Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-09-2010, 22:38   #21
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Imię i nazwisko: Lauri Mäsienta,
Narodowość: pół-Karel pół-Fin
Profesja: oficer w armii Szwecji, jeden z oficerów „Hakkapelitas”, okultysta

1610 r.

Karelia zawsze była mi bliska. To magiczne miejsce trzymało w sobie duchy naszych przodków. Ile tajemnic w sobie skrywa – to wie tylko ktoś kto się tam urodził. Miałem szczęście przyjść właśnie tam na świat, co dało mi wielką szansę do pozostania w przyszłości wielkim człowiekiem. Nie wierzysz w to? Nie musisz... Ja pokazuje to czynami, wkrótce nie będziesz musiał wierzyć, bo zobaczysz.

Nie mieszkałem tam długo. Rodzice przenieśli się w głąb Szwecji. Moja matka była Karelką, a ojciec Finem, ale w przeciwieństwie do swoich pobratymców popierał szwedzki rząd, który zgodnie z jego poglądami dałby Finlandii więcej, a przy tym chronił przed Rosją. Chociaż i tak nie było łatwo. Szwedzi nie lubili Finów, a tym bardziej Karelów, którzy byli dla nich rosyjskimi poplecznikami. Ale mój ojciec dał sobie radę. Był w stanie pokazać się od tej najlepszej strony.

Ja miałem lepiej. W 1600 roku byłem dwudziestoletnim kadetem w armii szwedzkiej. Obiecujący, piekielnie ambitny, pozbawiony wszelkich moralnych barier przed dokopaniem przeciwnikowi. To były czasy, gdy walczyliśmy z Polską i Litwą. Występowaliśmy właściwie przeciwko całej Europie. Nie było trwałych sojuszy, szykowaliśmy się na walkę nieustanną. Wtedy założyliśmy Hakkapelitas czyli „rozrywających na strzępy”. Ten oddział złożony z byłych więźniów, ludzi o wątpliwej reputacji psychopatów – był zarazem najbardziej elitarnym. Rżnęliśmy Słowian oraz Bałtów bez żadnej litości. Wychowała mnie wojna i nienawiść. Władza dawała mi siłę, która rozwijała. Stałem się kimś więcej...

Karelia. To miejsce odwiedzałem wielokrotnie. Byłem wyznawcą Lutra jedynie z zewnątrz. W rzeczywistości zawsze kultywowałem pierwotne siły żywiołów, potęgę natury. Ja, Lauri Mäsienta, stałem się innym od innych ludzi. Mogłem nauczyć się kontrolować te siły. Trudno to pojąć, wiedziałem, że istoty żywe jak i otoczenie nie należały do stałych rzecz. Można ją naginać według własnych uznań. Stając na czele swoich oddziałów, widziałem jak w tych ludzi wchodzi coś więcej. Stawali się bardziej wojowniczy, mógłbym nawet powiedzieć, że fanatyczni.

Interesowałem się okultyzmem od szesnastego roku życia. Wiedziałem, że niesie to ze sobą pewne konsekwencje, ale warto było je przetrawić dla obiecanej potęgi. Zacząłem od świata duchów. Początkowo pojedyncze słowa, jakby echo z odległych światów. Wiele w tym ryzykanctwa, gdyż nie wiesz na kogo się natkniesz podczas seansów. Zajmowałem się astrologią, która powiedziała mi, że moim przeznaczeniem jest walka oraz chwała. Gwiazdy kryły wiele tajemnic. Mając osiemnaście lat rozpocząłem korespondencję z wielkim umysłem naszych czasów – Johnem Dee. Edward Kelley niestety już nie żył. Opisałem mu w liście swoje spostrzeżenia i osiągnięcia. Moje wędrówki w światach astralnych, znajomość języka enochi, astrologii, obietnicę wielkiej wiedzy. Po kilku latach otrzymałem odpowiedź...

W 1601 roku dotarłem do Londynu. Po raz pierwszy byłem w tym magicznym miejscu. Stolicy tworzącego się imperium. Chłonąłem dźwięki, zapachy i duszę tego miasta, lecz starałem się nie przejeść nim. Nie chodziło mi o dwór królewski, chociaż jako członek szwedzkiej misji dyplomatycznej miałem prawo uczestniczyć w audiencji u królowej. Chodziło mi o coś innego. Chciałem poznać swojego idola.
John Dee był bardzo stary i chyba przewidywał już powoli swoją śmierć. Spotkałem go w ogrodach królewskich. Wyszedł do mnie ze swojej samotni. Pomarszczony, zsiwiały o długiej brodzie i obłędnym spojrzeniu. Właśnie tego się obawiałem u niego – szaleństwa.
- Chodź ze mną, byśmy nie zawadzali żywym – rzekł do mnie.
Poszedłem posłusznie za nim. Byłem teraz w jego mocy, nawet bez czarów. Poprowadził mnie wprost do swojego gabinetu i ujrzałem go takim, jaki widziałem w wyobraźni. Zachowany porządek, gdzieś rozłożona księga, surowe łóżko, liczne eksponaty, o części których nie miałem pojęcia. Pełen ekwipunek królewskiego astrologa.
- Dostałem twój list, Finie – powiedział jedynie.
Nie kazał usiąść. Sam zaczął przeglądać swoje zapiski.
- Twierdzisz, że Karelia daje moce, a czy możesz mi rzec, które miejsce ich nie daje? - spytał odwracając się.
- Karelia jest inna od tego co widziałem – odpowiedziałem. - Zrodziłem się tam, mam talenty. Wiele jeździłem i nie widziałem ani jednego, który by znał się na magiach jak ja. W Finlandii słyszę siły natury, widzę...
- Skończ z tym – przerwał ostro. - To wszystko to bajdurzenia młodzika. Nie masz pojęcia o magii, o sztukach, to czym się zajmujesz jeno zabawą jest.
Miałem już wychodzić urażony słowami starca, gdy powiedział ponownie;
- A jednak ujrzałem w tobie kogoś innego, również przez krainy z jakich pochodzisz... może nawet mojego następcę...
- O czym mówisz, asan? - spytałem zaskoczony.
- Mniejsza o twą wiedzę, powiem ci, co ongiś rzekł mi mistrz Kelley – usiadł ciężko na krześle. - Moje dni są policzone, więc już się nie spotkamy ponownie, Finie.
Zastygłem. Co miał mi powiedzieć mistrz Dee?
- Jesteś wodzem i twa moc właśnie w tym się pokłada, musisz jej składać ofiary i być wiernym jedynie sobie – rzekł.
- A państwo... mój honor?
- To ułudne, pod mieczem się urodziłeś, twój umysł wędruje w gwiazdach, a ręka sprowadza śmierć – mówił. - Jesteś panem dla siebie, własnym wojownikiem. Tak jak malarz tworzy, by dać ujście swoim talentem, tak i ty winieneś rządzić by poczuć prawdziwą potęgę.
- Czy to oznacza, że moim przeznaczeniem jest walka?
- Możemy nazwać to przeznaczeniem – uśmiechnął się lekko do swoich myśli. - Twoim przeznaczeniem może być również utopienie się w Bałtyku. Myślę o tym, byś był wojownikiem, by twoje ręce wciąż były we krwi, a i byś nie był podrzędnym pachołkiem.
Słuchałem tego jak jakiejś klątwy, która na mnie spadła. Jednak byłem tym wodzem, więc dobrze obrałem swą drogę.
- Jeszcze jedno, Finie – powiedział czytając notatki. - Czy w Finlandii... czy widziałeś tam ich?
- Nie rozumiem, panie.
- Oni kryją się w odludnych miejscach, bo boją się ludzi. O tym właśnie mówił Kelley. To istoty potężniejsze od nas, ale z jakiś powodów skłócone i ukrywające.
- Opowiedz mi o nich... - zacząłem, ale John Dee przerwał.
- Nic nie wiemy, oprócz tego, że gdzieś tam są i wędrują niczym duchy. Być może Finlandia to jeden z ich domów...

