Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2008, 16:25   #31
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Pan do zadania? Wskazówki panu podam – uwagę błędnego rycerza zwrócił jakiś cherlawy akolita. Zapewne gorliwy wyznawca bo wyglądał jak łyso ogolony wieszak na habity. Rycerz w swej zbroi płytowej przypominał ciężko opancerzonego gracza rugby. Więc kontrast był, aż nadto wyraźny. Usiadł na przeciwko kapłana i spytał.- A jakiego bóstwa jesteś kapłanem?...Nie za bardzo wiem, kogo tu wyznają.
Było to pytanie bardziej z grzeczności, niż z ciekawości. Sir Archie czcił boginię prawdy , sprawiedliwości i dobra o imieniu...jakoś nie mógł zapamiętać jej imienia. Był zbyt długie, i zbyt łatwo było na nim połamać sobie język. Gdy już akolita się wysłowił sir Archie przeszedł do sedna. – To podaj szczegóły przyjacielu...No i nie zapomnij mi rzec, skąd mam pobrać wyznaczonego dla mnie barda i pachołków.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 26-09-2008, 22:51   #32
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Bełt drasnął zbira, który starał się wcześniej uchylić. Pocisk rozerwał powłokę skórzanego kaftana i bawełnianą koszulę. Rozwścieczyło to mężczyznę, który doskoczył do ciebie, tnąc mieczem. Również ruszyłeś w stronę przeciwnika wymachując toporem oraz księgą. Pierwszy cios sparował zręcznie, wykorzystując sekundy jakie poświęciłeś na zamach. Mimo twoich umiejętności unikania ciosów, ostrze miecza przecięło szatę w miejscu splotu słonecznego. Szczęśliwie nie było to uderzenie, które przerwałoby materię kolczugi. Twój topór minął ponownie przeciwnika, trafiłeś za to księgą. Wokół rozległo się głośne łupnięcie, z ust zbira wypadło kilka wybitych zębów, a on sam zatoczył się, uśmiechnął i upadł.
Tuż obok żywiołak wody przygniótł łapą głowę drugiego przeciwnika do ziemi. Czarodziejka nie była jednak zadowolona z takiego biegu wydarzeń. Odezwała lwiorybę i zwróciła się w twoją stronę;
- Na twym miejscu inkwizytorze jak najszybciej uciekłabym z tego miejsca - wskazała dłonią w stronę grobowca. - Jeden z nich właśnie wezwał resztę bandy, a wtedy sytuacja nie będzie wyglądać zbyt optymistycznie.
Po tym spięła konia i ruszyła kłusem w dalszą drogę. Od strony jaskini doszły cię jakieś głosy i nawoływania. Ktoś się zbliżał.

***

Archibald Hammerhead

Kapłan zdawał się nie być specjalnie przestraszony tym, że na przeciwko usiadła właśnie osoba blisko dwa razy większa, w ciężkiej zbroi, o której krążyły legendy w pół-światku przestępczym. Wprost przeciwnie - wciąż na jego ustach tkwił naiwny uśmiech.
- Wyznaje się tu wiele bóstw - odrzekł z charakterystyczną wymową. - Jestem kapłanem boga Kaspena, który wsakze jest patronem prawoządności. Jednak niewiernych nawraca nie za pomocą mieca, lec dowodem miłosci, oraz nieustępliwą wiarą.
Nie potrafił odpowiedzieć natomiast na pytanie o pachołka i barda.
- Ja nie wiem, pachołka? - odrzekł strapiony uczony. - No to musis na własną rękę załatwić, a bardowie... oni zadko zatzymują się w tych stronach, więc nie wiem co zrobis...
W tym momencie dojrzał kogoś, bo równie raptownie zaczął machać rękoma i wykrzykiwać.
- Tutaj! Tutaj!

