|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2012, 19:31 | #331 |
Reputacja: 1 | Świątynia Mierzwa wsłuchiwał się w rozmowę i uszom nie wierzył. "My im tu zaraz azyl i ułaskawienie zaproponujemy. Co jest do diaska?" - powiódł zdumionym wzrokiem po kompanach. Wyszczerzył jednak gębę w przymilnym uśmiechu. Na deklarację ze strony Winsa, że mogą odejść wstał, otrzepał spodnie z ziemi, skinął lekko głową i ruszył w kierunku, z którego przyszli. W drodze mruknął do Klary i magika: - Niech pakunek niesie Leo. Każdy się spodziewa, że któreś z Was będzie miało go przy sobie. Gdy tylko miniemy linię drzew musimy się przygotować na najgorsze. Jeńcy nas wydatnie spowolnią. Staniemy się wtedy łatwym celem dla odmieńców. Coście sobie zresztą myśleli proponować im kurwa wyleczenie? Dobić ich trzeba zanim we łbach do cna im się nie pomiesza. Tak robimy w mej ojczyźnie na Północy. Wierzcie mi... to jedyny pewny sposób. Jak to mawiają: "dobry mutant, to martwy mutant". Jeszcze by ktoś pomyślał, że Cesarz wyda jakiś edykt o tolerncyji dla Winsa, he, he - zaśmiał się chrapliwie. Kto dotarli do ciemnej linii drzew kozak błyskawicznie schował się przy sękatym pniu olchy. Kiwnął na Leo i ręką wskazał, żeby przygotował strzały. Liczył na myśliwego. Wystarczyło poczekać, aż mutant się wykaże i zwolni jeńców. |
29-01-2012, 23:21 | #332 |
Reputacja: 1 | Krasnolud przysłuchiwał się rozmowie tych dwóch ludzi z którymi połączył go los, ale jego myśli bardziej kierowały się przy tym pseudo-taranie będącym w rękach zdesperowanych ludzi. Zastanawiał się jak go unieszkodliwić, najlepiej byłoby go spalić i to z dala od bramy, ale to wymagało szybkiego i dobrze zgranego wypadu, którego sam nie był w stanie wykonać. Wyłamanie kół wozu też powinno załatwić sprawę, trzeba będzie tylko zgromadzić odpowiednie kamole na murach. - Dobra - rzekł w końcu Gislan do Bruna - rób te swoje podchody, jak ci na tym tak bardzo zależy, tylko pamiętaj że tym razem nie mamy nikogo na wymianę. Ja tymczasem zajmę się przygotowaniem do obrony. Lars potrzeba nam będzie dużo oleju, a także wszystkie wozy, jakieś meble, gruz, worki z piachem, czyli wszystko to z czego można by zrobić barykadę, gdyby brama pękła. Aha byłbym zapomniał - tu krasnolud podszedł do myśliwego i przyciszonym głosem powiedział - burmistrz leży skrępowany w swym domu w piwnicy. Wybacz ale musieliśmy to zrobić, chciał poderżnąć gardło Iskariocie, chyba śmierć córki załamała go bardziej niż sądziliśmy. |
30-01-2012, 11:38 | #333 |
Reputacja: 1 | Gottri wiem że się boisz, wszyscy czujemy trochę strachu. - Kolejny raz w głosie elfa dało się posłyszeć nieco ironii, może trochę więcej niż nieco. Ciekawym doświadczeniem było dla niego oskarżanie khazada o strach, z pewnością na sucho mu to nie ujdzie, ale kontynuował dalej. - Fakt tu się nie dostaniemy łatwo, ale to że zobaczyliśmy razem drzwi nie kończy naszej misji. Moim zdaniem jesteśmy w stanie bądź tu, bądź w większym pomieszczeniu które minąłem zastawić pułapkę. A może i tam jaki klucz będzie. Chciałeś tu przybyć, by spróbować zabić czarnoksiężnika. Ja też! Spróbujmy chociaż coś zrobić, a nie wracać nie uczyniwszy kompletnie nic. Mamy szansę się przyczaić, nikt nie zna naszej pozycji więc dużą przewagę mamy. Taką, którą ciężko będzie znowu wypracować. Ostatnio edytowane przez AJT : 01-02-2012 o 17:27. |
