Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2014, 19:10   #301
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Godzina 18:31 czasu lokalnego
Środa, 12 styczeń 2049
San José de la Fragua, Kolumbia


Plan powstał w miarę sprawnie i mogli przejść do pierwszej jego części - to znaczy obserwacji. Samochody podprowadzili pod sam koniec zagajnika, nie do końca skutecznie maskując ślady zmiażdżonej i powyginanej kołami trawy. Ktoś kto przyglądał się bardzo uważnie na pewno by to dostrzegł, lecz dla przejeżdżających obok byliby niewidoczni. Byliby, bowiem i tak nikt nie przejeżdżał.
Pozycja obserwacyjna nie była tu najlepsza. Mur otaczający szczelnie całą rezydencję miał ponad trzy metry i zakończony został drutem kolczastym. Częściowo z ich strony zasłaniał im to także las, przynajmniej póki Paula nie dotarła na inne, bliższe i lepsze stanowisko obserwacyjne. Mogła przy tym tylko połowę drogi przebyć samochodem. Potem wchodziło się między drzewa, skały i zarośla, wjeżdżanie tu stawało się niebezpieczne nawet dla najlepszego pojazdu prowadzonego przez zawodowca.

Zanim nawet Greczynka dotarła na swoją pozycję, zdawali sobie już sprawę z kilku faktów. Droga od strony miasta była bardzo odsłonięta, wzgórze nie posiadało, lub zostały one wycięte, nawet poważniejszych krzaków. Lepiej było z drugiej strony, gdzie teren wznosił się dalej i zarastał typowym dla gór lasem. Pomiędzy tylnym murem rezydencji a pierwszymi drzewami było ze trzydzieści metrów, lecz tutaj w razie czego dałoby się przycupnąć za jakimś krzewem. Niestety, głównym i jedynym widocznym wejściem była brama połączona z furtą, których to pilnowało przynajmniej dwóch ludzi, gadających, palących fajki i nie wyglądających z takiej odległości na bardzo czujnych. Ale hej, dookoła mieli praktycznie otwarty teren. Pewnie jacyś komandosi mogli ich podejść ot tak, ale żadne z nich komandosem nie było. Przed bramę, przy drodze, stały trzy samochody. Jeden z nich odjechał około siedemnastej. Z dwoma mężczyznami ze środka rezydencji.

Paula musiała wdrapać się najpierw sporo pod górę, potem na skałę, a następnie na jedno z drzew. Na szczęście radziła sobie z tym sprawnie, z drugiej jednak strony - pozycja do strzału nie była to pewna. Do rezydencji miała prawie pięćset metrów, ułożenie karabinu pozwalało obserwować, lecz do podtrzymania i stabilizacji miała wyłącznie rękę. Nawet z taką lunetą było to trudne. Na dodatek nie widziała tylnej części muru, a budynki za nim dopiero od pierwszego piętra. Do tego przednia część podwórka, ta niezasłonięta przez dom. Rezydencja składała się z dwóch dwupiętrowych segmentów połączonych zabudowanym przejściem. Murowanych, sprawiających wrażenie niezbyt nowoczesnych - za to bezpiecznych, co choćby poznawało się po małych oknach w większości pomieszczeń. Na podjeździe stały jeszcze dwa czarne wozy sprawiające wrażenie limuzyn.

W samym miasteczku aż do zmroku nie wydarzyło się nic ciekawego. Wjechały tam dwa samochody i już pozostały. Nikt z willi się nimi nie zainteresował. Im robiło się ciemniej i chłodniej, tym alternatywne sposoby postrzegania otoczenia z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu robiły się bardziej przydatne. Paula dzięki nokro i termowizji naliczyła łącznie siedem osób. Dwie przed bramą, jedna na podwórzu, reszta w środku - wszystkie w budynku naprzeciwko bramy. Ten drugi pogrążony był w ciemności, od samego zapadnięcia zmroku nikt w środku nie włączył światła. Na jego parterze znajdowały się garaże, poza tym ciężko było określić przeznaczenie poszczególnych części willi. Dwie osoby poruszały się wyraźnie po jednym z pomieszczeń pierwszego z budynków, chociaż Greczynka mogła tylko stwierdzić, że to dorośli, nawet nie znała ich płci. Dwie inne siedziały nieruchomo na drugim piętrze tego samego budynku. Niestety, ze swojej pozycji widziała tylko dwie jego strony i nie mogła wykluczyć, że w środku przebywa więcej osób, lub nawet tego, że ściany ukrywają obecność tych, których teoretycznie mogłaby wykryć.



