Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2014, 13:09   #11
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Cała ta sytuacja była dla nagiego mężczyzny krępująca od samego początku. Wyjście z ukrycia, aby znaleźć jakieś odpowiedzi wiązało się z dużym ryzykiem. Rozmyślania jednak o tym przerwało pojawienie się dziwnego stwora z martwym lisem.

Kolejne pytania bez odpowiedzi. Dlaczego istota pojawiła się teraz, czemu widział ją we śnie i o jaką podróż chodziło. Nie wiedział początkowo co uczynić i czy braciszek również widział to samo co łowca.

Tu go uderzyło porównanie siebie do łowcy. Próbował sobie przypomnieć skąd mógł się tak sam określić, jednak rozmyślania przerwała istota wskazując trzewiki i klasztorne kapoty.

- Bracie pozwolisz mi się odziać, gdyż nie przystoi stać w świętym miejscu nago.
Skorzystam z porzuconych tutaj ubrań.
- powiedział spokojnie Kaladin i ruszył w stronę ław kościelnych.

Udało mu się wybrać co większe kapoty. Były one dość luźne, jednak dawały okrycie. Gdy założył trzewiki, rozejrzał się za damą cień.

Następne zaskoczenie. Kolejny mężczyzna, tym razem nie pasujący do reszty i na pewno nie będący żadnym mnichem. Dama wręczyła mu martwego lisa i ruszyła dalej.

Spojrzał spokojnie na brata zakonnego, wyczekując jego reakcji.
[Dama Cień - przywdziawszy jakieś okrycie podążasz za kaleką.]

 
Gothomog jest offline  
Stary 29-09-2014, 14:52   #12
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Mimo całego swojego zacięcia i pewności siebie, baron został w klasycznie naganny sposób zaskoczony przez bieg wydarzeń. Musiał jednak grać, grać bez ustanku, nie wychodzić z raz obranej roli ani na moment, by wreszcie, w ostatecznej chwili uderzyć, ukąsić, zabić... posiąść władzę nad celem.
- Niech będzie błogosławiony bracie...- Przemówił przybysz. Cóż, niech mu będzie. Osobiście Morgan uznawał, że nikt, kto wcześniej nie pokazał niczego nadzwyczaj wartego zainteresowania nie zasługuje na sławienie, tym bardziej błogie.
- Bracie pozwolisz mi się odziać, gdyż nie przystoi stać w świętym miejscu nago. Skorzystam z porzuconych tutaj ubrań...-
"Korzystaj z czego ci się żywnie podoba, dziwny osobniku." pomyślał Morgan. "I tak na niewiele zda ci się skromność, gdy obaj skończymy martwi przez jakąś niefrasobliwą sztuczkę prawdziwych panów tej świątyni."
Jedynie pytanie o pomoc wydało się samozwańczemu szlachcicowi warte, by wydobyć z siebie głos.
- Czy mógłbyś mi pomóc i udzieliłbyś mi odpowiedzi na parę pytań?
Dzięki temu chwilowy braciszek przekonał się, że nie tylko on został nagle wyrwany z innego miejsca, by przenieść się do tego zrujnowanego kościoła. Był jeszcze rudobrody, a prawdopodobnie także dziwak obdarzony lisem.
Zanim odezwał się, pomyślał przez chwilę, że dobrze byłoby odnaleźć tę cienistą pannę i uciąć sobie z nią małą pogawędkę, powoli wyduszając z niej esencję życiową, w razie jakby odpowiedzi nie zgadzały się z oczekiwaniami, jednak stłumił w sobie tę drapieżną rządzę mordu niemal tak szybko, jak się pojawiła, przez co jego oczy wypełniły się czerwienią tylko na ułamek sekundy.
Złożył ręce i powiedział.
- Niezgłębione i nieodgadnione są ścieżki... Pytaj, niewierny.-
Butów na wszelki wypadek nie dotknął, a nawet pozornie nie zwrócił na nie uwagi. Cóż stało by się z jego przykrywką pobożnego i co najważniejsze TUTEJSZEGO mnicha, gdyby pazernie rzucił się wybierać obuwie, pochodzące nadto z tak niepewnego źródła...?
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
Stary 29-09-2014, 18:16   #13
 