Zatem byłem wojownikiem. Na czele Hakkapelitas – jednej z najbardziej okrutniejszych armii w Europie, nieśliśmy zagładę żywym ku chwale ojczyzny. Jednak ja wciąż żyłem radami Dee. Trzy lata po jego spotkaniu, zmarła królowa Elżbieta a Dee wygnano. Ja natomiast walczyłem w Europie. Bowiem nastał niespokojny czas i nie mogliśmy bezczynnie obserwować tego wszystkiego.
Dzisiaj stoimy u wrót Polski. Po duńskim zagrożeniu nie zamierzaliśmy dokonywać dalszych podbojów, ale raczej próbować umacniać władzę na zdobytych terenach. Przeliczyliśmy się. Kiedy tylko ruszyliśmy pod Kłuszyn, skończyło się to rzezią. Straciłem tam nie tylko oddział, ale też swoje życie.

- Odwrót! Odwrót! - krzyczałem, ale mogłem jedynie obserwować rzeź jaką zaserwowali nam Polacy. Tchórzliwe wojska Szwecji i Rosji padły, a jedynie my-Finowie trzymaliśmy się razem. W pewnym momencie konia pode mną zabito, a ja spadłem prosto pod szable słowiańskie. Któryś z nich odciął mi lewą rękę od łokcia w dół. Czułem, że nogi mam złamane. Czekała mnie powolna śmierć z wykrwawienia. Przynajmniej na polu bitwy.
Ucichło. Słyszałem tylko czyjeś kroki. Pewnie przybyli ograbić nasze ciała, a więc znajdą mnie wciąż żywego. Żywego – dlaczego? Powinienem był już umrzeć.
Ujrzałem wtedy nad sobą jego po raz pierwszy. On nie należał do ludzi. On nie powinien był żyć.
- Ból odejmuje mi rozum – rzekłem, próbując resztkami sił odczołgać się od tej istoty.
- Nigdzie nie odejdziesz, gdyż jedynie moja wola utrzymuje twoje ciało przy życiu – mówił. - Dusza twa już dawno martwa, ale ją zabiłeś sam.
- Dobij mnie i daj wreszcie odpocząć – wyszeptałem.
- Nie chcesz zyskać władzy i potęgi? U mojego boku zdobędziesz to wszystko – dodał.
Przestałem próbować uciec. Nie czekało mnie już nic.
- Kim jesteś, że stawiasz takie warunki?
- Jestem kim jestem, ale powiedzmy, że w tej chwili będę twoim zbawcą i darczyńcą. Widziałem co potrafisz, masz wpływ na swoich podwładnych, jesteś dowódcą...
- Dobijesz mnie już?
- Nie... chcę cię czegoś nauczyć... Trafisz w swoje rodzinne strony, gdzie pokażę ci istoty znające zagadnienia, które próbowałeś zgłębić.

***

Cisza. Czułem, że jestem inny, wyższy, twardy, nieporadny. Potem odgłos jakby rozdzieranego płótna. I wypadłem z kokonu w ten świat.

Zwali się Sadesyks. Czerpali wiedzę z gwiazd, chociaż od tysięcy lat siedzieli pod ziemią. Tłumaczyli wiele rzeczy, a ja się uczyłem. Pokazywałem im żądzę władzy i potęgę, oni budzili we mnie wiedzę. Wreszcie wrosłem w ich kulturę, a potem zapomniałem o swym życiu. Do czasu, aż rozeszły się wici i wyszedłem na zewnątrz. Po setkach lat.

***

Stałem nad uwięzioną Opiekunką. Umierała, ale to bez znaczenia. Lwy i ludzie w końcu nie zawierają układów. Nie czułem z tego powodu wyrzutów sumienia. Rozkaz Samuela brzmiał bardzo wyraźnie, nie udało nam się. Przynieśliśmy ile zdołali, a od niego tylko zależy ile z tego wykorzysta.

Marzyłem o tym, by pewnego dnia pozbyć się Samuela. Tak, ten dzień kiedyś nastąpi. Wtedy uwolnię się od przysięgi, którą kiedyś złożyłem, by ocalić własne życie. Potem będę mógł umrzeć. Bo tylko śmierć niosła ze sobą obietnicę wytchnienia. Przedtem poczuję jeszcze rozkosz władzy, ludzi i Salartus cuchnących strachem. A jeśli bogowie pozwolą, to posmakuję krwi tej hybrydy.

---

Charakter Lauriego różni się nieco od Lauhela. Lauhel był w stanie działać razem z drużyną, miał swoje antypatie oraz sympatie. Poświęcił się dla swoich pobratymców, cenił sztukę, chciał dobrze dla swojej rasy.
Lauri natomiast nie ma już w życiu żadnych perspektyw. Pogrążony w nieustannej melancholii, nienawidzi wszystkich na około. Możliwe, że to kwestia tego, iż ludzi nie widział od czasów XVII wieku. Z Salartus potrafi cenić jedynie Sadesyksów, z którymi spędził w końcu około 400 lat. Chociaż i Lauhel lubił władzę, to jednak widział w tym jedynie narzędzie do spełnienia ich misji. Natomiast Lauri dąży do władzy agresywnej przez własną próżność oraz żądzę. Marzy o tym by po raz ostatni poczuć się wolnym.

Jeśli chodzi o wygląd, Lauri jest wysokim, chudym człowiekiem. Łysy, kościsty, chodzi lekko przygarbiony z nieustannym zamyśleniem na twarzy. Poniekąd przywodzi na myśl trupa, ale jeśli ktoś już widział Lauhelmaasiela, to znajdzie wiele podobieństw.
---

Umiejętności Lauriego bez rzutów;


Sztuczki;
* Mizantropia – w danej istocie można zniwelować wszelkie wątpliwości oraz dylematy moralne, tak, że nie będzie miała oporów przed np. zabiciem bezbronnego wroga. Trwa to, aż nosiciel wróci do swoich pierwotnych myśli, czyli zwykle (MOC/5) minut.

* Odjęcie bólu – za pomocą dotknięcia, żołnierz potrafi na pewien czas pozbawić uczucia bólu daną osobę lub siebie. Dzięki temu delikwent może normalnie funkcjonować. Nie działa jako uleczenie ran.

Dary;

* Spirytyzm – Fin poddaje się medytacji, aby w ten sposób skontaktować się ze światem duchowym – najczęściej by uzyskać wskazówkę. Informacja, którą przyniesie, rzadko będzie jednoznaczna.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 17-09-2010, 13:07   #22
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Imię: Hakon „Posępny Czerep”
Rasa: Saltarus/Ork
Wygląd zewnętrzny:
Wzrost: około 2m 30cm.
Waga: około 180 kg.( na wagę składają się zasadniczo mięśnie. Postać mimo iż wojownikiem nie jest, mimo iż do fizycznych należeć nie będzie, zdecydowanie na słabeusza nie wygląda -> nie wygląda nie znaczy że nim nie jest
Opis zewnętrzy: Ork zdecydowanie wyglądan na myślącego mięśniami. Takie ma byc główne założenie postaci. Mierząc i warząc tyle co pancernik kieszonkowy, wygląda na postać którą łatwiej obejść niż przeskoczyć. Twarz, pociągła z wyraźnie zaznaczonymi, o dziwo dobrze utrzymanymi, wystającymi z dolnej szczęki kłami wskazuje wyraźnie na to że ork nie jest jednak osiłkiem.... Inteligencja bijąca z zielonej facjaty staje w pewnej opozycji do tego co widać na pierwszy rzut oka.... A jeśli o oczach mowa, to te są błękine. Kolor ten jest nietypowym w plemieniu i z racji między innymi na to ork został banitą (ale o tym później). Hakon nosi na głowie nie wysokiego, ale dobrze utrzymanego irokeza... w kolorze niebieskim.
Ubrany w albę w kolorach tęczy. Nakrycia głowy nie nosi, aby podkreślić swój fryzur.
Na nogach chodaki, w rączce kostur... najchętniej wykonany z jakiejś kości. Przy pasie, na łańcuchy przypięte olbrzymie tomiszcze.

