Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2012, 00:05   #221
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Max Dennehy, Quentin Bell
W jednej chwili wszystko się spierdoliło. Misternie zaplanowana akcja wzięła w łeb. Teraz runnerzy nie tylko musieli w jakiś inny sposób zdobyć informacje o Cris, ale także jakoś zatuszować wielką wpadkę, jaka właśnie miała miejsce. Gdy po ulicy rozejdzie się o tym wieść, a co gorsza dotrze ona do Ortiza, to może się okazać, że nie tylko staną się pośmiewiskiem, ale także stracą szansę na konkretną kasę.
Trzeba było działać i trzeba było przeżyć.

Tuż przed wyjściem Bell puścił serię z Uzi po pancernej szybie, bez widocznych rezultatów. A na domiar złego kule dobite rykoszetem trafiły w ścianę kilkadziesiąt centymetrów od niego. Dennehy w tym czasie dla spokojnego sumienia strzelił w dwa niepokojące go urządzenia pod sufitem. Nie wiedział, co to było i nie chciał wiedzieć.

Gdy wyszli na korytarz panowała na nim dziwna cisza. Bell ruszył pierwszy ze słowami "osłaniaj mnie" na ustach.
Schodzili powoli uważając na każdy najmniejszy nawet dźwięk, czy ruch. Cisza, jak zapanowała w budynku była wręcz nie naturalna. Spodziewali się wszystkiego, ale nie takiego spokoju. Było to bardzo podejrzane.
Max zabezpieczał tyły sprawdzając, czy nikt ich nie zajdzie z góry. Bell krok za krokiem schodził w dół.
Byli już prawie na dole. Bell widział już drzwi prowadzące na ulicę. I już miał wykonać następny krok, ale coś sprawiło, że zawiesił nogę w połowie ruchu.
Sam nie wiedział, czy był to instynkt, wrodzona czujność, czy profesjonalizm i lata spędzone w tej branży. A może tylko zwykłe szczęście i ślepy traf.
Finał był jednak taki, że Bell się zatrzymał i gestem ręki nakazał to samo Maxowi.
Nie chodziło wcale o to, że nigdzie nie widział grubasa, który pilnował drzwi. Ten mógł stać przecież za drzwiami z gotowym do oddania strzału karabinem.
To było coś innego.
Niewielki dysk leżący na podłodze, zwrócił w końcu uwagę solosa.Wiedział już, że każdy najmniejszy ruch odpali ładunek. Mina mogła zawierać je różnorakie. Od jakiegoś ogłuszającego, po setki odłamków które niczym rój szerszeni wypełnią najpierw pomieszczenie, a później ich ciała.
Nie było wiele czasu na zastanowienie, ani tym bardziej debaty. Coś trzeba było zrobić, jeżeli chcieli przeżyć.

Joshua Greed
Greed działał spokojnie, metodycznie, a przede wszystkim skutecznie. W jego postępowaniu nie było ani odrobiny przypadku, a każdy jego ruch był dokładnie przemyślany.
Solos jak gdyby nigdy nic wszedł do centrum kosmetycznego i zajął miejsce naprzeciwko eleganckich Azjatów.
- Witam! Nazywam się Amanda Hesseman. W czym mogę panu pomóc - zapytała urocza blondynka z równie zawodowym, co sztucznym uśmiechem.
- Czekam na żonę - odparł bez zawahania Greed.
- Rozumie - odparła Amanda i kłaniając się nisko wróciła za ladę.

