Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-12-2007, 00:18   #81
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
Cała droga do przybytku „Babci Jadzi” przebiegała w miłej atmosferze. Mogło się wydawać, iż młodzi detektywi całkowicie zapomnieli o swoim zadaniu. Gdy znaleźli się w ich docelowym miejscu Piotr wysiadł raźnie z samochodu.
„Nareszcie porządna kuchnia”
Spojrzał na Kevina, którego twarz była lekko zdziwiona. Zastanawiał się czy ten młodziak potrafił jakoś odnaleźć się w każdej sytuacji?
-Kevin, jeśli chcesz to zamówię coś dla ciebie. W sumie to nie mamy wiele czasu. Zróbmy tak, że najpierw skoczymy na uniwerek, a potem… nie, wróć. To może być głupi pomysł.
Piotr szybkim ruchem ręki wskazał na dwa wolne miejsca.
-Usiądź Kevin. Pozwól, że zamówię coś za ciebie. Mówiłeś, że chcesz coś mięsnego tak? Pozwól, że cię zaskoczę.
Chłopak szybkim krokiem przechodził pomiędzy kolejnymi, prostymi drewnianymi stołami. Widać było, że dokładnie znał to miejsce. Gdy podszedł do lady, która mieściła się prawie na drugim końcu murowanej sali z drewnianymi wykończeniami od razu uśmiechnęła się do niego starsza kobieta. Kevin spodziewał się, że to właśnie „Babcia Jadzia”. Piotr porozmawiał z nią chwilę, dostał małego całusa w policzek i z uśmiechem wrócił do stolika.
-Jeśli zastanawiasz się co ci zamówiłem to spokojnie, to zwykłe, polskie pyzy z mięsem. Uwielbiam je, a u Jadzi są najlepsze. Pozwolisz, że dziś to ja zapłacę. Może odwdzięczę ci się tym, jeśli nie będą smakowały. – Piotr uśmiechnął się szeroko. – W dodatku wyszedłem na chama. Nie odpowiedziałem ci na pytanie. Sarah Lawrence College, to właśnie tam studiowałem. To dziwna, ale zarazem wspaniała uczelnia. Chyba nigdy nie zapomnę lat spędzonych w tym budynku.
Na chwilę Piotr rozpłynął się w myślach. Lekko uśmiechnął się i spojrzał w sufit. Nagle usłyszał głos starszej kobiety. Kevin patrzył lekko zdziwiony gdyż nie zrozumiał ani słowa. Na stole pojawiły się dwa dania. Wyglądały apetycznie.
-Pewnie nie zrozumiałeś ani słowa, w sumie ja też miałem kłopot. Pani Jadzia pytała się czy nie chcemy się napić wódki, ale powiedziałem, że jesteśmy na służbie. W sumie, to nie mogę się doczekać. Zaczynajmy już jeść, smacznego.
Piotr szybko zabrał się do jedzenia swoich gołąbków. Gdy przełknął pierwszy, jeszcze gorący kęs spojrzał na Kevina i z uśmiechem zapytał.
-Kevin, powiedz mi: czy nigdy nie miałeś innych planów w życiu niż bycie policjantem?
Piotr słuchał uważnie odpowiedzi, po jednym pytaniu zadał kolejne. Pytał o ulubiony sport, o dziewczynę, o to czemu Kevin zgłosił się do XIII. Zapytał też o parę innych drobiazgów. W międzyczasie przywitał paru znajomych, oraz wypatrzył jednego, który był mu teraz potrzebny. Gdy skończyli jeść przeprosił Kevina i poprosił by ten zaczekał w samochodzie. Sam podszedł do faceta siedzącego przy ladzie. Typ trzymał w ręku kieliszek.
-Cześć Don, co słychać?
Kevin okazał się prawdziwym policjantem, nie wyszedł nim nie spojrzał z kim rozmawia Piotr. Typ nie wyglądał na normalnego obywatela, wyglądał raczej na kogoś kto powinien siedzieć za kratkami tak dla zasady.
-Witam panie władzo. Co trzeba? Dziwkę? Prochy?
-Daj spokój, wiesz przecież jak bardzo nie lubię gdy odgrywasz tę scenkę.
-Przyznaj, że jednak cię kręci!?
-Tak jasne, słuchaj…
-Peter chcesz kielicha?
-Nie dzięki, jestem na służbie. Nowy wydział. Posłuchaj, nie mam czasu. Mam do ciebie sprawę.
-Wal.
-Jak ze mną rozmawiasz to przynajmniej nie pij.
-A co? Też się chce?
-Trochę, posłuchaj. Cholera jak ty wspaniale potrafisz człowieka zbić z toku myślenia.
– Na twarzy Dona pojawił się uśmiech świadczący o małym tryumfie. – Mam do ciebie dwie sprawy.
-Hoho!