Mauris's Avatar
 
Reputacja: 1 Mauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie cośMauris ma w sobie coś
Sobolan spojrzał na parę mężczyzn znajdujących się nieopodal. Nagość jednego z nich umocniła jego wrażenie, że wszyscy znajdujący się w kaplicy mają ze sobą coś wspólnego.
Zastanawiał się nad źródłem tego dziwnego przeczucia. Przez krótką chwilę odpowiedź wydawała się oczywista. Wywęszył ich. Po kilku sekundach uświadomił sobie, że zwykli ludzie nie węszą, więc to nie mogło być odpowiedzią. Sobolan nie był tego taki pewien. W sumie, to niczego nie był zbyt pewien.
Pochylił się jeszcze bardziej i niepewnym krokiem podszedł do wiszących mnisich szat. Nałożył jedną z nich, nie pytając o zgodę obecnego mnicha.
- Pochwalony? - rzekł niepewnie, instynktownie wysuwając przednie zęby.
Nazywają tych ludzi braćmi? Obleśne. Sobolan nie zastanawiał się nad pochodzeniem tego stwierdzenia. Miał dziwniejsze sprawy na głowie.
- Drodzy bra... towarzysze. Czy któryś z was wie może co tu się dzieje? - mimo skierowania pytania do obu mężczyzn, Sobolan liczył bardziej na odpowiedź od nagiego mężczyzny, który najprawdopodobniej był w takiej samej sytuacji jak on.
Skierował swój wzrok na mnicha. - Czy wasza... świątobliwość wie, że w katakumbach znajduje się naga kobieta, która może potrzebować pomocy? Słyszałem wiele złych słów o Kościele, ale wasza... - Sobolan szybko przeszukał myśli w poszukiwaniu określeń kojarzących się ze świętymi miejscami. - czystość mógłby wezwać kilku swoich... ludzkich braci i odziać tę kobietę. - rzekł Sobolan uśmiechając się paskudnie do obecnych osób.
 
__________________
Zed's dead baby,
Zed's dead.
Mauris jest offline  
Stary 09-10-2014, 01:07   #14
 
Kawairashii's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znany
Lightbulb Update 4



BRECK
(Ogryzek Szatana)

Szorstkawy wizerunek rudowłosej kobiety o masywnej budowie wydawał się jej odbiciem. Breck dość topornie, choć bez większych czułości poddała się chęci odziania. Mimo iż najwyraźniej stroniła od marnowania czasu na dłuższe przymiarki, wycinek który udało jej się wyrżnąć z prześcieradła przynajmniej pasował.
Dłonie pogładziły po framudze, drzwi zwisały na dolnych zawiasach, oparte o barykadę z mebli oraz utrzymywane przez wyrwany z podłoża cześć futryny i zamek samych drzwi który mimo przechyłu drzwi względem ściany, nadal trzymał.
Kobieta wspięła się po meblu i wśliznęła w szparę, spuszczając z siebie powietrze by przecisnąć resztę swego torsu i piersi, jak i wyginając głowę by szybciej wyjść z uścisku ścian.
Przed nią zawitał korytarz ze schodami prowadzącymi w dół oraz trzema rozwartymi drzwiami, na pofalowanym dywanie leżały kolejne zwłoki, pewnie panów tego domostwa. Dwa ciała przy na wpół rozebranej barykadzie utworzonej na schodach oraz jedno zwinięte w kącie. Krew na deskach już dawno wyschła, ich truchłą były zmrożone w konających pozach. Odstająca skóra wraz z uchem, cięte rany na ustach i nosie, wgięcia w garnkach które to mężczyźni używali w jakimś celu podczas ataku, wszystko to sugerowało napaść jakiegoś dzikiego napastnika, bądź kilku. Musieli być uzbrojeni w toporki i tasaki. Tu również okna były zasmolone z frontowej strony posesji, jednak w miejscu gdzie leżały skulone zwłoki było i jedno uchylone. Pewnie napastnik który dokończył dzieła z chłopaczkiem, zaszlachtując go na śmierć musiał wykrzyczeć to na ulice.
Na szerokim siedzisku we wnęce korytarza nad którym było rozcyhole okno, leżał porzucony Toporek.
Ostrze było wystarczająco długie do cięcia mięsa z brodą sięgającą na ¾ długości toporzyska z tępym obuchem. Pewnie był na tyle lekki by brek używała go tak za kastet jak za broń miotaną.
Mijając schody widziała poruszenie na dole, ktoś znajdował się w posiadłości.
Zasmolone okna wychodziły na jedną z drug, budynek w którym się znajdowała miał dwa piętra w którym to drugie miało charakter udomowionego stryszku.
Mężczyźni krążący po posesji wyszli na zewnątrz, wyrywając sobie z dłoni pewien przedmiot. Mężczyźni ci mówili w tym samym czasie stąd trudno było zrozumieć czego dotyczył spór. Coś zabłysnęło po czym jeden z nich upadł gasząc pożar z własnego odzienia, na co drugi osłonił się dłońmi i odstąpił od trzeciego mężczyzny który najwyraźniej celowo zrobił swoją sztuczkę z latarnią.
-Dość, znajcie swoje miejsca glizdy(!)
W ciszy wyszli na ulice do jak się wydaje swojego dwukołowego wózka, z małym, zaprzęgniętym do niego brązowym kucem.
-Chyba coś słyszałem?
Stwierdził jeden z nich po czym cała trójka zamarzła w bezruchu. Breck przyglądająca się im z piętra, póki co nie dostrzeżona, również usłyszała dźwięk. Był to głuchy huk dochodzący z bliżej nieokreślonego kierunku.
-Śpieszmy się
W chwili ponaglenia rozbrzmiewały już gardłowe klekoty które dochodzące z jakiegoś placu nieopodal jak także wrzaski i poszczekiwania. Cokolwiek to było, mężczyźni nie byli skorzy dzielić się z tym łupami, jak i własne życie.
Na zewnątrz zdawało się padać, kuc prychnął z zimna, przestając z nogi na nogę.

