Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-12-2010, 15:29   #41
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Zanim wszyscy wsiedli do tira Piotr uzupełnił swe ładownice magazynkami AK, jeden nawet wrzucił do plecaka na ”czarną godzinę”. W czasie jazdy uzupełnił też amunicje w obu magazynkach do swego pistoletu. Nagle zatrzymali się a po jakimś czasie wybuchła strzelanina. Piotr wyskoczył z ciężarówki i zaczął ostrzeliwać wrogów ze swego AKS, ktoś rzucił granat dymny zaczęli się wycofywać. Niestety w czasie walki Gienek dostał śmiertelny postrzał …kolejny martwy z jego oddziału. Gdy już zbliżali się do polskiego punktu kontrolnego, Piotra oślepił potężny błysk, ogłuszył huk a fala uderzeniowa niemal zwaliła go z nóg. Myślał że to już koniec, lecz nagle wszystko się uspokoiło. Niemiec oznajmił że elektronika padła, więc to był EMP. Wszyscy zaczęli się zastanawiać co dalej wymieniając uwagi. Nagle usłyszeli odgłosy zbliżających się Rosjan. Piotr natychmiast rozejrzał się w poszukiwaniu zasłony, najbardziej po prawej miał nieco ponad metrowy murek, właściwie fragment tego co było kiedyś ścianą. Chwycił dziewczynę(która akurat stała blisko niego) za rękę krzycząc –come on, we must hide! Po czym pociągnął ją za sobą, dalej przy fragmencie ściany zrujnowanego domu był jakiś kontener zapewne na śmieci lub gruz, wskazał jej miejsce właśnie tam , po czym kucnął przy murku przygotowując się do strzału. Nagle zza zakrętu ,około 100 metrów od jego osłony wyłonili się wrogowie ze strzelcem lekkiego karabinu maszynowego na czele. Nie wahając się ani chwili Piotr przymierzył i wystrzelił krótka serie w jego stronę. Najpewniej trafił ruska , ponieważ jego karabin w ogóle nie zdążył się odezwać. Zza swej osłony zaczął ostrzeliwać nadbiegających kolejnych przeciwników. Czekał na ewentualne rozkazy i być może pomoc ludzi z punktu kontrolnego ,bo jeżeli ruskich jest więcej może być z nimi krucho…
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 18-12-2010 o 14:23.
Piter1939 jest offline  
Stary 05-12-2010, 00:44   #42
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Grzesiek opatrzył rany kobiety, z ulgą stwierdził, że nic jej nie będzie. Była tylko trochę poturbowana. Zostawił ją, zrzucił śmierdzący ruski mundur i założył swoje ciuchy: bojówki, czarny golf, kamizelkę taktyczną w tym samym kolorze i brązową ramoneskę. Z kieszeni wyjął swoje lustrzane aviatory i wsunął je na nos. Zapalił papierosa, po czym zajął się przeszukiwaniem trupów. Przywłaszczył sobie dwa granaty odłamkowe i jeden błyskowy, wszystkie umieścił na stosownym miejscu w kamizelce. Na wszelki wypadek do kieszeni włożył jeszcze dwa magazynki do AK oraz jeden do Makarowa. Zgodnie z poleceniem zapakował się do ciężarówki. Kiedy poczuł, że tir zatrzymał się, mocniej chwycił karabin. Później strzały…

– Już czas…

Wyskoczył z samochodu, dobiegł do szoferki, która dawała dobrą osłonę i widoczność. Rozejrzał się by ocenić sytuację, ruscy ładowali do nich ze wszystkiego co mieli. Obok leżał oszołomiony Kania, szybko wciągnął go za zasłonę, zobaczył że jest ranny. Pogrzebał w apteczce, wyjął opatrunek i wcisnął go w zakrwawioną dłoń dochodzącego do siebie towarzysza.

– Nic ci nie będzie. Przyłóż to do rany, później się temu przyjrzę.

Ruscy nie dawali za wygraną, Grzegorz zaczął ostrzeliwać ich pozycję. Kiedy pierwszy magazynek był pusty Hans rzucił komendę odwrotu. W armii nauczono go uważać na rannych, podszedł do Sławka i krótko rzucił:

– Spadamy stąd kolego!