***

Ghrazzan Ghrazz

Zasnąłeś w miarę szybko, wśród zapachu krwi. Może był to efekt specyficznego klimatu tego miejsca, w każdym razie miałeś sen. Po pobudce nie pamiętałeś z niego wiele, lecz utkwiły ci pewne i realistyczne były sceny płonących wiosek, rzezi mieszkańców z rąk zakutych w czarne zbroje rycerzy, oraz tajemnicza postać stojąca w oddali, od której emanowała zła energia. Kim była? Długi płaszcz powiewał z każdym podmuchem wiatru. Ten ktoś wpatrywał się w twoją stronę...
Gdy wykonałeś w pokoju wszelkie czynności według własnej ochoty, musiałeś przejść do tawerny. W środku pełno było gości - przybyszów zarówno z bliska, jak i dalekich krańców znanego świata. Wówczas dosłyszałeś znajome okrzyki;
- Tutaj! Tutaj!
Przy stole siedział kapłan Kaspena i rycerz, którego widziałeś wczoraj, a który również zgłosił się do zadania.

***

Jeśli w końcu znaleźliście się razem przy stole kapłana, ten zaczął natchnionym głosem wykładać wam szczegóły zadania. Oczy mu błyszczały, a słowa wypływały potokiem.
- Oto jakiez cięzkie zadanie pzed wam jest - rzekł. - Pierwej musicie udać się na północ od Valentis, gdzie znajduje się rozwidlenie dróg do miast San Visna i Monale. Tam musicie skręcić w leśną sciezinkę. W lesie ukryta jest baza Bandary i córka księcia. Gdy ją odbijecie, musicie natychmiast wrócić do Valentis. Będzie ocekiwał na was agent, który zaprowadzi was do samego księcia po nagrodę. Tak to będzie wyglądać... Mozecie rusać od razu.
Uśmiechnął się uśmiechem osoby, która wykonała ogromnie ciężkie zadanie i oparł na krześle niczym zrelaksowany turysta.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 30-09-2008, 12:17   #33
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Wyznaje się tu wiele bóstw - odrzekł z charakterystyczną wymową. - Jestem kapłanem boga Kaspena, który wsakze jest patronem prawoządności. Jednak niewiernych nawraca nie za pomocą mieca, lec dowodem miłosci, oraz nieustępliwą wiarą.
Sir Archie wytężał cały potencjał swojego umysłu, by zrozumieć sepleniącą mowę kapłana. Aż mu się z uszu dymiło. Dowód miłosci ? Cóż...według rozumienia sir Archiego, dowodem miłości były łby smoków, bestii i wrogów składane, pod oknem wybranki. Aż utworzą one piramidę, po której Hammerheadowie dostawali się do komnat wybranki i (cenzura) ją, aż do nie przytomności. Potem odbywał się ślub oraz wesele na którym (cenzura) i (cenzura) oraz (cenzura). Następnie chowano tych pechowców, którzy nie przeżyli wesela (zazwyczaj całą rodzinę panny młodej). Taka była tradycja wśród Hammerheadów. Przynajmniej tak tatko opowiadał. Sir Archie więc, jakoś nie wyobrażał sobie kapłana w roli pogromcy czegoś większego od mrówki. Zwłaszcza, jeśli miecza nie używał. Na widok pachołka kapłan wyraźnie się ożywił, wiercąc sie na swym stołku jak na niewygodnej grzędzie. I wyłożył całą sprawę:
