Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2013, 11:01   #11
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Ranny jęknął, zamknął oczy. Zrobił się bardzo blady.
-Jestem Zack. Pamiętam cię ze szpitala. Byłaś trochę...nieobecna - odpowiedział biegacz, po czym spojrzał na rannego. - Nie, nie znałem go, póki co jednak dzięki niemu jesteśmy bezpieczni. Jeśli ten policjant, który cię przyprowadził, chce tu zmieścić jeszcze kogoś, to musimy zorganizować to miejsce. Żałuję, ale nie znam się na pomocy rannym.
 
Reinhard jest teraz online  
Stary 01-04-2013, 19:39   #12
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
------------------------------------------------------------------------

-Jestem Zack. Pamiętam cię ze szpitala. Byłaś trochę...nieobecna - odpowiedział mężczyzna.

- Ester Dotmayer!- Przedstawiła się Jane.

Jane zaczęła rozglądać się po sklepie. W ręku trzymała swoją gaśnicę. Chodziła i zaglądała się wszędzie. Sprawdzała jakie dokładnie urządzenia są w sklepie. Szukała czegoś. Rozglądając widziała....


-------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 05-04-2013, 08:30   #13
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Benjamin nie otrzymał odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, jedynie dziwnę jęki i stęknięcia dobiegły uszu jego i Henderson. Ben spojrzał na policjantkę, pot mocno zrosił mu czoło a widać było że i oficer Henderson jest cała spięta.

- Gówniana mać. Chciał nie chciał, musimy to sprawdzić. Ktoś może tam być uwięziony, a jeśli nawet nie, to nie chciałbym spać w tym sklepie wiedząc że mamy umarlaka na zpaleczu. Kto wie jak długo przyjdzie nam tu zostać? Benjamin mówił szeptem.

- Henderson postarajmy się załatwić to cicho, bez ognia i hałasu... inaczej ściągniemy na siebie uwagę, żywych lub martwych. Terman uśmiechnął się rozbrajająco, ale widać było że Henderson nie jest przekonana do żartów. - Poszukajmy czegoś co może posłużyć za broń. Ben dodał i ruszył najciszej jak się dało by przeszukać pomieszczenia w których był kilka chwil wcześniej, tym razem jednak szukał czegoś co mogłoby być użyte jako broń białą.

Dwie miunty później, Ben i Henderson byli już uzbrojeni w gaśnicę i dwa noże które znaleźli w kuchni. Benjamin wiedział że cicha próba załatwienia 'sprawy' w pomieszczeniu z którego dochodziły jęki i stukanie, spełznie na niczym jeśli teraz wyłamią siła drzwi. Był zamek w drzwiach zatem musiał być i klucz do niego. Benjaminowi na myśl przyszło że klucz może mieć właściciel lub sprzedawca... lub może są gdzieś za ladą. Dał znać Henderson o swych podejrzeniach co do kluczy i poprosił ją by została na straży przed drzwiami wspomnianego pomieszczenia, sam zaś wrócił do głównej sali sklepowiej w poszukiwaniu kluczy. Ben obiecał Henderson wrócić za kilka chwil.

Zdziwienie wykwitło na twarzy Bena kiedy ten zauważył jakąś kobietę rozglądającą się po sklepie. Najgorsze myśli przychodziły mu do głowy lotem błyskawicy... pomyślał że może ta babka zrobiła coś Zack'owi... jaką ulgę poczuł Ben gdy spostrzegł chłopaka na ciałem martwego sklepikarza.

- Dobra... a co tu się stało? Ben zapytał głośno i liczył na to że ktoś mu wyjaśni to i owo. Fakt, Ben mógł wyglądać mało przyjaźnie z pistoletem w jednej i nożem w drugiej dłoni, ale cóż... tak to wyglądało.
 
VIX jest offline  
Stary 07-04-2013, 10:54   #14
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
JANE

Wokół znajdowały się pralki, lodówki, zmywarki, suszarki, telewizory, komputery, sprzęt muzyczny - od odtwarzaczy na słuchawki, po zestawy z wielkimi kolumnami. Typowy sklep RTV-AGD dla klienteli na średnim i nieco wyższym poziomie. Za rzędami większych urządzeń można się było wygodnie ukryć. Kasa była otwarta, ktoś z niej wyciągnął banknoty, zostawiając smugę krwi. Kilka urządzeń było uszkodzonych kopnięciami lub pałkami, ale widać było, że zrobiono to w pośpiechu.

