Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-07-2007, 17:56   #211
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
Zapamiętywać i analizować - na tym właśnie należało się skupić podczas wywodu Kayli, co przychodziło Lili całkiem łatwo. Co prawda niektóre wyrażenia i informacje zwracały na siebie szczególną uwagę, w pewien sposób drażniły umysł... wyciąga na wierzch ciemną stronę nas samych... ból... te wszystkie lata treningu… stoi się bezbronnym naprzeciw ciemności… Ale to były tylko marne idee, które nauczyła się ignorować. Zastanawiać się nad nimi? Roztrząsać różnice, własne wady...? Nie. Nigdy. Dążyć do celu, iść własną ścieżką, tak właśnie należy żyć. Niech inni się zastanawiają, co z nią nie tak, a ona przeanalizuje wydarzenia, skutki, słowa... I będzie jak ma być.
Wiedziała już, co zrobić, jeżeli uzyska przewidywaną odpowiedź. I tyle.
Oparła ręce na biodrach.

- Zniszczenie jest trudne, ale możliwe. Podejrzewam więc, że potrzebujemy czasu, choć startu opóźniać nie mamy prawa... Więc jakoś musimy przetrwać w towarzystwie "tego-czego-pozbędziemy-się-tak-szybko-jak-tylko-się-da", mam rację? - zapytała, choć właściwie innej opcji chyba nie było.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline  
Stary 01-07-2007, 20:37   #212
 
Lavi's Avatar
 
Reputacja: 1 Lavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie cośLavi ma w sobie coś
Gdy emocje przestały sie burzyć w jego podświadomości zaczęła dochodziły impulsy wysyłane przez ciało. "Zimno... strasznie zimno... trzeba się schować bo umrzesz". Keiran nagle jakby się ocknął, dotarło do niego że jest tutaj strasznie zimno. "-54 stopnie" - głos który usłyszał między śluzami dopiero teraz do niego dotarł jakby z jakimś opuźnieniem krążył po głowie zanim dotarł do świadomości. Chłopak powoli wstał... jego ciało krzyczało "pomocy... bo zamarznę", schował ręce pod ubranie po czym jak szybko tylko mógł skierował się w stronę śluzy. Przeszedł przez nią po czym w pozycji skulonej skierował się do najbliższego źródła ciepła. Usiadł na ziemię jak najbliżej tylko mógł po czym zaczął rozcierać ręce i nogi. Czuć było ból... palce u rąk i nóg były jak obce narządy niewiadomego pochodzenia... gdyby nie ból nie było by czuć ich obecności.
Keiran siedział tam długo, zanim porządnie się nie rozgrzał, dla ogólnego rozgrzania organizmu zrobił na szybko kilkadziesiąt pompek. Chłopak siedział tak sam zastanawiając się nad sobą, gdyż przez ostatnie kilka godzin zmienił się nie do poznania. "Czyżby moja przeszłość mnie doganiała... czyżby wszyscy mistrzowie mieli racje że nie powinienem zostać Jedi... a może to tylko ten klucz wyzwala takie emocje... może to przez niego jestem moja przeszłość mnie dogania." - klucz, ciemna strona mocy i te wybuchy gniewu nie dawały mu spokojnie siedzieć i zająć się swoim ciałem. Siedział tak czekając na coś co pomoże mu wyjść z tej trudnej sytuacji, może przyjdzie mu do głowy jakiś pomysł co zrobić.
 
__________________
"I never make the same mistakes twice" -- by Me :P
Lavi jest offline  
Stary 01-07-2007, 21:01   #213
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side*

- Zniszczenie jest trudne, ale możliwe. Podejrzewam więc, że potrzebujemy czasu, choć startu opóźniać nie mamy prawa... Więc jakoś musimy przetrwać w towarzystwie "tego-czego-pozbędziemy-się-tak-szybko-jak-tylko-się-da", mam rację?