- Oto jakiez cięzkie zadanie pzed wam jest. Pierwej musicie udać się na północ od Valentis, gdzie znajduje się rozwidlenie dróg do miast San Visna i Monale. Tam musicie skręcić w leśną sciezinkę. W lesie ukryta jest baza Bandary i córka księcia. Gdy ją odbijecie, musicie natychmiast wrócić do Valentis. Będzie ocekiwał na was agent, który zaprowadzi was do samego księcia po nagrodę. Tak to będzie wyglądać... Mozecie rusać od razu.
- Zatem ruszajmy, dobry człeku...Przekaż karczmarzowi by przygotował mego konia do jazdy.- rzekł do drugiej osoby siedzącej obok kapłana, zapewne byłego pasterza. Po czym z ciekawości zwrócił się do kapłana.- Wy...zawsze tak...mówicie?
A uzyskawszy tą informację, wrócił do swego pokoju by sprawdzić czy smok pod kuprem kury się wykluł , czy jeszcze nie. Następnie czekały go zakupy. Potrzebował paru desek gwoździ, pędzla i farby. Bo miał już ułożony plan działania...Pojedzie tą sciezinką z tabliczką z ogłoszeniem tej treści.
Sir Archiebald Hammerhead etc.
wzywa bandytów Bandary na szranki,
grupowe lub pojedyncze, o życie i cnotę córki
Księcia Kreovali.
Jakoś ganianie po jakiś chaszczach za bandą łotrzyków się sir Archiemu nie uśmiechało.
Dzięki tej tablicy, bandyci sami go znajdą... Tak, ten pomysł przebłyskiem geniuszu...Na miarę geniuszu sir Archiego.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 30-09-2008 o 12:19.
abishai jest offline  
Stary 06-10-2008, 15:05   #34
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ghrazzan dosiadł się do stołu z kapłanem i rycerzem. Rycerz powiedział parę zdań, z których Ghrazzan zrozumiał tylko ostatnie mówione bardzo wolno:
- Wy...zawsze tak...mówicie?
Jednak, ponieważ nie było skierowane do niego, milczał. Po chwili rycerz podniósł swoje szlacheckie siedzenie i poszedł na górę, do pokoju. Gdy tak patrzył na schody prowadzące do pokoi, w tył głowy ukuła go jakaś wredna myśl. Beknął głośno i poczuł w ustach smak papieru. "Tak zjadłem wczoraj jakąś kartkę, ale co na niej było?" Nie potrafił sobie przypomnieć, ale ponieważ wkuwał przez dobre pół godziny ostatnią linijkę, pamiętał adres i nazwisko osoby do jakiej należy się zgłosić. Zagadał więc do kapłana.
- Widzem, że rydżerżtwo w tychże żtronach nie żpierzy się żbytnio do walki. Pozwólże wiecż i mnie się oddalićż na chwilkęż, gdyż mamże żprawę do żałatwienia. Powiedż że jeżdże gdzież znajduje się piekarz Barfucci na roguż Alchemicznejże i Handlarskiejże?
Po otrzymaniu informacji Ghrazzan wyszedł z karczmy, udał się tam i wypytał o lorda Rzmiję.
 
