Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2008, 17:31   #201
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tevonrel pędził z wielką prędkością na człowieka w pentagramie, gdy usłyszał słowa Astarotha:
-Odejdź, póki pozwalam ci żyć i nie wtrącaj się w sprawy silniejszych!-w odpowiedzi na to Rakszasa przyspieszył rycząc, lecz nie był to niszczycielski ryk, ale zwykły, budzący grozę ryk wściekłego Tygrysa. Zamachnął się Ilonthem, ale uderzył w coś, czego nie było widać. Niestety trzymał swoją broń za lekko, by utrzymać ją w ręku, ale furia przesłaniała mu wzrok i z Asethem w ręku popędził do środka pentagramu, ale uderzył nogą w to coś, czego nie zdołał przeciąć pierwszą bronią.
Nagle odezwał się jakiś głos... znał go skądś, ale umysł nie funkcjonował tak jak powinien, zalewany przez falę wściekłości, lecz stało się coś niespodziewanego, a mianowicie pojawienie się wysokiego, szczupłego mężczyzny z długimi, czarnymi włosami, czerwoną koszulą i czarnymi spodniami. Miał bardzo interesujące, fioletowe oczy, nieco podobne do jego niebieskich.
-Witam. My się jeszcze nie znamy. Chociaż...? Mam na imię Verion. Lord Demonów Rion, skaziciel żywiołu powietrza, hm, kojarzycie? Każdy Lord Demonów ma swojego Kiharę, którego nazywa od swego własnego imienia. Ve-rion. Nadążacie? Rion to jedna wielka, ogromna, monstrualna, nadęta, fruwająca kanalia, yhym. Bez obaw, ja taki nie jestem! A ty jesteś Waldorff. Ymmm, to tej pory jeszcze pachniesz mgłami fioletu tamtego wymiaru! Mój niezbyt udany twór, Rith, zabrał cię do wymiaru demonów, pamiętasz? Od tego to wszystko się zaczęło.... A wy... Musicie jeszcze dużo poćwiczyć, zanim kolejny raz zasiądziecie za sterami Averońskich statków. Gdybym was wtedy nie wytargał za kłaki z tych maszyn, zostałby po was tylko swąd spalenizny. No... Czujcie się jak u siebie-zaprosił wszystkich do środka. Osoba Demona znacznie ostudziła Tygrysa, który zdołał zapanować nad złością i odsunąć ją na dalszy plan... Na razie... Jednakże skorzystał z chwili wytchnienia i ignorując wszystko dookoła. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że miał dodatkowe łapy. Podążał jedynie w głąb jaskini, zabierając odruchowo leżącego na ziemi Ilontha.
Kejsi do tej pory wierzy, że jestem chimerą i szkoda, że wszystko wyda się w tak brutalnych okolicznościach, gdyż zdążyłem ją polubić-pomyślał niemal z żalem.
Tev kompletnie ignorował otoczenie, nie dbając czy ktoś coś do niego mówił i czy za nim szedł.
Poruszał się do przodu względnie szybko, aż w końcu dotarł do lodowej części jaskini, a po pewnym czasie dotarł do Kejsi, patrząc na drugą stronę rzeki, gdzie znajdowała się dalsza część korytarza.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 14-01-2008, 17:46   #202
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Po opowiedzeniu Kejsi i reszcie towarzyszy opowieści o Abazigalu liczył na zmiłowanie się jego Boga i zesłanie dobrej pogody. Jakie było jego rozczarowanie, gdy zrobiło się nagle strasznie ciemno. Chmury ? Nie... TO BYŁ rój os ! Gnom zerwał się na nogi i zanim zdążył sobie uświadomić, że trzeba się gdzieś schować z jego rękawicy wystrzelił cień. Cień ? Bardziej płachta, która osłoniła go przed nieprzyjacielskimi owadami. " Jeżeli nie będę więcej pracować nad swoją magią może się wymknąć z pod kontroli..." Wzruszył ramionami i przeczekał niebezpieczeństwo pod płaszczem utkanym z mroku. Pomyślał również, że chowanie się przed niebezpieczeństwem nie jest w stylu Armeshplausta, nawet chciał wyjść z ukrycia, ale zaraz po użądleniu zmienił zdanie.

***

Kiedy wchłonął z powrotem cień okazało się, że nikogo przy nim nie ma...! " Jasne ! Głupcy zostawili mnie i zeszli beze mnie na dół ! Tylko poczekam jak ktoś się zacznie drzeć o pomoc...! " Jak na życzenia ktoś w głębiach świątyni zaczął się drzeć. " Wiedziałem...! Udają, że kim oni są ?! Nikim ! Ot co...! " Złapał za toporzysko i szybkim krokiem ruszył w stronę włazu. Popatrzył w dół.
Kiedyś usłyszał od starego maestra Cressena, który sprawował pieczę nad medykamentami warowni Abazigala, że gdy spogląda się w otchłań ona również patrzy na Ciebie. Potrząsnął głową. Takie rozważania nie należały do Genginkazzona Von Armeshplausta ! Uświadomił sobie, że tam w dole są jego towarzysze, którzy rozpaczliwie potrzebują jego pomocy ! Nie zamierzał dłużej czekać, a potem pluć sobie w brodę za te kilka straconych sekund. Wkroczył do środka.

***

Już zamierzał wejść do komnaty, z której dobiegały wrzaski, ale rozegrało się coś w co nie mógł uwierzyć. Anioł przeprowadził fachową egzekucję na jakimś młodym człowieku. Byli tam wszyscy. Jedni patrzyli z przerażeniem jak Kejsi, inni z bezgraniczną fascynacją, którą gardził u wyznawców mrocznych potęg, jak Charlotte, albo jak Astaroth. Patrzył lodowato, nie miał skrupułów. Kto słyszał o demonie ze skrupułami...?

Cofnął się i zaczął nasłuchiwać. Nie chciał dać się wykryć dlatego stanął za węgłem i raz po raz wyglądał patrząc co się dzieje. Widział Kejsi uderzoną w twarz przez Charlotte, ale nic nie zrobił. To nie był jeszcze odpowiedni czas. Widział Veriona, który bluźnił mową i uczynkiem, ale również nic nie zrobił, zadecydowało to co usłyszał. Wyszeptał pod nosem kipiąc z gniewu...

- Narodziny mrocznej potęgi... - drżąc ze złości wyskoczył z zza rogu - NIEDOCZEKANIE demony...! Możesz zniszczyć cywilizację, zepsuć ludzi, zabić ich...! Ale nie zatrujesz moich przyjaciół !

Złapał topór oburącz. Zobaczył, że Kejsi, Tev i Sathem zaczęli oddalać się korytarzem spojrzał na nich. Miał nadzieję, że mu pomogą, gdyż zdawało mu się, że Kejsi go zauważyła. Popatrzył na wrogów. Czterech na jednego. W dodatku wszyscy dysponowali siłą porównywalną inkwizytorowi. Zrobi to. On, wzgardzony i krytykowany. Tak. Z pomocą Abazigala, nawet tu w ruinach, w których dominują mroczne potęgi jest zdolny do cudów. Wyskoczył do góry wyprowadzając druzgocące uderzenie w klatkę piersiową Astarotha i zaklinając swoją broń egzorcyzmem.

