Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2007, 22:19   #151
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
*Light Side* Frei Zuun

"was jedi... nie załatwię za Jedi , jedaiskich spraw ..."
Zuuna zaskoczyła forma wypowiedzi maleńkiego człowieczka. Skupił się starając sie wyczuć aurę otaczającą Jawasa. Po chwili otworzył oczy ze zdziwieniem czując moc Jasnej strony bijącą od istoty.

Spokój i opanowanie przesycało całe pomieszczenie - lecz jeśli Amman nie był Jedi to kim? kim był jego mistrz i dlaczego Jawas sam nie był mistrzem.
Kel dor postanowił to sprawdzić, a rozmowa z Jocastą Nu, jak proponowała Kayla wydawała mu sie co raz bardziej kusząca. Zresztą od tak dawna nie miał okazji uciąć sobie pogawędki ze staruszką, która za czasów dzieciństwa ukochał nie mniej niż Mistrza Yodę.

Teraz były jednak ważniejsze sprawy. Odwrócił sie w ślad za Jawą i rzekł spokojnie:
- Niektórzy z nas nie byli przygotowani na spotkanie z Holocronem Wielorzeczy. Wyczuwamy jego mrok i jego potęgę. Odczuwamy jego kuszenie. Zbyt małą jednak wiedzę posiadamy by zadecydować co z tym zrobić. Prosilibyśmy więc byś o ile coś wiesz na jego temat podzielił się z nami wiedzą. Nie chcemy byś załatwiał za nas naszych problemów, chcemy tylko dobrze przygotować się na próbę która nas czeka - urwał na chwilę mając na dzieję na jakaś odpowiedź.

W głębi ducha jednak, panował jednak nad emocjami i nie miał za złe Amanowi jego postawy, nie będzie miał też za złe jeśli im nie pomoże.
Spokój i cierpliwość ponad wszystko
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 19-06-2007, 09:33   #152
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
**Dark Side**

- Są gotowi Mistrzu, ich historia, będzie znana nawet jeszcze za pięćdziesiąt lat.
Asajj uśmiechnęła się delikatnie wypowiadając te słowa, gdy rozejrzała się po grocie w której teraz przebywała wraz z Darth Tyranusem.
- Ich tytuły jednak nie będą tak rozpoznawalne jak twój Hrabio, odnoszą się tylko do nich samych i życia i mocy.
Dooku uśmiechnął się do kobiety. I z przyzwoleniem skinął głową.
-Niechaj zatem się tak stanie....
Słowa zabrzmiały w powietrzu niczym stado pędzących banth. W małej wydrążonej jaskini zaczęła się zbierać coraz większa energia, coraz większa moc. Która teraz zaczęła kształtować wnętrze świątyni Ciemnej strony na przybycie nowych uczniów....


** ** **


Obudziliście się w swoim pokoju, każdy spał na swoim łóżku choć nie pamiętał jak się w nim znalazł. Gdy po kolei powracaliście do świata żywych budząc się ze snu świat nabierał barw dnia. Słońce leniwie przedzierało się przez iluminator na oknie zalewając pokój delikatnym białym blaskiem który zupełnie nie pasował do waszego bytu. Po chwili do pokoju wjechał mały astromechaniczny robot trzymający w wysięgniku małą holopłytkę jednorazowego użytku. Położył ją na ziemi i wyjechał. Gdy wszyscy spojrzeliście na płytkę ta zaczęła migotać przez kilka chwil a później zgasła jakby się zepsuła. Po kilku sekundach jednak z środka wysunął się wąski promień holograficzny który ukształtował się w postać ich mistrzyni. Jak zwykle srogie ale piękne i dostojne rysy nauczycielki przykuły uwagę zgromadzonych w pokoju.
- Witajcie bando nieudaczników, jak obiecałam niedługo wyruszycie z misją odbicia programu startowego stacji bojowej Centerpoint. Ale zanim to nastąpi mam dla was pierwszą i ostatnią w waszym życiu nagrodę za to ze przeżyliście tyle lat w swym nędznym życiu. Dochodząc do tego kim się teraz staliście. Wojownikami Ciemnej Strony Mocy. Uśmiercicielami Jedi i każdego pomiotu mocy który stanie wam na drodze do potęgi. A więc obok łóżek w nocy zostały położone czarne stroje, które macie dzisiaj na siebie włożyć. Wtedy rozpocznie się inicjacja.
Hologram zamigotał i znikł, a mała płytka poczerniała i jakby skurczyła się jak mały worek plastykowy pod wpływem ciepła.