-Don, ani słowa – Piotr machnął palcem przed twarzą faceta – najpierw ja. Pierwsza to taka byś sprawdził czy ktoś ostatnio w mieście nie wydał sporej sumki na jakieś ekscentryczne zwierzęta. Druga to taka, że może – Piotr nachylił się nad Donem – ktoś mówi coś ciekawego o dzisiejszym morderstwie. Bogaty chłopak, Central Park. Spotkajmy się o 17:50 pod prosektorium… dokładny adres wyśle ci za jakąś godzinę. Nadal masz stary numer telefonu?
-Tak.
Piotr odszedł nie żegnając się. Raźnym krokiem wyszedł z baru „Babci Jadzi”. Wsiadł do samochodu i przeprosił Kevina, że zajęło mu to tyle czasu. Złapał za mikrofon i zadał krótkie pytanie.
-Centrala, tu detektyw Hex-Cherem.
-Dzióbasek? – Słowo poparł cichy chichot – Znaczy, słucham.
Piotr udawał, że absolutnie nie przejął się nowym przezwiskiem jakie zdobył już pierwszego dnia.

-Tak, możesz mi powiedzieć przy jakiej ulicy mieści się nasze prosektorium?
Usłyszenie odpowiedzi zajęło dosłownie sekundy. Detektyw podziękował i odłożył mikrofon.
-To co Kevin? Jak obiad, smakował? Nie pozostaje nam chyba nic innego jak szpital.
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
Stary 03-12-2007, 18:55   #82
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
- W takim razie rozejrzymy się najpierw po hotelach - powiedział detektyw, siedząc wygodnie na fotelu kierowcy, z rękami w czarnych rękawiczkach na kierownicy.
- Zapnij pasy - nakazał i zaraz sam to zrobił. Uśmiechnął się do Juna, a gdy oddalili się od siedziby policji, zaczął jechać tak jak zazwyczaj. Puścił energetyczną, choć nie wrzaskliwą, rockową muzykę i nadepnął mocniej na gaz. Być może złamał parę przepisów. W każdym razie korki natychmiast zniwelowały prędkość z jaką pędzili.
Kiedy czekali, zaczął nerwowo stukać palcami w kierownicę.


-Ty sie tym zajmij partnerze. Ja zrobie to w czym jestem najlepszy.
Christopher kiwnął głową, po czym uśmiechnął się uprzejmie do recepcjonisty.
Gdy Jun zaczął wykonywać nieznany detektywowi rytuał, spojrzał się nieco zdezorientowany na partnera. Ponownie odwrócił się i powiedział:
- Witam, jestem Detektyw Ambers z Wydziału 13 Nowojorskiej Policji - tu pokazał odznakę.
Detektyw starał się zrobić jak najlepsze wrażenie. Ta sprawa była zupełnie inna od tych, którymi się zwyczajowo zajmował. Ciągle niewiele wiedział, a stojący za nim kapłan nie pomagał na razie w zmianie tego stanu rzeczy.
- Czy mógłbym rozmawiać z dyrektorem hotelu?
Jeśli dyrektor przyszedł, Ambers od razu przeszedł do konkretów
- Detektyw Ambers z Wydziału 13 - ponownie pokazał odznakę, choć mówił to z nieco mniejszym zapałem . "Uwielbiam się powtarzać!"
Czy mógłbym poprosić o dokładne informacje na temat Vampirconu - organizowanej tu imprezy? Chciałbym dowiedzieć się nieco więcej także o organizatorach. Podejrzewamy, iż może pojawić się tu pare podejrzanych w naszej sprawie osób, dlatego prosiłbym o zachowanie większych środków ostrożności, zarówno przed, jak i w trakcie odbywania się samej imprezy.
Następnie podał opisy i nazwiska podejrzanych, a także swój numer telefonu, gdyby zauważono kogokolwiek kogo wymienił, cokolwiek podejrzanego, lub osobę która może coś wiedzieć o podejrzanych.
- Proszę aby wszystko odbywało się dyskretnie, nie ścigamy przestępcy, lecz osoby podejrzane. Gdyby cokolwiek się działo, proszę dzwonić. - uśmiechnął się - Mógłbym rozejrzeć się jeszcze po hotelu? Zobaczyć miejsce gdzie ma się odbywać Vampircon? - spytał, choć można było to uznać za stwierdzenie.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 05-12-2007 o 07:52.
Umbriel jest offline  
Stary 05-12-2007, 00:36   #83
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
- Kevin, powiedz mi: czy nigdy nie miałeś innych planów w życiu niż bycie policjantem?
- Widzisz, mój ojciec był gliną. Zginął na służbie. Od zawsze wydawało mi się jakieś takie... hmm... oczywiste, że ja też zostanę stróżem prawa. Chociaż -
Kevin zamyślił się na chwilę - Kiedyś, jak jeszcze chodziłem do szkoły, myślałem o zostaniu koszykarzem, ale to się chyba nie liczy, co? Takie tam, dziecięce marzenia, każdy to przechodził.
Kevin odpowiadał na kolejne pytania Piotra w przerwach między pochłanianiem polskich pyz z mięsem. Nigdy nie próbował takiej kuchni i właśnie zaczął tego żałować. Ulubionym sportem policjanta była oczywiście koszykówka, w którą grał razem z kolegami dość często. Zapytał Piotra czy nie wyskoczyłby z nim kiedyś na mecz Knicksów, opowiedział o Julii i o tym jak dowiedział się o "drugiej stronie".

