Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-08-2007, 19:16   #151
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Sąd wojskowy? A z jakiejże to racji? Czy przepadkiem nie dostał pan gorączki pod tą zbroją i nie gada od rzeczy?

Możliwe, może to tylko promienie słońca przygrzały w tą blachę i zaćmiły umysł Rycerza. Gerard czuł się naprawdę podle. Pot spływał mu po plecach niczym górski potok, czoło zwilżone potem zalewało oczy. Oni mogli mieć rację... Chociaż... Nie, nie mogli, Gerard nigdy się nie mylił a szczególnie w takich sytuacjach!!

Z rozmyśleń wyrwał go ruch. Ruch "mrocznego", który obraca się do mężczyzny rozmawiającego z Gerardem. instynktownie złapał pewniej miecz. Chwile później widział już tylko kamień, który uderzył go w głowę. Gerard bezwładnie upadł na ziemie. Stracił przytomność.

Gdy otworzył oczy było ciemno. Stał w powietrzu? Niee, tu nie było powietrza... To była jedna wielka pustka, w środku której stał on. Stał w starej, obdartej koszuli i spodniach. Nigdzie nie było ani zbroi, ani miecza, nic... Pustka...

Nagle w jego kierunku poleciał kamień, sporej wielkości kamień. Uderzył z wielką siłą w piszczel. Mężczyzna zawył z bólu i przykucnął. Zdziwił się, iż piszczel nie został połamany... Z nogi pociekła mała strużka krwi. Gerard rozejrzał się uważnie dookoła. Gdzieś w mroku majaczyła sylwetka kobiety, kobiety trzymającej kamień w ręku.

-Magdaleno?- wyrwało się z ust mężczyzny.

Kobieta zamachnęła się i kolejny kamień poleciał w kierunku Gerarda. Tym razem chybił, przelatując koło mężczyzny.

-Kochanie, co robisz?- spytał przez łzy.
-Zostawiłeś nas, to przez Ciebie zginęliśmy!!- powiedziała gniewnie.

Z mroku wyłoniły się kolejne osoby... Gerard rozpoznał w nich swoją służbę...

-Przez Ciebie, przez Ciebie zginęliśmy!! - wszyscy krzyczeli to samo...

Stajenny, kucharka, lokaj, Magda... Wszyscy krzyczeli to samo i ciskali w niego kamienie...
Pierwszy trafił w głowę, drugi zaś w okolicę nerek... Kolejny uderzył w żebro... Po tym już nie czuł nic... Kamienie raz po raz uderzały w jego ciało, lecz on nic nie czuł... Krzyki wzmagały się, lecz on już ich nie słyszał...

-Wybaczcie- szepnął- WYBACZCIE!!
 
Panda jest offline  
Stary 30-08-2007, 20:26   #152
 
Sylvain's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylvain nie jest za bardzo znany
Gerd

- Cholerna konserwa!!!- zaklnął pod nosem.
Równocześnie wypuścił strzałę w kierunku prawej łopatki "Mrocznego".
Ułamek sekundy później ogarnął wzrokiem sytuację.
"Konserwa na glebie, Veibat gotowy do skoku, Rhevir już dobiega"- w myślach szybko zanalizował sytuację.
Rzucił się do szpiegów w biegu nakładając kolejną strzałę na cięciwę. Zamierzał posłać ją z bliska, na chwilę przed rozpoczęciem "tańca" w zwarciu.
Działo się to w ułamkach sekund, ale to wystarczało jego zimnemu, analitycznemu umysłowi, by ustalić, że przed szpiegami otworzyła się droga ucieczki, którą musieli jak najszybciej zatrzasnąć.
 
Sylvain jest offline  
Stary 30-08-2007, 21:14   #153
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Exclamation Janosz Favrasz, kwatery kartografów

Od drzwi niemal Janosz zawrócił, jakby o czymś zapomniawszy, mówiąc:

- Aha! Pani kapral, panie sierżancie jedna rzecz! Pana pagony mi przypomniały, sierżancie, bo to podobno sierżant też. - wzruszywszy obojętnie ramionami podkreślił swój obojętny stosunek do powtarzanej plotki - Krąży plotka, że był jakiś gwałt na jakiejś markietance. Słyszałem jak pułkownik Palladin rozmawiał z kapitan Cross. Pani kapitan powiedziała, że żadnej takiej świni nie przepuści, i że ona zadba, by to się nie przydarzyło żadnej żołnierce. Palladin się jej pytał, czy sądzi, że to możliwe, a ona mu na to, że nawet ma paru typów na oku, i tylko czeka na potknięcie. Także może pani bezpiecznie iść na tę potańcówkę, jakby co, to starczy krzyczeć albo powiedzieć słowo.