Obaj ruszyli, ostrzeliwując się, pod osłoną dymu ewakuowali się w uliczkę. Grzegorz szybko przeliczył ludzi i z niesmakiem zauważył, że kilku brakuje. Ruszyli w kierunku bazy. Poruszali się szybko, cel został osiągnięty, teraz pozostawało już tylko najtrudniejsze – wrócić. Każdy chyba marzył tylko o tym – by wrócić w jednym kawałku. Ich marsz przerwał wybuch, który zwalił Grzegorza na ziemię i strącił z głowy okulary przeciwsłoneczne, błysk uniemożliwił jakiekolwiek rozejrzenie się w sytuacji. Grzesiek leżał plackiem na ziemi

– To chyba pierdolona atomówka… Kurwa!

Jego słów nikt nie słyszał, utonęły w potężnym huku. Po chwili spokój. Grzesiek podniósł głowę i ze zdumieniem stwierdził, że „grzybka” ani śladu.

– To chyba nie atom, więc kurwa co?


Hans oznajmił, że padła elektronika.


– EMP? Osobiście nie widziałem EMP, które ma taki przypierdol sir. Słusznie jednak, nie mamy czasu, żeby to sprawdzić, musimy wypełnić misję. To jest najważniejsze.


W oddali dało się słyszeć głosy ruskich. To był właśnie najwyższy czas, by spadać.

– Sir, proponuję unikać kontaktu. Kierujmy się w stronę bazy, ale ruskich omijajmy szerokim łukiem.


Nadajnik Hansa nawalił, żołnierz nie znał Warszawy.


– Też nie jestem stąd, mam mapę w plecaku. Teraz jednak największym problemem są ruscy, którzy za chwilę tu będą. Jakie rozkazy sir?
 
Rychter jest offline  
Stary 06-12-2010, 17:36   #43
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Damian odetchnął z ulgą. Wreszcie ludzie, którzy nie chcieli wpakować im kulek w łeb. Sierżant zwołał ekipę, a Zaniewskiemu i niejakiemu Kapczyńskiemu rozkazał przynieść rosyjskie mundury z jeepa. Damian zasalutował i biegiem ruszył wykonać rozkaz. Milicjanci wzięli po jednym i truchtem z powrotem do Bilickiego. Damianowi wypadła z rąk na ziemię kurtka z munduru. Schylił się aby je podnieść i zauważył, że z kieszeni wystaje jakiś świstek. Ciekawy wyciągnął go i rozłożył. Było to zdjęcie kobiety i trójki dzieci, zapewne rodziny któregoś z zabitych zwiadowców rosyjskich, których ciała spoczywają w jeepie. Wszyscy byli uśmiechnięci i obejmowali się razem na tle jakieś łąki. Na odwrocie było napisane:Мы любим тебя ( Kochamy cię ), a obok narysowane serce i jakieś imiona lecz Damian jak to nowe pokolenie nie znał rosyjskiego ale domyślił się po rysunku co słowa mogą znaczyć. Od początku wojny dopiero teraz poczuł prawdziwy smutek i ból. - Nawet nie wiedzą, że umarł, a pewnie cały czas mają nadzieję, że wróci. - pomyślał. Zaniewski był młody, niedoświadczony, nie wiedział jak wojna jest okrutna. Pomijał również fakt, że oni próbowali zastrzelić jego i kolegów, a ich głównym celem jest zdobycie Polski: - Pewnie dostali taki rozkaz, a rozkazowi sprzeciwić się nie można, w dodatku był to rozkaz od rosyjskiego oficera - znowu pomyślał. Z przemyśleń wytrącił go krzyk sierżanta:
- Zaniewski, co ty do kurwy nędzy robisz?! Miałeś iść po mundur, a nie oglądać asfalt! Damian podskoczył, odłożył zdjęcie do jeepa i pobiegł do Bilickiego. Ekipa ustawiła się już w szeregu więc Damian również. Hans i sierżant stanęli przed milicjantami i ten drugi zaczął odprawę:
- Jesteśmy na terenie wroga. Wszędzie pełno tu ruskich, jest ryzyko że satelita nas już wytropiła. Hans zajął się przygotowaniem tira do drogi. Wszyscy pakujcie się na tył, jedziemy do domu.
Ostatnia część zdania została nagrodzona okrzykami i biciem braw. Damian wraz z innymi szybko załadowali się do naczepy. Znalazł sobie miejsce, które według jego planów będzie najmniej narażone na ostrzał czyli róg lewej bocznej ściany i ściany naprzeciwko wejścia do naczepy. Usiadł, wyciągnął z plecaka paczkę naboi do sztucera, załadował brakującą ilość do karabinu, pudełko schował z powrotem, a broń trzymał między nogami opartą kolbą o podłogę. Nie miał siły z nikim rozmawiać, a z resztą kto by chciał gadać z nieznającym życia szczylem. Gdy poczuł, że ruszają oparł głowę o zimną ścianę naczepy, a myśl o powrocie i napicia się Coca-Coli wprowadziła go w błogi stan wyłączając wszelkie zmysły. Nie zauważył, że zatrzymali się przy posterunku. Potem gdy Kania znienacka ruszył, Damian odzyskał kontakt ze światem dzięki mocnym uderzeniu głową o metal. Złapał się za bańkę ale za chwilę przyczepą rzuciło tak, że Zaniewski poleciał na drugą stronę znów uderzając głową ale mocniej. Leżał tak chwilę potem pozbierał się i wybiegł z puszki. Zauważył, że ruscy strzelają i skoczył za koło od przyczepy strzelając od dołu przez prześwit. W tej chwili zapomniał o wcześniejszym okazaniu współczucia Rosjanom. Strzelał jak wariat ale tym razem celował. Zdążył zdjąć jednego kiedy Hans krzyknął:
- Odwrót, w tamtą uliczkę
Damian zerwał się z asfaltu i pobiegł gdzie kazał Niemiec. Potem to była już formalność. Granaty w ruch i wypad. Zaniewski zauważył brak dowódcy. Wydawało mu się, że brakuje również kilku ludzi z ekipy. Bez ceregieli pobiegli dalej. W oddali zauważyli Polski słup graniczny. Zmotywowało to drużynę do szybszych kroków. I jak na złość musiał coś się stać. Damian myślał, że ich bombardują ale potem milicję oślepiło tak jasne światło, że wszyscy zasłonili oczy rękami. Następnie fala uderzeniowa po prostu ich zdmuchnęła i wszyscy wylądowali na ziemi. Zaniewski zwinął się w kłębek, zakrył narządy zmysłów rękami i ramionami i czekał. Leżał tak, aż w końcu ktoś klepnął go w plecy. Powoli zaczął odsłaniać twarz i wstawać. Spojrzał na Hansa, a ten bawił się jakimś urządzeniem i powiedział:
- EMP. Wyłączyli elektronikę pewnie w całej Warszawie. Niech to szlag!
- Jak zwykle - mruknął zrozpaczony Damian. W tej chwili ponownie znienawidził Ruskich.
 
