tego miasta.

W tym miejscu Kapłan podsszedł do niego . Wyciągnał prawę ręke na wysokość barku w geście pozdrowienia.
-Mój los jest związany z tą bandą morderców. Może uda mi się ich ocalić przed nimi samymi ale oni i tak tego nie docenią. Muszę już iść.

Po pożegnaniu, gdy już miał podnosić młot - A ten list to od kowala z zachodniej czesci bazarku dla pani jego zycia. Jak zaniesiesz go do niej dostaniesz troche zlota.

Waldorff ruszył w stronę strażnicy ale po drodze przypomniał sobie że Avalanche i reszta była strażnica zainteresowana kamieniami na zachodzi miasta. Postanowił to sprawdzić. Podszedł do stoiska z warzywami które było tuż na rogu ulicy z jakimś ciasnym zułkiem. Wcześniej wyciągnął symbol Moradine na piersi.

-Bądź pozdrowiony w imie Tymory, niechaj jej łaski zawwsze spływają na twój handel. Szukam pomocy! Z chęcia zapłace za małą informacje. Ile kosztują te rzodkiewki... -Akurat było to jedno z nielicznych warzyw które dwarf lubił jeść.
-Czy na zachód stąd są jakieś pomniki? Może wiesz jak do nich dotrzeć
 
imported_Vireless jest offline  
Stary 27-01-2007, 14:56   #245
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Po wyjściu ze strażnicy pozwoliłem sobie na chwilę entuzjastycznego odpoczynku i kilka wdechów powietrza... No cóż - z powietrzem było już gorzej. Jak we wszystkich miastach tak i tu zapach był dość upiorny - nieczystości rozgrzewane słońcem śmierdziały potwornie, gdzieniegdzie walały się zwłoki złodziejaszków, ich ofiar, kupców i całej reszty tego ludzkiego (i nie tylko ludzkiego) śmiecia, które po zachodzie słońca wywożone były za miasto; ot, codzienna, miejska sielanka.
Powiecie - co nekromanta, którego fach związany jest z trupami może wiedzieć o delikatnym zmyśle powonienia? Otóż, moi drodzy, nasza praca jest bardzo ciekawa, ale i niebezpieczna - dlatego też higiena była w Akademii sprawą bardzo ważną. Czego nie można było niestety powiedzieć o tubylcach.
Wolnym krokiem skierowałem się ku miejskiemu placowi, obserwując motłoch. To jakiś szlachcic okładał batem włóczęgę, ponieważ tamten ochlapał jego płaszcz błotem, to dwie baby okładały się przy straganach na poły zgniłą rybą - muszę wam powiedzieć, że śmieszyli mnie Ci drobni śmiertelnicy i ich skromne problemy, ale nie budzili ani trochę sympatii. Byli niczym więcej jak tylko materiałem, dosyć przydatnym w różnych eksperymentach do których mogli się nadać.
Wchodząc na plac zauważyłem Avalanche'a który z daleka już pytał się o resztę:
- Yyy..ee Gdzie jest Tari, Waldorff i ten typek co z Tari uciekał? - zafrasował się rycerzyk. Cóż, byłem ujęty zarówno jego troską o resztę, jak i jego głupotą, dlatego w głębi ducha pomodliłem się do bogów by zmiłowali się nad jego bezrozumną duszą.
- A jak sądzisz, gdzie może być dwójka zbiegów która zaraz będzie szukana za zamordowanie dwóch miejskich strażników? - odpowiedziałem pytaniem na jego pytanie, po czym zamilkłem - Na razie lepiej będzie jeżeli się z nimi rozdzielimy.
Zapytacie - czemu nie przejąłem inicjatywy? Otóż, po pierwsze, nie chciałem burzyć naturalnego porządku rzeczy jaki tu jak widać panował, po drugie, wszystko wskazywało na to, że ci ludzie są za słabi by poprowadził ich Brat w Mrocznej Magii.
Dlatego stanąłem i patrzyłem wyczekująco na Avalanche'a z rozbawieniem zastanawiając się co też urodzi się teraz w jego główce...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 27-01-2007, 15:48   #246
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
- A jak sądzisz, gdzie może być dwójka zbiegów która zaraz będzie szukana za zamordowanie dwóch miejskich strażników?

