Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-07-2007, 12:50   #31
 
Brat Razjel's Avatar
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
Świt granatu wystrzelonego z LKM'a zmroził was wszystkich. Na szczęście poszedł za wysoko, widać gdy obrzuciliście wzgórze granatami podniosło im lufę. Granat wbił się w drzewo aż poleciały drzazgi.

Cain w końcu doszedł całkowicie do siebie, przypomniał sobie, że przecież ma lunetę w karabinie i chyba widzi gdzieś w tych krzakach obsługę LKM'a. 50m i luneta - tu raczej już nie chybi. Przez głowę przeszła mu krótka myśl - "na pochybel skurw...". Skorygował przyrządy miernicze lunety.

Volodia dobiegł do chimery i przeliczył stan drużyny. Cain żyje, całe szczęście. Młody się zbiera, Turand w żywiole. Gdzie Arrizen, kierowca i ostatni żołnierz? Struna przeczucia niemiło zadrgała. Obejrzał się w miejsce gdzie leżało dwóch obsługi KM'a. Z pomiędzy drzew wybiegło trzech mężczyzn w poszarpanych ubraniach z siekierami i maczetami w rękach. Ten obłęd w oczach... Ruszyli biegiem po drodze w stronę chimery. Więc KMiści już pewnie nie żyją.

LKM znowu się odezwał, a odbijające się pociski od pancerza chimery i zgrzyt wyginanej płyty pancernej przyprawił wszystkich o dreszcze.
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!
Brat Razjel jest offline  
Stary 12-07-2007, 13:43   #32
 
Ercekion's Avatar
 
Reputacja: 1 Ercekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skał
Cain uspokoil sie. Odetchnal gleboko. Poszukal w wizjerze lunety obslugi wrogiego LKM'a. Na oko jakies 50m. Latwizna. Jakas czesc jego swiadomosci mowila mu ze jego towarzysze powoli laduja sie do chimery. Chca sie zmywac. Tylko czy oni juz naprawili pojazd ? Nie potrafil sobie przypomniec.

-Trzeci! Trzeci! Uważajcie!... <trzaski i wybuchy> ... Jesteśmy atakowani... <strzały i wybuchy> ... musicie się przedrzeć... <wybuch> ... inkwizytor nie <wybuch i pisk... radio milczy> Doszly go glosy z radia. No miejmy nadzieje ze sierzant nie planuje sie tam przebic. Jesli te zimne siksy z Soritarus dostaly wpierdol to co moze zmienic jedna chimera z niepelnym skladem osobowym ?

Wkoncu znalazl wrogow. Glowa jednego z nich ( strzelca ) znajdywala sie dokladnie na srodku celownika. Usmiechnal sie i powiedzial cicho : Na pochybale skurwysynom, pies chedorzyl wasze matki I pociagnal za spust. Jesli strzal byl udany, przesunal ogien na kolejnych czlonkow obslugi LKM'a.
 
Ercekion jest offline  
Stary 12-07-2007, 23:16   #33
 
Gnashrakk's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnashrakk nie jest za bardzo znany
Vołodia nie mógł sie zbyt łatwo pozbyć starych przyzwyczajeń. Najpierw rzutem oka sprawdził, czy skrzynka w transporterze nie przecieka, a dopiero później położył sie przy wyjściu z pojazdu. "To tylko sylwetki, jak na strzelnicy, nie ludzie..." Powtarzał sobie. Nigdy nie nauczy się zabijać. Jedni nazywają to strachem, drudzy poszanowaniem życia. Dla niego to nie jest ważne. Po prostu nie potrafi robić tego beznamiętnie jak bohaterowie na filmach propagandowych.

- Igor ognia! Gdzie Arizzen?! Gdzie kierowca?! Job twoju... - karabin wydał śmiercionośny odgłos - Turand, do przodu powoli! Tempo marszowe, musimy zabrać pozostałych! - Dłonie pociły się coraz bardziej utrudniając dobre złożenie sie do strzału - Gdy zobaczysz jakąś przecinkę w lesie dawaj odbój!