W jednym z nowojorskich klubów spotkał sukkuba. Żadne ze sztuczek potwora na niego nie działały, wiec domyślił się, że coś jest nie tak i zadzwonił po wsparcie z trzynastki. Nawiązała się walka, po której młodemu glinie wyjaśniono wszystko na temat demonów, magów i obdarzonych. Od tamtej pory zaczął interesować się iluzjami, psioniką i postanowił złożyć wniosek o przeniesienie do Wydziału XIII. Praca tam wydawała mu sie bardziej interesująca i bardziej potrzebna społeczeństwu. Skoro już wiedział o "drugiej stronie" czuł się zobowiązany przeciwdziałać jej negatywnym wpływom na życie innych ludzi, tak jak czuł obowiązek przeciwdziałania zwyczajnym przestępcom. Po testach na siłę woli, na które został skierowany okazało się, że jest pod tym względem lepszy od niejednego policjanta z trzynastki. To właśnie dlatego zdołał się oprzeć sukkubowi.

- To co Kevin? Jak obiad, smakował? Nie pozostaje nam chyba nic innego jak szpital.
- Muszę przyznać, że te pyzy są świetne. Z chęcią wpadnę tu jeszcze raz. -
odparł Kevin z uśmiechem - Słuchaj, rozmawiałeś z tymi wszystkimi ludźmi po polsku, prawda? Czyżbyś stamtąd pochodził? Z resztą, opowiesz mi w drodze do szpitala.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 06-12-2007, 20:07   #84
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Adelaide Black, Bronx 10:35


-Panowie dajcie jakieś swoje dokumenty ... - powiedział De Luca spokojnym tonem -Widzę, że interesuje was literatura. Co studiujecie i gdzie na uniwerku nowojorskim?- czekając na dokumenty przyjrzał się uważnie muzykom i zajmowanemu przez nich mieszkaniu.
Łacińskie nazwy książek, raczej do medycyny nie pasowały, wyglądały bardziej na historyczne...Lub poezję, ale taką w stylu Edgara Alana Poe.
-Gracie metal? Ja tam wolę Rock, ale lubię niektóre kawałki Iron Maiden, starej Metallici czy Black Sabbath.- powiedział kiedy wręczali mu dokumenty. Masywny chłopak nazywał się Henry Rodrigez, Sabbatoth zaś Jerry Guire( To nazwisko wydało się Chriostopherowi znajome), najmłodszy chłopaczek zwał Robert Bowhite. Wyjął z kieszeni swoją komórkę i wybrał numer komisariatu.
- Studia są dla więźniów sytemu .- rzekł pogardliwie Jerry.- Ja jestem wolny ptak człowieku.
- Drugi rok na LaGuardia Arts.- rzekł Henry.-Kurs gry na oboju i kurs gry na perkusji.
- Ja jestem na ostatnim roku w Middle School, ale nieźle gram na gitarze. -wtrącił Bobby.- Jerry próbował na LaGaurdia, ale się nie dostał. Nie uczy się, bo matka ma restaurację, więc go utrzymuje.
Tej wypowiedzi towarzyszyło pogardliwe prychnięcie Jerrego.
-Witam, detektyw Christopher De Luca, potrzebuję sprawdzenia kilku danych ... - kiedy tylko jego rozmówca potwierdził gotowość zaczął dyktować mu dane poszczególnych lokatorów. Kiedy skończył dodał -Oddzwońcie do mnie kiedy sprawdzicie- i rozłączył się.
- Ok.- usłyszał tuż przed rozłączeniem.
-Podobno często urządzacie jakieś duże imprezy?- zapytał patrząc na Jerry'ego.
- Nie my, to nie nasze mieszkanie.- rzekł Bobby.
- Tylko czyje?- spytał Christopher.
- Jacka Cyrano-Napier, alias The Bloodmaster Jack.- rzekł Bobby, ostatnie słowa wypowiadając z udawaną powagą.
- Pseudonim sceniczny. Tak naprawde Jack mdleje na widok krwi, tak jak na widok strzykawki.- dodał Henry.
- Bloodmaster Jack, grał jako drugi gitarzysta w "Hell Hyenas".- rzekł Jerry.- Ale pochlał się z ich liderem i go wykopali. Teraz zakłada nowy zespół. A my w nim jesteśmy.
- Nic mi nie jest... - powiedziała Niki cichym, słabym głosem Chrisowi. Ten jednak nie zważał na jej protesty i podprowadził ją do krzesła. Wypiła szklankę podanej jej wody, próbując zrzucić sprzed swych oczu widok tych butów i sygnetu na palcu mężczyzny. Żeby choć na chwilę zapomnieć, próbowała przysłuchiwać się temu, co mówił Chris.
Odezwała się centrala...Potwierdziła ona dane trzech chłopaków, i wtedy De Luca sobie przypomniał. "U mamy Guire", tak nazywa się dość znana knajpka na Manhattanie, chętnie odwiedzana przez maklerów. Nic dziwnego, że ten Jerry się obijał, skoro w przyszłości miałby przejąć tak dochodowy interes.

