Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-04-2016, 18:57   #81
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Cóż, jeśli nie macie tu żadnych spraw do załatwienia - wtrącił się Max, podobnie jak Unijczyk spoglądając na kobietę - to proponowałbym jeszcze wyjść na miasto. Chciałbym mu się lepiej przyjrzeć. Może po drodze znajdziemy jakąś kafejkę z komputerami lub przychodnię medyczną, skoro zależy wam na odnalezieniu tych miejsc. Nie dopytuję o powody tych poszukiwań - puścił oko do siedzących przy stole.

Goldmann powoli opuścił obie dłonie na blat i mechanicznie wstał z miejsca. Rozejrzał się jeszcze wokół siebie dyskretnie, cały czas przytłoczony przeczuciem, że jest obserwowany. Strzepnął niewidoczny pyłek z przedniej części poncho i odsunął się w stronę drzwi.

- Chodźcie, szkoda dnia. Mamy je tylko dwa i powinniśmy wykorzystać dany nam czas jak najlepiej - uśmiechnął się tajemniczo, choć kogoś wyczulonego te wykrzywienie twarzy mogło przerazić.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 25-04-2016, 08:04   #82
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Inu spojrzała tęsknie na puste kufle po piwie. To niesamowite jak z każdym kolejnym, szczynowate piwo smakowało coraz lepiej. Mimo wszystko nie była tu jednak na degustacji.

Wstała ciężko od stołu. Przeciągnęła się, prężąc muskuły, czym zwróciła uwagę pokerzystów. Nawet jeden z mężczyzn zagwizdał cicho i bynajmniej nie chodziło mu o skromne, kobiece wdzięki najemniczki. Dziewczyna popatrzyła jednak speszona na towarzystwo i od razu się zgarbiła. Gdy tylko Boris i Max zaczęli się zbierać, szybko ruszyła w stronę wyjścia z lokalu.

- Chodźmy. - burknęła w swoim stylu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 25-04-2016, 21:58   #83
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Trójka biesiadników wyposażona w nowe siły i częściowo upiększone promilami spojrzenie na świat raźnie ruszyła w miasto. Wszak czasu faktycznie nie było aż tak dużo, a pomysłów do zrealizowania nie brakowało. Mogli tylko zgadywać, jak w tym samym czasie radził sobie ich towarzysz Indianin.

Lekarza znaleźli bez większych problemów, w tym przypadku była to nawet cała przychodnia. W rzędzie niskich baraków widać było osiem wydzielonych "gabinetów", będących w rzeczywistości niewiele więcej niż większymi blaszanymi komórkami z własnymi drzwiami. Nad każdym z nich wisiał jakiś stary koślawy neon, który w zamierzeniach chyba symbolizować miał specjalizację danego lekarza, w rzeczywistości dało się tam rozpoznać tylko coś co chyba było zębem i coś, co mogło być... dużym biustem...? A może były to jednak okulary? Z niektórych gabinetów dochodziły bolesne jęki, z innych dało się słyszeć jakieś mechaniczne dźwięki. Tu i ówdzie stały kolejki miejscowych, którzy chyba musieli wiedzieć, czemu stoją akurat tam, gdzie stoją. Do niektórych nie stał nikt, co - znając ludzką naturę - znaczyło, że albo specjalizacja nie była popularna albo - prędzej - przychodziło się tam po zmroku, by nie chwalić się wśród sąsiadów swoją przypadłością.

Tymczasem nad placem z głośnym wizgiem silników przeleciały trzy lekkie wojskowe promy desantowe, od dołu podwieszone do nich były dwa klasyczne gąsienicowe czołgi i jeden transporter opancerzony. Wydawało się, że wystartowały gdzieś z zastrzeżonej części portu gwiezdnego i kierowały ku zachodnim pustkowiom. Były to pojazdy atmosferyczne, więc z pewnością leciały gdzieś na Medenę.

Spojrzeli po pobliskich mieszkańcach, ale oni też nie wyglądali, jakby wiedzieli, o co w tym przypadku chodzi. Nie dało się dostrzec wśród nich większego zaniepokojenia, toteż wnioskować można było, że tego typu wydarzenie nie było chyba w tych stronach aż tak rzadkie.

