|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-09-2016, 00:20 | #131 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer - Bardzo dobrze powiedziane młody człowieku. Wchodzimy na żywioł! - zgodził się starszy oficer widząc, że zbliżające się kroki przekształciły się w dodatkowego załoganta po ich stronie. Młody jeniec zachowywał się rozsądnie więc nie było co dłużej zwlekać. Ruszyli na żywioł! Przedostali się w pobliże zamkniętych jeszcze drzwi. Devlin spojrzał na swoich przybocznych szykując rewolwer. Nie był najlepszym strzelcem a właściwie pewnie i ci uchodzący za średnich byliby dla niego ostrą konkurencją. Ale w tym wypadku broń była bardziej oznaką władzy i rangi niż realnej wartości bojowej. - Panowie. Musimy zająć maszynownie. To serce każdego statku. Mając maszynownie trzymamy w szachu resztę statku. Reszta naszych ludzi ludzi liczy na nas. Nie chciałbym tłumaczyć się im i naszemu kapitanowi dlaczego to nie my władamy maszynownią. Poza tym wreszcie możemy dokopać tym sykinsynom za to jak nas potraktowali! - syknął do nich z zaciętą miną mając nadzieję, że jeśli sami nie odczuwali wystarczającej motywacji to właśnie ją poczuli. Ale liczył, że są odpowiednikami ochotników i wielkich mów im nie trzeba. - Otwórz. - syknął do Fabricio wskazując lufą drzwi. Młody mógł zdobyć punkty w jego oczach no albo się pogrążyć gdyby jednak coś kombinował. Miał nadzieję, że pójdzie dobrze wtej ocenie ludzkiej natury. Gdyby je otworzył zamierzał wskoczyć do środka z rewolwerem w ręku krzycząc, żeby tamci podnieśli łapy do góry i nie robili głupich numerów. Musiał wskoczyć pierwszy jako osoba najlepiej uzbrojona no i szef tej małej grupki. Liczył, że przewaga liczebna jaką wedle Fabricio mieli i zaskoczenie pozwolą ich wziąć pod lufę niż wszcząć walkę. Wycelowana lufa miała zazwyczaj taką siłę przekonywania na ludzi jak wycelowana armata w załogę statku. Przynajmniej jeśli nie miało się gotowej riposty.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
04-09-2016, 16:39 | #132 |
Reputacja: 1 | Craig dokładniej przeszukałeś trupa, w jednej z kieszeni natrafiłeś na nóż, cholerny nóż do otwierania ostryg! Przewróciłeś trupa na brzuch, i tym razem zauważyłeś coś lepszego na plecach była skórzana kabura a w niej jakiś toporek multitool-. Rozdzieliłeś broń i amunicję i sprawdziłeś kapiszonowca, wygląda na nabity Henry -w sterówce są karabiny maszynowe ale tak to raczej każdy trzyma swoją broń przy sobie... Statek ochrony to może z dwudziestu ludzi i mają działa wygląda na to że nie kłamie Devlin Fabricio otworzył drzwi, za nimi znajdowała się słabo oświetlona i głośna maszynownia. Ze środka dobiegł cię podniesiony głos: -I co się tam kurwa dzieje? Ustaliłeś? Fabricio odpowiedział: -Tak! Wasz czas się skończył! po czym odsunął się z drogi odsłaniając ci widok do środka. W środku zauważyłeś dwóch mężczyzn, jeden z nich wyglądała na starszego wiekiem robotnika i nie miał broni drugi właśnie podnosił w górę jakiś karabin.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
06-09-2016, 11:30 | #133 |