Col Frost jest offline  
Stary 06-10-2008, 17:36   #35
 
Ikoik's Avatar
 
Reputacja: 1 Ikoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodze
Alex zaklął po swojemu, kiedy nie udało mu się trafić przeciwnika. Gdy jednak go powalił, sprawnie pozbawił go jego bezbożnego życia.

-Oby litościwi bogowie zlitowali się nad tobą, nędznym grzesznikiem i litościwie darowali ci twoje grzeszne czyny, byś po swym grzesznym życiu w tym grzesznym świecie, mógł dostąpić łaski oczyszczającejn z grzechów kary, a gdy świat się skończy wstąpił do Raju!-tu zaczerpnął tchu i juz miał kontynuowac natchnionym tonem, gdy usłyszał słowa czarodziejki.

- Na twym miejscu inkwizytorze jak najszybciej uciekłabym z tego miejsca. Jeden z nich właśnie wezwał resztę bandy, a wtedy sytuacja nie będzie wyglądać zbyt optymistycznie.

-I wszystkim wam też.-wymamrotał szybko.

Po chwili schwycił kuszę i tyle bełtów, ile było pod ręką, poczym szybko oddalił się w kierunku najbliższej dobrej kryjówki.
 
Ikoik jest offline  
Stary 08-10-2008, 22:57   #36
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Archibald Hammerhead

Na Twoje pytanie kapłan zachłysnął się śliną i odrzekł;
- Nie tylko ja tak prawię dziwnie - wymamrotał. - To efekt eksperymentów z takimi butami na kółkach.
Wskazał na bliznę na twarzy, oraz otworzył usta, tak że łatwiej było zobaczyć braki w uzębieniu kapłana.

Już w korytarzu doszły do ciebie odgłosy gdakania. Kura wyraźnie usiłowała się wyrwać z więzów. Wokół walało się trochę pierza. Z jajka dalej nic się nie wykluło. Wciąż natomiast po uderzeniu twardszym przedmiotem wydawał dźwięczny odgłos.

Sklep odnalazłeś po chwili, gdyż mieścił się w pobliżu centrum. Było to dość obszerne pomieszczenie zawierające w środku liczne narzędzia i materiały pomocne przy wszelkich pracach budowniczych. Właścicielem sklepu był starszy niziołek, który natychmiast podbiegł do Ciebie na swoich króciutkich nogach. Stał nieulękły, chociaż mógłbyś złamać mu kręgosłup jedynie przygniatając go nogą. Niziołki już takie były - nie mieszały się w konflikty, gdyż na wojnach zbijały ogromne pieniądze. Nie potrzebowali ojczyzny, a wystarczało im jedynie dziedzictwo pokoleń. Łańcuch zależności działał również w drugą stronę - niziołki miały zawsze ogromne wtyki, więc tylko totalny głupiec (lub samobójca) usiłował ich atakować.
Twoje życzenia spełnił dość szybko przynosząc dwie deski, cztery gwoździe, farbę oraz pędzel, za co odliczył sobie 10 kunritów.

Wróciłeś pod karczmę "Pod stalowym zakapiorem", gdzie oczekiwał już przyszykowany do jazdy koń. Wówczas zauważyłeś pewien brak, który zidentyfikowałeś po chwili.

Nie było paczki, którą miałeś dostarczyć.

Przesyłka była w miarę lekka, więc w środku były listy lub pieniądze. Czy zabrał ją mistrz Ulryk? A jeśli nie?

Ghrazzan Ghrazz

- Alez owsem, ze mozes się oddalić na chwilkę - powiedział, a po czym dodał. - Aby dostać się do skzyzowania rogu Alchemicnej i Handlarskiej musis po wyjściu z karcmy zwrócić się w prawo, a na takim trójkątnym rozwidleniu w lewo. Tam będzie skzyzowanie i piekarnia. Potzebujes piekaza?
Nie doczekał się odpowiedzi, gdyż już wyszedłeś.

U piekarza Barfucciego było pusto. W ogóle okolice była dość ponura. Pustka panowała w tamtym miejscu, a zapach wypieków mieszał się z odorem ciągnącym od bajora o niezidentyfikowanej zawartości, które znajdowało się na końcu drogi.
Sam Barfucci był niskim i chudym mężczyzną, praktycznie bezzębnym, oraz o dość zaniedbanym wyglądzie. Młody pomocnik wykonywał za niego całą robotę, gdyż uwijał się wokół piekarza z potem na czole, a ciebie nawet nie zauważył. Gdy spytałeś o lorda Żmija, chłopak przystanął i spojrzał na piekarza, ten bez słowa skinął głową. Pomocnik rzucił pracę, a następnie pobiegł na zaplecze, skąd wrócił po kilku minutach.
- Lord Żmij zaprasza do siebie - wydusił z siebie.
Zaprowadził cię na zaplecze. Pomiędzy skrzyniami i workami z mąką, znajdowały się drewniane schody prowadzące wprost w dół. Znalazłeś się w zaciemnionym pomieszczeniu. Chłopiec uciekł schodami.
Ktoś zamknął za tobą drzwi na schody. Pomieszczenie było duże, wokół znajdowało się kilka osób różnej rasy i płci. Jednak najważniejszy z nich stanął po środku pomieszczenia. Był to elf o szarej skórze. Na sobie miał niezwykle bogate szaty i wyglądał na maga.