Tylko jakiś pomarszczony, spalony przez słońce dziad bił prawo i gwizdał z zapałem, zakładając zapewne nie bez słuszności, że nieważne komu się dostanie, ważne, że to "nasi biją".

Gdzieś w zakamarkach pobliskich alejek Inu zauważyła też niewielki, wciśnięty między stoiska baraczek, przed nim na wystawionych w pobliżu stołach widać było jakieś stare stacje robocze i monitory, pod nimi stały kosze z różnymi kolorowymi przewodami i podzespołami. Nad drzwiami baraku wisiał szyld o treści:

Cytat:
01001011 01101111 01101101 01110000 01110101 01110100 01100101 01110010 01111001 00101100 00100000 01100111 11000101 10000010 01110101 01110000 01100011 01111010 01100101

Co najemniczka bez problemu rozpoznała jako kod binarny i dzięki wyszukiwarce szybko przetłumaczyła na "Komputery, głupcze". Co jakiś czas ze sklepu wychodził młody facet o długich, związanych w kok włosach, urodę miał lekko indiańską, lekko europejską, jego odkryte ramiona zdobiły tatuaże przedstawiające artystyczne puzzle z... mikroczipów? W środki otwartej kanciapy widać były włączony, działający monitor komputerowy.
 
Tadeus jest offline  
Stary 25-04-2016, 23:04   #84
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Johny odetchnął pełną piersią obserwując świat z góry. Lubił patrzeć na świat z góry. Jego dziadek - stary wioskowy szaman - mówił, że ma wtedy lepszy kontakt z duchami. Chociaż mogło też chodzić o tą jego dziwną fajkę pokoju.... Tak czy siak, Johnemu zebrało się na wspominki i przypomniał sobie jedną taką wyprawę...

*****


https://youtu.be/WRbgMyHLxeU

*****


- Uhmmmmm -

Johny mlasnął po raz ostatni i wyrzucił papierek z batonika do wąwozu. Z dołu słyszał sapanie blondaska, któremu kilka minut temu spuścił linę. Żołdak w końcu dotarł na górę i mógł podziwiać posągową sylwetkę Indianina zapatrzonego w przestrzeń.

- Czego. -
Niestety nie potrafił docenić chwili.
- Komunikator. Dawaj. -
- Co? A po cholerę? -
- Zaczekacie przy pojazdach. Podam pozycje jak coś znajdę. -
- Co? Ale... -
- Wolisz iść ze mną? Liny więcej nie będę rzucał. -
- Nie. -
- To dawaj. I manierkę. -
- HA! Wiedziałem, że to tylko ściema! -
Johny odebrał do blondyna pełną manierkę i upił spory łyk, mlaskając głośno.
- Czarna Mamba z Kara Turr. -
Stwierdził fachowo, ale i obojętne, jakby mówił o pomidorowej po raz setny serwowanej jako danie dnia w jego ulubionej spelunie
- Uodporniłem się dawno temu. Ty nie. -

Johny nie obdarzył go już nawet spojrzeniem, kiedy odchodził z komunikatorem w kieszeni. Oczywiście miał zamiar im go oddać, jak się już spotkają. No chyba, że się nie spotkają, nie będzie mógł albo zapomni.

Indianin ruszył ostrożnie ku gnatowi. Rozglądał się uważnie, nie chcąc skończyć jak jego niedawny właściciel. Nie chciał zapaść się w jakieś dziurę, albo - co też brał pod uwagę, w kontekście śmierci właściciel owego gnata - paść ofiarą jakieś tutejszej zwierzyny. On tu był na szczycie piramidy pokarmowej, szczał z jej wierzchołka na cała resztę i tak miało zostać.
 
malahaj jest offline  
Stary 26-04-2016, 22:55   #85
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Pozbawiony krótkofalówki i manierki młodzik coś tam się jeszcze odgrażał o raporcie, bezczelności i takich tam, jednak wiatr litościwie zagłuszył w końcu jego zrzędzenie. Indianin wreszcie miał spokój i mógł zabrać się za to, co potrafił najlepiej. Był na bezludziu i miał kogoś do wytropienia. Ale najpierw bonus...

