Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-08-2015, 22:54   #61
 
NightShot's Avatar
 
Reputacja: 1 NightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodze
Przymusowy postój nie podobał się Loganowi. Pragnął wreszcie dotrzeć do celu podróży, nawet gdyby okazał się on być pułapką. Chciał jak najszybciej zakończyć tę farsę. Powietrze zdawało się wręcz iskrzyć od napięcia członków drużyny. Przez chwilę myślał nad jakąś zabawną uwagą, ot tak dla rozluźnienia atmosfery, ale nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Rzut oka na nastrój towarzyszy wystarczył by stwierdzić, że niepotrzebnie wysila szare komórki. Kilka dni poza ciepłym schronieniem starczyło, by podkopać poczucie humoru nawet tych najbardziej optymistycznie nastawionych do wyprawy. Nawet on utracił już nadzieję. Stracił to, czego zawsze starał się kurczowo trzymać, a czego nigdy nie miał zbyt wiele.

Przekopanie tunelu kosztowało ich wiele czasu i wysiłku, lecz sukces był podwójny: mogli spokojnie kontynuować podróż, a morale drużyny wyraźnie się poprawiły. Zgodnie postanowili, że zostaną w ruinach jeszcze jedną noc, na co Logan niechętnie musiał się zgodzić. Rwał się do drogi, jednak temperatura w nocy spadała do niezwykle niskiego stopnia. Wizja siebie w wielkiej bryle lodu nie bardzo przypadła mu do gustu.

Rankiem ruszyli. Droga mijała powoli i w monotonii. Jedynie wspomnienia pozwalały mu zapomnieć o zimnie, bólu i zmęczeniu. Dodawały mu sił w zniszczonym, świecie.

Gdy dotarli do celu podróży, Logan z pewnymi trudnościami odpalił agregat zapewniający zasilanie budynkowi. Następnie pomimo ciekawości co też może znaleźć w środku zgodził się stanąć na warcie wraz z Jamesem. Nie minęło kilka minut, zanim jego towarzysz dostrzegł na horyzoncie grupę nieprzyjaciół. Natychmiast ściągnął plecak, wyciągnął pistolet trzymając w gotowości też łuk. Przystał na propozycję strażaka. Nałożył strzałę na cięciwę, po czym położył się za zaspą w oczekiwaniu na nieprzyjaciela.
 
__________________
Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony.
NightShot jest offline  
Stary 18-08-2015, 21:42   #62
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Logan i James zsunęli się lekko w dół śnieżnej skarpy za którą dotychczas się ukrywali. Mężczyźni przygotowali się na najgorsze, Logan postawił na swój sportowy łuk, którego nie miał okazji używać od dość dawna. Aby lepiej poczuć cięciwę zsunął jedną rękawiczkę z dłoni. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma, ale sytuacja była poważna.
James spojrzał na karabin, który trzymał w dłoniach. Z boku broni znalazł przełącznik, który pod naporem jego palca przeskoczył z cichym klinknięciem, a strzałka na jego końcu przesunęła się z pola "SINGLE" na "AUTO". Były strażak zwolnił przycisk odpowiedzialny za trzymanie magazynka w miejscu, płynnym ruchem wyjął go i zajrzał do wnętrza, a następnie wsunął z powrotem i dobił uderzając weń od spodu dłonią. Następnie ociągnął suwak zamka do siebie, wpuszczając tym samym nabój do komory.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=PmyyDAA2w1w[/MEDIA]

Mężczyźni czekali aż "biała armia" zbliży się do ruin supermarketu, obserwując ich z ukrycia, co jakiś czas wystawiając głowę ponad śnieżną zaspę.

***

Kit, Alex, Nathaniel oraz Antonio, którzy stali w korytarzu magazynu skąpanym w krwistej czerwieni lamp awaryjnych zdecydowali się zaufać chudemu mężczyźnie w futrze i szybko weszli do bocznego pomieszczenia. Zaraz za nimi stalowe drzwi zamknęły się, powoli i cicho.
Pomieszczenie, w którym się znaleźli było magazynem sklepu sportowego. Na regałach poustawianych w szeregach znajdowały się wszelkiego rodzaju sprzęty takie jak piłki, skakanki, pompki. A raczej tylko kilka sztuk, które zostały, gdyż w obecnych warunkach każdy przedmiot dostawał drugie życie i wykorzystywany był w innym niż oryginalnie celu.