Reputacja: 1 | Henry zastanowił się chwilę stojąc nad łowcą niewolników nadal niczym kat i stwierdził: - Dziękuję... - klinga była cały czas mocno przyciśnięta do gardła, Barbossa nie miał zamiaru się patyczkować, szybkim i zwinnym pociągnięciem rozciął gardło przeciwnika, zamachnął się i urżnął łeb wykrwawiającemu się u jego stóp przeciwnikowi - schylił sie i podniósł łeb za włosy - przyda się na górze... chłopcy łapcie za ich czerepy... weźcie z sobą na górę... z doświadczenia wiem że widok oderżniętych głów kamratów dość mocno studzi zapędy nawet tych najtwardszych... - rzucił do swoich ludzi w tym do Craig'a - Craig, ruszamy dalej... mam nadzieję że Denton poprowadził już resztę na górę... musimy się z nimi połączyć - rzekł przypinając sobie ściętą głowę łowcy niewolników do pasa. Wyglądało to dość dziwnie, jakby robił to wiele razy, nie ruszało go to że będzie szedł w bój z głową przeciwnika przy pasie. Ale Henry miał dobry plan z podrzuceniem przeciwnikowi głów ich kamratów... Morale drastycznie spadną kiedy przeciwnik zobaczy co go czeka. Poczekał aż jego chłopcy wezmą pozostałe głowy i daje znak by się ruszyli, samemu ruszając w stronę schodów prowadzących na górny pokład. |
06-09-2016, 11:38 | #134 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Craig na próbę zamachał toporkiem. Ujdzie. Dokonał przeglądu broni, kolejnemu z towarzyszy dał swój pistolet .22 Short wraz z drugim magazynkiem. -Trzymaj, magazynek jest cholernie mały, tylko pięć nabojów. Sam zatrzymał czarnoprochowca. -Barbossa, mógłbyś pomóc i uciąć łeb temu drugiemu? Ty jesteś do tego najlepiej wyposażony. Po chwili łeb był ucięty i jednemu z towarzyszących przypadła krwawiąca głowa. Craig nigdy w swojej karierze nie zbierał takich "pamiątek" po przeciwnikach -My idziemy przodem, wy osłaniajcie nam tyły - zwrócił się do dwóch z pistolecikami- nie chcę dostać po plecach. Od przodu też nie .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
06-09-2016, 12:02 | #135 |
Reputacja: 1 | Henry kiwnął głową potwierdzając plan Craig'a i ruszyli. |
06-09-2016, 12:29 | #136 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer - Rzuć to! Rzuć to bo strzelam! - krzynął ostro brodaty oficer wycelowując w faceta z karabinem swój rewolwer. Miał gotową do strzału i wymierzoną w tamtego broń podczas gdy tamten był o zaledwie kilka ale jakże ważnych ruchów do tyłu w stosunku do Devlin'a. Musiałby pewnie sięgnąć, odbezpieczyć i wycelować broń a w tym czasie Michael już mógł faszerować go ołowiem. Właściwie to gdyby tamten nie posłuchał miał zamiar to zrobić. Nie zależało mu na zabijaniu no ale jak była sytuacja albo - albo to wolał by zginął tamten drugi a nie on.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
06-09-2016, 16:47 | #137 |
Reputacja: 1 | Henry, Craig w myśl zasady co dwie głowy to nie jedna Craig i Henry doposażyli się w dwie dodatkowe głowy i ruszyli zostawiając za sobą trzech towarzyszy Craiga. Na schodach spotkali Dentona który z marnymi efektami próbował się opatrzyć podartą koszula, krwawił dosyć obficie i na pewno trzeba było z tym coś zrobić. Poziom wyżej wasi towarzysze pokonali grupkę przeciwników i teraz dzielili zdobytą broń. Michael Devlin Mężczyzna powoli zaczął odkładać karabin na ziemię, jednak zanim zdążył to zrobić gdzieś z głębi pomieszczenia padł strzał który walnął w ścianę tuż obok głowy Devlina, który odruchowo się skulił, w tym czasie ten który odkładał broń szybko ją złapał i zaczął uciekać w stronę osłony. Devlin strzelił z nim ale chybił.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