Ziutek jest offline  
Stary 07-12-2010, 20:41   #44
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Sławek władował się do szoferki i po kilku już chwilach natrafił na kluczyki do tira co uradowało go niezmiernie. Po kilku chwilach ruszyli. Kania jechał spokojnie, koncentrując się na drodze. Po kilku chwilach zatrzymał się na rozkaz patrolu ruskich. Kacapy... Podeszli do kierowcy pojazdu i zażądali zapewne dokumentów, choć tego pewien być nie mógł. Kania nerwowo przeszukiwał samochód w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby być dokumentami i jakimiś rozkazami. Nagle Hans przybył z odsieczą zagadując do nich przyjaźnie i podając dokumenty. Sławek domyślił się, iż były to te dokumenty o które chodziło ruskim, gdyż po chwili oddalili się z nimi kawałek od samochodu zaczytując się w nich. Chwila przeciągała się w coraz bardziej. Kolejne sekundy wydawały się wiecznością. Tutaj już resztę pamięta jak przez mgłę. Nie jest pewien po dziś dzień czy on ruszył czy oni ściągnęli broń i rozpoczęli ostrzał Milicji. Najpierw były świsty, później brzęk tłuczonego szkła, a później ból. Wtedy chyba skręcił za gwałtownie bo pamięta, że pojazd się wywrócił. Później biegł za kimś, ktoś go opatrywał a on jęczał. Ręka mu chyba wtedy miała odpaść, przynajmniej taki ból czuł. Uciekał. Błysk. Tak był jakiś potężny rozbłysk na niebie, Niemiec coś powiedział, ale co? Chyba coś o elektryce albo elektronice. Tak czy tak Sławek wył z bólu.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 10-12-2010, 16:30   #45
 
arek9618's Avatar
 
Reputacja: 1 arek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znany
Arek przykucnął i obserwował uliczkę naprzeciw.
- ...mamy w jeepie nieopodal stąd dwa mundury rosyjskie. Zaniewski, skoczcie z Kapczyńskim po nie, migiem- Arek usłyszał tylko tą część wypowiedzi przełożonego, ponieważ skupiony był na obserwacji.