- Wiara i Przyjaźń są chaosoodporne...!
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 14-01-2008, 18:52   #203
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Sprawienie fizycznego bólu swoim jestestwem by powstrzymać Thomasa nie sprawiło mu radości - teraz, gdy demi-anioł zrozumiał potęgę fioletu zasługiwał nie tylko na dalsze istnienie w nowym porządku, który zbliżał się wielkimi krokami ale również na to, by dzięki chaosowi czerpać przyjemność ze swego istnienia. Nie miał najmniejszej ochoty narzucać mu swojej woli - nie chciał powtarzać błędów innych, chaos powinien być symbolem wolności, a nie poddaństwa

- Thomasie, były aniele - powiedział, gdy Azmaer znikł - Nie musisz mi udowadniać, że przyjąłeś chaos do siebie, zwłaszcza w ten sposób. Stałeś się chaosem z mego chaosu, moim synem więc ten, którego chciałeś zabić jest twoim bratem. Gdy powstanie chaos cztery żywioły zostaną skażone, a do skażenia potrzebuję czterech demonów. Jak myślisz, czyim zadaniem będzie skażenie żywiołu ognia jeśli nie tego, który już teraz włada żywym ogniem? Chaos tamtego świata przepełniony był wewnętrznymi konfliktami, rozbity od wewnątrz nie potrafił utworzyć prawdziwej siły. Shabranigdo popełnił błąd nie pozostawiając swojej woli i znikając po prostu w głębinach fioletu. W tym świecie, tak przepełnionym nienawistną siłą bieli chaos musi być silny od środka, dzięki jedności posiadający moc o jakiej bieli się nie śniło. Musisz zrozumieć pojęcie władzy i siły nie wynikającej z brutalnej siły, niesionej wbrew woli żywych - my po prostu niesiemy im dobrą nowinę, szczęście fioletu po wyzwoleniu z kajdan bieli. Musisz zrozumieć czym jest chaos, zanim po ukończeniu go zasiądziesz jako jeden z czterech jego władców.

W tym momencie usłyszał okrzyk gnoma o zatruwaniu przyjaciół i chaosoodporności. Prawie o nim zapomniał w swoim dziele, ale... on nic nie zmieniał. Było już zbyt późno - nawet, jeśli ktoś unicestwi go odrodzi się ze stworzonego przez siebie chaosu. Przeniósł się kawałek w tył, wyjmując szable. Do demonicznych towarzyszy krzyknął

- Zostawcie go w spokoju! Nasz mały przyjaciel chce czegoś ode mnie...

Sądząc po jego słowach Genghi był jednym z tych, których przy tworzeniu nowego porządku miał zamiar usunąć - zbyt ograniczonych by zrozumieć, że stare czasy się skończyły i nadchodzi nowa era - taka, w której brat ruszy przeciw bratu, anioł przeciw aniołowi, a chaos przeciw bieli w walce o nowy ład, o serca i umysły ludzi. Być może cena za wolność istot żywych była ogromna i choćby miał poświęcić siebie w imię chaosu miał nadzieję, że ,,potomkowie" w razie czego dokończą jego dzieło.

Genghiemu przekazał również transem, zanim doszło do starcia

- Nikogo nie skaziłem, oni zrozumieli że lepiej przyłączyć się do zwycięzców niż przegrać. Jeśli chcesz pokonać mnie, musisz pokonać własne słabości więc daj z siebie wszystko
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 14-01-2008 o 21:19.
Blacker jest offline  
Stary 14-01-2008, 19:39   #204
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Thomasie, były aniele - rozpoczął swój wywód Astaroth, który dla Sukuby okazał się być strasznym marudą.

- Ale przyjemny. Nie wypada wypominać czyiś błędów, prawda? - powiedziała telepatycznie do Thomasa i uśmiechnęła się do niego uroczo. Mrugnęła oczkiem i dyskretnie palcami u dłoni musnęła jego rękę tak, że Anioła przeszły przyjemne dreszcze.

- . . . Musisz zrozumieć czym jest chaos, zanim po ukończeniu go zasiądziesz jako jeden z czterech jego władców. - dokończył Demon.

- A ja z największą przyjemnością nauczę Cię tych rozkosznych stron . . . chaosu. - rzekła uwodzicielsko okrążając Anioła i ręką pieszcząc obwód jego talii.

Nagle ni stąd ni zowąd wyskoczył gnom z krzykiem.

- Możesz zniszczyć cywilizację.. - rozpoczął.

- Skoro pozwalasz... - dogryzła szybko Sukuba

- . . . zepsuć ludzi - kontynuował

- Dobry pomysł. - odpowiedziała złośliwie.

- . . . zabić ich...! - ciągnął dalej

- No, skoro nalegasz. - odpowiedziała polerując pazurki o materiał sukni.

- Ale nie zatrujesz moich przyjaciół ! - skwitował.

- Weź daruj, szkoda mi czasu na Tych . . . - niestety nie dokończyła gdyż głos przejął Astaroth.

- Zostawcie go w spokoju! Nasz mały przyjaciel chce czegoś ode mnie... - rzekł.

- No mam nadzieje, że nie cnoty. - odpowiedziała rozkosznie i zignorowała gnoma oraz demona. Ukradkiem zaś zaczęła zaczepiać Anioła. Udawała, że to nie jej dłoń drażni opuszki jego miękkich palców, bawiła się w "zgadnij czego pragniesz?", gdyż uważała, że ona wie lepiej.
Czekała tylko na jego reakcję i inicjatywę, a sama świetnie przy tym się bawiła.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 14-01-2008, 21:41   #205
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Zszokowany tym, co stało się dosłownie przed chwilą nie mógł w to uwierzyć. Wiedział, że to sprawka Astaroth'a i co tu dużo mówić, wkurzyło go to... Cóż, z pomocą przyszła mu Charlotte'a, która pomogła mu jakoś ochłonąć. Uśmiechnął się do niej gdy tu nagle zza węgła wyskoczył Gengi. Zaczął swoją przemowę. No cóż, może kiedyś by go to ruszyło ale teraz?

Między gnomem a demonem pojawił się Thomas, twarzą obrócony do tego pierwszego.
- Więc w ramach przyjaźni opuść topór, Gengi.
Gnom stanął jak wryty, lecz nie opuścił toporu.
- Oszalałeś Thomas, zabiłeś człowieka. I obawiam się, że będę musiał zrobić to samo z tobą jako istotą spaczoną przez chaos.
- Wysłałem go do lepszego świata. Gengi, przyjacielu. Nie zrobił byś tego, nikomu. - odpowiedział.
Spokojnie zaczął zbliżać się do Gnoma. Gdy Gnom był na wyciągniecie ręki Thomas spokojnie rzekł.
- Ty, który nosisz maskę z krwi, unosisz się na tysiącach trzepocących skrzydeł.
W grzmiącym powozie toczącym się w przepaść, podziel światło na sześć części.
Nim Gengi się zorientował sześc trójkątów światła wbiło się w niego, skutecznie unieruchamiając. Anioł z piekła rodem podszedł do swojego przyjaciela i nachylił się nad nim, by szepnąć mu coś do ucha.
- Nie masz szans. Ja i Astaroth byliśmy zawsze sami, teraz tworzymy jedno. Tworzymy taką potęgę, o której nie śniło się nawet Shabranido. - syknął.
Oczywiście tego, co powiedział mu Anioł nikt nie mógł usłyszeć.
Odwrócił się od towarzysza i ruszył w kierunku Sukkuby. Gdy ją mijał złapał ją za rękę i ruszył, wymijając Astaroth'a. Gdy znalazł się jakieś dwa metry za Demonem pstryknął a światła rozpadły sie z trzaskiem, przypominającym łamane lustro. Ruszył z Sukkubą w głąb korytarza zostawiając dwóch przyjemniaczków razem.

