Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2014, 17:51   #41
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Rozdział V - Wypłynięcie

Rozdział V - Wypłynięcie

[ Mistrz ]
Pociąg jechał dalej na północ, mijając po drodze kilka przystanków. Kiedy wreszcie większość maszyn została wyładowana w postaci małych drużyn po drodze, głównie na granicy Kanady i USA - w Sweet Grass, Coutts i na lotnisku Ross International. Nie wiadomo dlaczego i nie, żeby was to szczególnie obchodziło.

Jedyną rzeczą jaką wam pozostała to dalej ukrywać się przed ochroną pociągu, szperać w poszukiwaniu czegoś przydatnego i zgłębiać wiedzę jaką wydarliście Mózgowi.

Godzinę temu minęliście przystanek oznaczony jako Milk River. Wygląda na to, że pociąg jedzie na północny zachód, zgodnie z drogą numer 4. A przynajmniej tak mówią dane i mapa którą Jason wydarł z pochwyconego przez CJ niewielkiego robota-szpiega.

[ Alan Eye ]
-... chyba coś poszło nie tak. Mieliśmy jechać na południe...
Mówię bardzo cicho, by nikt nas nie usłyszał:
- Jason, sprawdź jaka jaki jest ostatni przystanek?

[ Ramirez Rake ]
- Jesteśmy w czarnej dupie...

Drapię się po łysej głowie,

- Gdzie my kurwa jedziemy ?

[ Alan Eye ]
- Na pewno nie w Denver albo Phoenix...
Mruknąłem ironicznie.

[ Ramirez Rake ]
- A dorotka nie jest już w Kansas...

[ Alan Eye ]
- Ee... co..?
Powiedziałme, ale machnąłem w końcu ręką. Rozglądam się po okolicy

[ Ramirez Rake ]
- No czarnoksiężnik z Oz...

[ Alan Eye ]
- Smoke on the water...

[ Mistrz ]
Alan, rozejrzałeś się po potężnie rozległej okolicy, składającej się z ciasnego wagonu w którym znaleźliście ubrania. Przyjrzałeś się dokładnie nierównościom starego metalu oraz śladom jakiejś cieczy która musiała na nią bryznąć. Fascynujące.

- Lethbridge. - odparł Jason - Z tego co tu widać, Moloch zakłada tam nową bazę, opierając się o lokalne ośrodki przemysłu i większe budowle. Jedzie tam większość sił pacyfikacyjnych.

[ Ramirez Rake ]
- A gdzie to ? I gdzie najlepiej wysiadać ?

[ Alan Eye ]
- Mhm...
Odpowiedziałem, bowiem mi to dużo nie mówiło:
- Siły pacyfikacyjne? Spodziewa się jakiegoś zagrożenia na swoim terytorium?

[ Ramirez Rake ]
- Takiego jak wszędzie ? Moloch jest wszedzie nawet w nas.

[ Mistrz ]
- Tego nie wiem. Może jacyś mutanci, zwierzęta albo ludzie. Być może jeśli to ci ostatni, to udałoby nam się z nimi porozumieć.

[ Alan Eye ]
- Nadzieja umiera ostatnia. Trzeba będzie coś jeszcze skołować do żarcia...
Po chwili wysłuchałem słów Jasona, kiwając głową:
- Słyszałem plotki, że są ludzie, którzy sympatyzują z Molochem. Nie wiem jak to możliwe. Lecz jeśli tak- nie bądźmy tego tak pewni...

[ Ramirez Rake ]
- Alan w sumie... niech sympatyzują... beda mieli broń

[ Alan Eye ]
- Może i będą. Ale raczje nie będą się nią dzielili tak chętnie. Amunicją bardziej... szkoda, ze w innym tego słowa znaczeniu.
Spojrzałem jeszcze raz na Jasona:
- Możesz ściągnąć mapę obszaru?

[ Ramirez Rake ]
- pokażcie te mapy... trochę się na tym znam...

Kiedy będzie możliwość patrzę na mapy i staram sie czegoś z nich dowiedzieć.

[ Mistrz ]
- Nie mogę. Szpieg miał tylko mapę pociągu i informacje dotyczące przystanków. Musielibyśmy dostać się do jakiegoś terminala... stawiam miesięczny żołd na to, że jest gdzieś w lokomotywie. Na drugim końcu cholerstwa. Nie jesteśmy w stanie tam się przebić, tym bardziej z naszym... uzbrojeniem.

[ Ramirez Rake ]
- A tam spójrz na mój magiczny topór mocy!

[ Alan Eye ]
- Pozostało nam tylko czekać, albo czekać na kolejną okazję...
Niech szlag trafi Molocha i jego tajemnice:
- ... Rake, na miłość Jezusa Buddyjskiego, zlituj się i nie gadaj...

[ Ramirez Rake ]
- Nie znam tego pana to coś w stylu Manitou ? Dobra dobra, pożartowac nie wolno ?

[ Alan Eye ]
- Manitou...? Zadziwiasz mnie, Ramirez...
Powiedziałem, spogladając cały czas przez ramię Jasonowi co robi

[ Ramirez Rake ]
Śmieję się.

- Bo dziwny jest ten świat.

[ Mistrz ]
Minęło sporo czasu. Kolejnym przystankiem jest miasteczko czy też wieś Warner.

Tutaj, Moloch zdecydował się zainteresować tyłem swojego pociągu - niewątpliwie przyczynił się do tego brak raportu ze strony szpiega i odłączenie go od Sieci.

CJ, stojąca na czatach dwa wagony dalej, zauważyła robota który ma zamiar sprawdzić o co chodzi. Był to jakiś rodzaj androida, uzbrojony w coś co wygląda na Steyra ze skrzynką amunicji. Wersja HBAR.

[ Alan Eye ]
Sięgam po maczetę, robiąc młynek:
- Dlatego nienawidzę maszyn. Zawsze psują zabawę
Kiwam głową do pozostałych, by zajęli pozycje.

[ Mistrz ]
Przygotowaliście się na nadejście przeciwnika. Ten miał już wkroczyć do środka... ale tego nie zrobił.

Przez ściany i drzwi oddzielające wasz wagon od jego zaczął pruć gęstymi seriami ze swojego gnata. Słychać krzyki rannych. CJ oberwała. Jason także. Padają na podłogę, upuszczając z brzękiem swoją broń.

[ Alan Eye ]
Gdybym ja miał coś takiego...
Rozglądam się wokół siebie, biorąc pastucha Jasona do ręki. Kiwam do Ramireza:
- Zajmę go na chwilę, a ty go dobij...
Staram się rzucić swoim ostrzem w jego broń

[ Mistrz ]
Miecz pomknął w stronę wrogiej broni, wytrącając ją z rąk androida. Spluwa zagdakała jeszcze parę razy, znacząc okoliczne puste pudła oraz metaliczne cielsko robota. Ten próbuje podnieść ją, jednocześnie strzelając do was z pistoletu wbudowanego w nadgarstek. Na razie spudłował.

[ Alan Eye ]
Świetnie... tego mi było trzeba. Mając w ręce pastucha Jasona, staram się zzatakowac androida. Kiwam do Ramireza, by zrobił to samo.

[ Mistrz ]
Ramirez i Alan rzucili się na androida i trzasnęli go porządnie swoją bronią. Ten zamachnął się na nich szpikulcem z drugiej ręki, ale zniszczenia były już poczynione. Kolejna seria ataków i impulsy z elektrycznego pastucha wystarczyły, by przepalić CPU cholerstwa i unieruchomić go.

Porwaliście za swoje rzeczy oraz broń i garść zapasowej amunicji którą pozostawił po sobie android.

Pociąg zatrzymał się. Przez okna widać światła stacji Molocha w Warner. Rozpoczął się wyładunek... ponadto, rozległ się alarm w pociągu. Musieliście uciekać.

Wydostaliście się na tory i skorzystaliście z osłony wysokich, murowanych podestów by przekraść się dalej, w stronę wioski.

Ramirez

Uciekliście z peronu, a wkrótce potem ze stacji, zanim Moloch przeprowadził crackdown. Na teren jej i pociągu wreszcie wdarło się sporo bojowych maszyn, głównie Gladiatorów, androidów i Łowców. Was już tam nie było.

Skryliście się w jakiejś zrujnowanej szopie na narzędzia, nieco dalej na północ torów. Po lewej macie miasteczko Warner - posterunek Molocha.

Zauważyłeś, że Moloch już za granicą Montany i USA/Kanada zaczął się zmieniać. Widać znacznie niższą, dostosowaną do śniegu zabudowę, znacznie mniej walających się śmieci i kabli - które teraz pogrupowane są w duże, przezroczyste rury chroniące przez czynnikami zewnętrznymi.

Tutaj zaś zabudowa Molocha jest już znacznie przerzedzona i korzysta głównie ze starych ludzkich konstrukcji i kanalizacji. A dalej jest jeszcze rzadziej. Moloch nie zajmuje tutaj pól i lasów a jedynie drogi, mieściny i inne obiekty. I jakoś maszyn dużo mniej. To ważna informacja.

Kyle Redman

Żyjesz w Kanadzie już od dłuższego czasu, zapędzając się tam z powodu garści zleceń dla Łowcy. Część wypełniłeś. Części nie dało rady. Części jeszcze nie.

Wreszcie utknąłeś, zbyt blisko Molocha. Zbyt blisko posterunku w dawnym Warner. Na południe tylko więcej Stalowej Bestii, tylko Montana. Na wschód, przez przesmyk między enklawami dałoby się przedostać - w końcu tamtędy żeś lazł - ale to jest piekło. Bestia prowadzi tam wojnę BC, korzystając nie tylko z chemii, ale także z wirusów i bakterii rozprowadzanych na różne sposoby, głównie przez Mecha-mrówki.

Więc czekasz w swoim zamaskowanym szałasie jakiś kilometr na północ od Warner, niedaleko odrestaurowanych przez Molocha torów naziemnych i wybudowanych pod ziemią tuneli metra.

Czekasz na śmierć z głodu lub zimna. Albo na maszyny.

[ Ramirez Rake ]
- No nie gadajcie, że bedziemy popijać śnieg i mieszkać w kanałach ? Podróżować nocą aby nas nie zobaczyli... kurwa jak w jakimś filmie!

wzdycham.

- Trzeba jakoś się przekraść, to maszyny maja jakiś schemat patrolowania co nie ? Musimy wiac dalej i zdobyć broń. jakieś pomysły ?

[ Kyle Redman ]
Siedzę sobie na swoim legowisku i kontempluję widok, wyglądając co jakiś czas przez lufcik w szałasie.

