|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
11-11-2007, 00:07 | #21 |
Reputacja: 1 | czekamy na resztę Ja już najchętniej coś bym napisał ... ale widzę, że pomału się rozkręcamy no i teksty są coraz dłuższe i ciekawsze pozdrawiam
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! |
11-11-2007, 19:10 | #22 |
Reputacja: 1 | Czekam na post Revana, który jeszcze nie odpisał. Dzisiaj wyślę wam mapy. Nie wiecie co się dzieje z Tokokamre? Post jutro będzie. Wklejcie tutaj historie waszych postaci, takie jakie chcecie by inni gracze poznali, w końcu wasze postacie się znają.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
11-11-2007, 19:34 | #23 |
Reputacja: 1 | Franc Witteker – pustelnik : Słyszeliście kiedyś o Kaznodziejach Nowej Ery ? zapewne tak i przypuszczam , że nawet jakiegoś spotkaliście. A słyszeliście kiedyś o Kaznodziejach z Kościoła Wiecznego Gniewu? Jeszcze do niedawna też nic o nich nie wiedziałem , ale chyba tylko dlatego , że mieszkam na zadupiu, ale mniejsza o to. Owi Słudzy Pana (kim by tam nie był) podróżują po całych ZSA i bóg wie gdzie jeszcze walcząc z mutantami , wujkiem molochem oraz innym tałatajstwem. Krążą od miasta do miasta poprzez wioski i zadupia szerząc swoja wiarę. Oni nie tylko gadają i próbują wcisnąć kit, ale pomagają w wyniszczeniu ew. zagrożenia i przy niektórych pracach . Mówią jak wybudować palisadę czy mur , co zrobić aby praca była wydajniejsza i takie tam. Kevin „Młot” Clein – najemnik : Walczyć to oni potrafią - trzeba im to przyznać . Czasem się zastanawiam czy to za sprawą umiejętności bojowych czy przez to , że ktoś nad nimi czuwa. W każdym bądź razie ciężko ich zabić jakby byli nieśmiertelni … jest jeszcze taka jedna sprawa , która mnie dziwi. Jak ktoś kto szerzy wiarę (jaka ona tam by nie była) najmuje się za spore gamble do zabicia jakiegoś stwora , molocha czy chodź by po to, by ochraniać ludzkie skupiska? Z drugiej strony boska ochrona kosztuje … „ Na koniec bitwy odmówcie głośno Liturgię. Szanujcie odwagę żywych. Wyrecytujcie Wersety Przejścia Poległym. Zadbajcie o sprzęt zabitych. Czynić to wszystko z czcią , pomimo wyczerpania walką i zgiełkiem pola bitewnego , jest obowiązkiem Kaznodziei. To jego ciężar i jego Przywilej.” Kościół Wiecznego Gniewu – Księga Wiary David Sanders – konował (przyjaciel) : Co o nich sądzę? … dajcie mi chwilę pomyśleć …Wiecznie skupieni , dumni, znani są z poczucia obowiązku i odpowiedzialności. Surowi wobec innych , nie tolerują jakiejkolwiek , nawet najmniejszej słabości ducha. Ich powołaniem jest walka oraz nawracanie ludzi na właściwą drogę oraz nauczanie. Wiedzą , że tylko poprzez wiarę , oni i ich bracia są w stanie oprzeć się nadciągającym siłom wszelakiego zła. brat Leopold – Kościół Wiecznego Gniewu : Mam opisać strukturę Kościoła oraz nasz religijny światopogląd ? Tak ? … Nazwa to Kościół Wiecznego Gniewu a założycielem był brat Kayvaan Argentus. Obecnie duchowym przywódcą jest brat Seb „Litania Gniewu” Cerbet. Główna siedziba – Klasztorna Forteca - znajduje się w sieci umocnionych bunkrów na terenie Kansas , natomiast mniejsze siedziby które są umiejscowione w bunkrach, znajdują się w Nowym Jorku , Federacji Appalachów , Salt Lake City oraz niedaleko Fort Worth na terenie Texasu , ale wiadomo, że podróżujemy po całych ZSA. Liczba członków Kościoła Wiecznego Gniewu to około pół tysiąca walecznych braci oraz około trzy tysiące wiernych. Ta liczba wciąż rośnie. Nasza sława porównywalna jest z Partyzantami Doktora Alluvacha (sława 2).Jeśli chodzi o uzbrojenie i wyposażenie to jest one dobre lub bardzo