Milicjant wstał, spojrzał na Zaniewskiego i lekkim truchtem ruszył w stronę jeepa. Po drodze zerkał na otaczające go bloki. Spodziewał się, że może w nich kryć się jakiś snajper. Były to jednak niepotrzebne obawy, gdyż Arek i Damian szczęśliwie dotarli do celu. Kapczyński szybko przewiesił broń na plecy, podniósł bluzę oraz spodnie i biegiem ruszył w stronę miejsca zbiórki.

Droga powrotna minęła szybciej. Arek nie zwracał uwagi na puste okna budynków, tylko bez obaw biegł przed siebie, kiedy dotarł do reszty spostrzegł, że ekipa ładuje się na pakę ciężarówki. Rzucił mundur przed sierżantem i z rozpędu wskoczył na pakę. Uświadomił sobie dopiero teraz, że potrafi tak wysoko skakać. Kiedy dostał się do środka jego towarzysze byli gotowi do drogi.

Wóz ruszył. Ludźmi trochę zatrzęsło, ale równowaga się ustabilizowała po kilku sekundach jazdy. To była chwila odpoczynku. Arek w końcu mógł się zrelaksować. Położył na kolana karabin i się uśmiechnął. "Udało nam się"- pomyślał.

Nagle wóz się zatrzymał. To oznaczało kontrolę. Przyłożył palec do ust na znak zachowania ciszy. Po chwili dało się usłyszeć serię kul, która trafiła ciężarówkę. "Jednak nie jest to szczęśliwy dzień". Wóz gwałtownie ruszył, pod ostrzałem. Nim Arek się zorientował wóz uderzył w jakiś mur, a żołnierze zaczęli wyskakiwać z naczepy. Kapczyński wyskoczył ostatni. Zauważył jak potężna jest nowa broń Geralta. Rosjanie padali jak muchy, lecz mieli ogromną przewagę liczebną. Arek podbiegł szybko do kabiny. Siedział w niej ranny Kania, oraz martwy sierżant. "Czyli zostaliśmy bez dowódcy". Arek wyciągnął Sławka ze środka i położył przy kole.
- Dasz radę chłopie, dasz radę!- po chwili rannym zajął się Grzesiek. W tym czasie Arek osłaniał oddział i strzelał do nacierających Rosjan.
Kilku trafił, lecz to raczej nie były śmiertelne strzały. Jeden z Ruskich po serii z kałacha upadł na ziemię, a po chwili wstał i udał się za najbliższą osłonę. Musiał mieć naprawdę wytrzymałą kamizelkę kuloodporną. Zmiana magazynka. 30 strzałów. Kilku ruskich leży. Następny magazynek. Znowu kolejne serie.

- Odwrót, w tamtą uliczkę. Osłaniasz razem ze mną odwrót!- krzyknął Niemiec i wydał dodatkowy rozkaz Geraltowi. Po chwili obok niszczycielskiego dzisiaj Geralta upadł nieznajomy z zaginiętego oddziału. Arek został jeszcze chwilę z kolęgą i pomagał mu osłaniać wycofujących się milicjantów. Po kilku sekundach klepnął Geralta w ramię:
- Chodź, musimy spier***ać!- po czym ruszył, aby dołączyć do reszty.

Arek biegł na tyle grupy, co chwilę odkręcając się za siebie. Po kilkunastu minutach biegu grupa zatrzymała się. Arek usiadł i prawie wypluł płuca. Był zdyszany jak nigdy wcześniej. Po chwili odpoczynku Kapczyński uznał, że to koniec emocji na ten dzień. Marzył tylko o tym, aby pójść spać. Kiedy się już podniósł stało się coś nadzwyczajnego. Coś zagrzmiało. Nie był to żaden piorun, nie było nawet chmur. Arek spojrzał w stronę dochodzącego dźwięku i zobaczył... nic. Świetlisty blask oślepił go na chwilę, a dziwna fala uderzeniowa zwaliła go z nóg. "To już koniec"- pomyślał milicjant.

Po chwili zjawisko zamilkło. Kapczyński otworzył oczy. Obok niego leżeli inni milicjanci.
- Mamy szczęście to nie atomówka. Ale co to mogło być?
- EMP. Wyłączyli elektronikę pewnie w całej Warszawie. Niech to szlag!