Kułuszkin przypomniał sobie o granatach - Żryjcie sobaczyje syny! - zawleczka wyskoczyła z brzdękiem - I niech Wam ziemia...
 
__________________
Ruck, Maul, Repeat!
Gnashrakk jest offline  
Stary 12-07-2007, 23:47   #34
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Pierdolić że zaatakowany!

Wrzask Turanda dotarł do niego jak spod wody. Igor podniósł powoli głowę i spojrzał na niego nieobecnym wzrokiem. Czy on krzyczał na niego? Co się dzieje? Czuł się potwornie słaby, jakby nie miał nawet siły wstać.

- Młody, podnieś dupę! - Mocno szarpnął Igora za ramię - Nie ma czasu na siedzenie, do drzwi, osłaniaj innych!

Sierżant Kułuszkin. Petrov popatrzył na niego tępo. Sierżant Kułuszkin. Przez oczy przeleciał mu obraz sierżanta ciągnącego rannego żołnierza przez otwarte pole w trakcie ostrzału.
Dookoła wrze walka, prawda. Zapomniał. A on tu siedzi jak cholerny, bezbronny bachor. A przecież już jest dorosły. Tato byłby zawiedziony...
Kurczowo zacisnął broń na karabinie. Z trudem wstał i powoli, z szeroko otwartymi oczami i ustami ruszył do włazu. Jego kroki były tak żałośnie wolne, takie niepewne, takie mechanicznie. Każdy był wyzwaniem jakby chodził po linie. Co za wstyd... Pot spływał po twarzy i lepił koszulę do pleców. W końcu dotarł. Właz. Popatrzył zaszokowany Kułuszkinowi w twarz.

- Igor ognia! Gdzie Arizzen?! Gdzie kierowca?! Job twoju...

I łomot karabinu.
Igor podniósł swój. Broń latała w drżących dłoniach jak żywa. Przycisnął ją do piersi, żeby ustabilizować i przypadkowo pochwycił wzrokiem widok ciała na dole. Dopiero teraz uświadomił sobie, że patrzy na dowódce. Tego było za wiele. Jego ciałem wstrząsnął skurcz, wypuścił karabin, upadł na kolana i zwymiotował za transporter. Szumiało mu w głowie, widział jak przez mgłę. Świat był przytłumiony, jakby oglądał go zza grubej szyby. Nie miał siły na nic. Chciał spać. Łzy napłynęły mu do oczu.
Nawet nie zdążył wysłać mamie pierwszego żołdu. Ciekawe czy renta za męża i syna się kumuluje? Oby tak, bo nie będzie miała pieniędzy na wesele, jak już sobie kogoś znajdzie.
To zły sen, to musi być sen. Zaraz się obudzi i wszystko będzie w porządku. ... Dlaczego się nie budzi! Niech ktoś go obudzi do cholery!
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 13-07-2007, 01:02   #35
 
Ercekion's Avatar
 
Reputacja: 1 Ercekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skałErcekion jest jak klejnot wśród skał
Cain katem oka zobaczyl lezacego na ziemi mlodego. Napoczatku myslal ze mlody jest ranny, ale pochwili zorientowac sie ze poprostu przezywa "lekkie" zalamanie.
Niech warp porwie gowniarzy.- Pomyslal w duchu- w takiej sytuacji kazdy karabin sie liczyl.
Do korwy nedzy niech ktos zbierze mlodego z linii ostrzalu. Niech tak tam nie lezy jak wyruchana dziwka !! krzyknal do towarzyszy nie chcac odchodzic od stanowiska strzelniczego.
 