Nie minęło pięć minut, a w centrum handlowym ze wszystkich głośników popłynął jeden i ten sam komunikat.
- Szanowni klienci Ferdinand Center, proszę o uwagę. Informujemy, że w budynku wybuchł pożar. Nie zagraża on bezpośrednio naszym klientom, ale by umożliwić akcję gaśniczą, prosimy o natychmiastowe udanie się do najbliższego wyjścia. Przepraszam za zaistniałe niedogodności. Powtarzam!
W tym czasie ochroniarze spojrzeli po sobie i niemal równocześnie wstali. Greed również podniósł się z miejsca. Trzej mężczyźni zmierzyli się wzrokiem.
- Panowie słyszeliście komunikat - rzekła uprzejmie Amanda - Proszę do wyjścia. Ja muszę jeszcze poinformować pozostałych klientów.
Mężczyźni jednak ani drgnęli, ich oczy wbite w przeciwnika także nie ruszyły się ani o milimetr. Ochroniarze już wiedzieli, że stojący przed nimi kolos, to ich przeciwnik, wróg. Brak komunikacji sprawiał, że nie mogli poinformować dowództwa. Było jednak pewne, że dosłownie za ułamek sekundy ktoś zareaguje. Napięte mięśnie i cybernetyczne wszczepy były w pełnej gotowości. Greed wpatrywał się w zmodyfikowaną źrenicę swego rywala.
Raz...
Dwa...
Trzy...
JUŻ!
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 01-09-2012, 15:31   #222
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
W momencie, gdy podeszła do niego uśmiechnięta blondynka Joshua uśmiechnął się. Równie sztucznie jak ona. Nie miał w końcu powodu do śmiechu. W kabinie parę metrów od niego siedział jego poszukiwany przez Militech kumpel, a dwaj wrogowie siedzieli sobie zwyczajnie jakieś 2 metry od niego. Azjaci pod szerokimi marynarkami kryli zapewne więcej niż wysokokalibrowe klamki. Pancerze, wszczepy, swoje mniejsze i większe tajemnice, które mogli wykorzystać w starciu. Na tym polegała dzisiejsza walka. Na zaskoczeniu, na niepozornym wyglądzie, na myśleniu. Może i Josh nie wyglądał na słabeusza, ale w tym ostatnim wyprzedzał zdecydowaną większość ludzi w tym mieście. I tego musiał się trzymać. Myślenia...

Kłamstwo będące odpowiedzią dla Amandy było dla niego naturalne. Tak samo jak agent nieruchomości, prokurator sądowy czy pieprzony sprzedawca odkurzaczy pukający do każdego domu w lepszej dzielnicy, on również czasem musiał skłamać. Skłonić swego rozmówcę do uwierzenia mu na słowo, że nie ma złych intencji. Często Ci ludzie mieli przez to kłopoty, ale nie przez Greeda. On nigdy nie atakował niewinnych. Nigdy nie rozlewał krwi dla śmiechu. Szanował życie. Zarówno swoje, jak i innych. Miał też priorytety, którymi kierował się od kiedy opuścił rynsztok. Najważniejsze było dobro jego, potem jego kumpli a na końcu całej reszty. Cała reszta często dzieliła się na tych niewinnych, którym Josh życzył dobrze i wrogów, których wraz z kolejnymi decyzjami ubywało...

Greed mało kiedy pierwszy sięga po broń. Jest raczej na tyle uważnym obserwatorem, że sięga po broń drugi, ale strzela pierwszy. Ciężko wypracowany refleks, cybernetyczny dopalacz i technologicznie usprawnione narządy zmysłowe umożliwiają mu wyprzedzać swoich przeciwników. Zmieniać przyszłość wpływając na teraźniejszość. Siedział tak patrząc w stronę kabin niby wyczekując żony, ale... jego poszerzony cybernetycznie kąt widzenia skupiał się na dwójce Azjatów. Nie zabije ich, gdy nie będzie musiał. Teraz wszystko zależało od nich. Od nikogo więcej...

Komunikat wypłynął z głośników nagle i niespodziewanie. Greed świetnie udał zdziwienie. Normalnie niczym aktor. Wiedział, że ani policja ani szefostwo centrum nie chcą paniki. Dlatego wynikła cała szopka z tym pożarem i chwilowym zamknięciem centrum. Dobrze pomyślane. Sam pewnie zrobiłby coś podobnego. Azjaci wstali. Nie mogli się komunikować nawet z tymi za drzwiami. Gdy Greed spojrzał w oczy tej dwójki wiedział, że zaraz zrobi się gorąco. Lada moment. Wtedy Amanda powtórzyła prośbę opuszczenia centrum kosmetycznego. Jednak na próżno. Oni już byli zdecydowani. Greed to czuł. Nie chciał robić im krzywdy, ale każda ewentualność sprowadzała się do odniesienia ran albo przez niego albo przez nich. Co więcej jak on nie przeżyje zginie też jego człowiek. Greed nie chciał ich zabijać. Oni sami podjęli tę decyzję...

Ułamek sekundy po wyszarpnięciu klamki strzeli w czaszkę gościa po prawej gdyż ten był bliżej Amandy. Ta narobi krzyku i uda się po ochronę. Gdy on zajmie się drugim z nich Ci zza drzwi będą już w drodze. Zajmie się nimi zaraz po tym jak wejdą do poczekalni. Chyba, że tamtych już nie ma. Wtedy opatuli Fleeta kurtą i uda się do auta... Było tak wiele możliwości. Tak wiele ewentualności. On jednak już wybrał. Bo czasem proste rozwiązanie jest tym najlepszym. Tak też było tym razem.
 
