Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-11-2007, 20:34   #1
 
Reputacja: 1 Knight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodzeKnight jest na bardzo dobrej drodze
[sesja] [Autorskie] Wojna to nie mowa miecza!

Klaus
Spośród tłumu wyłonił się mężczyzna. Miał na plecach młot wielki jak jego głowa, może nawet większy.. Rozejrzał się po pokoju, a jego oczy utkwiły w osiłku, który za wszelką cenę chciał doprowadzić do bójki w pomieszczeniu. Rzucił go gniewnym spojrzeniem, choć mężczyzna z mieczem w ogóle nie wziął tego do siebie. Poprawił obuch i podszedł bliżej. Grupy chłop ze strachem cofał się.
- I ty chcesz nas wyrżnąć? – parsknął wojownik – Jeśliś taki mądry to choć powalczymy.
- Ss… spokojnie panie rycerz.
- Co spokojnie, ty chędożony otylcu! Wypad stąd. – uspokoił się i usiadł na krześle stojące obok.
- Teraz ja zapytam. Idziemy na smoka?! – krzyknął z euforią, tłum odpowiedział mu to samo. – Więc pokażcie się wspaniała czwórko. Tak, tak. Idę z wami.
Borgir
Po usłyszeniu wiwatującego tłumu przepchnąłeś się przez niego wpadając na sam przód, wprost przed mężczyznę z wielkim młotem siedzącego na krześle. Ułożyłeś dokładnie swój szal, przez co inni cię wyśmieli. Twą twarz zakrywał kaptur, choć było ci ją widać. Przy pasie miałeś miecz, czego inni nie zauważyli póki szybko go nie wyciągnąłeś i nie krzyknąłeś na hołotę za tobą. Wszyscy zamilkli. Podszedłeś pod mężczyznę siedzącego na krześle i pokazałeś mu twój miecz.
- Nadaję się? – powiedziałeś przystawiając go jeszcze bliżej.
- Zapewne – odpowiedział ci.
- Więc jestem przyjęty. Nazywam się B…
Seamus
Słuchałeś rozmów tłumu. Oparty o ścianę tuż przy oknie słyszałeś cicho szum drzew. Prawie zasnąłeś dopóki nie wyrwał cię z niego krzyk na Sali. Nasłuchiwałeś się tym razem rozmów tych z przodu, samemu coś mamrocząc po nosem.
- Nazywam się B… - usłyszałeś w tłumie. Lekko podenerwowany powiedziałeś poważnym głosem, głośnym głosem.
- Nie ważne jak się nazywacie! Smok się tym nie będzie interesować!
- Cholera! Znowu jakiś kochaś jest mądrzejszy od ludzi czynu. Psiakrew. Podejdź tu. – Nie widziałeś kto mówił, lecz gdy po chwili przepchałeś się przez tłum zauważyłeś wysokiego wojownika z mieczem w ręce. Nie zdziwiłeś się, ani nie wystraszyłeś.
- Kolejny magik. Czego wy od nas chcecie wy skur…
- Zamknij się! – krzyknąłeś. Mężczyzna mówiący do ciebie odskoczył do tyłu, gdy spod twego ciemnego kaptura wyłoniły się dwie wielkie powieki. Wielkie ślepia niczym kocie zwęziły się i utkwiły w jego.
- Dobrze, panie wróżka – powiedział wojownik prowokacyjnie. – Idziesz z nami.
Wilk
Szedłeś właśnie z lasu. Obok ciebie zauważyłeś wysoki dom, usłyszałeś wrzaski, a także aplauz. „Co ci idioci robią w tym burdelu?” pomyślałeś. Okrążyłeś budynek, aż doszedłeś do okna. Nie widziałeś wszystkiego, lecz w większości wiedziałeś o co chodzi. Chwilę się nasłuchiwałeś. Usłyszałeś wrzaski:
- Zamknij się! – krzyknął zakapturzony mężczyzna któremu widziałeś tylko zakryte plecy.
Popatrzyłeś wokół. Nie zauważyłeś nikogo więc szybko walnąłeś pięścią w szybę, a ta rozbiła się na okruchy. Przez dużą dziurę w nim, przeszedłeś na drugą stronę.
- O cholera. Niech mnie zaraza pożre. Przecież to Wilk. – słyszałeś zza swoich pleców. Słyszałeś też mniej miłe epitety na temat swojej osoby. Zignorowałeś je. Trzej panowie, z czego dwóch w kapturach odwrócili się do ciebie. Jednemu widziałeś tylko oczy, nie wystraszyłeś się. U drugiego było widać całą twarz, a zarazem jego łysinę, oraz widoczną bliznę. Podobną do twojej.
- Przyłączam się do wyprawy. Pakujcie manatki panowie, wiem gdzie jest bestia. – powiedziałeś wszystko, a przy okazji uniemożliwiając towarzyszom dojść do słowa. – Nie myślcie żem głupi. Słyszałem wszystko. Smok osiedlił się w jamie na środku lasu.
- Czego myślisz że pójdziemy z tobą? Hę?
Milczałeś
- Mów chędożony byku. DLACZEGO!? – wydarł się na cały głos mięśniak z mieczem w ręku, przystawiając ci go w okolice klatki piersiowej.
Mężczyzna spojrzał w dół, na swój brzuch, gdzie trzymałeś krótki nożyk, ze spiczastym zakończeniem.
- Niech ci będzie. Idziemy. ROZEJŚĆ SIĘ!
- Zaczekaj chłopku. – powiedział mężczyzna na krześle. Mężczyzna z zakrytą twarzą milczał. – Ma nas być pięciu. W czterech możemy iść, ale ja zaczekam na piątego.
Spotkamy się tutaj o poranku…

Noc…We trójkę, gdyż Klaus nocował w karczmie, siedzieliście przy ognisku smażąc swoje jedzenie. Rozmawialiście… Około północy gdy Seamus i Borgir spali, Wilk rozglądał się po okolicy.

Błękitny

Stałeś pod drzewem przyglądając się śpiącym najemnikom. Chrapali, na twoje szczęście. Popatrzyłeś na palce, z których po chwili wyleciał długi strużek ognia. Uśmiechnąłeś się. Trzymając małą kulkę ognia popatrzyłeś na powoli gasnący płomień ogniska. Tuż obok leżała sterta chrustu. Cisnąłeś w nią kulą ognią, a twoje palce poczerniały. Chrust zapalając się wzbudził większą czujność u mężczyzny stojącego pod drzewem. Naprzeciwko ciebie. Rozejrzał się po okolicy. Nie zobaczył niczego. Ruszył się w twoją stronę. Ty bezszelestnie schowałeś się za krzew stojący przed tobą. Na twą niekorzyść coś strzeliło ci w plecach, napawając cię o ból kręgosłupa. Już nie byłeś młody. Wilk podbiegł w twoją stronę. Nie zauważył cię, lecz błękit twojej szaty zwrócił jego uwagę. Zagwizdałeś. Wilk zauważył cię.
- Wyłaź Beriand. – powiedział chichocząc pod nosem. – O mały włos, a włożyłbym ci miecz w gardło. Ha!
- Witaj Wilku! Kolejna wyprawa?
- Tak, idziemy na smoka. Ci idioci uważają się za ludzi czynu. Jedynie ten mag, jak mu tam było: Serbuś? Nie pamiętam. Jedynie on coś rozumie.
- Rozumiem. Jest jeszcze miejsce dla mło… ha! Starego maga?
- Tak. Czekamy na Klauna, czy tam Klausa.

O Poranku…
- Wstawać wy bezdomne cudzołuchy! HA! Wystraszyłem was? Co tam jęczysz? Cholera jasna. Kolejny mag?
- Tak, kolejny. Chociaż mądrzejszy od ciebie.
Wilk stanął pomiędzy Klausem a Beriandem. Poważnie spojrzał na obydwu. Odwrócił się do reszty.
- Jestem Wilk. Zapytacie dlaczego się tak zwę, nie ważne. Ważne co uczyniłem. Wy kim jesteście?
- Borgir, zwany Blizną. Wojownik.
- Seamus. Mag.
- Klaus, także wojownik. Zwany GodHammerem. Spójrzcie na mój młot, potem pytajcie.
- Jestem Błękitny. Nie ważne kim jestem. Idziemy?
Odpowiedział mu groźny długi ryk Klausa.
Weszliście w gościniec. Wokół były same drzewa. Gdzie niegdzie biegała sarenka, choć nikt nie zwracał na to uwagi. Nawet nie zauważyliście kiedy minął czas, gdy Wilk was zatrzymał.
- Tutaj się zatrzymamy. Przygotować się do walki.
Nagle każdy wojownik wyjął z pochwy miecz, a magowie wypowiedzieli po cichu jakieś zaklęcie.
Weszliście w wielki krater. Miał wielką głęboką dziurę, więc groźnie było się zbliżać. Ziemia się zatrzęsła, a z dziury w kraterze wyleciało wielkie długie stworzenie. Nie przypominało smoka. Pomyślał Wilk. Owszem nie przypominało. To było coś innego. Coś groźniejszego. Ryknęło. Celem tego ryku było ogłuszenie przeciwników i szybki atak. Nie udało się. Seamus i Błękitny wymienili się słowami w niezrozumiałym dla innych języku. Połączyli moce. Z ich połączonych rąk wyleciała gruba warstwa ognia. Potwór był na to wrażliwy. Spadł. Runął na ziemię wywalając przy tym Klausa. Ten szybko podniósł się i skoczył ku leżącej bestii. Trzasnął młotem w głowę, nie trafił. Wilk rzucił jednym mieczem w potwora a drugim ciął go w tułów. Wyciągnął miecz z ciała. Stwór odrzucił dwóch osiłków. Borgir spokojnie podbiegł do bestii lecz także został odepchnięty. Podniósł się szybko. Bestia leżała w kraterze. Ryzykował. Wyszedł z krateru i z długim rozpędem rzucił się na stwora. Dźgnął go. Trafił w szyję. Bestia zawyła. Położyła się na boku, spychając Borgira do dziury w kraterze. Bestia nie żyła, lecz blokowała wyjście wojownikowi. Klaus i Wilk podnieśli się. Pokonali bestię. Ich towarzysz został w dziurze. Seamus i Błękitny podbiegli do wojowników.
Usłyszeliście jeszcze głosniejszy ryk, jakby stwór który dopiero zabiliście, był młodym stworem. Szykowała sie walka z jej rodzicami.

Nagle z tego samego krateru wyleciał taki sam stwór. Trzy razy większy, trzy razy groźniejszy. Niestety, Borgir wpadł do środka.
 
__________________
"Ci co żywią się nadzieją, umrą głodni."

Ostatnio edytowane przez Knight : 01-12-2007 o 11:05.
Knight jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172