-Zasrane maszyny. - mruczę cicho.

Sytuacja jest nieciekawa. Starając się zgarnąć ostatniego gambla posiałem lornetkę i nie mam jak porządnie obserwować okolicy. A to jest ważne.
Chwilę siedzę jeszcze na dupie, po czym zbieram swoje graty i pakuję do przerośniętego plecaka. Owijam się kocem oraz ubraniem kamuflującym. Wyruszam na patrol.
Pozytyw noszenia takiej torby na plerach to to że zawsze noszę dom ze sobą.
A kto wie co odkryję tym razem na patrolu. Może przepustkę na południe?

[ Mistrz ]
Ramirez

- Musimy spróbować, Ramirez ma rację. - dodał Alan.

CJ się nie odzywała. W ogóle cała ta przygoda zmieniła tą dziewczynę bardzo. U innych z was nie jest to aż tak widoczne. Alan jest osobą spokojną i introwertyczną z założenia, jako snajper. Jason skupił się na swojej wiedzy, jej zastosowaniach i pogłębianiu, by odpędzić rozpacz i miażdżące uczucie porażki. A Ty?

Jakiś dźwięk. Skrzypienie śniegu. Android? Gladiator? Nie. Trzaskałby radiowy język Sieci, szumiałaby mechanika. Oddech. Człowiek? Zwierzę?

Kyle

Opuściłeś swój szałas i zakradłeś się bliżej Warner, mijając po drodze znane sobie miejsca, gdzie Moloch rozstawił swoje czujki. Być może tym razem los uśmiechnąłby się do Ciebie, ale wiesz, że to próżne nadzieje. Zginiesz pośród skutego lodem pustkowia Kanady.

Podczas zakradania się pod zdezelowaną szopę którą już dawno temu opierdoliłeś z fantów, usłyszałeś w środku jakieś głosy. Ludzkie głosy.

[ Ramirez Rake ]
A ja zachowuje się jak skończony dureń, prawie jak wtedy gdy przepisałem kase w Vegas...

- Cisza - syknąłem sięgając po topór - ani słowa.

Zakradam się w stronę okna i ostrożnie wyglądam na zewnątrz.

[ Kyle Redman ]
Natychmiast zatrzymałem się. Rozejrzałem powoli po okolicy, po czym przyłożyłem większą staranność do tych podchodów, aby móc usłyszeć głosy.
Moloch czasem wykorzystuje ludzi do swoich celów.
A może to więźniowie? Sprowadził tutaj paru ludzi do swoich eksperymentów? Albo na przerobienie na coś?
A może w ogóle to tylko podpucha i chce mnie schwytać? Tylko czemu by zbierał całą grupkę ludzi, a nie wysłał paru Łowców czy co.
"Zasrane maszyny" pomysłałem zakradając się pod ścianę szopy, aby przysłuchać się bardziej rozmowie.

[ Mistrz ]
Ramirez / Kyle

Obaj zbliżyliście się do cienkiej, zbutwiałej ścianki szopy. Widzicie jakieś zarysy swoich sylwetek po obu stronach.

[ Ramirez Rake ]
Wskazuję towarzyszom drzwi i kiwam głową. może zrozumieją, że chodzi mi aby ktoś zakradł się od wyjścia. Dalej milczę.

[ Kyle Redman ]
Karabinek traperski? Nieee... Jeżeli chybię to nie będę miał czasu uciekać i się bronić, jeżeli to roboty.
Powoli sięgnąłem ręką po swój topór. Przedni gambel. Zleceniodawca wykitował zanim go dostarczyłem, więc zachowałem sobie. Porządna broń zrobiona z wysokogatunkowej stali.
Powoli zmierzam wzdłóż ściany, starając się zejść z pola widzenia. Powoli powolutku.

[ Mistrz ]
Przemieszczacie się obaj wzdłuż ściany, nie dając się zgubić nawzajem. Za dużo wśród tych desek jest szpar by było inaczej.

Z dwóch stron, zza rogów szopy wypadło dwóch ludzi zakutanych w jakieś podarte, przemoczone od kolan w dół łachmany. Jeden dzierży trzaskający od energii elektryczny pastuch i długi nóż, drugi dzierży miecz. Zatrzymali się w pół kroku.

- Człowiek? Mów, bo zabiję!

[ Ramirez Rake ]
No i to sie nazywa praca grupowa. Wychodzę z bundyku opieram topór o ramię.

- Gadaj kim jesteś, kto Cię wysłał i co tu kurwa robisz, tylko szybciutko.

[ Kyle Redman ]
- Ludzie? - zawołałem cicho zaskoczony - Ja, tak, człowiek.
Spojrzałem szybko na każdego z osobna. Nie opuszczam broni.
- Jestem Łowcą. To powinno wam wszystko wyjaśnić.

[ Ramirez Rake ]
- Może, ale jak dla mnie to za mało. Coś więcej ?

Opuszam topór w dół.

[ Kyle Redman ]
- Powiedzmy że wdepnąłem za głęboko w terytorium Wujka Molocha i mam problem z wyjściem stąd.

Powoli opuszczam topór.

[ Ramirez Rake ]
- To ja mam propozycję. Nie zabijemy Cię teraz i razem postaramy się wyjść z tego mroźnego, krowiego placka zwanego Kanadą, co Ty na to ?

[ Kyle Redman ]
- Umowa brzmi uczciwie.

Nagle podniosłem broń.

- Dokończ prowiedzenie: Stół z powy...?

[ Ramirez Rake ]
Unoszę brwi.

- Stół bez nóg kurwa jego mać, jakie to ma znaczenie ? Upierdoliłem mu nogi toporem, pasuje ?

Robię minę tzw. wioskowego debila.

[ Kyle Redman ]
- Moloch raczej olałby coś takiego jak powiedzonka. Łatwy sposób na rozpoznanie cyborga.

[ Ramirez Rake ]
- Stół po-wy-ła-my-wa-nymi nogami - powiedziałem powoli - zadowolony ?

[ Mistrz ]
Dołączyła ostatnia osoba w łachmanach. Niższa od pozostałych i nieco wątlejsza, o kobiecej figurze, dość wyraźnej mimo ubioru.

Bystre oko Łowcy od razu spostrzegło, że ma bardzo dziwne oczy. Wprawdzie źrenice miała normalne, białka także (tyle, że te były nieco węższe niż u normalnego człowieka, ustępując pola szerszej tęczówce, ponadto były śnieżnobiałe, bez żadnej skazy), to już tęczówki miała całkiem odjechane - czarne, prawie tak jak źrenica, na którym były jarzące się pomarańczą fragmenty jakiegoś okrągłego symbolu lub wzoru. Oczy cyborga.

[ Kyle Redman ]
Cenny gambel...
Kurwa! Co z tego że cenny gambel jak to jebany cyborg!
Chciałem podejść, ale zatrzymałem się w pół kroku.
Cyborg. Kurwa, cyborg.
Zacząłem się cofać powoli, jakbym wycofywał się przed dzikim zwierzem, patrząc cały czas na kobietę.
-O kurwa... o kurwa... zasrane cyborgi...

[ Ramirez Rake ]
- Sam jesteś zasrany cybor, znajoma miała operacje i jej wstawili takie cacko.

Odpowiadam jakby nigdy nic, ściskam jednak mocniej trzonek topora i szykuję się do skoku.

- Taka fajna zabawka.

[ Kyle Redman ]
Cyborgi. Nie zwieję im. Więc pozostaje tylko jedno. Nie dorwą mnie.
Chwyciłem mocniej topór i obróciłem go do ciosu na siebie samego.
Niestety stracę parę sekund na zbieranie się w sobie ale chuj. Nie dorwą mnie.
-Nie dorwiecie mojej mózgownicy... - warknąłem.

[ Mistrz ]
- Opanujcie się! Zostaliśmy porwani przez Molocha... jestem Jason. To jest Alan, ten wygadany to Ramirez, a nasza towarzyszka z uroczymi oczami to CJ. Byliśmy żołnierzami Posterunku w bitwie o Denver! Moloch rozbił nasz konwój w Brighton i... zabrał nas do swego serca. Do Montany. Uciekliśmy mu.

[ Ramirez Rake ]
- Aż sie kurwa kurzyło. Są jednak pamiątki.

Potrząsam łysą głową. Nie obchodzi mnie czy ten facet sam sie zabije... bądą fanty.

- Wiesz możesz sie chlasnąć. Bedziemy mieli chociaż gamble, co nie Alan ?

[ Kyle Redman ]
Pierdolę.
Za miękką mam rurę na samowyeliminowanie się.
-Kurwa... - opuszczam topór - Za miękki jestem na to...
Patrzę po nich ze zrezygnowaną miną.
-Nazywam się Kyle. Kyle Redman i obojętnie czy jesteście cyborgami Molocha czy też po prostu macie farta, szanse ucieczki stąd są prawie równe zeru.

[ Mistrz ]
- Pieprzysz. Wystarczy, że znajdziemy nasz... jakiś... ekwipunek, tak jak to. - powiedział Alan, pokazując zdobyczny Steyr AUG HBAR ze skrzynką amunicji 5,56 - A czego nie znajdziemy, to sami se sklecimy.

[ Ramirez Rake ]
- Brawo kurwa, odkryłeś ameryke! Nie mówmy o rzeczach oczywistych. Masz jakąś melinę ? ooo własnie spluwy...

[ Kyle Redman ]
- Mam swój szałas... trochę dalej. Mały, ale jakbyśmy się ścieśnili to się zmieścimy i będzie cieplej.

Jak na pomioty Molocha za dużo klną. Przekonuję się powoli co do nich.

-A sprzęt? Wszystko co mam mieści się w plecaku, a jest tego bardzo mało i nie jest to broń.

[ Ramirez Rake ]
- No to kicha... nie ma tu nic ? Żadnych mutków do zarżnięcia i ograbienia ? Złomu aby sklecić ?

[ CJ_ ]
- To jesteś nieziemsko przygotowany, jak na tak daleką wycieczę od domu. - odparła CJ w stronę Kyle'a.

[ Ramirez Rake ]
- Lepiej niż my słonko...

[ CJ_ ]
Cj popatrzyła tylko krzywo na Ramireza. Nie miała ochoty mówić. Na nic nie miała ochoty. Rozglądała się tylko co jakiś czas uważnie po okolicy.

[ Kyle Redman ]
- Powiedzmy że zapasy się kończą od jakiegoś czasu - odparłem krzywo się uśmiechając - Jeżeli chcecie sprzęt to tylko patrosząc maszynki. Więcej tutaj sprzętu nie uświadczysz.

