Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-12-2009, 20:51   #61
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Kunoichi wysłuchiwała uważnie słów mistrza, starając się zapamiętać każdą jego uwagę. Przeanalizowała również pouczenia skierowane do niej podczas walki przez klony. Została pochwalona, co sprawiło jej ogromną radość. Nie mogła jednak zapominać o swoich błędach.
Ta pułapka… Rzeczywiście nie była w tej sytuacji najlepszym posunięciem z mojej strony. Powinnam była dokładnie się zastanowić przed zrobieniem czegokolwiek. Tak, jak powiedział Ryuushou-sensei – silniejszy wróg mógł doskonale obrócić moją przewagę przeciw mnie.

Z tego co usłyszała, jej towarzyszom także udało się pokonać swoich przeciwników. Tylko dlaczego Nizan nie pofatygował się, by postąpić jak reszta i udać się za jednym z klonów, zamiast tego nie ruszając się z miejsca? Czy był na tyle pewny siebie by uważać, że bez wysiłku poszukiwań odnajdzie prawdziwego nauczyciela? Mimo wszystko nie pomylił się o wiele, skoro sensei ukryty był w wodzie. Jego zdolność analizowania kryła więc coś w sobie i Masae nie miała wątpliwości, że chłopak posiada potencjał, który pragnie wykorzystać.
Coś musiało popchnąć go do chęci zdobycia mocy. Śmierć kogoś bliskiego..? Pragnienie zemsty? Im głębiej kunoichi zastanawiała się nad tym, tym większa stawała się jej ciekawość. Nie przypuszczała, by genin sam wyjawił jej ten sekret. Trzy cele… Bez marzeń, bez ukochanych osób… Czy był on nieszczęśliwy? Może chował to głęboko w sobie nie dopuszczając do okazania jakichkolwiek emocji na zewnątrz?

Dziewczyna pomyślała teraz o Yuji. Z tego, co zapamiętała podczas przedstawiania się, potrafił on wykonywać pieczęci jedną dłonią, co z pewnością było wyjątkową umiejętnością. „Ninja musi liczyć na przyjaciół i towarzyszy, powinno chronić się bardziej przyjaciela niż siebie.” Jeśli jego słowa były szczere, mogę być pewna, że będę mogła liczyć na jego pomoc.
Cieszyła się, że na taką właśnie drużynę trafiła. Skupiając się na umiejętnościach, znakomicie się pod tym względem uzupełniali. Natura huraganu, lodu i ognia. W przyszłości mogliby stworzyć razem doskonałą w swym działaniu technikę.

Głowa Masae była przepełniona rozmyślaniami. Zmierzając w stronę domu obserwowała wracających z pracy mężów, odprężonych zapewne po codziennym wysiłku, marzących o szybkim powrocie do swoich dzieci i kochających żon przygotowujących właśnie gorący posiłek. Pomyślała o swoim ojcu, pracującym ciężko na utrzymanie jej matki wraz z nią. Dziś także miała go nie zobaczyć, ponieważ przybywał do domu zbyt późno i od razu kładł się do snu.
Będąc już przed drzwiami, dziewczyna uchyliła je delikatnie wchodząc do ciepłego pomieszczenia pachnącego słodko śliwkami ume ułożonymi starannie w wiklinowym koszyku na stole. Po zdjęciu butów zaraz za progiem, postawiła krok na trzcinowej macie. W drzwiach ukazała się jej matka. Kobieta zawsze wyczuwała powrót córki, mimo że ta robiła to często bezszelestnie.
- Jak minął Ci dzień Sae, zrobić ci może herbaty? Jesteś głodna?
- Wszystko w porządku, nie, dziękuję. Nie jestem głodna. Myślę, że pójdę na górę odpocząć.


Po ciepłej i odprężającej kąpieli, kunoichi przebrała się w zwiewną koszulę i podeszła do okna. Otworzyła je na chwilę by wywietrzyć pokój, wpatrując się we wschodzący księżyc. Chwilę po tym ułożyła się do snu. Odwróciła głowę w stronę drzwi, oświetlanych częściowo przez białą kulę za oknem. Zamknęła oczy.

„Doskonała taktyka i determinacja stanowią podstawę dla prawdziwego ninja. W obliczu przewagi siły twojego przeciwnika, logika i spokój wielokrotnie ocalą ci życie.”

Obiecała sobie, że nie zapomni tych słów nigdy i będzie postępować według nich, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach wyboru.
Sen zmorzył ją niemal natychmiast.