Chudy mężczyzna, który zawołał część ekspedycji do tego miejsca synkął cicho
- Teraz będą wiedzieć, że ktoś tu jeszcze jest, kurwa mać! Kim jesteście? Nie wyglądacie tak jak tamci, dlatego was tu wpuściłem. Też odebraliście nasz sygnał? To był, kurwa, błąd. Pieprzony błąd, za który wszyscy zapłacimy życiem. - mężczyzna przeszedł do monologu, w trakcie którego przestał patrzeć na nowo przybyłych i można było odnieść wrażenie, że przestał ich zauważać.

W tym samym czasie z korytarza dało się słyszeć kroki oraz stłumione głosy. Jednak z intonacji można było wywnioskować, iż osoby rozmawiające są wyraźnie podniecone i niespokojne, jednak słowa były niezrozumiałe.

***

Żołnierze spod znaku zaciśniętej pięści przebijającej lód zbliżyli się do ruin budynku, ostrożnie i powoli badając teren. Systematycznie i metodycznie pokonując każdy metr z wyuczoną precyzją. Taki widok przywodził na myśl filmy dokumentalne z akcji jednostek specjalnych. Gdy żołnierze zbliżyli się do wejścia zauważyli ślady na śniegu, które prowadziły do wnętrza magazynów zlokalizowanych w podziemiach. Ponadto otwarte drzwi na oścież również ich zaniepokoiły. Jeden z żołnierzy wskazał na czwórkę ze swoich towarzyszy i coś do nich powiedział. Ci w odpowiedzi skinęli głowami. Wyznaczona czwórka została przy wejściu, a pozostała ósemka zagłębiła się w mroki piwnic pod supermarketem.

Przez chwilę czwórka żołnierzy stała, rozglądając się i sprawdzając otoczenie. Nagle James i Logan, którzy obserwowali ich zza wydmy śnieżnej zauważyli, że jeden z wojskowych zauważył ślady, które zostawili. Nie byli pewni, czy doprowadzą go do ich kryjówki, czy wiatr zdążył je zatrzeć czy nie. Jedno było pewne, jeden z żołnierzy powoli ruszył w kierunku budynku, który kiedyś był restauracją...
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
Stary 25-08-2015, 12:25   #63
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kit przez moment w milczeniu wysłuchiwał opowieści mieszkańca tutejszego schronienia (jeśli w ogóle te podziemia można było jeszcze nazwać schronieniem), zaś obraz, jaki się z tej opowieści wyłaniał, był - delikatnie mówiąc - ponury.
Prośba o pomoc skończyła się tragedią. Rzezią.
Jedną z niewiadomych było to, ilu "tubylców" zdołało się uratować. Drugą - czy "ratownicy" zdołają ujść z życiem.
To, z kim im przyszło walczyć, było w gruncie rzeczy nieważne, chociaż i to warto było wiedzieć.

Problemem było to, że w żaden sposób nie dało się skontaktować ze swoich schronem i zawiadomić o niebezpieczeństwie płynącym z kontaktowania się z innymi ocalałymi.

- Jesteś tu sam? - spytał Kit, gestem wskazując pozostałym, by schowali się za regałami i równocześnie szykując się do tego, by drogo sprzedać swoje życie. - I kto tu przyszedł? Ludzie w białych kombinezonach, czy tacy z paskudnymi zębiskami?

- I zgaś światło - dodał cicho.