- Witaj wojowniku - rzekł przeciągając sylaby. - Jam jest lord Żmij, łowca artefaktów. Zapewne przybyłeś tutaj po... towar. Oczywiście zaraz odpowiednia osoba cię obsłuży. Znajdziesz tutaj wszystko, bez względu na umiejętności i cenę. Pamiętaj tylko... milczenie to złoto.
Tutaj przytknął palec do ust. Potem odwrócił się zamiatając płaszczem i wyszedł przez kolejne drzwi. Podeszła do ciebie kobieta o demonicznie wyglądającej twarzy. Wpiła w twoje oczy swoje ślepia o zwężonych źrenicach.
- Chodźmy do zbrojowni, mięśniaku.
Poprowadziła cię w stronę owej zbrojowni. Rzeczywiście wybór był dość duży. Były halabardy, miecze, topory, przeróżne rodzaje zbroi. Dojrzałeś również przeróżne zwoje, kryształy i różdżki. Było wszystko. I wszystko wydawało się równie nielegalne...

Alex Axehand

Z kuszą i trzynastoma bełtami pobiegłeś w poszukiwaniu kryjówki. Droga kierowała wprost do miasta Valentis, lecz wcześniej znalazłeś odpowiedni wyłom w skale, który dawał dużo cienia, dodatkowo otoczony przez kolczaste krzaki i świetnie sprawdzał się jako miejsce do ukrycia.
Stanąłeś w miejscu w którym niemożliwe byłoby odkrycie od strony drogi. Problem w tym, że już tam coś było.
Na ziemi leżał szkielet, prawdopodobnie ludzki. Był nagi, brakowało jakiegokolwiek ubrania, czy ozdób. Za to obok znajdowała się księga, której nazwę odczytałeś jako "Scriptura Magiciana". Była w genialnym stanie, nawet mimo pyłu, który osiadł na okładce.
Pojawił się za to kolejny problem - szkielet poruszył czaszką w dziwny sposób i obserwował cię swoimi pustymi oczodołami. Nie robił żadnych raptownych ruchów, lecz gest ręki, którą osłonił księgę, jednoznacznie wskazywał dlaczego tutaj siedzi.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 09-10-2008, 19:57   #37
 
Ikoik's Avatar
 
Reputacja: 1 Ikoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodzeIkoik jest na bardzo dobrej drodze
Alex odetchnął z ulgą, kiedy znalazł kryjówkę.
Wspaniale! Chwała niech będzie bogom za to idealne schronienie!-pomyślał, po czym zaczął mamrotać pod nosem modlitwę dziękczynną, która była dla niego dostatecznie łatwa do zapamiętania(ponieważ zawierała tyko jedną linijkę: "Dzięki Ci o wielki Tindranusie" ). Po około pięciu powtórzeniach zauważył księgę leżącą na ziemi. "Scripitura Magjicana" głosił napis na okładce. Albo jakoś podobnie. Ork spróbował ją podnieść, odłożywszy wpierw na bok kuszę, bełty, topór i własną księgę, jednak szkielet położył na niej rękę w obronnym geście. Inkwizytor natychmiest przytknął mu broń do szyjnej części kręgosłupa i powiedział:

-Na bogów, cóż to za pomiot ciemności tu leży?-po czym zamilknął i wyjrzał zza skały, by sprawdzić, czy nikt go nie usłyszał. Jeżeli tak, to napiął błyskawicznie kuszę, a jeżeli niczego nie zauważył, to kontynuował szeptem-Radbyłbym cię szybko wysłać na tamten świat, z którego przybyłeś, ale chcę wiedzieć kto cię ożywił. Kto to był? Umiesz muwić, plugawstwo?
 