Przeszli tak może z pięćdziesiąt metrów, oddalając się od towarzyszy. Nagle Thomas silnym ramieniem przybił (nie dosłownie...) dziewczynę do ściany korytarza. Drugą ręką przeleciał po jej szyi, następnie po policzku i po włosach. Uśmiechnął się.
- Droczyłaś... Oj droczyłaś. - mruknął.
Jego twarz była blisko jej twarzy.
 
Panda jest offline  
Stary 14-01-2008, 23:02   #206
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
.....
* * *
Nagle nadszedł Tev!
- Teeeev! – ucieszyła się Kejsi, uśmiechając się przez łzy. – Myślałam, że... ... Ale przyszedłeś, przyszedłeś, przyszedłeś!!!! – przytuliła się do nogi potężnego tygrysa.
Zerknęła na rzekę.
- Mam pomysł! – wyznała. – Zamrożę tę rzekę i przejdziemy po lodzie! A jeśli nie uda się jej zamrozić całkiem, może chociaż powstanie więcej kry i przeskoczymy jakoś na drugą stronę! Nawet ze skrzydłami nie uniosłabym cię, jesteś z duży!

Kejsi pochyliła się ostrożnie i zamoczyła przednie łapki w lodowatej wodzie.
- Światło, które swym spojrzeniem topisz najgrubszy lód, blasku księżyców, który tchnienie zamrażasz, co powstało jako woda, niech zawsze nią będzie, wysłuchaj mnie, spraw, aby po tej wodzie dało się stąpać!!!!

[wieść od MG]
Rzeka, zgodnie z kierunkiem przepływu wody, zaczęła gwałtownie pokrywać się warstwą lodu, w której utkwiły gotowe już fragmenty kry. Zdążyłaś wyciągnąć ręce z wody, zanim całą rzeka stała się lodowym chodnikiem. Masz wrażenie, że lód jest gruby, no ale... wiadomo jak bywa z lodem – może się zarwać XD

- Udało się! jest przejście!!!
Nagle Kejsi usłyszała echo krzyków Genghiego. Więc jednak, gnom był po tej dobrej stronie! Lepiej późno niż wcale!
- To Genghi! – zawołała. – Genghi został sam z demonami! Tak nie powinno być, nie powinno, nie! – zakręciła się w miejscu i pognała w drogę powrotną, do Wielkiego Inkwizytora!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 15-01-2008, 14:13   #207
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
***
Kiedy Charlotte uderzyła otwartą dłonią Kejsi w twarz, Sathem warknął i wycedził przez zęby:
- Nikt... nie... będzie... atakował... nieprzygotowanej... chimery... - poczym podniósł rękę i miotnął kulę ognia wielkości pięści prosto w twarz sukuby. Niestety, sukuba razem z Aniołem zdeportowali się tuż przed kulą.
***

Atakowanie go bez konkretnej przyczyny na statku - to mógł zrozumieć. Haniebny atak od tyłu i przywiązanie go do drzewa łańcuchem jak jakiegoś jeńca - to również mógł zrozumieć. Ale żeby nastawiać się do walki z małym gnomem? Teraz demon przesadził. Nie zważając na to, że Kejsi i Tevonrel pobiegli korytarzem i na to, że zaczyna robić się piaskowy, wilk przygotował się do walki. Przekształcił się w tego samego wilka co podczas walki z jeźdźcami, tyle że jego ogon, łapy i końcówki uszów zaczęły zajmować się ogniem!



Kto znał Sathema wiedział, że w ten sposób wilk łączy kilka swoich umiejętności, aby stać się jeszcze groźniejszym dla przeciwnika. Nagle z każdej z płonących końcówek zaczęły odrywać się pojedyńcze płomienie, które zaczęły fruwać wokół ciała Sathema zostawiając czerwone smugi za sobą. Wyglądały jak małe komety.

Wilk coraz bardziej pokrywał się ogniem, aż w końcu całkowicie się nim objął. Teraz każde dotknięcie wilka lub przez wilka skutkowało poparzeniem lub rozprzestrzenieniem się ognia na szaty. Lecz przed samym atakiem, Sathem popatrzył na potencjalnych wrogów. 3 na 2. Niewesołe proporcje. No to trzeba je troszeczkę zrównoważyć...

