|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-04-2016, 00:26 | #211 |
Reputacja: 1 | - O Bogowie! Leuden, Apfel, ja was chyba...! - kapitan załamał ręce, ale nie skończył. Wziął głęboki oddech, dostrzegając z ulgą, że dwójka pijanych strażników zniknęła gdzieś w kierunku kwater, więc nawet jeśli nie pomoże, to przynajmniej nie przeszkodzi. Po paru chwilach udało się dorwać jeszcze paru strażników miejskich, którzy nie zdążyli się w porę ulotnić do domu i mogli posłużyć za pomoc przy przeniesieniu więźnia i przesłuchaniu. W końcu usadzili wielkiego draba na stabilnym krześle na zapleczu, w pobliżu okrytych płótnem zwłok Bernera. Zbir nadal miał bezczelny wyraz twarzy, choć widok narzędzi chyba go trochę zaniepokoił. - Chciałem ją tylko okraść! Ino drasnąłem, nijak nie okaleczyłem! A ten tam - wskazał paluchem na Hansa. - Zaatakował pierwszy, do tego to nie strażnik miejski, a w grodzie byliśmy, tedy to żadne aresztowanie było! Zaczął od razu we własnej obronie. - Co? Bezczelny kłamliwy psisyn! - kapitan najwyraźniej nie należał do delikatnych, trzasnął go z całej siły pięścią w twarz, jednak wydawało się, że olbrzym, mimo strużki krwi cieknącej mu z nosa nie odczuł prawie żadnego bólu. - Milcz póki cię nie pytają! - dodał, spluwając z odrazą na klepisko strażnicy. Potem skierował się już po cichu do kapłana. - No, coś mi się widzi, że rację mówiliście i ciężko z nim będzie. Do tego nie wiem, czy z tym co na niego mamy możemy mu tu żywot mękami odebrać, tedy lepiej ostrożnie go męczcie, by nie ubić przypadkiem... |
17-04-2016, 13:22 | #212 |
Reputacja: 1 | Słysząc słowa kapitana Johann odpowiedział mu spokojnym głosem, patrząc okrutnym wzrokiem na bandytę. -Niech Herr Kapitan nie martwi się o to my Egzekutorzy Vereny znamy się na swej pracy będzie cierpiał ale jeszcze długo pożyję, co najwyżej nie będzie mógł ruszać jak już mu połamie nogi i ręce, zresztą takiej kupie łajna jak on oczy nie są potrzebne. Na szczęście język jeszcze jest mu potrzebny, więc tak szybko go nie straci. A więc zabierajmy się do pracy nie ma na co czekać, niech ktoś go przytrzyma żeby się nie rzucał. Po tych słowach kapłan zwrócił się z z zimnym uśmiechem do schwytanego -Słuchaj mnie mendo zawszona za każde kłamstwo lub brak odpowiedzi będę ci wyrywał paznokcie, jeśli dalej będziesz milczał połamie ci każdy palec a potem przypiekę cię jak prosie rozgrzanym żelazem następnie połamię ci nogi tak że nigdy nie będziesz mógł chodzić, a na samym końcu stracisz oczy nie będą ci już do niczego potrzebne glizdo. Zrozumiałeś co do ciebie mówię śmieci? A teraz odpowiadaj na moje pytania. Czy należysz do bandy Karnera? Czy brałeś udział w morderstwie Herr Bernera? Gdzie znajduję się kryjówka waszej bandy i ilu członków sobie liczy? |
17-04-2016, 13:56 | #213 |