Ostrożnie spuścił się po linie w kierunku występu, na którym dostrzegł resztki zwłok. Skała była tam krucha i faktycznie bez liny nie byłoby wielu punktów pewniejszego podparcia.

Johny sprawność d20(+5 lina, zejście w dół, łatwy)= 8 sukces
Johny percepcja d20(+2 łatwy)= 5 sukces


Sama wspinaczka szła mu bardzo dobrze i nawet go specjalnie nie zaabsorbowała. W porę spostrzegł też, że w kruchej ścianie nad półką skalną dało się zauważyć podejrzane, zbyt okrągłe zagłębienia. Obserwował. Po paru chwilach powierzchnia jednego z "okienek" trochę się poruszyła, jakby kryła się za nią jakaś istota. Coś tam chyba siedziało w norce i mogło pewnie też z niej wyjść przebijając albo odsuwając dekielek z kruchej skały i nawianego piasku. Być może w ten sposób biedak na dole znalazł się w obecnym położeniu i stanie. Cóż takie zaskoczenie dla niewprawnego wspinacza mogłoby być pewnie śmiertelne nawet gdyby sama istota nie była zbyt groźna.

Na szczęście teraz, gdy wiadomo już było czego szukać, Indianin bez problemu znalazł bezpieczną trasę w dół i wylądował miękko koło skały ze szkieletem. Bułka z masłem.

Z trupa niewiele zostało. Indianin musiał odgarnąć sporo piachu, by przeszukać wszystkie resztki. Z pozytywów - na kościach nie widać było większych uszkodzeń mogących pasować do szczęk zwierząt, więc nie żyła tam żadna wielka, głodna bestia. Z negatywów, hord skarbów to on raczej też ze sobą nie nosił.

W pobliżu poza starą pustą manierką, resztkami roztrzaskanych okularów przeciwsłonecznych, kilkoma strzępami liny i paroma kawałkami folii, w których kiedyś może były jakieś żelazne racje, znalazł tylko małą plastalową kostkę z komputerowo wyglądającym gniazdem oraz zalaminowaną mapę, która jednak była prawie zupełnie nieczytelna, nie dość, że sama mapa chyba wyblakła to jeszcze od słońca zmatowiała prawie zupełnie plastikowa powłoka. Przedstawiała pewnie pustkowia wokół Medeny, ale tego można się było raczej domyślać, bo rozpoznać się dało bardzo niewiele. Trup miał na sobie resztki słabo nadających się w teren lekkich butów i coś co wyglądało jak spięty agrafkami turban ze zwiniętej koszuli. Raczej nie był doświadczonym wędrowcem.

Johny percepcja d20(-5 druga próba)= 16 porażka


Następne godziny spędził na wdrapywaniu się na coraz to nowe punkty obserwacyjne, zaglądaniu we wszelkie podejrzane szczeliny i szerokie przesmyki, którymi mógłby poruszać się łazik.


Niestety, teren był zbyt rozległy, ilość potencjalnych tras zbyt duża, a wszystko dodatkowo utrudniały wiejące większość czasu piaskowe zawieje.

Powoli zbliżało się tamtejsze popołudnie, gdy odezwał się komunikator.
- Te, wodzu? Jesteś tam jeszcze? Nie wiem jak ty, ale my się na dzisiaj zw...ooCholeraPaadnij!!!
W słuchawce coś huknęło, a Indianin usłyszał echo niosących się kanionami wystrzałów. Niestety, wydawały się rozbrzmiewać dość daleko.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 27-04-2016 o 00:08.
Tadeus jest offline  
Stary 27-04-2016, 19:02   #86
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Maxym co rusz przecierał zlane potem czoło. Chodzenie w pełnym mundurze korporacyjnym, w dodatku okrytym burym poncho, nie należało do najbardziej komfortowych czynności. Szybko zaczął zazdrościć kapeluszy i sombrero przechodniów, które chroniły głowy przed nieustępliwym słońcem. Goldmann obiecał sobie, że przy najbliższej okazji zaopatrzy się w takie cudo – nieważne jakim sposobem.