- Można by spróbować zawieść to na Coruscant, ale obawiam się, że ja albo Keiran moglibyśmy tego nie doczekać. A im szybciej wystartujemy tym szybciej będziemy to mieć za sobą. – westchnęła. Co prawda bardzo przydałby się jej odpoczynek by odzyskać choć trochę sił przed kolejnym starciem ze skrzynką, jednak w obecnej sytuacji mogła o tym co najwyżej pomarzyć. Nawet medytować przy tym czymś się bała. Na pewno nie sama. Sama? Jej wzrok jakby sam powędrował ku Jawie. Czy on się zgodzi? Jak tak dalej będę go nagabywać to biedak niedługo zacznei uciekać na sam mój widok. Właściwie to co mu szkodzi, musiałby tylko trochę posiedzieć i popromieniować wokół spokojem. Cóż warto spróbować, najwyżej znowu mi pojedzie po harmonii. Może warto było zabrać Keirana? A właśnie Keiran.

- Chcecie ode mnie coś jeszcze? Bo zamierzałam zobaczyć co z Keiranem. Powinien był już ochłonąć.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 01-07-2007 o 21:04.
Lirymoor jest offline  
Stary 01-07-2007, 21:14   #214
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
*Light Side* Frei Zuun

Kel Dor przysłuchiwał się rozmowie w zadumie, próbując wymyślić jakiś dobry sposób na pozbycie sie Holocronu. Plany destrukcji mieszały się jednak z myślami o Keiranie. Z jednej strony sądził, że chłopakowi może być potrzebna chwila spokoju, szczególnie, że w jakiś sposób to słowa Freia go zdenerwowały, z drugiej jednak strony nie chciał by jego towarzysz czuł sie opuszczony. Nie chciał by ktokolwiek musiał radzić sobie z bólem czy gniewem sam.

zamierzałam zobaczyć co z Keiranem. - zabrzmiało jakoś czyściej w jego myślach - widać Kayla miała podobne zdanie co Zuun.
Młody Jedi przytaknął jej także w sprawie skrzynki
- Na Coruscant pewnie faktycznie nie dolecimy z tym. Myślałem by wsadzić to w torpedę i wystrzelić w jakieś słońce, albo chociaż postawić u wylotu dysz napędu pod przestrzennego- o ile ten działa na "Torporze"- wychrypiał szeptem
-Martwię sie o Keirana tylko boję sie że skoro wywołałem jakoś w nim nie pokój teraz mógłbym tylko dolać oliwy do ognia. - skinął głową w stronę Kayli
- porozmawiaj z nim a my jak coś damy Ci znać przez Komunikator.

Przerzuciwszy wzrok na Dalilę zapytał cichutko - A Ty masz jakiś koncept - musiał przyznać przed samym sobą, że poczuł się trochę zagubiony. Przez jego duszę przeleciały niby zimny dreszcze, resztki strachu jakie doświadczył przy medytacji. Co jeśli nawet teraz, tutaj nie będzie w stanie pomóc towarzyszom...
Szybko odegnał wątpliwości od siebie. Zrobi co w jego mocy by zniszczyć skrzynkę i dopomóc tym, którzy pokładali w nim jakie takie nadzieje. W końcu chcieli by był dowódcą, co prawda Kayla zaczynała wykazywać coraz większą inicjatywę...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 01-07-2007, 22:01   #215
 
Macavity's Avatar
 
Reputacja: 1 Macavity nie jest za bardzo znany
*DARK SIDE* Aristea' Ira Cruenta

Wezwanie do sali odpraw zakłóciło jego ponure, dramatyczne rozmyślania. Jednak te słowa, tak podobne do tych które po tylekroć słyszał jako nastolatek, sprawiły że zareagował zupełnie odruchowo. Rzucił się biegiem w stronę określonego hangaru. Dopiero w biegu przyszło na niego opamiętanie.
Nie odpowiedziała… A czego się niby spodziewałeś? Nie zależy jej na tobie. Nikomu na tobie nie zależy! Ty… poczekajmy do końca misji, wtedy zobaczymy, kto miał rację.
Zebrać odpowiedni sprzęt… jaki sprzęt? Nie mieli nic prócz broni a broń miał przy sobie. To głupota, ale nawet zapasowych ubrań nie mieli! Możemy nie dożyć momentu w którym będą potrzebne… I dobrze. Tak bardzo chciał jak najszybciej rozpocząć misję… To była ta część życia, która pokrywała się z jego przeszłością… I bez której nie mógł żyć. Szybciej… Na pewno da się szybciej… Niech ta Moc do czegoś się przyda! Zebrał w sobie całe zniecierpliwienie i złość na samego siebie i cały świat, wplótł je w swoją wolę i zaczerpnął nią z Mocy. W pół kroku rzuciło nim do przodu z wielokrotnie większą szybkością. Nie biegł. Sadził sześciometrowymi susami tak szybkimi, że stał się tylko rozmazaną czarną smugą. Odbijał się od schodków, od skał… czasem nawet od ścian. W końcu pierwszy wpadł do Sali Odpraw, nie zmieniając tempa i nie rozglądając się wskoczył na miejsce gdzie zazwyczaj zbierali się odlatujący i stanął jak wryty, jakby od dawna tam był.
 