Lechu jest offline  
Stary 01-09-2012, 15:48   #223
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Max po prostu kochał takie elementy planu, które nie wypalały, ponieważ zostały zaplanowane. Albo inaczej: Uwielbiał improwizacje, w których wszystko się waliło i wychodziło jak po syntetycznej kokainie albo innym syfie, wydestylowanym z chemikaliów które Petrochem przeznaczył do utylizacji.

Pomysł pojechania do tego dilera to był cholernie zły pomysł. Bardzo zły, a nawet gorszy. Max chciał z Bellem objechać trzech Fixerów od prochów, więc mogli zacząć od tyłu, zostawiając tego Azjatę na deser. Mieliby wtedy rozeznanie i o Cris i o tym Weberze.

Lepiej mieć niż nie mieć. A Złota rybka właśnie dokonała magicznej podmiany i zwiała im z sieci, zostawiając podpuchę. Czyli minę samosterującą, samowybuchową i... nieważne, bynajmniej jest ona śmiertelna. Mimo że stał za plecami Bella widział ją bardzo wyraźnie, aż za wyraźnie.
-Wycofajmy się za róg...powoli -powiedział powoli, niemal szeptem. I równie wolno zaczął się wycofywać. Nie miał daleko, w razie czego rzuci się na podłogę, jeżeli będzie to wybuch. A jeżeli jakiś gaz, to ile sił w nogach zwieje na samą górę, zwykle te gazowe niespodzianki są mieszaniną ciężkich substancji, im wyżej tym bezpieczniej.

Dopiero za rogiem mogliby zdecydować co robić. Albo iść górą licząc że tam nie będzie żadnych niespodzianek, albo spróbować zdezaktywować minę. Czyli mówiąc krótko, wysadzić ją. Nie mieli żadnego emitera fali elektomagnetycznej żeby zdezaktywować elektroniczny mózg tej urwinóżki.

Ostatecznie mogli też nic nie robić, to była jakaś metoda. Słyszał w uszach jak serce mocniej pompuje krew, niemalże czuł tykanie zegarka...

A swoją drogą czy metoda na robota Militechu wypali? Czy mina zareaguje na małe latające obiekty?
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 02-09-2012, 10:31   #224
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Bell nie docenił tych małych kurew. Mina, cudownie , spodziewał się jatki a tu taki profesjonalizm. Posłuchał słów Max`a i zaczął się wycofywać.Jego metalowa kamizelka , zawsze wychaczy kilka odłamków jeśli mina zawiera klasyczną niespodziankę. Jeśli to gaz mają zamkniętą drogę, pozostanie uciec im na górę co spowoduje zostanie otoczonym przez mobsterów z całego pobliskiego mini- Chinatown. Zawsze może przebrnąć przez truciznę, może się uda. Obwiniał się za wtopę i prawdziwy oddech śmierci- nie czuł go od bardzo dawna, ale zdecydowanie mocniej kuła go zraniona duma i pewność siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 02-09-2012 o 12:44.
Pinn jest offline  
Stary 04-09-2012, 07:31   #225
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Max Dennehy, Quentin Bell
Sytuacja nie wyglądała wesoło. Runnerzy zaczęli powoli wycofywać się do góry. Ryzyko eksplozji nadal było wysokie, ale istniała szansa, że jeżeli mina nie wybuchła do tej pory, to to już nie wybuchnie.
Śmierć zajrzała im w oczy i był to bardzo nieprzyjemny widok. Żyjąc na krawędzi od lat nie raz byli w podobnych sytuacjach, ale zawsze istniała szansa, że dzięki swym umiejętnościom uda im się wyjść cało z kłopotów. Teraz żyli tylko i wyłącznie dlatego, że mieli kurewskie szczęście. Gdyby Bell zrobił jeden krok więcej, gdyby zauważył minę pół sekundy później, byłoby po nich.

Gdy Max wszedł na półpiętro z dala od śmiercionośnej pułapki odetchnął z ulgą. Pot lał mu się po czole i plecach. Po chwili dołączył do niego Quentin. Solosi spojrzeli po sobie i mimowolnie uśmiechnęli się do siebie.
Teraz nie mieli już innego wyjścia, jak tylko wyjść na dach. Ruszyli szybszym krokiem na górę. Minęli drzwi apartamentu dilera i skierowali się jeszcze wyżej.
Ku ich zdziwieniu nie czekał na nich żaden ochroniarz, czy też kolejna pułapka.
Bez problemów dotarli na dach. Dokładnie w momencie, gdy z lądowiska podrywała się do lotu srebrna AV-ka.