Ostatnio edytowane przez Ercekion : 13-07-2007 o 01:02. Powód: literowka
Ercekion jest offline  
Stary 13-07-2007, 09:08   #36
 
Gnashrakk's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnashrakk nie jest za bardzo znany
- Młody powstań. W głąb pojazdu idź. No dalej. Weź się w garść... Szeregowy Petrov! Obsadzić ciężki bolter na przodzie pojazdu! Wykonać! - Sierżant starał sie ogarnąć sytuację.
"Biedny chłopak, tacy młodzi nie powinni walczyć, tylko siedzieć nad książkami, albo obmacywać koleżanki kryjąc się przed rodzicami." Jedną ręką starał sie podnieś wojaka, drugą strzelać nadal z karabinu. "Jak to robią mocarze z filmów serwowanych nam przez politycznego? Tak się w nic trafić nie da."
- No dalej, pozbieraj się chłopie, potrzebujemy Cię tutaj całego. Nie daj się zabić. -
Vołodia starał się uspokoić Igora - leć do KMu.
 
__________________
Ruck, Maul, Repeat!
Gnashrakk jest offline  
Stary 13-07-2007, 10:23   #37
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Ktoś złapał go za ramię i zaczął szarpać. To już koniec? Wdarli sie do pojazdu? Zerknął w bok i zobaczył bohaterskiego sierżanta, jakby wyjętego z innego świata. Próbował go podnieść i strzelać, jednocześnie mówiąc coś do niego. Słyszał jego słowa, po prostu... nie rozumiał co znaczą...
Na Imperatora, Igor, popatrz na siebie. Środek bitwy, jesteś potrzebny a ty siedzisz i płaczesz. Zupełnie jak wtedy. Nic sie nie zmieniło tak naprawdę, co? Może umiał strzelać, znał taktykę, ale wciąż był tyko bachorem, prawda? Zacisnął oczy i skoncentrował się... Nie teraz, tylko nie teraz. Na rozpacz będzie czas później.

- Młody powstań. W głąb pojazdu idź. No dalej. Weź się w garść... Szeregowy Petrov! Obsadzić ciężki bolter na przodzie pojazdu! Wykonać! No dalej, pozbieraj się chłopie, potrzebujemy Cię tutaj całego. Nie daj się zabić. Leć do KMu.


Otworzył oczy i dysząc spojrzał na sierżanta raz jeszcze. Skinął szybko głową i rzucił się na siedzenie strzelca, potykając się i przewracając po drodze. Za drugim podejściem złapał rączkę broni. Zamknął oczy i wziął dwa głębokie oddechy. Było mu bardzo zimno i obficie sie pocił, ale przynajmniej miał sucho w gaciach.Trzeba szukać dobrych stron życia. Jeśli już o tym mowa, to bolter był dość ciężki, żeby nie reagować na jego trzęsące sie łapska. Co jeszcze dobrego sie dziś wydarzy? Opędzając sie jak tylko mógł ze świadomości sytuacji w której sie znajdowali ,wpatrzył sie w wizjer strzelca, gotów wyładować swój lęk i frustracje na pierwszym chędożonym kultyście którego zobaczy.