Koło waszych łóżek leżały pakunki z podobnymi strojami jak dostaliście ostatnio tylko tym razem wszystkie były jednakowo czarne i widać było że nie są to zwykłe stroje, gdy bliżej się im przyjrzeliście zobaczyliście cienkie żyłki metalu które ciągnęły się na całej długości kombinezonu. Gdy je założyliście zgodnie z przykazaniem nauczycielki w wasze ciała momentalnie uderzył ogrom bólu, czuliście jakby w ciało wbijało się tysiące igieł i wcale nie było to złudzenie ponieważ stroje żyły jakby własnym życiem. Można śmiało powiedzieć że torturowały was niemiłosiernie to był ból gorszy niż ktokolwiek z was przeżył włączając w to Matta który utracił dłoń w starciu z Asajj. Im bardziej walczyliście z tymi nowymi ubraniami tym bardziej one walczyły przeciwko wam.


Płytka która przed chwilą zrobiła się bezużyteczna jeszcze raz przekazała słowa Asajj
-Ból jest tylko częścią egzystencji do której jesteście przygotowywani, ból to wasz przyjaciel, sprzymierzeniec który uodparnia was na zło zewnętrznego świata. Ból który teraz odczuwacie jest niczym z tym który was spotka ze strony istot waszego pokroju. Więc nie walczcie przeciwko niemu......


Od bólu nie było ucieczki w żaden sposób i nawet gdy któreś z was próbowało zniszczyć strój za pomocą czegokolwiek nie udało mu się to tak samo jak nie udało się ich zdjąć. Fala kulminacyjna pustoszyła wasz organizm zmuszając was to wykorzystywania całych zasobów sił na walkę z bólem ale i to okazywało się bez skuteczne. Byliście pewni że jakiś sposób na to istnieje jak na każdą pułapkę która sprytnie zastawiona przez myśliwego zagarniała w swoje macki bezbronne zwierzęta.


Ból zelżał nie wiadomo dlaczego ale nadal był obecny w waszych ciałach i raz po raz przypominał o sobie silniejszym impulsem posyłanym do całego układu nerwowego.


Do komnaty wszedł młody chłopiec, widząc was z minami męczenników uśmiechnął się łobuzersko.
-Mam nadzieje że prezenty się podobały, dzisiaj ja jestem waszym przewodnikiem proszę chodźcie za mną.....
I chłopiec wyszedł z pokoju nawet nie obracając się żeby spoglądnąć czy idziecie za nim. Kara za niesubordynację byłaby surowa więc nie miał obaw że któreś z was „zabłądzi”. Jedno co mogliście powiedzieć o tym chłopcu to na pewno był pewny siebie i obdarty z mocy. Szliście niedługą chwile, podczas której każde nie raz nie dwa zgięło się pod wpływem mocy która płynęła z przedziwnych kostiumów. Które robiły z was niewolników w obręczach bólu.


Doszliście na wielką polanę.
-Tutaj muszę was zostawić, skierujecie siew tamtą stronę.
Pokazał palcem kierunek.
-Tam znajdziecie grotę która poświęcona Mrocznej Potędze przyciągnie was do siebie cichym wezwaniem. A teraz żegnajcie.....
Chłopiec rozpłynął się w powietrzu jak gdyby nigdy nie istniał i każdemu z was zdawało się że to nadal sen. Długo nie czekając obraliście wybrany kierunek i szliście w milczeniu kilkanaście minut.


Po tym czasie waszym oczom ukazała się niewielka jaskinia o której mówił chłopiec. Czuć od niej było potęgę której nie dorównywało nic, takiej mocy nie czuliście nawet od Asajj i od hrabiego Dooku. Ciche wezwanie popłynęło do umysłu każdego z was. Żądało odpowiedzi na pytanie żądało poświęcenia.....


Gdy kolejny spazm bólu przeszył ciała waszej czwórki wiedzieliście że zabawa skończyła się na macie pierwszego dnia. Teraz czekały was już tylko schody które kusiły władzą potęgą i wieczną potęgą płynącą z nieokiełznanej mocy.


Wnętrze groty rozświetlało kilkadziesiąt świecących bioluminescencyjnych porostów które dając ciepłe i błękitnawe światło prowadziło was do jakby głównej sali która rozświetlona czerwonym światłem wyraźnie odcinała się na niebieskawej poświacie jaskini.