Lepiej się walczy, gdy się nie jest widzianym.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-08-2015, 22:13   #64
 
NightShot's Avatar
 
Reputacja: 1 NightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodze
Logan wziął kilka głębszych wdechów by uspokoić oddech. Po chwili wziął do ręki trochę śniegu i delikatnie rozprowadził po ubraniu w miejscach, gdzie ramiona plecaka osłoniły go; z kilku innych miejsc starł zimny puch tak, by uzyskać prowizoryczny kamuflarz.
- Gotowy ? - szepnął do towarzysza - Biorę najbliższego i tego z prawej. Ty ściągnij pozostałych
Nie widział za bardzo innego rozwiązania. Sytuacja i tak zdecydowanie się poprawiła. Nie musieli stawiać czoła hordzie żądnych krwi "białych". U wejścia do marketu zostało zaledwie czterech żołnierzy. Mężczyzna powoli wyjrzał zza zaspy. Jeden z przeciwników zauważył ślady. Byłym mieszkańcom garażu zostało zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund na reakcję. Logan posłał Jamesowi wymowne spojrzenie. Delikatnie sprawdził cięciwę, czy aby nie pokryła się szronem. Kołczan raczej dobrze ją izolował ale zawsze warto się upewnić.
- Trzy ... dwa ... - poruszaniu wargami nie towarzyszył żaden dźwięk, jednak Logan miał nadzieję, że James zrozumie intencje.

Błyskawicznie napiął cięciwę i wychylił się. Szybko przycelował w korpus zbliżającego się przeciwnika, po czym wypuścił strzałę. Strzał był niemal pewny, lecz Logan był przygotowany na ewentualne pudło. Kołczan wisiał mu na plecach, gotów w razie potrzeby użyczyć dodatkowych pocisków. Jeśli zlikwiduje pierwszy cel natychmiast zajmie się kolejnym "białym".
 
__________________
Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony.
NightShot jest offline  
Stary 25-08-2015, 22:56   #65
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Glover rozumiał nieme intencje Logana nad wyrost dobrze. Plan był prosty, miał tylko nadzieję że będzie skuteczny. Napastnicy szli dość blisko siebie, ale nie jeden za drugim dlatego miał szansę skosić ich serią z M-14. Oczywiście tych których zostawi mu Logan, tych najdalej. Najwyżej wskoczą tam, gdzie poszli ich towarzysze. Jeśli uda im się wziąć ich w dwa ognie, mieli szanse ich wytłuc. To że ludzie z centrum nie żyli było pewne. Było trzeba jak najszybciej wracać na parking o ile jeszcze mieli dokąd wracać. Był realistą i raczej obstawiał na to że będą zmuszeni zamieszkać w jakiejś piwnicy w tylu, ilu ich zostało.

Kiedy Logan się wychylił, to samo zrobił Glover tak jakby wysuwając się na tą zaspę która ich zasłaniała, by stworzyć z niej naturalne podparcie pod karabin. M-14 było nieco stare, możliwe że pamiętało wojnę w Wietnamie. Skąd się wzięło na parkingu nie było wiadomo. Strzelanie ogniem ciągłym z tego modelu było trudne, ale mając podparcie całkiem skuteczne.

Wymierzył w cele i nacisnął spust.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 26-08-2015, 12:06   #66
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Alexandra miała naprawdę nerwy ze stali. W każdej sytuacji zachowała spokój i opanowanie, zarażając optymizmem nawet tych bardziej zaniepokojonych towarzyszy. Dla niej z każdej sytuacji istniało jakieś wyjście.
Jakiekolwiek.
Nie chciała tylko mówić, że czasami jedynym rozwiązaniem jest śmierć. Darowała im ten szczegół.

Mimo zewnętrznego spokoju, jakim emanowała, sytuacja pod gruzowiskiem nie napawała ją nadzieją. Wydawało jej się, że spędzą tam wieczność, a zapadlisko stanie się ich mogiłą. Utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy Kit lekko poharatany przez gruz i pręty powrócił z wyprawy wąską szparą, która pozostała łącznikiem między ich schronieniem, a powierzchnią.

Noc pod cegłami zdawała się nie być ani pierwszą, ani tym bardziej ostatnią. Alex już liczyła na jak długo wystarczy im jedzenia, by tutaj przekoczować. Może poruszając się po innych pokojach w końcu znaleźliby drogę wyjścia? Ciekawe, czy kiedyś będą musieli jeść siebie nawzajem...

