|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-10-2015, 03:51 | #961 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec Cała akcja nie poszła całkowicie bezproblemowo ale jak na akcję bojową poszła zadziwiająco sprawnie. Okazało się, że pomysł by zaatakować we trzech zadziałał zwłaszcza, że mieli po swojej stronie ciemność, zaskocznie no i samotnego przeciwnika. Choć gdy Irish wyrwał się samowolnie do przodu a John się potknął w ciemnej uliczce przez chwilę robiło się groźnie bo facet już gmerał przy spluwie. Ale jednak parę wspólnych chwytów, ciosów, ruch worka na głowę i jednak udało im się! Jeszcze tylko spory pakunek zapakować do bagażnika, wywieźć za miasto i już wreszcie mogli zrobić swoje. Dał znak chłopakom, że on zacznie gadkę a co dalej to się zobaczy. Może jak trafili na jednego z tych młodych to się spanikuje na samą sytuację. W końcu nie co dzień nawet w tych czasach się człowiek budził po porwaniu przez obcych facetów z workiem na głowie. - Słuchaj gnojku, zamknij się. Jak będziesz za głośno będziemy musieli cię uciszyć. Chcemy ci zadać parę pytań. Powiesz nam co chcemy wiedzieć to jutro cię wypuścimy. Aha... Na razie gadasz z tym miłym kolesiem... - rzekł poważnym tonem w ramach wstępu od razu po części łapiąc po części uderzając swoimi dłońmi w ramiona skrepowanego mężczyzny. Stał przy tym za nim by tamtego bardziej speszyć i zdezorientować. - Twój szef podpadł bardzo poważnym ludziom swego czasu... - rzekł prostując się i odchodząc od niego o krok czy dwa. Na razie nie informował jeńca, że chodzi o Sloana i Nowojorskie Koleje ale jak znał takich ciemnych typów mieli okazji by narobić sobie wrogów tu i tam. - No i teraz my musimy zająć się nim. Powiesz nam co nieco i poczekasz sobie aż będzie po wszystkim a potem sobie każdy pójdzie w swoją stronę. Dobry deal no nie? - spytał retorycznie choć zatrzymał się i spojrzął na niego co tamten może i mógł zauważyć albo się domyśleć po zmianie natężenia dźwięków. - Więc tak... Ilu was jest w bazie? Kiedy wracają ci co pojechali na karawany? Jaką macie broń w bazie? Gdzie są trzymane psy? Macie jakieś warty czy hasła? Mieszkania wewnątrz budynków są połączone czy nadal są oddzielne? Są jakieś pułapki, potykacze i inne tego typu atrakcje? Są jakieś dziury czy inne wejścia do budynków poza widocznymi drzwiami i oknami? - zadał serię szybkich, podstawowych pytań. Chciał sprawdzić skalę gotowości do współpracy pochwyconego jeńca. Jakby wyglądało, że jest skory do współpracy dumał nawet czy by mu nie zdjąć worka i nie kazać narysować szkicu budynku. - Przypominam, że gadasz z tym miłym gościem. I, że zostaniesz w naszych rękach póki nie wrócimy z akcji. A wiesz... Jakbyśmy wrócili z akcji i się okazało, że nas wyrolowałeś... Ojj to chyba nawet ja bym przestał dla ciebie być miły. Wkurwia mnie jak ktoś mnie roluje... - na koniec głos mu stwardniał i dała się słyszeć ciężka nuta jakby już zakładał, że jeniec będzie chciał go okantować. Dał znak chłopakom by na razie się wstrzymali z działaniami. Była szansa załatwić sprawę dość polubownie tak jak chciał Sloan. No ale jakby trafili na uparciucha to chyba Andy musiałby jednak przestać być miły dużo wcześniej niż zamierzał.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
08-10-2015, 08:43 | #962 |
Reputacja: 1 | Harvey przeszedł spokojnym krokiem i oparł się o ścianę idealnie na wprost jeńca. Podczas gdy Andrew wiercił o odpowiedzi, irlandczyk tylko bardzo powoli i spokojnie, wręcz leniwie i na pokaz wyciągnął swoją .44. Zwinnym ruchem wysypał z bębenka naboje i schował je do kieszeni. Jedna sztuka jednak wróciła do komory, która została bardzo energicznie zakręcona przez właściciela wydając bardzo charakterystyczny dźwięk: - To ja jestem tym mniej miłym gościem... - rzucił po przemowie Andy'ego, krótko i na temat - teraz powiesz temu miłemu Panu wszystko co chce wiedzieć albo będę zmuszony udzielić się do rozmowy... Jak myślisz... na ile pustych komór trafisz zanim skończy ci się szczęście? Dwie? Trzy? (Irish próbuje zastraszyć i zgnębić psychicznie jeńca. Proszę o test Zastraszania i prosze tez ująć przewagę jakoś sprytnie ) |
08-10-2015, 19:58 | #963 |
Reputacja: 1 | Andrew Morrison Zastraszanie 14/- trudno ustalić co bardziej podziałało na mężczyznę ale zaczął śpiewać Rzut: 3,5,10 [b]Irish/B]Zastraszanie 15/4 Rzut: 13,15,15 -dziewiętnastu, teraz osiemnastu. Wracają za trzy tygodnie pojechali do texasu. Trzy karabiny z lunetami, M16, pistolet maszynowy, kilka karabinków na nabój pistoletowy i strzelby, oprócz tego granatnik i broń krótka. Jeden z psów jest zawsze przy szefie drugi śpi albo jest z wartownikiem. W nocy mamy dwóch na straży i chodzą dookoła budynku co parę godzin, czasem z psem, nie mamy haseł bo wszyscy się znają. Mieszkania są połączone, na najniższym piętrze północnego budynku prawie wszystkie ściany są wybite i jest jeden wielki pokój dzienny. Nie ma żadnych dodatkowych wejść
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
09-10-2015, 13:50 | #964 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Marnowanie własnych zapasów Ortega uważała za niewskazana głupotę, szczególnie w sytuacji gdy za bardzo nie miała jak ich uzupełnić. Co prawda mogła przejść się po mieście i kupić co ważniejszy szpej, jednak wiązałoby się to z koniecznością kłapania jadaczką po próżnicy, czego wręcz nie znosiła... a proszenie kogoś o podobną przysługę nie wchodziło w rachubę. Jeszcze by coś spierdolili, przynosząc nie to co potrzeba. W myśl zasady "jeśli coś ma być zrobione dobrze - zrób to sam" postanowiła samej zając się przygotowaniem zaplecza medycznego. Podstawowe środki przewalały się w czarnej torbie po jej przedziale i chyba nawet wiedziała gdzie się aktualnie znajdują: pod łóżkiem, obok parcianego wora z resztą osobistego wyposażenia. Teraz jednak czekała ją wycieczka do ambulatorium, ot profilaktyka. - Mhm- mruknęła Sloanowi i obróciwszy się na pięcie, wytoczyła cztery litery z przedziału kierownika. Bandaże, gazy, narzędzia do transplantacji...a nie, chwila. Tym ostatnim już się nie zajmowała, zresztą gdzie by teraz znalazła chętnego na zakup wyciętych ludzkich flaków?
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |
09-10-2015, 17:00 | #965 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - Ooo... I widzisz jak ładnie? Chyba będziesz żył i to nawet w jednym kawałku... - mruknął szturmowiec ale wzrok wciąż miał utkwiony w zaworkowanym mężczyźnie. - A powiedz mi jeszcze gdzie śpicie. Na którym poziomie. I gdzie ma swoją kwaterę wasz szef? Śpicie w jednej sali czy każdy ma swoją działkę? O której wstajecie? Macie coś do zrobienia na jutro? Każdy ma swoją broń przy sobie czy macie jakąś zbrojownie gdzie to trzymacie? Ci nowi z miasta są jakoś rozdzieleni od wteranów czy przemieszani? - zadał następną serię pytań. Chciał się zorientować teraz w rozmieszczeczniu przeciwnika oraz ich planach na jutrzejszy dzień. Jak mieli coś do zrobienia z samego rana mogli być na nogach wcześniej niżby im pasowało. Ale słowa szeryfw wskazywały, że nie liczył się z tym zbytnio. Jeniec jednak powinien mieć lepszą orientację i świeższe dane. I jakby ci nowi z masta byli w jakiś oddzielnych pomieszczeniach mogłoby to im pomóc w identyfikacji podczas szturmu.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-10-2015, 22:19 | #966 |
Reputacja: 1 | -Szef jest ma piętrze północnego budynku, śpimy na piętrze w północnym i w całym południowym. Przemieszani. Broń zazwyczaj mamy w swoich pokojach, jutro standardowo, robimy obchód miasta.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
12-10-2015, 12:22 | #967 |
Reputacja: 1 | Harvey nadal patrzył tylko bardzo groźnym wzrokiem na jeńca który zaczął śpiewać jak z nut. Na wtrącenie Andy'ego: - Ooo... I widzisz jak ładnie? Chyba będziesz żył i to nawet w jednym kawałku.... - To się okaże jeszcze... - rzucił bardzo spokojnie aczklowiek stanowczo Irish. Padło następne pytanie i kolejna odpowiedź. Harvey zdecydował że wtrąci się jednym pytaniem. Podszedł do gościa i stanąwszy nad nim jak kat zapytał: - Macie jakieś wejście awaryjne? Jakieś ukryte, które miałoby wam zapewnić szybką ucieczkę jakby jacyś twardziele was zaatakowali... przemyśl sprawę bardzo dokładnie... bo jak powiesz mi że nie... a ja jakimś cudem znajdę takie wyjście awaryjne to uwierz mi... obietnice mojego "miłego" kolegi... puf! znikną. Wrócę wtedy do ciebie... z wiertarką, obcęgami, akumulatorem, łańcuchem i... pokażę ci alternatywne zastosowanie tych narzędzi... spodoba ci się! - uśmiechnął się serdecznie. |
12-10-2015, 13:06 | #968 |
Reputacja: 1 | -Nie, nic takiego nie ma, budynek ma tyle wyjść że nikt nie wpadł na konstruowanie dodatkowego.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
13-10-2015, 13:13 | #969 |
Reputacja: 1 | Cosmo Granaty leżały w dwóch rzędach na prowizorycznym stole w wagonie, który jako tako dostosowali do warunków warsztatowych. Nie był to mobilny warsztat w pełnym tego słowa znaczeniu, raczej magazyn z narzędziami, do którego wstawili stół. Zamknęli wagon i poszli do Sloana. Wsparcie medyczne, ok, Cosmo był już zmęczony, a akcja miała ruszyć w najbliższym czasie. Coś tam wiedział na temat tak zwanej pierwszej pomocy, ważne żeby mieli wystarczająco dużo bandaży i gazy. Aaa, jeszcze nożyczki, przydadzą się. Cosmo wiedział, że w kilu przedziałach urządzono ambulatorium, powinni mieć tam trochę środków. Żadnego sprzętu nie zamierzał zabierać, tylko środki opatrunkowe. Jego wiedza ograniczała się do tego, że wiedział jakie są pierwsze kroki w konkretnym przypadku, ale chirurgiem nie był. Po chwili zaczął planować. Musi mieć dostęp do tego wszystkiego jak najszybciej, ściąganie plecaka nie wchodziło w rachubę, potrzebował... Gdy Sloan kazał im się przygotować, poszedł do swojego przedziału. Z ostatniego wypadu do Harrisburga przywieźli niewielki plecaczek, znaleziony w supermarkecie. przerobi go na torbę. Odpruć pasy nośne, zszyć je razem i ponownie przyszyć do plecaka, tym razem po bokach. Przydałby się jeszcze pasek biodrowy, żeby się zbytnio nie kołysała podczas biegu. Zabrał się do pracy, przy słabym oświetleniu rozciął szwy (nowy nóż był idealny), oddzielił pasy nośne, na sobie sprawdził i długość, ustalił mniej więcej miejsce do przyszycia i zaczął zabawę. Jego zdolności krawieckie stały na niskim poziomie, ścieg nawet przy dobrej woli trudno by było nazwać estetycznym i równym, ale kilka lat naprawy własnych ciuchów pozwoliły wypracować działającą technikę. Przerwał pracę i wyszedł do wagonu warsztatowego po narzędzia. Wrócił z kombinerkami, jego własny patent na bardziej pancerne zakończenie odcinka, kiedy nie ma się siły na przepchanie igły przez ściegi - wystarczy wyciągnąć ją cęgami. Po mniej więcej godzinie torba była gotowa, wstąpił jeszcze do ambulatorium w poszukiwaniu środków opatrunkowych a następnie po raz kolejny wrócił do przedziału i poszedł spać.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:36. |
17-10-2015, 11:49 | #970 |
Reputacja: 1 | Pomimo napięcia i oczekiwania na bitwę z jakim kładliście się spać nie mieliście problemów z zaśnięciem i rano obudziliście się w miarę wypoczęci pogoda zapowiadała się wyjątkowo ładnie. Ubraliście się i zrobiliście ostatni przed wyjściem przegląd ekwipunku. Na zewnątrz czekał już szeryf z zastępcą, Flintem i drugim myśliwym. sporą kolumną ruszyliście w kierunku domów w których niczego nieświadomi spali gangerzy. Po dojściu na miejsce zaszyliście się w zagajniku, skąd obserwowaliście domy. Snajperzy powoli ruszyli żeby zająć swoje pozycje. Po chwili wypatrzyliście wartownika z psem, stał pod jednym z niezamieszkanych budynków i zapalał papierosa.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
| |