Wilk zaczął kręcić się w kółko. Wyglądało to jakby chciał złapać swój ogon. Lecz nagle, od niego zaczął urywać się ogień. Po kawałku, coraz szybciej, aż w końcu przed Astarothem, Thomasem i Charlotte pojawiłu się 2 ogniste kręcące się kule. Z każdej z tych kul zaczęły znowu odłamywać się kolejne części, po czym z 2 kul zrobiły się cztery. Te cztery kulki zaczęły biegać między sobą, dezorientując przeciwników która kula kiedy została stworzona. W pewnym momencie wszystkie kulki przestały wirować i przed wami stały 4 wilki, identyczne z Sathemem, którego nie dało się odróżnić od pozostałych! Wszystkie ustawiły się w rzędzie przed napastnikami, po czym jak gdyby ktoś im dał znak, rzuciły się na Charlotte.
~~To za Kejsi~~ pomyślał Sathem atakując sukubę razem ze wszystkimi.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 15-01-2008 o 17:42.
Amman jest offline  
Stary 15-01-2008, 16:38   #208
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdy doszedł, spotkał się z ogromnym entuzjazmem Kejsi:
-Teeeev! Myślałam, że... Ale przyszedłeś, przyszedłeś, przyszedłeś!!!! Mam pomysł!. Zamrożę tę rzekę i przejdziemy po lodzie! A jeśli nie uda się jej zamrozić całkiem, może chociaż powstanie więcej kry i przeskoczymy jakoś na drugą stronę! Nawet ze skrzydłami nie uniosłabym cię, jesteś z duży!-mówiła z entuzjazmem Kejsi, a jemu zrobiło się żal tego, że już niedługo przestanie go lubić. Chimera zamroziła rzekę, tworząc lodowy pomost, ale szybko zawróciła, stwierdzając, że Genghi jest sam.
Tak, bardzo dobrze-pomyślał, a kiedy dziewczyna zniknęła, zawołał:
-Verionie! Czy mnie słyszysz Demonie?! Jeżeli tak, to mam do ciebie kilka pytań zanim zdecyduję o czymkolwiek!-po chwili namysłu wydarł się na całe gardło. Nie musiał długo czekać, gdyż już za chwilę pojawił się, jakby leżał na niewidzialnym hamaku przy drzwiach po przeciwnej stronie rzeki.
-Oh my, really?-zapytał.
-Taak, właśnie o to mi chodziło-powiedział niskim, chrapliwym głosem, chowając Asetha do pochwy i sprawiając, że dodatkowe ręce skurczyły się, aż w końcu zniknęły.
-Skaziciel żywiołu powietrza powiadasz... Jaki był powód tego czynu? Wyjaśnij mi to...-dodał po chwili namysłu.
-Hm? Jaki był powód, że Rion skaził żywioł powietrza?-uśmiechnął się, zamykając oczy.
-Tak. Na czym to polega?
-Widzisz, Rion nie pochodzi stąd. W tamtym wymiarze chaos dominuje, i to chaos stworzył żywioły, w sensie posiadł energię, którą one dysponują, którą mają w sobie. Każda materia powstała z energii emitowanej przez gwiazdy, każda materia ma tę energię w sobie. Jeśli nie możesz czerpać z samego źródła światła, możesz czerpać energię z żywiołu. Demony, które muszą manifestować się w świecie realnym potrzebują energii, bardzo potrzebują i wspierają swój chaos energią żywiołu. Demon ognia czerpie z ogniska energię, może też łatwiej opętać ognisko... yhym demony potrafią opętać przedmioty. Potrafią opętać wszystko, poza żywiołem wody i ognia już teraz, niestety. A to dlatego, że Gaav, skaziciel ognia, i Rashaart, skaziciel wody, zginęli z rąk Phibriza, pana dusz. Lorda Astarotha. Demony, których Lord poległ, tracą zdolność opętywania. Nadążasz? Dlatego ogień i woda to w tamtym wymiarze świete, czyste żywioły-wyjaśnił.
-Jasne-warknął, w sensie dosłownym, Tevonrel, lecz nie był to warkot agresywny.
-Czy czysty żywioł nie jest silniejszy od skażonego?
-W tym wymiarze wszystkie są czyste. Wszystkie mają tę samą energię. Zawsze. Nieskażone są po prostu nieprzydatne dla demonów. Nie jesteś demonem. W tym świecie wojownicy łączą się z żywiołami tak jak demony w tamtym. Czerpią z nich energię, do tworzenia czegoś na kształt zaklęć. Mogą się nimi leczyć, uzupełniać własne ubytki energii energią żywiołu. Generalnie to tylko dodatek do ich umiejętności. Do ich wiary w Biel i jej siłę-rzekł Verion, a Rakszasa w odpowiedzi zaśmiał się lodowato.
-Widzę, że jeszcze mało o mnie wiesz Verionie. Czy wiesz czym jest Rakszasa?-zapytał.
-Nie zdziwię się, jeżeli wiedza ta nie będzie dostępna tobie, ponieważ pochodzę z innego świata, świata, w którym fiolet jest nazywany ciemnością, mrokiem, czernią. Jest to świat, w którym Wampiry są na porządku dziennym... a raczej nocnym-wyjaśnił nie dając Demonowi szansy odpowiedzi, po czym przewał i znowu zaśmiał się
-Oh my naprawdę?-otworzył ze zdziwienia jedno oko.
-Nie mam nic przeciwko wampirom i mrokowi, powiedz tylko gdzie widziałeś w tym wymiarze fioletową czy mroczna gwiazdę, hm?-zapytał Verion, a Tygrys zastanowił się na chwilę:
-Nie widziałem, ale z tego, co wiem kolorem chaosu jest fiolet, nie mylę się?
-Są fioletowe, bardzo mocno fioletowe;3 kiedy był mniej, ciągle spalali mnie na stosie-odrzekł, przeczesując palcami włosy.
-Nieistotne... Czy wiesz, że mam w sobie z Demona więcej niż ci się wydaje?
-To miło. ILE go jest?-zapytał, zamykając oczy, a Rakszasa zaśmiał się ponownie, lecz podczas spotkania ani razu nie był to śmiech szczery.
-Cały "ja" wewnętrzny-odparł.
-Nie widać. Chociaż sama zła dusza to już pierwszy krok do chaosu-uśmiechnął się z rozbawieniem, a w miarę kończenia zdania jego uśmiech stawał się znaczący i niepokojąco.
-Kiedyś byłem człowiekiem i to właśnie po nim odziedziczyłem materialną część mojego "ja", która jest dobra. Nie ukrywam, że często odzywa się we mnie dobry człowiek, ale ataki szału są przejawem mojej nie koniecznie dobrej natury. Dzięki temu nie cierpię przy zetknięciu z bielą ani z chaosem. Nie potrzebuję też energii tak jak wy, a kiedy będę na szczycie hierarchii będę posiadał zdolności zarówno Wampirów jak i Demonów. Teraz wiesz już kim jestem-powiedział tajemniczo, udając, że nie zauważył uśmiechu Demona.
-Cóż. Wiedz jednak, że jakikolwiek szczyt to będzie, nie będzie to szczyt hierarchii demonów. Miło poznać taki ewenement. Mieszanka wampiryzmu i demonizmu, cóż, spotkałem tylko jedną istotę silniejsza od demona czystej duszy. Zresztą nieważne. Nie dyskutujemy przecież jako rywale w walce o władzę, hm? Czy coś konkretnego cię do mnie sprowadza?-powiedział Verion, a Tygrys uśmiechnął się. Miało to znaczyć "jeszcze się przekonamy" i było adresowane do słów o mieszance silniejszej od Demona.
