|
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-06-2016, 10:46 | #41 |
Reputacja: 1 | Aleksander spostrzegłszy, że ktoś do niego strzela, postanowił wejść na drzewo, ukryć się w gałęziach i przeczekać sytuację. |
17-06-2016, 14:03 | #42 |
Reputacja: 1 | Poziomy otwór, a właściwe długa na dwa metry i wysoka na pięść wpasowana w wciąż, mimo porastających ją glonów, w gładką jednorodną ścianę szczelina, przyciągała wzrok niczym magnes. Jej głębokość - drobne refleksy światła ginące w mroku zdradzały ukryte pod pagórkiem pomieszczenie dając też jakieś pojęcie o grubości chroniącej go ściany, której grubość Natasha na szybko oceniała na około metr litej skały. Po bliższym spojrzeniu płytka wnęka poniżej szczeliny okazała się większa niż się pierwotnie zdawało. Blisko połowa jej wysokości kryła się w niedbałym wykopie, w którym ktoś niewprawnie wyciął prymitywne schodki. Jej płaska ściana - dno naznaczone było licznymi wklęśnięciami i głębokimi zadrapaniami w których połyskiwał pozbawiony powłoki metal. Na jednej ze ścianek kobiecie rzucił się w oczy, wcześniej nie dostrzeżony stosunkowo mały otwór - kieszeń... Całość nie przypominała naturalnego tworu ani też przypadkowego dzieła kosmicznej katastrofy. Zdecydowanie był to efekt celowego działania poddanego nieubłaganemu wpływowi czasu. W powietrzu poczuła kwaśny zapach świeżo rozpalanego tytoniu a zaraz potem ucisk wielkich palców na ramieniu stanowczo acz delikatnie odsuwających ją z drogi przeciskającego się obok niej Obiektu, który z krzywym uśmiechem na drobnych ustach zstąpił do wnęki wkładając dwa zakończone wypustkami palce w odkrytą niedawno przez nią kieszeń. Coś zasyczało. Po czym zarysowana ściana wnęki drgnęła powoli rozsuwając się na boki. czemu zaczęło towarzyszyć jakieś migotanie w wewnątrz pomieszczenia... [Test wspinaczki Alexa - wynik: 1 = sukces!] Pień był dość szeroki a małe wyrastające z niego gałązki dawały jako takie oparcie dla szybko wspinających się nug. [Test trafienia w Alexa - wyniki: 1 i 5 = porażka!] Kolejna strzała z głośnym stukotem wbiła się w pień zaledwie kilka cali od jego dłoni. Na szczęście pierwsza większa gałąź znalazła się już tuż nad jego głową. Właśnie się na nią podciągał gdy z dołu dobiegł go donośny ryk. A chwilę potem z pomiędzy liści wyprysnął jaskrawy zakończony grzybkowatą naroślą łeb szarżującego w kierunku drzewa gada, dosiadanego przez drobną, jasną postać, której sylwetka ledwo mignęła mu przed oczami nim jej wierzchowiec z impetem uderzył w pień drzewa. [Test trafienia - wynik: 2 = sukces. Wielkość obrażeń - wyniki: 1, 6 = 6!] Drzewo sypiąc w koło liśćmi z trzaskiem rozpękło się pod naporem olbrzymiego taranu. Szybko powiększająca się szczelina darła leśnego giganta na części, zabierając łowcy oparcie dla rąk!.. Słysząc ogłuszający ryk z głębi dżungli Olbrzym szybko wyskoczył z wykopu płynnym ruchem odczepiając i aktywując przyklejony do uda pistolet. - Do środka! Szybko! - zaryczał i popędził między zarośla [Dorzucam wyniki A: 6, 3, 4, 5. i B: 3, 1, 2, 3, 2, 3.] A: 5, 2,6, 3, 4, 5. B1: 1, 1, 2, 2, 1, 2. B2: 3, 3, 3, 3, 3, 2. |
17-06-2016, 20:44 | #43 |
Reputacja: 1 | Aleksander w ostatniej chwili odbił się od drzewa, mając nadzieję, że nie wyląduje pod nogami tego dziwnego stworzenia. -Jak poradziło sobie z drzewem to tym bardziej z moimi kruchymi kośćmi- pomyślał. |
23-06-2016, 13:27 | #44 |
Reputacja: 1 | [Test zeskoku Aleksandra o progu 3 z bonifikatą za koordynację - wyniki: 5 i 1 = sukces!] Łowca szczęśliwie wylądował w kępie olbrzymich paproci chowając się zaraz pod ich rozłożystymi liśćmi. Tymczasem rozłupane drzewo, wzniecając tuman wymieszanych liści i drzazg, z łoskotem zwaliło się między konary. W towarzyszącym temu zielonym chaosie młodzieniec zauważył energicznie potrząsającą tępo zakończonym łbem bestię - przyczynę tej małej katastrofy. Na jej barkach siedział jeździec - kobieta, której kształtne ciało prawie w całości pokrywała jakaś biała farba, upstrzona tu i ówdzie ciemniejszymi plamami czerwieni. Widok jej płynnych, władczych ruchów, gdy z odwróconą w tył głową próbowała wydawać polecenia komuś ukrywającemu się jeszcze za nieprzenikalną ścianą liści, poruszył w młodzieńczym sercu jakąś nieznaną wcześniej strunę, przez niejaką chwilę skutecznie paraliżując jego członki. Dopiero wyłonienie się z zarośli trzech kolejnych bielonych obliczy uwolnił młodzieńca, przynaglając jego ciało do dalszego działania. Po zniknięciu w zaroślach purpurowego olbrzyma mała polanka przed wejściem do ukrytego w pagórku bunkra wydała się tam zgromadzonym po dwakroć pusta. Gdzieś niedaleko coś z trzaskiem runęło na ziemię wzbudzając przy okazji burzę leku wśród żerujących w koronach drzew zwierząt. Za to padające z wnętrza schronienia sodowe światło zdawało się podkreślać rozrastające się z każdą chwilą cienie... A: 2, 6, 3, 4, 5. B1: 1, 2, 2, 1, 2. B2: 3, 3, 3, 3, 3, 2. |