Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-03-2014, 21:14   #151
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację
Trakt był całkiem pusty. Ptaki śpiewały, a w pobliżu dojrzał lisa. Lepiej być nie mogło, ale to nie oznaczało, że mógł zwolnić tempo. Po kilku minutach biegu dojrzał to, co chciał znaleźć. Karoca barona stała blisko gościńca, a zaprzęg jadł jakgdyby nigdy nic. Podszedł spokojnie i przyjrzał wszystkiemu. Dostrzegł kilka skrzyń, które postanowił sprawdzić. Wdrapał się na dach karocy i otworzył każdą z nich. Pierwsza pełna była jedzenia, które zaczął jeść, zanim zdążył o tym pomyśleć. Do tego momentu nie był świadom tego, jak bardzo był głodny.
Gdy już napełnił swój żołądek do granic możliwości, z trudem otworzył kolejną skrzynię. Była pełna amunicji. W następnej znalazł broń palną i udekorowaną szablę. Dotarło do niego, że ma przed sobą majątek. To pozwoli mu szybciej zrealizować jego plany. Może nawet wróci szybciej do Kislevu. Właściwie nic nie stało też na przeszkodzie, żeby sprzedać również karocę i broń, którą dostał wcześniej. Uśmiechnął się do siebie.
-Pora wracać.
Kilka minut później jechał w stronę miasta, podśpiewując pod nosem wesołe piosenki. Radość życia wróciła do niego.

***

Majątek, który zdobył, zainwestował w lokalnej gildii kupieckiej. Za część pieniędzy kupił dobrego konia. W karczmie spotkał oddział żołnierzy imperialnych, który miał ruszyć do Middenheim. Po kilku piwach i poddaniu przez żołnierzy w wątpliwość jego umiejętności, stwierdził, że ten cel jest równie dobry jak każdy inny i ruszy z nimi. Nawet nie przypuszczał, że jego problemy dopiero się zaczną...
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 16-03-2014, 17:54   #152
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Otto z zadowoleniem spojrzał na leżące w błocie i broczące krwią ciało Gerharda, który był legendarnym łowcą potworów jednak mimo to niemowa nigdy wcześniej o nim nie słyszał, dla niego był tylko i wyłącznie obcym, który zakłócił porządek wiejskiej społeczności i zmusił jej członków do nadludzkiego wysiłku i czynów, których w normalnych warunkach nigdy by się nie podjęli. Z trudem podszedł do Olafa i spojrzał mu w oczy ze zrozumieniem jego bólu. Dał mu do zrozumienia że najlepszym rozwiązaniem będzie spędzić noc w pogorzelisku a następnego dnia wyruszyć w poszukiwaniu nowego domu i nadziei na nowy początek.
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 17-03-2014, 17:18   #153
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Nie została zabita. Nie wiedziała czemu. Również nie była w stanie się nad tym zastanowić, ale żyła. Kuląc się cały czas upadła na podłogę, gdy została zignorowana przez Olafa. Nie miała już kryjówki, musiała schować się raz jeszcze, by nie kusić losu na swoje życie.

Porozwieszane wszędzie na niej bronie zsuwały się z rzemieni i zostawały na podłodze, gdy na czworakach brnęła wewnątrz domostwa. Chciała znaleźć wnękę, róg, czy jakikolwiek kąt którego nie będzie widać od razu. Drżąco przesuwała się na drugi koniec chałupy. Przy środku jej dłonie zanurzyły się w kałuży krwi. Zatrzymała się nie wiedząc czym jest mokra plama. Gdy dotarło do niej pochodzenie szkarłatnej osoki zadrżała i odbiła w przeciwnym kierunku.

Dotarła w końcu do miejsca za którym mogła się schować. Usiadła przywierając do ściany chałupy i brzegu jakiegoś innego wiejskiego mebla. Skuliła nogi i podsunęła kolana by schować w nich spanikowaną i mokrą od wszystkiego twarz. Zacisnęła mocno oczy, by nic nie widzieć a jeszcze bardziej mieć poczucie ukrycia w cieniu. Krwiste dłonie zaciskały się to na nodze, to na zeszmaconej sukni to na włosach, by stłumić szum i pisk w jej głowie.