Po wkroczeniu do „sali głównej”. Waszym oczom ukazały się sceny bitewne wymalowane na ścianach na wielu widać było wojowników dzierżących szkarłatne klingi które jak gorący pręt rozdziera masło tak one cięły przeciwników na części. Co namalowanym twarzom nadawało szyderczy uśmiech i wyraz tryumfu nad wrogami. Cała sala skąpana w krwawym blasku porostów wydawała się przestronniejsza niż w rzeczywistości była. Mała kształt trapezu który szerszą podstawie miał przy wejściu a węższą w miejscu w którym stał odziany w szkarłat starzec którego nie znaliście i nigdy nie widzieliście na oczy. Po chwili ciszy staruszek odwrócił się w waszą stronę i przywitał was:
- A oto wybrańcy Mocy, dzieci które w dorosłe życie mają wkroczyć z mieczem i potęgą z która nic równać się nie może. Zrodzeni w mocy na nowo dla świata teraz znów wyruszą w jego przestworza by szerzyć by doskonalić siebie i innych którzy w mocy nie istnieją. Podejdźcie bliżej....
Każdy z was mógłby przysiąc że ten starzec używał jakiejś sztuczki mocy gdy jak jeden mąż podeszliście do podniesienia na którym stał mówca i wygłaszał swoją tyradę.
-Uklęknijcie....
Gdy wykonaliście jego polecenie, przepełniło was ciepło, poczuliście się niezwyciężeni a wasze umysły gotowe były chłonąć nauki Ciemnej Strony jak gąbka. Porosty na ścianach przybrały intensywniejszy kolor czerwieni a przez to że wisiały i pięły się do sufitu stwarzało to wrażenie jakby ściany krwią spływały.
-Przyjmijcie w swoje serca potęgę jaką ofiaruje wam moc, czysto i surową potęgę zrodzoną z nieskalanej żadną doktryną mocy. Stańcie się dla świata najgorszymi koszmarami, szerzcie okrucieństwo i smutek. Bądźcie prześmiewcami swoich wrogów gdy spojrzycie im prosto w oczy w ostatnich chwilach ich życia. Niech wystąpi ta która w sercu ból cierpienie i której częścią życia jest sen najstraszniejszy koszmar wroga.
Gdy Hanyia wystąpiła z szeregu i podeszła bliżej mistrza ceremonii jej strój zmieniał się ból ustąpił a jego miejsce zajął błogi spokój i zaspokojenie. Mistrz wyciągnął w jej stronę rękojeść miecza podwójnym ostrzu.
- By twoje serce pozostało nieprzeniknione dla wrogów a myśli szybkie i ostre niczym klinga tego miecza. Bądź Koszmarem i najgorszym wspomnieniem dla każdego kto stanie na twojej drodze, nie wahaj się i wlej w serce każdego przeciwnika strach i trwogę. Powstań Darthcie Akumu. Niech moc będzie z tobą nigdy przeciwko tobie.
Gdy Akumu wróciła do szeregu starzec wywołał kolejnego z was.
- Niech podejdzie ten który w sercu nosi inne przekonanie niż Ciemna strona nakazuje ten który sądzi że moc nie powinna polegać na gniewie i agresji.
Ariste'a podszedł szybkim krokiem i uklęknął przed podwyższeniem.
- Przyjmij te oto dwa miecze na znak zjednania i poddania się twojemu nowemu panu. Bądź okrutny i bezlitosny dla istot gorszych od ciebie nie okazuj litości a jedynie honor wojownika który od teraz zawsze niech rządzi twoim życiem. Nich klingi mieczy ucinają spory szybko i skutecznie a moc niech będzie twoim sojusznikiem. Odejdź dziecko mocy. Odejdź Darthcie Hidoi.
-Niech wystąpi wojskowy, wojownik z krwi i kości bezwzględny zabójca tysięcy niewinnych w imię rozkazu i swojego pana.
Gdy zbliżył się Drran w jego stronę poszybowała błyskawica która objęła go siatką elektrycznych władowań nie czyniąc mu jednak żadnej krzywdy a jedynie przepełniając mocą i doświadczeniem kontroli jakiej jeszcze nie zaznał. W jego stronę poszybował miecz zapalając siew połowie i lądując w jego ręce.
-Bądź jak ta klinga zadawaj rany ale sam ich unikaj. Napełniaj trwogą i smutkiem. Bądź Rozpaczą i niedolą dla każdego kto zagrozi twojej pozycji i twojej woli. A każdy kto się tobie sprzeciwi niech pozna potęgę jaką zostałeś obdarzony Darthcie Kanashimi. Niech moc w tobie drzemie na zawsze.
Zanim jednak Drran zdążył wrócić na swoje miejsce z szeregu jak z procy wyleciał Matt ale nie za pomocą własnych mięśni tylko woli przewodnika. Lewitował w powietrzu a jego ciało zaczęły spowijać szkarłatne błyski które tańczyły po jego lewym kikucie dłoni.
-Darthcie Dokeshi, prześmiewco wrogów, uśmiechu śmierci, niech moc w tobie rośnie jak w innych, niech twoje serce pozostanie czarne a moc wielka po wsze czasy. Weź miecz pokłoń się mocy i jej potędze w pokorze i odejdź razem ze swoimi towarzyszami.
Gdy wszyscy z powrotem klęczeliście w szeregu na wasze ramiona założone zostały szerokie płaszcze koloru czerni. Które otuliły was za pomocą mocy całych włącznie z twarzami. Poczuliście pęd powietrza i po chwili płaszcze się rozchyliły a wy staliście na polanie na której zostawił młody chłopiec. Szczęśliwi czy zawiedzeni, mocni czy słabi, nieważne ważne że gotowi......