- Bo-bolter o... obsadzony, sierżancie! - wyjęczał tak głośno jak tylko zaciśnięte struny głosowe pozwalały
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 13-07-2007, 10:46   #38
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Ok no to podbiegłem pod Chimerę, ostrzał by zażarty nie wiedziałem czy aby na pewno nikt nie czai się zza tym winklem z którego zamierzam przygotować kontratak, no ale nic na pewno nie ulęknę się i sprostam zadaniu i ocalę towarzyszy broni.
Wystawiłem nieśmiało łeb najpierw zapoznać się z terenem, mgła jednak ograniczała moją zdolność percepcji głębi, trudno wystarczy ze będę widział skąd oddają strzały, szybko rzuciłem przed siebie sprzęt a ja poleciałem zaraz za nim, ziemia była strasznie zimna, wręcz lodowata trudno na pewno oni nie mają lepiej, musieli długo oczekiwać, albo nas śledzić w tym zimnie. Szybko chwyciłem podporę i stojak pod boltera, szkoda że nie mam żadnego pomocnika, chociażby mi amunicję przeładowywał, takto wszystko na mojej głowie. Szybko postawiłem podporę pod broń, teraz został montaż lufy i osłony, z jakieś dwie minuty roboty. Ciekaw jestem jak sobie radzą pozostali żołnierze, Kułuszkin wydaje się być dobrym dowódcą oby był równie dobrym żołnierzem.
Po rytuale montażu broni nadszedł czas na to dla którego poświęciło się prawdopodobnie resztę życia, dla Imperium i dla wszystkich tych których się kocha, żołnierz nie ma łatwego życia we wszechświecie pełnym chaosu i wojen, ale trzeba walczyć w imię tego czego bronili nasi ojcowie i dla tych którzy będą po nas, trzeba walczyć i wojować po
to aby w końcu zapanował ład i pokój we wszechświecie, pod zjednoczonym sztandarem Imperatora. To była tak na prawdę moja pierwsza walka, pomyślałem kiedy ubrudziłem swój mundur smarem z amunicji, nawet nie próbowałem go zetrzeć, bo po co? Nie ma żadnych pannic dla których można by się stroić, jest wszechogarniający śnieg, nieme lasy
i zgraja wrogów którzy nie są zwolennikami Imperium, czas sprawdzić czy lata przez które wpajano mi czym jest
walka i życie w wojsku przyniosło pożądane efekty....
Zaraz potem jak skończyłem montować broń, tak samoistnie przestałem rozważać emocjonalnie co będzie, a zacząłem myśleć realnie bo to przed moimi oczyma znalazłem żołnierza, z którym nie zamieniłem ani słowa, z pozoru taki sam
jak ja Turand czy Cain, konkretny oddany służbie Imperium i kochający to co robi. Ale już nie będę mieć okazji
nadrobić tego niedociągnięcia i nie porozmawiam już z nim nigdy, bowiem leżał w kałuży krwi, leżał z dobre 10-15
metrów odemnie z rozciętym gardłem, jeszcze trzymał ręce na krtani z nadzieją że uda mu się... uda mu się ujść z życiem i dalej móc żyć, że dotrwa do następnego dnia, w którym niekoniecznie było miejsce dla imperium, może miał w ogóle inne marzenia niż ja, może w ogóle nie kochał tego co robi... a gorsze niż ostrzał przeciwnika okazała się zdrada kierowcy, tego samego co podróżowałem z nim ramię w ramię rozmawiając i poznając się po drodze, na prawdę sądziłem że w porządku z niego człowiek jest, jednak ten kto podniósł rękę na swojego towarzysza broni, za którego powinien się poświęcić w razie potrzeby a ten targnął się na jego życie bez honoru nożem, pewnie zaszedł go od tyłu niczym tchórz, bo frontalnie nie podołałby mu, gdyż on miał broń palną. Uznałem że jedyną karą za zdradę na polu bitwy jest jeden wyrok... śmierć w jak najgorszych męczarniach.
Niewiele myśląc w furii załadowałem ostrym ruchem dłoni broń, gdy mnie spostrzegł zaczął biec z zakrwawionym nożem w moją stronę, niewiele myśląc podparłem się kolanem wycelowałem... I otworzyłem ostrzał, a z boku mój Bolter zaczął pluć pustymi łuskami od naboi.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 13-07-2007 o 10:59.
Extremal jest offline  
Stary 13-07-2007, 11:23   #39
 
Brat Razjel's Avatar
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
Petrov z trudem utrzymał rękojeść KMu. Nie wiedział czy przypadkowo sam nacisnął spust czy może broń sama wypaliła. Chwile szarpał się z myślami gdy do niego dotarło, że powinien poczuć odrzut broni. Gmatwanina w jego głowie narastała... jego oko chyba złowiło ruch gdzieś po lewej stronie.