"To tylko EMP. TYLKO. Teraz jesteśmy odcięci od łączności, czyli jesteśmy w DUPIE"- Jedynym plusem sytuacji było to, że milicjanci byli na polskim terenie, ale patrole ruskich na pewno musiały się tutaj kręcić. Arek załadował ostatni magazynek i czekał na dalsze rozkazy... od Niemca.
 
arek9618 jest offline  
Stary 11-12-2010, 18:08   #46
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Michał przysłuchiwał się nowoprzybyłym, próbując jednocześnie ocucić Rosjanina. Po chwili poddał się, żołnierz doznał najwyraźniej jakichś obrażeń wewnętrznych. Michał powoli wstał i spokojnie zmienił magazynek - tego mu właśnie brakowało, spokoju. Zabezpieczył broń i rzucił okiem na AK Rosjan - nie, nie będzie mu już potrzebne. Raczej.

Nowoprzybyli wydawali się być dziwnie chłodni, ale Michałowi to nie przeszkadzało. Postanowił jednak nie odzywać się, niepytany.

Po chwili wgramolił się do ciężarówki wraz z resztą. Ruszyli. Wreszcie byli bezpieczni.


Po chwili ciężarówka zatrzymała się. Michał usłyszał parę słów z szoferki - nie zrozumiał, bo było po rosyjsku. Napięcie wzrosło widocznie - Michał odbezpieczył broń. Zaraz pewn...

Coś huknęło i Michał usłyszał przeciągły świst. Ułamek sekundy - tyle mu wystarczyło, by zdać sobie sprawę, że do nich strzelają.

Wypadając z ciężarówki, Michał poczuł krew na ustach - to była krew Eugeniusza - jego pół głowy po prostu zniknęło.
- Odwrót, w tamtą uliczkę - darł się Niemiec. W parę sekund po okrzyku, wszyscy byli na miejscu. Niemiec rzucił dwa granaty dymne. Michał nie miał czasu, żeby dokładnie przeliczyć, ale wydawało mu się, że brakuje nie tylko Eugeniusza. To przestało się już zresztą liczyć, teraz był tylko bieg.

Tuż przed punktem granicznym Michał usłyszał usłyszał huk - taki, jakiego nigdy jeszcze nie słyszał w całym swoim życiu. Umysł Michała "wyzerował się" - wiedział, że to bomba atomowa, po prostu czuł to. Gdy odrzut rzucił go na brzuch, Michał nie myślał o niczym.



Chwilę później powstał, nie rozumiejąc nic. A więc to nie była atomówka.
Po chwili usłyszał nieprzystojne słowo po niemiecku.
- EMP. Wyłączyli elektronikę pewnie w całej Warszawie. Niech to szlag!
Tak. To byli coś, czego właśnie potrzebowali najbardziej, pomyślał z przekąsem Michał. Po chwili jednak zdał sobie sprawę tego, co powiedział Niemiec.
- Zaraz, przecież to znaczy, że Ruscy też nie mają elektroniki! Nie mają teraz czołgów ani samochodów! To nasza szansa! - krzyknął Michał. A więc była i dobra strona ich położenia - Michał nie rozumiał tylko po co Rosjanie zrzucili tą bombę, skoro ich główna przewaga była w sprzęcie.
 
Pruszkov jest offline  
Stary 14-12-2010, 16:07   #47
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu

Polska część miasta kurczyła się z dnia na dzień, przechodząc w ręce "towarzyszy ze wschodu". Często patrole na rutynowych trasach, do których żołnierze - zwłaszcza z sił NATO - już przywykli, wpadali ni z tego ni z owego na wrogie posterunki, których jeszcze dzień wcześniej nie było. I tak właśnie Rosjanie postępowali do przodu. Nie radząc sobie za dnia, przeprowadzali szybkie szturmy w nocy. Gdy Warszawa upadnie, główne siły sojuszu zostaną rozbite, a droga do Europy otwarta.

Krętymi uliczkami biegli milicjanci, chcący jak najszybciej zgubić ścigających ich niewątpliwie Rosjan. Niemiecki oficer wykazał się niebywałą znajomością miasta, mimo niedziałającego nadajnika GPS. Z drobną pomocą towarzyszy poprowadził oddział do tegoż samego wyjścia, którym grupa ratunkowa przybyła na powierzchnię miasta. Dosłownie sekundę po tym, jak ostatnia głowa znikła w kanale, przed bramą kamienicy zatrzymał się wrogi patrol. Po kilku sekundach niknął jednak idąc dalej.