** ** **



Od MG



Jak możecie to ładnie mi opiszcie każe uczucie targające waszymi postaciami w czasie tego posta wiem że mało macie swobody prawie wogóle
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 19-06-2007, 10:39   #153
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Jawa zatrzymał się
„Naprawde myslicie ze wiecie co to jest . Sadze ze nawet nie macie pojecia o jakiej rzeczy mowicie , nie zadziwia was ze znacie nazwe tego przedniotu o którym nie wiedza niektorzy z naprawde poteznych ? Według mnie , czujecie wystarczająco by zdawac sobie sprawe z tego , z czym macie do czynienia ...zresza ... spojrzcie na siebie ... jak łatwo TO wami manipuluje .”

Chciał ruszyć powoli dalej ... ale po krotkim namysle stał jeszcze w dzwiach
„ Rozumiem tego nie ogarniecie ...to pewne , a jeżeli cos zdecydujecie ... pomoge wam , o ile nie będzie sprzeczne z moja doktryną ...”
 
denis jest offline  
Stary 19-06-2007, 14:14   #154
 
Khalida's Avatar
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszystko, aż do momentu wejścia do jaskini, wydawało sie końcówką snu... A raczej koszmaru.
Pobudka, krótkie spojrzenie na 'towarzyszy', przybycie robota, wiadomość od Assajj, założenie szaty... i... Ból. No tak. Nieodłączna część życia ludzkiego. Coś, co towarzyszy nam od zawsze i na zawsze z nami zostanie.
Dlatego Haniya nie zdziwiła sie, gdy poczuła ból. Skrzywiła sie co prawda, ale z jej ust nie padło słowo skargi.
Wytrzymała wszystko na tyle godnie, na ile była w stanie wytrzymać. Wejścia chłopca nawet nie zauważyła. Szła za nim apatycznie, targana bólem, od czasu do czasu zwalniając kroku aby dać wytchnienie ciału.
Raz jeden potknęła sie i była by upadła, ale w ostatnim momencie złapała równowagę i szła dalej.
Doszli na polanę, na której chłopiec po prostu rozpłynął się. Haniya utwierdziła sie w przekoaniu że musi być to sen... Jeszcze nie koszmar, ale chyba wszystko sie na to zanosiło.
Skierowała sie mechanicznie do groty, i tak jakby rozbudziła się. Już wiedziała że to nie sen i wszystko to, co wydarzyło sie dziś jest prawdą.
Naturalne pomieszczenie budziło w niej wiele uczuć... Niektóre nie zaskoczyły jej - znała strach, zaznała go nie raz w swoim życiu. Jednak poczuła też jakąś dziwną fascynację, wyczekiwanie. Coś się miało wydarzyć.
Lecz gdy zobaczyła w głównej jaskini malowidła zatrzymała sie. To było takie... piękne. Troche niepokojące, ale na swój sposób piękne. Z lekko otwartą buzią oglądała je dokładnie, po czym poczuła że musi iść dalej. Z żalem oderwała wzrok od obrazów i podeszła do reszty, którzy już stali w szeregu.
Słuchała słów starca z małym zainteresowaniem. Jej uwagę nadal przykuwały malowidła.
Nawet sie nie obejrzała, a mężczyzna wezwał ją do siebie. Zaskoczona podeszła. Na jej dłoniach złożono miecz o podwójnym ostrzu. Poczuła... coś dziwnego. Cała ceremonia, mimo iż tchnęła trochę makabreską, była jednak podniosła. Haniya nigdy nie brała udziału w czymś takim.
Dlatego też poczuła jak gdyby pierś miała jej zaraz eksplodować pod wpływem jakiegoś dziwnego uczucia. To było takie... radosne? Pierwszy raz brała udział w czymś takim i otrzymała coś. Znała historie o wojownikach, których królowie (ewentualnie piękne księżniczki) nagradzali dobrami materialnymi i honorami i teraz sama czuła sie jak taki zasłużony. Czuła sie ważna doceniona...