30-01-2012, 12:41 | #334 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Coo, ja się boję!- Gottri spurpurowiał na twarzy- Widziałem więcej niebezpieczeństw niż ty pewnie zobaczysz elfi wypierdku. Po prostu nie lubię marnotrawić czasu. Nie wypada mi się nawet z tego powodu denerwować. - fuknął gniewnie. -Wracając do pułapek to mam kilka potrzasków-potrząsnął workiem przewieszonym przez ramię- ale tutaj nie będzie można ich ukryć. Przyczaić się tutaj też będzie ciężko bo nie ma zbyt wiele miejsca. |
02-02-2012, 16:13 | #335 |
Reputacja: 1 | -Drogi kozaku, wiem co myślisz. Jednak zauważ, że cały czas ktoś w ciebie celował. Tak to żyjesz i odzyskaliśmy ludzi. Dodatkowo zasialiśmy nieufność w szeregach wroga. Kto wie może ci od Winsa jeżeli będzie trzeba postanowią z nami nie walczyć? O samych możliwościach jakie daje leczenie, nie chce się rozwodzić a gdybyśmy trzymali się tradycji to do dziś nie byłoby ani kusz i rusznic bo przecież łuki tak długo nam służyły. -Co do pakunku zgadzam się. Jeżeli ktoś ma szanse w razie czego uciec to jest to Leo. Będąc za linia drzew ostrożnie wydobył skrzynkę i przekazał ją łowcy. -Staraj się zachować z nią jak najmniej kontaktu.- Poradził i zaczekał na jeńców. Byli w stanie nie najgorszym, choć przestraszeni. -Jesteście już bezpieczni.- Sam chciałby w to wierzyć. - Teraz nasz drogi łowco wybierz drogę.- Zwrócił się do Leo. -Gdzieś za rzeką jest reszta ludzi kapelusznika. Proponowałbym byś nas poprowadził z dala od traktu. Ewentualnie możemy wrócić do chaty i tam spróbować przenocować i uzbroić tych tutaj. Z bronią każdy jest bezpieczniejszy. Co sądzicie? -Co do was kto wy jesteście, jak was napadli i dlaczego opuściliście miasto? |
02-02-2012, 18:38 | #336 |
Reputacja: 1 | Felix musiał przyznać, że kłótnia towarzyszy będąca idealnym przykładem wiekowej niechęci obu ras zaczynała go bawić coraz bardziej. To w połączeniu ze wzrokiem który przystosował się do ciemności sprawiało że zaczął czuć sie w tunelach pewniej niż na początku. Przyglądał się uważnie drzwiom lecz nie widział sposobu by je otworzyć. Zaświtał mu jednak pomysł. -Wspominałeś o wychodku... Może to mało wygodne jednak chyba tam moglibyśmy się przyczaić na kogokolwiek kto korzysta z tych tuneli? I nie wiem jak wy ale zastanawiałem się nad tym wielkim młotem i wolałbym żeby nasz przeciwnik nie mógł go dobyć podczas ewentualnej walki. Powinniśmy go gdzieś ukryć. |
03-02-2012, 10:23 | #337 |
Reputacja: 1 | - Felix dobrze mówi. Do takiego miejsca pewnie nie wchodzi się gromadką. Fakt nie będzie idealne jeśli chodzi o zapaszki, ale zawiążemy coś na twarzach i damy radę. Cykorek, idziesz też, czy osłaniasz tyły? Może ten młot Ci się przyda? Działamy? |
03-02-2012, 12:33 | #338 |