[ CJ_ ]
- Podobają ci się moje oczy, co? - odparła ni z tąd, ni z ową do Kyle'a.

[ Ramirez Rake ]
- Duchy zdecydowanie nie są po naszej stronie... a wode ognistą masz ?

[ Kyle Redman ]
Wskazałem jeden z budynków.

-Jak wyrwiesz Molochowi spirytus techniczny to będziesz miał. Piję tylko wodę.

Spojrzałem na posiadaczkę niezwykłych oczu.

-To niejednoznacznie pytanie dla kogoś z mojej profesji...

[ CJ_ ]
- Ile byś za nie zgarnął, hę?
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
Stary 30-03-2014, 17:53   #42
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Rozdział V - Wypłynięcie

[ Mistrz ]
- W tym Warner nic nie ma? - odparł Alan.

- Wątpliwe. Jeszcze podczas wojny i krótko po niej pewnie zbieracze i łupieżcy opierdolili miasteczko z fantów, a potem Moloch pozbierał resztki. Nawet Bestia musi się na północy liczyć z zapasami.

Wszystkie cyborgi, a w szczególności CJ, zdawali sobie sprawę z głodu jaki ich ściskał oraz z konieczności szybkiego zdobycia żelu regeneracyjnego do kuracji ich implantów. CJ zaczynała tracić ostrość widzenia na dalszy dystans, dostawała też w mroku kurzej ślepoty, ponadto miała zawroty głowy. Ramirez przestawał czuć cokolwiek przez skórę, czy to mróz czy to dotyk oraz zaczynał drętwieć, co powodowało niewygodę oraz ćmiący ból gdzieś głęboko w mięśniach. Jason wydawał się nie panować za bardzo nad swoimi odruchami, a Alan co jakiś czas miał za szybki albo za wolny oddech, rzężąc przez chwilę strasznie.

[ Ramirez Rake ]
- Jesteś w białej, mroźnej dupie zatem.... dobra prowadź może do tej meliny po nam przewody zamarzną i takie tam.

póbuję się uśmiechnąć.

[ Kyle Redman ]
Patrzę na nich krzywo.

-Taaa... zdecydowanie Moloch nie zostawiłby was w takim stanie...

Wzdycham.

-Chodźmy. Tylko ostrożnie. Poza tym chyba już wam zamarzają.

[ Ramirez Rake ]
- A pieprzysz... jestem sprawny jak ten no... Robocop! Żelazny rewolwerowiec!

[ CJ_ ]
- Jak wygląda kanibalizm wśród cyborgów? - rzucam, też próbując jakoś się rozluznić. Niestety, z każdą chwilą jest coraz gorzej.

[ Ramirez Rake ]
- Obierasz ze skórki i zjadasz kabelki!

Zanoszę się śmiechem.

[ CJ_ ]
- Bo to nas chyba czeka jak nie dostaniemy tych pieprzonych płynów. Już teraz gówno widzę.

[ Kyle Redman ]
- Taaa... - rozglądam się.

Cyborgi. Chyba tylko właśnie posterunkowcy mogli mieć farta aby to przeżyć i zachować jeszcze dość humoru aby z tego żartować.

- Nie wiem co chcecie zrobić, ale tutaj nie ma cyborgów. Tylko androidy... jeżeli chcecie powpierdalać troszkę złomu to musicie się włamać do fabryki czy innych budynków.

[ Ramirez Rake ]
- Na razie to idziemy sie ogrzać...nie ?

[ CJ_ ]
- Kurwa, gdyby nie ten jebany płyn to wszystko byłoby cacy. A tak to zaraz zdechniemy bez tego. Moloch wydał na nas wyrok śmierci. - komentuję ponuro.

- Tak, to dobry pomysł.

[ Mistrz ]
- Nie będziemy się żreć wzajemnie! Pojebało was? Jesteśmy nadal ludźmi! - warknął Jason.

- Mamy towarzystwo. - dodał Alan, celując ze swojego Steyra gdzieś za was.

Faktycznie. Wykryli was. Dwóch Gladiatorów i android. Sądząc po radiowych szumach, zaraz zbiegną się inni. Już teraz widać, jak ze stacji kolejowej zbiegają się Łowcy.

[ Ramirez Rake ]
- No to kurwa pięknie... szykować zabawki...

Ściskam trzonek topora.

- Kto ma pukawke niechaj strzela/

[ Kyle Redman ]
- Noż jasna cholera. Mam nadzieję że wyjecie z nich coś co sprawi że nie padniecie tak szybko.

W łapie pojawił się mój karabin traperski. Szybko przyłożyłem go do ramienia i wycelowałem w androida.

[ CJ_ ]
- Ludźmi... Patrzcie, to przecież nasi bracia. - mówię z ironią.

Nie ma co. Chwytam mocniej swój miecz i rzucam się do ataku na androida.

[ Mistrz ]
Android wywalił z jakiejś dziwnej broni. Bardzo dziwnej. Ciężkiego działka, które wystrzeliło... laserowym strumieniem. Chybił was, a pocisk trafił w szopę, rozwalając masę dech i natychmiast podpalając inne mimo ich zawilgocenia. Kopcące płomienie ogarnęły ścianę.

To nie jest wróg z którym możecie się mierzyć. Alan stuknął oszczędnie parę pocisków w krótszej serii ze swego lekkiego kaemu, ale to za mało.

- Czterdzieści naboi! - krzyknął.

Jason złapał Łowcę za ramię.

- Gdzie twoja kryjówka?!

[ Ramirez Rake ]
- Bystre Jason... Kyle nogi za pas trzeba wiać... proponuję z prędkością strusia pędziwiatra.

[ CJ_ ]
W połowie drogi, widząc wystrzał, przestaję biec. Zaczynam spierdalać do reszty, ew za resztą, jeśli już uciekają.

[ Kyle Redman ]
- Kurwa... za mną!

Chwytam karabin oburącz i uciekam w stronę kryjówki. Bardzo szybko... szybko jak Szybki Bill.

[ Ramirez Rake ]
- Amen...

Biegnę za Kyle'em.

[ Mistrz ]
Uciekacie, a szopa została ostrzelana gęsto przez działo energetyczne dzierżone przez androida i spłonęła doszczętnie.

Uciekliście do szałasu, będąc znacznie szybsi niż maszyny. Wiecie jednak, że pójdą po waszych tropach. Przybiegną Łowcy, a im już nie uciekniecie na tym pustkowiu.

Już mieliście wejść do szałasu gdy ten eksplodował od środka ziemią i drewnem. Z wnętrza wyskoczyła pająkowata maszyna ze sporym, pancernym tułowiem. Plujka.

Smuga ognia pomknęła ku wam, już z daleka podpalając samym gorącem wasze wysuszone łachy.

Smuga ognia z Plujki o mało co nie spaliła was żywcem, parząc dotkliwie i zajmując wasze ubrania. Uskoczyliście jej jakoś z drogi, padając w głęboki śnieg. Napalmowe płomienie za nic mają sobie wilgoć białego puchu, odparowując go w potężnym gorącu.

Zaraz potem, bardziej ruchliwy automat zainstalowany nieco wyżej na pancerzu tego "pająka" zaczął pruć seriami, dziurawiąc białe pole w waszej okolicy.

[ Ramirez Rake ]
- Co to ma konwerter złomu na broń ?! Ileż można ? Ma ktoś jakiś pomysł ?

Przetaczam się w stronę która nie jest ostrzeliwana.

- Weźcie to zastrzelcie!

[ Alan Eye ]
Ale przynajmniej ciepło jest, tak dla odmiany. Robiąc przewrót w bok, staram sie posłać długą serię w stronę owego automatu, co szyje do nas pociskami.

[ Kyle Redman ]
Przyłożyłem Steyr SCOUTa do ramienia i wychyliłem się ze śniegu celując w segment w którym zamontowano miotacz ognia.

[ Mistrz ]
Ostrzelaliście gęsto zbiornik Plujki i jakimś cudem przebiliście ciężki, ceramiczny pancerz, podpalając trzymane pod ciśnieniem napalmowe paliwo.

Eksplozja była potężna, rozrywając zbiornik i niszcząc robota. Ognisty podmuch powalił was ponownie na ziemię, a obłok ognia wzniósł się wysoko w powietrze. Płonące resztki spadają z nieba jakoby deszcz.

To niestety był bardzo wyraźny znak dla waszego pościgu.

[ Ramirez Rake ]
- No to jeden problem z głowy... inne na głowie...

Podnoszę się z ziemi i zaczynam wiać w przeciwnym kierunku do tego z którego nas ścigają.

[ Kyle Redman ]
- Zasrane maszyny - warknąłem podnosząc się z ziemi i otrzepując ze śniegu.

Tak. Ten problem z głowy. Tylko gdzie teraz.
Staram się przypomnieć całą okolicę z jaką się zaznajomiłem. Gdzie można by było przeczekać pościg, albo się skryć.
Po prostu coś co pomogłoby nam w ucieczce.

[ Alan Eye ]
- Ale ciepło przynajmniej będzie...

Mówię, zarzucając przez ramię karabin i biegnąc za towarzyszami

[ Kyle Redman ]
-Ciepło... cieszcie się nim póki możecie.

[ Mistrz ]
Uciekliście z okolic płonących ruin szałasu Kyle'a. Czym dalej, czym prędzej. W panice, bowiem na horyzoncie błyskały już korpusy ścigających was maszyn. Łowców.

Laserowa smuga trzasnęła w skały niedaleko was, rozpryskując je na dziesiątki kawałków. Android i Gladiatorzy postępują zaraz za Łowcami.

Kyle, z tego co wiesz, w okolicy jest spory iglasty las z wieloma wąwozami, jarami i niewielkim systemem grot czy też całych jaskiń. Ale, nawet w tym śniegu, Łowcy dorwą was przed pierwszymi drzewami...

[ Kyle Redman ]
- W pobliżu jest las, z masą jarów, wąwozów... a nawet systemem grot. Możemy tam zgubić gladiatorów i androida... ale łowcy dorwą nas zanim dotrzemy do drzew. - zawołałem - Musimy rozwalić jakoś łowców, a resztę sprzątnąć jakąś zasadzką, albo się całkiem schować.

[ Ramirez Rake ]
- Tak kurwa... masz granaty ? One nas poszatkują!

Nie zwalniam, w sumie nic mnie nie spowalnia...