dobre. Zapomniałbym o jeszcze dwóch sprawach. Po pierwsze animozje i sojusze - nie lubiani jesteśmy głównie przez niektóre kulty (przez większą część), a tak to bywamy poważani i szanowani tam gdzie się pojawimy. Po drugie to wstęp w nasze szeregi – wyznanie wiary i poddanie się rozkazom. Jest to rzecz najważniejsza ale nie jedyna. Trzeba udać się do jednej z mniejszych siedzib. Następnie w obecności jednego z Kapelanów Wiecznego Gniewu kandydat musi przejść chrzest bojowy oraz siłę ducha (co to za test to już decyduje Kapelan). Gdy przejdzie testy dostaje zwój z pieczęcią i z nim udaje się do głównej siedziby. Tam zostanie poddany ostatecznej próbie przez naszego Duchowego Przywódcę. Zdając ostateczną próbę, momentalnie zostanie przyjęty w nasze szeregi, pobłogosławiony i naznaczony … Zapominałem o czymś? … a tak … faktycznie. Światopogląd? Dobrze już mówię … Kiedyś , nasz Patriarcha Kayvaan Argentus znalazł kilka książek , jakieś podręczniki , biblie (Warhammer 40k , Sun Tzu – Sztuka Wojny , Tezy Marcina Lutra , Biblia, inne). Niestety większość była poważnie uszkodzona. Wszystkie one leżały w jednym regale i najprawdopodobniej należały do tej samej kategorii – pisma święte. I tak też wywnioskował nasz brat. Zrobił to co było najlepsze w tym przypadku. Zabrał wszystkie ocalałe strony z pism świętych i je przepisał a całość nazwał „Księga Wiary”, która zawiera przykazania , mądrości, obszerną wiedzę i inne święte informacje. Naszym stwórcą wszystkiego co nas otacza, który nad nami czuwa, zna naszą duszę, siłę, wątpliwości - zwiemy Panem Niebieskim. Jego zastępy Aniołów wspierają nasze dusze podczas walk z wszelakim złem na czele którego stoi upadły Anioł o wielu imionach (Apokalips , Holokaust , Zagłada – to najbardziej znane imiona). Upadły Anioł ma do swej dyspozycji Czterech Lordów – Molron pan głodu , Dagon pan choroby , Thashnin pan wojny oraz Neentche (czyt.nincz) pan śmierci … brat Augustus – kronikarz Kościoła Wiecznego Gniewu : Zapytacie - co wiem o bracie Lysanderze ? A więc dobrze … opowiem to i owo. Nasz wspaniały brat zanim stał się jednym z nas podróżował po całych ZSA wraz z ojcem , matką i dwiema siostrami (Sara i Jessica). Nigdy nie opowiadał skąd tak naprawdę pochodzi. Ojciec Tod szanowany kupiec, a matka Diana to twardzielka z Miami. Ma dwie siostry - Sare i Jessice. Dzieciństwo jego było nawet dobre. Miał co jeść, kochających rodziców , którzy nim się zajmowali , opiekowali i uczyli wszystkiego aby w przyszłości dał sobie radę. Miał się z kim bawić. Opowiadal nam też o Ralphie - przyjacielu rodziny, który był/ jest rycerzem w FA. To od niego dostał ten wspaniały miecz z którym nigdy się nie rozstaje. Był też taki czas w jego zyciu gdzie zabijał bez skrupułów , bez wyrzutów sumienia , bez litości. Jego własna rodzina go nie poznawała. Stał się „zbłąkaną duszą” , która potrzebowała swojego pasterza , wybawiciela oraz nauczyciela , który pokarze mu właściwą drogę …i tak się stało w niewielkiej osadzie Crimston Village gdzie spotkał brata Paulla Blantar’a , który dał mu taką lekcję , którą przypuszczam brat Lysander do tej pory pamięta. Dostał wskazówki co ma robić ... potem wyruszył Lysander do naszej siedziby w FA. Tam zdał próby, które umożliwiły mu wstęp do głównej siedziby w Nowym Jorku gdzie zdał ostateczny test … Czekało go wiele nauk , które do tej pory zresztą pobiera (m.in. doskonalenie kunsztu wojennego , jak słowami dotrzeć do „wybranych” oraz dogmaty wiary i inne) … Oczywiście jest tego więcej i bardziej szczegółowo, ale to już tylko i wyłącznie do dyspozycji Kościoła Wiecznego Gniewu ( i Mistrza Gry) ------------------------------------------------------------------------------------- PS : przydały by się obrazki pozostałych osób. Bo chciałbym zobaczyć jak wyglądają