-By twoje serce pozostało nieprzeniknione dla wrogów a myśli szybkie i ostre niczym klinga tego miecza. Bądź Koszmarem i najgorszym wspomnieniem dla każdego kto stanie na twojej drodze, nie wahaj się i wlej w serce każdego przeciwnika strach i trwogę. Powstań Darthcie Akumu. Niech moc będzie z tobą nigdy przeciwko tobie.- słowa Mistrza ściągnęły ją na ziemię. Spojrzała na niego krótko, po czym mocno zacisnęła dłoń na mieczu i kłaniajac sie lekko wróciła na swoje miejsce.
Stała ze spuszczoną głową, rude włosy zasłaniały jej twarz, a w jej oczach perliły sie łzy. Była.. wzruszona. Tak, to najlepsze słowo. Stała sie kimś.
Darth Akumu...
Koszmar...
Te słowa pobrzmiewały w jej umyśle. Ocknęła sie prawie na sam koniec ceremonii. Uniosła jeszcze na chwilę głowę, jednak szybko opadł na nią czarny, ciężki płaszcz, a po chwili dziewczyna wraz z resztą towarzyszy znajdowała sie już w innym miejscu - spowrotem na polanie.
Spojrzała krótko po reszcie, po czym odeszła od nich kawałek, przyciskając do piersi swój miecz. Jednym ruchem zrzuciła kaptur z głowy i odetchnęła głęboko. Stała plecami do reszty, i nie bardzo ją obchodzili.
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline  
Stary 19-06-2007, 18:29   #155
 
Macavity's Avatar
 
Reputacja: 1 Macavity nie jest za bardzo znany
*DARK SIDE* Aristea' Ira Cruenta

Wszystko było zbyt zaskakujące, żeby nawet oponować. Na równi to, że nagle znalazł się w łóżku, to co mówiła Asajj, te ubrania…
Pierwszą rzeczą, która naprawdę dotarła do Aristei’ był ból. Tak potworny i przerażający, jakiego nigdy nie zaznał. Ból, który wdzierał się do mózgu smażąc go i budząc oba umysły. Zaskoczony Kiffar z początku przewrócił się na podłodze w potwornej męce, a z jego gardła dobył się rozdzierający jęk. Podwójny. Wyraźnie dwugłosowy. Nie było co do tego wątpliwości. Tyle przedarło się przez wełnistą warstwę cierpienia otaczającą umysł Aristei’. Próbował zdusić ten ból siłą woli, lecz nie ruszał się. Potem była chwila ulgi. I mały chłopiec… Młody wojownik szedł mechanicznie, nie czując w duszy żadnej alternatywy. W jego głowie szumiało jak w zepsutym projektorze starej generacji. Potem była polana i jaskinia. I znowu nawet przez myśli nie przechodziło, że można do niej nie wejść.
Z czasem, gdy Aristea’ zagłębiał się w jaskini, ból słabł. I jednocześnie zespalał się z jego ciałem. Ale myśli wróciły. Gonitwa przeciwstawnych myśli. Co to za obrazy? To tobie podobni. Nie, to sithowie. No właśnie… Nie! Nie jestem i nigdy nie będę sithem! Pewnie, że nie jesteś. I z twoją słabością nigdy nie będziesz. Nienawidzę cię! Jestem tobą… Wiem. Potem był ten starzec. Piękny i szlachetny… i potężny. Jedna z części umysłu Aristei’ patrzyła na niego z czcią i chciała podążyć za nim wszędzie. Druga wyła ze strachu. Tym niemniej ciało padło na kolana. I słuchało przemowy. Obietnic.

- Niech podejdzie ten który w sercu nosi inne przekonanie niż Ciemna strona nakazuje, ten który sądzi że moc nie powinna polegać na gniewie i agresji.