BEN

-On chyba jeszcze żyje, tylko zemdlał z upływu krwi. Nie wiem, jak mu pomóc - stwierdził blady Zack - A tą kobietę przyprowadził tu policjant - wskazał na myszkująca po sklepie Jane.
-Zamknąłem drzwi, ale kraty jeszcze nie - wskazał na pęk kluczy, które miał w dłoniach.
Zack był przestraszony, to widać było gołym okiem.
 
Reinhard jest teraz online  
Stary 11-04-2013, 22:00   #15
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jane znalazła odtwarzacze mp3. Szukała dalej baterii. Stwierdziła że może się przydać coś co hałasuje. Więc zabrała kilka mp3 i słuchawek. Szukała jeszcze przenośnych głośników. Takich małych do odtwarzaczy. Rozglądała się też za jakąś torbą lub plecakiem.
 
Nasty jest offline  
Stary 25-04-2013, 16:11   #16
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Ja cię chyba gdzieś już widziałem...i to nawet dziś, czy to wogóle możliwe?! Bardziej stwierdził niż spytał Ben, a słowa jego skierowane były do blondynki szperającej właśnie po półkach z elektroniką. Benjamin spojrzał na Zacka i dostrzegł pęk kluczy który ten trzymał w dłoni. Podszedł do niego i wyjał klucze z zaciśniętej dłoni, w ich miejsce włożył nóż, znaleziony chwilę wcześniej w kuchni. - Trzymaj Zack, może sie przydać, nigdy nie wiadomo. Zack słysząc słowa Bena spojrzał z lekkim przestrachem na duży kuchenny nóż, teraz trzymany przez siebie. Terman nie wierzył ani na chwilę że Zack będzie wiedział jak wykorzystać taki nóż w samoobronie, zresztą nie było za co winić chłopaka, mało kto teraz wiedział jak używać noża do walki.

Benjamin spojrzał na otwarte drzwi i pośpieszył do nich. Po drodze znalazł odpowiedni klucz z naklejką ''main entrance'' oraz drugi opisany jako ''front bars''. Szybkimi ruchami Ben zasunął kraty i zamknął je kluczem, tak samo postąpił z głównymi drzwiami. Wiedział że musi teraz wracać do Henderson, na tyły sklepu. Kiedy Ben przechodził obok Zacka i prawdopodobnie martwego sklepikarza, przypomniały mu się słowa Zacka o tym że postrzelony mężczyzna wciąż żyje. Teraz kiedy sklep był mniej więcej zabezpieczony, należało to sprawdzić. Benjamin pochylił się na rannym i sprawdził puls... wydawało się jakby było tam wciąż słabo wyczuwalne tętno. Ben mógł się jednak mylić, ale postanowił działać, tak czy inaczej, należało tak postąpić.

- Henderson jest policjantką, musi znać się choć trochę na pomocy przedmedycznej. Powiedział na głos Benjamin. - Zack posłuchaj uważnie. Sprawdź wokół kasy, pod ladą i w tamtych szafkach. Ben wskazał na półki pod ścianą za tak zwanymi ''plecami sprzedawcy''. - Szukaj apteczki pierwszej pomocy. Jeśli jej tam nie znajdziesz to biegnij na zaplecze i tam szukaj. Jeśli ją będziesz miał to daj ją Henderson i każ jej tu przyjść, jeśli apteczki nigdzie nie będzie to i tak wezwij tu Henderson. Sam zajmij miejsce policjantki przy drzwiach, rozumiesz? Jeśli coś bedzie nie tak na zapleczu to zabieraj się stamtąd i przybiegnij tutaj. Dobra leć już. Zack wystrzelił jak z procy. Trudno było powiedzieć czy znalazł apteczkę za ladą czy nie, w każdym razie za chwilę zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze.