W szumie, który panował w jej uszach narodziły się krzyki rzezi od której uciekała. Nie chciała tego słyszeć, nie chciała wiedzieć, że to wszystko dzieje się na zewnątrz. Mokre dłonie ściskały jednocześnie głowę i uszy starając się tłumic wszystko, co ją przerażało.

Stygmata po zajrzeniu do domostwa widział rozrzuconą broń mniej więcej tam, gdzie ostatnio widział kobietę, jednak po jej samej śladu nie było. Gdy wszedł dalej widział na środku zaszlachtowanych wieśniaków. Przy wielu śladach krwi widział też parę odciśniętych krwistych dłoni, które szybko zanikając prowadziły w kąt domu. Tam po paru kolejnych krokach widział już znaną sobie suknie, umorusaną co prawda we wszystkim, co było w okolicy. Widział drżenie i ciche odgłosy dochodzące z tamtego miejsca. Cóż, panna jak widział żyła. Niezbyt zmieniło się jej samopoczucie, ale wyglądała na osobę, która nie ma ochoty ruszać się nigdzie. Lecz, czy było warto podchodzić bliżej i niepokoić ją bardziej? Szczególnie, że od początku starała się unikać z nim kontaktu. Na to pytanie wysłannik Sigmara musiał odpowiedzieć swojej wewnętrznej refleksji.
 
Proxy jest offline  
Stary 17-03-2014, 21:10   #154
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Kiedy ostatnio obchodził go los innych? Kiedy przejął się losem bliźnich? Eusebio nie pamiętał lub nie chciał pamiętać. Był człowiekiem bożym, ale jakże dalekim od innych ludzi. Zatracił się całkowicie w swym poświęceniu dla Sigmara. Był ślepy, bo nie chciał widzieć... Może ostatnie wydarzenia to znak od Boga, na który wyczekiwał tyle czasu? Aby z pogorzeliska jak feniks z popiołów odrodził się nowy człowiek. Szlachetniejszy i gotów do poświęceń dla słabszych i bezbronnych. Dla ludzi, którzy tracili wiarę...

Wiedział, że ta dziewczyna zginie jeśli pozostanie obojętny. A przecież gdzieś pewnie miała rodzinę i bliskich, którzy ją kochali. Może jego rolą jest ocalić ją z tego sylvańskiego piekła?

Przeszukał skromna garderobę w chłopskiej chacie, wynajdując dla niej jakieś okrycie. Na moment zastygł, wpatrując się jak zahipnotyzowany w ubrania. Usłyszał kobiecy śmiech, szelest sukni na wietrze, poczuł zapach polnych kwiatów... Niegdysiejsze chwile na zawsze utracone w pomrokach przeszłości...

Znalazł kwartę wody. Podszedł do łkającej Lyndis, wcześniej zdejmując swoją pokutną obręcz. Wiedział, że podniesiony głos może ją przestraszyć, zaś nagły ruch może sprowokować do gwałtownej reakcji. Zbliżał się zatem powoli, delikatnie szepcząc słowa psalmu. Przyklęknął obok i namoczywszy kawałek płótna miał zamiar obetrzeć jej dłonie z krwi...
 
Deszatie jest offline  
Stary 18-03-2014, 01:09   #155
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Dopiero gdy adrenalina przestała pulsować w żyłach poczuł piekący ból. Borys rzucił się na ziemię w dosłownie ostatniej chwili kiedy Fritz wyczarował falę płomieni. Na pamiątkę po tym wydarzeniu pozostała mu spalona zbroja i poparzone dłonie, których nie był w stanie schować przed gorącem. Prawdę powiedziawszy już dawno byłby martwy, gdyby nie gruby skórzany pancerz, który zabrał ze sobą do lasu.