Nie! Nie podejdę… tchórzysz?
Aristea’ podszedł do starca tak szybko i pewnie, że nawet go to zaskoczyło.

- Przyjmij te oto dwa miecze na znak zjednania i poddania się twojemu nowemu panu. Bądź okrutny i bezlitosny dla istot gorszych od ciebie nie okazuj litości a jedynie honor wojownika który od teraz zawsze niech rządzi twoim życiem. Nich klingi mieczy ucinają spory szybko i skutecznie a moc niech będzie twoim sojusznikiem. Odejdź dziecko mocy. Odejdź Darthcie Hidoi.


Hidoi.


Zły.


Okrutny.



Tak jak wcześniej to słowo wywołało rozłam, tak teraz było hasłem do walki. Walki między dwoma duszami zamieszkującymi to ciało. Między Darthem Hidoi i Aristeą’ Ira Cruenta.
Z chaosu wynurzyło się pole walki. Nie odbędzie się teraz. Nie będzie huków i wstrząsów. Będzie cicha i długa. I pewnie nigdy się nie skończy. Ale silniejszy przejmie kontrolę…
Aristea’ spojrzał na miecze. Były piękne. Cudowne… w sam raz dla niego. „A jedynie honor wojownika…” Honor wojownika.
Tak…

I Aristea’ i Hidoi kochali honor.
Te słowa starca wypełniły Hidoiego mocą i dały mu przewagę. Cudowna, chłodna niczym kiffexańska noc, ciemność zalała jego serce i duszę.
Ocknął się z zadumania widząc, że stoi na polanie…
 
Macavity jest offline  
Stary 19-06-2007, 20:04   #156
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

Jawa powiedział to co chciała wiedzieć, zapewne całkiem niechcący ale nie miało to większego znaczenia. „Rozumiem tego nie ogarniecie…” Jeśli mogła zaufać słowom Ammana to sprawa robiła się znacznie prostsza.

Przyszła tu licząc, że Jawa powie coś… cokolwiek co pomoże jej się rozeznać we własnych dylematów. Nagle pojęła, że tak naprawdę żadnego znaczenia nie miało to czy pudełko kryje holocron mogący spełnić każde życzenie, artefakt Jedi czy też coś zupełnie innego. Ważne było to iż od pierwszej chwili wiedziała, że przedmiot jest niebezpieczny i trzeba go skutecznie unieszkodliwić. Nawet jeśli to odczucie nie miało nic wspólnego z rozsądkiem. Nie myśl lecz czuj. Jedna z pierwszych lekcji jakie musieli sobie przyswoić w świątyni.

Czas działa na ich niekorzyść, nowe informacje gmatwały tylko cała sprawę, a im więcej przebywali w pobliżu przedmiotu tym bardziej mącił on ich myśli. Skoro teraz zaczynał już wpływać na ich zmysły co będzie potem? Co prawda decyzja nie należała tylko do niej, ponadto wciąż nie była pewna czy mogą zaufać Jawie, no istniała jeszcze możliwość tego iż źle interpretowała słowa Ammana, jednak wolała zbadać wszystkie możliwości.

- Czy wiesz jak to zniszczyć? – spytała Jawę zanim jeszcze im uciekł.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 19-06-2007 o 20:30.
Lirymoor jest offline  
Stary 19-06-2007, 22:26   #157
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Jawa jeszcze raz się zatrzymał , az woda zachlupotała w misce i odrobina mydlin spadła na podłoge ...
Stał tak chwile ... jakby się nad czymś głęboko zastanawiał .
„ jeżeli zajdzie taka potrzeba , na pewno spróbuje ..”
Jego wzrok powoli przebiegł po trzech Jedi zebranych w ładowni ...
„Aczkolwiek na pewno nie będzie to ani łatwe , ani przyjemne ... dla niektórych z was „
Jakby nie spodziewajac się kolejnych pytań ruszył przed siebie ...
W chwili gdy zniknał im z oczy ... stakiem zaczęły targac lekkie wibrację ... cos wewnatrz maszynerii staku kilkakrotnie stukneło , przez chwile dziwęk jakby pocieranie balchy o bleche było słyszalne w ładowni ...
A sekunde potem , olepiajac wszytkich w ładowni błysneło swiatło ... statek ponownie „ożył „
Świeże powietrza znowu zaczeło płynac rurami wetylacyjnymi ... Przez kolejne sekundy ciche trzaski , pojekiwania metalu i szumy dominowały poada szumeme wentylatorow ... jednak po chwli wszystko znikneło ...
Jakby statek obudził się po poobiedniej drzemce ...
 