[ Kyle Redman ]
- One shot, one kill. Na otwartym polu zanim dobiegną sprzątniemy kilka... Ewentualnie musimy znaleźć jakieś miejsce nadające się na zasadzkę. Wiecie... przejście przez rozpadlinę czy coś.
Mnie też nie pociesza perspektywa bliskiego spotkania z Łowcami Molocha. Ale trzeba coś zrobić!

[ Alan Eye ]
- Biegnijcie, kurwa...
Mruknąłem, sięgając po karabin. Oparłem się o jakiś kamień i zacząłem naparzać w nadlataujących łowców.

[ Kyle Redman ]
Cholera. Bohater się znalazł.

- Postaraj się ich wystrzelać jak najwięcej.

[ Mistrz ]
Uciekacie. Tak. To jest jedyne co możecie zrobić.

Ale Alan zdecydował inaczej. Klęknął przy jednym z głazów pozostałych po eksplozji energii i zaczął pruć kontrolowanym ogniem ze swojego HBARa.

Uciekaliście, zerkając tylko czasem do tyłu, by widzieć, jak laser niszczy skałę, znaczy okoliczny śnieg i ciężko rani snajpera. Lecz ten nadal wali, korzystając z resztek mocy w swoich kardio i respiro-implantach. Walił, niszcząc kolejnych Łowców, jednego Gladiatora oraz androida razem z jego działem, które wybuchło z przegrzania. Wreszcie jednak go dopadło dwóch Łowców, ale tylko wtedy, jak już ten odrzucił pustego gnata w śnieg i sięgnął po miecz.

Walczył zajadle, dając wam czas na zagłębienie się w las. Ale wreszcie padł - słyszeliście jego krótki, urwany krzyk wściekłości.

Alan

Odniosłeś ciężkie, bardzo ciężkie obrażenia. Twoje nogi i ręce są straszliwie pocięte. Wykrwawisz się, jeśli Ciebie ci Łowcy nie rozszarpią. Zgubiłeś maczetę. Gotujesz się na śmierć...

...lecz ta nie nadeszła. Z przerażeniem pojąłeś, że Gladiator zbliżył się i otrzymał jakiś potężny pakiet danych z Sieci, sądząc po cholernie mocnych szumach radiowych. Maszyny poniechały zamordowania Ciebie. W zamian za to, Gladiator wysłał jeden, kodowany sygnał.

Sygnał, który sparaliżował Twoje ciało i pogrążył Ciebie w odmętach nieprzytomności.

[ Ramirez Rake ]
- Jak ja kurwa nie lubie takich bihaterów - spluwam - niech duchy prowadzą jego duszę do jego boga.

Zrobiłem ręką znak krzyża w stronę konającego kompana. Uciekam dalej... skoro ktoś oddał życie to trzeba z tego skorzystać...

[ Kyle Redman ]
- Niech Bóg który opuścił ten świat zabierze go do swojego domu, jak to mawiają braciszkowie z Salt Lake.

Prowadzę towarzyszy do jednego z jarów, do grot, gdzie będzie można się schronić i ukryć.
I co najważniejsze odpocząć chwilę i coś zjeść.
Pomyślałem o swoich trzech zakopanych w plecaku konserwach.

[ Mistrz ]
Dostaliście się w głąb lasu i ruszyliście w dół jednego z wąwozów, gdzie jest tem kompleks jaskiń.

Słyszycie za sobą krzyk. CJ poślizgnęła się na jakichś kamulcach i stoczyła się w głąb rowu. Jason z krzykiem ruszył jej na pomoc, ale była na samym dnie, wśród skał, w nienaturalnej pozycji, znieruchomiała.

Zeszliście na dno i sprawdziliście ją. Straciła przytomność od uderzenia w głowę i ma złamaną lewą nogę w piszczelu.

- Kurwa, kurwa kurwa... my tu wszyscy zginiemy... - Jason zaczął szlochać. Jego maska spokoju pękła.

[ Kyle Redman ]
- Przestań jęczyć! Unieruchomimy jej nogę i zaniosę ją na górę. Niech któryś z was patrzy czy nie nadchodzą maszyny Molocha.

Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę ile oni tak naprawdę musieli przejść. Zaczyna mi się robić ich przykro. Boże... weź ty ześlij nam święty spokój na wieki wieków, co?!

[ Ramirez Rake ]
Podchodzę do Jasona, sprzedją mu sierpa w pysk i łapię za szmaty krzycząc mu w twarz.

- Zamknij sie kurwa bo sam Cię za chwilę zapierdolę co by maszyny nie musiały się męczyć! Weź się w garść do kurwy nędzy!

Odpycham go do tyłu. Podchodzę C.J. i próbuje jej udzielić pierwszej pomocy. Zatamować krwawienie cokolwiek, czymkolwiek.

[ Mistrz ]
Jason nieco się otrząsnął, ale nadal jest w szoku.

- Oni nie chcą nas zabić. Jesteśmy zbyt cenni. Chcą nas złapać.

Westchnął ciężko, na granicy załamania.

Usztywniliście gałęziami i nogę nieprzytomnej, która nijak nie chciała dać się ocucić. Co więcej, oczy pod powiekami chodziły jej bardzo szybko, drżały, jakby przeżywała jakiś intensywny sen.

Ruszyliście dalej, w dół parowu ale okazało się, że w tym nie było wejścia do groty... a przynajmniej nie na ludzki rozmiar. Wspięliście się wzwyż i ruszyliście dalej, brnąc w rzadkim iglastym lesie po kolana w stwardniałym śniegu.

Mimo iż byliście w Kanadzie, to nadal na terytorium Molocha - jakkolwiek by to nie wyglądało. Nie było dla was ucieczki. Zrozumieliście to, gdy ze śniegu jakieś dwieście metrów od was, na szczycie niewielkiego wzniesienia, wystrzeliła w górę stacjonarna konstrukcja, odsłaniając swój bogaty i morderczy arsenał. Obrońca. Gdzieś tutaj musi być jakaś ważna instalacja Sieci.

Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, wystrzelił najpierw salwę rakiet z dwóch palet po bokach. Wzniosły się wysoko nad las (czasem hacząc o gałęzie i pnie, co skutkowało zbyt szybkimi detonacjami) i spadły na was. Mieliście dość oleju w głowie by się rozproszyć i paść za osłony, a rakiety zdruzgotały drzewa nad wami i wasze niedawne miejsce pobytu.

Zaraz potem posypał się grad pocisków z cekaemów i kontaktowe granaty z wyrzutni.

[ Ramirez Rake ]
- No Kurważ mać...

Padłem za osłonę i od razu rozglądam sie za kolejną najlepiej jak najdalej od tego 'obrońcy'.

[ Kyle Redman ]
Oddycham głęboko. Kurwa. Po prostu nie zwiejemy tak prosto.
Wziąłem kilka głębokich oddechów i zacząłem celować w robota, mając nadzieję że... że szczęście mi dopisze.
Gdzie obrońca powinien mieć tą swoją patrzałkę... a gdzieś tam. Dobra.
Tamten zabójca mówił kiedyś że tak najlepiej strzelać. W system optyczny. To chyba takie coś czego nie widzę z przodu.
W końcu wystrzeliłem pojedyńczy pocisk z karabinu.
Jeżeli się uda, spieprzymy bez problemów.

[ Mistrz ]
Kyle wystrzelił w system optyczny skurwiela, niszcząc jego wizjer. Maszyna wpadła w bojowy szał, obracając się dookoła i prując wszędzie ciągłym ogniem, salwami granatów i rakiet aż do wyczerpania zasobników.

Okolica była całkowicie zdruzgotana. CJ leżała gdzieś w rowie nadal nieprzytomna. Jason niedaleko niej, postrzelony serią z cekaemu. Maszyna chyba się uszkodziła, bo w pewnym momencie, próbując strzelać z pustej broni zacięła się podczas swojego obrotu, zaczęła przegrzewać aż w końcu wybuchła.

Powstaliście zza swych osłon, ciężko ranni. Za sobą słyszeliście już pościg. Łowcy i Gladiator nadchodzili.

[ Ramirez Rake ]
Potrząsam głową...

- No kurwa pieknie... albo wiejemy albo zostajemy i umieramy... nie pierwsze nie mamy szans. Na trzecie nam nie pozwolą...

[ Kyle Redman ]
- Ja jeszcze zdołałbym uciec, albo przynajmniej coś im namieszać, ale wy jesteście w opłakanym stanie. Cholera jasna...

Z głośnym szczękiem wprowadziłem następny nabój do komory karabinu.

-Czy ten większy nie dowodzi Łowcami? Czy jak go nie wyeliminujemy, to Łowcy nie zgłupieją na moment?

[ Ramirez Rake ]
- Cholera ich wie... ja sie na tym nie znam jestem kowbojem nie maszynologiem... jakby co to nam wpakujesz po kulce jakby nas ogłuszyło ich buczenie ? Ja nie mam zamiaru robić za bezmózgie gówno...

[ Kyle Redman ]
Przełknąłem ślinę.

- Jasna sprawa. Ewentualnie wbije wam siekierę w łeb.

Przez chwilę nawiedza mnie cholerna wizja przerabiania na cyborga.
Co też oni chcieli z nich stworzyć... cholera.
Wskazuję jakąś dogodną pozycję do ostrzału.

-Tam. Stamtąd będzie mi łatwiej ich ostrzelać.

[ Ramirez Rake ]
- No to biegiem...

Ruszam we wskazanym kierunku... odwracam sie na chwilę... jeśli trzeba pomagam isć w tamtym kierunku Jasowi i C.J.

[ Mistrz ]
Ramirez / Kyle

Redman zajął pozycję na wzniesieniu, za skrzącą się, rozpieprzoną wieżą Obrońcy i złożył się do strzału. Wystrzelił, kiedy Ramirez próbował pomóc CJ i Jasonowi. Rake zdał sobie jednak sprawę, że nie pomoże im. Montega krwawił obficie a CJ była jak martwa. Łowcy byli już o krok, więc były rewolwerowiec wziął nogi za pas.

Gladiatorski łeb został wyeliminowany z akcji kilkoma celnymi strzałami ze Steyr SCOUT. Kolejny robot na koncie uciekinierów.

Łowcy dopadli do nieprzytomnych i porwali ich, nie ścigając was dalej. Dowiedzieliście się dlaczego.

Z innych miejsc, dookoła was, nadchodziły kolejne roboty. Gladiatorzy, androidy, Łowcy, Pająki, Plujki i Genetycy. Nie mieliście szans.

