Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-08-2007, 18:35   #81
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Reinfrid de Remacourt

Wydawałoby się, że dwudziestka rycerzy to niewiele, należy wszak pamiętać, iż jedne rycerz wart dziesięciu pieszych wojów. W pierwszej chwili, gdy pancerna ława uderzyła w Turków, pod niebo poniósł się przerażający kwik mordowanych koni, dopiero po chwili przebił się grzmot stali zderzającej się ze stalą i wrzaski zabijanych Nie w tym rzecz ilu poległo Turków w tej szarży, lecz w efekcie psychologicznym. Jeźdźcy normańscy przeszli jak przez puch, jak gorące ostrze przez pajęczynę, zostawiwszy za sobą szlak rannych i poległych. Potem nawrócili i znów ruszyli jak z kopyta. Przynajmniej połowa rycerzy dzierżyła ciężkie włócznie o szerokich grotach. Jedni nad głową, dźgając w przelocie, inni nową modą pod pachą, dla lepszego oparcia. I jedni i drudzy zbierali żniwo z przerażającą skutecznością. Reinfrid ugrzązł w tureckim szyku po drugiej szarży i teraz z zapałem młócił ciężkim mieczem, rozłupując czaszki chronione lekkimi hełmami lub zgoła zawojami z białej chusty. Kolejnym ciosem niemal odrąbał rękę z bułatem postawnemu mamelukowi. Choć wokół panował chaos Reinfrid zdołał dojrzeć w ciżbie walczących swego syna. Adhemar stawał jak przystało na rycerza. Atakował mieczem z wypadu zaraz ponad łbem końskim, cofał się, i szczerząc drapieżnie zęby uderzał ponownie potężnym, przełamującym ciosem znad głowy. Giermek zbijał ciosy padające na swego pana, a te które docierały do celu, zwykle odbijały się od migdałowatej tarczy lub były tłumione przez ciężką kolczugę.
Reinfrid, upewniwszy się, że synowi nic ni grozi, wrócił do walki. Nie był w tej chwili wodzem, nie był władcą. Był zwykłym wojem, w którym ozwała się krew skandynawskich potomków. Choć wiarą w Odyna i Thora dawno jego rodzina odrzuciła, to teraz znów był morskim rabusiem, łupieżcą. Co się z tym wiązało? Żadnych jeńców! Martwych złupić!
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 02-08-2007, 15:20   #82
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Rothais

Szalona jazda sprawiła, że Rothais trzymała się kurczowo grzbietu konia. Nie wiadomo już czy klęła na wałacha pędzącego z zawrotną prędkością czy na nieprzyjaciół, czy też na samą sytuację. W końcu odgłosy bitwy stłumiły jej okrzyki, a sama Rothais wolała skupić się na opanowaniu swojego wierzchowca. Na szczęście koń pędził w stronę ich taboru, więc nie musiała się martwić o to, że zgubi się na tej przeklętej pogańskiej ziemi, lub że kolejna banda niewiernych na nią napadnie.
Udało jej się zatrzymać zdenerwowanego konia tuż przed powozami. Zaraz też dopadła do niej służąca, z niepokojem na twarzy i łzami w oczach próbowała pomóc jej zsiąść z siodła. Rothais kopnięciem odtrąciła jej rękę i z wyrazem zagniewania krzyknęła:
- Potrafię sama! Miałaś siedzieć na wozie razem z innymi krowami! Nie potrzebuję was!
Zeszła z konia ale i jemu nie oszczędziła brzydkiej obelgi.
- Panienko, panienko! Co też najlepszego uczyniłaś, przecież pan każe nas teraz wychłostać za to, żeśmy cię nie dopilnowali. Dlaczego panna uciekła, tak się nie godzi!
- Nie dopilnowali? Coś takiego! A czy ja jestem kozą na pastwisku, że trzeba mnie pilnować! Jestem córką szlachcica, wolno mi robić co chcę! A tamta czego ryczy?! - doprowadzona do pasji dostrzegła wreszcie Maritę, która zalewała się rzewnymi łzami i chowała twarz w chustce.
- Rothais... tam jest mój rycerz... jeśli zginie zamknę się w klasztorze! - zdołała tylko wychlipać i nowa fala szlochów wstrząsnęła jej ciałem.
- Głupia! - Rothais nie kryła swej irytacji - Armia mojego ojca poradzi sobie z każdym! Ale jeśli tak bardzo chcesz, to wyślę tam jeszcze trochę żołnierzy, niech im pomogą.
Reszta wojska, która pozostała w tymczasowym obozie, przyglądała się bitwie z zainteresowaniem. Nie zapominali wszakże o pilnowaniu obozu na wypadek, gdyby zasadzka była zastawiona także i z tej strony. Rothais z wypiekami gniewu na twarzy podeszła szybkim krokiem do jednego z rycerzy.
- Panie! Nie stójcie tak, tylko zbierzcie swoich ludzi i dołączcie do mojego ojca!
- Panienko, mamy rozkazy od pana de Remacourt...
- Pan de Remacourt to mój ojciec, więc moje rozkazy mają taką samą moc! Nie byliście tam, nie widzieliście co się tam dzieje, a ja byłam! Jeśli zignorujesz ten rozkaz to sama poproszę mego ojca, aby wyciągnął z tego konsekwencje. Chcesz, żeby poganie w niecnej zasadzce wyrżnęli prawych chrześcijan?! Co z ciebie za krzyżowiec!
Rothais purpurowiała z gniewu, a rycerz na chwilę stracił swoją hardą minę. Panienka faktycznie była w środku walki, a pan Reinfrid wydając rozkazy nie wiedział jeszcze z jak wieloma przeciwnikami przyjdzie im walczyć. Zawahał się przez chwilę, a potem zaczął wydawać pośpieszne rozkazy. Kolejny oddział gotował się do walki, a zadowolona Rothais pomyślała, że ojciec będzie z niej dumny...
 