Wybieraj Rozważnie;
  • [Okno - Chwytasz Toporek i wyglądasz na zewnątrz, sprawdzając obecny stan pogrążonej w ciemnościach okolicy.]
  • [Powitanie - Rzucasz się na trójkę domagając się odpowiedzi na to co robią w tym domostwie, oraz czy oni są odpowiedzialni za trupy na strychu.]
  • [Drugie Piętro - badasz pozostałe pomieszczenia na drugim piętrze, jako iż korytarz na którym się znajdujesz prowadzi jeszcze do trzech drzwi.]

Moc jest w tobie;
~Natarcie pełne Uznania~ 1 lvl
-/-/-
Zbrojownia i ekwipunek;

-Prowizoryczna Toga - nie gwarantuje osłony przed wiatrem, czy chłodem, acz częściowo przydaje się w relacjach międzyludzkich, skrywając co wstydliwsze rejony







KALADIN
(Gothomog)

Dama Cień ruszyła nieco sprawy do przodu. Przynajmniej mężczyzna miał już jakieś odzienie, Mniszy Habit i Trzewiki zapewniały pewien start. Po tym jakże nietypowym przywitaniu, czarnoskóry braciszek i przybysz o pociągłej twarzy przypominającej gryzonie skupili się na dość dziwacznym problemie. Otóż jak się zdawało prócz Kaladina i przybysza, w podziemiach znajdowała się naga kobieta. Braciszek zaczął powoli kierować się w kierunku katakumb.
TRZASK!
Coś pękło, a w tle zahuczały deski walące się na ławy poniżej. Rusztowanie po którym przedtem stąpał Kaladin runęło w dół pogwałcając ciszę tego świętego miejsca. Płachty w Kościele rozpostarły się na całej długości przejścia. Cała przestrzeń frontowa była pokryta serią prześwitujących kurtyn.
Później stopniowo następowała cisza, świadomość że Kaladin właśnie uniknął śmierci była wystarczająco ciarkotwórcza by utrzymać mężczyznę w bezruchu na chwilę.
Po jakimś czasie pozostał tylko szum, zbliżający się dźwięk kroków w ubitej glebie i mokrej ziemi. Coś zaczęło głośno klekotać, po czym na zewnątrz zaczęło się wycie.
Jeśli Kaladin starał się odszukać celu swoich najbliższych posunięć, w tym momencie, opuszczenie katedry wydawało się najlepszym z nich.
Braciszek nie wydawał się pojmować powagi sytuacji. Obrażanie Kaladina nazywając niewiernym jeszcze bardziej pokreśliło animozje, na które to zdecydowanie nie miał czasu. Coś wyraźnie krążyło na zewnątrz, a hałas właśnie zwrócił tego uwagę. W takich chwila rozsądnym byłoby chwycić po pierwsze lepsze narzędzie, tak jak dłuta, młotki, czy i kamienie których to pełno było wokoło.