Skryty wśród cieni przedzierał się przez gęste zarośla modląc się w duchu by upiory nie poszły jego śladem. Zdawał sobie sprawę, że przez całe życie dręczyć będą go koszmary, które nie pozwolą mu zapomnieć o wydarzeniach na zbrukanej krwią sylvańskiej ziemi. Poświęcił swojego towarzysza by samemu przeżyć. W pamięci na zawsze pozostanie wykręcona szaleństwem twarz i te oczy... jakże nieludzkie oczy wpatrujące się w jego duszę. Kurt nazwałby go łajdakiem bądź tchórzem, gdyż od dziecka wpajał mu czasem siłą, że towarzyszy nie pozostawia się samych niezależnie czy to pijacka bójka czy prawdziwa bitwa. Gdyby tylko widział potwora z jakim przyszło im walczyć, gdyby tylko mógł poczuć na sobie spojrzenie demona w ciele człowieka... Nie, on nie był hipokrytą jak jego brat, który ciągle gadał o dbaniu o honor, a sam kopał leżących i napadał na bezbronnych. Gdzie był ten jego legendarny honor kiedy gwałcił kobiety i mordował wieśniaków? Czy chwalebnym czynem było zarzynanie niewinnych dzieci? To przez niego tkwił po uszy w tym gównie biegając jak samobójca po lesie zamieszkanych przez potępionych. A jeśli skrzywdzi Lyndis to... Borys zatrzymał się dysząc ciężko. ''Czymże jest to przeklęte miejsce żem obrócił się przeciw własnemu bratu?” ~ pomyślał przyglądając się zakrwawionym dłoniom. Nie chciał znać odpowiedzi; odepchnął się od drzewa i ruszył w kierunku wioski.

···

- Olafie... - Letty położyła delikatną dłoń na ramieniu żylastego mężczyzny. - Winniśmy ruszyć razem z najemnikami, nie wzgardzaj ich pomocną dłonią kiedy chcą naprawić wyrządzone szkody. - Jego twarz wykrzywiał upór, wydawał się nie słuchać słów kobiety kiedy sam delikatnie układał ciała swych bliskich na wielkim stosie niedopalonych desek i ciał. Tyle pozostało po Volkenplatz - pomnik smutku i rozpaczy. - Spójrz tylko... nie prosiliśmy ich o to, a pomagają nam w ceremonii pogrzebowej. - Olaf stał niewzruszony, sięgnął po pochodnię i spojrzał na twarz swojej żony; wydawała się być taka spokojna. Pochodnia opadła na stos, płomienie buchnęły powoli pochłaniając to co uważał w swoim życiu za najcenniejsze. – Na litość boską! Olafie! - szarpnęła za ramię obracając go twarzą do siebie. - Ja tu mam dzieci i nie pozwolę by las mi je odebrał! Ci najemnicy pomogą nam dostać się bezpiecznie do Templehof, nie odrzucaj ich pomocnej dłoni! - wykrzyczała mu prosto w twarz dysząc ciężko. Zawstydzona swoją postawą odsunęła się o krok od mężczyzny, odgarnęła z czoła kosmyk włosów, spojrzała w dół, a jej oczy zaperliły się od łez. - Proszę...

···

Las był martwy, nie było tu zwierząt, nie było śpiewu ptaków ni powiewu liści. Panowała tu przeklęta cisza i aż wierzyć się nie chciało, że wieśniacy zapuszczali się w to miejsce w poszukiwaniu zwierzyny. Z drugiej strony nie mieli innego wyjścia – albo ryzykowali, albo umierali z głodu. Borys wiedział, że jest blisko wioski; czuł to, dosłownie. Najpierw zapach dymu, a później swąd palonych ciał. Przyśpieszył. Odgarniając gęste zarośla ujrzał stojące w ogniu zgliszcza wioski skąpane w świetle zachodzącego słońca. Widok zapierał dech w piersiach, ale nie w tych okolicznościach – zgromadzeni przy ogromnym ognisku mieszkańcy wioski oraz najemnicy wrzucali w płomienie ciała poległy. Na polanie przed bramą leżało jeszcze jedno pojedyncze ciało ze strzałą wystającą z brzucha. Ciało jego brata...
 