Historia postaci:
Hakon, urodził się w jednym z plemion orkowych. Nomadzi podróżujący po stepach, nigdy nie zagrzewali dłużej w jednym miejscu. Były to zazwyczaj plemiona wojownicze składające się z postaci walczących z mieczem w dłoni, lub oddające się na służbę duchom. Wśród nich, było jednak jedno z plemion zbierające jednostki obdarzone, mogące kształcić się w Sztuce. Przez inne plemiona „Posępne Czerepy”( bo tak określano szczep magów), uważane były za słabeuszów, wyrzutków i pomyleńców. To że nie zachowywali się oni jak większość orków (nie śmierdzieli i nie rzucali sie z okrzykiem bojowym przy każdej okazji na przeciwnika, bez względu na to czy był on prawdziwy, czy też była to akurat teściowa), powodowało iż plemię było izolowane....
Tak więc Czerepy w spokoju mogły zgłębiać tajniki sztuki, polegając na zrabowanej (na ogół) literatury i umiejętnościach starczych. Jak się okazało, mimo iż byli zieleni radzili sobie całkiem sprawnie. Magia Śmierci, Demonologia, czy choćby magia bojowa przychodziły im nad wyraz łatwo. Wspomagało ich w tym wrodzone dziedzictwo. Ich dzikość, zażartość i ślepy (durny czasem) opór, sprawiały iż okupując swe zwycięstwa ogromnymi stratami zawsze uzyskiwali zamierzone efekty... I tak Hakon pochłaniając kolejne woluminy nauczył sie jak ciskać kule ognia, czy w jaki sposób można porozumieć się z umarłymi. W swej księdze zapisywał poznane zaklęcia, oraz prowadził swój dziennik.... Aż do chwili gdy po raz pierwszy w swym życiu natknął się na ludzi. Gdy w czasie jednej z wielu potyczek naprzeciw niemu stanęli właśnie oni, hakon sięgnął do swych umiejętności... i wtedy coś się wydarzyło. Sztuka okazała się być kapryśną, a zaklęcia którymi ciskał nie działały tak jak by chciał. Wymordował on co prawda znaczą częśc przecinków, ale przy okazji uczynił to samo ze znaczną częścią własnego plemienia. Szał bojowy w jaki wpał sprawił iż nie mógł zaprzestać walki, iż ciskał zaklęcia przez cały czas. Te przybierały formy, jakich nikt jeszcze do tej pory nie widział. Kule ognia, które okazywały się opuszczać zielone dłonie, transformowały w kule kwatów i pędziły na spotkania przeciwników... a zaklęcia wzmacniające sojuszników okazywały się być zaklęciami śmierci... Hakon tego jednak nie widział.
Gdy w skutek przeciążenia organizmy, po którymś z kolejnych zaklęć padł nieprzytomny, został przez braci związany, a następnie sprzedany...
Atrybuty:
Cechy fizyczne: k10+15
Cechy umysłowe: k10+25
Szczęście: k10+10

Cenna substancja:
Orcze zęby. Orki prowadząc dość specyficzny tryb życia dość często tracą uzębienie. Ewolucja spowodowało, iż wybite, wyrywane etc. zęby szybko odrastają. Te które zostały wyrwane mogą być używane w charakterze afrodyzjaka, sproszkowane i dodane do wody mogą spokojnie zastąpić Viagrę, lub tabletkę gwałtu


Umiejętności:
Młodzieńcze:
1)Teoria Czarów. Klan posępnych czerepów opanował Sztukę. Dzięki wpojonej teori czarów ork jest w stanie władać zaklęciami.
2)Szał Krwi: Postać wpada w klasyczny szał berserka. Nie panuje nad sobą, nie ważnym jest dla niego kogo atakuje, ważne że atakuje i ma to trwać możliwie długo....
3)Koncentracja -> Umiejętność pozwala zachować powagę i pewność ruchów maga, w najmniej sprzyjających do tego momentach. Orka nie ruszy szarża nosorożca albinosa, spokojnie dokończy zaklęcie, nawet jeśli ten będzie na niego szarżował.
4)Familiar -> Mag, jak każdy mag może powołać do życia pomocnika. Może to uczynić tylko i wyłącznie raz. Pomocnik jest istotą, która wybierana jest na zasadzie losowanie (może to być żaba/pchła/wesz... czy jakiekolwiek inne zwierzę, które jest nie większe niż kot. Familiar obdarzony jest swoją własną inteligencją i w ramach ćwiczeń ze swym stwórcą może nauczyć się pewncyh czynności (te oczywiście do przedyskutowania z MG).
Umiejętność dla Familiara I.
5)Katalepsja: Ork potrafi zwolnić procezsy życiowe wprowadzając się niemal w stan śmierci. Ork może wywołać stan w dowolnej chwili, jednak wyjść może z niego nie szybciej niż po 6 godzinach.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 17-09-2010, 13:29   #23
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Garstka informacji, o których Wasze postacie mogły się dowiedzieć przez sześć miesięcy życia w Podwodnym Mieście na temat mojego bohatera:

Imię i Nazwisko: Mattias Berg
Wiek: ok. 30 lat
Zawód: brak stałej posady, dorabiał w bliżej niesprecyzowanej firmie projektując broń
Rodzina: mówi o niej w czasie przeszłym, prawdopodobnie wszyscy nie żyją
Przydatne umiejętności: potrafi naprawić praktycznie wszystko, od prostych narzędzi po bardziej skomplikowane mechanizmy

Opis: Bezczelny gnojek, który uwielbia wchodzić w słowne zatargi. Nie nawiązuję bliższych znajomości z innymi współwięźniami, wyraźnie unikając rozmów na swój temat. Może jest samolubnym skurwielem, jednak charakter jego daru sprawił, że czynnie zaczął pomagać innym… oczywiście nie za darmo. Ceną za jego pomoc są zazwyczaj informację na temat umiejętności osoby, której ma wyświadczyć przysługę. Gdy uzna, że dowiedział się dość o obdarzonym, zazwyczaj podbija stawkę i żąda jakiejś drobnej przysługi czy zapłaty w naturze.

Nie szkodzi innym o ile inni nie szkodzą mu. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać inaczej, jest raczej dobrym człowiekiem, a już na pewno nie stanie się zausznikiem Saumela, którego z głębi serca nienawidzi. Próbuje tak jak każdy przetrwać niewole, a to niestety wymaga nieraz niehonorowych i paskudnych zagrań, które przychodzą mu z wyjątkową swobodą.


Zdolności:

Podłączenie[sztuczka] �- potrafi podłączyć się do urządzeń mechanicznych, dzięki czemu jest w stanie nie tylko poznać ich budowę, ale także przejąć kontrole nad nimi.

Akt zniszczenia(małe przedmioty) [sztuczka]– zrywa wiązania między atomami, przedmiot ulega rozłożeniu na czynniki pierwsze czyli generalnie przestaje istnieć. Wizualnie wygląda to jak dematerializacja.

Połączenie(średnie i duże przedmioty)[dar] �- łączenie się z martwą materią.
Swoista transformacja, która umożliwia mu kombinację swojej żywej tkanki niemal z każdym materiałem nieożywionym, dzięki czemu może ulepszać zarówno swoje ciało jak i daną rzecz. Bardzo plastyczna umiejętność, dzięki której między innymi potrafi zmieniać kolor bransolet.
 
mataichi jest offline  
Stary 17-09-2010, 15:09   #24
 
Eileen's Avatar
 
Reputacja: 1 Eileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputacjęEileen ma wspaniałą reputację
Lia (Driada, Leśna Pani) - Karta właściwa, czyli zwięzły opis postaci i rasy.

Imię: Liana (czyli pnącze)
Nadane jej przez jedną z Matek, ponieważ znalezioną ją wiszącą nieporadnie na drzewie, z którego się narodziła.
Notatka: Można mi mówić Lia.


Wzrost: około 180cm, może ulegać zmianie.
Waga: 65kg, może się zmieniać w przeciągu kilku dni, w zależności od potrzeb driady. Nigdy jednak nie zdarzył się, by ktoś z leśnego ludu przerósł dorosłe drzewo.

Wygląd.
Lia jest młoda, więc jej kora nie jest jeszcze spękana wiekiem, nie ma też zrostów ani narośli, jak starsze driady. Ciało jej to gładka kora, przypominająca bukową. Ma też liście podobne w kształcie do buku - jej drzewa-matki, jednak są one mniejsze, odrobinę grubsze i nie tak wyraźnie unerwione. Driady wraz z rozwojem chętnie upodabniają się także do innych drzew, czy roślin. Często hodują na sobie kwiaty, bądź zapożyczają od drzew młode gałązki w trakcie zrostu, do stworzenia sobie nowej “fryzury”. Jej wyraziście złociste oczy wyróżniają ją spośród innych driad, gdyż spotyka się u nich głównie oczy ciemno brązowe, bądź zielonkawe.