Wczesnym rankiem radosne śpiewy ptaków zbudziły Masae. Zegar wskazywał godzinę 6:30. Ah, żebym tylko się nie spóźniła! Taka sytuacja nigdy jeszcze jej nie spotkała. W kilka chwil zdołała umyć się, ubrać i zbiec na dół, przepraszając za to, że dziś nie zje przygotowanego przez matkę śniadania. Kobieta zdążyła wcisnąć jej w rękę onigiri zapakowane w papierową torebkę i życzyć pomyślnego dnia, uśmiechając się pogodnie. Dziewczyna była na miejscu minutę przed siódmą. Dziękowała w myślach, że Wzgórze Uzumaki znajdowało się stosunkowo blisko jej domu.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 30-12-2009 o 20:57.
Tamaki jest offline  
Stary 30-12-2009, 22:13   #62
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy towarzysze przyszli jego źrenice się rozszerzyły. Wszyscy oprócz niego , nie mieli nawet zadrapania. Dziewczyna była mokra , a po Yujim nic nie było widać.
Po..pokonali go bez zadrapań?!
Nie wierzył. Nie wierzył w ich moc. Słowa sensei które wypowiedział mówiąc o nim nie szczególnie do niego trafiały.
Co ... jak to możliwe.
Gdy sensei zniknął , ścisnął katanę. Rozejrzał się po twarzach towarzyszy i z całej sił zrobił gest jakby rzucał kamieniem.
- Cholera !
Wydarł się. Nie przypuszczał , że bedzie tak słaby. Jak mógł...jak mógł w ogóle myśleć o celach , skoro dostał w dupe na prostym teście , gdzie normalni genini poradzili sobie bez szwanku. Jego ręce się trzęsły. Cały dygotał , ze złości.
Nie uwierze w to.
Jego myśli były rozbierze , nie wiedział co robić. Trafił tu , z przekonaniem , że nikt mu nie bedzie dorównywał. A tutaj dostał po dupie. Podszedł do wody i obmył twarz. Gdy Mae zaczęła wracać ten nadrobił zaległości i stanął za nią na chwilę. Ta stanęła także. Nizan szepnął jej do ucha.
- Nie wierze , że dałaś mu radę , na tym samym poziomie walki co ja miałem.
Gdy się obejrzała , jego już nie było.

***

Po zakupie małych wybuchowych dzwoneczków wszedł do domu. Zdjął katanę i z całej siły cisnął nią o łóżko. Dobrze , że była w pochwie , gdyż w innym przypadku musiałby spać na podłodze.
- Jak to... możliwe. Ja , dumny ninja. Przyszły raikage. Ja... Ja.... Ja nie wierze...
Znów jego ręce zaczęły dygotać. Upadł na kolana i skrył twarz w dłoniach.
- Jak mam dokonać tych rzeczy skoro nie mam wystarczająco dużo MOCY by dorównać głupim geninom z piepszonej konohy i kiri...
zaczął płakać. Jak dziecko. Twarda bariera jego serca została na krótki czas przełamana. Chciał być potężny. Nie mógł dopuścić do siebie mysli , że to co dziś się wydarzyło , zdarzyło się naprawde. Nawet gdy próbował dopuścić do siebie myśl , że jego walka była prowadzona bardziej poważnie , nie zmienia to faktu. Dostał jak frajer. Jak gamoń. Jak najgorszy z najgorszych. Myślał , że on bedzie ciągnął za sobą balast. Czy to on ma być tym balastem?
Z całej sił uderzył w podłogę. Dobrze , że mieszkał na parterze , gdyż deska pękła. Po chwili wytarł łzy , podniósł się.
Co z tego , że mam 12 lat. Na polu bitwy równie dobrze moge zginąć jak inni. Nie ma co...
Nagle time-stop.
Coś go tknęło.
Złapał katanę.
Wybiegł z domu.

***

Szybkość z jaką się poruszał nie była na poziomie genina. Można nawet rzecz , że przez obecną determinację , sięgała jounina. Z rękoma wzdłuż tułowa , biegł przez całe miasto. Gdy dobiegł na miejsce spotkania , była godzina ok. 21. Noc. Stanął na środku i rozejrzał się.
Jak oni biegli...cholera...
Rozglądał się dobre 2 minuty. W końcu obrał cel. Ruszył na południe , tam gdzie pierw ruszyła Mae. Biegł dobry kawałek czasu , aż dotarł tam , gdzie walczyli . Jak to odkrył? Na tym terenie była woda. Wiedział , że jego jounin lubił traktować swoich podopiecznych ninjutsu. Tylko...
Czemu do cholery woda?
No tak. Dziewczyna używa ognia.
Ale nie ma nigdzie spaleń... co to?
podszedł do ziemii gdzie leżały 4 shurikeny. Wziął je do ręki. Końcówki miały jeszcze zaschnięte krwią barwę. Klon musiał nim dorwać. On stosował tylko klony wody. Shuriken z krwią w wodzie.
Rozwaliła go za pomocą shurikena!? ON SOBIE W HUJA LECI!?
Z całej siły cisnął shurikenami o podłogę. Był rozgniewany.
Wrócił na miejsce spotkania. Tym razem pobiegł na zachód. Tam dotarł na miejsce , gdyż było tuż po wybuchu czegoś. Zaczął dokładnie badać pole bitwy. Tutaj było łatwiej. Typowy "bum" poprzez zastawione pułapki. Tutaj też były ślady po stylu ognia i wiatru. I znów to samo. Podszedł do pozostałościach sprzętu ninja. Woda , a w nim shurikeny z krwią.
Czyli ona miała bardzo łatwo.
Spojrzał w niebo. Trzeba się streszczać. Nie wiedział która jest godzina. Pobiegł na środek i ruszył na północ.
Tam było równie łatwo odnaleźć ślady po walce. Lód.
Obaj się nim posługują. Tak mówili gdy się przestawiali...czy tylko jeden...hmm...
Chodził między powbijanymi shurikenami. Zastopował się na drewienku z shurikenami.
- Klonem nie użył kawarimi. Czyli Ciebie raz trafił ... TOWARZYSZU... aczkolwiek wiedział , że jesteś nieprawdziwy.
powiedział stojąc nad drewnem. Rozglądał się chwilę. Następnie znalazł zamarznięty kawałek lodu , a w nim część ubrania. Nie było wątpliwości , że należało do Yuji'ego.
Czyli ... Ciebie załatwił. Tylko jak...go pokonałeś , jak Cie uwięził. Klon cienia? Na poziomie genina?
Tutaj coś mu się nie zgadzało. Po chwili gdy szukał poszlak , znalazł jeszcze shuriken z krwią w wodzie.
Trzy razy dał im się pokonać , bo go shurikenem trafili? To ja , używam całej mojej szybkości , jutsu które ledwo opanowałem , rzuca we mnie jakimś wachlarzem... Czemu nie powiedział , że mnie przycisnął? Czemu wyszedłem na najgorszego...?
Po nocnym "patrolu" wrócił do mieszkania. Było tak ciemno , że potknął się o wystającą deskę , którą wcześniej rozwalił. Nabił sobie siniaka , ale nie przejmował się tym.
Wiedział teraz , że nie był najgorszy. Dowiedział się tego , na czym mu zależało najbardziej. A to , jak im udowodni swoją potęgę , zostawi na później. Zadowolony w duchu , położył się na łóżku i zasnął.