 
Sekal jest offline  
Stary 09-02-2014, 12:04   #302
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Ja jestem maczo
i niech kobiety mi wybaczą


Głupia piosenka, szlag by ją trafił. Czemu musiał zgrywać macho? Bo urodził się z siusiakiem w Ameryce Łacińskiej? Czemu nie mógł zostać na przykład jakimś hipsterem, przesiadywać w kawiarniach i prowadzić bloga o życiowym bólu dupy? Prawda, że to tego trzeba było urodzić się w takiej ładnej willi, a nie w faveli, jak Marco. A żeby mieć spokojną i dobrze płatną pracę, należało przynajmniej skończyć jakąś lepszą szkołę, zaś tych w favelach nie było. Jebane błędne koło. No to został macho, głową i żywicielem rodziny. Żona, jak Bóg przykazał, zajmowała się domem, a on przychodził z pracy (czyli niezbyt często i zwykle w środku nocy) i siadał na kanapie z piwem. Potem spał do południa i żądał burrito na obiad.
Dobre życie.
Tyle, że cena jaką za nie płacił, bywała zbyt wysoka. Miał złe przeczucia co do tej willi. Sam nigdy nie obierał za cel obiektów z uzbrojonymi strażnikami, choć włamywał się i to takich, gdy dostawał zlecenie by wykraść jakieś dane lub podrzucić wrogowi Kartelu kompromitującą paczkę z kilo kokainy. Zawsze przed takim włamem trząsł się cały z nerwów, odpalając jednego papierosa od drugiego, przynajmniej gdy był sam, jak teraz, zacierając ślady opon. Cholerne Aniołki Charliego. Wciąż myślą, że to jakaś mierda przygoda! Marco wcale nie chciał iść do tej willi, ale nie mógł przecież być miększy od chicas! Bo był cholernym kolumbijskim macho.

Tym niewesołym rozmyślaniom oddawał się z pół godziny, wyrównując butami ziemię i kładąc ścinane maczetą kępy trawy tam, gdzie była zbyt wyraźnie rozjechana. Przyłożył się tylko do początkowego odcinka ścieżki, zakładając, że jeśli ktoś wejdzie dalej, to i tak ich znajdzie. Gdy wrócił do "obozu" wyjął z SUV-a trzy konserwy, colę, batonika i znalezioną przypadkiem niedojedzoną paczkę chipsów.
- Obawiam się, że to wszystko co mam - powiedział - ogniska z kiełbaskami nie będzie, ale mogę odpalić konserwę.
Gdy zjadł, przebrał się w całkowicie czarny, wygodny strój włamywacza. W specjalnych kieszeniach kurtki upchnął wszystkie rzeczy, w tym rękawice z przyssawkami, opaskę na oko i kominiarkę. Zwykle nie brał pistoletu maszynowego na takie akcje, lecz teraz wolał się z nim nie rozstawać. Umocowany odpowiednio wewnątrz kurtki prawie nie krępował ruchów i był łatwy do wyjęcia.
Kluczyki do SUV-a schował w skrytce, którą wcześniej pokazał Pauli. Teraz Greczynka meldowała im przez holo, co zaobserwowała, zaś Ruiz dopracowywał plan.

- Podejdźmy przed zmierzchem jak najbliżej się da - rzekł. - Po zmroku podejdziemy cichaczem do tylnego muru, od strony budynku, w którym nikogo nie ma, bo tam najciemniej. Buck mnie podsadzi, to przetnę druty i zamontuję wam linę. Jak przejdziemy, to Buck chowa się w ciemnym kącie i czeka, by w razie kłopotów zrobić rozpierduchę. Ja wspinam się do okna pokoju, w którym siedzą nieruchomo dwie osoby i patrzę czy to siostry. Jeśli to one, lepiej żeby pierwszą zobaczyły Sue, to się nie przestraszą i nie narobią krzyku. Potem je wyciągamy i wychodzimy, a Buck osłania. To plan zakładający, że wszystko pójdzie dobrze - westchnął Marco. - Ale po drodze pewnie się coś spierdoli.
 
Bounty jest offline  
Stary 09-02-2014, 15:19   #303
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Dobrze, niech będzie po twojemu. - odparł Buck, zgadzając się na plan Marco. - Jak już przerzucę was za mur, to okrążę w pewnej odległości rezydencje i znajdę sobie stanowisko do ostrzału bramy. Jeśli zrobiłoby się gorąco, albo będziecie potrzebować odwrócenia uwagi, to zdejmę kolesi przy bramie i zrobię pozorowany atak na rezydencje. To powinno przyciągnąć ewentualnych obrońców w tym kierunku, podczas gdy Wy, będziecie mogli zwiać drogą, która weszliście. Potem zgarniecie mnie do auta, jak będziecie wracać. -

Buck podziękował za jedzenie. Nie lubił jeść przed akcją. Z jakiegoś powodu wydawało mu się to niehigieniczne.