Alan

Zbudziłeś się. I odzyskałeś kontrolę nad ciałem. Widzisz, jak dwóch Łowców pakuje Ciebie na "swoje" miejsce na jakiejś pryczy. W wagonie. W tym cholernym pociągu z którego uciekłeś.

Gniew opanował Twoje myśli. Zaskoczyłeś maszyny swoim nagłym przebudzeniem, które znieruchomiały, głupiejąc od sprzecznych dyrektyw.

[ Ramirez Rake ]
- Kyle... weź mi strzel w łeb...

Wzdycham zrezygnowany i siadam na ziemi.

- Raz a dobrze, mam tego kurwa dość.

[ Kyle Redman ]
-Wyświadczyć im przysługę?
Kolejny nabój. To chyba ostatni. Celuję w Jasona. Wystrzeliwuję. Jeżeli da radę jeszcze w kobietę.
-Niech cholera Bóg ma nas w opiece.
Jeżeli zostanie jeszcze nabój wpakowuję Ramirezowi w głowę. Jeżeli jeszcze jeden zostanie...

To wpakowuję go sobie w łeb.

Jeżeli nie ma to używam topora. Nie ścinam głowy, tylko wbijam go tak, aby uszkodzić mózg. Siebie załatwię tak samo. Cyborgi zdołały mnie uspokoić. Maszyny Molocha już nie.

[ Alan Eye ]
Czuję ręce! Uśmiechnąłem się paskudnie, bardzo szybko wstając z miejsca, biorąc dwa ciężkie narzędzia. Pierwszym z nich po prostu rzucam w jednego z łowców, zaś drugiego.. po prostu walę go, jakby to miała być ostatnia rzecz w moim życiu. Gdy widzę, że tamten łowca odzyskuje... energię, po prostu zmieniam cel

[ Mistrz ]
Ramirez / Kyle

Nie dało rady dosięgnąć już celnie Jasona ani CJ. Kyle wycelował więc w Ramireza i nacisnął spust.

Trzask pustej komory był jedyną reakcją broni.

Maszyny były coraz bliżej. Łowca odrzucił karabin i porwał za topór, ale za późno.

W ciała obu mężczyzn wbiły się już strzałki z usypiającym płynem. Zatonęli w odmętach ciemności, a ich ostatnią myślą był strach.

Strach w kolorach rtęci.

Alan

Powstałeś. Porwałeś za pierwsze narzędzie - ciężki, metalowy młotek którym cisnąłeś w Łowcę, przetrącając mu kark i wprawiając go w groteskowy taniec. Porwałeś potem za śrubokręt, wiercąc nowe otwory w cielskach ogłupiałych maszyn. Po zniszczeniu ich łbów, byłeś zwyciężcą i byłeś sam w wagonie.

Wagonie pełnym skrzyń. Moloch coś z Tobą zrobił, zdążył, bo rozumiałeś znaki szyfrowe jakimi opatrzył metalowe skrzynie. To materiały wybuchowe przeznaczone do transportu pod Denver. Do walki z ludźmi.

Maszyny już podniosły alarm. Wkrótce zwali Ci się na łeb ochrona pociągu i stacji.

[ Alan Eye ]
Rozumiem... więc będzie trzeba zrobić mały misz masz w szeregach maszyn. Bogu dziękować, że znam się na materiałach wybuchowych. Wzdycham cieżko. Tak musi być... mam nadzieję, że... moi towarzysze jednak przeżyją. Czekam, do chwili, gdy uszłyszę pierwsze szczęki odnóży maszyn. Wtedy szepczę:

- Boże... abyś tam rzeczywiście był...

I w ten sposób doszło do pierwszego aktu terroryzmu na taką skalę w Molochu. Wysadzam się...

[ Kyle Redman ]
Ostatnia myśl przed zapadnięciem w ciemność.

Noż kurwa.

Panie Boże...

Czemu mi kurwa nie dałeś tego człowieka uratować? Czemu nie dałeś mi dodatkowej sekundy?

[ Ramirez Rake ]
Nosz kurwa...

jak w filmach...

brak kuli na sam koniec... tylko to im powinno zabraknać kul nie nam...

Już się nie obudzę... to koniec... nasz koniec... szkoda tylko tego faceta, mógł żyć.

[ Mistrz ]
I Alan wysadził się, korzystając ze swej wiedzy o materiałach wybuchowych. Eksplozja zapoczątkowała łańcuchową reakcję, niszcząc cyborga natychmiast, podobnie jak okoliczne maszyny oraz mnóstwo broni i amunicji która była już złożona w pociągu albo czekała na załadunek.

Seria eksplozji zniszczyła pojazd oraz prawie całą stację kolejową, spowalniając plany Molocha wobec całego stanu Colorado... a być może przeszkadzając im na stałe.

Pozostali ludzie zostali zabrani innymi metodami z powrotem do Montany i znękanej ziemi ZSA, tym razem do jakiegoś ośrodku dużo dalej na południe. I tym razem nie udało im się uciec ani przebudzić wcześniej, jak po dwóch tygodniach i ostatecznej operacji.

Nadchodził czas, kiedy Moloch ponownie uderzy na okolice Denver. A na czele jego rezerw stał kwartet elitarnych cyborgów nowej generacji.
 
Cranmer jest offline  
Stary 30-03-2014, 17:56   #43
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Epilog - Brzeg

Epilog - Brzeg

[ Mistrz ]
Minęły nieco ponad dwa tygodnie od śmierci Alana Eye i pochwycenia pozostałych zbiegów oraz Kyle'a Redmana przez Molocha.

Dokonano drugiej operacji, tym razem skutecznie trzymając wartę nad prototypami drugiej serii cyborgów bojowych. Kiedy implanty osiągnęły pełną wydajność a umysły ludzi zostały podpięte do Sieci, Bestia odziała ich w zintegrowane pancerze wspomagane, dała im niezbędne zapasy, ekwipunek, szkolenie za pomocą transferu danych oraz cybernetyczną broń z odpowiednim zapasem paliw, amunicji lub innych pocisków.

W tym czasie, ludzie odnieśli pewne sukcesy w Denver, gniotąc resztki mutantów i wypierając odcięte od północy maszyny z Denver International Airport i Brighton. Atak na Fort Lupton został odparty. Komandosi z Posterunku we wspomaganych pancerzach upolowali wreszcie Juggernauta z pomocą czołgu M1 Abrams.

Moloch odpuścił... na razie.

Trzeci tydzień przyniósł drugą falę. Na jej czele stały prototypowe cyborgi, tworząc straż przednią.

---

Cyborgi właśnie otrzymywały przekaz z Sieci, tuż po opuszczeniu terenów Molocha w konwoju...

***MOLOCH-NET***
Nadchodzący przekaz...
Przekaz przyjęty.
Deszyfrowanie...
...
...
...
Deszyfrowanie ukończone. Odczyt przekazu.

Przekaz stanowiła fala informacji taktycznych na temat miasta znanego jako Cheyenne, na północ od Denver. Zbierały się tam siły Posterunku, US Army oraz innych grup Frontowców, szykując się do jakiejś operacji przeciwko siłom Sieci.

Moloch postanowił uderzyć prewencyjnie za pomocą zgrupowania cyborgów.

[ Ramirez Rake ]
- Koncentracja ich sił jest zbędna i tak zostaną zniszczeni.

Ręka z minigunem uniosła się w celu oddania salwy... akcja została jednak zaniechana ze względu na większą przydatność amunicja do elimacji ludzi.

- Zwiad jest wymagany w celu ustalenia wrogich pozycji w celu ich całkowiej anihilacji.

[ CJ_ ]
- Jednostka Z-88 zgłasza się. Żądanie przyjęte. Zwiad w toku. - wystarczyło, aby niedawna CJ tylko zainicjowała taką myśl, a wszystkie maszyny dookoła ją słyszały.

Szła, odziana w pancerz, obok innych cyborgów. Za nimi maszyny Molocha, mniej celesne. Zwykłe siły pacyfikacyjne. Niezwykłe środki.

CJ wyszła na przód, namierzyła kierunek, w którym znajduje się Cheyenne, i używając jetpacka, wzbiła się w powietrze, aby wylądaować w stosownej odległości od wrogich pozycji, aby dokonać zwiadu.

[ Kyle Redman ]
+Duża ilość wrogich jednostek.
Poziom zagrożenia. Prawdopodobnie wysoki
Ludzie walczący długi czas z Siecią+

Taką informację wysłał Redman, czy też 562-IN.

+Zalecane zachowanie środków ostrożności+

[ Jason Montega ]
Szturmowy cyborg STORM013 wpatrywał się dłuższy czas w majaczące się na horyzoncie pierwsze budynki miasta Cheyenne. Gdyby był człowiekiem można by go posądzić o zadumę. On jednak analizował jedynie dane dostarczone przez Molocha.

<Ludzie są tylko wirusem> - przekazuję bezpośrednio dane do komputerów operacyjnych pozostałych cyborgów - <Wystarczy podjęcie odpowiednich działań by ich skasować. Proponuję uderzyć raz. Sukcesywnie czyszcząc i zajmując kolejne stanowiska o charakterze strategicznym>

[ Mistrz ]
***MOLOCH-NET***
*GRUPA PACYFIKACYJNA 414 - INTERNAL NET*
Odebrano przekaz. Nadawca - TUR-V4K.

"Jednostka TUR-V4K nadaje priorytetowy komunikat do jednostek dowódczych. Zaleca się wzmocnioną ochronę jednostki. Powód: transport jednostek/surowców/prefabrykatów pod budowę nowego transmitera Sieci. Wymagany odbiór."

W czasie marszu, istota która kiedyś była CJ, mknęła poprzez przestworza w długich, parabolicznych skokach. Bliżej miasta Cheyenne wykorzystała kamuflujące zdolności swojego pancerza osobistego i zebrała dokładne odczyty jej zaawansowanych systemów percepcyjnych. Po powrocie do konwoju, udostępniła raport.

[ STORM013 ]
STORM013 skinął głową, choć był to gest niepotrzebny i nie oznaczał dosłownie niczego. Był jedynie efektem wciąż aktywnej, choć wytłumionej podświadomości siedzącego głęboko w tej maszynie człowieka. Odruch bezwarunkowy.

<Stałą ochroną TUR-V4K zajmie się jednostka organiczna 9009 i Wartownik. Wykonać>

Cyborg sięgnął do danych zebranych w pamięci by zlokalizować na mapie miejsce budowy transmitera.

[ 562IN ]
Komunikat przychodzący.
Nadawca: 562IN
Do: STORM013; Z88; RRhell

Z88. Przekaż raport niezbędny do ustalenia protokołu działania.