***

Zjawił się pierwszy na umówionym miejscu. Był 10 minut przed czasem , dlatego zajął sobie dogodną pozycję , na kamieniu , który upatrzył sobie wcześniej. Z założonymi rękoma , zmrużył oczy , by oddał się sekundowej medytacji , i zebraniu reszty myśli , jakie nawiedzały jego głowę.
 
BoYos jest offline  
Stary 31-12-2009, 00:20   #63
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Gdy wysłuchał do końca rad swojego nauczyciela, postanowił nie wracać jeszcze do domu tylko poprzechadzać się po Wiosce Ukrytego Liścia. Poszedł jeszcze na miejsce ich przyszłych spotkań. Wzgórze Uzumaki. Stąd Konoha pięknie wyglądała. Gdzieniegdzie światła przedzierające się przez coraz większą ciemność, dawały wspaniały efekt.
Usiadł w miejscu gdzie siedział podczas testu.
To tutaj za kilka godzin odbędzie się następne spotkanie. Ciekawe co sensei zaplanował na jutro. Może nauczy swoich geninów czegoś nowego? Czy może odbędzie się jeszcze jakiś test. Sensei mówił, że to było tylko sprawdzenie ich umiejętności nie żaden test.
Jego myśli zeszły na inny plan.

- Ciekawa drużyna mi się trafiła. Nizan jest pewny siebie, jednak to on odniósł największe obrażenia. Ciekawe co mu się przydarzyło. Może jednak niebieskowłosy jounin postanowił sprawdzić zadziwiającą śmiałość chłopaka i przeprowadził z nim cięższą walkę? Jeśli tak to się zezłoszczę. Sensei nas nie docenia?

Genin ciekawy był również walki dziewczyny. Nie wiedział o niej niestety nic, gdyż na przedstawianie się spóźnił.
- Będę musiał ją jutro trochę powypytywać...
Yuji z podsumowania sensei'a dowiedział się, że jest dobra w planowaniu. Taktyki to jej mocny punkt.
Jeśli Nizan jest taki dobry, za jakiego się uważa, w połączeniu ze mną i jej logicznym myśleniem, to będziemy nieźli. W dodatku sensei... Ile on ma żywiołów? Co najmniej tyle co ja. Zna techniki lodowe... czyli fuuton i suiton ma świetnie opanowane. Jednak nie sądzę, by w tak młodym wieku przydzielono go do jakiejś drużyny, gdyby nie miał żadnych specjalnych zdolności. On również jest interesujący. A co do technik lodu. Cieszę się, że posiada właśnie ten żywioł. Może mnie podszkoli - uśmiechnął się Yuji.

W końcu Słońce już zupełnie zaszło.
- No! Zasiedziałem się nad tymi rozmyślaniami. Czas spadać do domciu.
Podczas powrotu do domu, jeszcze nie wszystkie światła były pogaszone i dałby sobie rękę uciąć, że zauważył pędzącego Nizana w stronę miejsca, z którego Yuji właśnie wracał. Wytłumaczył to sobie: "Pewnie mi się przywidziało. Za dużo myślę o tej drużynie",
ale myśl, że wkrótce będzie z nimi dzielił misje niezwykle go cieszyła.

Doszedł do domu. Otworzył zamknięte na klucz drzwi i wszedł do swojego niewielkiego mieszkanka. Wziął szybki, odświeżający prysznic. Nie chciało mu się już nawet robić sobie czegoś do jedzenia, nastawił budzik na 6 rano, położył się na łóżku i zasnął.

Morderczy dzwonek budzika. Odruchowo Yuji wyłączył go i wtulił się znów w poduszkę. Po jakimś czasie przypomniał sobie, że budzik dzwonił... zerwał się na równe nogi! Godzina... 6:43.
- No i zajebiście, znowu się spóźnię.
Bez śniadania Yuji nie miał zamiaru wyjść z domu. Po posiłku ubrał się, założył opaskę Konohy na ramię ("echh... ładniejsza jest opaska Kiri") i wyszedł w pośpiechu, zamykając za sobą drzwi.
Ruszył w średnim pośpiechu na umówione miejsce spotkania. Może i moja wina, że zaspałem, ale śpieszyć się nie będę.