Wody w kanałach prawie nie było, przynajmniej w tych którymi chodzili obrońcy. Nie minęło dużo czasu, a tak się przynajmniej zdawało grupie milicjantów, nim weszli do bazy. Od razu kazano im zdać broń, co też chętnie uczynili. Kilka kilogramów mniej. Dostali przepustki na stołówkę, dzięki którym mogli dostać większą rację. Takie papierki dostawali zwykle ludzie ranni lub po ciężkich misjach. Niemiec niemalże natychmiast gdzieś zniknął. Linia korytarzy pod ziemią, stanowiąca bazę przypominała trochę targ. Tu i ówdzie ktoś sprzedawał papierosy, amunicję i jedzenie; handel bronią był zabroniony. Można było ją sprzedać lub kupić u kwatermistrzów milicji warszawskiej. Zdobytą amunicję można było we własnym zakresie spieniężyć, oczywiście tylko kiedy tej nie brakowało w magazynie. Milicjanci, którzy właśnie weszli do bazy usiedli przy długim stole na stołówce. Siedzieli na podłużnych ławkach z drewna, na stole była czerwono-biała cerata w kratkę.

Wszyscy na obszernej stołówce rozprawiali tylko o jednym - o wybuchu EMP. Najpewniej dowództwo nie zajęło w tej sprawie jeszcze żadnego stanowiska. Na pewno jednak nie była to polska robota. Z dwóch powodów. Po pierwsze, po co zrzucać taką bombę na własną ulicę ? Po drugie, Polacy nie mają przecież takiego sprzętu ... . Dało się usłyszeć rozmowę grupki żołnierzy z dwoma oficerami amerykańskimi, którzy zapewne szkolili Polaków.
- To na pewno muszą być pieprzeni komuniści. Teraz jak nam padło wszystko ...
- Zauważ, że ich sprzęt też nie działa - zauważył oficer.
Cała rozmowa toczyła się łamanym polskim i angielskim.
- Może żółci ? Ktoś w ogóle wie co te Chinole robią ?
Amerykanin zaśmiał się ponuro i powiedział
- Chin w większości już nie ma ...
- Jak to ?
- Co ty pieprzysz człowieku ?
- Gdy tylko komuniści przekroczyli morską granicę Stanów, a było to dwa dni po ataku Rosji na Europę, spadło na nich tyle bomb atomowych, że na pewno nie są już najliczniejsi na ziemi.
- Ale jak to ? Zniszczyliście CAŁE Chiny ? -
jeden milicjant dopytywał się o szczegóły.
- Nie nie, zbombardowaliśmy tyle, żeby świat nie zaświecił się po zmroku od promieniowania - obaj Amerykanie zaśmiali się - reszta armii okupuje wschodnie wybrzeże ... jeszcze.

Kończąc jedzenie swoich powiększonych racji milicjanci, którzy niedawno stracili kolegę i dowódcę, mogli w końcu odpocząć. Jednak ze względu na alarm w bazie, nie można było kłaść się spać - trzeba było być w gotowości. Zostali sami na stołówce, z bólem i pytaniem - co tu się dzieje ? Przy wejściu wisiała mapka pierwszego poziomu podziemi. Na poziomie drugim był szpital, a na trzeci milicja nie miała wstępu.

 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 18-12-2010, 14:51   #48
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Po chwili, zapewne jakiś rusek rzucił granat dymny, Piotr zauważył ,że jego towarzysze zbierają się do odwrotu, wykorzystując dymną zasłonę i to że ogień stał się rzadszy, dał znak dziewczynie i ruszył z nimi. Szczęśliwie, częściowo poruszając się kanałami ,udało się bez strat dotrzeć do bazy. Zanim weszli do tamtejszej stołówki postanowił pogadać z dziewczyną, która jakoś tak dziwnie go intrygowała, zagadał do niej po angielsku:

-Hej masz chwile?-zapytał
- Tak. Umm, dziękuję za wszystko, tak przy okazji. - “Dziękuję” udało jej się powiedzieć po polsku, lekko kalecząc dostojne słowo
- Oj drobiazg-Piotr uśmiechnął się lekko. Nie zdążyłaś mi powiedzieć jak masz na imię ? W ogóle nie wiedziałem ,że w BW służą kobiety i to w jednostkach liniowych...-ponownie zapytał Piotr
- Sharon. Służę bo siedzenie i obserwowanie wszystkiego jest... nudne. Bronią posługuję się nie najgorzej więc nie było sprzeciwów-odpowiedziała dziewczyna
-Ok widzę lubisz ryzyko...-odpowiedział Piotr, zapalisz?-zapytał nie bardzo wiedząc co dalej powiedzieć.
- Wybacz, ale nie palę. Dość śmierci czeka tam na zewnątrz. - Powiedziała i dodała słaby uśmiech.
-Wszyscy kiedyś umrzemy i patrząc na to co się dzieje jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu ,że raczej wcześniej niż później...a palenie mnie uspokaja, trzeba korzystać z przyjemności życia póki można-powiedział Piotr z uśmiechem
- Długo tu już jesteś? Od samego początku? Widziałam zgliszcza innych miast, wyglądają gorzej niż na filmach, w Polsce została już chyba tylko Warszawa, nie wiesz czegoś o wschodzie? Miałam tam paru znajomych?-zapytała Sharon
-Na wschodzie Polski?, niestety nie ,ja urodziłem się w małej wsi na zachód od stolicy,a od ładnych paru lat mieszkam w Warszawie...-odpowiedział jej Piotr
- Cóż, szkoda. Słyszałam, że za jakiś czas ma nastąpić ewakuacja, chyba nie wiele szans ma ten kraj, tak przynajmniej mówił brat, jest adiutantem generała. Wojsko podobno zostało rozgromione na północy. Ruscy atakują zewsząd. Jakby było ich więcej niż Chinoli-powiedziała Sharon
-No nie są to dobre wiadomości...cóż pozostaje nam tylko walka, a wy chcecie się bronić u siebie? …
- Mam niedługo wracać do kraju, bo właśni taki jest plan, w końcu nie będą mogli walczyć skutecznie na aż tylu frontach.
-Możliwe ale wcale nie byłbym tego taki pewien ,w czasie poprzedniej wojny światowej pokazali na co ich stać...eh szaleńcy...nasz naród tyle musiał włożyć wysiłku by jakoś wydźwignąć ten kraj na prostą...ale teraz...
- Cóż, przyznam, że za wiele o tym kraju nie wiem, przynajmniej o jego przeszłości, ale co do stabilności psychicznej Rosjan mogę się zgodzić.
-Co tu dużo gadać...taki czas teraz parszywy, cóż żałuje że nie spotkaliśmy się w lepszych czasach..powinienem coś zjeść i trochę odpocząć ,nie wiadomo kiedy coś się zacznie
- Jasne. W takim razie smacznego i do zobaczenia, oby w lepszych okolicznościach niż ostatnio.
- Dziękuje, też mam nadzieje że tak będzie, do zobaczenia zatem.


Następnie zamówił jajecznice w stołówce ,popijając to herbatą z termosu, Jakoś tak po rozmowie z Sharon myśli miał niewesołe ,toteż nie miał ochoty się odzywać, potem udał się na kwatery. Znalazł tam jakiś duży fotel, rozsiadł się wygodnie wziął gazetkę propagandową ze stołka i zaczął przeglądać. Potem pogrążył się w rozmyślaniach, głównie o tym jak to wszystko dalej się potoczy…
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 18-12-2010 o 14:54.
Piter1939 jest offline  
Stary 18-12-2010, 17:18   #49
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Sławek obudził się. Miał sen, piękny sen, śniła mu się żona i córka... Nie było wojny, wszyscy byli szczęśliwi. I powrót do rzeczywistości. Po kilku chwilach zrozumiał, że leży w szpitalu polowym czy czymś co można byłoby tak nazwać. Zasadniczo połatany, rana nie okazała się aż tak groźna. Po prostu rana postrzałowa w rękę. Kania sam nie wiedział czemu aż tak go wcześniej bolało. Z opatrunkiem na ręku usiadł. Zdrową ręką wymacał swoją, jakby przecierając oczy albo jakby poszukiwał swojej twarzy, tożsamości. Bo co zostanie z niego po wojnie? Co z rodziną? Rodzice mieszkali daleko na zachodzie i nie miał z nimi kontaktu, on sam także nie wiedział co się stało z jego żoną i córką. Ktoś wszedł, pielęgniarka, młoda dziewczyna.
-I jak, lepiej?-zapytała przyjaźnie
-oj tak lepiej, dziękuję. Chyba trochę już stary jestem jak mnie takie rzeczy składają. No ale życie w Warszawie to nie jest bajka, teraz to jest wojna. Niestety.-po tych słowach wstał i rozprostował kości. Czuł się jeszcze trochę zamulony. Pewnie od leków. Tak czy tak ubrał się w ciuchy inne niż mundur.
-Mógłbym wyjść coś zjeść? Bo padam z głodu
-tak, oczywiście. A tutaj są leki po jednej tabletce dziennie aż się tabletki nie skończą. Za kilka tygodni nie będzie nawet śladu, a póki co uważać na rękę!- to ostatnie zdanie wypowiedziała ze szczególnym naciskiem na słowo uważać i rękę.