Janosz nie odwracał wzroku od żadnego z nich, ale salutując, zbierając się i wychodząc nie patrzył wnikliwie na sierżanta. Jego zachowanie było naturalne, gdy tamten patrzył na niego, Cygan odwzajemniał wzrok, ale nic szczególnie więcej.

Wychodząc, zastanowił się w duchu. Powinno wystarczyć...
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 31-08-2007, 21:53   #154
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Słonko spokojnie świeciło na niebie, okazjonalnie przesłaniane przez obłoczki. Wielu myślicieli w stolicy właśnie opisywało piękno świata. Gdzie im tam w głowie rzeczy dziejące się w przygranicznych koszarach.

Młodzieniec cieszył się ze swego kapelusza z rondem. Opalenizna na twarzy nie była ostatnio modna. Przynajmniej było tak ze trzy tygodnie temu, kiedy miał świeże wiadomości prosto ze źródeł. Choć tam gdzie był trzy tygodnie temu, nie mógł się opalić.. Teraz nie musiał mrużyć oczu przy celowaniu.
Ledwo Gerard zaczął się osuwać na ziemię, sztylet poleciał w stronę „tchórza”. Tamten niestety zaczął się ruszać, więc jego ramie stało się dość niepewnym punktem. Szlachcic odruchowo rzucił w krtań. Sekundę po tym, gdy już skoczył na przeciwległy budynek a z niego odbił się na ziemię wykonując przy tym piękne salto w tył, zdał sobie sprawę z konsekwencji jakie mogą wyniknąć, jeżeli ujmą tylko tchórza a ten nie będzie mówił, pewnie żyć również nie będzie.
Teraz jednak on był w dość nieciekawym położeniu. Po obu stronach byli wrogowie, dopiero z nimi nadciągali Gerd i Rhevir. Cóż, po prostu będzie musiał mieć oczy z tyłu głowy.
Wyjął „nową” szpadę. Już w pierwszej chwili czuł, że jest wykonana porządnie ale nie tak idealnie jak jego. Niestety. Była również zdeczko cięższa. Ale to nie było dla niego jakimś większym wyzwaniem. Ileż to razy musiał jakimś szmelcem zabić zazdrosnych mężów, co to chcieli w imię honoru zginąć w, jak to się mówi, cywilizowanym pojedynku. Głupcy.
Teraz zauważył po lewej „gadułę”. Chyba tamten już wiedział o pułapce w jakiej byli. Stracił przez to nieco zapału do ucieczki. Cóż, Veibat nie mógł lepiej trafić. W ogólnym zamieszaniu może teraz każdego podejść z tyłu i jednym celnym pchnięciem powalić intruzów. Tylko musiał starać się, aby nie trafić w żaden z narządów wewnętrznych. Najlepiej celować w ręce i nogi. W ręce lepiej, unieszkodliwi ich.
Jak postanowił, tak też zrobił. Pamiętał również o drugim sztyleciku. Był gotów go użyć.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline  
Stary 31-08-2007, 22:02   #155
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
MG odpowiada ;P

Gerd

Twoja strzała minęła wroga dosłownie się o niego ocierając. Zakląłeś w duchu. Parszywce uciekały nawet nie oglądając się do tyłu. Mięli lekkie zbroje, które nie krępowały ich ruchów, a jako broń jedynie krótkie miecze i noże. Wiedząc, że na odległość nie mają szans ratowali się ucieczką.

Goniłeś ich co tchu, jednak przygotowanie strzały nieco cię opóźniało. Nie patrzyłeś w stronę Gerarda. Po takim uderzeniu poleży jeszcze chwilę. Nie zważałeś też na Veibata i Rhevira. Starałeś się zrobić co tylko w twojej mocy.


Rhevir

Byłeś trochę za wolny. Tu nie było czasu na zasadzki i czajenie się. Na to już mieliście okazję. Teraz liczyło się to, aby nie dopuścić do ucieczki szpiegów. W duchu liczyłeś, że reszta ma jakieś konkretne i dobre plany, a tymczasem musiałeś przyśpieszyć bądź też znaleść jakiś kamień i spróbować ogłuszyć jednego z przeciwników podobnie jak zrobili to z Gerardem.