- Chyba się wam udało - powiedział lekko zachrypniętym głosem, przeskakując spojrzeniem od przychodni do lokalu z cyferkami. Odkaszlnął, przeczyszczając zaschnięte gardło i przeczesał nagrzane włosy.
- Nie śpieszcie się ze swoimi potrzebami. Ja się tu pokręcę - dodał, spoglądając przy tym na Borisa, któremu zaraz porozumiewawczo skinął głową.

Nie czekając na ich odpowiedź, odszedł, podchodząc do wiwatującego starszego mężczyzny.
- Saludar, señor. Piękne macie te maszyny. Nie chciałbym być tym, który nadepnie wam na odcisk - zwrócił się do niego z uśmiechem, akcentując w głosie podziw. - Cóż to takiego ciekawego jest na zachód, że wasze chłopaki tak dziarsko się zebrali?
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 28-04-2016, 02:37   #87
 
Martinez's Avatar
 
Reputacja: 1 Martinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputację
- Jasne - mruknął Gierłanov patrząc na oddalającego się Goldmanna.

Wygrzebał z kieszeni pojedynczy chip kredytowy i westchnął. Za to mógł co najwyżej kupić plaster na odciski…
Boris stał teraz sam pod oberwanym, enigmatycznym szyldem. Ludzie przechodzili obok, jednak nikt nie spieszył się dobijać do drzwi gabinetu. To mógł być proktolog, urolog lub typowy lokal zabiegowy, gdzie jakaś niezgrabna baba ładowała penicylinę w dupy rozwiązłych górników. Tak czy siak, Gierłanov pchnął drzwi i wszedł do środka. Może chociaż wypyta o ceny leków, urografię lub ostatecznie… drogę do weterynarza.
Ugryzł się zaraz w język.
- Weterynarz w tej okolicy z pewnością jest droższy od konowała… - sapnął.
 

Ostatnio edytowane przez Martinez : 28-04-2016 o 22:28.
Martinez jest offline  
Stary 28-04-2016, 21:51   #88
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Trup, jak to trup nie wiele miał do powiedzenia. Przy sobie też miał niewiele. Cóż, życie. A w zasadzie śmierć. Johny zabrał chip i mapę. Po namyśle zabrał też piszczel i kilka mniejszych kości. Zastanawiał się nad czaszką, bo była nie ładna. Zęby krzywe, oczy niesymetryczne i w ogóle jakaś taka, mało twarzowa. W końcu jednak ją też wziął ze sobą. Zawsze można popielniczkę zrobić, albo coś...

Dalsze poszukiwanie nie przynosiły zamierzonego efektu. Johny był pewny, że w końcu znalazłby właściwą drogę, ale mogło to zająć parę dni a tyle nie miał. Trzeba było całą sprawę przyspieszyć i zastosować bardziej radykalne metody.

Indianin usiadł na szycie jednego z większych skalnych kominów. Rozebrany do pasa, ze skrzyniowymi nogami, z amuletem przodków w jednej dłoni i znalezioną czaszką w drugiej, rozpoczął medytacje i modlitwę, od czasu do czasu kiwając się w przód i w tył.

- Ga lu lo hi gi ni du da!
- Nu da wa gi ni li si!
- E lo hi gi ne tse!
- Ga li e li ga!
- Si gi ni gé yu!
- O sa li he li ga!


Pół godziny później odezwała się krótkofalówka. Johny uśmiechał się i podziękował duchom, że nie kazały mu czekać dłużnej. Spakował swoje rzeczy, sprawdził broń i szybko ruszył w drogę, obracając w dłoni czaszkę. Wszytko wróciło na właściwe tory. Jeśli on nie mógł znaleźć zwierzyny, ona znajdywała jego...
 
malahaj jest offline  
Stary 29-04-2016, 00:28   #89
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Trójka najemników przebywająca nadal w mieście rozdzieliła się i poszła załatwiać swoje własne sprawunki. Inu ruszyła ku sklepowi ze sprzętem komputerowym, Maxym postanowił kontynuować wywiad dotyczący miejscowych wydarzeń, zaś Boris, ze swoim wdowim czipowym groszem, liczył na wytargowanie jakiejś medycznej terapii. Na szczęście wszystkie te miejsca były blisko siebie, toteż nie musieli rozstawać się na długo.