Kania zszedł do kantyny i wymienił kupon na solidną porcję jedzenia. Odszukał wolne miejsce i zaczął spokojnie jeść.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 20-12-2010, 15:09   #50
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Nic nie mogło opisać jego radości kiedy otwierano wrota do oazy bezpieczeństwa. Wreszcie w spokoju usiądzie nie martwiąc się czy właśnie tyłkiem nie dotknął zapalnika miny przeciwpiechotnej. Siedziba Milicji Warszawskiej prawie w ogóle się nie zmieniła. Niestety broń została odebrana. Teraz Damian gryzł się, że nie świsnął tym ruskom jakiegoś Makarova albo coś. Zmordowany oddział usiadł przy długiej ławce wymieniając wcześniej uzyskane kupony na podwójną rację. Damian uśmiechnął się gdy zobaczył dwie konserwy i trzy prawie świeże bułki. Od razu chwycił wszystko i w czasie drogi do ławki zaczął gryźć bułkę. Do ucha wpadł mu fragment rozmowy dwóch oficerów. Gadali tak jak Polacy, którzy po trzech latach wrócili z USA do ojczystego kraju pokazując, że nabrali ''amełykanskiego'' akcentu i w każdym zdaniu wypowiadając przynajmniej jeden wyraz po angielsku. Damian zaczął się cicho śmiać. Siadł i zaczął spożywać jadło. Przez cały proces myślał co jeszcze ma załatwić. Ułożył sobie priorytety zadań. Najpierw do lazaretu po jakiś zimny podkład aby przytrzymać miejsce stłuczenia głowy. Potem do zbrojowni pooglądać sprzęt. Dziwił się jedynie dlaczego nie jest zmęczony po akcji. Słyszał, że siedzący rozmawiają o EMP. Sam się tym nie interesował. Wszyscy martwią się jak to będzie bez tych wszystkich elektronicznych urządzeń. Damian jakoś nie przejmował się, że nie będzie mógł włączyć mp4. Zdziwił się. Przecież ma 23 lata. Powinien być uzależniony od takich rzeczy. Ale on wolał wyjść do lasu, pospacerować, rozmawiać o czymś innym a nie tylko o tym jaki level nabił w jakiejś głupiej grze online. Skończył jeść, wyrzucił puste puszki do kosza i ruszył w kierunku lazaretu mijając kolesia i tą dziewczynę, których uratowali.

Od bardzo miłej i ładnej pielęgniarki dostał worek z lodem i kazała trzymać przy bolącym miejscu. Podziękował bardzo kulturalnie i wyszedł. Wydawało mu się, że jest w jego wieku. Wyciągnął zapalniczkę, którą nosił dla szpanu, a nie do zapalania fajek i wyrzucił ją tak aby podnosząc ją mógł zerknąć na pielęgniarkę. Odwróciła się od szafki z lekami i zapasowymi igłami do strzykawek chyba dlatego aby zobaczyć co spadło. Zobaczyła wzrok Damiana i uśmiechnęła się. Odwzajemnił uśmiech i pomachał jej. Z dziwnym uczuciem uniesienia poszedł do zbrojowni. Znowu obejrzał plakat nowego karabinu tym razem dokładniej, wczytując się w dane podane pod obrazkiem. Mężczyzna siedzący przy okienku pod drugiej stronie pomieszczenia oddzielonego kratami wychylił się i powiedział:
- Z tego co wiem to jest to jeden z najlepszych karabinów w Europie ale my jesteśmy zbyt biedni aby pozwolić sobie choć na jedną sztukę. - westchnął i schował się z powrotem, założył okulary i zaczął czytać jakąś książkę. Damian kiwnął głową i dalej patrzył się na plakat.
 
Ziutek jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172