Hotel Pensylwania, 11:17


Recepcjonista na widok wchodzących gości rzekł.- Słucham, w czym mogę pomóc?
-Ty się tym zajmij partnerze. Ja zrobie to w czym jestem najlepszy.
Christopher kiwnął głową, po czym uśmiechnął się uprzejmie do recepcjonisty.
Gdy Jun zaczął wykonywać nieznany detektywowi rytuał, spojrzał się nieco zdezorientowany na partnera. Ponownie odwrócił się i powiedział:
- Witam, jestem Detektyw Ambers z Wydziału 13 Nowojorskiej Policji - tu pokazał odznakę. - Czy mógłbym rozmawiać z dyrektorem hotelu?
Recepcjonista zerknął nieco zdziwiony zachowaniem drugiego z policjantów, spojrzał na odznakę upewniając się że jest prawdziwa, po czym wziął słuchawkę telefonu i rzekł. -Sally łącz mnie z Bambridgem.
- Panie Bambridge. Przepraszam, że przeszkadzam, ale jest tu policja...Wydział 13...Nie, nie powiedzieli po co przyszli.-kontynuował recepcjonista.- Tak, przekażę.
Po czym zwrócił się do Ambersa.- Proszę chwileczkę poczekać. Pan Bambridge zaraz się zjawi.
- Harold Bambridge, dyrektor, do usług.- rzekł starszy mężczyzna w okularach.

- Detektyw Ambers z Wydziału 13 -Christopher ponownie pokazał odznakę, choć mówił to z nieco mniejszym zapałem.-
Czy mógłbym poprosić o dokładne informacje na temat Vampirconu organizowanej tu imprezy? Chciałbym dowiedzieć się nieco więcej także o organizatorach. Podejrzewamy, iż może pojawić się tu parę podejrzanych w naszej sprawie osób, dlatego prosiłbym o zachowanie większych środków ostrożności, zarówno przed, jak i w trakcie odbywania się samej imprezy
.
Następnie podał opisy i nazwiska podejrzanych, a także swój numer telefonu, gdyby zauważono kogokolwiek kogo wymienił, cokolwiek podejrzanego, lub osobę która może coś wiedzieć o podejrzanych.
- Chwileczkę, zaszło małe nieporozumienie.- rzekł dyrektor.- To jest hotel, nie urząd podatkowy. Nie gromadzimy danych. Jeśli interesując pana szczegóły Vampirconu to proszę udać się do Small Business Asociacion, głównego organizatora tej imprezy masowej. Zaś co do szczegółów ochrony to proszę zadzwonić do firmy ochroniarskiej Black Dog Security Inc. Gdyż to im zarząd hotelu zleca ochronę wszelkich imprez masowych. Sam hotel wynajmuje jedynie sale i za z góry uiszczoną opłatę, urządza zgodnie ze wskazówkami organizatora. Możemy jedynie obiecać czujność obsługi.
- Proszę aby wszystko odbywało się dyskretnie, nie ścigamy przestępcy, lecz osoby podejrzane. Gdyby cokolwiek się działo, proszę dzwonić. - Ambers uśmiechnął się - Mógłbym rozejrzeć się jeszcze po hotelu? Zobaczyć miejsce gdzie ma się odbywać Vampircon? -
W czasie gdy Ambers toczył ożywczą rozmowę z dyrektorem Jun wyczuł koncentracje złej energii gdzieś w górze... Nie potrafił jednak ustalić gdzie. Na pewno jednak w którymś z pokoi hotelowych, korytarzy lub wind koncentrowało się zło, ale Jun był zbyt daleko od źródła negatywnej energii by wyczuć dokładne położenie.
- Ściganie przestępców to chyba sprawa policji nie ochrony hotelowej, nieprawdaż?- rzekł Bambridge.- Niech pan zostawi zdjęcia i innedane w recepcji przy wyjściu.
Po czym ruszył w kierunku drzwi z wywieszką "Zamknięte" i rzekł.- Proszę za mną.

W sali wystawowej trwał ruch... Pracownicy instalowali stanowiska, sprawdzali elektrykę przewodów.Montowali wielkie papierowe makiety. Zarówno Ambers jak Hitochiro czuli się jak na wielkim placu budowy dekoracji do trzeciorzędnych horrorów. Montowanych stanowisk było na oko ponad dwadzieścia. Poza tym jeszcze podium dla muzyków, i płaskie ekrany o dużych przekątnych do prezentacji multimedialnych.
- Jeszcze coś chcą panowie zobaczyć? Nie chcę poganiać, ale ja też mam swoje zajęcia.- mruknął Bambridge.