Macavity jest offline  
Stary 01-07-2007, 22:18   #216
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

Przez moment wahała się, czy nie towarzyszyć Kayli... Keiran na pewno zdążył już częściowo ochłonąć z emocji, ale to było jak ścięcie wierzchołka góry lodowej i nie zmieniało faktu, że w każdej chwili może utracić nad sobą kontrolę. Lili wiedziała o tym najlepiej, tylko... Co mu powie? Przecież wyraziła już chęć pomocy. Może tamto "Wiedz tylko, że zawsze możesz się do mnie zwrócić." było oschłe i nie brzmiało zbyt zachęcająco, ale dziewczyna nie czuła się w obowiązku powtarzania raz już złożonych propozycji. Nie był to też najwłaściwszy czas na wyjaśnianie młodzikowi czegoś więcej, bowiem pod wpływem ciemnej strony nie rozumował logicznie i wszystko mógł przeinaczyć... Właściwie najlepiej byłoby milczeć. Nie powinieneś być sam - a po co mi te wyplutki?! Choć, bo zamarzniesz - że niby się troszczą, tak?! Akurat! Porozmawiajmy - myślą, że są godni rozmowy z MoimWspaniałymMrocznymJA?!
Nie pomoże mu, nie wytłumaczy, również nic nie zdradzi... Lepiej zająć się tym, co zrobić może.

"A Ty masz jakiś koncept?" zapytał cichutko Frei. Swoją drogą, zastanawiająca była zmiana jego głosu... Ale nie dosyć, by dopytywać o to w tak popapranej sytuacji.

- Wystrzelenie z rakietą pozbawi nas problemu, ale nie wiem czy go unicestwi w pełni... Nie znam się na zwyczajach niezupełnie materialnych artefaktów. Co do konceptu... Na razie mam niewystarczającą wiedzę, muszę coś najpierw sprawdzić. W razie czego potrzebuję wiedzieć, gdzie obecnie znajduje się ten badziew i jak go rozpoznać. - mówiąc to, odwróciła się do Kayli. - Uważaj na Keirana, bo chwilowo ma nie po kolei w głowie i to nie tylko dzięki skrzynce. Obawiam się, że... - w sumie miała to trochę gdzieś - ... łyknął jakąś dawkę Ciemnej Strony i nasz nowy skarb nie ułatwia mu nawrócenia, choć chyba tego właśnie chce... Uważaj, a najlepiej odbierz mu broń i wprowadź do hangaru, tu będziesz miała wsparcie Freia... Więc, gdzie zostawiliście Holocoś Wszechrzeczy?

Zadania na już: Otrzymać tę jedną informację i sprawdzić, jak się rzeczy mają.
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"
Vivian jest offline  
Stary 01-07-2007, 22:19   #217
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Pilot pracujący na szczycie statku najwyraźniej słyszał cała rozmowę...
Wyprostował się i spojrzał w dół ...zbierając narzędzia zwrócił się do grupki rozmawiającej
"piętro" niżej ..

"Nie wiem czy wiecie ale na pokładach transportowców nie ma torped ... a nawet jakby były na pewno nie dał bym jej zniszczyć ... to droga zabawka ... "
Zaczął schodzić po drabince w dół ... "A o paleniu tego czegoś w silnikach zapomnijcie ... przynajmniej do czasu gdy będziecie wiedzieli co jest w środku . Republika nie płaci mi tyle bym miał ochotę ryzykować statek .."

Stanął na podłodze hangaru ..."W zasadzie skończyłem ... musze jeszcze ustawić odpowiednio tarcze by jakoś współgrały z tą łata ... gdzieś za pół godziny możemy startować . Spokonym krokiem ruszył w strone wejscia do statku by po chwili zniknac w jego czelusciach .
 
denis jest offline  
Stary 01-07-2007, 23:18   #218
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side*

Spokojnie wysłuchała Lili, ledwie powstrzymując się by nie parsknąć gniewnie.