Milly jest offline  
Stary 07-08-2007, 13:16   #83
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Falke poczuł jak ramię i bark zalewa mu gorąca krew Turka.
Szarpnął mocniej kordem wyrywając go z wnętrza ciała już martwego przeciwnika.
'Nie myśl, nie myśl, działaj' - głos w głowie nie pozwalał skupić się na tym co przed chwilą uczynił.
Skulli się odruchowo w kulbace co najprawdopodobniej uratowało mu życie.
Zakrzywione ostrze tatarskiej szabli przemknęło tuż nad nim.
Na wpół rozpaczliwym, lecz szybki ruchem pchnął kordem w przód.
Usłyszał jak z obrzydliwym mlaśnięciem ostrze jego broni zagłębia się w klatce piersiowej ciemnoskórego przeciwnika.
Ponownie szarpnął broń ku sobie, wraz z nią w jego stronę osunął się umierający już Tatarzyn.
Nieco błędnym wzrokiem Falke rozejrzał się szybko wokół i z ogromną ulgą dostrzegł nadciągające posiłki.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 08-08-2007, 00:06   #84
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Torwaldo w zwycięskim geście machnął siekierą do mnicha, kiedy ten zakończył życie muzułmanina.

-Ha! Jak mawiał dziadek... - Chłop nie dokończył złotej myśli swojego zacnego przodka, gdyż w tym samym momencie przez moment poczuł opór jaki stawiała broń, kiedy unosił ją w powietrze. Usłyszał przy tym krótki świst i poczuł pęd powietrza. Odruchowo obrócił się odskakując lekko. Okazało się, że nieświadomie zasłonił się przed śmiercionośnym ciosem w tętnice szyjną zadanym przez konnego Saracena. Błyskawicznie, nie zastanawiając się nad niczym zdążył jeszcze boleśnie szturchnąć czubkiem trzonka zad konia, gdyż nie zdołał trafić przeciwnika. Ten jednak stracił rytm i starał się opanować wierzchowca. W tym czasie Torwaldo nie zamierzał go gonić, tylko podniósł średniej wielkości kamień i cisnął go w jeźdźca. Chłop nie zaprzątał sobie głowy myślami, złapał siekierę w pozycji do rąbania drewna opałowego i z wrzaskiem podjął szarżę w imię Boga.
 

Ostatnio edytowane przez Angrod : 08-08-2007 o 00:12.
Angrod jest offline  
Stary 19-08-2007, 22:15   #85
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Odział piechoty, który się sformował po "rozkazach" Rothais uczynił dokładnie tyle i nic więcej nie miał zamiaru. Co prawda córeczka Reinfrida słyneła ze swojego charakteru, ale dowódca tego odziału wolał mieć do czynienia z dziesięcioma Rothais niż jednym baronem w dodatku jak zwykle ostatnio wściekłym. Przeklął tylko w duchu pannicę od "kobylich suk" co było co prawda z punktu widzenia zoologii mocno nielogiczne, ale znacznie mu ulżyło.