__________________ Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!! Ostatnio edytowane przez Ragnaak : 11-11-2007 o 22:30. |
13-11-2007, 21:59 | #24 |
Reputacja: 1 | Przepraszam za zwłokę, dajcie mi jeszcze 2 dni, naprawdę nie mogę się ostatnio wyrobić, ale jak dam radę to będzie wcześniej. Dobra wiadomość Tokokamre się odezwał bedzie na stałe od 15 listopada.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
15-11-2007, 10:45 | #25 |
Reputacja: 1 | Dobra trochę ogłoszeń parafialnych: - post dziś wieczorem, jeszcze raz przepraszam - Ci którzy nie wkleili swoich historii do komentarzy proszę o to - tak samo z uzupełnieniem karty postaci w panelu sesji, proszę też dodać swoje avatary - mam nadzieję ze Tokokamre wreszcie da obiecany znak życia To tyle, jeśli macie jakieś pytania to walcie tutaj lub na PW. Pozdrawiam.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
15-11-2007, 13:51 | #26 |
Reputacja: 1 | Tak... więc, ehem, wróciłem z wygnania. (czyt. nie miałem chwilowo dostępu do internetu) Post napiszę najszybciej jak się da, a historia dla innych, hm... no cóż. Trochę czasu jeszcze jest. |
15-11-2007, 15:12 | #27 |
Reputacja: 1 | Skąd pochodzi tak dokładnie to tego nie wie chyba nikt. On sam mówi, że gdzieś z Missouri czy jak sie to nazywa. Co to wogóle jest ta Missouri. Od czterech lat ciągle w drodze. Federacja, Nowy York, Teksas. Kolejny twardziel przemierzający kraj. Imał się różnych robót by zarobić trochę grosza i przetrwać. Kilka razy eskortował karawany kupców raz nawet odwiedził Vegas lecz szybko stamtąd wyjechał goniąc jakiegoś Alvareza. Ma z nim jakiś zatarg i usilnie chce go dopaść i wysłać do piachu. W niewielkiej mieścinie o nazwie Tulsa, sprawował władzę szeryfa po śmierci poprzednika a zarazem gnębiciela mieszkańców. Tam też miał kobietę - Caroline, ale długo to nie trwało. Robert mianował szeryfem jednego z tutejszych a sam ruszył w dalszą drogę. Dziewczyna towarzyszyła mu jakiś czas, lecz rozstali się po dwóch dniach. Każde poszło w swoją stronę. Jaki jest ? Ma swoje zasady, wedle których żyje. Lekki, ironiczny uśmiech na twarzy i ten głos. Cholera potrafi czasami wywołać ciarki na plecach. Nie drażnij go, nie prowokuj. Nie jesteś dość szybki. ps. Od jutra do niedzieli mnie nie ma - Falkon. ps2. Avatara wrzucę jak znajdę odpowiedniego.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." Ostatnio edytowane przez Dhagar : 15-11-2007 o 17:53. |
15-11-2007, 17:47 | #28 |
Reputacja: 1 | Grey Ross "Wolf" Grey urodził się w Missisipi. Od małego wraz z jego ojcem byli przewoźnikami na małej barce pływającej po największej szlamowatej rzece całych stanów. Stąd też u niego taki zmysł wyczuwania mutantów na odległość. Desert Eagle jest jego pierwszą bronią jaką podarował mu jego ojciec za prace wraz z nim. Od tamtego momentu dbał o nią jak o własne życie, była dla niego wszystkim. Takie pieszczoty odpłaciły mu się wiele razy gdyż broń jak do tej pory jest niezawodna. Nie oznacza to że zawsze strzeli gdyż naboje są aktualnie do du**. Gdy dorósł jego barka została zatopiona przez gang Borga a całe zajście udało się tylko jemu przeżyć. Grey podróżował po całych stanach w poszukiwaniu roboty. Dorabiał sobie tu i tam zabijając mniejsze lub większe mutanty. Przez wiele lat nie działo sie nic specjalnego do czasu gdy wraz z swoją drużyną natknęli się na stary bunkier który przez przypadek wsadzili w mini