Gdy dotarł w końcu na wzgórze Uzumaki, pozostała dwójka i jounin już na niego czekała.
- Przepraszam za spóźnienie sensei! - zwrócił się do niebieskowłosego.
- Siemanko wam, przyjaciele. - szepnął do nich uśmiechając się i usiadł między nimi.
 
Qzniar jest offline  
Stary 31-12-2009, 00:54   #64
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Ura odłożył tobołek. Wysłuchał mistrza w ciszy.Nic nie odpowiedział, chyba logicznym było co zrobi. Stał w oczekiwaniu na ruch senseia a w myślach szykował genjutsu.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 31-12-2009, 01:17   #65
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Ryuushou dotarł do domu po sporym okresie czasu. Miał zawroty głowy, czuł się słabo, a krwotok z nosa tylko się wzmógł. Kiedy przekroczył murek, ogradzający całą rezydencję rodziny Mitsuhashi, pchnął drzwi frontowe i wgramolił się do środka, przez cały czas zaciskając noc między palcami.
- Ryuushou... - jego matka wyszła z kuchni, aby przywitać syna. Na bogów, znowu krwotok?! - krzyknęła przerażona widokiem krwi.
Chłopak ignorując słowa matki, czym prędzej wspiął się po schodach na pierwsze piętro, trzy poziomowego domu. Zamiast wejść do swojego pokoju, skręcił do łazienki. Zamknął się od środka, i nachylił się nad zlewem.
- Ryuushou! Co jest? - do drzwi pukała zmartwiona matka. Powiadomię lekarza...
- Nie, okaa-san, nic się nie stało. Zaraz przejdzie... - wymamrotał.
Krew obficie skapywała do zlewu. Usłyszał jak ktoś wchodzi do domu, a matka zbiega po schodach. Młodzieniec napuścił do zlewu zimną wodę, zamknął oczy i zanurzył w niej twarz.
"Uh, co za ulga..." - pomyślał, kiedy kojące zimne objęło jego rozpalone oblicze.
Krew szybko przestała lecieć, a Ryuushou wyciągnął ze zlewu korek i chwycił za swój niebieski ręcznik. Wytarł się pospiesznie i opuścił łazienkę. Przy schodach ujrzał ojca, który utkwił w nim poważny wzrok.
- Wszystko w porządku? - zapytał, przybierając swój ton troskliwego ojca, co sygnalizowało młodzieńcowi, iż ojciec za chwilę obrzuci go potokiem swych złotych myśli.
Nie mylił się co do tego. Kiedy zeszli na dół i zjedli przygotowany przez jego matkę obiad, ojciec pouczał go, żeby nie straszył matki i pozwalał sobie pomagać, w końcu wszyscy są rodziną. Ryuushou natomiast przez cały obiad zjadł niewiele, wzrokiem świdrując kawałki wołowiny.
Jego cała rodzina, mieszkała w jednym domu, dlatego była to duża, trzypiętrowa rezydencja. Był najmłodszy spośród swoich dwóch braci i trzech sióstr, ale był prawdziwym oczkiem w głowie rodziny. Oprócz nich, w domu przebywały trzy ciotki z rodzinami oraz trzej wujowie ze swoimi familiami. Prościej mówiąc - w rezydencji mieszkała cała rodzina od strony ojca - nawet jego rodzice. Ryuuken, bo tak miał na imię, zajmował się uczeniem członków rodziny niezwykłej sztuki klanu - tańca-walki. Mitsuhashi kształcili także wszystkich chętnych do nauki tej artystycznej sztuki walki, co było bardzo opłacalnym zajęciem. Zewsząd przysyłano do nich na treningi młodych ludzi, zdarzali się nawet potomkowie sławnych klanów. Dziadkowie Ryuushou zajmowali się pielęgnowaniem historii i opowieści o klanie, a także uczyli wszystkich członków swej rodziny rozwijać swój naturalny talent do używania aż czterech, naturalnych elementów chakry. Jego bracia i siostry, wszyscy byli tak jak on shinobi i zajmowali zaszczytne stanowiska w ANBU - straży przybocznej samego Hokage. To wszystko sprawiało, iż chłopak widywał się z nimi bardzo rzadko. W pewien sposób, pomimo ciepła rodzinnego, zawsze był osamotniony.
W trakcie obiadu, odpowiadał na pytania krewnych o nowej roli, w jakiej się znalazł. Ryuushou odpowiadał, iż czuje się niezwykle wyróżniony i cieszy się bardzo z tego, iż został opiekunem trójki obiecujących shinobi.
Resztę dnia poświęcił na pomaganiu matce w wypełnianiu obowiązków domowych - tak duży dom wymagał wiele pracy i wysiłku w utrzymaniu porządku. Kiedy matka nie potrzebowała już więcej jego pomocy, słońce zaczęło zachodzić. Wyszedł z domu na spacer, obiecując zmartwionej matce, że nie oddali się za daleko. W ramach przechadzki wybrał się na wzgórze, które wznosiło się za terenem lasu, w którym medytowali członkowie klanu. Usiadł na zimnym kamieniu, łokciami opierając się na kolonach, a dłońmi podpierając głowę. Przed nim, poniżej stromego zbocza roztaczał się widok na słońce, które zachodziło za Górą Hokage, miejscem nazwanym tak, gdyż była do wielka formacja skalna, z wyrzeźbionymi głowami wszystkich Hokage, włączając w to twarz obecnego, Sarutobi Kotomaru. W miarę jak zapadał mrok, wewnątrz murów Konohy rozbłyskiwały w domach światła, z daleka przypominające małe iskierki.