Turcy zaatakowani przez konnicę podali tyły. Nawet jednak w ucieczce byli groznie wypuścili bowiem kilkanaście strzał. Jedna z nich upadła tuż obok Torwaldo, inna trafiła innego piechura. Gnali jednak za pohańcami widzieli bowiem piechociarze dalej kilku bowiem z Arabów chwiało się mocno w siodłach. Inni bowiem jednak zabrali się za przeglądanie trupów bacząc jednak by najpierw jednak przeciągnąć każdemu leżącemu niewiernemu nożem po gardle. Na miejscu potyczki unosił się ciężki zapach krwi i tłumy much, wysoko nad nimi kołowały pierwsze sępy.
Falke z innymi konnymi gonił Turków. Zbliżał się już do ostatniego z nich. Widział już tuż przed sobą biały zawój i tarczę zawieszoną na plecach.

Reinfrid odjechał wraz z synami odjechał na bok i zacietrzewiony perorował coś wskazując ręką raz na pobojowisko raz na obóz, a może na przebywającą w nim Rothais.

Ragnar
gnał bodąc boki konia ostrogami, nie bacząc na to, że sam goni trójkę przeciwników. Był w swym bojowym szale, wiatr omiatał mu twarz, a on widział przed sobą tylko plecy Arabów. Miał do nich jednak jeszcze dobrych kilkadziesiąt metrów.

Mały szkic sytuacyjny
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 19-08-2007 o 22:32.
Arango jest offline  
Stary 24-08-2007, 22:03   #86
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Reinfrid de Remacourt