Koniec przekazu+

Cyborg inżynieryjny zaczął sprawdzać mechanizmy broni, czy chodzą bez zarzutu.

[ Z88 ]
Komunikat przychodzący.
Nadawca: Z88
Do: Stormo13, RRhell, 562IN

Żądanie potwierdzenia...
---
Powtierdzenie wysłane.

Plik cyfrowy.

Deszyfrowanie w toku.
---
---
Deszyfrowanie zakończone. =

Plik zawierał mapę terenu z zaznaczonymi pozycjami wroga.

[ STORM013 ]
STORM013 przejrzał dane udostępnione przez Z88.

<Zalecene zlikiwdowanie mobilności wroga. Zalecane unieruchomienie pojazdu typu Hummer>

[ RRhell ]
- STORM013 nie ma zgody. Może być potrzebna większa siła ognia. Zalecam rozszerzenie stałej obrony.

Przemieszczenie się w stronę zleconego do ochrony celu zostało rozpoczęte.

- Czekam na potwierdzenie przyjęcia komunikatu STORM013.

[ Mistrz ]
Z udostępnionej bazy danych widoczne były plany budowy transmitera oraz posterunku obronnego wokół niego w pobliżu lub wewnątrz głównych budynków Francis E. Warren AFB na zachodnim krańcu miasta Cheyenne.

Główne pozycje obronne wroga wydawały się spodziewać ataku i skupiały się na styku północnego skraju miasta i wschodniej krawędzi AFB. Punktu, przez którego konwój musiał przejechać. Dane taktyczne wykazywały, oprócz pojazdów i umocnień stałych z załogami/obsadami, spore natężenie mobilnej siły żywej przeciwnika.

Sprzęt drużyny Cyborgów chodził bez zarzutu. Naładowany, naoliwiony, po wszelkich możliwych przeglądach sprawności i jakości.

[ 562IN ]
Komunikat przychodzący.
Nadawca: 562IN
Do: STORM013; Z88; RRhell

Problem: Miejsce uderzenia
Proponowane rozwiązanie: Zmiana trasy konwoju. Ostrzał słabiej umocnionych pozycji połączony z akcjami dywersyjnymi.

Koniec przekazu+

[ Z88 ]
CJ odebrała komunikat.
- Wysyłam protokół postępowania.

Komunikat przychodzący.
Nadawca: Z88
Do: wszystkie maszyny Molocha

Jednostki zcyborgizowane zajmą się dywersją pozycji obronnych przeciwnika. Reszta jednostek, używając siły ognia przełamie opór wroga na drodze konwoju po otrzymaniu sygnały od grupy operacyjnej.

Nowy protokół...
Twórz: Grupa Oh-2i Jednostka dywersyjna
Cel: Zwiad. Skryte niszczenie siły żywej przeciwnika. Dywersja. Sabotaż umocnień wroga. Umożliwić przejechanie konwoju.
Skład: RRhel, 562IN, Z88

Wysyłanie pliku...
---
---
Żądanie potwierdzenia...
Potwierdzenie wysłane.

Z88 czeka.

[ STORM013 ]
<Komunikat przyjęty RRhell. Propozycja. Jednostka Z88: dywersja na tyłach pozycji wroga. Jednostka RRhell: główne uderzenie i ochrona konwoju. Jednostka 562IN: unieruchomienie pojazdu typu Hummer. Jednostka STORM013: wsparcie głónwego uderzenia>

[ RRhell ]
- Przekaz odebrany. Czynności w toku.

[ 562IN ]
562IN tylko przegotował swój miotacz min i działko, w odpowiedzi na polecenie zniszczenia pojazdu.

[ Z88 ]
***MOLOCH-NET***
Otwieranie nowego kanału: Oh-2i w ramach sieci...
---
---
Dodawanie jednostek...
Z88 (ad)...
+ RRhell...
---
+ STORMO13...
---
---
---
---
+ 562IN.

Jednostki dodane.
Wysyłanie powiadomienia...
---
Powiadomienie wysłane.

Komunikat w ramach kanału.

Ustaw priorytety kanału...
---
---
Kanał zamknięty.
Admin: Z88.

Przesyłanie plików w ramach grupy.
Ustalone priorytety.

Otwieranie modułu AR-1...

Wszystkie podzespoły aktywne.
Stan: Ok.
Skan systemu...
Stan: Ok.

- Przystępuję do wyonywania zadań.

[ STORM013 ]
<Przekaz przyjęty>

STORM013 skierował swoje korki w kierunku miasta. Plan zakładał szybką podróż na tyły wroga i rozpoczęcie akcji dywersyjnych. Upewnił się, że pozostałe dwie jednostki - Z88 i 562IN ruszyły wraz z nim. Doskonale też wiedział, że przewodzić powinna jednostka zwiadowcza, jako że zebrała wystarczającą ilość informacji by ich przeprowadzić niezauważenie na tyły umocnień.

[ 562IN ]
Pomimo przerobienia Redman w swoich ruchach zachował szybkość i sprawność survivalisty. Lekki pancerz nie krępował ruchów, więc jednostka inżynieryjna bez problemu była w stanie poruszać się zwinnie a nawet skradać się.

[ RRhell ]
- Przekaz odebrany.

Wykonywanie rozkazów zostało rozpoczete. Obrona transportu jest priorytetem. Ostrzelanie barykad kiedy pojawią sie wrogowie zapisana w pamięci.

[ Mistrz ]
Konwój ruszył dalej, kierując się w stronę miasta Cheyenne. Z przodu, szybkimi skokami mknęli pozostali wojownicy Bestii.

Sporadyczne patrole, warty i inni ludzie napotykani po drodze byli przeganiani lub eliminowani przez nagłe, szybkie i mordercze uderzenia ariergardy. Konwój niszczył budowle w których ukrywali się uciekinierzy. Miasto zostało postawione w stan alarmu. Syreny wyły jak ponad trzydzieści lat temu.

Wojna po raz kolejny zawitała do Cheyenne.

Na skrzyżowaniu Interstate 25 z 85 stanową, doszło do serii ataków na tyłach Frontowców. Oczywiście, wysłano Hummera i drużynę żołnierzy w celu sprawdzenia i zlikwidowania zagrożenia.

Wóz wpadł w zasadzkę cyborgów.

W tym czasie, konwój zbliżył się już dostatecznie do wrogich pozycji. Chemik rozlokował się i wywalił w tamtą stronę mnóstwo pocisków gazowych. Matka także wkopała się w grunt i udostępniła reszcie swoje składy amunicji i ładowarkę akumulatorów, po czym wypuściła chmary Wojowników które ruszyły w stronę ludzkich umocnień. Żółw po prostu się zatrzymał i okazyjnie sypnął dość niecelną rakietą. Czołg ruszył frontalnie, prując z kaemu i działa ile się dało.

W odpowiedzi posypały się granaty, pociski moździerzowe i rakiety, wraz ze zwykłymi kulami, wprost z barykad i bunkru.

[ 562IN ]
Kanał Oh-2i

562IN
>Propozycja: jednostki Z88 i 562IN po zakończeniu zasadzki skierują się do niszczenia umocnień wroga.

Cyborg inżynieryjny namierzył wóz i wystrzelił jedno z okien miną z miotacza, odpalając ją zaraz po osiągnięciu celu.

[ STORM013 ]
STORM013 przykucnął za zniszczonym murem i gwałtownie się wyprostował wyskakując w powietrze. Wtedy uruchomił silnik jetpacka by poprawić kierunek lotu i dostować do prędkości pojazdu typu Hummer. Jednocześnie nakierował lufę granatnika na wóz i nacisnął spust.

[ RRhell ]
Pozycja do zającia - obok tranportera. Najlepiej przed maską, lepiej aby nie został uskzodzony. Rozpocząć ostrzał.

- RRhell rozpoczyna ostrzał.

Urządzenia celownicze - sprawne.
Cel - Barykady i kryjące sie za nimi cele.
Forma ataku - Minigun. Ogień ciągły.

[ Z88 ]
Kanał Oh-2i

Otwieranie protokołu: AR-3.
Cel. Eliminacja wrogich jednostek.

Otwarto połączenie sieciowe wewnątrz kanału.
- Kurs na umocnienia wroga. Atak dywersyjny. Zalecane użycie ładunków wybuchowych.

Jak "powiedziała", tak zrobiła. Pozwalając innym zająć się Hummerem, skryła się za jakąś przeszkodą, celem niknięcia konfrontacji. Czekała, aż zrobią z tym porządek, w międzyczasie szukając innych zagrożeń, i je wyeliminować.

[ Mistrz ]
Zasadzka była nagła i nadzwyczaj skuteczna. Cyborg Szturmowcy wyskoczył ponad dachy okolicznych budynków i wystrzelił do przodu niczym rakieta, znajdując się dokładnie nad Hummerem. Spanikowany operator obrotowego gnata rozkręcił lufy i zaczął pruć gdzieś serią, ale zaraz potem przestał i porwał po Berettę, strzelając w korpus cyborga. Nic to nie dało.

Granatnik zniszczył gniazdo broni ciężkiej na dachu pojazdu, razem z operatorem. Zaraz potem przy jednym z okien doczepiła się mina z Cordexem i w chwilę później eksplodowała, niszcząc pojazd i pozostałą jego załogę. Wrak zjechał z drogi i zwalił się do rowu, płonąc.

Żołnierze starają się cofać i gęsto ostrzeliwać. Snajper próbował zająć odpowiednią pozycję, ale zaskoczyła go jednostka Z88, kasując celną serią z wyciszonego peemu.

W tym czasie wywiązała się walna bitwa o umocnienia. Mutant i RRhell zbliżyli się do wrogich barykad, obsypując je seriami z minigunów. Dzięki wsparciu czołgu i chmary Wojowników zbrojnych w ostrza i peemy, udało się zniszczyć dwie barykady i wysiec ich załogi. Potem, czołg rozpieprzył gniazdo CKM celnym pociskiem z armaty, ale nie przedtem, jak M2HB spruł doszczętnie JO-9009.

Wartownik ostrzelał ostatnią barykadę z rakiet, co pozwoliło szarży Wojowników zmieść ostatnich przed bunkrem obrońców.

[ STORM013 ]
STORM013 załadował kolejny granat w momencie gdy wylądował na jednej z niższych ruin. Nie czekając ugiął ponownie nogi, obrócił się w miejscu i skoczył w powietrze uruchamiając silnik odrzutowy. Za kierunek obrał wycofujących się żołnierzy by ponownie posłać w ich kierunku granat. Zaraz po jego wybuchu miał wylądować i ostrzelać jeszcze żyjących ludzi shotgunem.