(...)

Rasa i społeczność.
Driady to bardzo społeczne stworzenia, jednak innych Salartus traktują odrobinę nieufnie. Uwielbiają śpiewy i tańce we własnym gronie, niekiedy zapraszają do nich także bardziej zaufanych przyjaciół grupy. Żyją w plemionach opiekując się większymi połaciami Lasu. Dbają o dobrą kondycję drzew, roślin i zwierząt. Jest to naturalne powołanie każdej z driad. Obecnie wybierają miejsca jak najbardziej odludne i nieskażone. Z powodu zanieczyszczeń wielu terenów leśnych, driady coraz częściej schodzą do podziemia, tworząc swoje osady pod korzeniami drzew tuż przy powierzchni, chroniąc jednocześnie zejścia do tuneli. Większość dnia często zmuszone są spędzać w kwieciście oświetlonych grotach, gdzie uprawiają różne rośliny.

Męskim odpowiednikiem driady jest Ent (Strażnik Lasu, Leśne dziecko), jednak ich rodzi się zdecydowanie mniej niż driad. Leśne dzieci rodzą się z drzewa, z którym kiedyś połączona była inna driada. Oczywiście nie przy każdym Zrośnięciu Leśna Pani zostawi w drzewie swoje ziarno. Jeśli drzewo jest w dobrej kondycji przez najbliższy rok, wtedy wzrasta w nim młody osobnik.
Najmłodsze dzieci wychowywane są przez Matki - grupę najstarszych i najmądrzejszych driad, które mają szeroką wiedzę na temat fauny i flory całego świata. Od dnia narodzin aż do rytuału przejścia w dojrzałość są przez nie nieustannie nauczane. Dopiero uzyskawszy aprobatę starszych wobec swojej wiedzy i pracy, bądź wyjątkowych czynów mogą przystąpić do rytuału Połączenia, po którym są uznawane za pełnoprawne członkinie grupy. Zwykle wtedy driada jest już w pełni dorosła, zdarza się nawet, iż jest już u progu starości. Jest on punktem kluczowym w jej życiu i często ma wymiar bardzo osobisty. W ciągu wieków zaledwie kilku Salartus widziało jak przebiega ów rytuał, same driady zaś nigdy tego nie zdradzają.

Dalej życie Leśnego Ludu upływa na opiece lasem, wspólnej zabawie czy śpiewach. Prowadzą intensywną wymianę z innymi rasami, jednak za komunikację tę odpowiadają głównie matki - tylko nieliczni Salartus zapraszani są bezpośrednio do gniazd Driad, stąd też wynika niewielka ich wiedza na temat tej rasy.

Driady pożywiają się głównie poprzez kontakt i zrost z roślinami, czerpiąc siłę z ich soków. Gdy nie mają możliwości pożywić się w ten sposób poszukują dostępu do czystej wody. Napoiwszy się, zapuszczają korzenie w jednym miejscu na pewien czas, regenerując siły. W ostateczności, gdy zmusza je do tego sytuacja mogą zjeść owoc bądź warzywo. Driada nigdy nie zje mięsa, nawet, gdyby od tego zależało jej życie.
Notatka: Mają piekielnie szybki metabolizm i potrafią szybko zwiększać swoją masę.

Bardzo stare driady często odczuwają, iż nadchodzi ich koniec. Stają się wtedy jeszcze bardziej zdrewniałe i nieruchome. Łączą wtedy swoje ciała z ukochanym drzewem i spokojnie drewnieją wśród szumu liści, podczas gdy umysł łączy się z Naturą. Zdarza się jednak, że jeśli ukochane drzewo przetrwa kilkadziesiąt następnych lat, to driada może się w nim odrodzić i ponownie zjawić się młoda i kwitnąca. Jedno drzewo może zrodzić kilka driad, jednak zdarza się to bardzo rzadko.

Umiejętności znane innym Salartus.

Wzrost - Driada jest w stanie wywołać wzrost plączy, bądź roślin na dowolnym, dość przystępnym dla roślin podłożu, ale w np. niesprzyjających warunkach. Może np. wychodować liany, które stworzą most, za pomocą korzeni rozkruszyć kamienny blok, albo wyhodować określony rodzaj znanej jej rośliny, nawet w jaskini, gdzie nie ma światła. Wyśpiewuje wtedy roślinę ze skały. Młoda driada nie jest w stanie wyhodować drzewa, bądź bardziej skomplikowanej rośliny.

Zrośnięcie - Driada jest w stanie zrosnąć się z dowolną rośliną i poruszać się w zrośnięciu w ramach tej rośliny (driada przerasta z miejsca na miejsce bądź dosłownie “wrasta” w np. drzewo), a także zmieniać kształt zrośniętej z sobą rośliny, czy jej stan (wywołać owocowanie lub kwitnienie). Często śpiewa przy tej czynności.

Śpiew - Za pomocą śpiewu jest w stanie wpływać na zwierzęta, wabić je, uspokajać. Potrafi naśladować odgłosy zwierząt, wydobyć z nich proste informacje czy zmusić do wykonania prostego zadania (jeden rozkaz, nie więcej).

Zezwierzęcenie - Leśna pani potrafi przybrać postać małego zwierzęcia leśnego - drobnego ptaka, gryzonia, albo nietoperza. (Lia uwielbia być puszystym, czarnym króliczkiem!)

Znajomość lasu - Driada w lesie czuje się jak w domu. W nieznanym terenie leśnym potrafi szybko zlokalizować wszystkie jego zakamarki (w tym zejścia do podziemii), rozpoznać ukształtowanie, odnaleźć źródła wody oraz zanieczyszczeń i większe grupy zwierząt lub innych stworzeń. (jakby widziała mapę topograficzną terenu)

Produkty, handel i zależności międzyrasowe.
Listowie driad ma właściwości uśmierzające ból. Same kwiaty driad są elementami wielu specyfików produkowanych przez inne rasy. Mają zwykle bardzo wyrazisty i niepowtarzalny zapach, który często zależy od samopoczucia i nastroju dawczyni. Są też niezwykle odporne i przez długi czas pozostają świeże. Pozostawione bez wody potrafią pozostać w stanie, w jakim zostały zerwane nawet przez miesiąc. Jeśli zaś mają stały dostęp do wody, to nawet do 2 miesięcy. Wiele Rodów Rosso wymienia z driadami swoje dzieła w zamian za ich kwiaty, które często spotkać można pływające w zbiornikach wodnych ich domostw, pomagając zachować czystość i świeżość. Dorosłe driady, mogą tworzyć świetliste kwiaty, których światło korzystnie wpływa na wzrost roślin, a także rozmywa mroki nocy. Kwiaty starszych driad mogą mieć także pewne właściwości dodatkowe - w zależności od zachcianki dawczyni mogą mieć właściwości usypiające, silnie pobudzające, bądź nawet halucynogenne.

Driady wysoce uzależnione są od środowiska naturalnego - żyją w nim w niemal pełnej symbiozie i niezbyt dobrze znoszą separację. Cenią czystość środowiska, zanieczyszczenia źle wpływają na ich kondycję - tracą liście i są osłabione. Przez to zmuszone są w okresie narażenia na czynniki szkodliwe, czyli na dzień dzisiejszy - zawsze, przyjmować Puryfikat, bądź inne leki Salartusowego pochodzenia. To w szczególności zbliżyło Leśny Lud do Puryfikan, którzy także do życia potrzebują czystego środowiska.
Leśny lud, z powodu swej izolacji, nie ma żadnych nieprzyjaciół wśród Salartus. Inne nacje niewiele wiedzą o tej dość zamkniętej i ciągle malejącej społeczności.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkie inne zależności międzyrasowe driad proszę konsultować ze mną.
 