Reputacja: 1 | Leo spojrzał na pakunek i wcisnął go do torby. Coraz bardziej mu się to wszystko nie podobało. Nie sądził że kiedykolwiek to powie, ale brakowało mu zielonoskórych. Ich prostoty i braku ambicji innych niż podbój i śmierć. Byli brutalni, często głupi, szli niczym zielona fala lawiny, niszcząca wszystko na swojej drodze. Walcząc z nimi, walczyło się o życie. Nie było gierek politycznych oraz trudnych wyborów moralnych. Zabijesz lub zostajesz zabity. Prosty układ, żeby nie powiedzieć że za prosty. I jeszcze ta kraina, szara i ponura. I ludzie, skołowaceni i agresywni niczym zwierzęta. Ciekawe co działo się w mieście. Jeśli przeczucia łowcy były słuszne, to pewnie Iskariota dalej podburzał ludzi i pół miasta stoi już w płomieniach a większość ludności płonie na stosach ustawionych ku chwale bogów tego szalonego idioty. -Njapierw do chaty.- stwierdził. Miał pewną myśl. Głupią. I najpewniej zimną, patrząc z perspektywy jego towarzyszy. W końcu każdy miał jakieś powiązania lub długi u Bractwa Młota. -Te kolegia, o których mówiłeś... To czarodzieje, tak? Wierni Imperium?
__________________ Hello. My name is Inigo Montoya. You killed my father. Prepare to die... |
03-02-2012, 15:29 | #339 |
Reputacja: 1 | Młody czarodziej wysilił swój "szósty zmysł" mając nadzieję, że uda mu się dostrzec jakieś ślady magii przy drzwiach, lecz srodze się zawiódł - nic takiego się nie stało. - Ja też nie mam pomysłu jak otworzyć drzwi. Z pewnością nie są magiczne... Chyba że tym młotem je wyważymy - zażartował. Ale jakoś nikomu nie było do śmiechu. Jego towarzysze nie potrafili rozbroić zamka, a on sam nie znał żadnych zaklęć które mogłyby pomóc. Cóż robić w takiej sytuacji? Felix wpadł na pomysł, jednak nie spodobał on się Siegfriedowi. - Niee, chyba sobie kpicie! Nie będę się na nikogo czaił w wychodku! - zaoponował. Nie podobał mu się ten pomysł. Raz, że nie wiadomo ile tam będą siedzieć. Dwa, że będzie śmierdziało. Do cholery, miał w sobie szlachecką krew, czyż nie? Nie był typowym szlachciurą, lecz jego zmysł estetyki protestował przeciwko temu konceptowi. - A skąd wiecie czy jeszcze na kogoś trafimy? Jak na razie widzieliśmy tylko trupy. - Przecież równie dobrze nikt już mógł tu nie przyjść. A oni niczym jacyś idioci będą czekać na cud. - Jak wiecie, jestem uczonym i korzystając ze swej rozległej wiedzy stwierdzam, iż powinniśmy jeszcze zobaczyć salę z młotem, a jeśli i tam nic nie będzie to wrócimy się do miasta. W mieście spotkamy się z towarzyszami i ruszymy tu całą grupą. Stracimy element zaskoczenia, ale Bestii i tak sami nie zabijemy. A czarnoksiężnika jak nie było tak nadal nie ma. |
03-02-2012, 17:59 | #340 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | -Od razu poznać uczonego- z zadowoleniem stwierdził Gottri-Zobaczmy sale z młotem i wynośmy się stąd w diabły. Jeśli ktoś potrzebuje do wychodka niech idzie tam sam. Siedzenie w czwórkę w wychodku w wybitej twierdzy i robienie tam zasadzki to najgłupszy pomysł od czasu jak pewien elf wpadł na pomysł by obcinać brodę pewnemu krasnoludzkiemu posłowi. Poza tym młody von Antara z racji urodzenia ma rację. Na tym Gottri zakończył swą przemowę. Wcześniejszą gadkę elfa celowo zignorował bo nie chciał sobie brudzić w tej chwili topora jego krwią. |