On nie rozumie, że nie jestem mieszanką, jak Centaury, ale przynajmniej dwoma istotami scalonymi w jedno-pomyślał, odwracając wzrok.
-Nie, nie potrzebuję władzy, potrzebuję siły i mocy, jednakże nie jestem pewien co mi to może zagwarantować, chaos, czy biel... Jako, że tymczasowo jestem tutaj, nie mogę zaprzestać swojego dążenia do potęgi, a coś czuję, że zabawię w tym dziwnym świecie dłużej niż mi się wydaje-rzekł Tevonrel.
-Do innego raczej sie nie wybierzesz. Potęga to rzecz względna. Zależy względem kogo chcesz być potężny-tym razem to Verion się zaśmiał.
-Wybiorę się, oj wybiorę, ale na razie muszę zyskać ku temu predyspozycje. Chcę stać się potężny względem tego, co istnieje...
-Urocze założenia. Jak na śmiertelnika. Że też Słonko potrafiła stworzyć coś tak niegrzecznego. Słodkie, yhym-ponownie zaśmiał się, otwierając jedno oko.
-Odbiegliśmy od tematu. Czy żywioł skażony ma taką samą siłę jak nieskażony?-zapytał.
-Oczywiście, każdy żywioł tutaj ma tę samą moc-odrzekł Demon.
-Długo zamierzasz gościć w tej świątyni? W jakim celu tu zajrzałeś? Oh my, wysypka-powiedział, pokazując jego ramię.
--Słonko? Chyba nie rozumiem... nie ważne, nie wiem jak długo będę tu przebywał, to się zobaczy, a cel wejścia, byłem trochę zły. Co? Jaka...? Musiałem się ubrudzić-powiedział, przechadzając się wzdłuż brzegu, po czym kompletnie nie zwrócił uwagi na plamkę.
-Słonko, Almanakh, wojowniczka światła, czy jak ją zwą-odpowiedział na pierwsze pytanie.
-Cóż, to nie jest wiatynia zadumy, ani "odzyskiwania spokoju", więc złości się tu raczej nie pozbędziesz-rzekł do uwagi o łagodnym nazwaniu jego wściekłości, ale Tev wcale nie przybył tu się jej pozbywać.
-Yhym, najwyraźniej-uśmiechnął się rozkosznie, odnosząc się do uwagi o plamce.
-Przychodzę z czymś jeszcze... Do tej pory byłem neutralny i dalej taki pozostanę, do czasu, ale w ramach przetestowania chaosu i jego możliwości proponuję sojusz. Myślę, że jesteś najlepszym przedstawicielem chaosu, jakiego do tej pory spotkałem, a z braku silnego przedstawiciela bieli, nie mam z kim zawrzeć takiego sojuszu... Co ty na to?-zapytał Tygrys, patrząc na Demona wprost.
-Hm... Oczywiście, że jestem najsilniejszym przedstawicielem chaosu, jakiego masz szansę spotkać. Jestem Kiharą Riona, a Riona, ani Shabranido, stwórcy Riona, tu nie ma. Jest to jednak zły... baaardzo zły i niebezpieczny moment na sojusz. Chyba że słowny. A na czym ów sojusz miałby polegać?-zapytał.
Ja decyduję o tym czy moment na sojusz jest dobry. Gdyby był zły, nie wybrałbym go, a im mniej odpowiedni dla ciebie, tym lepiej dla mnie-pomyślał, ale nie powiedział, gdyż wiedział, że wtedy z sojuszu będą nici.
-Pokażesz mi całą siłę jaką dysponuje chaos, jednocześnie pozostawiając mnie takim, jakim jestem teraz, a w zamian ja mogę, w późniejszym czasie, pozbyć się tego twojego... Riona? Tak, jego, ale on jest Demonem. Będziesz musiał mi pokazać jak się zabija Demony... Domyślam się, że za nim nie przepadasz, jak wynika z tego, co o nim mówiłeś...-powiedział śmiało bez ogródek.
-Aha, i bym zapomniał, nie zrobisz krzywdy jej, nie ważne jaki miałaby mieć wymiar i dla kogo. Taka moja ludzka słabostka...-dodał Tev, wskazując na korytarz, w którym zniknęła Kejsi, a Verion wybuchnął śmiechem, zaczynając lewitować głową w dół.
-Oh my, przepraszam-chichotał dalej, odwracając się głową do góry i stając na lodzie.
-Nie boję się Riona, nie ma go tutaj. Został za Bramą, która osobiście zamknąłem mu tuż przed nosem, a nawet jeśli jest tutaj i ukrywa się, mam kogoś, kto mnie obroni, aczkolwiek jesteś bardzo chaosogenny, być może byłbyś przydatny w naszych szeregach. A, ona... Nie mogę jej skrzywdzić. Was również. To wola mojej drogiej Słonko. Inaczej... dawno bym was wszystkich pozabijał, hm?-uśmiechnął się uroczo, patrząc Tevonrelowi prosto w oczy. Tygrys bez problemu wytrzymał spojrzenie, mówiąc:
-Wcale nie uważam, że się go boisz, gdyż nie zwykłem obrażać kogoś, z kim chcę zawrzeć sojusz. Inna sprawa to taka, że nigdy nie obrażaj Rakszasy, ani nie groź mu śmiercią. Staje się nieprzewidywalny i nawet kiedy uważasz go za przyjaciela, za zniewagę wbije ci ostrze w plecy, uprzednio dowiadując się w jaki sposób zabić. Bardzo, bardzo podstępne stworzenia. To jak będzie z tym sojuszem?-mówił jak gdyby nigdy nic, a Verion zamknął oczy i zniknął.
Nagle pojawił się tuż przed Rakszasą, ale ten ani drgnął. Spojrzał tylko na Demona i stwierdził z powagą:
-Muszę się tego nauczyć. Bardzo ułatwia życie.
-Sojusz?-wyciągnął łapę do Demona.
-Oj tak, aby ujrzeć siłę jaką dysponuje chaos, obserwuj dobrze Astarotha. Być może będę mógł pokazać więcej. Ymmmm, sojusz, sojusz.... Kiedy ostatni raz zawarłem z kimś sooooojusz, hm.... A, co mi tam... a, co mi tam-podał Tygrysowi rękę, którą ten uścisnął.
-W takim razie chcesz, bym się pozbył tego Riona?-zapytał, drapiąc się po plamach.
-Ekhym... generalnie....NIE, chyba nie słuchałeś uważnie, hm? Gdyby Rion zginął... straciłbym możliwość zakażania chaosem, hm? A tego... nie chcemy... prawda...?-mrugnął jednym okiem.
-Prawda, warunki sojuszu zostałyby nie dotrzymane, gdyż nie byłbyś w stanie pokazać mi całej siły chaosu, a tego byśmy z pewnością nie chcieli-powiedział chłodno.
-To właśnie problem bycia śmiertelnym, ale dla CIEBIE to przecież drobnostka, hm?-wskazał na plamy, po czym zniknął.
-Śmiertelny? Już nie długo, wiek, może dwa, cóż to jest dla wieczności, ale na pewno będę nieśmiertelny-materialny, w przeciwieństwie do Demonów...-powiedział, ale nie wiedział czy Demon go usłyszał, szczerze mówiąc nie wiele go to obchodziło. Wzruszył ramionami, po czym przeszedł przez most, stając przed drzwiami. Miał zamiar spróbować zniszczyć drzwi Ilonthem lub Asethem, a w przypadku niepowodzenia chciał zaryczeć, licząc na chociażby uszkodzenie drzwi, po czym ponowiłby próbę zniszczenia ich.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 15-01-2008, 17:40   #209
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Anioł mijając dziewczynę trącił jej dłoń i delikatnie ujął ją, jakby pragnął przyciągnąć ją siłą umysłu, a nie fizyczną tężyzną.
Charlotte dała się ponieść, wręcz bez oporu poszła za Aniołem, który pewnym siebie krokiem prowadził ją przez korytarz.