- Uważaj, a najlepiej odbierz mu broń i wprowadź do hangaru, tu będziesz miała wsparcie Freia...

Wspaniały pomysł, czemu nas od razu nie aresztujecie? Uwaga dwoje niebezpiecznych wariatów owładniętych żądza mordu. Sithowie. Zdrajcy. Potem jeszcze na dodatek odezwał się pilot.

- A o paleniu tego czegoś w silnikach zapomnijcie ... przynajmniej do czasu gdy będziecie wiedzieli co jest w środku . Republika nie płaci mi tyle bym miał ochotę ryzykować statek…

A ja nie będę ryzykować towarzyszy. Możesz być pewien, że jeśli sytuacja diametralnie się pogorszy nikt cię nie bezie pytał o zdanie, choćbym miała cię własnoręcznie unieszkodliwić, wepchnąć do schowka na sprzęt i sama sobie te silniki odpalić, a jak się będziesz za bardzo stawiał to ci tą skrzynkę wcisnę w… strzaskane krzesło. Ledwie zapanowała nad własnym wyrazem twarzy. Te myśli nie pochodziły od przedmiotu, były raczej wyrazem jej własnej determinacji, bezradności i zmęczenia. Wytężyła siły by je uciszyć zanim dotrą do nieproszonego gościa. Jak chcesz pomóc komukolwiek skoro nie umiesz pomóc sobie samej?

- Keiran i ja jedziemy teraz na tym samym wózku więc może wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie. A co do Holocronu to jeśli nie leży na mojej pryczy to zapewne droid zabrał go do tutejszego „sejfu”, jeśli takowy mają. Rozpoznasz bez trudu, ciemna skrzynka owinięta w moja bluzę, mogą tam być jeszcze powtykane kubeczki z jedzeniem. Tylko uważaj z tym, radziłabym wziąć poprawkę na wszystko co mówią zmysły gdy jest się w pobliżu skrzynki. Jakby co jestem pod komunikatorem. – powiedziała po czym ruszyła do wyjścia.

W połowie drogi zdała sobie sprawę, że wciąż trzyma przy piersi notes mistrza. Z westchnieniem schowała go do kieszeni. Mogła co prawda poprosić Lili żeby odłożyła go na jej szafkę nocną skoro i tak wybierała się do jej pokoju, ale bala się wywołać u siebie kolejną histeryczną reakcję. Pozostało mieć nadzieję, że nie zniszczy go przez przypadek. W końcu za życia Mistrza notes miewał różne przygody i wciąż działał. Czemu tak nagle coś miałoby się stać?

Zanim zaczęła właściwe poszukiwania Keirana zahaczyła o kantynę i uzbroiła się w dwa kubki kawy. Szwendając się po korytarzach oraz wypytując napotkane roboty w ciągu kilku minut znalazła chłopaka. Przycupnął w korytarzu nieopodal wyjścia, był lekko siny. Zimno? Gdy podchodziła przypomniały się jej ostrzeżenia Lili, jednak nawet na chwile nie zwolniła. Te całe napady gniewu i tak były już dość upokarzające, zbędny dystans mógł się okazać gwoździem do trumny. Owszem chłopak był wybuchowy i wciąż uzbrojony, ale przebywał ze skrzynką krócej niż ona, poza tym przedmiot był daleko. Uznała, że zaufaniem może w tej sytuacji zyskać więcej niż nadmierną ostrożnością. A jeśli nie, cóż przynajmniej będzie miała już wszystkie problemy tego świata z głowy. Gorzej gdyby oboje na raz dostali ataku szału.

Przycupnęła obok Keirana i postawiła przed nim jeden z kubków wciąż niemal gorącej kawy. Od ubrania chłopaka wciąż bił chłód.

- Ładna pogoda na zewnątrz? – żart który czasami powtarzali przed wyjściem na patrole, teraz okraszony szczerym uśmiechem tak żeby przełamać lody. – Kto wie, jeśli kiedyś przyjdzie nam spędzić tydzień na przykład na Tatoine zaczniemy tęsknić za tutejszą pogodą. – bezsensowna paplanina dzięki której chciała choć trochę rozluźnić nastrój, jeśli to w ogóle było możliwe. Upiła łyk kawy obserwując towarzysza z uwagą, starała się wyglądać możliwe na jak najbardziej rozluźnioną. Pamiętając, że ma do czynienia z kimś kto jak dotąd nie był zbyt socjalny kontynuowała.