***

Na miejscu spotkania, Jounin zjawił się punktualnie.
- Co jest waszym największym marzeniem? - zapytał niespodziewanie dwójkę geninów, kiedy oczekiwali na przybycie spóźnionego Yujiego.
Kiedy skończyli odpowiadać, zjawił się spóźnialski.
- No tak, czy to ładnie się spóźniać? - powiedział swoim spokojnym, uprzejmym głosem.
- Mam dla was dzisiaj kilka zadań... - wyciągnął z kieszeni złożoną w pół karteczkę. Zacznijmy od Masae-chan. Przydzieliłem ci pomoc w sadzeniu stokrotek, w ogrodzie Mikoto obaa-san, pomoc w sprzątaniu "Itadakimasu!" i zajęcie się dziećmi w żłobku, na czas nieobecności opiekunki, która ma do załatwienia pilną sprawę... Nizan, ty dziś zajmiesz się sprzątaniem u miejscowego weterynarza, wydoisz krowy dla starego Yuijiro (biedny staruszek, ma problemy z kręgosłupem, a jego synowie obecnie przebywają poza wioską), a gdy skończysz oba zadania, zaniesiesz ten oto list... - Ryuushou wyciągnął z głębokiej kieszeni białą kopertę, zaadresowaną starannym pismem. -... mojemu przyjacielowi, Hyuuga Tesamimaru-san.
Mitsuhashi podał swojemu uczniowi kopertę i odwrócił się do Yujiego.
- Yuji-kun, masz dziś zająć się roznoszeniem gazet. Potem udasz się do biblioteki i pomożesz tam w układaniu książek. Odbędzie sie tam jakiś poważny spis księgozbioru, i ktoś będzie je musiał poukładać na miejsce. Jak skończysz pomagać w bibliotece, podlejesz roślinki u Isane-san. Radziłbym uważać... Isane jest znaną ze swojej obsesji na punkcie roślin i nie wiadomo, czy nie ma tam jakichś niebezpiecznych okazów...
Kiedy skończył czytać z kartki, złożył ją i z powrotem ukrył w kieszeni.
- Czekam na raport z waszych zadań, tutaj o godzinie... siedemnastej. Żadnych pytań? No to życzę wam szczęścia! - gdy odchodził, pomachał na pożegnanie swoim uczniom.

^.^
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 31-12-2009, 02:06   #66
 
Sabaka's Avatar
 
Reputacja: 1 Sabaka nie jest za bardzo znany
Całą noc przesiedział w swoim laboratorium , które mieściło się w piwnicach budynku szpitala. Wszystkie ściany zastawione były regałami - a to z książkami o wymyślnych nazwach , a to z małymi szafeczkami na medykamenty. Od pewnego czasu pracował już nad specjalnymi pigułkami żołnierskimi - innowacja w świecie medykamentów. " Gdyby tylko klan Nara zechciał podzielić się ze mną swoją wiedzą... Poszłoby trzy razy szybciej !".Wielkie klany Konohy zawsze strzegły swoich sekretów, choć z tego co było mu wiadomo "Księga Wiedzy klanu Nara" została niegdyś oddana do dyspozycji Piątemu Hokage - Senju Tsunade.
Od pracy oderwały go dopiero promienie słońca wpadające przez drobny lufcik, tuż u sufitu.
Uśmiechnął się lekko i przeciągnął, odrywając spojrzenie od kolosalnego zwoju przed nim, oraz omiatając nim pomieszczenie... " Kocham to miejsce... Kocham te poranki... Zaraz wybije dziewiąta, śniadanko, kąpiel i l.... DZIEWIĄTA ?! "
Poderwał się z krzesła niczym oparzony.
- Cholera ! O dziewiątej mam spotkać się z geninami !- ruszył w bok, potykając się od jedną ze stert książek , którymi "obwarowane" było jego siedzisko. Łubudu !
- Auaaa...- wstając masował czoło. - Piękny początek dnia... nie ma co !- dał susa nad zagraconą podłogą, jedną ręką otworzył drzwi, a drugą sięgnął po białe haori wiszące na wieszaku obok. Przemierzając szpitalne korytarze, naciągnął je na siebie pośpiesznie. Sięgało mu do kostek, a na plecach wykaligrafowano znaki "Genki" - zdrowie.
Z uśmiechem na twarzy witał każdego naprowadzonego współpracownika. W kręgach medycznych cieszył się niezwykłym uznaniem. Również, wielu Jouninów zawdzięczało mu życie.
Wychodząc ze szpitala podwinął rękawy błękitnego kimona, które miał pod białym haori. " Gdzie to miało być... Gdzie to miało być... A ! Sektor C. Pole treningowe. . Szybkim tempem ruszył ulicą - było dziesięć po dziewiątej.
Już niemal biegiem, pokonał leśną ścieżkę , prowadzącą prosto na wyznaczone pole ćwiczebne. Niewielka polana otoczona była przez las. Przecinał ją strumyk . W jej centrum znajdował się spory głaz oraz wbite w ziemie trzy pale.
Z daleka dostrzegł studentów. Uśmiechnął się szeroko i ruszył w ich kierunku .
- Ooooi ! Witam, witam ! Wybaczcie spóźnienie !- pech dzisiaj go prześladował. Biegnąc zgubił z jednej stopy, ciężkie , drewniane Geta. Zagapił się, i wtedy wyrżnął orła... Na oczach studentów.
- Yhh... Do trzech razy sztuka... więc jeszcze raz ?- wsunął stopę do buta i odwrócił się w kierunku geninów - miny musieli mieć nietęgie ... Uśmiechnął się do nich szeroko, czochrając ręką po czuprynie.
- Hehe...he... Sensei to mała gapa... he...he...- mała było chyba nie odpowiednim słowem - szczególnie dla prawie dwumetrowego olbrzyma.
Szybko wziął się w garść. Lekko ugiął nogi i wybił w powietrze, powodując tym silne zawirowanie powietrza. Bardzo długim i wysokim skokiem , minął studentów i wylądował na głazie .
- Jestem Sasatori Mamosha ! Jounin wioski Konoga.- uśmiechnął się rozkosznie wskazując kciukiem swoją twarz. Nagle wzniósł oczy ku niebu i dotknął podbródka palcem wskazującym- Co byście jeszcze chcieli wiedzieć... Eeto... A ! Jestem specjalistą od medycznego ninjutsu ! I...i... - znowu przybrał pozę "myśliciela"- A ! Należałem do oddziału specjalnego, zajmującego się udzielaniem pomocy rannym na froncie... E... Że jestem jouninem, już wspominałem , prawda ? - uśmiechnął się szeroko.
Czuł się zakłopotany . Doświadczenia, wiedzy czy zdolności nikt mu nie mógł odmówić... Jednak teraz, stojąc przed tą grupką dzieciaków czuł się dojść ... zdezorientowany. Hokage zaskoczył go wiadomością , że ma dostać pod swoją opiekę grupkę geninów." Możesz rozpocząć swoje badania medyczne z uprawnieniami Jounina, Mamosha-san"zacytował słowa Hokage." Ta... Badania. A teraz mam uczniów... I po badaniach."
- Cóż. Tyle o mnie, mam nadzieje, że się polubimy. Zresztą wątpię aby mogło być inaczej ! A teraz, śmiało. Powiedzcie mi coś o sobie !
 