Reputacja: 1 | Hans uśmiechnął się... tak trochę sadystycznie na słowa Verenity i powiedział surowo, a słowa były kierowane do skrępowanego. - Bądź grzeczny i mów prawdę, a nie przypieczemy do węgla twego przyrodzenia. Opieraj się i kłam, a już nigdy nie poużywasz. Co więcej, na twoich oczach wytniemy ci klejnoty i pomachamy nimi przed oczami byś widział co straciłeś na wieki. Wiemy, że torturowaliście Bernera i wiemy gdzie, i jak, ale wierz mi, te tortury przeżyjesz, lecz będziesz w takim stanie, że nawet nie nadasz się na żebraka.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
24-04-2016, 12:43 | #214 |
Reputacja: 1 | Hans wsparcie przekonywania d20= 19 porażka Orthan przekonywanie d20(-4 bez tortur)= 9 porażka Skuty olbrzym nie wyglądał na skorego do współpracy. Splunął siarczyście, jedynie o mały włos mijając plwociną szatę kapłana. - Nie możecie, psie syny! Nic mi nie udowodniliście! W rzyć mnie możecie pocałować, nic nie powiem! Zaczął rzucać się i szarpać aż groźnie zatrzeszczało pod nim krzesło. Kapitan Holzkopf zmełł pod nosem przekleństwo i wskazał kapłanowi, że ten ma wolną rękę. Kieska percepcja d20(-2 upojenie)= 15 Gunther percepcja d20(-2 upojenie)= 1 k. sukces Tymczasem gdzieś w mroku garnizonowych kwater osiłek wypluł z ust pył klepiska. Wydawało mu się, że czegoś szukał. Wokół był jednak tylko mrok, gdzieś tam głębiej, w jego tajemniczych otchłaniach słychać było donośne, zaciągające, pijackie chrapanie, w jeszcze bardziej oddalonych krainach pulsującej rzeczywistości echem rozbrzmiewały jakieś krzyki, jednak było to tak daleko, iż wydawało się niemal zupełnie oddzielonym nieosiągalnym światem. Wszystko zlewało się w dziwnie przytłumioną, surrealistyczną całość. Płatki kurzu dryfujące w snopie wpadającego przez okno światła księżyca tańczyły usypiająco, mamiły zmysły. Nagle z księżyca zstąpiła ku Guntherowi noga. Otulona srebrzystym światłem Morrslieba wydawała się wielce tajemniczym, iście mistycznym zjawiskiem. Noga ostrożnie wybadała grunt przed jego twarzą, po czym dołączyła do niej jej równie oniryczna partnerka. Gunther ze zdumieniem zauważył, że nogi najwyraźniej go nie zauważyły. On leżał w mroku na klepisku, a one swój nożny byt realizowały w snopie światła. W oknie objawiła się następna noga, najwyraźniej magiczny księżycowy most był tej nocy wielce popularny. Całe to dziwne zdarzenie spowodowało jednak, że osiłek zaczął gwałtownie trzeźwieć i oczarowanie senną wizją ustąpiło miejsca racjonalnemu zrozumieniu, że byli w poważnych kłopotach. Po spojrzeniu wyżej okazało się, że nogi miały też całkiem rosłe tułowia i gdzieniegdzie wśród nich połyskiwała stal ostrz. |
24-04-2016, 13:15 | #215 |
Reputacja: 1 | Hans się roześmiał słysząc słowa banity i splunął mu pod nogi mówiąc z zadowoleniem w głosie. Zadowoleniem które nie wróżyło nic dobrego. - Nie rozumiesz psi synu. My jesteśmy straż. Wypełni się raporty, postawi parafki i wszystko będzie legalne. Karą za gwałt na szlachciance jest śmierć, ale że takowa chciała uniknąć rozgłosu to tylko zmienimy ciebie w bliżej nie poznaną papkę ludzkiego mięsa na granicy życia i śmierci. Wszystko zgodnie z prawem! Mów wszystko, a będziemy dobrzy i dostaniesz mniejszy wyrok, kłam lub milcz, a będziesz błagał o śmierć!