Potyczka z wolna wygasała. Ci Turcy, którzy mogli, uciekli za wzgórza przed normańskim pościgiem. Ci, którym się nie udało zasłali pobojowisko. Reinfrid nadal się wydzierał jak opętany. Zebrał do kupy jakiś oddział pieszych, wezwał przez Ernauta rycerzy i pieszych, którzy zapędzili się w pościgu od obozowiska. A potem zawołał starszego syna, Adhemara:
- Doskonale żeś się sprawił, jako i twój brat. Ale w końcu wojaczka to wam nie pierwszyzna.
- Dziękuję, ojcze – postawny rycerz skłonił głowę.
- Przygotuj mi oddział jazdy i bądź w pogotowiu. Geffray d’Ougette niech rozstawi obozowisko, a Ernaut zajmie się organizowaniem piechoty. Na powrót. Aha, chcę widzieć tych bohaterów co z siekierami i kordami pieszo się rzucili na Turków. Krew w nich gorąca płynie, nagrodzić trza. I jeszcze ci chłopi, niedobitki. Przyprowadzić, rozpytam się o to i owo. Aha jeszcze jedno…- tu Reinfrid na chwilę zawiesił głos, a potem nabrał powietrza w płuca i rozdarł się. - Powiedz mi na świętego Olafa, co jajami macha, co Rothais wyczynia!!??
Adhemar tylko się skrzywił przyzwyczajony widać do takich reakcji. Nie przerywał ojcu, nie było warto.
- Gdyby nie łut szczęścia, to te psy jej piękny łeb na spisie by wywieźli stąd. Oż w piczę świętej Magdaleny, przyprowadźcie mi ją tu natychmiast. W tej chwili, kurwa żesz mać kastylijska! I lepiej dla niej, bym się uspokoił, bo inaczej zapewnię jej żywot jak świętej Magdalenie, w haremie tego psojebca z Konstantynopola! Albo osobiście zdejmę rycerski pas i tak trzepnę, że jej rzyć raz jeszcze na pół pęknie!!!! Będzie się mogła pochwalić krągłymi ćwierćdupkami, nowa kurwa żesz moda dworska!!! Przyprowadzić ją!!!!!!
Adhemar wyszedł z namiotu i rozejrzał się w poszukiwaniu siostry. Jak znał życie, to pewnie już gdzieś skryła się, by przeczekać gniew ojca.
A na zewnątrz normańscy wojownicy sprawnie szykowali obóz, bacznie obserwując, czy Turkowie nie szykują się do kolejnego ataku.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 27-08-2007, 20:33   #87
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Adhemar szukał siostry po całym obozie. Zaczął od miejsc, w których widziano ją ostatnio - między rycerzami, próbującą uformować oddział i wysłać go do walki. Rothais nigdzie nie było. Tknięty przeczuciem starszy brat postanowił zajrzeć do ostatniego miejsca, w jakim mogłaby się schować. Do powozu, w którym od samego początku powinna była jechać i nie wystawiać z niego czubka nosa.
Rothais siedziała na poduszkach, z niewinną minką, nie patrząc nawet na brata ze spokojem rozczesywała długie włosy swej przyjaciółki. Jedyne co różniło ją w tej chwili od wyglądu anioła to męski strój. Marita wciąż miała oczy mokre od łez, w dłoni ściskała chustkę, lecz nie odważyła się nic powiedzieć. Służąca siedziała przy wejściu z obrażoną miną, najwyraźniej Rothais znowu rzuciła w nią garścią obelg lub wyładowała na niej swoją złość. Gdy zobaczyła Adhemara przez chwilę się przestraszyła, że to na niej znowu skupi się gniew pana, jednak ten zwrócił się bezpośrednio do siostry:
- Ojciec cię szuka.
- Sam nie mógł tutaj przyjść? - skrzywiła się Rothais, to psuło jej szyki; myślała, że tatuś sam ją znajdzie i zobaczy, że grzecznie zajmuje się tym, czym panienka zajmować się powinna.
- Rusz się lepiej dziewczyno zanim ojciec dostanie furii i postanowi wysłać cię do tureckiego burdelu!
Rothais wstała i z zaciśniętymi mocno wargami i oczami ciskającymi błyskawice zeszła z wozu, stanęła naprzeciwko Adhemara z wyzywającym wyrazem twarzy.
- Pamiętaj, że to TY zabrałeś mnie ze swoim oddziałem na ten zwiad i to przez CIEBIE omal poganie nie dostali mnie w swoje ręce. Więc jeśli na kogoś powinna spaść kara za to co się stało, to na pewno nie na MNIE!
Adhemar spurpurowiał na twarzy, a dłoń sama zacisnęła mu się w pięść, nim jednak zdążył ostro zareagować Rothais odwróciła się na pięcie i śpiesznym krokiem podążyła w stronę ojca. Po chwili pożałowała, że w ten sposób zachowała sie wobec brata. Gdyby ją uderzył, mogłaby powiedzieć ojcu, że zmuszał ją do wyznania, że sama pojechała za nim, a gdy się nie zgodziła, spoliczkował ją i straszył. No cóż - trudno, postanowiła poczekać na pierwszy ruch ojca, pojawiając się w jego polu widzenia, ale nie przeszkadzając i nie narzucając się w momencie, gdy był zajęty czymś innym.
 
Milly jest offline  
Stary 01-09-2007, 13:54   #88
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Reinfrid de Remacourt

Reiinfrid oczekiwał córki siedząc na niskim zydlu w swoim namiocie. W ręce dzierżył cynowy kubek z przednim, greckim winem, które zwykł żłopać litrami, kiedy miał zły humor. Wystarczy dodać, że to był dwunasty kubek w ciągu godziny.
- Wprowadzić ją! – Odwrzasnął straży, która zapowiedziała przybycie Rothais.
Dziewczyna weszła do namiotu i w absolutnej ciszy stanęła przed ojcem. Ten uśmiechnął się krzywo, potem uniósł kubek i wychylił go do dna, po czym siarczyście beknął..
- No jak? Zadowolona? Nawojowałaś się, stałaś się prawdziwym chłopem, przebrawszy się w męskie szaty?!! Pytam Cię!!!! – To ostatnie wywrzeszczał, zrywając się z siedziska.
- Córka normańskiego barona, a rusza w koń na Turka, a potem ucieka w popłochu, zaprowadzając nieład i w armii i w obozie!!! Turcy cię przysłali czy ten lubujący wdzięki chłopców basileus, byś nieład czyniła w szeregach moich, hę?!!! To już drugi raz przynosisz mi zgryzoty w ciągi dni kilku. Trzeci raz będzie ostatnim razem, rozumiesz mnie flądro!!!? A teraz marsz do swojego namiotu. Przez następne kilka dni służysz w obozowisku jak moi piesi. Chciałaś być wojem, będziesz nim nawet w czasie od walki wolnym. Rąbać drwa, obóz stawiać, konie oporządzać, jadło przyrządzać!!!
I uśmiechnął się baron Graviny, Reinfrid de Remacourt do swej jedynej córki, widząc, jak złe iskry w jej oczach zmieniają się w małe płomyki, a te w gorące żagwie, które błyskawicznie zaczynają nieogarnionym gniewem promieniować. Potem siadł z powrotem na zydlu, sięgnął na oślep po dzban wina i napełnił nim kubek po brzegi. Oczekiwał teraz tych, którzy chwacko rzucili się do wali z Turkami.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 03-09-2007, 13:20   #89
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Ihaaa! Dalej! Dalej! Gońmy śmieci, brudasów, matkojebców, zajechać ich na śmie...- krzyczał Ragnar, lecz przerwał nagle, gdy przypadkowo obrócił się za siebie. Pusto.