Sabaka jest offline  
Stary 31-12-2009, 02:09   #67
 
Kroni.PJ's Avatar
 
Reputacja: 1 Kroni.PJ nie jest za bardzo znanyKroni.PJ nie jest za bardzo znany
Tesamimaru zmierzył Miwę i Orisamo oburzonym spojrzeniem.
- Chciałbym wam przypomnieć, że to ja przewodzę tej grupie. Gdyby była to prosta misja czy trening sam bym was poprosił o propozycje taktyk, jednak tego nie uczyniłem - Hyuuga był wściekły, że wciąga geninów w takie niebezpieczeństwo, ale sam nie miał szans, a senin był dla Hokage niezwykle cenny. Musieli go uratować. Zastanawiał się jeszcze chwilę czy nie odesłać młodych do Konohy i spróbować samemu zmierzyć się z wrogiem, ale w końcu odrzucił tę myśl.
- Ta piątka pochodzi z Wioski Ukrytej Skały. Na całe szczęście nie ma wśród nich sensora. Nie wiem czemu zapuścili się na nasz teren, ale skoro pozostaliście tutaj wszyscy to mamy znacznie większe szanse na to, że już go nie opuszczą. - Tesamimaru obrócił się do geninów, ale cały czas większą uwagę skupiał na shinobi za jego plecami. Z doświadczenia wiedział, że ludzie czują się nie swojo gdy nie jest do nich zwrócony twarzą, bo zapominają, że tak czy inaczej patrzy im zawsze w oczy. - Nie mamy żadnych szans uciec przed nimi ze starcem. Po pierwsze senin znacznie spowolni naszą ucieczkę, po drugie nie jesteście wystarczająco szybcy. Przedstawię wam teraz moją taktykę i wykonacie wszystko dokładnie tak jak będę wam kazał. - ostatnie słowa wypowiedział po woli i akcentując każdą sylabę. Przyjrzał się im przez chwilę i jeszcze raz zadał sobie pytanie czy dobrze postępuje... nie było jednak czasu na wahania.
- Najciszej jak tylko umiecie zbliżymy się do przeciwnika. Poruszajcie się powoli i bardzo ostrożnie. Macie iść dokładnie za moimi plecami i nie myślcie nawet o wychodzeniu poza szereg czy zbaczaniu ze ścieżki wyznaczonej moimi krokami - ninja cały czas wypowiadał się w sposób powolny i wyraźny. Na pozór głos miał spokojny i jednostajny, ale przy dłuższym wsłuchaniu dało wyczuć się nutkę irytacji. - Gdy tylko zatrzymam się wykonacie po kolei wasze zadania.
Miwa - znasz się dobrze na genjutsu ruszysz więc kawałek w prawo, najwyżej 100 metrów i przygotujesz się na złapanie 4 ninja w jedną ze swoich technik. Choćby na moment. Jeśli Ci się nie uda, spróbuj utrzymać ich na dystans, ale nie oddalaj się od tego miejsca. Graj na czas.
- sensei odwrócił od niej głowę i spojrzał na kolejnego genina.
Omosa - Ty wyruszysz wraz z Miwą i potem pobiegniesz tu przeciwnikowi. Masz zrobić wszystko żeby przeciwnik Cię zauważył i szybko zacząć uciekać w kierunku Hisame. Jeśli umiesz przywołaj mgłę jeśli nie spróbuj zagrać, że to robisz. Kiedy będziesz tyłem mogą się nie zorientować, że tylko grasz.
Udawaj, że wybrałeś nie na wycieczkę. Nie okazuj żadnego przygotowania do walki, masz wyglądać na zaskoczonego , a potem po prostu wiej. Nawet jeśli ruszy tylko jeden przeciwnik. Wiej!
Kiedy znajdziesz się koło Miwy rób dokładnie to samo co ona. Graj na czas.