__________________
Zapomniane słowa, bo nie zapisane wierszem...

Ostatnio edytowane przez Eileen : 17-09-2010 o 15:32. Powód: Obrrazek :>
Eileen jest offline  
Stary 17-09-2010, 15:25   #25
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Imię i nazwisko: Ryan Hunt
Wiek: 24 lata
Narodowość: Amerykanin
Wzrost: 187 cm
Waga: 78 kg
Zachowanie:
Ryan jest niezwykle ambitną i towarzyską osobą. Kocha wyzwania i nienawidzi przegrywać, jeśli ktoś podważy jego umiejętności i zdolności zrobi wszystko, żeby udowodnić drugiej osobie, że się myli. Jego upartość i zawziętość to coś, co przeklinają wszystkie osoby, które go znają - jeśli się na coś uprze bardzo trudno go przekonać do zmiany. Nie unika ludzi, można wręcz rzec, że ‘przyciąga’ ich do siebie. Jednak pomimo swojej charyzmy nie lubi odgrywać leadera i być przywódcą. Znacznie bardziej woli wykonywać rozkazy i używać swoich umiejętności do pracy na własną rękę. Posiada przydatną umiejętność chłodnej kalkulacji w każdej sytuacji i prawie nigdy nie traci głowy, kiedy robi się gorąco.
Umiejętności:
Oprócz nadzwyczaj przydatnych paranormalnych zdolności Ryan potrafi posługiwać się, większością rodzajów broni palnej, a także opanował taekwondo w stopniu bardzo zaawansowanym.


Sztuczki:
1) Infrawizja i wytężone zmysły – Pozwala Ryanowi na efektywne widzenie w nawet największych ciemnościach i znaczną poprawę pozostałych zmysłów. Kiedy Ryan użyje tego daru jego oczy świecą lekkim niebieskim światłem, zauważalnym tylko z bliska.
2) Manipulacja energią – Ryan gromadzi w rękach energię cieplną i może manipulować nią dowoli. Niszczy przedmioty, wyważa drzwi bądź po prostu razi nią bezpośrednio wrogów.
3) Zwiększenie szybkości i zwinności – Po prostu szybkość i zwinność bohatera ulegają znaczącej poprawie. Zezwala na wykonywanie karkołomnych akrobacji (prawie jak Prince of Persia), a także zwiększa koordynację ruchową.

Dary:
1) Teleportacja – Chłopak potrafi teleportować się na krótkie dystanse (do ok. 10 metrów). Przeniesienie następuje błyskawicznie, jednak wiąże ze sobą cichy odgłos dobywający się z miejsca z którego nastąpiła teleportacja (Tam gdzie został teleportowany nie słychać nic).

Cuda:
1) Manipulacja pamięcią – Ryan może nie tylko odczytać myśli danej postaci, ale również zmienić jej wspomnienia według własnego uznania. Bardzo przydatna sztuczka jeśli chodzi o zatarcie śladów lub wyperswadowanie komuś czegoś. Wymaga jednak kontaktu fizycznego z celem.

Cóż, więc mogę zarówno brać udział w cichych misjach jak i zmieniając pamięć osób zacierać ślady
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline  
Stary 18-09-2010, 17:06   #26
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Imię: Mortesimer
Rasa: Strażnicy
Wiek: 368 lat
Płeć: męska
Wzrost: 1,5 / 1 m (wyprostowany/podpierający się na rękach)
Ciężar: 50 kg

Wygląd:



Strażnicy są rasą bardzo zróżnicowaną pod względem detali wyglądu. Niemniej pewne cechy pozostają wspólne dla wszystkich przedstawicieli gatunku. Są to szczupłe humanoidy o znacznie zarysowanych partiach mięśni, nieproporcjonalnie długich łapach, wielkich dłoniach zakończonych długimi, zwinnymi palcami i pazurami. Posiadają na dłoniach sześć palców, w tym po dwa kciuki z obu stron, zaś u stóp tylko pięć szponiastych palców. Skórę zazwyczaj posiadają twardą i zrogowaciałą, pokrytą zwartą warstwą jakby pszczelego wosku. Najbardziej wyeksponowane są duże, białe oczy przyprawione tylko małymi, zwężonymi źrenicami, bez tęczówki. Szpiczaste uszy poruszają się w pewnym zakresie. Natomiast nos został spłaszczony i zredukowany do postaci dwóch ogrzewających powietrze dziur. Bardzo charakterystyczna jest również paszcza z kłami która potrafi się otworzyć na dość sporą szerokość, niestety dość słabe mięśnie szczęki wykluczają łamanie w zębach kości. Strażnicy wyposażeni zostali również w wydłużające się całe życie, acz dość słabe języki. Najczęściej futro pokrywa cały korpus oraz prawie całe nogi, a ręce, stopy oraz część goleni pozostają pokryte samą skórą. Sierść nie występuje na łbie, za wyjątkiem czubka głowy gdzie jest dłuższa, barwa takiej jak inna, acz wraz z wiekiem ciemnieje lub jaśnieje, zależnie od intensywności barwy na tułowiu.
Typowym sposobem przemieszania się dla Strażników jest zgarbiona postawa podparta długimi łapami eksponując tym samym obfite kości kręgosłupa tworzące linię skostniałych narośli.
Zazwyczaj noszą pewne elementy ubioru. Chociaż nie posiadają zewnętrznych genitaliów, a potrzeba wydalania jest bardzo zmarginalizowana to i tak uważają tamte okolice za nieestetyczne i w kontaktach oficjalnych noszą przepaski na biodra, których za to nie mają na sobie w kontakcie z przyjaciółmi i innymi Strażnikami. Ponadto większość strażników nosi ze sobą zwykłe torby wypełnione ziołami i przydatnymi rzeczami, czasem zawinie się tam preparat. Bardzo lubią umiarkowaną biżuterie, w szczególności nagrstniki. W taką biżuterie zwykli wprawiać zmumifikowane szczątki swych przyjaciół, a po wojnach również zmarłych Strażników. Wierzą oni, iż do rozłożenia się większości ciała, duch jest związany ze zwłokami i nie może się odrodzić. Można też do niego mówić, a on ma usłyszeć. Taka biżuteria ma w kontakcie pomagać.
Mortesimer wygląda jak typowy przedstawiciel swego gatunku pozbawiony większości przymiotów skazy. Posiada krótką, acz bardzo zwartą sierść barwy brudnego, ciemnego błękitu wpadająca miejscami w purpurę. Skóra, najbardziej widoczna na kończonych gdzie włosów już nie ma, podobna jest do wyschniętej ziemi. Ma kolor czerwony, acz tak bardzo ciemny, iż prawie czarny. Licznie pęknięcia, nierówności i budowa z geometrycznych fragmentów mogą również przynosić skojarzenia z łuską. W przeciwieństwie do innych Strażników, szpony Moresimera są bardzo gładzie, nie porowate oraz odrobinę, o parę milimetrów co jest dostrzegalne wzrokowo, krótsze. Na szczęście jest to jedyny defekt który go dotknął.

Charakter:


Cała gama różnych osobowości i charakterów przejawia się u Strażników. Bardzo cienili sobie różnorodność opinii, jednych bardziej emocjonalnych, innych wyważonych... Dziś Strażnicy to tygiel charakterów w których jednak bardzo ceni się brak okazywania uczuć wobec obcych. Emocje i rozum są tak samo poważane lecz wolno okazywać je, a także swoje zdanie tylko wobec innych Strażników i przyjaciół. Lubią życie i piękno. Wyczuwają komizm i do przyjaciół uwielbiają się śmiać w wyrazie serdeczności. Izolacja w stosunku do innych ras nie pozwoliła utworzyć wielu przyjaźni które pokazywałyby prawdziwy ich charakter zza maski braku emocji.
Mortesimer cechuje się przewagą rozumu acz potrafi bywać bardzo gniewny. Podejrzewa, że jest to mało znaczący defekt, ale na wszelki wypadek nosił przy sobie trochę ziół uspakajających.