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
24-04-2016, 14:07 | #216 |
Reputacja: 1 | Johann skiną głową na gest, kapitana wiedział co trzeba robić. Najwyraźniej uparty śmieć nie wiedział co go czeka. Kapłan na chylił się na nad bandytą i powiedział zimnym głosem do niego. -Mam nadzieję że to tobie rozwiąże język, nic tak nie odświeża pamięci jak ból - nieprawdaż. Po czym sięgną po obcęgi i po kolei zaczął wyrywać mu paznokcie u ręki, co chwilę zadając mu szczegółowe pytania na temat bandy jego bandy i jej planów. Potem jeśli bandyta dalej nadal nic nie powiedział, Johann spełnił swoją groźbę i przeszedł do dalszej części i zaczął łamać palce a następnie przypiekł boki bandyty. |
24-04-2016, 17:59 | #217 |
Reputacja: 1 | Hans wsparcie przekonywania d20= 5 porażka Orthan przekonywanie d20(+0 wstępna tortura)= 13 porażka - Ahhh! Kurwa!!! Nic wam nie powiem, zasrańcy! Oni zatłuką was jak psy! Wybebeszą! - zawył jak zwierzę, ciężko sapiąc i wciągając ze świstem powietrze przez zęby. Rzucał się tak mocno, że dwójka pomocników-strażników ledwo utrzymywała go na miejscu, krzesło trzeszczało jakby w każdym momencie mogło rozpaść się na drzazgi. Można było się zastanawiać ile tych wrzasków słyszalnych jest na mieście. Na szczęście o tej porze ulice były już niemal puste, a większość obywateli mocno spita i wymęczona po festynie. Holzkopf wyraźnie starał się zachować majestat i groźną powagę, jednak widok następnych paznokci odchodzących od skóry powodował, że wyraźnie zaczynała drżeć mu warga, a oczy wędrować po innych zakamarkach pokoju. |
24-04-2016, 19:31 | #218 |
Reputacja: 1 | Hans widział w swoim życiu wiele i choć w większości były to zwierzęta to widok tortur ruszał go w minimalnym stopniu. Oto bowiem zwierzęta nie zabijały dla pieniędzy i z czystej satysfakcji czerpiąc z tego perwersyjną przyjemność. Nie to co człowiek. Jak by o tym pomyśleć człowiek należał do najbardziej chorych zwierząt, a ten tutaj na stołku właśnie do takich należał. W naturze chore zwierzęta się odstrzeliwało, a u ludzi? Tortury, cela i szubienica. Z tego też powodu nie czuł żadnej sympatii do tego tutaj który uparcie klną i wierzgał się jak dziki zwierz którym był. - Jakoś ich tutaj nie widzę. - powiedział spluwając pod nogi skazańcowi - I nie, nie przyjdą ci z pomocą. Jeśli myślisz, że nie znamy się na swojej robocie to się mylisz. To dopiero początek. Ponoć miejscowy medyk dużo płaci za skazańców co by mógł poszerzać swoją wiedzę z zakresu działania ludzkiego organizmu. Może jak będziesz przywiązany do stołu operacyjnego i krojony żywcem w imię nauki zmienisz zdanie. Teraz jeszcze masz szanse ujść z życiem. Śmiało. Opieraj się, twój ból tylko nas raduje! Myśliwy oparł się o ścianę. Dobył miecz i osełkę i pieczołowicie zaczął ostrzyć ostrze. Spojrzenie powędrowało na korytarz prowadzący do schodów i kwater mieszkalnych. Ciekawe ilu strażników spędzi najbliższe godziny bezsennie... - Złam mu kolano, albo i dwa. - powiedział jadowitym głosem verenicie. - Skurwiel za mocno wierzga. Jak będzie chciał uciekać to go przeszyję szpicom. - zaśmiał się przy tym - Dobra sprawa, że gońca nie dorwą. Miałeś zacny pomysł z tym. W tym momencie spojrzenie Hansa spoczęło na dowódcy i powiedział. - Właśnie, zapomniałem powiedzieć panie kapitanie. Chłopak już w bezpiecznej drodze do Mielau. Oddział Adolfa go kryje. Raport sporządzimy po przesłuchaniu... nie było czasu.[/i] Tutaj Hans zwrócił się do przestępcy. - Nie martw się ty nasz chędożony w dupę przez orka bohatyrze, twoja ferajna nigdy nie dostanie przesyłki. Możesz jeszcze uratować swoje życie i przesiedzieć w pierdlu parę ładnych lat, lub przysłużyć się szczytnej nauce ratowania życia! Haha!