[ 562IN ]
Jednostka inżynieryjna, czy też raczej saperska jeżeli by spojrzeć na zastosowanie podążyła za swoim szturmowym towarzyszem, aby wesprzeć go w razie potrzeby eliminowania pancernych celów. Krótkie serie z działka są używane do eliminowania elementu żywego, który będzie stawiać opór.

[ RRhell ]
RRhell ruszył do do przodu ostrzeliwując pozycje ludzi i bunkier. Jeśli utworzyła się wśród nich jakaś zwarta grupa staje się ona celem granatu z wyrzutni.

[ Z88 ]
Z88 rozejrzała się po pobojowisku. Wróg jeszcze stawiał opór. Pokonując przeszkody, przeskoczyła przez ulicę. Znalazła w pamięci dane odnośnie położenia bunkra. Zamierzała dostać się w jego pobliże i podpalić wroga znajdującego się w środku.

Wyskoczyła w górę, wylądowała na dachu. Eliminując wszelki opór biegła w pobliże bunkra.

Przychodzący komunikat.
Od: Z88
Kanał: Oh-2i

- Jednostka Z88, nowy protokół postępowania, cel, eliminacja umocnień wroga.
Potrzebne wsparcie.

[ 562IN ]
Kanał Oh-2i

562IN
>Przyjąłem. Jednostka inżynieryjna w drodze.

Cyborg namierzył pozycję zwiadowcy i ruszył w jego kierunku używając jetpacka, siejąc po drodze zamęt i zniszczenie.

[ Mistrz ]
Szturmowiec wzleciał ponad uciekających żołnierzy, którzy złamali szyk i pierzchali w panice, ostrzeliwując się niecelnie. Między nich wpadł granat z wyrzutni, eliminując dwóch. W dym i kurzawę wpadł ów cyborg i pociągnął serią chmur śrutu z automatycznego shotguna, masakrując kolejnych dwóch w mgnieniu oka. Nie mieli szans.

Pozostali ludzie uciekali, ale wreszcie dopadli za jakieś osłony po drugiej stronie drogi i zaczęli pruć jak oszalali w stronę szturmowca.

W tym czasie, inżynier i zwiadowca ruszyli czym prędzej w stronę bunkra za pomocą jetpacków i wylądowali dość szybko przy jego wejściu. Inżynier wysadził drzwi miną i spruł dwóch ludzi działkiem, a zwiadowca wpuścił do środka gęste chmury ognia.

Załoga bunkra zdążyła skoncentrować ogień z dwóch bazook na Chemiku, przebijając jego pancerz i rozsadzając zbiorniki z gazem, powodując wielki wybuch i erupcję trujących wyziewów na pozycji pozostałych ciężkich maszyn.

Zaraz potem, wlot bunkra został rozjebany pociskiem z działa czołgowego. Z umocnień zostały płonące ruiny usłane trupami homo sapiens.

[ 562IN ]
Kanał: Oh-2i

562IN
>Umocnienia i ciężkie punkty oporu usunięte.
>Przystąpić do obezwładniania pozostałego elementu ludzkiego, w celu pozyskania elementów organicznych.

[ RRhell ]
Kanał: Oh-2i

- Komunikat przyjęty.

Następne serie z miniguna są skierowane w nogi uciekających.

[ STORM013 ]
Cyborg dopadł do ściany próbując uniknąć ostrzału. Dzięki bazom danych doskonale wiedział ile pocisków jest jeszcze w magazynkach żołnierzy. Dlatego wyczekiwał momentu wystrzelenia ostatnich. Właśnie wtedy miał wystrzelić do przodu i pokonać sprintem odcinek, który go dzielił od ludzi. Na miejscu zaś miał zamiar dobić jednego do ściany siłą pancerza wspomaganego, a dwóch ostrzelać śrutem obliczając wpierw trajektorie rozprysku kul by zwiększyć efektywność pierwszej chmury. Ogłuszonym celem pierwszym zająłby się na końcu.

[ Z88 ]
Z88 przełączyła kanał na ogólny.

***MOLOCH-NET***

Z88
>Eliminacja siły żywej wroga. Wykonać.

Zmiana kanału...
---
Otwarcie kanału.

Kanał: Oh-2i

>Komunikat przyjęty.

Z88 znalazła jakiś punkt, z którego można było ogarnąć, gdzie jest wróg, i przystąpiła do jego eliminacji, stosując metodę bliskiego podchodzenia. Jeżeli przeciwnik za bardzo polegał na swojej osłonie, trochę ogrzewała mu miejsce.

[ Mistrz ]
Szturmowiec doskonale wyliczył moment uderzenia, zaskakując swoich przeciwników. Ogłuszył żołnierza US Army z M16A4, zabił tego z Kałasznikowem i bardzo ciężko ranił ostatniego z M16A3.

Pozostałe cyborgi spacyfikowały teren skrzyżowania i okolicznych zaułków oraz budowli z wielką pomocą Wojowników. Zbyt silne gniazda obrony były likwidowane brutalną siłą czołgu.

Konwój przegrupował się i ściągnął na teren operacyjny jeszcze kilka maszyn - Genetyka i Śmieciarza, obstawianych przez trzy Cyborgi. Oba roboty wsparcia natychmiast przystąpiły do pracy, zbierając i przerabiając przydatne materiały budowlane i organiczne pozostałe po całej bitwie.

Wczesnym popołudniem, cały konwój ruszył ponownie, tym razem odbijając na zachód, zatrzymując się przy głównych budynkach Air Force Base. Żółw natychmiast rozpoczął procedurę wyładunku, wypuszczając garść robotów mono-zadaniowych oraz dwóch Inżynierów, samemu z Wartownikiem, Matką i Wojownikami tworząc zalążki obrony placówki.

***MOLOCH-NET***
*GRUPA PACYFIKACYJNA 414 - INTERNAL NET*
Potwierdzenie wykonania zadań priorytetowych.
Nowe rozkazy. Pobieranie...
...
Pobieranie ukończone. Wyświetlanie:

"Mobilne jednostki Grupy Pacyfikacyjnej 414 mają wykonać misję eskortową dla jednostek GAR-ZX i GEN-99. Do punktu docelowego 223 na północ od miasta Cheyenne."

[ STORM013 ]
<Przyjęto>

STORM013 omiótł wzrokiem ostatni raz zalążki mającego tu powstać stanowiska i ruszył w stronę Genetyka i Śmieciarza.

<Zalecana wysunięta straż przednia w postaci jednostki Z88>

[ 562IN ]
>Rozkazy przyjęte<

562IN skończył doładowywać amunicję i energię do pancerza, zaraz potem zajął pozycję po lewej stronie maszyn.

>Gotów<

[ RRhell ]
- Rozkazy przyjęte.

RRhell zajął stanowisko obok STORM013.

- Koniecznie jest uzupełnienie amunicji.

[ Z88 ]
Kanał: Oh-2i

>Przyjęto.
>Wykonaj: Procedura zwiadu.

-> Dodano nowe zadanie.

Otwieranie modułu ZR-1.

Skan systemu...
---
Skan podzespołów...
---
---
---
Skanowanie w toku...
---
Stan Sieci: Ok
Stan podzespołów: Ok

Po bitwie Z88 udała się do pojazdu Matki, celem uzupełnienia amunicji. Teraz, w charakterze szpicy, wyrwała się na przód, i korzystając z techniki, szukała oznak wroga na terenie przed nami.

[ Mistrz ]
Cyborgi i inne maszyny uzupełniły amunicję, paliwo i energię w składach Matki po czym wybrały się na kolejną misję - ekstrakcję "najedzonych" zbieraczy poza rejon działań, do wysuniętego przyczółka, skąd konwój przedtem wyruszył na Cheyenne.

Coś nie zgadzało się z analizatorami taktycznymi. AFB było jakby opuszczone. Umocnienia były puste, część sprzętu wojskowego ludzi porzucona. W mieście podobnie. Od czasu starcia na skrzyżowaniu nikt nie pokazał się Molochowi.

Do czasu. Kiedy tylko nowy konwój oddzielił się od reszty i przejechał dwie przecznice, ktoś napadł na konstruowany posterunek. Słychać zwieloktrotnione wystrzały, ludzkie okrzyki, eksplozje. Nieskoordynowane komunikaty. Szum zakłóceń wypełniający kanały obu zgrupowań.

I kule wypełniające powietrze po obu stronach drogi. Maszyny ze sprzecznymi dyrektywami przez chwilę były ogłupiałe, a to wystarczyło. Elitarna grupa Posterunkowych zamknęła zasadzkę, gęsto prując po konwoju. Kilka pocisków z jednorazowych wyrzutni trafiło czołg, powodując fontanny iskier i płomieni - aż wreszcie eksplozję silnika, baku i składu amunicji. Zaraz potem Genetyk też wybuchł, skoszony gęstymi seriami nabojów ppanc z miniguna ludzkiego żołnierza.

Na szczęście wewnętrzna linia komunikacyjna prototypów drugiej generacji oraz analizatory celów działały.

[ 562IN ]
>Namierzyć natychmiast jednostki pancerne i wyposażone w broń wielkokalibrową. Przystąpić do eksterminacji<

Systemy optyczne inżyniera zajęły się namierzaniem ludzi w egzoszkieletach, kiedy ten skokiem wspomaganym jetpackiem wskoczył na dach jednego z ocalałych budnyków. W nich pośle miny. Po reszcie pociągnie działkiem.

[ STORM013 ]
STORM013 szybko określił liczbę atakujących i poziom zagrożenia jakie stwarzają. Pierwszy granat poleciał w stronę zabójcy maszyn z EMP szybko wyliczoną trajektorią jeszcze zanim przykucnąłem. Następnie znając wyniki analizy budowy poszczególnych jednostek organicznych, cyborg gwałtownie się poderwał i ruszył sprintem w kierunku MJ Carlton w celu pochwycenia jej i zasłonięcia się przed ostrzałem reszty wrogów. Jeśli ktoś się znajdzie w efektywnym zasięgu shotguna strzelam opierając się jedynie na wyliczeniach systemu wspomagania. Priorytetem jest wykorzystanie człowieka.

[ RRhell ]
- Wiadomość odebrana. Namierzanie celów rozpoczęte. Eksterminacja w toku.

RRhell uniósł obie ręce na wysokość ramion i rozpoczął procedurę ostrzału wrogich pozycji z miniguna - ogień ciągły - oraz odpalenie granatu co trzydzieści sekund. Główne cele to jednostki lepiej opancerzone.