Beth Israel Medical Center, 12:10




Duży budynek szpitala z czerwonej cegły wydawał się dość imponujący i przytłaczający jednak w środku było już dość przytulnie. W recepcji siedziała nieco tęgawa pielęgniarka o krótko ściętych farbowanych na rudo włosach.
- W czym mogę pomóc ? - spytała, na widok nadchodzącego Piotra i Kena.
Gdy tylko wyjęli odznaki rzekła.- Acha, wy do tego od zawału w Central parku ? Drugi korytarz na lewo, Trzecie drzwi od prawej strony. Doktor Goldinsky kazał przekazać by starać się nie poruszać zbyt dogłębnie, drastycznych szczegółów . Pacjent dopiero wyszedł z szoku.
Gdy obaj weszli do odpowiedniej sali, zobaczyli starszego mężczyznę w wieku około siedemdziesięciu lat odpoczywającego na szpitalnym łóżku. Mężczyzna miał siwe włosy, lekko łysiał Spojrzał w kierunku nadchodzących policjantów i rzekł. - O co chodzi?

Mieszkanie Michaela, 11:40


- Widzisz, Harold często sprawdza pocztę. A każde logowanie na pocztę zostawia ślad w bazie danych serwera. Taki ślad, to dokładny czas logowania, wykonane operacje i adres IP. Chcę sprawdzić wszystkie miejsca z których się logował. Może jeżeli one zakreślą krąg, to uda nam się w przybliżeniu określić gdzie on teraz jest. A najlepiej byłoby gdyby logował się w ciągu ostatnich kilku godzin. Tylko, ze mi może to troszkę długo zająć, żeby obejść te zabezpieczenia wszystkie i zatrzeć ślady. To trochę potrwa. Ale mogę to robić w samochodzie. Nie chce już dziś nadużywać moich zdolności. Bo może się okazać, że będę jak warzywo jeszcze zanim spotkamy Emowampira. Poza tym przydałoby się zadzwonić do tego profesora Haralda Philipsa. Może ma jeszcze jakąś szczegółową dokumentacje z tego eksperymentu. Dobrze by było gdyby to nam na maila podesłał. Tylko bądź miła i obiecuj dyskrecje. To musiało być dla niego ciężkie przeżycie, może czuje się współodpowiedzialny. A i jeśli możesz zadzwoń do dyspozytorni i zapytaj ich, czy przesłali nam jakieś nagrania wideo z całego tego zamieszania na poprzednich eventach. W końcu na takich imprezach zawsze jest masa ochrony i pełen nadzór. - Mike upił kawę, - Przepraszam, że mówię Ci co masz robić, ale tak wyszło. Po kawie zawsze mam masę pomysłów, a wiem, że sam nie dam rady zrobić wszystkiego. Jeżeli nie znajdę żadnych podstaw, żeby szukać Mac Gregora gdzie indziej, to za czterdzieści minut, góra godzinę jedziemy do tej kafejki. Ale wątpię, żebyśmy coś tam znaleźli. W mało których kafejkach jest obowiązek rejestrowania się z imienia, nazwiska i adresu. A nawet jeśli w tej będzie, to jeżeli nasz Harold się ukrywa, to pewnie nie podał prawdziwych danych.

- Podaj numer tego profesora. -odparła Lou.
Kiedy otrzymała go od Michaela zadzwoniła.
- Dzień dobry. Dzwonię w sprawię waszego byłego studenta, Harolda Mac Gregora. Chciałabym rozmawiać z profesorem prowadzącym jego eksperymenty, Haraldem Philipsem. Dziękuję.
Kiedy uzyskała połączenie wyjaśniła profesorowi z czym dzwoni, uzyskała odpowiedź.
Niezbyt pozytywną. Profesor w szorstkich słowach zakomunikował jej, że to przekazania to przekazał. A żadnej dokumentacji nie udostępni i nic więcej nie ma na ten temat do powiedzenia. Po czym zadzwoniła do dyspozytorni i spytała się ich o kasety z poprzednich imprez o tematyce wampirów, a na których zdarzyły się przypadki EMOwampiryzmu.
- Kasety? Cóż nie mamy kasety z żadnej z tych imprez. Obie miały charakter półprywatny i nie były filmowane, przynajmniej oficjalnie.
Także Michael niewiele znalazł. Mac Gregor rzeczywiście wydawał się ukrywać. Sądząc po logowaniach, przemieszczał się po całym wschodnim wybrzeżu, nie przebywając nigdzie dłużej niż dwa tygodnie. Ostatnie było pięć dni temu, w kafejce w Filadelfii , ale jeszcze wcześniejsze logi pochodziły z innych kafejek rozlokowanych po całym wschodnim wybrzeżu USA.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-07-2009 o 17:54.
abishai jest offline  
Stary 07-12-2007, 20:23   #85
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Lou wykonała oba telefony. Wysłuchała uważnie profesora Philipsa, następnie zakręciła do techników i spytała o kasety. W obu przypadkach odpowiedź jej nie satysfakcjonowała. Kurczę, i co teraz?

Nacisnęła koniec rozmowy i schowała komórkę do kieszeni. Następnie podeszła do McMurry’ego i zreferowała obie odbyte rozmowy.

- No więc partnerze, sytuacja nie wygląda w różowych barwach.- zaczęła.- Ów profesor Philips powiedział, w dość nieprzyjemnym tonie dodam, że odnośnie naszego podejrzanego nie będzie się wypowiadał, a kiedy poprosiłam o udostępnienie dokumentacji oznajmił, że żadnej dokumentacji nie ma zamiaru udostępniać.