Milczał. Sukuba nie lubiła całkowitego milczenia. Cisza napawała ją pustką, pustka niepewnością, niepewność obawami, a obawy . . . ciszą.
O czym on teraz myśli? Co i w jaki sposób odczuwa? W końcu, zmienił się, więc tego rodzaju pytania krążyły po skołatanych myślach Diablicy.
Gdy przymilała się do niego po raz pierwszy spojrzał na nią z góry lodowatym wzrokiem i odepchnął. Powiedział, że następnym razem, zabije ją. Kolejna próba oswojenia Anioła skończyła się na pocałunku, którego On w ogóle nie chciał. Gardził nim i brzydził. A mimo to uratował ją wtedy, pomógł jej.
Zupełnie tak, jakby przeznaczenie kazało im się chronić, tolerować pomimo tak okrutnych różnic. Ale nie było mowy o przeznaczeniu. Bo czy istnieje coś, w co nie pokłada się najmniejszej wiary? Chyba, że wiara jest materią, której się nie czuje. Lecz czym wtedy są uczucia?
Znała uczucia, ale to były dawne czasy. Tak dawne, że jednak zbyt bliskie.

Na szczęście jej myśli przerwał gwałtowny gest Anioła, który pchnął ją lekko na ścianę i przywarł do jej ciała. Musnął dłonią jej szyję, policzek. Wsunął rękę we włosy, gładząc delikatnie ich żywy ogień, który przyciągnął go tu.
Zbliżył swą twarz bliżej, niewinnie przeszukując głębie zieleni jej oczu.

- Droczyłaś... Oj droczyłaś. - mruknął.

- Wydawało Ci się, kochanie - szepnęła kusicielsko akcentując dźwięczne głoski, które napawały jego ciało rozkosznymi dreszczami.
Położyła dłoń na jego klatce piersiowej jakby chciała go od siebie odsunąć. Miała nadzieje, że w ten sposób zrozumie to Anioł. Poczuje się odepchnięty mimo iż wcale tak nie było.
Niespiesznie, gładząc niewinnie jego tors, błądziła przez chwilę opuszkami palców po jego białej koszuli, po czym zsunęła delikatnie rękę niżej zatrzymując ją na jego talii.
Przeleciał ręką po jej dekolcie, policzku. Jego twarz była już bardzo blisko jej twarzy.
- Skoro tak mówisz. - uśmiechnął się zadziornie.
Obrócił się miał już ruszyć dalej korytarzem, jednak Charlotte złapała go za rękę i przyciągnęła do siebie.
Jedną nogą objęła jego biodro, wolną dłonią przyciągnęła jego twarz do siebie.

- No, może troszeczkę - rzekła urokliwie i językiem nawilżyła jego rozwarte, gorące wargi. Spojrzała niewinnie w jego pożądliwe oczy i uśmiechnęła się kusicielsko.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 15-01-2008, 18:16   #210
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
this...is.... SPAAAA errr TJT !!!!!

- Na pewno?
- Tak.
- NA PEWNO...?
- Tak – uśmiechnęła się z wahaniem.
Valgaav zerkał na nią złotymi smoczymi oczami, z typową dla siebie, gorzko-kwaśną miną.
- Wiem, jaki był, lecz nigdy mnie nie skrzywdził.
- I nie skrzywdziłby? Masz tę pewność?
- Tacy Jak On nie znają pewności, nie są stali, to dzieci chaosu. On sam nie wie, jakby się zachował.
- Gdyby?
Westchnęła z zagubieniem.
- Nie boję się go – rzekł z naciskiem Valgaav. – Nie boje się z nim walczyć i ginąc w walce z nim, gdybym tym poświeceniem uwolnił ciebie i ten świat od niego.
- On nie jest klątwą tego świata, Valgaav, on jest jego częścią. Tak jak my wszyscy. Zmienił się.
- Zmieni się znowu – ostrzegł. – Co wtedy zrobisz?
- To, co będę musiała. To, do czego zostałam stworzona. On o tym wie – zamilkła i ze zdumieniem spojrzała gdzieś w dal, w nieistniejącą pustkę.

Wiara i Przyjaźń są chaosoodporne...!

- Hm...? – Valgaav zdziwił się jej milczeniem.
Słonko spojrzała na swe dłonie. Czuła ciepło dobrej duszy. Słyszała jej wołanie.
* * *

Kejsi;
Kejsi przyglądała się lodowej jaskini i rzece z płynącymi krami. Wyjęła z torebki liść babki i przyłożyła do podrapanego przez Charlotte policzka. Łzy nadal kapały jej z oczu. Nie mogła uwierzyć, że Almanakh została zabita przez demona! Usłyszała nagle śmiech i po przeciwnej stronie rzeki zobaczyła znów tego w czerwonej koszuli!
- TY...!!! – warknęła, wściekła.
Miał zamknięte oczy. Uśmiechnął się i kiwnął na nią ręką, zapraszając ją do siebie.
- Dlaczego to zrobiłeś!? Dlaczego zabiłeś Lavendera i Almanakh!?
- Nie słyszę;3 – uśmiechnął się drażniąco.
- Ogłuchłeś nagle?!
- Oh my, nie, demony nie słyszą pytań zaczynających się od słowa „dlaczego” ;3
- Z jakiej racji!?
- A to też „dlaczego”, tyle że ujęte inaczej XD – buchnął śmiechem.
- Czego od nas chcesz!?
- Niczego. To wy przyszliście do mojej świątyni;3
- I zrzucimy klątwę, którą tu rzuciłeś! – pogroziła zaciekle Kejsi.
- Najpierw zrzućcie ją z siebie;3 – poradził, wskazując plamy na jej rękach.
- Zapłacisz za wszystko! Światło spali mrok, który cię stworzył!
- Jak dotąd nie zrobiło tego;3 Spytasz dlaczego?;3
- Dlaczego!?
Verion buchnął szczerym śmiechem.
- Ja się nie poddam! – cedziła Kejsi przez łzy. – Nigdy!
* * *
- Verion...?
- ^__^’’’’ Tak?
- Co ty… robisz…?
- ^__^; Ta kotka, chimera, Kejsi.... kiedy tylko usłyszała moje imię, wyzwała mnie od zabójcy Almanakh! ^__^’’’ Beczy cały czas od tamtej pory!
- Wiem. Słyszę jej ból.
- Słonko, jestem Kiharą Riona...! Nie umiem pocieszać małych płaczących dziewczynek! ^__^”
- Powiedz jej prawdę.
- Nie uwierzy mi.
* * *
- Errr... słuchaj ^__^’ Nie zabiłem Almanakh. Kłamałem. Jestem dobrym kłamcą, przyznaję, yhym;3
- ŁŻESZ!!!! – wydarła się Kejsi. – Gdyby żyła, zgładziłaby cię!!!
- Niekoniecznie;3
- Co masz na myśli!?
- Widzisz, ona i ja... errr... my...ymmmm....? *^__^* .....eeee....? XD Jesteśmy....?... Przy... jaaaaciółmi ^__^ Właśnie ;3
- ŁŻEEEESZ!!!! – wrzasnęła Kejsi. – Ty plugawa bestio jak śmiesz mówić coś takiego!?!? Tak oczerniać wojownika światła, ty pomiocie fioletu, ty wywłoko chaosu, ty odpadku Shabranido...!!!! – Kejsi szukała czegoś, czym mogłaby rzucić w demona.
- Odpadku Shabranido....? ^__^’’’ – Verion, szczerze zakłopotany, podrapał się po głowie.
- Nie ukryjesz się dłużej w tych murach, bo my zdejmiemy klątwę, i zginiesz, zginiesz marnie!!!
- Ale...
- KŁAMCA, MORDERCA, ZBÓJ, WYPLUWKA FIOLETOWYCH MGIEŁ...!!!!
- Wy...pluwka....? ^_^’’’ – Verion westchnął ciężko i zniknął.
* * *

Genghi; NO NIE! >_< Plugawy chaos panoszy się wokół, a tfu!!! Nie do końca jesteś pewien, czy Astaroth opętał Thomasa wbrew jego woli, czy też Thomas, zaskakująco spokojny i zrelaksowany... poprosił go o opętanie...? Nie, to byłoby po prostu CHORE! >_< Przychodzi anioł do demona: część, piękną pogodę dziś mamy, nieprawdaż...? To jak, może mnie opętasz...? Tfu tfuuuu SKANDAL! >_< Wielki Inkwizytor, Pierwszy Topór Lorda Abazigala nie będzie tego tolerował!!!
Łapiesz za wierny topór i ruszasz bojowo na Astarotha!