nuklearnym wybuchu. Parę tygodni później na jego ogonie była Stalowa Policja która ścigała go przez kolejne 3 tygodnie do czasu gdy Grey wyzwał ich na pojedynek w starej dzielnicy Nowego Orleanu. Przez 3 dni Grey przygotowywał się do tego starcia. Rezultat tego pojedynku by oczywisty. Stalowa Policja go złapała, lecz straciła dwóch ludzi a ośmiu z nich było ciężko rannych. Nie zabili go oni z jednego powodu: Szkoda im było kogoś takiego jak on, dlatego też wysłali go na pół roku na front gdzie miał odpracować za darmo wszystko co zrobił. Jego cały sprzęt został oddany na potrzeby frontu a jedyne co mu zostawiono to swojego Deserta. Jakieś 2 dni temu powrócił on do Nowego Oreleanu zacząć nowe życie.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |
19-11-2007, 00:11 | #29 |
Reputacja: 1 | Czekam na posty reszty graczy. Mam nadzieję, że do wtorku się wyrobicie bo mam zamiar dać wtedy posta. Więc streśćcie się z odpowiedzią, mam na myśli czas na odpowiedź a nie posta:P. Pozdrawiam merill
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
20-11-2007, 13:05 | #30 |
Reputacja: 1 | Doti Stachowsky Pytasz mnie o moją historię. Jest zwykła, jak wszystko to co zwykle można w tych popierdolonych czasach spotkać, urodziłam się już po wojnie w 2027r. Moi rodzice byli lekarzami, pochodzili z Polski, pewnie nie słyszałeś, niewielu słyszało, taki mały kraik w Europie. Pytasz czy byłam tam kiedyś, chybaś zwariował, nie przejeżdżałeś przypadkiem przez strefę radiacji, bo pierdolisz jak poparzony. Przecież cała komunikacja zamarła w czasie wojny, nie słyszałam o nikim, kto przybyłby po wojnie zza oceanu. Zresztą nie wiadomo czy jeszcze jakaś Europa istnieje. Mieszkaliśmy w bunkrze na terenie Teksasu, w grupie takich samych straceńców, co moi rodzice. Byli lekarzami i całą wiedzę przekazali mnie, jak również skarb w postaci książek medycznych, prawie 300 pozycji i trochę programów. Wiem, co sobie myślisz wielu już próbowało zdobyć te książki. Co że nie jestem taka silna żeby każdego pokonać. Nie ma potrzeby misiu, są po polsku, podejrzewam, że nikomu się do niczego nie przydadzą. W całych stanach oprócz mnie no i mojej córki nikt nie zna tego języka. No jest jeszcze Sylv, ale dopiero uczy się go. Pytasz, kto to jest Sylv. Rzeczywiście to ciekawa osóbka. Było to coś trzy lata temu. Zobaczyłam szybko zbliżający się motor. Mknął jakby się paliło. Z fantazja zatrzymał się przed moim busem, a niewielka postać zręcznie zeskoczyła z niego. Dopiero, gdy zdjęła kaptur okazało się, że to na oko dwunastoletnia dziewczynka. Chciała pobierać u mnie nauki. Z początku nie chciałam małej przyjąć ze względu na córkę, której to całą wiedzę przekazuję. Zapytałam, co takiego potrafi wtedy mi pokazała. Z ponad kilometra ubiła jakieś bydlę. Pomyślała, co mi szkodzi, mała strzela dużo lepiej niż ja, przyda się, no i będę miała pomoc. Nie to żebym jej wiedzy broniła, uczę ją, co umiem. Pytasz o ojca Anny. Za miękki był na te czasy, zabiły go gangi. Gdzie je zostawię o to się nie martw na ta wyprawę dzieci brać nie zamierzam zostawię u znajomych w Teksasie. Więcej nie musisz wiedzieć, zresztą i tak powiedziałam ci za dużo. Miło było. Pytasz czy możesz mnie odprowadzić, nie mam ochoty misiu, na razie do rychłego. Około dwudziesto sześcio letnia kobieta. Rudowłosa, długowłosa o przeciętnej twarzy niezniszczonej tak obecnymi w tych czasach chorobami. Nigdy nie rozstaje się z wysłużonym olbrzymi chlebakiem ze znakiem czerwonego krzyża, w którym nosi prawie wszystko no i swoim wiernym glokiem.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |