Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2008, 17:21   #61
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Fede trzymała się trochę z tyłu. Wcześniej trochę przesadziła, głupio się zachowała (i te słowa, zupełnie jaj nie jej!) i teraz ciągle to wałkowała w głowie. A im dłużej myślała, tym gorzej się czuła. No bo co sobie Eugene o niej teraz pomyśli...??
Dzięki Bogu, coś zaczęło się dziać i mogła zająć umysł czymś innym. Stanęła na palcach, starając się zobaczyć wnętrze pokoju, gdyż na plecy w garniturach już się wystarczająco napatrzyła.

-Smith, nasze nazwisko Smith – powiedział Eugene i przesunął się tak, że Fede w końcu zobaczyła wnętrze pokoju."Nasze?" W pokoju stała pokojówka i nie była zbyt zadowolona tym, że ktoś jej przeszkadza. Trzeba było się szybko zareagować.

– A to nasze kuzynostwo –
mężczyzna dodał wskazując na Lucasa i Cassidy. - Wybaczy pani wtargnięcie, ale żona słabo się poczuła i szukamy kogoś, kto mógłby nam pomóc. Może jakieś tabletki od bólu głowy? Trochę wody? Albo może można z kimś porozmawiać, kto wiedziałby, gdzie znajduje się apteczka?

I jeszcze to błagalne spojrzenie...Żona? Fede w ciągu kilku sekund najpierw zarumieniła się, potem zbladła, a następnie wzięła głośno haust powietrza i wsparła się na ramieniu Eugene'a w geście, jakby miała zaraz zemdleć.
Małżeństwo o pospolitym nazwisku i kuzynostwo. W tej sytuacji, nie był to taki głupi pomysł. Wiele rzeczy można łatwo wyjaśnić więzami rodzinnymi. Uśmiechnęła się blado do pokojówki.
- Nie chciałabym przeszkadzać, tak mi przykro...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 09-03-2008, 11:33   #62
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Lukasa powoli zalewała krew. Ciągle drzwi, kolejne, kolejne. Miał tego dość, w końcu wszyscy oszaleją, jeśli nie znajdą stąd wyjścia.

Ale może to te? Z wielką nadzieją pchnął je i mimo, że to nie tego szukał, poczuł jakby radość w sercu.

Byli tu jeszcze jacyś inni ludzie...

Eugene rozpoczął swoją grę, którą potem kontynuowały Cassidy i Febe. Było to ewidentne kłamstwo i Lukas czuł, że nie tak powinna wyglądać ta rozmowa, ale cóż zrobić? Potrzebowali pomocy, a ta sprzątaczka na pewno nie weźmie ich za ludzi normalnych jeśli opowiedzą co ich spotkało.

Tak więc, mężczyźnie pozostało kiwać głową na słowa reszty i uśmiechać się, nieco sztucznie, ale przymilnie.

Tylko co z Lin i Michaelem?
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 12-03-2008, 19:54   #63
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
Niezdecydowanie, zdecydowanie...
__________________________________________________ _________________

Pokojówka odchyliła się nieco do tyłu spoglądając przez drzwi w głąb korytarza. Uniosła jedną brew, ale nie odezwała się ani słowem. Zamiast tego wyciągnęła z drugiego kosza świeżą pościel i zaczęła ubierać łóżko.
- Na dole jest recepcja. Na parterze. Tam ktoś pomoże. Prozę pana.- Dodała po chwili nie podnosząc głowy. Mówiła grzecznym, obojętnym, wyuczonym tonem urzędnika.

Spojrzeliście po sobie niepewnie. Owszem, budynek jak na razie przypominał hotel. Teraz słowa pokojówki potwierdziły wasze przypuszczenia. Mieliście co prawda nadzieję na nieco więcej informacji. Jednak postawa kobiety była jednoznaczna: nie zawracajcie mi głowy. Nie była też zbyt komunikatywna.

Obejrzeliście się za siebie sprawdzając co też mogła zobaczyć w korytarzu. Przypomnieliście sobie o towarzyszach. Na wspomnienie smukłej miedzianowłosej Lin oraz barczystego niebieskookiego Michaela coś uszczypnęło was w sercu. Kobiety poczuły to jako drapnięcie ostrego pazura, bolesne i głębokie. Natomiast mężczyźni mieli wrażenie, że w duszę wbił się cierń, piekący i złośliwy. To nagły brak tych dwóch osób tak na was podziałał.

Skończywszy przykrywać łóżko kapą, pokojówka zawadziła wzrokiem o drzwi. Zdziwiona zatrzymała się w pół kroku. Zdziwiona, że jeszcze tam stoicie.
- Coś jeszcze?- Zapytała głosem matki zamęczanej pytaniami zbyt ciekawych dzieci. I znów po chwili:- Proszę pana.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Discordia jest offline  
Stary 13-03-2008, 10:59   #64
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Dziękujemy pani za wyjaśnienie i przepraszamy. Nie przeszkadzamy już pani w pracy. Chodź kochanie – objął Fede wspartą na jego ramieniu. – Idźmy, moja rodzino – mrugnął żartobliwie do Lukasa i Cassidy.

Nagle, przez jego twarz przeszedł silny skurcz. To było dziwne, bardzo dziwne. Niezwykłe i bolesne, tym bardziej, że dostrzegł twarz „żony” nagle wykrzywioną z bólu. Zbyt prawdziwego, by mógł stanowić tylko odgrywaną przed pokojówką rolę.
- Kochanie, gorzej się poczułaś? Zaraz zejdziemy na portiernię, tam na pewno coś mają – mówił niby dla uszu pokojówki, ale w jego głosie czuć było autentyczny niepokój o dziewczynę, która na moment mocniej uścisnęła jego ramię. Gryząc własne wargi objął ją silniej i powoli wyszli.

Jednakże z niepokojem obserwował też drganie bólu na twarzach „kuzynostwa”. Wszyscy na raz? Dziwne. Chwilowo zapomniał o ich niezwykłym przybyciu do tego miejsca ciesząc się towarzystwem Fede, ale ten szpon, który przez mgnienie oka wbijał się w niego, przypomniał mu, że nie wszystko jest normalne. Szczęśliwie, ból przeszedł tak szybko i niespodziewanie, jak się pojawił, ale zostawił w nim nutkę niepokoju. Nutkę, zgaszoną jednak poprzez bliskość dziewczyny, która coraz bardziej mu się podobała. Miła, sympatyczna, bardzo kobieca, pełna dziewczęcego uroku, przy tym odważna, bystra i naprawdę ładna. Od chwili jej poznania coraz bardziej był przekonany, iż ona staje się naprawdę kimś szczególnym dla niego.

Tylko w jednym momencie zachowanie Fede wydało mu się nieco niezwykłe, kiedy uczyniła nadzwyczaj śmiały krok w kierunku wzajemnego zbliżenia. Kontrastowało to strasznie z jej dotychczasową, skromną oraz nieco wstydliwą postawą, z którymi strasznie było dziewczynie do twarzy. Jednakże Eugene uznał, że to albo efekt zdenerwowania, do którego przecież w zaistniałych okolicznościach wszyscy mieli prawo, albo nieporozumienia. Pomyślał, że nie będzie wspominał tego wydarzenia, żeby nie sprawiać jej przykrości, jeżeli może jest jej głupio z tego powodu. Czuł, że naprawdę ją lubi i że chce, by mimo całej niezwykłej sytuacji, było jej się dobrze. Przypomniał sobie, że słyszał gdzieś, iż więzi ludzkie rodzą się bardzo szybko w sytuacjach niezwyczajnych, jak chociażby wojna. To, co w normalnym czasie nieraz trwało tygodniami i miesiącami tworzyło się w ciągu minut, czy godzin, czy, co najwyżej, dni.

Szli schodami w dół. Na pierwszym piętrze powinna czekać na nich dwójka towarzyszy. Ale nie czekała:
- Pewnie zeszli na dół? – Zastanowił się głośno. – Zobaczymy.
Dalej skierowali się na parter.

- Wiesz – szepnął Fede do ucha. – Jesteś najpiękniejszą „żoną”, jaką mogę sobie wyobrazić i, no, po prostu – zaczął się trochę zacinać – cieszę się, że jesteś ze mną, bo, bo, ja, nie gniewaj się, ale, bo, ja cię bardzo lubię – wykrztusił nagle cichym głosem zawstydzony tym co powiedział i przez chwilę nie wiedząc, gdzie się podziać. Miał wrażenie, że nie za bardzo umie rozmawiać z płcią piękną i peszy się.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 13-03-2008 o 13:34.
Kelly jest offline  
Stary 16-03-2008, 20:45   #65
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Pokojówka nie należała do najmilszych ludzi, jakich Fede zapewne miała okazję spotkać. Bo przecież wcześniej też musiała spotykać "innych ludzi". Uśmiechnęła się blado i pozwoliła się objąć Eugene'owi. I nagle poczuła jak coś głęboko wbija jej się w serce, jak gdyby lodowata lanca przeszyła je na wylot. A może pazur? Na chwilę straciła dech.

- Kochanie, gorzej się poczułaś? Zaraz zejdziemy na portiernię, tam na pewno coś mają Eugene, mimo iż na jego twarzy również zauważyła skurcz bólu, bardziej przejmował się właśnie nią. I już miała powiedzieć, że "wszystko w porządku", kiedy przypomniała sobie pokojówkę, zapewne stojącą jeszcze gdzieś w pobliżu.
- Wytrzymam. - i uśmiechnęła się łagodnie.

Lucas i Cassidy też na moment się skrzywili. Czyżby nagle ich wszystkich dopadło to samo? "Ale jak to możliwe?" Odgarnęła włosy z czoła. Szli schodami w dół. I nadal nigdzie nie było ani Michael'a, ani Lin. Czy ten ból był związany z ich zniknięciem? "Czy ja też zniknę?" Zimny dreszcz przeszedł jej po plecach.

- Wiesz – szepnął jej Eugene do ucha. – Jesteś najpiękniejszą „żoną”, jaką mogę sobie wyobrazić i, no, po prostu – zaczął się trochę zacinać – cieszę się, że jesteś ze mną, bo, bo, ja, nie gniewaj się, ale, bo, ja cię bardzo lubię.

Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Cała pąsowa na twarzy, z lekko uchylonymi ustami.
I co miała odpowiedzieć? Co miała o tym myśleć? Nigdy by nie pomyślała, że ktoś... Nigdy? Skąd może wiedzieć, że nigdy? "A jeśli on też zniknie?" Serce waliło jej jak oszalałe. Ponownie przeszedł ją zimny dreszcz po plecach. I zostanie sama. Co ona bez niego zrobi? Bez jego ciepła, uśmiechu, dobroci i opieki. Sama... "Co mu odpowiedzieć? Nie wiem. Nie wiem, nie wiem!" Przecież musi jakoś na to zareagować! Myśli płynęły coraz szybciej. Hotel nie hotel, znikający ludzie, spalone pokoje... Zrobiło jej się czarno przed oczami. Tak jakby strach wyłączył jej myślenie.

- Eugene, wody... - Fede zbladła. Właściwie to jej cera przybrała odcień jasnej zieleni. Delikatnie wyswobodziła się z objęć mężczyzny. "Chwileczkę. Czy to panika? Znów to samo? Wzięła dwa głębokie oddechy, złapała Eugene'a po rękę i oparła swoją głowę na jego ramieniu. - Przepraszam, sama się straszę o tu, nie wiadomo czym. - popukała się palcem w czoło. - Zaskoczyłeś mnie. - Fede uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny. Kolory powoli wracały do normy. - Dlaczego miałabym się gniewać? - na moment jakoś jej buty wydały się o wiele ciekawsze niż ktokolwiek by przypuszczał. W końcu każdy pretekst, aby spuścić wzrok, jest dobry.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 16-03-2008 o 20:56.
Latilen jest offline  
Stary 17-03-2008, 21:26   #66
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Zaskoczyłem? Przepraszam – Czuł się dziwnie i nie wiedział, co ma zrobić. Nawet nie wiedział, za co przeprasza. No, po prostu, jakby rozharcowane myśli w żaden sposób nie chciały mu pomóc, jak ma wyrazić dziewczynie, co do niej czuje. Jego wyznanie było porywem serca. Bezwładnym, niekontrolowanym, choć bardzo prawdziwym. Ale postawiło go w sytuacji, która, czuł to, była dla niego niezwykła oraz zupełnie niezwyczajna. Eugene należał do grupy owych logików, którzy nie radzą sobie z uczuciami, którzy kochają, lecz nie wiedzą, jak ową miłość wyznać. Serce moment temu przejęło władzę nad jego ustami i powiedziało to, co czuje. Ale co teraz zrobić? Co zrobić, żeby pokazać jej, ze to coś prawdziwego? Co zrobić, żeby jej nie zranić? Tak bardzo chciał przynieść Fede radość i uśmiech.

Przed chwilą prosiła o wodę, lecz zrezygnowała z tego. Widać poczuła się nieco lepiej, nagle mocniejsza i pełna energii, ale ... dlatego zapytał:
- Może na chwilę usiądziemy i odpoczniemy, a ja jednak przyniosę coś do picia? Na pewno nie chcesz? – Spytał widząc, ze kręci głową, kiedy ... nagle dotarło do niego, co powiedziała! To było jak wystrzał armatni. „Dlaczego miałabym się gniewać?” „Dlaczego miałabym się gniewać?” „Dlaczego miałabym się gniewać?” Słowa dziewczyny grały w jego umyśle niczym najpiękniejsza sonata.
- Ja ... bo ... znaczy myślałem ... naprawdę się nie gniewasz?
Nie widział jej oczu. Wzrok miała spuszczony, jakby zwyczajna, drewniana podłoga nagle nabrała niespotykanych walorów estetycznych, które wymagały natychmiastowej, głębokiej kontemplacji. Ale doskonale słyszał cichutkie:
- Nie - któremu towarzyszył lekki przeczący ruch głową. Chwilę stali w milczeniu. Próbował coś powiedzieć, gdy wreszcie zdołał zebrać roztańczone myśli, lecz wyprzedziła go:
- Ale porozmawiamy o tym troszeczkę później, dobrze?
- Ale ...
- Nie bądź taki zawiedziony
– podniosła głowę uśmiechając się filuternie, jakby troszkę się drocząc. Rumieniec na policzkach tylko podnosił roztaczany przez nią czar. – Troszeczkę później, to nie znaczy bardzo późno, panie Smith. Pani Smith nie ma nic przeciwko wyznaniom własnego męża – teraz już wyraźnie się droczyła, tak, jak to tylko prawdziwe kobiety potrafią, - ale oprócz myślenia o nim, jest jeszcze głodna, zmęczona i nieco przestraszona tym wszystkim, co się stało. Proszę – teraz dodała całkiem poważnie – zobaczmy jak najszybciej, co się stało z Lin i Michalem. Zastanawia mnie, ze zniknęli gdzieś. Ponadto Michael miał amulet, a kobieca intuicja podpowiada mi, że może się okazać decydujący dla nas.
Eugene kiwnął głową trochę niepewnie podając ramię Fede:
- Wiesz – usłyszał nagle lekko drżący głos dziewczyny ujmującej go pod rękę, - jeżeli kobieta mówi „troszkę później” to niekoniecznie musisz brać jej słowa tak do końca na serio.
 
Kelly jest offline  
Stary 17-03-2008, 23:50   #67
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Po czym Fede puściła na chwilę ramię Eugene'a i odwróciła się do pozostałej dwójki.
- A co wy o tym myślicie? - poprawiła włosy i uśmiechnęła się przepraszająco - Bo przecież zaczęliśmy odrywać rodzinę, może wam się to nie podoba?
I podeszła do Cassidy biorąc ją pod ramię.
- Czy ciebie też o tu - mówiła ściszonym głosem i wskazała na serce - zabolało? Bo mi się aż ciemno przed oczami zrobiło... - niecierpliwie oczekiwała odpowiedzi...
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline  
Stary 19-03-2008, 21:42   #68
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
No cóż... Pokojówka nie była zbyt miłą i budzącą sympatię osobą. Cassidy najchętniej od razu zeszłaby jej z oczu, by nie narażać się na kolejne nieprzyjemne komentarze kobiety.

Nagle Cassidy przypomniała sobie o Michaelu i Lin. W sercu poczuła ból, jakby jakaś dzika bestia chciała wydrapać jej serce. Gdzie oni są? I czemu tak zareagowała na nieobecność praktycznie obcych jej ludzi? Gdy za Eugenem zeszła niżej ujrzała, że nie zostali na tym piętrze. Wzmocniło to niepokój, jaki coraz głośniej wdzierał się w jej duszę.

- Pewnie zeszli na dół? – Zastanowił się głośno Eugene. – Zobaczymy.

- Oby - wyszeptała cicho Cassidy tak, że tylko osoby stojące najbliżej niej mogły to usłyszeć.

Cassidy szła dalej pogrążona w swych myślach. Z zadumy wyrwał ją dopiero głos Fede, najwyraźniej tym razem skierowany do niej i do Lukasa.

- A co wy o tym myślicie? Bo przecież zaczęliśmy odrywać rodzinę, może wam się to nie podoba?

- Mnie to nie przeszkadza. Ważne, byśmy jak najszybciej znaleźli Michaela i Lin, oraz wreszcie dowiedzieli się, co się dzieje. - odparła Cassidy z niepewnym uśmiechem na twarzy.

Fede podeszła do niej

- Czy ciebie też o tu - mówiła ściszonym głosem i wskazała na serce - zabolało? Bo mi się aż ciemno przed oczami zrobiło...

Cassidy spojrzała przed siebie. Odpowiedziała dopiero po chwili.

- Tak... To było wtedy, jak sobie przypomniałam o Michaelu i Lin.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 20-03-2008, 10:58   #69
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
- Coś jeszcze?- Zapytała pokojówka- Proszę pana.

Eugene rzucił coś w odpowiedzi i wszyscy wycofali się z pokoju.

~Teraz na dół. Do portierni. Tylko, że nadal nie wiemy o co tutaj chodzi~

Lukas ruszył za resztą dalej milcząc. Eugene i Fede dalej rozmawiali, ale mężczyzny nie interesowało to. Czuł... niepokój i już niechęć. Ile jeszcze będą musieli się tutaj błąkać? Gdzie Lin i Michael? Co tu się do diabli dzieje? Nie mógł sobie znaleźć żadnego wytłumaczenia na obecną sytuację, a gdy ludzie nie mogą znaleźć wytłumaczenia to ich umysły zaczynają szwankować.

Niepokój narastał, a gdy spojrzała na niego Fede poczuł nagłe ukłucie w okolicach serca. Skrzywił się.

~Co się...~

Spojrzał jej głęboko w oczy potwierdzając.

- A co wy o tym myślicie? - Powiedziała Fede wyrywając nagle Lukasa z myśli - Bo przecież zaczęliśmy odrywać rodzinę, może wam się to nie podoba?

Lukas uśmiechnął się lekko.

- Zawsze marzyłem o takiej rodzinie.

Gdy tylko Fede podeszła do Cassidy, zagadując Lukas przyśpieszył i dołączył do Eugene.

- Co z Tobą i Fede? Nie chcę być nietaktowny, ale...- Przerwał i uśmiechnął się znowu.
 
Lukadepailuka jest offline  
Stary 20-03-2008, 13:53   #70
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Aż tak widać? – Cicho spytał Eugene kręcąc głową czy to zdziwiony, czy to rozbawiony, czy po prostu próbujący ukryć swoje zażenowanie. Być może najprawdopodobniejsze było to trzecie, gdyż twarz mu nagle pociemniała, a szczególnie policzki.

Oblicze Lukasa mówiło swoje. Niewątpliwie miał rację, jednakże Eugene nie był wielkim konserwatystą. Fede także. Chociaż skromna i niezwykle kobieca, nie należała do dziewczyn, które istnieją wyłącznie po to, by trzymać głowę opuszczoną głęboko w dół i bezwolnie słuchać patriarchy domu. Była córą epoki, która łączyła w sobie dawną zwyczajową uległość niewieścią z pewnymi osiągnięciami emancypacji. Wybierając cechy obydwu nurtów natura stworzyła piękną i ciepłą Fede, wzbogacając klasyczną kobiecość pokładami śmiałości, odwagi i siły woli. Jeżeli dziewczyna chciała więc komuś okazać sympatię, to po prostu tak robiła. Nie kpiąc sobie zupełnie z konwenansów, jak znaczna część feministek, ale również nie stając się ich niewolnicą. Jeżeli ona i Eugene polubili się, znając zaledwie od niewielkiego kawałka czasu, i mieli ochotę spacerować przytuleni czy trzymając się pod rękę, to była to ich sprawa. Wprawdzie Lukas starał się być delikatny, ale ...

- No cóż, ze mną oraz Fede ... sam widziałeś - Eugene nie umiał mówić o uczuciach, ani nie chciał tego robić. Nie chciał przypadkiem zranić Fede. Odnosił ponadto wrażenie, że raczej był kimś niezbyt mocnym w gębie. Natomiast uczucia ogólnie stanowiły szczególnie trudny temat. Nawet, kiedy rozmawiał z Fede, nie było to dla niego łatwe, ale wtedy serce przejmowało kontrolę prowadząc go przez trudne do ogarnięcia czysta logiką ścieżki. Dlatego miał problem odpowiadając Lukasowi. Wreszcie rozłożył ręce wzdychając oraz uśmiechając rozbrajająco, co od wieków stanowiło gest męskiego przyznania się do utrafienia strzałą Kupidyna.
 
Kelly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172