Pół nocy nie mogła zasnąć, nie mogła spać. Leżała w bezruchu oddychając równomiernie, zwrócona twarzą do Kita patrzyła na niego cały czas. Dlaczego poznała go akurat teraz? Czy mróz musiał wymordować większość ludzkości, by dopiero po przerzedzeniu ludności potrafiła go dostrzec?
Westchnęła ciężko. Chciała dotknąć jego policzka, ale przy lekkim muśnięciu palcem skóry, ten drgnął niespokojnie. Szybko cofnęła dłoń i posmutniała. Miała nawet ochotę się rozpłakać, jednak by do tego nie dopuścić, zamknęła pospiesznie oczy. W ten sposób zawsze się uspokajała.

* * *

Dzięki determinacji nie tylko wydostali się spod gruzów, ale też dotarli do punktu docelowego. To, co tam zastali, niekoniecznie ich zaskoczyło. Po części tego się właśnie spodziewali, tym bardziej po tym, co już przeżyli, choć nie każdy w nich wyszedł z tego cało.
Zaniepokoiło ją, że Logan i James zostali na zewnątrz, jednak zdążyła poznać ich na tyle, że wiedziała iż "życie im niemiłe", dosłownie. Wcale nie cieszyli się z tego, że przeżyli, jednak nie mieli zbytniej odwagi, by odebrać sobie życie samemu. Albo po prostu nie byli wystarczająco głupi, ale to już zależy od subiektywnego spojrzenia na kwestie samobójstwa.

Pozostała czwórka pognała za wychudzonym mężczyzną, który, według Alexandry, zaczynał już wariować psychicznie. Ewidentnie sytuacja, w jakiej się znalazł, poczęła go pomału wykańczać, zdawał się być na skraju wytrzymałości.
Na tekst "Nie wyglądacie tak jak tamci" zerknęła na Antonia, który przecież miał identyczny, biały mundur, co oprawcy. Uniosła brew w geście niezrozumienia, a spojrzenie pokierowała w kierunku Kita, po czym powróciła nim do mężczyzny.

- Domyśliliśmy się już. - odparła jedynie pod nosem, gdyż nawet nie zależało jej na tym, by była słyszana. Jej słowa nie miały tutaj żadnego znaczenia, nie miała do powiedzenia nic ciekawego. Czuła się bardzo bezsilna i bezradna.

- Wielu ich tutaj? - spytał zuchwale Nathaniel, mając na myśli mundurowych. Przerwały mu jednak odgłosy zza drzwi, które z początku wydawały się niepokojące.

- Pewnie usłyszeli Logana i Jamesa... Nie powinniśmy im pomóc? - spytała rudowłosa kobieta, spoglądając po reszcie i szukając wsparcia w ich spojrzeniach.

Niestety, nie potrafiła go tam odnaleźć.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 31-08-2015, 20:57   #67
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Ja... nie. Jest nas więcej. Było? - powiedział chudy mężczyzna patrząc na Kita. - Było nas dwudziestu dwóch dorosłych i ósemka dzieci. W sumie trzydzieści istnień. - po tych słowach podszedł do włącznika i zgasił światło w magazynie, zgodnie z instrukcją.
- Najpierw przyszło kilku mężczyzn. Twierdzili, że chcą nam pomóc, że przynieśli benzynę i jedzenie. Wpuściliśmy ich do środka. Faktycznie mieli ze sobą trochę mięsa i kanister. Wypytali nas o wszystko, ile tu siedzimy, ilu nas jest, czy mamy broń. Potem namawiali nas, abyśmy z nimi poszli, jednak nie chcieliśmy opuszczać schronienia, a oni stali się coraz bardziej natarczywi. Chcieliśmy ich prosić, żeby odeszli, ale oni wezwali kogoś przez radio i otworzyli im drzwi. Mieliśmy kilka sztuk broni i wywiązała się strzelanina. Dwóch z nas zostało postrzelonych. Poddaliśmy się. Zaciągnęli wszystkich do ostatniego magazynu. Mnie się udało tutaj schować. Słyszałem krzyki i strzały. Wszystko trwało kilka godzin. Potem przyszliście wy, usłyszałem generator i wyjrzałem na korytarz. Wyglądaliście inaczej niż oni. Oni... każdy z nich miał bandanę z wymalowanym upiornym uśmiechem. Boże, czego oni mogą od nas chcieć?-