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
24-04-2016, 19:57 | #219 |
Reputacja: 1 | Johann słysząc słowa myśliwego uśmiechną się zimno i odrzekł mu. -Z przyjemnością i tak takiemu śmieciowi nie są potrzebne sprawne nogi. Po tych słowach Johann chwycił żelazny pręt i połamał bandycie obydwa golenie. -Sądzę że teraz zaczniesz mówić, zresztą kilka twoich palców do złamania jeszcze zostało. No chyba że nie chcesz rozmawiać, ale wiedz że zabawa z tobą szybko mi się to nie znudzi, a jeszcze nie spotkałeś się z przyjacielskim rozgrzanym do czerwoności kawałkiem żelaza który czeka na ciebie od dłuższego czasu mój przyjacielu. |
26-04-2016, 19:02 | #220 |
Reputacja: 1 | Osiłek leżał w sennym pół-majaku, kontemplując wirującą z lekka mozaikę świateł i cieni roztaczającą na podłodze prawdziwą feerię kształtów, jednak najwięcej wysiłku wkładał w to, żeby nie upuścić nadmiaru treści żołądkowej na swój siennik. Kilka razy podjął próbę dopełznięcia do wiadra z wodą, raz czy drugi nawet mu się to udało. W końcu, gdy strażnik podjął twardą decyzję o pójściu spać, a krzyki dobiegające z głębi strażnicy przestały mu aż tak przeszkadzać, nawiedziło go senne widziadło. Niby noga, a jednak jakaś taka dziwna, do tego wyposażona w głos i można przysiąc, że dzierżyła broń. Gdyby w przypadku nogi, rzecz oczywista, takie rzeczy w ogóle były możliwe. Chwilę zajęło Leudenowi dodanie dwa do dwóch, aż zrozumiał że ktoś mu się właśnie przemieszcza nad łóżkiem, a co więcej owi amatorzy nocnych przechadzek wcale nie są pozytywnie do nich nastawieni. Bo kto uczciwy zakrada się po ciemku do cudzego pokoju, a co gorsza do miejskiej strażnicy i to z bronią w ręku? Wykidajło machnął łapą trafiając Kieskę w pierś, ale tamten tylko chrapnął przez sen, niemal dekonspirując trzeźwiejącego towarzysza, który właśnie znajdował się w środku dekonspirowania tajemniczych napastników. Widać wsparcie nie zamierzało nadejść samo, toteż Gunther patrzył jeszcze, aż tamci przemieszczą się nieco dalej, pewni że nikt ich nie nakrył. Po trosze wynikało to z faktu, że w obecnym stanie osiłek nie działał zbyt szybko, nie mówiąc już o myśleniu. W końcu jednak wielkolud dźwignął się z ziemi wciągając na głowę leżący obok szyszak. I co teraz? - przemknęło przez głowę mężczyzny, jednak odpowiedź znalazła się szybciej niż sam się spodziewał, bo błysnęła w ciemności metalową głownią. Wykidajło złapał swój topór, wsparł się na nim trzymając równowagę, po czym zbierając się w sobie poczłapał za oddalającymi się indywiduami. Póki co do drzwi, skąd mógł obserwować bieg wydarzeń. W razie potrzeby mógł przecież wezwać pomocy. Nieee... pomocy wzywają baby. W razie czego mógł przecież powiedzieć, że idzie do wychodka. Jakoś wyjaśni co zamierzał tam robić w hełmie i z siekierą w ręku. Jednak nade wszystko mógł śledzić niecodziennych gości, aż nie okaże się że jego interwencja jest niezbędnie potrzebna. |