Zapach powietrza w Katakumbach był nietypowy, ujmując to prosto. Nicość ciemności zapewniała osłonę nagiej kobiecie jednak Kaladin niewyraźnie dostrzegał jasną sylwetkę nagiej postaci, jak i połyskujące ślepia Damy Cień. Kaleka najwyraźniej dopiero co powitała nagą kobietę i była właśnie w połowie drogi na parter w piwnicy domostwa stojącego nieopodal świętej ziemi. Katakumby i prywatna posesja stały się jednością gdy podmokła gleba przesiąkła przez ściany, tworząc prześwit obu pomieszczeń, na tyle duży by dorosła osoba mogła wdrapać się do piwniczki przez którą w ciągu kilku tygodni zdołało przelecieć kilka worków z pszenicą, czy żytem. Wypełniając podmokłe pomieszczenie pełne truposzy zapachem tak błota jak i nie dogotowanej kaszy.

Wybieraj Rozważnie;
  • [Uzbrojenie - Chwytasz po pierwsze narzędzie i przygotowujesz się do obrony.]
  • [Piwnica - Podążasz za Damą Cień, przeciskając się przez wyrwe w ścianie do prywatnej posesji.]
  • [Dialog - Wymuszasz rozmowę od pochłoniętego myślami Braciszka.]

Moc jest w tobie;
~Nieskończone łowy~ 1 lvl
-/-/-
Zbrojownia i ekwipunek;

- Mniszy Habit - szary, ciepły i z kapturem, długie rękawy i bladawy sznur w pasie
- Trzewiki - wygodne i pasujące, idealne na ciapowatą glebę miast







MORGAN
(Fielus)

Niektórzy lubią działać, nie marnują czasu, to jednak nie była metoda Morgana. Mężczyzna miało go tyle ile chciał. Albo godził się z konsekwencjami swojej pasywności, albo padał ofiarą gonitwy własnych myśli. Tak czy owak, czuł że metoda działa. Choć prawdę mówiąc sam nie wiedział czemu tak silnie starał się utrzymać złudzenie bycia Bratem zakonnym. Tak jakby pewnej jego części strasznie zależało by pozostawić przybyszy w niewiedzy, tak jakby prędzej przeżyłby resztę swego życia w kłamstwie niż przyznał się że nie wie co się dzieje wokół niego. Choć pewnie dał by wszystko by dowiedzieć się co działo się przed wpatrywaniem się w światło. Morgan odpowiadał bardzo powoli na pytania rudobrodego, ociągając się z odpowiedzią, a wręcz pozwalając sobie na wyzwanie go od niewiernych, nawet po okazaniu szacunku przez nagiego mężczyznę. Było to raczej wskazane i spotykane u zakonników, choć sądząc po raczej ubogich szatach, zakład tego typu był jak rzucenie monetą.
Prośba kolejnego nagiego człowieka wychodzącego z katakumb brzmiała poważnie, czyżby mówił on o kobiecie którą Morgan widział w bańce?

Minął ławy z trzewikami, nadal stąpając boso po ostrych kamykach. Jedno można było o nim powiedzieć, odgrywał swoją rolę wiernie, nawet i lepiej niż te prostytutki zwane aktorami. Czar zachwiał się w posadach gdy rozbrzmiał niepokojący trzask.
KRACH!
Imponujący konstrukt sięgający aż ku sklepieniu kościoła runął w dół. Rusztowania, jedne po drugich ciągłęmy się na wzajem ku ziemi. Gruz fruwał w powietrzu, powstało nie małe zamieszanie gdy kurtyny jedna po drugiej zaczęły rozwieszać się w chaotycznych pozach, blokując widok na frontowe drzwi.
Dźwięk kroków dochodzący z zewnątrz zamrażał w Morganie krew. Nagi wariat o szczurowatej twarzy, martwym lisie w jednej dłoni i kamieniem w drugiej, również nie wyglądał na zadowolonego. Coś w oddali zaczęło wyć poprzedzając to dziwnym gardłowym klekotaniem.

Jeśli miał odgrywać Braciszka dobrze byłoby gdyby w tej chwili rzucił się za rudobrodym który właśnie wyminął go w drodze do katakumb. Chwycenie jednego habitu dla nagiej kobiety, również nie byłoby złym pomysłem.
Coś zdawało się rozwierać wrota świątyni, a Morgan raczej nie powinien być ciekaw cieni które wylewały się na kurtyny, rodzących się z ognisk palonych na dziedzińcu.

W razie gdyby zdecydował się zeskoczyć po stopniach, na dole czekała już na niego dość niska kobieta.