Zagadany przez biznesmena ekscentryczny starzec wyglądał na szczerze wzruszonego faktem, że ktoś zechciał go zauważyć i zaczerpnąć z krynicy jego wiedzy.
- Tak, tak! Z nami trzeba się liczyć! A jakże, młody człowieku! Po mojemu to jeszcze więcej wojska powinni wysłać! Rzeknę ci, że wiele już widziałem i wszystko mi mówi, że trza strzelać od razu, nim mendostwo się rozprzestrzeni! - przytaknął z zapałem. - Tam na zachodzie, to zależy jak długo trzeba lecieć! Ale pewnikiem to jakieś łajzy, autonomiści, czy inni pacyfiści, albo komuchy! - splunął. - Dawnom już się po pustkowiach nie puszczał, ale z tego, co pamiętam, to tam najbliżej chyba nadal są obozy wydobywców bilitu i innego podziemnego łajna, a daaaalej, pewnikiem ze trzysta albo i więcej kilometrów, jest Ticonderoga, dziura taka, panie, że żaden medeńczyk mający choć resztki honoru by się tam nie zapuścił! Niby z nami handlują i bratać się chcą! Ale ponoć ostatnio coś się wykłócają, jakieś warunki stawiają, targować się chcą, jak mendowskie kupczyki, rozumiecie, senior? W DUPĘ NAS CHCĄ WYRUCHAĆ!!! - wrzasnął tak, że rozbrzmiało donośnie po całym placu, aż nawet zahartowani Konfederaci zatrzymali się, by spojrzeć na źródło na krzyku. - Noo. - dodał najwyraźniej zadowolony z efektu. - O czym to ja? A! A dalej to już w ogóle, panie, Niezależni i inni sodomici mieszkają, tam to już dzicz totalna, dziwię się, że żeśmy ich jeszcze wszystkich nie zbombardowali!

Tymczasem Boris szukał swojego szczęścia u domniemanego urologa. Pchnął drzwi, zaskakując zarówno lekarza, jak i pacjenta. Starczy powiedzieć, że pacjent, otyły , zarośnięty, podstarzały typ, właśnie ze spuszczonymi spodniami klęczał przy pryczy, a lekarz przeprowadzał badanie per rectum.
- Zajęte!!! - wrzasnął lekarz, - Mówiłem, żeby zamknąć drzwi!!! - warknął z pretensją do pacjenta. Na twarzy badanego jednak malowała się dziwna seria emocji. Najpierw wyglądał na zupełnie wkurzonego, potem zaskoczonego, zamyślonego, aż w końcu serdecznie się uśmiechnął.
- Bożesz ty moj! Boris!!! - rzucił przyjacielsko i wyciągnął ręce przed siebie, jakby chciał uściskać gościa, co było iście absurdalną sceną w obecnej sytuacji i konfiguracji. Lekarz popatrzył zdziwiony to na gościa, to na pacjenta.

Unijczyk na początku nie poznał mężczyzny, ale gdyby odjąć mu parędziesiąt lat i kilogramów... Mógłby być podobny do faceta, który odbywał odsiadkę na Soborze w czasie, gdy Boris pracował tam jako sanitariusz. Witalij... jakiś tam... przezywali go chyba Bumerang, bo raz za razem próbował jakichś szalonych, idiotycznych planów ucieczki i za każdym razem ciężko ranny lądował z powrotem u nich ambulatorium. Wszyscy gadali, że po paru takich próbach przestało to bawić wzruszonych początkowo jego idiotyzmem strażników i go po prostu odstrzelili.

Inu przekonywanie d20(+2 łatwy)=1 krytyczny sukces


Co do Inu... Maxym widział ją kątem oka, przynajmniej do momentu, w którym stała przed sklepem i rozmawiała z wytatuowanym młodzieńcem. Wydawało się iść bardzo dobrze, chłopak uśmiechał się do niej serdecznie i opowiadał coś tam z zapałem obficie gestykulując. Najwyraźniej znaleźli wspólny język. Po paru następnych chwilach najemniczka zniknęła we wnętrzu sklepu.