Ikoik jest offline  
Stary 18-10-2008, 16:50   #38
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sir Archie podrapał się z po głowie ...Brak paczki napełnił go przez chwilę zafrapowaniem. Z drugiej jednak strony. Czyż mistrz Ulryk nie miał przypadkiem wziąć jej ze sobą? Tyle się wczoraj wydarzyło, że sir Archie zdołał tego wszystkiego spamiętać...Ale był pewien, że to mistrz Ulryk zabrał paczkę. Przecież nikt by jej nie ukradł ....prawda?
Zresztą entuzjazm wywołany misją ratowania księżniczki szybko przysłonił misję, którą miał wykonać dla burmistrza. Chwilę później w ogóle nie zawracał sobie głowy paczką.
Po tych rozważaniach, uśmiechnął się szeroko i zaczął zakupy załadowywać na wiernego wierzchowca. Towar ów zakupił dorzucając niziołkowi solidny napiwek, żal mu było biedaka...”kaleki” zresztą. W końcu bowiem , było to stworzonko małe i słabe, więc według klasyfikacji sir Archiego, kalekie. Jakoś paladynowi umknęło to, że miał klejnoty warte pewnie spora sakiewkę złota i według kanonów swej rasy, ów niziołek był dość rosły...Cóż, bystrość nie była cechą premiowaną w klanie Hammerheadów. Odwaga i krwiożerczość tak, ale nie bystrość.
Zapakowawszy zakupy, sir Archie udał się po jajo smoka i ogrzewającą je kurę. Sprawdził, czy się nie poluzowały krepujące ją prześcieradła, zabrał ją na dół, kazał podać sobie trochę ziarna dla kury...A nakarmiwszy ją, wepchnął do juków konia, tak by tylko łepek zwierzęcia wystawał. Teraz pozostało niecierpliwe czekanie na giermka. Robienie tablicy, sir Archie zostawił sobie na następne obozowisko. Zew przygody wzywał go na szlak i tylko spóźnianie się giermka hamowało jego podróżnicze zapędy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 22-10-2008, 00:10   #39
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Gdy Ghrazzan zobaczył owa kobietę o demonicznej twarzy, chciał krzyknąć, ale ponieważ nie przystało to twardzielowi, za jakiego chciał uchodzić nie wydobył z ust żadnego dźwięku. Krzyknął natomiast w myślach i to dosyć głośno. "Aaaaaaaż!!!!!" Rozejrzał się nawet w pierwszej chwili, czy ktoś nie usłyszał tego krzyku wydobywającego się z jego głowy np. przez uszy. Ale, albo obecni byli głusi, albo krzyczał ciszej niż mu się wydawało. Udał się więc za kobietą, którą nazwał "kobiętąż oż demonicżnej twarzy", czyli w skrócie KODT. Nie spodobał mu się ten skrót, bo nie zawierał żadnego "ż", lub "rz"...

Gdy dotarł do zbrojowni i rozejrzał sie po niej, ilość broni przytłoczyła go prawie do ziemi. Nigdy nie widział tyle oręża w jednym miejscu. Nawet wówczas, gdy rozbił kupę Ashalara Wulgarnego. A może to był Filler Niezbyt Kulturalny?

Tak czy inaczej przez długi okres czasu nie wiedział co powiedzieć, aż w końcu wyrwał się z szoku, zamknął usta, wyprostował się i z powagą powiedział:
- Azaliż macież tuż jakiż na prawdęż potężny oręż?
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 22-10-2008 o 00:12.
Col Frost jest offline  
Stary 25-10-2008, 22:55   #40
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Alex Axehand