Rasa i społeczność:

Wiele okropnych plotek i pomówień narosło wokół Strażników, większość zawierających ziarnko prawdy. Prawdą jest, iż niedawno skończyli okres zwanymi wojnami – niedawno w pojęciu nie umierających ze starości Strażników. Prawdą jest, że podczas wojen działy się rzeczy okropne. Prawdą jest również, że Opiekunki wyrzekły się tej rasy nie utrzymując z nimi kontaktu. Prawdą jest też, że cierpią z powodu przemieszania – niegdyś dzielili się na Klany* a okoliczności zmusiły ich do związków międzyklasowych. Także zaraza. To powoduje różnego rodzaju problemy natury psychicznej i fizycznej u osobników tego gatunku. Problemy są zwalczane ziołami lub alchemią.
Strażnicy ongiś pełnili i miarowo wracają do roli konkurencyjnej dla Kruków Śmierci. Zajmowali się leczeniem zarówno ciała jak i duszy, a także zapobieganiu leczenia. Ich medycyna dopuszczała podanie bezbolesnych trucizn tym, którym pomóc się nie da. Zajmowali się też grzebaniem zmarłych na zakładanych przez siebie, ukrytych cmentarzyskach. Uważają, że dusze się odradzają i aby ten proces mógł dobrze przejść, ciało musi się same rozłożyć. Wiele cmentarzy jest zgubionych podczas wojen.
Nikt nie widział rodzącego się Strażnika. Faktem to tłumaczącym może być to, że ich głównej siedziby pod Mount Everest od czasu wojen nikt nigdy nie zobaczył. O wiele częściej Strażnicy prowadzą do cmentarzysk, szanując zwyczaje żegnania stosowane przez inne rasy. Wszystko co naturalnie i nie wypaczone jest dla Strażników zarówno piękne jak i dobre.
Wojny to czas wewnętrznego konfliktu o doktrynę religijną – brak podporządkowania się przeznaczeniu, protest przeciw nie-zabijaniu (strażnicy żywią się padliną, a odchodami też nie pogardzą) oraz pragnienie przezwyciężenia śmierci. Do tego nałożyła się wojna z Krukami Śmierci. Doprowadziło to do zarazy, przemieszania się Klanów, długiego odseparowania się Strażników, wielu strat oraz zatraceniu zaufania do Strażników.
Warto przy tej okazji wspomnień o alchemii – sztuce łączenia produktów naturalnych oraz innych ras aby pozyskać specyfiki. Dziś jest to skarlała forma dawnej sztuki. Strażnicy umierając, łączą się z danym elementem żywiołu i powracają potem – przeżywając coraz to dłuższe czasy scaleni. Produkt alchemiczny zwany Studniami Dusz pozwala utrzymywać kontakt ze zespolonymi starszymi rasy. Jednocześnie wojny uczyniły wiele szkód na tym gruncie, ograniczając zasięg. Z wieloma nie ma już kontaktu.
Alchemia, oraz ogólne poszanowanie każdego życia sprawia, że Strażnicy są nader pokojowymi istotami rozmiłowanymi w pięknie. Ważny jest także kult mądrości, pozyskiwanej zarówno poprzez medytacje nad naturą rzeczy jak i zwykłą wiedzę spisywaną w kamiennych księgach. Ongiś Strażnicy słynęli z niezwykłej intuicji którą teraz zatracili.

*Klan Żaru – ogniści wojownicy, Klan Pyłu – zamiłowani w lasach lekarze wszystkiego, Klan Zmarzliny – strażnicy cmentarzy o lodowych szponach, Klan Nieba – mistycy i alchemicy, dyplomaci

Zdolności:

Trupia Żywotność: zdolność która zapewnia Strażnikom wieść typowy dla siebie tryb życia nie zmagając się jednocześnie z efektami trucizn, bakterii i innych chorób. Salartus staje się odporny na wszystkie nieprzyjemności związane z obcowaniem z trupami jak ich jady, trucizny, wirusy i choroby, trupie gazy, a także takie nie związane z trupami, ale z rozkładem samym w sobie (jak trąd), inny słowy niczym nie może się zarazić od trupa i nie ma na to na niego wpływu. Ponadto większość zwykłych trucizn (jak np. wilcze jagody) skutkują tylko krótkim rozstrojem organizmu. Niestety trucizny mocniejsze jak arszenik czy rtęć działają zwyczajowo. Zdolność ta chroni ich przed skutkami swej roli oraz umożliwia prowadzenie żywotu padlinożercy. Prawie nigdy nie słyszało się aby, nawet pozostawiony bez opieki, Strażnik zmarł wskutek powikłań po zagojonej ranie.

Szpony: podobnie jak dwie poprzednie zdolności, tak i tą posiadał każdy klan, acz już w innej formie. Pazury Planu Żaru były wyjątkowo długie, mocno zakrzywione i spłaszczone jako narzędzie mordu, podczas gdy te od Klanu Zmarzliny przypominały błękitne, kryształowe twory łudząco podobne do uformowanych sopli lodu. Na skutek mieszania klanów nastąpiła najmocniejsza unifikacja tego elementu. Praktycznie każdy Strażnik posiada szpony długie na osiem centymetrów, czarne z małym rowkiem po wewnętrznej stronie ułatwiającym kopanie i lekko spłaszczonymi czubkami upodobniającymi je do ostrzy. Szpony są niebywale twarde i potrafiące rozcinać dowolny materiał, acz z niektórymi trzeba się męczyć dłuższą chwilę. Ich kształt i moc tnącą wykorzystuje się najczęściej podczas operacji oraz rzeźbienia pomników w skale, rzadziej do kopania, ze względu na mizerną szybkość (gdyż są to bardziej noże) – tylko w miejscach gdzie nie można tego zlecić innym Salartus. Do niedawna zdarzało się, że obydwa kciuki zdradzały dawne cechy klanów, acz teraz już to nie występuje.
Mortisimer posiada typowe szpony, acz są odrobinę mniej porowate u nasady niżeli powinny być, miast tego są gładsze.

Szybkość: zdolność pochodząca pierwotnie z Klanu Nieba, a potem przeniosła się na wszystkich Strażników, acz nie w tak okazałej formie. Niegdyś jej użytkownicy potrafili przyśpieszać wraz z porywistością otaczającego ich wiatru, podobno nieliczni starsi sprzed wojen byli w stanie skakać pomiędzy górami osiągając zawrotne szybkości. Z biegiem czasu wszystko karleje... Obecni Strażniczy mogą się przyśpieszyć, działając szybko, acz precyzyjnie w krótkich sytuacjach lub na dłuższą metę. Podczas działania tej zdolności powietrze wokół Strażnika staje się chłodniejsze i zaczyna wirować wokół, niezbyt mocno, acz odczuwalnie, czasem również świszczy. Wykorzystywane do szybkiego poruszania się do umierających, szybkiego ratowania życia, a także do ewentualnej walki.

Duszolecznictwo: poprzez głębokie spojrzenie swymi oczami na istotę Strażnik potrafi leczyć jej rany psychiczne. Wszystkie problemy, żale, smutki i rozstroje zostają zaleczone. Większe rzeczy jak poważne choroby psychiczne wymagają wielu zastosowań w dłuższym czasie i zapewne psychoterapeutycznej rozmowy. Strażniczy zwyczajowo leczą tym smutek po śmierci bliskich.

Regeneracja: Salartus tego rodzaju może regenerować brakującą tkankę po ranie, a także kończynę. Trwa to stosunkowo szybko, acz ból jest określany prze nich jako oślepiający. Przez pewien czas po regeneracji następuj pogorszenie wzroku, a w trakcie samego procesu – ślepota.

Nekromancja: tę zdolność posiada każdy Strażnik i jest to ponure piętno wojen oraz upadku które nie mogą się wyprzeć. Starsi wciąż szukają sposobu aby ją porzucić, a nie uda się to, nawet oni są skażeni tą zdolnością. Rozgrzebując zwłoki, potwornie je bezczeszcząc, konsumując w makabryczny sposób, wróżąc z trzewi Strażnik jest w stanie dobrać się do wiedzy jaką posiadała za życia jego ofiara. Jest o żmudny proces przypominający raczej poszukiwania w starej, zdemolowanej bibliotece. Ponadto Strażnik wie, że dusza jego ofiary cierpi, na powrót czuje co dzieje się z jej ciałem. Strażnicy powiadali, że słyszeli będąc w transie ich krzyki i błagania, aby się przestało. Chroni przed tym strata duszy do której mogą doprowadzić Kruki Śmierci. Nekromancja jest bardzo ograniczona, a porównanie do zniszczonej biblioteki jest jak najbardziej trafne. Część ksiąg jest zniszczona, część trudna do znalezienia i odczytania, a inne sale całkowicie odcięte. Biorąc pod uwagę, że wraz z konsumpcją ciała dokonuje się tej zdolności, ucieka czas i następuje zjedzenie. Dlatego też najlepiej skupić się na jednej rzeczy i grupie. Gorzej, jeśli się i do nich nie uda dotrzeć, zostając z niczym.
Mortisimer złożył zwyczajowe śluby składając zwykłe słowa przysięgi, iż nie użyje tej mocy. Obawia się, że teraz będzie musiał złamać przysięgę.