Usłyszał Avalanche z ust nowo poznanego Vriessa, który zdawał się z pogardą traktować jego osobę, ale skoro Rith go tu przysłał, to musiał mieć jakiś powód by tak uczynić, na pierwszy rzut oka z pozoru bezbronny i nie użyteczny, ale jednak pokonał po zęby uzbrojonego strażnika, bez pomocy upadłego Paladyna, póki co będzie tolerował jego zuchwałe zachowanie.
"-Nie zamordowałem tamtego strażnika, tylko na jakiś czas uciszyłem, nad ranem powinien dojść do siebie. Ale słuszna uwaga, na pewno chcą pozostać w ukryciu, ale zarówno Tari jak i Waldorff wiedzą że szukaliśmy kamieni. Poczekamy przy tych kamieniach na nich" Sprostował błędne złudzenie Vriessa. Po czym rozejrzał się po placu przed strażnicą, gdyż kogoś mu brakowało
"-Grodwig widzę że w międzyczasie czmychnął... trudno żadna strata. Kamienie znajdują się po zachodniej stronie miasta, na polance otoczonej starymi drzewami. Ruszajmy żeby więcej nie rzucać się w oczy... " Po czym władczo machnął w kierunku wyjścia z miasta, bodajże tym samym co weszli
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"
Extremal jest offline  
Stary 27-01-2007, 19:56   #247
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Ha - powiedziałem zaskoczony, bo Avalanche podjął nawet całkiem rozsądną decyzję, zupełnie jakby wbrew mojej opinii o nim.
Faktycznie - w chwili obecnej należało się wycofać z miasta; wyjść z niego tak żeby nikt nie zauważył naszej obecności - spokojnie i bez pośpiechu, ale też bez zbytniej opieszałości.
Coś za dużo śladów za sobą zostawialiśmy, nawiasem mówiąc.
Pominąłem uwagę Paladyna o tym, że tylko ogłuszył strażnika - nie chciałem burzyć jego światopoglądu historią o tym, jak wspomniany strażnik wył kiedy obcinałem mu ręce w katowni... No cóż, w końcu nie każdy może być nekromantą, a poza tym powinniśmy oszczędzać mniej odpornym bliźnim wrażeń na które nie są przygotowani, prawda?
Po drodze zginął nam gdzieś Grodwig - i daję słowo, że ten marny pijaczyna znowu polazł do tawerny. Jeżeli tak dalej pójdzie, to dla dobra i bezpieczeństwa nas wszystkich będę musiał zaaranżować jakiś mały wypadek, hmm...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 27-01-2007, 20:36   #248
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Dostała sporwotem różowy flakonik. Szczerze ucieszyła się w duchu, wzięła Solembuba na ręce, wypiła trochę miksturki a resztę wlała kociakowi do pyszczka, po czym pobiegła w stronę karczmy, gdzie miała swoje rzeczy. Gdyby udało jej się jeszcze niepostrzeżenie wyjść z miasta, było by cudownie.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
Stary 27-01-2007, 21:28   #249
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Legion; przekonany co do swoich zdolności bitewnych, oddajesz Tari eliksir niewidzialności i ruszasz ku bramie miasta. Ludność dosłownie zalewająca ulice zajęta jest handlowaniem i czyhaniem na okazyjne ceny, więc mało kto zwraca na ciebie uwagę. Jeśli zauważasz w tłumie strażnika, starasz się omijać go jak tylko możesz. Tak udaje ci się dotrzeć pod otwartą bramę, ale w tym rejonie miasta nie ma już tłumu w którym mógłbyś się zakamuflować, a strażnik na wieżyczce na pewno cię zobaczy jeśli zdecydujesz się sforsować bramę ot tak po prostu.

Waldorff; Grodwig wysłuchując cię spuszcza smętnie wzrok, najwyraźniej wreszcie coś do niego dotarło i poczuł się co najmniej głupio. Żegna się z tobą niemal ze łzami w oczach, i z zagubieniem obserwuje, jak odchodzisz. Ma chęć pójść za tobą, ale ostatecznie decyduje, że wolisz być teraz sam.
- Niech cię Bogowie strzegą – wzdycha smutnie.

Po rozstaniu z dwarfem, podchodzisz do straganu z warzywami.
- Rzodkieweczki najświeższe w mieście, drogi panie, jedyne 0,5 sztuki złota za pęczek! – informuje radośnie młody kupiec, któremu tego dnia najwyraźniej szczęście sprzyja – większość towaru już sprzedał, a klientów nie brakuje. – Pomniki na zachodzie? Jest pewna polana pełna dużych kamieni, ale nigdy tam nie byłem, powiadają ze to przeklęte miejsce. Poza tym po co miałbym tam się wałęsać? To niedaleko stąd, wystarczy trzymać się drogi za miastem a przy dużym dębie skręcić w lewo w las, i iść cały czas prosto, wówczas na pewno trafi się bez pro... – w tym momencie do straganu podchodzi dwóch typków w czarnych zbrojach ćwiekowanych, jeden z nich (łysy jak elfickie kolano) porywa okazałą brzoskwinię ze sterty owoców, nagryza ją, po czym z okrzykiem:
- Wstrętne! – odkłada nagryziony owoc na miejsce.
- Hej, co wy sobie...?! Hej, chwila...! – woła za nimi oburzony handlarz, ale typki prędko odchodzą, śmiejąc się złośliwie.