08-09-2016, 21:52 | #138 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer Zapowiadało się tak dobrze... A wyszło jak zwykle... No trudno. Skoro Michael zapowiedział, że będzie strzelał jak ten drugi nie rzuci broni no to strzelił. A teraz zamierzał szybko strzelić jeszcze raz by spróbować trafić tamtego nim zniknie z oczu. Przy okazji okazało się, że Mauricio przynajmniej częściowo nie ściemniał i tamtych było dwóch tak jak mówił. Szkoda, że nie w jednym miejscu bo by nie było tego Sajgonu co teraz. - Za nim! Zanim przeładuje! - krzyknął do swoich ludzi i sam dał przykład ruszając w pościg jak tylko wystrzelił ponownie. Serce mu biło jak oszalałe i czuł pomieszanie ekscytacji z obawą. Jednak mimo to kalkulował. Poza nim jego grupka była prawie bez broni zasięgowej tak jak tamci. Gdyby zostali na miejscu kierowani odruchem by się skryć przed ołowiem tamci by mogli ich szachować lub nawet wystrzelać. Bo oni miei tylko dwie lufy, umiejętności Devlina w operowaniu bronią palną były iście symboliczne a ten drugi marynarz to nie miał pojęcia. I ammosów pewnie też mieli o wiele mniej niż tamci. Więc pojedynek strzelecki pewnie nie był dla nich zbyt optymalny. Co innego abordaż. Znaczy się szarża i zwarcie. Walczyć mogli wszyscy a mieli przewagę chyba co najmniej dwóch na jednego. Liczył też na łut szczęścia od Neptuna czyli, że tamci będą mieli raczej pośledniejszą, cywilną i myśliwską broń jaką do tej pory u nich odkrywali. Więc tamten po strzale by musiał przeładować a ten drugi zatrzymać się albo strzelać uciekając w biegu. Miał nadzieję, że dopadną ich za nim tamci zdołają sensowne użyć swojej broni. Albo zwiać. Co prawda to by znaczyło, że jego grupka opanowała swój cel ale też i dałoby znać tym łowcom niewolników, że maszynownia już nie jest ich. Mogłoby to spowodować próbę kontrataku a tego wolał uniknąć. - Mauricio! Zgaś światło! - rozkazał młodemu pomocnikowi. Liczył, że wyłącznik jest jak normalnie czyli gdzieś przy drzwiach. Ciemność przeszkadzałaby im wszystkim ale w strzelaniu jednak bardziej niż w zwarciu. Miał andzieję, że zdołają skrócić dystans nim tamci wystrzelą. Ba! Czasem podobno nie widząc celu ludzie w ogóle nie strzelali! No i był gotów krzyknąć ponownie do chłopaka by zapalił gdyby było trzeba.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-09-2016, 18:42 | #139 |
Reputacja: 1 | Craig Lowell Piętro wyżej połączyli się z drugą grupą, która pięknie oprawiała kilku przeciwników. Craig szybko zlustrował ludzi i prawie natychmiast dopadł do Dentona, próbującego się opatrzyć. Craig nie był lekarzem, ale wiedział, że opatrunki robi się łatwiej na kimś, a nie na sobie. -Daj mi to, szybciej pójdzie. Ten kumpel Barbossy był jednym z nielicznych wartościowych tutaj, szkoda by było go stracić. Szybki ruch, ze zdobycznego multitoola rozłożył nóż i wziął w ręce kawałek koszuli, ocenił jego długość, naciął końcówkę, żeby móc zawiązać. -Przykro mi, ale muszę uciąć jeszcze jeden kawałek - zmiął go i przycisnął do rany. Było to cholernie prowizoryczne, przepocona koszula nie była dobrym środkiem opatrunkowym. Ale jedynym. Obwiązał ranę najlepiej jak mógł i zawiązał prosty węzeł. .
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
12-09-2016, 08:14 | #140 |
Reputacja: 1 | Henry podbiegł za Craig'iem do rannego Denton'a i widząc jak Lowell zabiera się do opatrywania jego bosmana zapytał: - Przeżyje? - po chwili rozejrzał się po stojących wokół i rzucił gniewnie - Co tak stoicie?! Atakujemy! Natychmiast! Następny cel mostek! Ruszył instynktownie w kierunku mostku. Na swoich przybocznych wziął tych kilku typów spod ciemnej gwiazdy którzy jeszcze przed chwilą walczyli razem z nim po przeciwległej stronie. Ruszył dalej schodami w górę prowadząc ludzi do boju. Trzeba było to wreszcie skończyć... |
| |