Handel:


Odkażający Śluz: zwany przez samych właścicieli „Tana” jest zwartą, gęstą wydzieliną ich skóry pokrywającą ją zwartą warstwą. Mordercza dla bakterii, wirusów, grzybów i innych czynników chorobotwórczych zapewniając Strażnikom dodatkową ochronę. W ciągu miesiąca Strażnik wytwarza go około 1 /2 litra. Może go skropi w jednym miejscu umożliwiając łatwiejsze zebranie (gruczoły znajdują się pod sercem, można z nich również wycisnąć ciecz po śmierci Strażnika). Substancja działa odkażająco, martwicę żywego ciała wyżera, podobnie działa na torbiele, guzy nowotworowe czy inne, podany bezpośrednio (wymaga otwarcia trzewi) i wlany na to, w bardzo bolesny sposób, acz całkowicie dla zdrowia bezpieczny, poczyna wyżeranie zakażonej, spaczonej tkani, zostawiając to co zdrowe. Do dezynfekcji rany czy walki z trądem wystarczy jedna dawka, podczas gdy na nowotwór – kilka. Picie śluzu (podawanego najczęściej z wodą – ułatwia przełykanie) oczyszcza organizm wyżerając rozproszone zagrożenia, acz znowu jest to bolesne. Śluz jest również nieprzyjemny w kontakcie z owadami nie będącymi pasożytami, które starają się go unikać, acz nie w paniczny sposób.
Preparaty Alchemiczne i Zioła: różnego rodzaju mieszanki wykonywane w celach leczniczych bywały sprzedawane innym rasom, chociaż słowo sprzedaż nie jest dobrym słowem. Najmocniejszych nie sprzedają, zostawiając je do użytku w swoich lecznicach. Resztę dają za darmo lub pobierają opłaty w rodzaju tego, ile ktoś chce dać za daną rzecz.
Lecząc i grzebiąc nie chcą zapłaty, acz zawsze stanowczo podkreślają, że nie płacąc nim powoduje się, że wkrótce nie bęa mieli możliwości pełnić swej posługi.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 24-09-2010 o 22:33.
Johan Watherman jest offline  
Stary 24-09-2010, 22:33   #27
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Stosunki:


Lykarynie: są to stworzenia które nigdy nie odwróciły się od Strażników. Podczas gdy w przypadku innych ras utrzymywano kontakt tylko z poszczególnymi grupami, to Lykarynie w całości kontaktowali się ze Strażnikami i wiedzieli czym są wojny. Strażnicy z pragmatycznego punktu widzenia lubią ich za możliwość szybkiego kopania nowych tuneli, strzeżenie ścieżek i skórę z której płaszcze bywają idealne podczas wypraw na powierzchnię. Lecz powiedzieć, że ta znajomość ma tylko takie przyczyny, to bzdura. Strażnicy bardzo lubią Lykarynów, a rozmowa z przedstawicielem tej rasy zawsze budzi u nich radość i chęć do szczerego śmiechu. Specyficzny sposób myślenia tej rasy – tak wolą to określać Strażnicy – jest dla nich bardzo piękny, fascynujący i odrobinę zabawny. Nigdy nie okazują m złości, gdyż nie wolno okazywać emocji w stosunku do obcych. Jednocześnie rodziło się wiele przyjaźni Strażników z Lykarynami. Kiedy nawet medytacja nie pomaga przy problemie, mówi się, iż warto zapytać przedstawiciela tej rasy. Ich unikalna umysłowość odkrywa to, co dla innych nieistotne. Również prowadzą pewne starania aby ta rasa na powrót zyskała swe torby, acz na razie nie wiedzą nawet jak się do takiego czynu zabrać. Lubią ich na tyle, iż w dobrym tonie jest podarować napotkanemu osobnikowi lawendę, jako spłatę długo wszystkich Strażników wobec nie odwrócenie się od nich.
Aborrecimiento: Strażnicy się ich całkowicie nie boją i nie brzydzą. Uznają ten gatunek za naturalną kolej rzeczy, a zarazy również są naturalnymi elementami przeznaczenia. Strażnicy od niedawna samodzielnie prowadzą pewne dysputy czy zwrócić się do nich z silną ofertą pomocy w ratowaniu rasy. Jak do tej pory pojawiały się tylko pogłoski.
Puryfikaninie: rasa lubiąca góry, a gdzie znajduje się obecnie główne siedlisko Strażników? Ci, którzy się zbliżyli do Strażników, mogli się dowiedzieć, iż są bardzo czystymi istotami zdolnymi również oczyszczać środowisko. Cienią ich rolę jako istot życia i czystości, lecz strzegą wejść do swej siedziby. Traktują bardziej jako dobrych partnerów handlowych niżeli rasy, do której trzeba się zbliżyć. Niemniej wielu, którzy obrali drogę medyków bardzo lubi ich. Podobno za czasów istnienia Klanu Nieba stosunki były pełniejsze. Smutne jest to, że wielu przedstawicieli tej rasy z powodu plotek nadal darzy niechęcią Strażników.
Skrzadła: lubią Skradła za zdolność kowalstwa. Prawda jest, że każdy Strażnik pragnąłby posiąść biżuterie lub inny przedmiot ich autorstw, a niektóre rzeźby są przyozdobione przez nich. Dla większości Strażników, Skradła prezentują jeszcze większe piękno niżeli Puryfikanine, a ci już są uważani za istoty niebywale ładne. Skrzadła w oczach Strażników to wspaniali rzemieślnicy i to decyduje o podziwie oraz sympatii. Ich musujący proszek ze względu na różnorodne działanie jest pospolitym, a jednocześnie dobrze dostępnym komponentem alchemicznym Strażników.
Kruki Śmierci: rasa bardzo, ależ to bardzo nielubiana, a wręcz niekiedy znienawidzona przez Strażników. Ci, którzy pamiętają wojny mają im ciągle za złe, że nie pomogli Strażnikom, a wręcz wykorzystali okazje do przejęcia większości aktywności w pogrzebach. Młodsi mało o nich wiedzą, lecz mają wśród nich opinie zakłócających cykl reinkarnacji i pożeraczy dusz. Długo Kruki Śmierci rozpowszechniały plotki o Strażnikach które doprowadziły do dodatkowego naprężenia stosunku z innymi rasami. Dosyć powiedzieć, że wystarczy decyzja tylko czternastu Strażników aby wydać zezwolenie na zabicie określonego Kruka Śmierci. Są to jedyne istoty, przed którymi broniąc się Strażnik ani myśli być humanitarnym i uważać na jej życie.
Sadesyksy: przez wojny kontakt z tą rasą praktycznie się zerwał i nie powrócił. Strażnicy nie wiedzą, czy oni się ich boją, brzydzą z powodu wojen czy jest ich zbyt mało. Lecz mimo wszystko nie dążą ich zbytnią sympatią, nawet na odległość. Mówiąc o tej rasie, Strażników przechodzi niepokojący dreszcz.
Aerdanidzi: z tą rasą jest również źle. Kiedyś Strażnicy często leczyli, i mniej często – grzebali przedstawicieli tej rasy. Niestety, Aerdanidzi dość często spotykali się z Upadłymi i ich tworami. Mówiąc dość często, ma się na myśli od trzech do dziesięciu spotkań w całej historii tego bardzo skrytego konfliktu wewnątrz Strażników. To wystarczyło aby zrazić tę rasę do Strażników. Potrzeba będzie stuleci aby odbudować relacje. Aktualnie Strażnicy mają poprawny kontakt tylko z dwiema grupami z tej rasy.
Rossi Angeli: znowu bardzo słaby kontakt z powodu wojen. Strażnicy odmawiają tej rasie prawdy absolutnej. Twierdzą, ze uznają tylko pewne obliczę najwyższej istoty, gradacje jej bytu. Jeśli jednak Sadesyksy wywołują niepokój, to Rossi Angeli tylko radość przed spotkaniem. Zostały poczynione bardzo sowite kroki aby odbudować więzi.
Feniksy: niegdyś Klan Płomienia miał z nimi bardzo dobre stosunki. Strażników odrobinę drażni ich duma, gdyż twierdzą, że wybiegają ponad swe przeznaczenie, iż im nie jest dana w przeznaczeniu władz, moc i potęga przewodnictwa. Tylko niczym nie podparta duma. Strażnicy mają prawo tak mówić, uważają się za co najmniej rówieśników Feniksów, a długowieczność obu ras je pod tym względem zrównuje. Mimo wszystko lubią u Feniksów ich zamiłowanie do powieści i myślenia, tak podobne, a zarazem różne od własnego. Łzy tych ognistych ptaków są materiałem o niemal legendarnych właściwościach. Nawet w dawnych czasach alchemicy nie śmieli prowadzić na nich eksperymentów, a tylko polegać na paru sprawdzonych, a dziś już nieaktualnych formułach.
Gatti: niezwykłe koty są cenione przez Strażników. W czasie wojen relacje nagle z większością znikły, nie licząc paru przyjaciół. Lecz zaraz po ich zakończeniu eksplodowały. Podobno niektórzy Gatti pomagali nawet odnaleźć najstarsze cmentarzyska i lecznice.
Animadverzy: Strażnicy darzą ich odpowiednią estymą nawet pomimo głębszych relacji pomiędzy obiema rasami. Szamanizm Widzących bliski jest bardzo medytacji uprawianej przez Strażników. Czasem mówi się, że wyższe sztuki Strażników są sztukami smutku – łzy Strażników, łzy Feniksów i łzy Widzących które są bardzo pomocne w medytacji.