Ben włożył pęk kluczy do kieszeni spodni i wyciągnął szybko z plecaka latarkę i nóż oraz taśmę klejącą. Robiąc to wciąż myślał. Wiedział że Zack nie był najlepszym kandydatem by szukać apteczki, ale nie było nikogo innego więc musiał wystarczyć... co do dziewczyny o blond włosach i ładnej buźce, Ben miał inne plany. - Hej pomożesz mi? Trzeba będzie przemywać na bierząco rany, może uda się jeszcze uratować tego człowieka. Na zapleczu jest kuchnia, przynieś tyle wody ile zdołasz, będzie nam potrzebna za chwilę. Poza tym mam na imię Ben. Benjamin zwrócił się do zajętej swoimi sprawami kobiety i zakończył rozmowę zapoznawczym akcentem.

Terman przystawił ucho do ust rannego mężczyzny i oczekiwał poczuć lub usłyszeć oddech, ale ten nie nadchodził. Kolejny raz sprawdził puls, ale tym razem go nie wyczuł... zresztą kto to może wiedzieć, może facet dostał zapaści, może tętno ustało kilka sekund temu, a może po prostu Ben nieumiejętnie mierzył puls? Trudno było powiedzieć. Benjamin dwoma szybkimi ruchami zerwał z rannego marynarkę i koszulę, oczom ukazały się cztery rany postrzałowe, kule pewnie tkwiły jeszcze w ciele. Ben odwrócił rannego na bok i obejrzał plecy, szukał wylotów od kul. ~ Jeśli jakieś były to źle, takiego krwawienia nie powstrzymają domową apteczką, jeśli nie to też źle, nie sposób wyciągnąć postrzępionych sabotów przy użyciu latarki i noża...to nie film. Myślał stary wykidajło. Benjamin włączył latarkę i sprawdził szybko reakcję źrenic na światło, wydawało się że w tym człowieku w jakiś święty i cudowny sposób tkwi jeszcze życie.

I zaczęło się. Resuscytacja i forsowanie przełyku rannego palcami w poszukiwaniu obcych obiektów lub wymiocin. Pięć ratowniczych wdechów i trzydzieści uciśnięć klatki piersiowej i dwa kolejne ratownicze wdechy... znów trzydzieści ucisków na mostek i dwa wdechy. Benjamin powtarzał tę czynność raz za razem i wypatrywał oznak pracy serca lub samodzielnego oddychania przez postrzelonego sprzedawcę. Szanse na przeżycie człowiek miał niewielkie, ale Ben próbował, ręce trzęsły mu się jak jasna cholera i błagał wszystkich świętych o to by Henderson już przybiegła i pomogła mu w tym... wszystkim. Jedno było jasne. Muszą spróbować pomóc temu człowiekowi. Stworzy to nie tylko szansę dla rannego ale dla nich wszystkich. Muszą czuć że próbuja, zająć się czymś, wiedzieć że ta druga osoba jest oparciem i nie zostawi nikogo w potrzebie. Taka więź była ważna... stworzenie jej mogło uratować kiedyś życie Benowi. Wszystko w myśl prostej zasady. Im więcej pomagasz innym tym trudniej im zostawić cię z tyłu, w kłopotach. Oczywiście nie zawsze to działało, ale warto było podjąć się stworzenia takiej więzi.

Kilka rzeczy stało się jednak jasnych dla Bena. Zackowi nie można było zaufać w pełni. To że wpuścił kogoś do sklepu, to można było zrozumieć, ale to że nie zamknął za soba krat czy drzwi... to świadczyło o strachu i infantylnosci, braku chęci przetrwania. Młoda blond piękność natomiast była nico dziwna, a to też dobre nie było. Rozglądanie się po półkach kiedy drzwi stoją otworem a na ziemi leży ranny lub martwy człowiek było raczej niecodzienne... nie szukała też pomocy. Jak na razie Henderson wydawała się mieć jedynie stalowe nerwy i moralny kręgosłup, poza tym wiedziała co wydawało się być ważne w ich sytuacji, bezpieczeństwo i ucieczka oraz nawiązanie kontaktu z władzami. Benjamin postanowił trzymać się policjantki za wszelką cenę... ona mogła stanowić konkretną pomoc w wydostaniu się z miasta.

- Człowieku żyj. Ben uderzał zaciśniętą pięścią w splot słoneczny krwawiącego mężczyzny. - Słyszysz mnie... słyszysz... nie umieraj! Krzyczał Ben. - Henderson, gdzie jesteś do cholery?
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 26-04-2013 o 18:30.
VIX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172