Zrobiła krótką przerwę, po czym zaczęła znowu.

- Co zaś się tyczy naszych techników, to oni z kolei żadnej kasetki nie dostali. Powiedzieli że obie imprezy nie były filmowane oficjalnie, gdyż imprezy miały charakter półprywatny. A ty czego się dowiedziałeś?

Kiedy usłyszała relacje McMurry’ego z jego poszukiwań zamyśliła się.

- Czemu się ukrywa? Hmm. Dobra, burza mózgów. Idźmy po kolei. Jeśli byłby EMOwampirem i zdawał sobie z tego sprawę to co by robił? Ukrywałby się tak jak teraz. A co jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy? Czemu wtedy się ukrywa? A może nie chodzi o przypadki EMOwampiryzmu? Co wtedy go skłania do ucieczki i ukrywania się? Chwila. Mówiłeś że ostatnie było pięć dni temu w Filadelfii. A drugi przypadek był właśnie w tym mieście. Kiedy była ta ostatnia impreza?
 
RyldArgith jest offline  
Stary 08-12-2007, 13:47   #86
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Christopher przypatrzył się muzykom, jak dla niego przynajmniej w tym momencie wszystko było jasne. Nic nie wskazywało na to, że odbywają się tutaj jakieś praktyki satanistyczne, chociaż dobrze byłoby pogadać z właścicielem mieszkania

-A ten Jack kiedy wraca?-

-Nie wiemy. Nie powiedział. To wirtuoz, nie musi mówić gdzie idzie - odpowiedział Henry

-No tak jasne ... - odpowiedział De Luca jednocześnie wyciągając telefon i wybierając numer centrali. Podał dane właściciela mieszkania i przez chwilę wsłuchiwał się w odpowiedź. Uśmiechnął się szeroko

-Dobra dzięki wielkie ...- rzucił do słuchawki, rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Spojrzał na Jerry'ego:
-Dobra panowie, daruję sobie rozmowę z właścicielem. Przekażcie mu, że sąsiedzi skarżą się na hałasy i żeby ograniczył liczbę imprez. Jeżeli będą kolejne skargi, ktoś przyjedzie a wtedy może skończyć się to na wizycie w sądzie, a nie ostrzeżeniu - Mówił tak, żeby chłopaki nie uznali, jego mowy, za zrobionej na tak zwany "odwal się". Popatrzył jeszcze raz na książki starając się zapamiętać parę tytułów. Sprawdzi je sobie później w google albo zapyta wujka, zawsze można poszerzać horyzonty.

Detektyw popatrzył na swoją partnerkę i uśmiechnął się lekko -Możemy się zwijać, chyba że chcesz jeszcze o coś ich zapytać -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 09-12-2007, 17:41   #87
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Christopher rozejrzał się, przesuwając oczami bacznie po przygotowywanych stanowiskach, tak, jakby coś się za nimi czaiło. Zmarszczył nieco brwi i podrapał się, okrytą skórzaną rękawiczką dłonią, po brodzie. Był zadowolony, bo wiedział już nieco więcej niż nic. Spojrzał na salę na której były prowadzone żywo przygotowania. Wszystko wyglądało dosyć ponuro.

„Ciekawe jak to będzie wyglądało.” Ocenił wielkość pomieszczenia „ pościgi i strzelanie raczej nie wchodzi w rachubę, a to znaczy, że będę musiał działać nieefektownie.” Zdecydowanie nie lubił działać nieefektownie. Nieefektywnie zresztą także.
Spojrzał na zniecierpliwionego dyrektora. „Nie denerwuj się, zaraz sobie pójdziemy” – pomyślał kpiąco.

- Mogę poprosić o kontakt do organizatorów i firmy ochroniarskiej?

Zaczekał aż dyrektor odpowie.

- Dziękuję, to wszystko co chcielibyśmy wiedzieć. Rozejrzymy się jeszcze trochę i zaraz pójdziemy.

Po uzyskaniu odpowiedzi zerknął na Juna z ciekawością.

- I jak? Rytuały jakoś pomogły? Chyba nie mamy już tutaj zbyt wiele do roboty…

Powiedział bez entuzjazmu.

”Jeśli nie odkryjemy w niedługim czasie co się święci, będę zmuszony współpracować z tymi… policjantami, którzy tak mnie lubią „
Rozejrzał się ponownie, patrząc uważnie ile jest wejść i wyjść z pomieszczenia.
Pewien plan już świtał mu w głowie. Jeśli zawiedzie mój śledczy talent, złapiemy drania na gorącym uczynku. Ale na razie trzeba poinformować, tych, co trzeba” Natychmiast pomyślał o Vincencie. Czy jego tajemniczy przyjaciel mu i tym razem pomoże?
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 09-12-2007 o 17:43.
Umbriel jest offline  
Stary 10-12-2007, 01:33   #88
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Jun czekal az Chris skonczy swoje rozmowy. Nie bylo to latwa zwazywszy na to co wykryl. Zle aury zawsze wplywaly na niego nie pokojaco. Wiedzial jednak ze nie ma co wszczynac alarmu natychmiast.