Zerkasz za nimi kątem oka i słyszysz:
- Dobrze go załatwiłeś! Powinniśmy cały ten jego kram przewrócić do góry nogami, jego owoce są ohydne!
- Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Czekam kiedy tylko te durne elfy rozprawią się z tym krasnalem. Karczmarz mówił, że jego chłopak podsłuchał ich rozmowę, coś o zamachu... Będzie ubaw.
- Ta, pewnie idioci nigdy się nie zorientują, że to my ich okradliśmy!
- Zamknij się, idioto, te dziadowskie elfy mają dobry słuch...!


No, ruszże się wreszcie! – słyszysz w myślach głos Ritha. – Co Takiego Jak Ty obchodzi jakiś zamach na życie JAKIEGOŚ krasnoluda?! Po tym co zrobiłeś bratu taki grzeszek nic ci nie ujmuje. Prawda?” – zachęca rozpaczliwie wręcz.

Avalanche przejmuje póki co dowodzenie i wskazuje wam bramę którą weszliście, po chwili jednak zmienia zdanie bo zdaje sobie sprawę że zachód i kamienie po drugiej stronie miasta. Niezrażony tą drobną pomyłką dziarsko rusza na przód. Vriess rusza za nim, staracie się wyglądać na takich co to nic nie zawinili i nie szukają kłopotów. Mruk, przykuwający uwagę tłumu, idzie za wami, pozostając nieco z tyłu. Strażnik na wieżyczce na widok Avalancha wzdycha i czeka tylko, aż „pijaczyna” znów podejmie próbę sforsowania wieży w celu obserwacji nagich nimf, i z ulgą obserwuje, jak rycerz i nekromanta opuszczają miasto. Kiedy i Mruk, znany już w okolicy jako pogromca psów i czarna śmierć, podchodzi do bram, strażnik myśli, że wyruszacie nad jezioro zgładzić topielca, i pełen nadziei nie zatrzymuje was.

Tari wypiła magiczny eliksir i choć nie poczuła żadnej różnicy w swoim samopoczuciu, to odkryła że nie widzi własnych rąk, nóg, no i reszty ciała, nie wspominając o kocie który również zniknął i tylko miękkie ciepłe futerko ocierające się o nogę elfki informowało ją, że Solembub wciąż tam jest. Tari, bezpieczna i niewidoczna, dotarła do tawerny (po drodze kilku ludzi zdziwiło się co ich popchnęło czy nadepnęło w tłoku). Udało się jej dotrzeć do tawerny, ale zapomniała że klucz do pokoju był w posiadaniu Mruka. Cóż, niewiele myśląc wykradła zapasowy klucz spod lady karczmarza i wreszcie dostała się do swoich rzeczy. Kiedy tylko je ubrała, one również zniknęły. Gotowa do drogi, z kotem pod pachą, bez problemu wyszła z miasta przez strzeżoną bramę, oczywiście niewidoczna dla oczu strażnika na wieżyczce. Ukryła się w lesie, gdzie eliksir przestał działać i znów stała się widoczna dla świata. Czekała na resztę drużyny, i owszem, wkrótce widzi Avalancha, Vriessa i Mruka.
 
Almena jest offline  
Stary 27-01-2007, 21:43   #250
 
Nergala's Avatar
 
Reputacja: 1 Nergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skałNergala jest jak klejnot wśród skał
Zadowolona z pomyślnej przechadzki po mieście weszła do lasu. Po upływie kilku chwil znów się widziała. W myślach dziękowała elfowi za podarunek, który bardzo jej się przydał. Zastanawiała się jednak, jak sobie Legion radzi. Zobaczyła Mruka, Avalanche'a i Pana Narcyza.
-Witam panów! - wykrzyknęła z oddali, wychodząc na polankę. Na rękach wciąż trzymała Solembuba. Była zadowolona jak nigdy dotąd podczas tej wyprawy. Podeszła do Mruka i wyciągnęła do niego ręce w których trzymała małego kotka. - Będziesz mieć kogoś podobnej rasy w drużynie - powiedziała z szerokim uśmiechem. -To jest Solembub - powiedziała głośno i odwróciła się w stronę rycerza i P.Narcyza. Skończywszy prezentację usiadła na trawie, postawiła Solembuba przed sobą i zaczęła się z nim bawić kawałkiem gałęzi leżącej obok.
 
__________________
Sore wa... Himitsu desu ^_~
Nergala jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172