***

Serce Logana przyspieszyło. Porozumiewawcze spojrzenie z James'em, skinienie głowy. Wiedział, że teraz albo nigdy. Przewrócił się na brzuch, ciągle leżąc na zaspie. Wypuścił powoli powietrze i odbił się od powierzchni śniegu, stając szybko na nogach. W ułamku sekundy zdążył przyjąć postawę strzelecką, naciągnąć cięciwę i wypuścić strzałę. Widok mężczyzny z łukiem musiał nieźle zaskoczyć żołnierzy, gdyż żaden z nich nie zdążył nawet wystrzelić. Strzała ze słyszalnym świstem przecinała powietrze, by zakończyć swój lot w trzewiach odzianego w biały mundur mężczyzny. Logan upadł za zaspę, chowając się przed ewentualnym ostrzałem, a równocześnie zza śnieżnej barykady wyłonił się James. Wypuścił serię ze swojego karabinu w kierunku pozostałej trójki, która znajdowała się przy wejściu do piwnic. Kule uderzały w śnieg, resztki konstrukcji betonowych, rykoszetując z głośnym dźwiękiem. Dwóch z trzech żołnierzy dostała swoją porcję ołowiu. Kule rozerwały ich kombinezony, przechodząc na wylot, tworząc fontannę krwi, która rozbryzgując się na śniegu tworzyła nieregularne wzory. Ostatni z wojskowych zdołał wskoczyć w otwarte drzwi prowadzące do piwnic, tym samym unikając gradu kul, które wypluwał M14 Jamesa. Dał się słyszeć jego zdenerwowany głos
- Kurwa! To pułapka. Są na zewn...-

***

Kit, Alex, Antonio, Nathaniel oraz mieszkaniec schronienia siedzieli niczym myszy pod miotłą. Nikt nie pisnął ani słowa, oczekując nerwowo na rozwój wydarzeń. Głośne głosy zza drzwi przerodziły się w krzyki. Słychać było charakterystyczny szelest radia i nadawany komunikat, który został przerwany serią z karabinu. Ktoś strzelał w piwnicach, a odgłos wystrzału odbijał się echem wśród ciasnych korytarzy. Chwilę później wystrzałom zawtórowały kolejne. Pojedyncze strzały przerodziły się w regularną strzelaninę. W pewnym momencie ktoś uderzył z całej siły w drzwi, jednak te, uprzednio zablokowane regałem, jedynie drgnęły. Następnie dał się słyszeć krzyk ranionego człowieka. Ktoś zapewne chciał schować się przed gradem kul w magazynie, jednak ku jego nieszczęściu drzwi zostały zablokowane.
Wymiana ognia na dole trwała w najlepsze.

***

Nie dokończył, gdyż z piwnic dobiegły go odgłosy wystrzałów. Odpowiedział mu jeden z żołnierzy
- Na dole są czerwoni! Wycofujemy się na schody! -
Logan i James leżeli za zaspą, nasłuchując rozwoju wydarzeń. Z głębi kompleksu dobiegały ich odgłosy wystrzałów, jednak w najbliższym otoczeniu panował względny spokój. James szybko wychylił głowę zza zaspy, nie zauważył nigdzie śladu ostatniego wojskowego, który został u góry, jednak nie zdążył rozejrzeć się dokładnie. Przez chwilę zdawało się im, że słyszą wśród odgłosów wystrzałów szybkie kroki na skrzypiącym śniegu.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
Stary 01-09-2015, 21:17   #68
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Decyzja Jamesa była natychmiastowa. Przełączył ogień z automatycznego na pojedynczy i zmienił magazynek, choć w tamtym nadal miał kilka kul. Miał ich też kilka luzem upchane w jednaj z kieszonek plecaka, najwyżej w wolnej chwili go uzupełni, a jeśli takiej nie będzie, cóż. SCARa podał Loganowi:
-Kryjówka spalona, wycofajmy się do sklepu za nami. – zaproponował wychodząc zza osłony mierząc w ewentualnych żywych, w razie konieczności dobijając tych których było trzeba. Jeżeli miał chwilę czasu zebrał broń poległych. M14 jego zdaniem było o wiele cenniejsze od SCARów, do których amunicja była rzadkością, a stare naboje 7,62 mm NATO były dość spopularyzowane. Jeżeli nie zebrał broni, po odpinał magazynki i oddał je Loganowi, który jak miał nadzieję, osłania mu plecy.