- Choć i tak uważam, że lepiej było najpierw dorwać kogoś, kto mógłby nam powiedzieć, co jest w środku i czy w ogóle gra jest warta świeczki. -
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 09-02-2014, 16:11   #304
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Zwinęła Ruizowi konserwę i jeszcze wzięłaby batonika, gdyby nie to, że w tej remperaturze niedługo miał okazać się czekoladową papką.
- Wy chociaż coś zjedliście - powiedziała w kierunku trójki, która spożyła sensowny posiłek jeszcze w Puerto Rico. Zarzuciła na ramię swoj mały plecak. Tam gdzie chciała dotrzeć samochód nie mógł pomóc, a w tym plecaku miała wszystko co potrzebne. W rękę jeszcze walizkę z bronią i pomachała reszcie, oddalając się.

Podróżowanie pod taką górkę z lekkim plecaczkiem nie było dla niej kłopotliwe. Najgorsza była termperatura i wilgotność. Wysokość na to pomagała, Paula maszerowała więc chętnie, szczególnie, że dzięki temu unikała bezpośredniego udziału w tym co chcieli zrobić pozostali. Nie zgadzała się z tym, że muszą zdobywać tę twierdzę i nie liczyła na szczęście. Po dwóch tygodniach nikt tu raczej nie trzymał sióstr. Ona sama wolałaby śledzić tych, ktorzy odjechali na południe.

Wdrapała się na drzewo, przyjmując niewygodną pozycję. Oparła lufę karabinu o jakąś giętką gałąź, czując jak się chwieje. Marnie to wyglądało. Obraz chwiał się, ale starała się wyłowić wszystkie szczegóły. Skoro Marco postanowił iść i na jego plan przystawali, z nim połączyła się holofonicznie.
- Będę mogła was ostrzec, gdy strażnik w obrębie murów będzie szedł w drugą stronę, ale widzę go tylko co jakiś czas. Ostrzegę was jak coś się zmieni powyżej parteru, zanim jednak zaczniecie działać, lepiej zerknijcie co jest tuż za murem. I obawiam się, że z tej pozycji będę miała problem z celnym strzelaniem jeśli będzie taka konieczność. Spróbujcie więc zrobić to po cichu.
Westchnęła sama na tę prośbę. Zdawała sobie przecież sprawę jak to niebezpieczne i nieprzewidywalne. Nie mogła uwierzyć, że dzieje się to naprawdę.
 
Lady jest offline  
Stary 09-02-2014, 17:01   #305
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Sue znów zaczęła chodzić niespokojnie wzdłuż samochodów. Dobry obserwator bez problemu zauważyłby, że jest zdenerwowana. Nie była typem bohaterki, która kieruje się dobrem innych nie troszcząc się o własne bezpieczeństwo. Wręcz przeciwnie.

- I to jest chyba najlepszy pomysł! - powiedziała zdecydowanie głośniej niż zamierzała słysząc propozycję Bucka.
- Spójrzmy prawdzie w oczy. Nasz plan jest słaby, bardzo. To właściwie brak planu. Nikt o zdrowych zmysłach nie próbuje odbić uprowadzonych dziewczyn bez wcześniejszej dokładnej obserwacji i dobrego planu, który da nam jakąś alternatywę, gdyby coś poszło inaczej niż po naszej myśli - mówiła szybko, jakby tłumaczyła coś oczywistego. - A na pewno tak będzie - westchnęła i oparła się o samochód z wypożyczalni. - Nie wiemy nawet czy siostry tam są. Poza tym płacą nam za mało by warto było ryzykować życie. I nie oszukujmy się, tak to się może skończyć.
 
Vivianne jest offline  
Stary 09-02-2014, 18:57   #306
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Wraz ze zbliżającym się zmierzchem spadła temperatura, wiec JP doszła to wniosku, że zamiana krótkich szortów i topu na długie, czarne jeansy i czarną koszulę z długimi rękawami będzie dobrym posunięciem, tym bardziej, że mniej się będzie rzucać w oczy jej jasne ciało. Mimo, że miała zostać przy samochodzie noszenie barw ochronnych wydawało się rozsądnym posunięciem.
Nie miała ochoty na jedzenie, z nerwów jej żołądek ścisnął się do rozmiarów orzecha włoskiego. Niby nie szła na bezpośrednią akcję, ale to jednocześnie oznaczało, że pozostanie zupełnie sama. Na wszelki wypadek zawiesiła na szyi swoją niewielką torebkę. Czuła się o wiele pewniej czując na biodrze jej przyjemny ciężar.