- Oż.- mruknął cicho, a jego wiecznie przytłumiony alkoholem umysł zaczął powoli działać. On sam, turków trzech. On na szkapie marnej, co ją pewnie Reinfrid jak go chcica najdzie posuwa, oni na arabach pierwszej klasy... On z kordem jeno, oni w pełni uzbrojeni. Tak, miał spory problem. Chociaż z drugiej strony...

- Daje! Na nich!- zakrzyknął raz jeszcze, lecz jego twarz teraz promieniała pełnym satysfakcji uśmiechem, nie złowieszczym szałem godnym "potomka wikingów". Po chwili jego przeciwnicy zniknęli za jednym z wzgórz, a on wraz z nimi...



- Ha! Alem spuścił niewiernym lanie, aż błagali mnie i Boga o litość! Jak się kordem zamachnąłem, jak jednego w kuśkę z kopa... O tak, tak!- wołał Ragnar, powoli wjeżdżając między knechtów de Remacourta. Uważał się za bohatera, prezentował swój kord z dumą- nawet czymś takim trójkę zarżnął!

- Ich śmierć Twej chwale poświęcona będzie, o Potężny!- zakrzyknął, spoglądając w niebo- I twej, o potężny trochę mniej!- zwrócił się do Reinfrida, skłaniając delikatnie głowę.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 03-09-2007 o 13:24.
Kutak jest offline  
Stary 04-09-2007, 23:46   #90
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Torwaldo naprzód myślał, że to on swym szałem bojowym wywołał popłoch wśród Saracenów. Jednak po ogólnej wrzawie wojsk normandzkich poznał, że to wróg bierze nogi za pas. Coś mu się nie zgadzało bo niby uciekają, a cały czas strzelają z tych diabelskich łuków.

Aby przypadkiem pokonani na polu bitwy nie mścili się po nocach na nim, a przynajmniej nie mieli czym… no chociaż jeden z nich podniósł wraży scimitar, zatknął zasłużoną siekierę za pas i ruszył pieszo, w pogoń za uciekającymi. Oczywiście nie dogonił konnych, dlatego rzucił się na pierwszego pieszego z brzegu. (Jesteś ze mną ty kretynie!)

Doskoczył do następnego, a w zasadzie do dwóch walczących ze sobą. Jeden, zdecydowanie bardziej normański widocznie sobie nie radził objawiał to poprzez leżenie na ziemi i krzyczenie „AAAAAA!” Torwaldo postanowił wyrównać szanse doskoczył, trochę zbyt gwałtownie i ciął nowym nabytkiem przez tyłek niewiernego. Tamten wyrzucił ręce w górę i krzyknął coś po barbarzyńsku: „AUEEEU!” i „GHHHRR”. Ten drugi dźwięk pojawił się wraz z mieczem wystającym nagle z pleców. Torwaldo spojrzał na ostrze prawie dotykające mu nosa, a następnie na szczerzącego się doń leżącego. Chłopak był średnio zainteresowany oglądaniem niekompletnego stanu uzębienia owego dżentelmena, dlatego odrzucił „niedziałające” muzułmańskie ostrze i pomógł mu wstać na nogi. Razem rozejrzeli się wokół, ale nie spostrzegli godnych siebie przeciwników. Koniec biesiady roboty, trzeba wracać do obozu.

- Że gdzie mamy iść? Do Reinfrida? To ten namiot? – Nie wiedział co tak w ogóle tu robi, dlatego po prostu stanął na środku i rozglądał się z otwartymi ustami. O wielebny Ragnar!
 
Angrod jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172