Warlock jest offline  
Stary 20-03-2014, 23:00   #156
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Dość późno zauważyła, że ktokolwiek się zbliżył. Zdążyła się jednak zorientować i uświadomić, że nie miała już jak i gdzie uciec. Chowając się najgłębiej jak potrafiła zaszła w miejsce, gdzie nie było innej drogi ucieczki. Właśnie dlatego zerwała się i podskoczyła w miejscu z przerażenia, dociskając do ściany, choćby nawet by w nią wleźć ratując siebie. Oczy jeszcze jakiś czas były w szoku nawet po tym, gdy rozpoznała zbliżającą się osobę. Ale…

To nie mógł być on. On tak nie wyglądał. Był nieobliczalny. Jego oczy ukazywały płonącą z szaleństwa duszę. Był straszny i groźny. Był przeciez niebezpieczny! Natomiast człowiek kucający przy niej wyglądał zupełnie inaczej. Choć fakt, przypominał trochę tamtego, ale jednak był inny. Jego oczy ukazywały życie jakie w nich było. Jego twarz ukazywała zrozumienie i współczucie. Jego postawa opiekę i chęć pomocy.

Przyglądała się mu, uciekając jeszcze lekko za pierwszym razem gdy mokrą szmatą chciał zmyć cały bród na jej dłoniach. W końcu nie stawiała oporu. Poddała się tejże pomocy i milcząco pozwoliła na nią, choć cały czas drżąc ze strachu.

Mężczyzna mógł zacząć swoją posługę. Woda różnie zbierała ze sobą bród i krew odsłaniając jasną skórę. Ta jednak wydała się jaśniejsza niż zazwyczaj. Po kolejnych chwilach sukcesywności kolejne fragmenty mogły zostać opłukane. W międzyczasie Eusebio poczuł, że zamiast być zgrzana od emocji i całej sytuacji Lyn jest niemalże lodowata. Spłakana i na wpół wilgotna twarz coraz bardziej siniała od zmywanych warstw. Usta też ledwie wyróżniały się. W sumie mógł przyznać, że jej drżenie niekoniecznie jest spowodowane strachem...
 
Proxy jest offline  
Stary 21-03-2014, 00:16   #157
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Dziewczyna pozwoliła, by obmył jej ręce i twarz. Powinien przywrócić jej kolory młodości, które miały objawić się spod zeschniętej skorupy brudu. Miast tego była sina i lodowata jak oblubienica śmierci...
Z czułością, o którą siebie nie podejrzewał, pogładził jej popielate włosy. Jego córka, mogłaby być w jej wieku... Zdusił ból, który niemalże sparaliżował ciało i umysł...
Podał jej znaleziony płaszcz. Liczył, że nowe okrycie sprawi, że choć po części zapomni o koszmarze minionych dni...

Fanatyk wziął Lyndis na ręce. Zdawała mu się lekka i przezroczysta jak duch. Zostawił ją przy bramie, by nie musiała się mierzyć z bliska z widokiem trupów. Sam podążył w stronę polany, na którą zlatywały się kruki...

***

Eusebio w ciszy pomagał wieśniakom ułożyć ciała na stosie. Pot spływał mu z czoła, na świeżo odciśnięty ślad obręczy. Wstrzymał się od wypowiadania słów, które mogły podrażnić pamięć. Liczyła się sama obecność, wspólnota przeżywania tragedii. On przyzwyczaił się już do tego bólu.. Od bardzo dawna... Ale żywa rana tkwiła w sercach ludzi stojących obok, bowiem każdy stracił kogoś bliskiego...

Zmierzchało i należało podejmować szybkie decyzje. Był gotowy, by wraz z Borysem i Lyndis opuścić to miejsce. Bliskość lasu była zagrożeniem. Wielce możliwe, że gromadziły się tam złowrogie siły zła. Fanatyk był szalony, ale czasami wykazywał rozsądek. Chwałę na polu bitwy zdobędzie kolejnym razem. Obiecał sobie, że wróci tu, by pomścić krzywdę tych ludzi...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 21-03-2014 o 08:37.
Deszatie jest offline  
Stary 21-03-2014, 10:33   #158
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Ciężko powiedzieć, by do Olafa docierały jakieś wypowiadane przez innych słowa. Niewidzącym wzrokiem gapił się na patrzącą na niego kobietę, bardziej nawet przez nią a nie na nią bezpośrednio. Błagała go tak, jakby to miało jeszcze znaczenie. Żyła nikomu z wioski nie próbował mówić co ma robić. Stał się tak samo milczący jak Otto. Słowa nie potrafiły opuścić zaschniętych ust.
Pozostawała praca. Mozolne znoszenie ciał, układanie stosu i oddawanie ich wszystkich ostatniej wędrówce. Wierzył, że duchy pozostały jeszcze na chwilę wokół nich, że patrzą.
Jedyne czego pragnął, to dołączyć do nich. Może to łzy Letty go powstrzymały?