- I jak? Rytuały jakoś pomogły? Chyba nie mamy już tutaj zbyt wiele do roboty…- spytal wkoncu Ambers.
Jun spojrzal na niego przenikliwym wzrokiem.
W tym budynku jest pokazne zrodlo zlej energii. Jest to dosc niepokojace i nawet jesli nie ma to nic wspolnego z nasza sprawa to powinnismy to sprawdzic. Proponuje sprawdzic pietra. Moglbym odprawic rytual wyszukujacy na kazdym z pieter by ewentualnie blizej zprecyzowac zrodlo.
 
Marcellus jest offline  
Stary 11-12-2007, 00:34   #89
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
Piotr nie był zdziwiony. Wiedział, że kuchnia Jadzi smakuje praktycznie wszystkim.
- Słuchaj, rozmawiałeś z tymi wszystkimi ludźmi po polsku, prawda? Czyżbyś stamtąd pochodził? Z resztą, opowiesz mi w drodze do szpitala.
-W sumie to chyba właśnie się tam udamy.
Kevin pomyślał przez chwilę, po czym dodał szybko:
-Tak, masz rację. Nie ma po co marnować czasu. Wsiadaj, może jutro też tu wpadniemy? Tylko tym razem sam coś sobie wybiorę.
-Dobra, nie ma sprawy – dla Piotra ta propozycja pasowała całkowicie – chyba się mnie o coś wcześniej pytałeś?
-Em, a tak! Pytałem skąd pochodzisz? Bo z ludźmi…
-Rozmawiałem po polsku – detektyw zamilkł na chwilę – a raczej starałem się rozmawiać. Oni raczej musieli mówić dość wolno. Nadal uczę się polskiego, a jeśli pytasz o moje pochodzenie to urodziłem się w stanach, w Nowym Jorku, ale co fakt w polskiej rodzinie. Jednej z takich co nawet na emigracji pozostają wierni dla swego państwa, ojczystego języka. Odbiło się to na mnie w taki, a nie inny sposób. Polski rozumiem, choć często przychodzi mi to z trudem. Jeśli jednak ktoś pyta mnie o to jak się czuje bądź mówi mi, że mógłbym się napić wódki łapie bez kłopotu. W dodatku kocham swój rodzimy kraj i mówię o Polsce.
Piotr uśmiechnął się szeroko. Jeszcze przez pewien czas opowiadał dla Kevina o swojej rodzinie. Dokładniej mówił o tradycjach jakim wierni pozostali jego bliscy. O tym jak podchodzą do religii czy też ojczystego języka.
Cała droga minęła im na tej rozmowie. Obaj raźnie wysiedli pod budynkiem Beth Israel Medical Center. Nie dawno minęło południe. Weszli do szpitala i znaleźli recepcję. Już po chwili dowiedzieli się gdzie mogą znaleźć świadka. W ciszy szli poprzez chłodne korytarze.. Nagle odezwał się Piotr:
-Posłuchaj Kevin, nie wątpię w to, że jesteś świetnym gliną jednak chyba lepiej będzie jeśli to ja…
-Gadaj.

-Co? – Piotr był lekko zszokowany. – Co? Tak po prostu?
-Tak, nie będę się nawet sprzeczać. Daj spokój, w końcu to ty z naszej dwójki jesteś psychologiem! Prawda? Ja mógłbym zadać jakieś zbyt twarde pytanie.
-No tak, czyli trzymamy się układu?!

-Tak, ja strzelam – Kevin mówił otwierając drzwi sali, w której miał leżeć świadek – ty gadasz.
Gdy obaj weszli, zobaczyli starszego mężczyznę w wieku około siedemdziesięciu lat odpoczywającego na szpitalnym łóżku. Mężczyzna miał siwe włosy, lekko łysiał Spojrzał w kierunku nadchodzących policjantów i rzekł.
- O co chodzi?
-Dzień dobry – Piotr zaczął wyjątkowo spokojnym tonem – Detektyw Hex-Cherem i detektyw Richards.
Obaj mężczyźni przez chwilę zaświecili odznakami. W sali zapadła cisza, Piotr wziął głęboki wdech i zaczął jakby wyszkolone przemówienie z odpowiednio dobranym tonem.
- Czy czuje się pan na siłach by odpowiedzieć na parę pytań?
-Tak, teraz czuje się całkiem dobrze. Jak mogę panom pomóc?
- Zacznijmy od początku…