Przyszła kolej na ostatniego z młodzieńców: - Orisamo - Tobie powierzam najbardziej odpowiedzialną część zadania. Nie przejmuj się jednak. Kiedy tylko pojawi się mgła masz ruszyć na jounina. Nie martw się nic Ci się nie stanie. Zadaj mu jeden śmiertelny cios przy pomocy katany. Tylko błagam nie utnij mu głowy ani kończyn. Nie przecinaj go także na pół. Najlepiej wbij mu miecz w serce i od razu wyjmij. Niech Cię nie dziwi, że Twój przeciwnik się nie porusza. Po prostu zaatakuj i biegnij z całych sił do swoich kolegów - wtedy pomóż im grać na czas.
Kiedy tylko się koło was pojawię zaatakujcie przeciwnika, który wydaje się wam najodpowiedniejszy dla was - to znaczy najłatwiejszy. Zróbcie wszystko by nic się wam nie stało ale również by oni nie mieli czasu pomagać swoim kolegom. - Tesamimaru odwrócił i się i chciał już ruszyć, ale zatrzymał się jeszcze na chwilę. - Pamiętajcie, że za każdego z was oddam życie. Nic się wam nie stanie jeśli będziecie rozważni i zachowanie spokój. Wasi przeciwnicy będą zaskoczeni więc przez moment będziecie mieli nad nimi przewagę, a kiedy tylko ją stracicie będę koło was. Od teraz nie macie prawa odezwać się słowem. Wszyscy macie być bezszelestni, tylko Ty Omosa kiedy zobaczysz, że Twoja koleżanka się zatrzymała masz grać niczego niespodziewającego się - hałas jest więc konieczny. Od tego zależy powodzenie naszej misji. Powodzenia. - Hyuuga zeskoczył cicho na ziemię i ruszył przed siebie. Teraz jeszcze bardziej przypominał kota mimo tego, że szedł na dwóch nogach. Jego ruchy były płynne i dobrze przemyślane, a zarazem szybkie i agresywne. Co chwila obracał się i wskazywał podążającym za nim geninom leżący na ziemi patyk, na który nadepnięcie mogło by wywołać hałas czy też pomagał im dostrzec ukryty pod liśćmi korzeń drzewa. Bezszelestnie poruszali się do przodu aż w końcu Hyuuga się zatrzymał. Przyszedł czas by każdy wykonał co do niego należy.


Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli i wszyscy ruszą za Omosą - przywołam mgłę, a potem wykonam Shintenshin no Jutsu żeby przyszpilić ich jounina. Mam nadzieję, że Orisamo wykona dokładnie moje polecenie i przebije serce ich przywódcy. Będę miał wtedy sekundkę żeby go uwolnić i uleczyć własne ciało przy pomocy Inyu Shometsu. Potem przyjdzie czas na przyzwanie i rajd z pomocą dla młodych. - Tesamimaru przykląkł i był gotowy do wykonanie pieczęci. Nawet jeśli ruszy tylko jeden chunin, jounin na pewno zostanie by nie pozwolić starcowi na ucieczkę. W gęstej mgle Orisamo będzie miał czas zadać mu ciał i uciec. Kiedy jego podopieczni zorientują się, że nie żyje powinni ruszyć za zabójcą.
 
__________________
...I'm still alive...Once upon the time...Footsteps in the hall...

Ostatnio edytowane przez Kroni.PJ : 31-12-2009 o 02:53.
Kroni.PJ jest offline  
Stary 31-12-2009, 02:38   #68
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Czuła podniecenie - o dziwo nie strach. Pierwszy raz weźmie udział w prawdziwej walce, pierwszy raz znajdzie się w sytuacji zagrożenia życia. "Czy to dobrze , że się nie boje ? Skup się ! Pewność siebie, może przynieść same problemy". Naśladując Hyuuga, starała się aby jej ruchy były ostrożne i zdecydowane zarazem. Jedną dłoń cały czas trzymała nieco w tyle. Tak aby w każdej chwili błyskawicznie dobyć wakizashi. "Odporność i gruboskórność... odporność i gruboskórność..."- powtarzała sobie w myślach niczym mantrę. Po chwili słowa same rozbrzmiewały w jej głowie - umysł był czysty, wyczulony na całe otoczenie.
Wykonała polecenie wcześnie wydane jej przez sensei'a, kiedy znaleźli się w wyznaczonym miejscu. Ugięła nogi, nachyliła tułów i ruszyła w prawo, nie odwracając głowy od kierunku ,w którym miał się znajdować wróg. Jednocześnie kątem oka kontrolowała odległość względem grupy. " Sto ! Teraz, kryjówka.- rozejrzała się ostrożnie po okolicy. Trzy kamienie z zatoczką, którą porastały krzewy zdawała się zachęcająca - mimo to, kamienie mogły uniemożliwić jej ucieczkę. Dłonie same poderwały się do wykonania pieczęci..." Nie !"- zatrzymała się w odpowiednim momencie. Bunshin no jutsu skryty w tym miejscu, mógł później pomóc - było by to jednak zachowanie porównywalne do tego z wczorajszego testu. Jeszcze raz przemyślała słowa sensei. " Niech to... Nie tym razem."Oczy dalej badały okolicę. Wybrała krzywą sosnę, której korona lekko wystawała z linii lasu. Spokojnie podeszła do konaru, i wdrapała się na niego, dbając o bezszelestne kroki. Stąd miała lepszy widok, mogła złapać bez problemu przeciwnika oraz w odpowiednim momencie ruszyć z pomocą Omosie. Odetchnęła, skryta w koronach drzew. Zaraz po raz pierwszy w życiu miała podjąć walkę z prawdziwym wrogiem. " Nie zawiodę... nie zawiodę... Hisame Kanashi-sama... Nie zawiodę..."
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 31-12-2009, 05:19   #69
 