Veibat

Wiedziałeś, że nie możesz zawieść. Teraz było was trzech na trzech.
Twój sztylet zamiast w krtań trafił w lewe ramię szpiega. Tamten co było dla ciebie zaskoczeniem wyjął go szybko. Najwyraźniej trafiłeś w skórzaną zbroję i rana nie była tak uciążliwa. Zeskoczyłeś zwinnie ze swojej kryjówki i posłałeś przelotne spojrzenie na bezwładne ciało Gerarda. "Biedaczysko, nawet walki nie posmakuje" Zauważyłeś jednak, że zaczął pojękiwać cicho jakby z bólu. Skrzywiłeś się i pognałeś za resztą, aby zablokować uciekinierów, albo skutecznie ich unieruchomić.


Gerard

Wciąż ogarniała cię błoga ciemność i niewiedzia. Na szczeście nie było już tych strasznych snów. A raczej mar, które zawładnęły twoją podświadomością raniąc cię kilkakrotnie bardziej niźli cios zadany ci w głowę przez jednego z oprychów.

Powoli jednak w twoim umyśle zaczęło się rozjaśniać. Poczułeś ogromny ból. Jęknąłeś cicho. Nie odzyskałeś jeszcze jednak zupełnej kontroli nad swoim ciałem. Teraz wydawało ci się, że jedyne o czym myślisz i co czujesz to ten okropny ból w skroni.. a może nawet i na całym ciele. W jednym momencie poczułeś znowu grad kamieni uderzających w każdy zakamarek, najmniejsze miejce w twoim ciele.

Otworzyłeś jedną powiekę. Kolory nie były jeszcze wyraźne. Nie słyszałeś odgłosów walki. Domyśliłeś się, że uciekli, albo Gerd, Veibat i Rhevir zajmują się nimi gdzieś dalej, bez ciebie. Ty, który miałeś na siebie przyjąć wszystkie ciosy zawiodłeś. Ta myśl spowodowała, że w jednej chwili zachciało ci się wybuchnąć panicznym śmiechem pomieszanym z płaczem. Spróbowałeś poruszyć rękami i nogami. Czułeś na sobie ciężką stal pancerza. "Chyba nie jest tak źle"- pomyślałeś i podniosłeś lekko głowę. Wtedy jedan znowu poczułeś ogromny ból w skroni, który ogłuszył cię na chwilę. Kiedy ponownie otworzyłeś oczy zobaczyłeś obok siebie tuman kurzu. Po chwili wynurzyła się z niego kobieca twarz, która przypatrywała się tobie z troską.



Usiłowałeś delikatnie się uśmiechnąć, efekt mógł być nie do końca satysfakcjonujący, za to twarz nad tobą odwzajemniła go serdecznie.
"Anioł"- pomyślałeś i ponownie straciłeś przytomność.

Znowu powróciłeś do świadomości. Poczułeś, że unosisz do góry. Powstrzymała cię jednak delikatna kobieca dłoń. I znowu zobaczyłeś tą twarz...

-Witaj wśród żywych dzielny wojowniku- uśmiechnęła się promiennie.
-Jestem tutejszą medyczką zaniesiemy cię teraz do punktu szpitalnego.- tłumaczyła równie miłym i jakby nieziemskim głosem. Przez chwilę pomyślałeś, iż może to nie człowiek, a prawdziwa nifa, albo anioł, który zabiera cię do krainy wiecznego szczęścia. Nie odzywałeś się, aby nie popsuć tej chwili. Zresztą jedyne co byłbyś w stanie wypowiedzieć to niezrozumiałe gardłowe chrypnięcie. Poddałeś się więc i przymykając oczy zdałeś się na swoją "nimfę".


Janosz

Już o wiele spokojniejszy ruszyłeś do wyjścia z kwatery, aby udać się na jakąś krótką drzemkę przed wyprawą. W duchu cieszyłeś się z tego, że być może popsułeś plany dla dumnego sierżanta i w pewnym momencie zapragnąłeś zobaczyć jego zdrzedniętą minę po "nieudanej zabawie". Najważniejsze, że Amanda będzie czuła się bezpieczniej. Na jej wspomnienie zrobiło ci się cieplej na sercu. Chyba właśnie rozkochałeś w sobie tę niewinną kartowniczkę. Kto by pomyślał- pierwszego dnia. Poczułeś coś na rodzaj dumy i szedłeś pewnym krokiem ku barakom.