W zasadzie kierowca chimery miał w pewnym sensie szczęście. Lufa ciężkiej broni znajdowała się na wysokości jego biodra. Pocisk z świstem wdarł się w jego ciało miażdżąc miednicę i koziołkując. Kawałki kości, jelit i mięsa bryznęły na boki. Upadł na kolana, lecz nim upadł spojrzał wprzód. Mimo dystansu kilku metrów miał wrażenie jakby nosem opierał się o lufę. Błysk...

Arrizen uśmiechnął się z satysfakcją. Chociaż jeden! Pociski świsnęły blisko niego, zrykoszetowały o pancerz chimery. Nadbiegają nowi. Trzech, nie - czterech. Cholera z sześciu lub siedmiu. W dodatku z innego kierunku niż nastąpił pierwszy atak. Diesel chimery zaryczał, a z wydechu wydobył się czarny dym. Czas się stąd zwijać!

Turand usiadł za sterami ciężkiego pojazdu. Szybki rzut okiem. Tu są dźwignie jednej, tutaj drugiej gąsienicy. Przez głowę przeszła myśl szybsza niż mgnienie oka - czy zdjęli kliny. Na pewno, sam zdjął dwa. Drugi rzut oka na kontrolki - tu jest ciśnienie w pompie, tutaj obrotomierz, tutaj wskazanie oleju i ropy. Wdusił sprzęgło i przycisk zapłonu silnika. Chimerą zatrzęsło, a smród z wydechu, który dokuczał całą drogę był teraz jak wanilia. Były porucznik przypomniał sobie, że pojazd w pełnym obciążeniu jechał 40km/h. Ale teraz jest tylko połowa obciążenia i uszczuplone baki. Ciekawe ile z niej wydusi.

Cain nie był pewien czy trafił obu. Najważniejsze, że LKM umilkł. Jego oko złowiło coś innego. Nadbiegali nowi, od 10-tej. Mieli ze sobą koktajle Mołotowa, karabiny i strzelby. Wycelował w butelkę jednego z nich i wystrzelił. Rękę napastnika zajęły płomienie. Ale celów przybywało...

Volodia mógłby być z siebie dumny, gdyby w ogóle lubił wojnę. Jego obstrzał nie zdał się na nic, ale granat? Mistrzostwo. Jeden z nadbiegających już nie wstanie, a dwaj są ranni i na pewno nie mają ochoty dalej biec do sierżanta. Usłyszał ryk CKMu. No może w końcu młody doszedł do siebie? Gdzie Allan?
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!
Brat Razjel jest offline  
Stary 13-07-2007, 12:02   #40
 
Gnashrakk's Avatar
 
Reputacja: 1 Gnashrakk nie jest za bardzo znany
Vołodia rzucił karabin w głąb przedziału transportowego. Gdy pojazd odpalił, zaparł sie mocno i sufit. Niezdarnie podszedł do otwartego luku i spojrzał w bok.
- Arizzen! - krzyczał starając się przebić przez ryk ogromnego silnika - Dawaj, biegiem! - W myślach szybko przeliczył żywych. Została właściwie połowa składu, nie było dowódcy i stracili zespół broni ciężkiej. Chimera też była poważnie uszkodzona. Ciekawe w sumie, czy daleko zajadą po takie polowej naprawie gąsienicy. Ale trzeba mieć wiarę. Przeżył, więc może szczęście go nadal nie opuści.
Sierżant wychylił sie odrobinkę, aby móc pomóc Allanowi, jeśli będzie miał problem ze wsiadaniem w ruchu do chimery. Jeszcze jeden rzut oka na skrzynkę. Nigdzie nie cieknie, ciekawe jak w środku. Niech to, jakoś sie szef uzdrowiska bez tych buteleczek obejdzie. Trzeba je spożytkować w lepszy sposób...
 
__________________
Ruck, Maul, Repeat!
Gnashrakk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172