Joshua Greed
Greed wiedział, że nie było szans by jakiekolwiek słowa przekonały korporacyjnych solosów do swoich racji. Czas słów się skończył i nie było odwrotu przed przemocą. Teraz jedyną szansą Greeda był jego refleks, umiejętności i doświadczenie. Gra szła o naprawdę wysoką stawkę. Chodziło nie tylko o jego życie i życie Fleeta, ale także a może przede wszystkim o informacje jakie zdobył sieciarz.

Greed błyskawicznym ruchem wyjął broń i bez chwili wahania, czy zastanowienia wycelował w głowę jednego z solosów. Odległość była tak mała, że po naciśnięciu spustu, gdy kula uderzyła w czaszkę mężczyzny, wszystkich zalał krwista posoka. Krew, części mózgu i roztrzaskanej czaszki znalazły się na ścianie, podłodze, suficie i całej pozostałej trójce.
Amanda o pięknym uśmiechu w momencie wybuchła płaczem i przeraźliwym krzykiem.
Korporacyjny zabójca uderzył prawom dłonią w rękę Greeda. Uderzenie było tak silne, że broń wyleciała runnerowi na podłogę. Japończyk chciał wyprowadzić kolejne uderzenie, tym razem w splot, ale Josh był już przygotowany. Sparował cios i po chwili sam wyprowadził kontruderzenie. Nie było one może tak finezyjne i pełne gracji, jak ciosy karate Japończyka, ale zapewne miały tyle samo, o ile nie więcej siły. Zwykły prawy sierpowy, który w walce ulicznej sprawdzał się znakomicie trafił w skroń korpa. Ten pod wpływem ciosu cofnął się o krok. Greed już miał się rzucić po swoją spluwę, gdy usłyszał piskliwy krzyk:
- Nie ruszać się skurwiele! - to była Amanda, która zebrała się na odwagę i podniosła broń.
- Niech się pani uspokoi - powiedział Japończyk podnoszącą ręce do góry, a jednocześnie nie spuszczając Greeda z oczu - Jestem pracownikiem Arasaki, a ten tutaj... - na chwilę zawiesił głos, jak się zastanawiał - to poszukiwany przestępca, jego wspólnik jest zapewne w kabinie opalającej. Proszę oddać mi broń, jak się wszystkim zajmę.
- Na ziemię skurwiele - zapiszczała ponownie Amanda - Poczekacie tutaj, aż wezwę ochronę.
Spojrzenia Greeda ponownie skrzyżowało się ze spojrzeniem korporacyjnego solosa. Chwila zastanowienia i każdy z nich wiedział, co ma robić.
Pozostawało tylko pytanie, kto zareaguje pierwszy.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 04-09-2012, 16:08   #226
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Każda sekunda po włączeniu dopalacza refleksu ciągnęła się w nieskończoność. Greed miał świadomość, że korpy już sięgają po broń. Jego ręka wystrzeliła w kierunku ukrytej kabury tylko po to aby wyszarpnąć "Szalonego Orła" jak nazwała broń rodzinna firma Tristar. Zwykle te klamki były sprzedawane w wersji "okablowanej", ale Greed wolał ją obsługiwać tradycyjnie i to dodawało jej jeszcze więcej klasy. Ręka olbrzyma wyprostowała się błyskawicznie niczym hydraulika jakieś mobsprzętu. Naciśnięcie spustu wywołało nie mały rozgardiasz. Części mózgu, krew, ochłapy twarzoczaszki i nerwów Azjaty rozbryzgnęły się po pomieszczeniu pokrywając częściowo każdego z zebranych...

Amanda wrzasnęła nieartykułowanie na chwilę przed tym jak korporacyjny pies celnie uderzył w prawą rękę solosa. Joshua musiał przyznać, że gość miał siłę i technikę. Nawet wypuścił broń co nie było niczym dziwnym po tak wprawnym ataku. Karateka chciał zaatakować po raz drugi, ale Josh sparował atak i wyprowadził błyskawicznego sierpa, który sięgnął przeciwnika w bok głowy. Gość cofnął się o krok do tyłu na moment przed krzykiem Amandy...