W oddali twoje bystre oko zwiadowcy dostrzegło spore zamieszanie. W oddalonej znacznie od kwatery części koszar najwyraźniej działo się coś niedobrego. Próbowałeś przypomnieć sobie co to za budynek stał w tamtym miejscu jednak zupełnie wypadło ci to z głowy. Zza tumanu kurzu wyłoniły się trzy postaci. Dwoje z nich, najpewniej mężczyźni nieśli jakiegoś zbronnego na noszach, a obok kroczyła drobna, kobieca postać. Domyśliłeś się, że to najprawdopodobniej ranny. A twoje zmęczenie odeszło w niepamięć. Zdawałeś sobie jednak sprawę z tego, że w czasie misji twoja czujność z powodu senności może być bardzo osłabiona, a najprawdopodobniej będziecie szli całą noc i następny dzień. Jednak ciekawość była równie silna i pchała cię do sprawdzenia, jakież to wydarzenia miały właśnie miejsce w koszarach.


Gerd, Rhevir, Veibat.


Szpiedzy gnali do przodu jak najęci i wręcz z nadludzką prędkością uciekali w stronę murów. Nagle zauważyliście dwóch zbrojnych, najprawdopodobniej strażników,



którzy zastąpili im drogę stawiając w potrzasku.

-Co tu się dzieje?- ryknął jeden z nich.

Szpiedzy stanęli przerażeni nie wiedząc co dalej robić.
 

Ostatnio edytowane przez Aivillo : 31-08-2007 o 22:06.
Aivillo jest offline  
Stary 31-08-2007, 23:03   #156
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Rhevir widząc, że jest za wolny, przyspieszył, wyciągając sztylet z pochwy. Biegł najszybciej jak mógł, aż w końcu szpiedzy zwolnili, zaś zabójcę dobiegł głos jednego ze zbrojnych.
-Co się tu dzieje?-ryknął.
-To szpiedzy!-krzyknął w odpowiedzi, zwalniając nieznacznie. Dobiegając, chciał przykucnąć gwałtownie, tnąc po nogach szpiegów, a w razie czego zasłonić się sztyletem.
Co jak co, ale w zasłonach sztyletami mam doświadczenie-pomyślał. Chciał skorzystać z dezorientacji i przerażenia szpiegów, co teoretycznie powinno ułatwić mu zadanie.
Zobaczmy co tak naprawdę potrafię i ile jestem wart-pomyślał. W razie niepowodzenia cięcia po nogach, będzie chciał ich podciąć. Cały czas trzymał się w gotowości od odparcia ataku.
Ostrożności nigdy za wiele. Podobno-przemknęło mu przez myśl.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 31-08-2007 o 23:30.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-09-2007, 07:59   #157
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Veibat biegł co sił. Był zaraz za nimi, na odległość jednej szpady. Jednak wolał w takiej sytuacji nie ryzykować pchnięcia. Czuł pewną dezorientację widząc tchórza również uciekającego. Nie był przyzwyczajony do chybienia. "Cholerne noże".
Wtem szpiedzy zostali zatrzymani przez strażników. Szlachcic zadowolony z takiego obrotu sprawy podbiegł do nich, celując w mrocznego szpadą. Nagle zauważył Rhevira. On się im kłania czy co? Cholera, nigdy nie opuszczaj wzroku z twarzy przeciwnika głupcze.
-Rhevir, dość - miał cichą nadzieję, że tamten nie da się zabić celnym ciosem w kark.
-[i] Są to szpiedzy Perthu. -Zwrócił się do strażników- Gdybyście byli uprzejmi eskortować ich i oddać w ręce sprawiedliwości.
-I warto było uciekać?
Twarz Veibata powoli się zmieniała. Znowu odzyskiwała emocje, młodzieńczy błysk w oczach. Wyglądał o wiele bardziej ludzko. I kamizelka znowu miała ten mocny i jasny odcień czerwieni.
Wciąż był ostrożny. Właśnie w takim momencie on by użył jakiegoś pyłu co przesłoni słońce i będzie można uciec, czy też weźmie ukradkiem truciznę. Patrzył zatem prosto w oczy starając się coś z nich wyczytać. Jakakolwiek zmiana i już rozpoczynał reakcję.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline  
Stary 01-09-2007, 17:21   #158
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
"Myślałam, że w wojsku gorzej będzie ale te plotki to na szczęście tylko plotki. Ale gorąco mogłam nie zakładać tej przeszywanicy."
Szła przez dziedziniec szybkim krokiem. Gdy dotarła do biura przyjrzała się dla urzędnika i się uśmiechnęła.
"Znudzony urzędnik. Mogło być gorzej?"
-Witam. Mam taką serdeczną prośbę do Pana. Mianowicie czy mógłby Pan mi wydać róg sygnalizacyjny?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 01-09-2007, 22:10   #159
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janosz Favrasz, w drodze do szpitala

Wizyta u kartowników wprawiła Janosza w pyszny nastrój. Wystarczyło przymknąć oczy, wczuć się, i przypominał sobie miękkość skóry kobiety, jej przyspieszony oddech, przymknięte niebieskie oczy... Mężczyzna przeciągnął się z uśmiechem zadowolonego lisa.