- Zdaje się, że oboje mamy problem. – kolejny uśmiech, smutny ale szczery. – Osobiście widzę trzy wyjścia. Ciemność na które nigdy nie przytnę… śmierć, ale to ostateczność… lub poszukać gdzieś pomocy bo sami nie damy sobie z tym rady. – upiła kolejny łyk wciąż patrząc na rozmówcę, starała się nie robić tego zbyt intensywnie tak żeby się nie speszył. – Trzeba spróbować odzyskać choć część harmonii… głupotą będzie liczyć, że jakoś to będzie… walczymy sami ze sobą i w sobie musimy poszukać rozwiązania. Na początek planowałam poprosić Ammana żeby trochę ze mną pomedytował, było by miło gdybyś się przyłączył. Chyba, że masz inny pomysł?
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 01-07-2007 o 23:23.
Lirymoor jest offline  
Stary 01-07-2007, 23:34   #219
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Ciemna Strona

Siedział chwilę na kamieniu. Dziewczyna wstała nie zaszczycając Drrana nawet przelotnym skupieniem uwagi. Całkowita norma. Ona zupełnie z nimi nie rozmawiała. Może to i lepiej. Natomiast kiffar obruszył się. ”Nie wycieraj butów...” Trudno. Czego nie robi się dla świętego spokoju... i pozorów. -Nie martw się... Nie będziemy się... „gniewać”.- Doprawdy dziwnie zabrzmiało to ostatnie słowo. Tak mówiły raczej dzieci ale skoro tak woli...

Kanashimi wstał przeciągnął się i ruszył w stronę gdzie zniknęła ruda. Tamten nadal stał na polanie. Kiedy tak szedł rozbrzmiał głos. ”Zebrać sprzęt i na odprawę...” Przejrzał myślami to co leżało w pokoju. Trwało to cholernie krótko bo sprowadzało się do poprzedniego ubrania, strzępków spalonych szmat po walce z Ventress i do ich następców czyli czerwono nijakich szmat. Poza tym nie miał chyba już nic. Reszta należała do innej osoby do innego życia. A ponad to nie przedstawiała sobą żadnej wartości. Postanowił w takim razie skierować się do podanego budynku. W trakcie tej przechadzki minął go cień. Było czuć w nim moc. ”Pewnie się komuś śpieszy...” Ziewnął. To był już długi dzień a teraz zapowiadał się na jeszcze dłuższy. Teraz odprawa. Byle była krótka i rzeczowa.

Doszedł do budynku w którym to mieli się zebrać. Oprócz niego był tam tylko Hidoi. To on musiał biec wtedy na ścieżce. Raz przybył wcześniej, dwa zapach unoszący się z jego kierunku wskazywał na spore ilości potu wydzielonego podczas, jak najbardziej nie potrzebnego, wysiłku by dostać się tu jak najszybciej. Mówiąc prosto kiffar śmierdział. Drranowi wcale nie pomogły jego poprawione mocą zmysły. I musiał tu z nim siedzieć, a może nawet lecieć statkiem. Zajął krzesło w oddaleniu od źródła zapachów i takie by widzieć wejście. Położył łokcie na stole i podłożył złożone jedna na drugiej dłonie pod brodę. Teraz trzeba poczekać...
 
__________________
Nie bój się śmiać z samego siebie. W końcu jest szansa, że przegapisz żart stulecia.
cynis jest offline  
Stary 02-07-2007, 15:08   #220
 
Vivian's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znanyVivian wkrótce będzie znany
*Light Side* Dalila Zearalenon

-Keiran i ja jedziemy teraz na tym samym wózku... - zaczęła Kayla.
Ciekawe czy ona wie, o czym mówi...

* * *
...
- Zmhym nhm mhy! - wrzasnęła bez skutku zza plątaniny zwiewnego materiału, wciąż gorączkowo wyszukując odpowiednich przerw pomiędzy warstwami.
Tak to jest, gdy pospiesznie owija się głowę apaszką, jednocześnie połykając drugie śniadanie i sznurując but lewą ręką... Nareszcie wyczuła opuszkami palców skórę i w biegu odgarnęła tkaninę w górę i w dół, tworząc bliżej nieokreślonego kształtu otwór na twarz. Triumfalny, potężny wdech i... Piasek przenoszony wiatrem wdarł się do gardła, przemieniając krzyk w atak kaszlu. Odcharknęła i przyspieszyła ze śmiechem.
- Zaczekaj na mnie! - krzyknęła, podążając twardo za rudowłosym chłopakiem. Wiedziała, że nie zwolni, w końcu mieli niecałą godzinę przerwy, a on miał do pokazania coś naprawdę ekstra. Po chwili na horyzoncie wśród pyłu i rozedrganego powietrza zamajaczył jakiś kształt...