Ostatnie zadanie, doprowadzić wszystkich do bezpiecznego miejsca. Nie wierzył już w takie, ale nie zabraniał tej wiary innym. Może oni jeszcze widzieli gdzieś nadzieję tego pozbawionego sensu życia. Odprowadzi ich, lub padnie w trakcie. Tylko tyle mógł jeszcze dla nich zrobić.

Zapatrzył się na stos. Ledwo stał, czując jak olbrzymi ciężar coraz mocniej opada na spracowane barki. Nie poddawał się, wiedząc, że pozostanie tu dłużej niż to absolutnie konieczne pogorszy sytuację. Klepnął Otta w ramię i kazał mu iść za sobą. Prawie wszystko się spaliło, lecz wykopana głęboko w ziemi piwniczka przetrwała. Wskazał ją reszcie, otwierając ukryte drzwiczki. W środku znajdowała się resztka zapasów z zimy, trochę tegorocznych, jak również gąsiorki z mocnym napitkiem. Jeden z nich odkorkował i przechylił, wlewając palący płyn do ust.
Przestał po kilku sekundach, ocierając wargi i podając gąsior dalej.
Trzeźwy umysł nie był potrzebny w tym ostatnim zadaniu. Zaczął pakować zapasy do worka.
 
Sekal jest offline  
Stary 22-03-2014, 22:35   #159
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Utykał z każdym krokiem gdy ból powodowany raną lewej przeszywał kolejno nerwy oda stopy aż po skroń. Szedł, bo wiedział, że jeśli przystanie nigdy więcej już nie ruszy.
Lewa ręka wisiała niemal bezwładnie przy każdym kroku obijając się o biodro, prawą wciąż podtrzymywał się kolejnych drzew, choć rozcięcie na dłoni piekło przy każdym chwycie. Szedł, bo jedyny ratunek mógł być u kresu tego marszu.
Oczy raz po raz zalewała sącząca się z rozciętego czoła krew, przecierał je tylko starając się odzyskać ostrość widzenia, choć na tyle by widzieć ścieżkę. Szedł choć w głębi duszy bał się co zastanie w wiosce.


Strzała stercząca z brzucha Kurta była złamana lecz Borysowi nie trzeba było wiele by poznać drzewce produkowane przez gobliny. Parszywe pokraki walczyły na odległość, bez honoru, bez godności. Niczym kłusownicy.
Zatrzymał się przy ciele brata spoglądając na koniec jaki spotkał najemnika niemal dwakroć większego od niego samego. To nie las był przeklęty a cała ta kraina. Ilość trupów jakie ujrzał podnosząc wzrok i oceniając skalę zniszczenia spotęgowała jego strach. Jeśli mieliby spędzić tu kolejną noc mogłoby to wymagać od Borysa więcej determinacji niż kontynuowanie forsownego marszu.
Ruszył w kierunku ocalałych najemników pozostawiając ciało brata z tyłu, tak samo jak "ciało" Niedźwiedzia.

Kwatermistrzyni choć nie odniosła tylu obrażeń, wyglądała podobnie jak kłusownik. Była jednak w gorszym stanie jeśli oceniać jej psychikę. Pojawienie się nieobecnego tak długo kompana pozostało u niej niemal niezauważone. Borys nie czekał jednak ani na wiwaty, ni pytania. Na pytania nie czekał szczególnie. Sam wolał ich też nie zadawać.

- Templehof -potwierdził zasłyszane słowa wieśniaczki - Lyn, musimy się tam udać jeśli nie chcemy skończyć jak reszta.

Sam nie miałby dość siły, by dowlec się na czwartą część dzielącego ich od miasta dystansu, musiał więc przekonać pozostałych by udali się tam wszyscy...
 