Ale co ona wyprawiała? Poniosła Mad Eagle'a mając nadzieję, że się wystraszą? Przecież odrzut tej broni może wybić jej barki albo nawet połamać ręce. Josh ledwo był w stanie z niej strzelać a ważył ponad dwa razy więcej od uroczej blondynki. Ogólnie nie była zła, ale strasznie klęła. Josh nie lubił wulgarnych kobiet. Nie miałaby u niego szans. Azjata poczuł chyba wenę, bo zaczął się kruszynie tłumaczyć... Kolejny desperat. On nie rozumiał jak działa kobiecy mózg. Amanda prędzej ucieknie z płaczem niż odda mu broń. Musiał ją zatem jakoś zdobyć.

Spojrzenia walczących skrzyżowały się na sekundę przed tym jak Japończyk rzucił się w kierunku Amandy. Złe posunięcie. Azjata może tym razem był szybszy, ale... źle to zaplanował. Joshua widząc rzucającego się w kierunku kobiety eleganta wykonał błyskawiczny zwód i wyprowadził łokieć w kierunku głowy przeciwnika.

- Uciekaj. - rzucił do niej przez zęby kontynuując walkę.
 
Lechu jest offline  
Stary 04-09-2012, 20:11   #227
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-To nasza szansa dorwiemy skurwiela!- azjatycki diler jednak bardziej się przestraszył niż można było się tego spodziewać. Zamiast spokojnie czekać w swojej pancernej komnacie zwiewał AV-ką (sportowy model , dragi to cholernie dobry biznes , ale nie miał do tego głowy), to samo zrobił gruby mobster stosując taktyczny odwrót. Nie mógł zdjąć tego całego żółtka nawet nie pamiętał jak się on nazywa. Strzał był zbyt ryzykowny, za to posiadał jednak bioniczne ręce , które bezboleśnie i brutalnie stłuczą szybę - o ile ten niedojeb również nie postarał się o pancerne szkło. Jego nogi co prawda składały się , z mięśni , kości i ścięgien. Jednak working out górny partii mięśni był praktycznie niemożliwy przez wszczepy. przez co całą swoją energię na siłowni władowywał w dolne partię i brzuch, a nowoczesne drogie suplementy i cykl steroidowy od czasu do czasu robił swoje. Pobiegł na tyle szybko na ile mógł. Boczna szyba niezbyt istniała dlatego pozostało mu wskoczenie na maskę i wbicie się prosto w fotel pasażera.
 
Pinn jest offline  
Stary 09-09-2012, 15:27   #228
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Po krótkim postoju na półpiętrze dalej był już tylko sprint. Sprint do odlatującej Aerodyny. Max widział jak Bell biegnie w stronę maszyny. Co on chce zrobić?Pięścią dziurę w poszyciu?

Max nie miał czasu na podobne dyrdymały, błyskawicznie wycelował (Bell na szczęście nie poruszał się pomiędzy nim i Avką), lekką przyklęknął (stelaż na nodze trochę to utrudnił) i zaczął strzelać w widoczne okno. Oddał ze trzy szybkie strzały i szybko ruszył w stronę Aerodyny. Nie zamierzał robić nic innego, nie potrafił za bardzo prowadzić tego ustrojstwa, choć pewnie szybko by się nauczył, Aerodyna to coś pomiędzy samochodem a helikopterem, więc sterowanie nią nie może być aż tak skomplikowane jak sterowanie helikoptera... O którego sterowaniu trochę wiedział (ale nie próbował).
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 10-09-2012, 18:54   #229
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Joshua Greed
Jak się okazuje nie zawsze szybkość decyzji i błyskawiczny refleks sprawiają, że wygrywasz. Japończyk zarówno dzięki wrodzonym talentom, jak i drutom, które pod skórą oplatały jego ciało był szybki niczym pieprzony superman.
Co z tego jednak, jak popełnił taktyczny błąd. Odsłonił się i zapomniał o swoim przeciwniku. Ten tylko na to czekał.
Greed wyprowadził mordercze uderzenie rodem z muay thai, czy MMA.
Jego rozpędzony łokieć uderzył w głowę rywala.
Krew z rozbitej skroni trysnęła wartkim strumieniem, a Japończyk złożył się na ziemię niczym szmaciana lalka.
- Uciekaj - wrzasnął Josh do stojącej przed nim ślicznotki.
Ta wahała się tylko chwilę. Widząc jednak mordercze spojrzenie solosa, rzuciła broń na ziemię i wybiegła z salonu.
Greed wszedł dalej i zaczął szukać Fleeta.