denis jest offline  
Stary 20-06-2007, 01:38   #158
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Ciemna Strona

W rzeczywistości nic nie docierało do niego aż do momentu ubrania szaty. Stylowa czerń i dziwne znaczenia. Było w nich coś niepokojącego. Drran na pewno zastanowiłby się nad tym ale nie był w stanie. Do pokoju wrócił dość późno, a potem nie mógł zasnąć. Mógłby przysiąc, że gdzieś jeszcze wychodził ale... Wszystko stało się nieistotne kiedy ubranie owinęło się wokół ciała. Fala bólu zaatakowała wszystkie części ciała. Bólu będącego czymś więcej. Co gorsza nie słabł, a miał tendencją do nagłego pulsowania. Pierwszy atak sprawił, że żołnierz aż usiadł i cicho syknął. Nie wył i jęczał jak ten słaby kiffar. Ledwie rzucił na niego okiem, a kiedy się odwrócił już byli prowadzeni do ... No właśnie gdzie ich prowadził ten dziwny chłopak.

„Spacer” minął niezauważalnie. Głównie przez mechanicznie zaciskane zęby i napinane mięśnie w każdym spazmie. Nawet nie zwrócił uwagi na otoczenie zanim nie dotarli na polanę. Ten chłopiec, przewodnik zniknął w momencie kiedy dało się poczuć powiew ciemnej strony. Te dwa z pozoru małe i niezauważalne zjawiska wybudziły Drrana z otępienia spowodowanego walką z bólem. Zepchnęły to odczucie na dalszy plan. „Więc chłopak był iluzją...” pomyślał. „Łatwo wyczuć co go stworzyło.” Jeszcze w trakcie tych myśli mężczyzna ruszył w stronę Świątyni. Trochę z własnej woli trochę pchnięty niewidzialną ręką. Sama jaskinia nie wydawała się niczym wielkim z zewnątrz. W środku natomiast nie pozostawiała wątpliwości co do tego kim jest lokator. Świecące porosty nadawały misternego piękna i tajemniczości. Masstru widział wiele w swoim życiu ale żaden pałac nie zrobił na nim takiego wrażenia. Efekt był zapewne potęgowany obecnością takiego skupiska mocy. Malowidła w głównej sali były wspaniałym hołdem złożonym dawno poległym Sithom. Wszelkie szczegóły były tak dopracowane, że nie śmiało się nawet zaprzeczyć, że w rzeczywistości pierwowzory portretów wyglądały mniej żywo.

Wtedy zaczęła się tyrada starca. Może nie starca, a mędrca. Doświadczonego w mocy, w ciemności, w potędze. Mowa nie zaczynała się, jak Drran się spodziewał, od nie „warto się wami przejmować”. Usłyszeli pod swoim adresem „wybrańcy”. To musiało coś znaczyć. Staruszek okazał się pierwszą osobą jakiej żołnierz słuchał uważnie. Nawet z zaciekawieniem, co zdarzało się niezwykle rzadko. Towarzysze po kolei występowali naprzód. Kiedy usłyszał słowa:
-Niech wystąpi wojskowy, wojownik z krwi i kości bezwzględny zabójca tysięcy niewinnych w imię rozkazu i swojego pana.
Poczuł satysfakcję. Krótki opis doskonale opisywał jego życie. Zawsze był posłuszny bo to mu odpowiadało. W razie jakichś powikłań wyłgał się rozkazem. Śmierć całego plutonu? - Rozkaz był by szturmować. Ekslozja w sektorze cywilów? - Rozkaz. Każdy to kupował. Prosty sposób na przeżycie w trudnych warnkach. A kto mógł wiedzieć, że wojaczka poprostu sprawiała przyjemność temu niepozornemu, szaremu, niskiemu rangą dowódcy.
Odrywając się od rozmyślań podszedł bliżej postaci w szkarłacie. Pomknęła ku niemu ogromna wiązka błyskawic. Poczuł lekki niepokój. Jednka piorun otulił go szczelnie płaszczem mocy, potęgi, może nawet odrobiną doświadczenia. Wciągnął z satysfakcją powietrze i zapach ozonu. Na twarzy pojawił się grymas, który mógł uchodzić za cień cienia uśmiechu. To było jak ekstaza dla innych. Ostatni raz śmiał się w dzieciństwie, zanim zrozumiał niesprawiedliwości świata. To był pierwszy powód do wesołości od bardzo długiego czasu. Odnosił wrażenie, że jest niepokonany. Następnie dostał ostrze i... Nowe imię. Darth Kanashimi. Brzmiało to... odpowiednio. Groźnie, potężnie. Więc jednak zasłużył sobie na przydomek „Darth”. To co stało się dalej było tylko mignięciem w oszołomieniu. Już na polanie z czarnym płaszczem na ramionach, kapturem na głowie stał tak i podziwiał. Podniósł obie ręce do twarzy. W jednej miecz w drugiej, oczywiście w przenośni, moc. Miecz zawiesił na pasie. Zaczął się nowy rozdział w historii Galaktyki...
 