Astaroth; huh. Znowu „inkwizytor”. No tak. Wiadomo. Kolejne dziecko bieli. Chwytasz za szable i posyłasz ostatnią dyplomatyczną wiadomość.

Sathem... Zamieniasz się w płonącego wilka!

Astaroth;... dwóch? Pfeh. Zachowujesz kamienny wyraz twarzy, uśmiechasz się drwiąco półgębkiem do Sathema. No, to dawaj, śmiało!

Genghi: A-HA, że niby Thomas przyłączył się do Astarotha?! Dobre sobie!!! Atakujesz, kiedy nagle... przed tobą zjawia się... GENGHI! OO’’’ Wyrasta dosłownie spod ziemi i... to Genghi! OO’’’ Twoja idealna kopia!!!!!!!!! OO’’’ Przystanąłeś, zdezorientowany zupełnie. Twoja kopia złapała za topór i pogroziła ci nim oO’’’

* * *
Narodziny mrocznej potęgi... NIEDOCZEKANIE...!!!!

- Verion?
- Tutaj, Słonko;3 Jestem w świątyni i mam na nich oko.
- O czym on mówi...? Genghi, Wielki Inkwizytor.
- Pewnie znów o Abazigalu...;3
- Nie. Narodziny mrocznej potęgi. Jak to wyjaśnisz?
- Errr....? ^__^’’’ Aaaa, wiem!;3 Astaroth stał się ostatnio Mazenda, yhym, zapewne o to chodzi ;3 Ah, jak te dzieci chaosu szybko dorastają...!XD
- Wyczuwam energię dusz Astarotha i Charlotte. A ten trzeci?
- Trzeci, Słonko?...
- W świątyni przybycia są trzy istoty z chaosem w duszy.
- Oh my, really? – Verion mistrzowsko udał zdumienie. – Jeden z Valgaavowych uciekinierów śmiał zawitać w moje progi?
- Nie wyczuwasz go?
- W tym miejscu chaos jest wszędzie, Słonko, a ja, odzwyczajony, czuję się troszkę przytłoczony odcieniami fioletu w tej chwili – dodał smutnie. – Wskaż mi łajdaka, Słonko, a znajdę, dopadnę, i rozerwę na fioletowe strzępki, yhym;3
- Znajduje się tam, gdzie Astaroth i Charlotte. Tuż obok nich!
- Znam zasady; tych dwoje, i ani demona więcej;3 Obiecałem, pamiętam, szanuję wyższość Bieli w tym wymiarze i nie chcę, żebyś smuciła się oglądając panoszące się tu fioletowe śmieci;3 Niezwłocznie wyruszam aby usunąć intruza.
- Bądź ostrożny!
- ...
- ...
- ....^_^’’’’’
- Co się stało?
- ....nie... mogę... go znaleźć...;( Przysięgam, wokół jest fioletowo, a ja jestem zmęczony po tej całej przygodzie z zamknięciem Bramy!;( Ale to nic, Słonko!;3 Użyję tradycyjnych metod przemieszczania się; pobiegnę, dorwę drania, i...!
- Ja go widzę.
- Wyraźnie?
- Tak.
- Więc go zabij! – kiedy to powiedział, poczuła ulgę.
Wahała się nieco, sądząc, że Verion próbuje oszczędzić demonicznego pobratymca.
- Jeśli zdołasz, Słonko, zamorduj drania. Tylko uważaj, Astaroth i Charlotte są w pobliżu, strzelaj celnie i smiertelnie!;3 Zaczekaj, spojrzę na całą sprawę oczami Charlotte, zdradzę ci dokładną lokalizację celu;3 ...O! Świetnie się składa-Genghi właśnie wykrył drania swoim trzecim inkwizytorskim zmysłem, i zaatakował go swoim świętym Abazigalskim toporem!;3

* * *
Genghi; ŁAH! O_O’ umykasz przed własnym toporem znaczy przed toporem twojej kopii!!!!!!!!!! O_O skandal! -_- Jakoś tak... nieprzyjemnie zabijać samego siebie! OO’’’

Astaroth; „To zaboli” – usłyszałeś nagle od Veriona. Topór Genginkazzona Von Armeshplausta zahuczał naraz oślepiającym, czysto białym płomieniem.

Genghi; HA!!!!!! XD Fear the power of Abazigal!!!! XD Z otrza twojego topora strzelił naraz niematerialny, biały płomień, pod sam sufit świątyni!
* * *

Wiara i Przyjaźń są chaosoodporne...!
Oczywiście, że są. Almanakh nie mogła zaprzeczyć, ani zignorować wezwania. Egzorcyzm był powołaniem się na moc dobra, moc Bieli. Moc Oka Światła również była tutaj do dyspozycji, i Almanakh nie zamierzała jej szczędzić.
* * *

Genghi; Na widok białego płomienia czujesz się, jakby wstąpił w ciebie duch samego Abazigala! Dzika szarża i cios z bara – twoja kopia fajtnęła do góry nóżkami!

Astaroth; .....!!! Gaaah znowu! -_-# - biały blask oślepił cię, znalazłeś się pośród białej pustki, białej nicości! Nerwowo rozglądasz się na wszystkie strony; słyszysz kroki, słyszysz, że Genghi biegnie ku tobie, ale nie masz pojęcia z której strony się zbliża! Machnąłeś odpędzająco szablami, czekasz...

Genghi; Astaroth sprawia wrażenie oślepionego!...Atakujesz....!!!!!!! Kątem oka zauważasz, ze twoja kopia wstała z ziemi i wycelowała ci w plecy z kuszy!!!! X_X

- ZOSTAW GOOOOOOO!!!! – piskliwy wrzask Kejsi odbił się wokół głośnym echem!!!!!!!!

Charlotte, Genghi, Thomas;
Kejsi wskoczyła na kopię Genghiego, odpychając go siłą rozpędu w bok, na ścianę. TIIIING! – kusza wystrzeliła, bełt pstryknął o ścianę, złamał się. Kejsi, uczepiona zawzięcie kopii gnoma, obróciła mu hełm „tyłem do przodu” – biedny Genghi-bis nic nie widzi! X_X I drapie go, drapie, drapie – gryzie, gryzie, GRYZIE! Okłada mokrymi łapkami po głowie, wołając:
- Światło, które swym spojrzeniem topisz najgrubszy lód, blasku księżyców, który tchnienie zamrażasz, co powstało jako woda, niech zawsze nią będzie, wysłuchaj mnie, spraw, aby ta woda zamarzła!!!!
No i zamarzła. Przytwierdzając całkiem skutecznie obrócony hełm kopii gnoma do jego łepetyny ’’’’

Genghi; ATAAAA...k....?!