- Jeeeej... - westchnęła, patrząc na dziwną konstrukcję. Sznurowa drabinka prowadziła do platformy na palu, od której odchodziły dwie krzywe szyny, powykręcane na całej długości: to na boki, to znów w górę i dół... Zygzak urywał się wysoko nad pustynią.
Wdrapała się na podest zaraz za Rudym, a tam obok wanny na kółkach i klocowatej machiny czekał już zniecierpliwiony Duni.
- I jak? Nieźle, co? - dopytywał zdyszany chłopak, patrząc z dumą w błyszczące oczy sięgającej mu do łokcia dziewczynki. Mała tylko pokiwała głową, pożerając wzrokiem metalowy twór.
- Rudy, luksusowy wagon już czeka. - powiedział Duni, komicznie się kłaniając.
- Taaaa... - wyprostował się dumnie w swoim pobrudzonym kubraku i nabrał powietrza do płuc, cudem powstrzymując kaszel - A ty mała patrz i... Hej!
Lili pomachała do niego z prowizorycznego wagonika szczerząc figlarnie ząbki.
- Ty nie jedziesz! Mogliśmy pomylić się w obliczeniach i zamiast zwolnić na końcu, ten wehikuł zleci i co wtedy?
Dziewczynka zmarszczyła brwi i spojrzała na Duniego, szukając u niego poparcia, jednak dwoje świecących oczu wyrażało jedynie zniecierpliwienie... Może to i dobrze, przynajmniej niczego nie zabraniał.
Zmarszczyła nosek.
- Dobrze wiesz, że nic się nie stanie. On jeszcze nigdy niczego nie spaprał. - stwierdziła, wskazując na Jawę.
- Ale...
- Ja się nie boję.
- Jestem za ciebie odpowiedzialny! Ojciec mi da popalić, jeżeli..
- Pobudka! -
przerwała mu w pół słowa - Jedziemy na jednym wózku, a lądować postaram się na tobie. Jeżeli się potłukę, z ciebie zostanie mokra plama, to chyba uczciwy układ...? No wsiadaj!
...
* * *

Uśmiechnęła się w duchu do tych wspomnień. To było tak dawno... Jakby dwa życia temu.

Kiwnęła Kayli na pożegnanie i zwróciła się spokojnie do Freia:
- Może zostań w hangarze, chyba że masz inne plany... Dla nas wszystkich będzie lepiej, jeżeli ktoś normalny będzie mógł przyjść z pomocą, a stąd masz wszędzie blisko. - uśmiechnęła się lekko - No to do roboty... - dodała ciszej i skierowała się ku wejściu do statku.

Pokonując trap mogła wstępnie przyjrzeć się wnętrzu statku i nabrała przekonania, że wkracza do zupełnie innego świata. Baza była zbudowana bardzo czysto, surowo i spójnie, by osiągnąć maksimum funkcjonalności i optimum wydatków. Stąd właśnie, po dłuższym pobycie w enklawie, chaotyczne wnętrze własnej roboty wydawało się jeszcze bardziej nieokiełznane. Gdyby nie problemy, z przyjemnością zbadałaby dokładniej, co w kablach piszczy, ale nie było na to czasu. Gestem przyzwała do siebie kręcącego się w pobliżu droida:
- Wskaż mi mój pokój... Proszę.
Rzuciła okiem na otrzymany klucz, a potem podeszła do skrajnie usytuowanego wejścia, które prowadziło do jej tymczasowego lokum. Spojrzała krytycznie na drzwi, otworzyła i zamknęła oglądając brzeg, materiał i mechanizmy, a następnie dokładnie przyjrzała się systemowi otwierania...
 
__________________
"Are you devil or angel...? Are you question or answer...?"

Ostatnio edytowane przez Vivian : 02-07-2007 o 19:48.
Vivian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172