__________________
Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia.
cynis jest offline  
Stary 20-06-2007, 08:38   #159
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
*Light Side* Frei Zuun

Czuł, że należy zniszczyć Holocron - o ile w kwestii jego identyfikacji nie mylił się Keiran. Zastanawiał się jednak, jeszcze bardziej przez słowa Ammana, czy są do tego zdolni i czy mają do tego prawo nie będąc pewnym istoty tej rzeczy. Pierwszy raz odką przybył do enklawy bardzo zatęsknił za mądrością swego mistrza. Jak łatwo było po prostu wykonywać jego polecenia, słuchać jego rad. Zawsze w krytycznych chwila Hudorra nakierowywał swego Padawana na właściwy tor. Ale botańczyka tu nie było. Był tylko Jawas równie tajemniczy i zagadkowy co sam Mistrz Yoda.
Co prawda jeśli chcieli być Jedi musieli nauczyć sie podejmować samodzielne decyzje, ale Zuun nie lubił podejmować ich pochopnie.

"Nie ma ignorancji jest wiedza" - doktryna Jedi zbyt mocno wyryła się w jego sercu.
- Idę do pokoju łączności, spróbuję połączyć sie z biblioteką świątyni i dowiedzieć sie czegoś więcej o tym przedmiocie. Może też uda mi sie połączyć z którymś z Mistrzów, choć wątpię by przy aktualnych działaniach wojennych było to możliwe. - odetchnął uspokajając szalejące w jego umyśle wątpliwości
-przypilnujcie skrzynki i dajcie mi znać, gdyby przypadkiem "Torpor" miał zamiar wystartować. - już miał się odwrócić i odejść lecz dodał jeszcze szybko
- i wprowadźcie w szczegóły Dalile kiedy sie zjawi. Powinniśmy wspólnie zadecydować o losie "klucza"- nieznacznie sie skłoniwszy ruszył rozświetlonym już korytarzem w stronę trapu.
Gdy tylko wyszedł ze statku owionął go chłód hangaru wykutego w lodowej bryle.

Owinął się szczelniej płaszczem, gdy jego ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. Kel Dor spojrzał na skrzynkę spoczywająca spokojnie w miejscu, w którym ją zostawili - przedtem zimno nie doskwierało mu, aż tak bardzo.
Przez chwile nie mógł sie ruszyć - wciąż kierując myśli ku pudełku. Walcząc z narastającą ciekawością potrząsnął głową i ruszył w stronę korytarzy bazy...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 20-06-2007, 11:11   #160
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Keiran stał razem z wszystkimi, słuchał co miał do powiedzenia Jawa. Nie bardzo podobało mu się to lekceważące podejście do nich ale cóż zrobić, są różne osobowości. Gdy Jawa wyszedł popatrzył po reszcie, wysłuchał co maja do powiedzenia, a gdy Frei stwierdził że idzie przeszukać bibloteke powiedział.

- Pomogę ci Frei, może mi się coś jeszcze przypomni jak będziemy ją przeglądać. - po czym razem z Frei'em wyszedł z statku.

W hangarze czuć było aurę tego przedmiotu, mimo iż Keiran nie potrafił wyczuwać ciemnej strony mocy. Cały pokój był przesiąknięty dziwną mocą która kusił każdego kto przebywał w jej otoczeniu. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę z czegoś ważnego. Niestety z jego rozmyślań wyrwał go Frei który podążył dalej. Keiran dogonił go, a gdy obaj znaleźli się za drzwiami hangaru, powiedział.

- Mam pewne obawy. A co jeśli ten przedmiot będzie działać także na zwykłych ludzi. Oni na pewno nie mają tak silną wole jak my. - powiedział z przejęciem, czekając na reakcje Frei'a.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172