"Kobieta, wino i dobra rozpierducha", zwykli za swoim porucznikiem powtarzać ludzie Herdinga. On sam spokojnie mógł poprzestać na kobiecie, aczkolwiek dobre wino jako dodatek było zawsze mile widziane.

Zbrojny na noszach nasunął zwiadowcy niemiłe podejrzenia na myśl. "Jeden z naszych... nie, nawet oni nie wpadliby w kłopoty pierwszego dnia, prawda?"

Cygan zawahał się. Sen kusił. Nawet bardzo. A po wydarzeniach u kartografów byłby łatwy, miły i przyjemny. Ale odkąd podejrzenie zagnieździło się w głowie Favrasza, ten wiedział, że nie da mu ono spokoju.

- Sprawdzę, kto zacz i co się stało. Tak najlepiej się uspokoić.

Przyspieszywszy kroku, ruszył tak, by przeciąć drogę transportującym rannego i przyjrzeć mu się z bliska.

"W ten sposób jak to nie ktoś od nas, zapytam zdawkowo co mu, i pójdę spać. Uaaaah."

Ziewając przeciągle Cygan ruszył wypełniony mieszanymi uczuciami nadziei na najlepsze i oczekiwania najgorszego.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 02-09-2007, 22:44   #160
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerard. "Niebo"

Koszmary zniknęły. Wojownik leżał w błogiej ciszy, zwinięty w kłębek. Łzy ściekały po policzkach raz po raz, kapiąc w nicość...
Powoli wracał do siebie... W głowie zaczynało się przejaśniać, do uszu dochodziły przytłumione dźwięki, a głowa bolała niemiłosiernie. Ból był tak okropny, że sam Gerard nie wiedział, czy to boli głowa czy całe ciało... Nie miał siły by ruszyć ręką czy nogą, z trudem i wysiłkiem przełykał ślinę.

Ból lekko minął, wojownik miał siły by otworzyć oko. Z trudem uniósł powiekę. Wszystko, cały świat wyglądał jak piękna mozaika, zrobiona z setek różnych kamyczków, szkiełek czy też piasku...
Gerard nic nie słyszał. Widocznie szpiedzy uciekli... Zawiódł... Znów zawiódł... Tym razem swoją nową kompanię... Dawniej rodzinę... To jakaś klątwa!!
Spróbował ruszyć ręką, nogą, nic... Nawet nie drgnęła... To wszystko przez tą zbroję, którą ma na sobie... Czuł jej ciężar, czuł jak napierśnik przyciska jego klatkę piersiową... Już wiedział, czemu tak ciężko jest mu złapać oddech... Znów nie udało mu się zginąć... Znów wyszedł z opresji cało, no prawie cało...
Jestem przeklęty!- pomyślał uśmiechając się ponuro...
Podniósł delikatnie głowę ku górze - nie był to najlepszy pomysł. Znów potworny ból uderzył w jego głowę z taką siłą, iż mężczyzna stracił przytomność...

Gdy znów odzyskał przytomność odczekał chwilę zanim otworzył oczy. Gdy uniósł powieki ujrzał kobietę wpatrującą się w niego z troską w oczach.
Anioł! Jednak umarłem...- pomyślał.
Starał się zrobić dobrą minę do złej gry lecz nie nie bardzo mu to wyszło. Kobieta za to uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Znów zapadła ciemność.

Nie wiadomo ile minęło gdy ponownie odzyskał przytomność. Chciał unieść się z lekka na ramionach lecz delikatna, kobieca dłoń przytrzymała go na ziemi. Zdezorientowany otworzył oczy. Znów ujrzał tą Anielicę. Teraz już był pewien, że ten kamień go uśmiercił.

-Witaj wśród żywych dzielny wojowniku- uśmiechnęła się promiennie-Jestem tutejszą medyczką zaniesiemy cię teraz do punktu szpitalnego.- tłumaczyła równie miłym i jakby nieziemskim głosem.

Na sam dźwięk jej głosu rycerz wracał do sił. Myślał, że jest już z nim tak dobrze, że może unieść głowę lecz silny ból skroni sprowadził go na ziemie. Delikatnie położył głowę.

-Gdzie ja jestem? Która godzina?- wyjęczał- I gdzie szpiedzy?!- poderwał się na łokcie lecz znów poczuł ból głowy, który zamroczył wojownika.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172