Roni's Avatar
 
Reputacja: 1 Roni ma wyłączoną reputację
Śmierć. Mam zadać śmierć. Odebrać komuś życie. W tak młodym wieku splamić ręce krwią. Takie jest życie ninja. Nie mogę nic zrobić.
Orisamo powoli ruszył za sensei. Coraz wyraźniej widział grupę wrogich shinobi. Teraz tylko czekał na mgłę. W odpowiednim momencie ruszy.
Zapewne kiedy zauważą że Jounin nie żyje, rzucą się za mną. No ale nic. Dam sobie radę. Mam kilka ofensywnych jutsu, które się przydadzą.
 
Roni jest offline  
Stary 31-12-2009, 08:01   #70
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Omosa o niczym nie myślał. Miał grać zwierzynę, heh niech więc i tak będzie. Spojrzał na Miwe. Znalazła ukrycie, to dobrze. Czas na niego. Podbiegł do najbliższego drzewa, zrobił zabezpieczające jutsu na wypadek gdyby coś nawaliło i z całej siły wybił się w powietrze spadając z pluskiem w strumyk płynący kawałek dalej. Stanął i podparł się ręką pod bok.
- Raaaaaanyyy! - stęknął najgłośniej jak potrafił zachowując realizm - Znowu się zgubiłem! Jasna choleraaaa!
Rozejrzał się z dezorientowaną miną. Udawał, że szuka jakiegoś punktu odniesienia a tak naprawdę wciąż wyglądał shinobi wroga. Nikogo nie było. Przygryzł wargę. Ruszył drobnymi skokami bez pośpiechu w kierunku, w którym powinni się znajdować obcy shinobi.
- Co za nie fart! Gdzie ja do cholery jestem!!!
Wrzasnął w udawanej złości. I nagle poczuł jak nieznana siła wyrzuca go w powietrze. A pod nim gorąco. Ogień otoczył go boleśnie raniąc plecy i kark. Wybuchowa karteczka, ale kiedy!? To nie było teraz ważne. Najważniejsze było, że został odkryty. Podniósł się szybko. Na czole powstała rana. Zaczęła obficie krwawić. Cholera. Krew zalała mu lewe oko. Musiał je zamknąć. Odskoczył na bok w ostatniej chwili. Dwa wrogie kunaie minęły go o włos! Zaczął uciekać. Dojrzał jednego z nich, był szybki i wysportowany, skakał po drzewach podobnie do Hyuga sensei. Był o niebo szybszy, już doganiał Ure. Kurde! Byle dojść do Miwy! Nagle poczuł przeokropny ból w lewym ramieniu! Spojrzał z przerażeniem. Zobaczył długą igłę wbitą w centrum jego mięśnia trójgłowego. Stracił władanie w ręce! Zaczęła ogarniać go panika! Robił kiedyś jutsu jedną ręką, ale nigdy to mu się nie udawało. Spojrzał w kierunku, z którego przyleciała igła. Biegł tam drugi shinobi! A więc co najmniej dwóch! Sięgnął sprawną ręką do kieszeni, coś z niej wyciągnął.
- Bunshin no Jutsu!
Udało się choć nie tak jakby sobie tego życzył. Z łatwością przyzywał do 20 klonów. A jedną ręką z trudem zrobił dwie swoje kopie. Obydwa klony natychmiast ruszyły w kierunku napastników. Omosa dalej uciekał. To wszystko działo się w ułamkach sekundy. Każdy z klonów dopadł swego przeciwnika i każdy od razu odparty. Jakież było zdziwienie shinobich gdy klon zamiast rozmyć się w obłoczku dymu, eksplodował z ogromną siłą.
To ich zatrzyma pomyślał przez chwilę. Kamikaze Bunshin no Jutsu powinien to opatentować. Co za frajerzy, pomyślał. Wystarczyło każdemu z klonów umieścić na plecach karteczkę wybuchową i po sprawie. Dostrzegł miejsce zasadzki i drzewo na którym skryła się Miwa! Okey, jeszcze jeden skok i będzie na miejscu. Nagle stanął jak przerażony. Przed nim stały trzy gigantyczne Tygrysy! Ale skąd! To musiało być genjutsu. Ale było już za późno! Jedna igła, potem druga i trzecia wbiły mu się w plecy! Krzyknął cicho po czym poczuł jak traci władanie nad ciałem. Upadł bez ruchu na ziemię!
 
Tasselhof jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172