Charlotte, Genghi;
Między gnomem a demonem pojawił się Thomas, twarzą obrócony do tego pierwszego.
- Więc w ramach przyjaźni opuść topór, Gengi.
Gnom stanął jak wryty, lecz nie opuścił topora.
- Oszalałeś Thomas, zabiłeś człowieka. I obawiam się, że będę musiał zrobić to samo z tobą jako istotą spaczoną przez chaos.
- Wysłałem go do lepszego świata. - odpowiedział.
Spokojnie zaczął zbliżać się do Gnoma.

Genghi; wokół ciebie pojawiło się 6 lewitujących świateł! ....że co...?! ’ łah, nie możesz się ruszyć!....

* * *
- Odpuść, Słonko. Odpuść. Thomas i Charlotte odchodzą. Odpuuuuśc...
* * *

Genghi; Płomień na twoim toporze zgasł! ;(
Światła znikają, kiedy Thomas i Charlotte odchodzą w głąb korytarza.

Astaroth; ...no, wizja wróciła, znów jesteś w korytarzu świątyni. Sam na sam z Genghim, Wielkim Inkwizy... Na chaos, Kejsi okłada gołymi pięściami kopię gnoma! OO;’ Czy ona....?! -_-

Sathem; Charlotte i Thomas próbują zbiec! Ruszasz w pogoń! Gnasz korytarzem, jako wilk, zwinnie i syzbko, ze swoją onista watahą czterech wilków. Z daleka dostzregasz w prostym korytarzu sukkubę i anioła. Zajęli są wyłącznie sobą i obściskują się romantycznie... flergh o_o Jasne – opętac anioła, uderzyc małą chimerkę i oddac się rozpuście. O nie, nie ma tak dobrze!

Charlotte; Kiedy usłyszałaś wściekle warczenie, było już za późno. Kskupiona na Thomasie, kątem oka dostrzegłaś płomienie. Palący się... wilk?!

Charlotte, Thomas, Sathem; Sathem skoczył z rozpędu i sięgnął lewego ramienia sukkuby, ubijając się w nie zębami. Towarzyszące mu wilki rzuciły się zgodnie na ofiarę. Jeden ugryzł sukkubę w prawą nogę, drąc suknię i szarpiąc, przewrócił Charlotte. Kolejny wepchnął się masywnym, płonącym ciałem między sukkubę a Thomasa. Zdezorientowany upadły anioł stracił równowagę i wpadł plecami na ścianę, a jego ubranie zajęło się ogniem! OO’’
Charlotte oblegana przez pięć warczących wściekle, szarpiących i kąsających gdzie popadnie wilków miota się na ziemi, początkowo totalnie zdezorientowana, krzyczy i próbuje je jakoś odpędzić.

Astaroth; hm! Genghi i Kejsi. Musisz chyba kucnąć do tej walki.... XD

Genghi; ...Z płomieniem czy bez, z wiarą, do ataku!....
* * *
- TERAZ! JUŻ!!!
* * *
Astaroth; Genghi nadal podskakuje?! [i to dosłownie – jesteś wysoki, a on najwyraźniej chce trafić cię w pierś!XD] Przyjmujesz chwilową niematerialność i.... i.... Topór gnoma z chrzęstem wbija się w twój tors!... O_O

Genghi: .....! W ostatniej sekundzie ostrze topora zapłonęło znów białym ogniem! Z całym impetem wpakowałeś topór w mostek parodyjnie zdumionego Astarotha. Demon wypuszcza jedną z szabli z ręki; z brzdękiem upadła na podłogę.

Astaroth; ....jakim...cudem...on...?! Nie widzisz nic poza otaczającymi cię zewsząd falami białego ognia.
„Nie ruszaj się” – głos Veriona.
„Ivjiiiidjiia hapsen….”
„Nic nie rób, bo Biel cię zabije. Po prostu NIC nie rób”.
* * *
- Padł.
- Yhym;3 Nieustraszony Genghi zgładził demona własną wiarą! Jestem pod wrażeniem;3 lubię go;3 dał mi buty, kiedy bolały mnie nogi, wiesz, Slonko?;3
- Ast...
- Astaroth i Charlotte uszli bez szwanku. Masz celne oko;3 Jak sytuacja? Mam już wracać?
- Valgaava już tu nie ma jeśli o to pytasz.
- A zatem wrócę póki co. Jestem głodny;3 Gdybyś wykryła jeszcze jakiegoś uciekiniera zza Bramy, daj mi znać. Zabijanie pobratymców to dla mnie żaden ból;3
* * *
Genghi; ....! OO’ U...udało się!... OO’’’ Trafiłeś go!!!!!! Posłałeś do wszystkich diabłów!!!! XD

Genghi, Kejsi; kopia Genghiego nadal żyje! OO’ aczkolwiek, walczy póki co nie z wmai, ale z przymarznietym do czoła hełmem o_o’’

Astaroth; ocknąłeś się w swoim azylu z mgieł. Czujesz dotyk czyichś ramion na swoich barkach, ale kiedy się odwracasz, nikogo tam nie ma, a uczcie dotyku zniknęło.
- Wpakowałeś się;3 – Verion zjawił się obok ciebie. – Wiedz, że ja i Almanakh żyjemy na pewnych zasadach. Pozwoliła na to, abyście ty i Charlotte wkroczyli do tego wymiaru. Ani grama demonizmu więcej. Jeśli się dowie, zniszczy wszystko ponadprogramowe, a ja muszę ją w tym wspierać. Rozumiesz, prawda? Robimy co możemy, aby nie wykryła;3 Kiedyś się dowie. Może zaakceptuje. Póki co nie zrobi tego. Z waszej trójki ty jeden mogłeś zginąć; ty jeden mogłeś przeżyć atak Oka Światła, oczywiście, z małym wsparciem;3 – pieszczotliwie przesunął dłonią po fioletowych mgłach, jakby je głaskał. – Nie przykuwaj jej uwagi. Mamy teraz najazd demonów zza Bramy, to cię ratuje. Pamiętaj. W waszej „drużynie” są dozwolone tylko dwie istoty z chaosem w duszach. Każda kolejna zginie z rąk Słonka. Lub moich. Któregoś ataku możesz nie przeżyć. Musisz maskować swój chaos, lub chaos Thomasa, albo Charlotte. W głębi świątyni Przybycia jest coś, co dostałem w prezencie od Riona, kiedy znalazłem się w tym wymiarze po raz pierwszy;3 Sprawiało, że wojownicy światła postrzegali mnie jako twór bieli. To źródło. Musisz się z niego napić, a na jakiś czas staniesz się niewidoczny dla oczu Słonka. Pamiętaj, że „picie” dla demona nie jest łatwą rzeczą;3 – zniknął bez dalszych wyjaśnień.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 15-01-2008 o 18:25.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172