Wybieraj Rozważnie;
  • [Szczerość - demaskujesz się w oczach pozostałych tłumacząc swoją grę, strachem i niepewnością.]
  • [Oburzenie - udajesz zaskoczonego obecną sytuacją i dopytujesz się czego chcą przybysze i kto ich ściga.]
  • [Naga Kobieta - chwytasz za dodatkowy habit i trzewiki (najlepiej dwie pary), i odziewasz kobietę, radząc by grupa się pośpieszyła bądź dopytujesz o nastepnę kroki.]

Moc jest w tobie;
~Podział duszy~ 1 lvl
-/-/-
Zbrojownia i ekwipunek;

- Mniszy Habit - szary, ciepły i z kapturem, długie rękawy i bladawy sznur w pasie










SOBOLAN
(Mauris)

Aż dziw że faktycznie nie wyczuł zapachu pozostałych ludzi w kościele. Sobolan musiał pod wpływem chwili odpłynąć na jakiś czas. Ważne jednak że wrócił, a martwy list w jego dłoni i kamień, świadczyły że nie był to sen. Mijająca go pokiereszowana cyganka wydawała się szczęśliwa gdy go zobaczyła, to dziwne że ktokolwiek… ludzki miał jeszcze w sobie to coś czym mógł jeszcze zadziwić obdarzając Sobolana. Wkrótce po tym, zniknęła w ciemnościach katakumb, za nim, niepewnym krokiem pomknął i rudobrody, pozostawiając Sobolana sam na sam z mnichem.
Czas jednak im nie sprzyjał, gdy mężczyzna dostrzegł pewne wahanie się rusztowań.
ŁUP!
Budowla z desek zwaliła się w duł, pozostawiając jedynie kilka nadal wiszących przy malowidłach pułek, które z żadka utrzymały swój obecny stan na dłużej nim, dołączyły do reszty w dole. Płachty które przedtem przykrywały balkony, malowidła, witraże i figury zostały ściągnięte, tworząc skomplikowaną sieć przypominającą zaplecza izb gdzie dziewki rozwieszały pranie. Mężczyzna natomiast stał raczej niewzruszony mimo iż głośny stukot i trzask łamanych desek odbijał się w nieskończoność po opustoszałym budynku.
Czarne myśli zaczęły kłębić się w głowie Sobolana gdy pozostałe echo chaosu w kościele zaczeło być pszeszywana przez coraz głośniejszy szur i plaśnięcia kroków z zewnątrz.
Wcześniej słyszał tylko nikłe wrzaski gdzieś z poza rejonu kościoła, dźwięki od których był bezpieczny. Kroki natomiast świadczyły o czymś niechybnie niemiłym w konsekwencjach. O ile nie chciał jednakowoż zrezygnować z zaspokojenia swej ciekawości co do właścicieli owych kroków. A bodajże nawet i autorom lub z całym uszanowaniem utalentowanym jednostkom które to wywołały te jakże barwne dźwięki na wątpliwie spragnionych wrażeń początkujących hurzystach.

Braciszek na jego stronie raczej nie wydawał się być ciekaw następstw uchylającym się drzwiom kościoła. Szok to czy ciekawość jednak na chwile wzdrygnęło Sobolanem, gdy to oczy jego obrazowały kreacje światło cieni na wiszących w powietrzu płachtach, jedynych osłon które uniemożliwiały przybyszom dostrzeżenie Sobolana. Klekotanie zabrzęczało echem po wnętrzu kościoła, a szczeki wydobywały się z sylwetki której zbroja i ubiór sugerowały że istotnie w niektórych rejonach świata, czaszka muła była doprawdy o wiele bardziej pożądanym okryciem głowy. Niczym psy, jedna z postaci warknęła na drugą, nim zaczęły rozłazić się po wnętrzu, ustępując drogi jednej której to same dłonie były długości Sobolana.

Gdzie natomiast znajdowała się teraz cyganka? Może i wypadało udać się za nią, w końcu rozwaga jakkolwiek nie zachwiana w swej poczytalności obecnego stanu rzeczy, nakazywała poszerzanie doświadczeń związanych z uśmiechem dziewczęcia, a niżeli dalszej eksploracji Kocioła. Usłyszał dźwięki plusku, pewnie udała się za złodziejami, oni również pluskali podobnie gdy kierowali się do prywatnej posesji.

Wybieraj Rozważnie;
  • [Szaty - chwytasz szaty dla siebie bądź i dla kobiety o ile nikt nie wziął z sobą zapasu dla nagiej nieznajomej w katakumbach.]
  • [Naiwność - zostajesz w kościele na tyle długo by ujrzeć postaci węszące po jego wnętrzu.]
  • [Poszukiwania - ostrzegasz cygankę przed złodziejami, dopytując czego szuka.]

Moc jest w tobie;
~Opiekun Pokalanych~ 1 lvl
+/-/-
Zbrojownia i ekwipunek;

- Ostry kamień - ciężki acz przydatny do działań ofensywnych
- Truchło Lisa - oskórowany lis, idealny na ognisko

 
__________________

Ostatnio edytowane przez Kawairashii : 09-10-2014 o 01:09.
Kawairashii jest offline  
Stary 11-10-2014, 15:14   #15
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Nie tracąc czasu przewiązała się w pasie prześcieradłem, dla pewności jeszcze zawiązując jeden zwisający koniec wokół nogi. Może nie zasłaniało to stref intymnych pod każdym kątem, jednak na wypadek zwiększonej aktywności lub wiatru zachowywało swoje przeznaczenie.

Miała zabrać się za torowanie drogi do drzwi, jednak z bliska zauważyła, że powinna móc się zmieścić bez dodatkowego rabanu. Pogładziła po framudze, żeby sprawdzić czy nie poharata się drzazgami, wydawało się być bezpiecznie.
Wypuszczając powietrze, skurczyła się chyba najsilniej jak była w stanie, po czym przecisnęła ciało przez wyrwę.

Korytarz prezentował jeszcze bardziej makabryczny obraz, dało się zauważyć ślady walki. Trzy trupy, jeden zbyt młody, żeby umrzeć.
Pierwszym nasuwającym się wnioskiem była brutalna napaść, tylko co się musiało dziać na zewnątrz, jeżeli ciała leżały tutaj co najmniej kilka dni? Czy odpowiedzialni za to są Ci sami, których obawiają się szabrownicy?
Niedaleko zwłok leżał porzucony toporek, najwyraźniej zostawił go jeden z napastników. Szybko chwyciła za trzonek, rzuciła okiem na ostrze i skierowała się w stronę z której mogły dochodzić wcześniej usłyszane głosy. Samo ściskanie broni w rękach zapewniało komfort, miła odmiana od koszmarnego przebudzenia.

Przypuszczenie okazało się trafne, przeszła ledwie kilka metrów, gdy dobiegły ją znajome głosy. Wyjrzała zza balustrady, by ujrzeć wychodzących na zewnątrz mężczyzn. Wydawało się, że jest ich trzech, ledwie widoczny był również zaprzęgnięty do wozu kuc.

Gdzieś w oddali dało się usłyszeć niepokojące odgłosy.
  • [Powitanie - Podchodzisz do trójki, zadając pytania w celu zorientowania się w sytuacji]
Breck nie traciła czasu, ruszyła w stronę nieznajomych.
- Hej! Zaczekajcie! - Nie zwalniała kroku - Powiedzcie mi gdzie jesteśmy i co się tutaj stało?

Na zewnątrz mogła wreszcie rozejrzeć się po okolicy, nie tracąc jednak z oczu podejrzanych typów. Zapewne niemniej podejrzanych, jak ona dla nich.
 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 11-10-2014 o 15:24.
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 19-10-2014, 23:29   #16
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Nieco pewniej patrzył na braciszka i nowego przybysza. Wieść o tym, że jest w tej zabytkowej i zaniedbanej budowli kobieta, tylko go utwierdziła, że to co się działo nie było przypadkowe. Kolejna naga osoba, budząca się tak jak on.
Jego rozmyślania przerwał huk, dość niespodziewany. Otumaniony przez chwilę, lekko się uśmiechnął. Potem usłyszał klekot i wycie.

- Przecież nie może być za dobrze. – rzucił cicho, do siebie.

Odpuszczając braciszkowi zniewagę, ruszył w poszukiwaniu jakiegoś uzbrojenia. Postanowił najpierw znaleźć na wszelki wypadek broń i opuścić jak najszybciej tę katedrę. Podszedł do miejsca w które wyglądało jakby było reperowane w poszukiwaniu jakiegoś młotka i dłuta. Miał niewielką nadzieję na jakiś toporek lub duży młot. Jednak prace, które były tu prowadzone, raczej nie wymagały takich narzędzi.

Gdy odnalazł uzbrojenie, udał się do katakumb. Nie mógł zostawić kobiety, która prawdopodobnie tak jak on, jest zagubiona w tym miejscu. Może posiadała pewne informacje.

• [Uzbrojenie - Chwytasz po pierwsze narzędzie i przygotowujesz się do obrony.]
 
Gothomog jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172