Dana rasa lubi:


Piękno, a wszystko co naturalne jest mniej lub bardziej piękne – lecz jest piękne. Cenią zarówno rzeczy same w sobie jak i rzemieślnicze wyrazy kunsztu i pomysłu. Z tego powodu lubią biżuterie i cenią sobie bardzo umiejętność rzeźbienia. Dość dziwnym jest też, że nawet odchody są dla nich piękne, acz mało.
Dobro, pojmowane jako brak wypaczenia i przeznaczenie. Dobre są narodziny, życie, umieranie i śmierć. Dobre jest morderstwo dokonane przez drapieżcę i plaga, dobra jest miłość i radość. Złe natomiast jest wypaczenie podczas wojen, uciekanie przed losem oraz niszczenie ciał istot rozumnych.
Miłość i przyjaźń. Pierwsza jest jedyną emocją mogąca skłonić prokreacje Strażników (nie idzie za nią popęd fizyczny, a tylko emocja). Miłość zaślepia ich mądrość i zrozumienie wszechświata, a jednocześnie otwiera oczy na inne aspekty. Przyjaźń jest wypadkową miłości i piękna w ich rozumowaniu. Bardzo trudno uzyskać przyjaźń Strażnika – są oschli dla innych by ich nie ranić. Zbliżenie do otrzymania przyjaźni jest równoznaczne z złamaniem tej zasady. Jednocześnie przyjaźnie powstają i są jednymi z najwyższych wartości dla nich.
Radość i wiedza. Radość z obcowania z dobrem i pięknem, przyjaźnią i miłością, a także zwykłe zabawy. Strażnicy lubią się śmiać, biegać i walczyć dla zabawy kijem – ich rodzaj sportu. Jednocześnie czynią to tylko w gronie swej rasy i przyjaciół. Wiedza, zarówno empiryczna jak i metafizyczna gdyż zbliża ich do istoty najwyższej w którą wierzą.

Dana rasa potrzebuje:


Wyjść na powierzchnię: niezbędne dla Strażników. Nawet Klan Pyłu, który winien wieść podziemny żywot, uwielbiał swe ukochane lasy którymi się opiekował. Na powierzchni jest więcej piękna i życia. Strażnik zamknięty pod ziemią zaczyna wariować. Znany jest tylko jeden który to wytrzymuje i należy do starszych mających jeszcze cechy Klanów. Lecz otrzymuje to najprawdopodobniej tylko dzięki środkom alchemicznym. Do tego opieka ad cmentarzami (wiele na powierzchni lub nie połączonych zresztą tuneli) wymaga wyjść.
Komponentów alchemicznych: zioła i produkty innych ras są potrzebne zarówno do leczenia innych jak i ich samych. Radzący się Strażnikom trzeba podawać pewne mieszaniny, a im ktoś bardziej skażony tym więcej trzeba wysiłku. Niektórzy pryzmują tego typu środki cały czas, inni z przerwami, niekiedy jest to powiązane z dojrzewaniem lub wykształcaniem kolejnych cech. Łagodnym przykładem jest sam Mortesimer muszący nosić ze sobą zioła uspokajające.

Plotki:


- Kiedy Strażnikowi zapłoną zielonym ogniem oczy, to jest w stanie pożerać duszę. Plotka zniechęcająca do duszolecznictwa. Raczej wierutna bzdura, aż faktycznie Strażnikom niekiedy oczy świecą z niesamowitymi fenomenami wokół nich.
- Pożerają zmarłych. Plotka z którą walczą najzacieklej. Żywią się padliną, zmarłymi roślinami, czasem żywymi ale nigdy istotą myślącą, nawet jeśli jest już martwa.
- Potrafią wskrzeszać zmarłych i udręczone duchy posyłać do boju. Podczas wojen niektórzy widzieli, że działy się takie rzeczy.
- Praktykują nekromancje w celu zdobywania wiedzy. Podniesienie takiego zarzutu do Strażnika w zależności od temperamentu przedstawicieli tej rasy grozi upomnieniem lub przegłosowaniem zakazu pomocy medycznej danemu osobnikowi. Co bardziej szaleni mający krew Klanu Płomienia potrafią rzucić się na kogoś tak mówiącego bez ostrzeżenia, w imię honoru rasy.
- Są brudnymi istotami, zadającymi się z fekaliami i padliną, a więc muszą być siedliskiem zarazków. Co bardziej trzeźwo myślący zapyta jak, skoro ich skórę pokrywa tak silny śluz?
- Po cichu pragną zdobyć władzę nad światem. Wojny mieliby wygrać buntownicy, a obecny stan to tylko maska.
- Ich bohater zwany Ragaszanem jest tak ceniony, gdyż zabił kiedyś kilka Opiekunek.
- Dotknięcie języka Strażnika ma przenosić trąd barwiący ciało na barwę bieli.
- Operacje są tylko pretekstem do pozyskiwania krwi która rzekomo się mają żywić.

Nowe preparaty alchemiczne:


Mostesimer jest z ich okrycia dumny – nigdy nie był alchemikiem, nawet do końca nie chciał mimo namowy, acz pewna smykałkę posiada.

Amo Morte (Orcze Zęby + piórko Kruka Śmierci, im starszego tym lepiej + Tana): specyfik podany przy otwarciu jam ciała na serce lub jego odpowiednik i przy świadomej woli tego, na którym wykonywany jest zabieg zabija całkowicie miłość pacjenta do wybranej rzeczy. Tana w kontekście wyżerania, zęby jako libido i pióra jako śmierć.
Eliksir Zaświatów (Krew Animadvera + trucizna np. Cykuta + proporcjonalna do trucizny odtrutka): im silniejsza trucizna, tym większy efekt. Podany eliksir sprawia, iż pacjent ociera się o drugą stronę świata, niemal o śmierć - zarówno fizycznie jak i duchowo. Przenosi percepcje bardziej w kierunku „drugiej strony” Dość ryzykowne i kłopotliwe ze środkiem śmiercionośnym i odtruwającym który należy podać po jakimś czasie. Szansa na widzenie duchów.
Żywe Popioły (spalona Verbena Pospolita w ogniu jakiejś rasy): w efektach ubocznych różni się od rasy z której powstał ogień i tych jest sporo. W głównym ma polepszyć proces odzyskiwania sił. Nie regeneracji per se ale szybciej odzyskuje się siły po wysiłku, ranna kończyna prędzej zyskuje pełną sprawność, po odurzających środkach ich efekty negatywne mijają prędzej. Podawane doustnie (słabiej) lub do jam ciała/na rany/w skórę wtarte – odpowiednio mocniej.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172