Piotr mówił spokojnym tonem, zadawał kolejne pytania. Pytał o czas, w którym mężczyzna znalazł ciało. Pytał czy coś szczególnego zwróciło jego uwagę, czy nie zauważył w pobliżu nikogo podejrzanego. Pomiędzy pytaniami robił drobne przerwy. Za razem starał się wyciągnąć jak najwięcej informacji. Kolejna seria pytań dotyczyła miejsca zbrodni, co świadek robił w parku o tej porze, choć sam Piotr spodziewał się zwykłego spaceru. Zapytał również o to czy świadek nic nie ruszał. Gdy usłyszał wszystkie odpowiedzi jakie mógł uzyskać wraz z Kevinem wyszli z Sali.
-W sumie to nie mogliśmy dużo od niego usłyszeć – Kevin mówił pusto patrząc w ścianę – więc nie ma się co zastanawiać. Zbierajmy się, mamy jeszcze przynajmniej jedno miejsce, które musimy odwiedzić.
-Uniwersytet? Masz jakiś pomysł co do naszego nieboszczyka?
Kevin ponownie pusto patrzył w ścianę:
-Zwróciłem uwagę na pewien szczegół. W dodatku będziemy mogli pogadać z jego drużyną…
-Dziewczyną, jeśli taką posiadał.
-Dziewczyną też zajmiesz się ty – Kevin dodał to odruchowo – nie spodziewałem się, że psycholog jako partner może przydać się, aż tak bardzo.
Obaj panowie przez chwilę uśmiechali się do siebie.
-Co z nauczycielami?
-Nie wiem, z nimi też będzie trzeba pogadać.
-Jest jeszcze możliwość – Piotr patrzył się przez szybę na starszego mężczyznę – porozmawiania z rodziną jeśli ma jakąś w mieście.
-To odłożymy na później, jako psycholog wiesz, że więcej informacji wyciągniemy od znajomych.
-Tak, masz rację. Dobra, zwijajmy się.
Piotr wyciągnął telefon i w parę sekund wysłał sms’a do Dona. Spojrzał na zegarek. Do umówionej godziny zostało jeszcze około pięciu godzin. Troszkę więcej do spotkania w klubie.
-Wiesz Kevin, to będzie długi i ciężki pierwszy dzień pracy.
-Wiesz, chyba się jeszcze nawet nie spodziewamy jak bardzo.

Do samochodu wsiedli milcząc. Kevin ciężko opuścił nogę na pedał gazu. Zaczęło zależeć mu na czasie.
- Obowiązkami podzielimy się już na miejscu. – Kevin powiedział w zamyśleniu.
- Ok.
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
Stary 11-12-2007, 15:15   #90
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~Martwy punkt. Osiągnęliśmy martwy punkt. Mac Gregor się rozpłynął. Nawet jeśli to nie on, to ma coś na sumieniu. Trzeba z nim o tym porozmawiać.~~ Mike już miał w głowie drobny plan. Sprawdził listę studentów egiptologii na uniwersytecie nowojorskim. Wybrał nazwisko jednego ze studentów na chybił trafił. Padło na Charlsa Conora. Po chwili zakładał już lipny mail charles.conor@nyu.com. Z tego adresu napisał krótką notkę:

Temat: Kult Seta w czasach Nowego Państwa.
Drogi Panie Mac Gregor, nazywam się Charles Conor, jestem studentem egiptologii na nowojorskim uniwersytecie. Ostatnio z jednym z moich profesorów miałem drobną dyskusję odnośnie roli Seta w kulturze starożytnego Egiptu. Reprezentowaliśmy zupełnie inne opinie, toteż ów profesor postanowił zakończyć naszą rozmowę i podał mi Pański adres e-mail. Piszę do pana, ponieważ słyszałem, że również reprezentuje pan odmienne podejście do tej sprawy niż większość egiptologów. Może mógłbym się z panem spotkać w najbliższym czasie? Aż mi serce szybciej bije na myśl o dyskusji z kimś podzielającym moje poglądy. Mieszkam w Nowym Jorku, proszę o kontakt.


Mike ustawił jeszcze żądanie potwierdzenia otrzymania wiadomości. I wysłanie informacji o nowej poczcie na telefon komórkowy. ~~Jeszcze tylko filtr antyspamowy i będzie dobrze~~ Teraz gdy tylko Mac Gregor się zaloguje to Mike dostanie smsa. ~~A może nawet się zgodzi na spotkanie. Byłaby niepowtarzalna okazja przesłuchać naszego podejrzanego.~~

- Dobra Lou, zbieramy sie. - Mike spakował laptopa i drugi telefon komórkowy do torby. Wychodząc zamykał już mieszkanie, gdy przypomniał sobie o termosie z kawą. Zabrał termos i razem ze swoją partnerką zeszli do samochodu. Mike nie czół się już tak źle. Mógł prowadzić, ale jednak wolał, żeby nadal Lou kierowała jego Aevo.
- Jak tylko Mac Gregor się zaloguje na maila i otworzy moją wiadomość to ja dostane sms. A wtedy mamy go jak na dłoni. Mam tylko nadzieję, że zrobi to przed Vampirconem- Mike spuścił głowę. Nagle poczuł się bezsilny.
- Nie wiem co dalej. Szukanie Harolda to jak pogoń za wiatrem. Myślę, ze powinniśmy zająć się naszymi artystami, bo nie mam żadnego innego pomysłu. Przynęta na Mac Gregora chwyci, albo i nie, ale na to nic nie poradzę. Nie mam już pomysłów. Gdybyś była młodym indywidualistą, który uważa się za geniusza w twórczości neogotyckiej i sądzi, że nikt go nie rozumie, to gdzie zatrzymałabyś się przed taką imprezą jak Vampircon? Możemy poszukać tego dzieciaka, a później zajmiemy się tym jak to powiedział Ambers nazistą.
 
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172