- Nie wydaje mi się by siostry nadal były w tym budynku, a przynajmniej by to były te dwie osoby siedzące w osobnym pomieszczeniu - powiedziała słysząc słowa przewodnika. - Od tego czasu minęły przecież dwa tygodnie. Na pewno znaleźli dla nich jakieś konkretne zastosowanie. Według mnie, jeśli koniecznie macie zamiar wchodzić do środka, powinniście najpierw sprawdzić ten dziwnie pusty i ciemny budynek. Trzeba poszukać informacji na temat co się dzieje. Może mają jakieś dokumenty, zapisy? Zdobycie ich byłoby bezcenne. Po za tym żeby wam się przydać powinnam podjechać gdzieś bliżej w pobliże willi i tam zaparkować w ustronnym miejscu.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 09-02-2014 o 19:00.
Eleanor jest offline  
Stary 10-02-2014, 13:35   #307
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Gdy gringos zaczęli wymiękać, Marco poczuł jednocześnie ulgę i rozczarowanie. Adrenalina zaczęła już działać, a plan uważał za niezły, jak na prowizorkę. Przebrany w swój złodziejski strój i obwieszony sprzętem czuł, że mógłby włamać się nawet do Banco de la República de Colombia. Szansa, że siostry są w willi, niewielka, ale była. Ruiz nie był jednak w stanie wydostać stamtąd nikogo sam a nie chciał nikogo ciągnąć na siłę. Rzecz jasna mieli rację, to było niepotrzebne ryzyko. Gdyby jednak Marco nie lubił choć trochę ryzyka, zostałby piekarzem. A gdyby lubił je tylko trochę, dostawcą pizzy w Bogocie. I choć każdą akcję odchorowywał (przed i po), nie lubił rezygnować, gdy już zdążył się nakręcić. Na szczęście nie wspomagał się już dragami, bo po zwyczajowej mieszance koki i amfy, jaką zwykł kiedyś zażywać, popierdalałby już sam ku willi, nie bacząc na protesty.

- Wasza decision, gringos - Kolumbijczyk wzruszył ramionami. - Tylko co dalej? Mogę znaleźć kogoś, kto odczyta z GPS-a trasę Almeidy, lecz to potrwa dzień lub dwa. Jeśli ten cabrón napisze na holo Ignacia, to go namierzymy, lecz to będzie za trzy dni być może. Co robimy dzisiaj? Możemy znaleźć motel we Florencji, zjeść prawdziwą kolację i wyspać w miękkich łóżkach. Możemy też spędzić noc tutaj i jutro obserwować znów willę. Jednego z drugim połączyć nie idzie, bo jak będziemy tu co dzień defilować samochodami, to ktoś w końcu się nami zainteresuje.

Czekając na odpowiedź Ruiz wysłał Pauli wiadomość:

"Złaź stamtąd harcereczko, akcja odwołana".
 
Bounty jest offline  
Stary 10-02-2014, 14:36   #308
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- Nie no co wy! - Słysząc ostatnie słowa przewodnika JP popatrzyła na nich zaskoczona. - Nie po to dotarliśmy tutaj żeby teraz wracać i grzać dupy w łóżkach albo siedzieć jak trusie w lesie! Według mnie pomysł by sobie przejrzeć ten ciemny dom nie jest taki zły. Z daleka niczego się nie dowiemy. Musimy to tylko zrobić po cichu. Nie jestem za odbijaniem kogoś na szybko, bo to zwróci na nas uwagę, tak samo jak jeżdżenie tam i z powrotem. Marco twój plan nie był zły proponuję tylko zmienić cel, a skoro Sue się waha pójdę z tobą.
 
Eleanor jest offline  
Stary 10-02-2014, 15:07   #309
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Ruiz westchnął i wysłał Pauli nową wiadomość:

"Jednak nie schodź jeszcze, nie możemy dojść do decision. Lo siento".

- Tyle, że ta willa jeszcze do niedawna należała do kogo innego - odpowiedział JP. - To raczej nie jest kwatera główna Fumadores. Wątpię też, by w ogóle prowadzili dokumentację dotyczącą swej criminal działalności, w tym porwanych osób. Budynek jest ciemny, bo jest ich tam teraz mało i go nie potrzebują. Luneta Pauli ma termowizję, więc wiemy, że żywych ludzi tam nie ma. Jeśli już mam włazić na teren posiadłości, to aby sprawdzić kim są więźniowie. To zajmie trzy minuty, a przeszukiwanie całego ciemnego domu pół godziny. Im krócej, tym mniejsze ryzyko.
 
Bounty jest offline  
Stary 10-02-2014, 16:26   #310
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Panna Caldvell skinęła:
- Świetnie. Skoro tam nie ma ludzi można ten budynek bezpiecznie sprawdzać. Ja założę swój noktowizor i mogę bez problemu poruszać się po ciemku. Włączę holofon na wibracje, więc Paula może mnie ostrzec gdyby to się to zmieniło. W tym czasie ty sprawdzisz tych ludzi.
Popatrzyła na czas na holofonie:
- O której planujesz ruszać?
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 15-02-2014 o 11:06.
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172