Gdy wróciłeś i spytałeś strażnika, szkielet powoli odwrócił swoją czaszkę w Twoją stronę. Zastygł w bezruchu, gdy jego oczodoły zatrzymały się na twojej twarzy. Po chwili rzekł suchym głosem;
- Zapewne odpowiedziałbym, lecz nie posiadam odpowiednich organów mogących modulować dźwięki, nazywane głosem - stwierdził.
Jego głos był bardzo suchy. Tak jakby ktoś pocierał dwoma kawałkami drewna o siebie. Szkielet znów odwrócił swoją "twarz", jakby nie zauważył, że właśnie zaprzeczył własnemu zdaniu. Jeszcze mocniej ścisnął księgę. Wówczas gdzieś w oddali doszły do Twoich uszu dwa głosy:
- ...a wtedy on powiedział: "ten idiota nie potrafiłby wskrzesić nawet kolesia udającego śmierć..."
- Bujasz!
- Nie, serio, i wiesz co Xardas zrobił w odpowiedzi? Oni jedli wtedy gulasz, nie? To on wskrzesił całego zająca z kilku kawałków mięsa w zupie! Potem wsadził tego zwierzaka kolesiowi w d...
Nie dokończył, gdyż rozległ się odgłos kroków i na drodze pojawiła się trzecia postać. Dwaj rozmówcy zamilknęli.
- Dobrze, w porę - rozległ się surowy głos. - Księgę schowali tutaj.
Usłyszałeś jak ktoś przedziera się przez krzaki i natychmiast pojawiły się przed tobą trzy osoby. Dwóch dość wysokich jak na własną rasę, krasnoludów i stary już mężczyzna - miał jedno oko, drugie przysłonięte paskiem materiału, oraz protezę nogi. Spojrzeli na Ciebie z zaskoczeniem. Natomiast szkielet rzekł z wyrzutem;
- Zaczepiał mnie...

Sir Archibald Hammerhead

"Giermek" jednak się spóźniał. W sumie byłeś gotowy do dalszej wędrówki, jednak bez giermka ani rusz. Po kilkunastu minutach, gdy słońce było już w zenicie, dziwne zamieszanie zapanowało w pobliżu karczmy. Przechodził tam tędy coś w rodzaju karnawału. Podobne odbywały się oczywiście na północy, lecz te były inne. Pochód otwierały trzy szeregi kapłanek, z których każda trzymała złoty posążek lokalnego bożka. Potem przechodziły przeróżne sztandary. W pobliżu biegały driady i podawały ludziom czarki z czerwonym płynem. Lekkie ręce wetknęły podobną i Tobie. Wino. Święto wina. Odbywało się tutaj co miesiąc.
W pobliże pochodu zaczęło zbierać się coraz więcej ludzi, głównie obcokrajowców spragnionych widoku egzotycznej zabawy. Wówczas kapłani i kapłanki przystanęli i odwrócili się.
- Shayna! Shayna! - zaczęli krzyczeć.
Oto nadchodził bowiem rosły wojownik, o równie dużym brzuchu. Ubrany był w skórzany kaftan, który pozwalał na eksponowanie torsu. Głowa - niemalże kwadratowa, o anty-myślącym wyrazie twarzy. Ogromny topór wystawał zza jego pleców, a u pasa wisiał dwuręczny miecz emanujący niebieskawym blaskiem. Na przód wyrwał się herold - rozwinął zwój i zaczął czytać.
- Wielki wojak, mag bitewny z krain Kumgaru, słynny pogromca wampirów, który pozbył się problemu lorda Stokera i jego nieumarłej armii, a przy tym zabijając trzech pretendentów do tronu i rywali swego brata. Mężczyzna, który wezwał na pojedynek boga ognia. On również przebył dwanaście prób, aby wrócić w chwale dzierżąc głowy hydry. Oto... Izimir Shayna!
Wielki mężczyzna - o zgrozo! - uklęknął, a zza niego wyszedł mały, niepozorny człowieczek. Był niski, ubrany w czarny strój i w skórzane buty w kratkę. Oczy miał podkrążone, załzawione. Czarna grzywka spadała mu na oczy. Wpatrywał się w tłum z wyraźnym przestrachem, nogi się pod nim ugięły. Stał jednak dalej.


Nie zauważyłeś nawet, jak tłum powoli Cię otacza. Trudno się będzie przez niego przedrzeć...

Ghrazzan Ghrazz

<--- ulegnie zmianie --->
 
Terrapodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172