[ Mistrz ]
Inżynier dostał się na dach jednego z budynków, ścigany seriami smugowych nabojów z miniguna, które poznaczyły pancerz i poraniły ciało wewnątrz. Cyborg ostrzelał się gęsto z działka, zabijając asasyna z wyciszonym Sterlingiem i przyklejając dwie miny do niezbyt ruchliwego Posterunkowca w egzoszkielecie. Eksplozja zniszczyła go doszczętnie.

Zwiadowca wystrzelił wzwyż, prując z peemu i miotacza ognia. Spopieliła asasyna z MP5SD i spruła zabójcę ze Steyrem. Ale nie miała szczęścia. Posterunkowi skupili ogień ze swoich Steyrów i zniszczyli jej jetpack. Rozregulowane gówno wystrzeliło w górę i wybuchło, rozrywając pancerz i plecy kobiety, która spadła na ulicę. Grzmotnęły jeszcze zbiorniki paliwa, urywając całą rękę. Jednostka Z88 utraciła łączność z Siecią. Wszystkie systemy były uszkodzone lub na granicy sprawności. Wtedy właśnie CJ odzyskała świadomość - a w zasadzie prawo głosu. Nie czuła jednak bólu - jej system nerwowy siadł, a całe połacie ciała były zwęglone.

Pozostałe cyborgi skupiły ogień na innych celach. Szturmowiec wykorzystał paskudną taktykę, chwytając sanitariuszkę oddziału i używając jej jako żywej tarczy. Efektem tego zginęła, dając chwilę maszynie na zajęcie dogodnej pozycji za osłoną.

Zabójca maszyn padł jako cel priorytetowy. Wkrótce potem, Carl zginął od granatów RRhell. Jego los podzielił Robert, rozszarpany przez serie z miniguna.

Pozostali żołnierze zniszczyli Cyborgi starej generacji oraz Śmieciarza, którego wybuch uszkodził pancerz i obwody RRhell. To wystarczyło, by Max Hoyt i Morgan władowali w niego całą masę pocisków, rozwalając jego korpus. Zdychający robot padł na plecy, uaktywniając system autodestrukcji wyliczony na 10 sekund. I to była ostatnia akcja Sieci, gdyż w wyniku błędu systemu, Ramirez Rake przebudził się.

Na drodze STORM013 stanął Tim Payton, prując gęsto w niego seriami, krzycząc coś o zemście za MJ.

[ Ramirez Rake ]
- C-c-coo się stało??!!

Dochodzi do mnie co robiłem... nie nie NIEEE!! To jakieś szaleństwo!! Zaczynam się drzeć na całe gardło.

- Nie!! Ja chcę w końcu umrzeć!! Pozwólcie mi umrzeć w spokoju pierodlone maszyny!!!

[ STORM013 ]
Teraz ludzie wieszcząc zwycięstwo powinni zacząć nieświadomie zbliżać się do siebie próbując skupić na mnie swój ogień. Dlatego STORM013 wystrzlił w największe zgrupowanie granat posyłając chmurę śrutu w Tima Paytona. Pozwalił by kalibracji dokonał system wspomagania, sam zaś starał się utrzymać w ruchu. Gdy cel dostanie pierwszą chmurą dopadł do niego kucając i pozwalając by brodą oparł się o bark cyborga. W ten sposób spróbuje użyć martwej już tarczy by przetrwać kolejną salwę wrogiej broni.

Jeśli jeszcze będzie w pełni operacyjny, wystrzeli kolejnym granatem w kierunku ludzi, a za kolejny cel sprintu obierze wielkiego afroamerykanina.

[ 562IN ]
Ciało i pancerz poznaczone przez kule wroga.
Inżynier ma problemy. Jest ranny, systemy zaczynają gorzej funkcjonować. Legł za osłoną starając się nakazać systemom obejście uszkodzonych stref i doprowadzenie struktury 562IN do porządku, w celu kontynuowania walki.
A przede wszystkim wyeliminowania ostatniego egzoszkieletu ludzi.

[ CJ_ ]
Spadła. Niczym gwiazda z nieba. Walnęła głucho o beton.

Wtedy coś się stało. Coś pękło. Przestała być maszyną Molocha.

Ruszyła ręką. Jedyną, którą miała. Tytanicznym wysiłkiem podniosła się. Świat wirował jej przed oczami. Nic nie czuła. Nawet lepiej. Ale nie mogła też dużo zrobić.

Skupiając w sobie całą siłę, jaka została, podniosła się na kolana. Omiotła wzrokiem przestrzeń przed nią. Nie ważne co to było, jej cybernetyczne oczy były zaledwie w połowie sprawne. Długo dłubała przy hełmie, aby go zdjąć. "Wstała". Pewnie stanowiła ciekawy widok. Ale nikt jeszcze do niej nie strzelił.

Zrobiła krok. Drugi. Upadła na kolano. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Jebane skurwysyny!!! - zaczęła się drzeć, zanosząc się płaczem. Upadłaby, ale udało się jej utrzymać równowagę.

Uniosła dłoń, wysuwając PM, przysunęła go sobie do głowy. Zarzuciła czupryną. Zobaczyła jakiegoś człowieka. Posterunkowca.
- C... cokolwiek s-s-się sstanie. - powiedziała z trudem.
- Nie d-dajcie s... się...

PM wystrzelił.

[ Mistrz ]
Szturmowiec oberwał mocno seriami Paytona, ale zdołał wystrzelić w jego stronę kilka chmur, odrzucając znacznie do tyłu, prosto do jakiejś piwnicy. Był martwy już w locie i wpadł na jakieś gruzy jako bezwładne ciało. STORM013 ruszył, ale zaskoczył go zaprawiony w boju zabójca maszyn - Morgan. Zabrał projektor EMP z martwych rąk Posterunkowca i wywalił ładunek z pełnej baterii. Szturmowiec runął na ziemię, waląc dookoła ze spluw w niekontrolowanych spazmach. Ładunek wyjarał mu w końcu wszystkie obwody, pozostawiając nieaktywną, martwą skorupę ze skazanym na śmierć, poparzonym, wymęczonym ciałem świadomego człowieka. Morgan zbliżył się, odrzucając przepaloną wyrzutnię i wycelował w głowę cyborga z pistoletu.

Max Hoyt podbiegł do przebudzonego Ramireza i pojął od razu dwie rzeczy - obecność bomby i okropnego losu porwanego człowieka. Próbował uciec, lecz nie zdążył. Kwasowy ładunek natychmiast spopielił i roztopił w silnej eksplozji obydwu mężczyzn, kończąc ich żywot tragicznie.

Inżynier rozwalił skoncentrowanym ogniem jednego z Posterunkowych i próbował nadążyć za Raynorem, jednakże ten był naprawdę doświadczonym żołnierzem, dużo bardziej mobilnym i zmyślnym od uszkodzonego cyborga. Mimo potęgi broni robota, odniósł tylko lekkie rany (w czym niechybnie pomógł mu egzoszkielet) i rozwalił nogi sapera skoncentrowanym ogniem ze swej broni. Kiedy cyborg spadał na łeb na szyję, zbudził się w nim człowiek. Kyle Redman.

Naprzeciwko CJ kryło się dwóch pozostałych Posterunkowców, którzy z przerażeniem obserwowali "przebudzoną", nawet nie celując w nią ze swych karabinków. Jej broń wystrzeliła, kończąc jej cierpienia i przynosząc spokój. Nirwanę.

[ Kyle Redman ]
Kiepski koniec kariery. Miałem nadzieję udać się w ostatanią podróż do zony w Chicago, albo do Waszyngtonu. Tam gdzie Łowcy idą aby dokonać swego żywota.... takie zwieńczenie kariery.
Spróbowałem obrócić się w locie. Jetpack chyba nie jest uszkodzony.
Co ja narobiłem.
Nie... nie ja.
Moloch. Moloch. Jebana maszyna.
Jeżeli nie uda mi się obrócić. To niech przynajmniej spadnę tak, aby mogli to ze mnie zedrzeć, zbadać i zrobić na złość temu zasranemu postrachowi Zasranych Stanów.

[ Jason Montega ]
- Morgan?

Pierwsze słowa po odzyskaniu świadomości zabrzmiały trochę niewyraźnie. A może to nie brzmiało dokładnie tak? Zupełnie jak dziecko wypowiadające swoje pierwsze słowo.

Pomimo upierdliwego swędzenia poparzonego ciała i bólu jaki rozpływa się po moim ciele na pistolet wycelowany w moją głowę reaguję szybko. Szarpię się przy szyi odpinając zatrzaski i próbując go zdjąć.

- Kurwa... ja pierdolę... nie strzelaj. Moment. Żyję - mamroczę aż w końcu zdejmuję hełm - Żyję - powtarzam - Żyję. żyję... kurwa... jak to boli.

W mojej głowie zaraz obok nienawiści do maszyn i do tego co mi zrobili... a tym samym do siebie samego, rodzi się myśl, że w zasadzie mogę z tego wyjść. Poparzenia można zaleczyć. Implanty można odizolować od sieci Molocha. Już teraz nie ma nade mną kontroli. Wystarczy odpowiedni...

Optymizm pozostanie we mnie aż do śmierci.

[ Mistrz ]
Kyle, upadłeś na tyle dobrze, że nie skręciłeś sobie karku, pancerz zamortyzował upadek i nic więcej się chyba nie zepsuło. Kiedy major John Raynor podszedł do Ciebie, od razu pojął, że się "przebudziłeś". Nie mogłeś jednak wykonać żadnego ruchu ni przemówić, tak byłeś wyczerpany.

- Kimkolwiek jesteś. - powiedział - Dobrze walczyłeś. Po obu stronach.

Oficer zasalutował Tobie i posłał pojedynczą kulę AP prosto w hełm, między oczy, kończąc Twoje i tak już przegrane życie.

Morgan jest w szoku. Spojrzał na swojego byłego towarzysza, o mało co nie upuszczając pistoletu. Ale zacisnął zęby i ujął pewniej rękojeść.

- Stary... kurwa... co oni ci zrobili?! Myślałem, że was zabili, przerobili na komponenty!

Sieć zaskoczyła. Uruchomiły się awaryjne dyrektywy pancerza, który powoli budził się do życia i próbował zreperować obwody.

- Kurwa! Co robić? Jason!

I to już wszystko. Podsumowanie macie stronę wcześniej. Czytelnikom dziękuję za cierpliwość i polecam się na przyszłość.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172