Po ekspresowej grabieży wycofał się do sklepu, chowając się za stanowiskiem kasjerskim.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 01-09-2015, 21:37   #69
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Opowieść "tubylca" była mniej więcej taka, jak się tego Kit spodziewał - faceci w bandanach, przywołani wołaniem o pomoc, zjawili się, niosąc ową pomoc na lufach swych karabinów.
Czy ktokolwiek z mieszkańców schronu przeżył? Tego Kit nie wiedział. Miał szczerą nadzieję, że chociaż części się to udało... i że zdoła się o tym przekonać.
I że, przede wszystkim, uda się im wszystkim przeżyć, nawet gdyby oznaczało to wystrzelanie wszystkich, którzy staną im na drodze do owego przeżycia.

Strzelanina, która nagle wybuchła na korytarza, świadczyła o tym, że sytuacja w schronieniu nagle się zmieniła.
Co na to wpłynęło, tego Kit nie wiedział i, nie da się ukryć, nie zamierzał otwierać drzwi by się dowiedzieć. Wprost przeciwnie - miał zamiar tu siedzieć i czekać, aż wszystko ucichnie.
A potem zobaczyć, czy uda się niepostrzeżenie wymknąć i, ewentualnie, kogoś ustrzelić w razie konieczności.

- Jest tu może tylne wyjście z tego magazynu? - spytał, nie wierząc w pozytywną odpowiedź.

Miał cichą nadzieję, że to nie James i Logan właśnie toczą swą ostatnią walkę.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-09-2015, 14:42   #70
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Alexandra była osobą, która lubiła i chciała nieść pomoc. Dlatego też w tej sytuacji czuła się najzwyczajniej bezradna. Co mogła zrobić?
Nic.
Wszystko co mogła, zrobiła, do dalszej "walki" kompetencji nie miała żadnych. Co prawda Kit nauczył ją posługiwać się jedną, najprostszą bronią, ale w obliczu sytuacji, ta wydawała się zdecydowanie być bezużyteczna.

Jatka trwała w najlepsze, a w magazynie dało się słyszeć ją na tyle wyraźnie, że niepewność ogarniała każdego. A co jeśli oni nagle tutaj wejdą i po prostu powystrzelają ich wszystkich jak kaczki?

Nagłe uderzenie w drzwi sprawiło, że nie tylko ich metalowa konstrukcja zadrżała, ale i sama kobieta. Podskoczyła przerażona z obawy, że James i Logan już nie żyją, a niedługo to samo spotka ich wszystkich.

- Jest tu może tylne wyjście z tego magazynu? - spytał Kit, zaś w odpowiedzi mieszkaniec schronu wskazał przewody wentylacyjne.
Alex spojrzała na niego z ukosa i przechyliła głowę w bok, a jej usta nieznacznie się wykrzywiły.

- No chyba żartujesz... - mruknęła pod nosem zrezygnowana i przeniosła wzrok na wentylacje. Czy to aby na pewno był dobry pomysł?

- Używałeś już tego sposobu wyjścia?

Lekarka uważała, że powinni dołączyć do Logana i Jamesa, że błędem było zostawianie ich tam samych. Nawet jeśli się poświęcą i zginą oczyszczając im drogę z żołnierzy, to co dalej?
Ekspedycja cel osiągnęła, czy wracanie do starego garażu na pewno będzie dobrym pomysłem? Jeśli stara kryjówka nie została spalona, to wracając do niej mogliby swoimi śladami zdradzić jej położenie, a to byłoby najgorsze.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172