Tymczasem, wiele kilometrów dalej, na pustynnych pustkowiach otaczających miasto, wysłuchane zostały modły Indianina. Najwyraźniej Duchy Przodków nie miały problemu, by poświęcić paru białasów, tylko po to, by ułatwić Johny'emu zarobienie dodatkowej stówki. Cóż... Każdy wybierał swoich bogów, a bogowie Indianina byli po prostu wrednymi skurczysynami.

Ruszył żwawym tempem przez gorącą, posiekaną rozpadliskami i szczelinami pustynię. Wszak szkoda by było zmarnować taki prezent, zjawiając się na imprezie zbyt późno.

Johny sprawność d20=6 sukces!


Biegł niczym pustynny wiatr, zręcznie pokonując wszelkie stojące mu na drodze przeszkody. Przez węższą rozpadlinę przeskoczył z biegu, nie zatrzymał go ani krótki epizod wspinaczki, ani skalisty, osypujący się spadek gruntu, który trzeba było pokonać jak najszybciej, nie łamiąc sobie przy tym nóg. Na domniemane miejsce strzelaniny dobiegł w niecałe paręnaście minut.

Wyglądało na to, że przybiegł na miejsce za późno, by ocalić żołnierzy, ale być może nie za późno, by podjąć trop. Od razu zobaczył, co się stało, idioci rozłożyli sobie zrelaksowane obozowisko na środku szerokiego kanionu, w idealnym miejscu, by zostać ostrzelanym ze wszystkich możliwych stron. Patrząc w górę zobaczył co najmniej cztery stanowiska, z których przeciwnicy mogliby ich bez wysiłku po cichu podejść i otworzyć ogień, mając samemu świetną osłonę. Na ziemi leżały trzy trupy żołnierzy, w tym blondyna o wydatnej szczęce. Na jego ciele widać było dwie rany postrzałowe. Jedną w klatce piersiowej i drugą w tyle głowy. Najwyraźniej po wygranej przeciwnicy ich dobili. Jeden trup leżał z dala od pozostałej dwójki, przy skalnej ścianie, miał rozpięte spodnie i oswobodzone przyrodzenie. Na skale nadal widać było ślad moczu, który jednak szybko zanikał przez upał.

Wydawało się, że wszystkie trupy zostały na szybko ogołocone, obok ciał nadal leżały zdarte z nich kurtki, gdzieniegdzie wyrzucono jakieś drobiazgi, których atakujący najwyraźniej nie chcieli.

To wszystko, co zobaczył na szybko, oczywiście mógł poszukać dodatkowych śladów, przejrzeć wyrzucone rzeczy, lecz... Nadal słychać było dźwięk silnika oddalającego się łazika, który wcześniej należał do zabitych. Pewnie atakujący wrzucili na niego wszystko, co złupili z martwych i pospiesznie dali długą w kaniony. Szczególnie, że pewnie zauważyli, iż jedna z ofiar rozmawiała przez radio i mogła akurat wzywać posiłki. Ślady opon były głębokie i bardzo wyraźne. Problem w tym, że łazik był szybszy od Indianina, choć on miał taką przewagę, że mógł próbować skracać sobie drogę trasami, którymi łazik nie przejedzie.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 29-04-2016 o 00:50.
Tadeus jest offline  
Stary 29-04-2016, 11:14   #90
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Maxym pokręcił głową zniesmaczony na wspomnianych „autonomistów” z zachodu, popierając tym samym krytykę starszego mężczyzny. W duchu jednak Goldmann kalkulował, czy w przyszłości mógłby z nimi coś ugrać. Wyglądało na to, że pan Jackson Varr nie kontrolował wszystkich osad na planecie. A każdy król mógł spaść z tronu, jeśli tylko pojawiała się wystarczająco silna opozycja...
Swoją drogą, ciekawe czy w sprawę zestrzelenia frachtowca, którym najemnicy dostali się na Medenę, nie byli czasem zamieszani ludzie z tego całego Ticonderoga.

- Mądrze prawisz, przyjacielu. Ale czy jest ktoś na tej planecie, kto mógłby zagrozić waszemu władcy? Może jakiś stary przyjaciel, z którym kiedyś miał utarczki? Pytam, żeby wiedzieć, jakich ludzi i ugrupowań się wystrzegać, wszak nie chciałbym narazić się waszemu przywódcy. Słyszałem coś o działającym w tym mieście zakonie...
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172