Akwus jest offline  
Stary 26-03-2014, 01:35   #160
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Okrutnie zimną noc najemnicy spędzili wraz z mieszkańcami Volkenplatz tuląc się do siebie w chacie Olafa, która jako jedyna stała nietknięta przez pożar. Na deskach dalej tkwiła zaschnięta krew będąca jedyną spuścizną po rodzinie gospodarza, a za oknem wiatr wciąż niósł popioły ongiś rezydentów wioski. W takiej to paskudnej atmosferze spędzili noc starając jeszcze przed snem upić się resztką niestrawionego przez ogień alkoholu. Na niezbyt wiele to się zdało; Borys jęczał z bólu przez kilka ciągnących się w nieskończoność godzin, a Lyndis zmagała się z gorączką i głuchym kaszlem, który skutecznie uniemożliwiał reszcie zaśnięcie. Otto też nie był swój; w ranę wdała się infekcja i przed snem cicho pojękiwał próbując znaleźć ukojenie w ramionach troskliwej żony.

Volkenplatz, Sylvania
31-szy Vorgeheim
Świt


Tuż przed świtem nowo sformowana drużyna złożona z najemników i mieszkańców Volkenplatz opuściła wioskę biorąc Tempelhof za swój kierunek. By skrócić podróż w miarę jak najszybciej zdecydowali się na podróż przez południowy odcinek lasu Grimwood. Pomimo odpowiednich przygotowań wędrówka była uciężliwie długa i męcząca - już po pierwszych czterech godzinach padła z wycieńczenia Lyndis, która musiała być niesiona przez Eusebia. Fanatyk nie sprzeciwiał się temu, a nawet traktował ową posługę jako test własnych zdolności fizycznych, a może nawet karę cielesną. ''To nie ja jestem słaby, tylko moje śmiertelne ciało…” ~ powtarzał w myślach próbując zignorować ból w nogach i skupić się na szlaku pod sobą. W czasie wędrówki przez las z nieocenioną pomocą przyszedł Otto, który jako jeden z nielicznych mieszkańców Volkenplatz zapuszczał się dalej poza wioskę. Dzięki umiejętnościom łowcy dosyć szybko natknęli się na wytyczony przez kurierów gościniec prowadzący między wiekowymi drzewami i po upływie dwóch godzin dotarli bezpiecznie do Tempelhof.

Bramy Tempelhof, Sylvania
31-szy Vorgeheim
Południe


Tempelhof było jednym z największych miast Sylvanii, chociaż z perspektywy najemników trudno było nazwać go cywilizowanym miejscem mających w pamięci co niektóre metropolie Imperium. Z drugiej strony wieśniacy nigdy w życiu nie widzieli większego skupiska ludności, więc światła tysięcy świec i palenisk zapalonych w chatach wzniesionych na wzgórzu, które okalał gruby na kilka metrów mur z pewnością robiły wrażenie. Nad tym wszystkim górowała potężna kamienna twierdza wydrążona w samotnej górze, która strzegła jedynego bezpiecznego gościńca prowadzącego do samego serca Imperium. Wzdłuż drogi prowadzącej w kierunku miasta na drewnianych słupach rozciągnięte były wisielce, które jeszcze do niedawna były grasującymi po lasach Sylvanii upiorami - o czym świadczyły wystające z serca kołki i ciała pozbawione głów. Przy zamkniętej bramie stało trzech wartowników pilnujących głównego wejścia do Tempelhof. Ostatni z nich stojący na środku gościńca podszedł do podróżnych przyglądając się im uważnie. - Na blankach stoją kusznicy z bełtami wycelowanymi w wasze serca. - Ostrzegł podchodząc bliżej. - Gadajcie kim jesteście, skąd przybywacie i w jakim celu. - dokończył tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Strażnicy miejscy nosili kolczugi przyozdobione naszywkami z herbem miasta, na głowie mieli spiczaste hełmy, a w dłoni dzierżyli halabardy. Wyjątkiem był przemawiający kapitan, który jako jedyny nosił prosty miecz jednoręczny.

 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 26-03-2014 o 02:44.
Warlock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172