Gdy go znalazł sieciarz był już mocno uwędzony. Nie pomogły kremy, nawilżacze, czy też minimalne ustawienie lamp. Kilkanaście minut w kabinie opalającej sprawiły, że wyglądał on co najmniej śmiesznie i Greed mimo całej powagi sytuacji nie mógł zachować kamiennej miny.
Teraz pozostawało opuścić tylko centrum i znaleźć bezpieczną kryjówkę.

Max Dennehy, Quentin Bell
Dwaj solosi niczym bohaterowi kina akcji biegli po dachu w pogoni za odlatująca właśnie sportową aerodyną. Akcja była nie tylko iście kinowa, ale po prostu szalona i absurdalna. Bell za pomocą dłoni chciał się wbić do środka przez przednią szybę. Natomiast Dennehy kilkoma strzałami zmusić kierowcę AV-ki do lądowania i przejęcia sterów.
W tym szaleństwie była jednak metoda.
Ani japoński diler, ani jego gruby ochroniarz nie spodziewali się, że dwa ćpuny, które napadły go w jego własnym gabinecie żyją i na dodatek będą gonić jego sportową furę.
Precyzyjne strzały Maxa sprawiły, że boczna szyba rozsypała się w drobny mak. Krew bryznęła na przednią szybę, zalewając ją całkowicie.
- O kurwa! - dobiegło z wnętrza AV-ki.
W tym czasie Bell właśnie lądował na przedniej szybie aerodyny. Niestety nie udało mu się jej przebić, a w zamian tego wylądował na masce. Dłońmi uchwycił się jakiś wystających elementów karoserii. Nie widział, co się dzieje w środku, gdyż przednia szyba cała była zalana krwią.
AV-ka wznosiła się w górę bardzo niestabilnym lotem. Kołysało nią a to w prawo, a to w lewo. Bell nie miał już szansy zeskoczyć bezpiecznie na dół, gdyż pojazd unosił się dobre kilkanaście metrów nad poziomem dachu. Na domiar złego dryfował w kierunku ruchliwego toru powietrznego ruchu. Bell widział, że zarówno zachowanie aerodyny, jak i strzały zainteresowały sporą część przechodniów. Trzeba było działać szybko jeżeli chciał wyjść z tego żywy.

Max Dennehy po jakże celnych strzałach chciał również dogonić AV-kę. Niestety kontuzja nogi uniemożliwiła mu to. Mógł jedynie odprowadzić wzrokiem oddalający się pojazd z jego kumplem zaczepionym na masce. AV-ka dryfowała w górę w kierunku ruchliwego toru powietrznego ruchu. Max widział, jak ruch zwalnia a ludzie zebrani na ulicy palcami pokazują sobie niecodzienne widowisko.
Dennehy był bezpieczny, ale tego samego nie można było powiedzieć o jego kumplu.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 10-09-2012, 19:57   #230
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-Kurwa- tylko to wydostało się z gardła Maxa na widok tej sceny. Bell wskoczył na maskę Aerodyny, która po chwili wnosiła się coraz bardziej w kierunku korytarza powietrznego dla pojazdów o napędzie wektorowym (Świadczyły o tym pionowe zielone i czerwone światła, o wysokości kilku pieter, przymocowane na wysięgnikach do niektórych wieżowców.

Max w kogoś trafił, i to skutecznie, bo nawet z dachu widział krwawe bryzgi na szybie.

Myśl, myśl.

Aerodyna to był model sportowy ze sporym silnikiem z tyłu. To była jego szansa, miał nadzieję, że producent zaopatrzył komputer pokładowy w układ bezpieczeństwa, która umożliwia bezpieczne lądowanie w wyniku awarii silnika.

Wycelował, cel chwiał się nie ułatwiając sprawy. Byle nie trafić w zbiornik paliwa. Nie widział pokrywy zbiornika, więc optymistycznie przyjął, że znajduje się po drugiej stronie. Czekał, sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Gdy tylko AVka pochyliła się odsłaniając całe podwozie (cholera, czy AVki mają podwozie czy tylko płytę podłogową?) Nacisnął wielokrotnie spust. Niech ten cholerny złom zniży lot i wyląduje, nawet na pieprzonej ulicy.

Po czwartym strzale zamek pozostał w tylnym położeniu. Pusty magazynek. Wyszarpnął ostatni pełny z kieszeni i przeładował.

Cholera, coś małe te magazynki...
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 11-09-2012 o 19:12.
JohnyTRS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172