|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-11-2016, 12:38 | #171 |
Reputacja: 1 |
|
20-11-2016, 12:50 | #172 |
Reputacja: 1 | - Żmija - co robimy? - zapytał niezbyt dumny z tego, że chce poznać zdanie towarzysza. Baryła i starzec poradzą sobie sami, oni za bardzo nie mają jak za nimi iść. Co by tu zrobić?... Czyli żebracy w większości chętnie wystąpią przeciw Kochersom... Może by tak ich zgromadzić w małą armię i doprowadzić do wojenki w mieście? Wtedy wszystko będzie łatwiejsze. Hredrik westchnął cicho w zamyśleniu, patrząc w przestrzeń.
__________________ |
20-11-2016, 17:34 | #173 |
Reputacja: 1 | Jonathann uśmiechnął się do chłopaka, czasami Roland niespodziewanie potrafił się uśmiechnąć. Potem poważnie popatrzył na chłopaka i powiedział. -Dobrze wiedzieć gdzie te szczury mają kryjówkę, dobrze się spisałeś chłopcze. Jednak na razie nie planuj czegoś głupiego, wolałbym byś sam nie próbował mścić się na bandzie. Ja zbiorę swoich towarzyszy, a ty w tym czasie postaraj się zebrać swoich ale takich co do których masz zaufanie. Będzie trzeba kilku obić kliku psubratów, jednak najpierw trzeba wszystko zaplanować i zebrać chłopaków. Na razie starajcie się zejść z widoku, nie wiemy co planuje Temil i Kochersi. Po czym pożegnawszy się, ruszył na poszukiwanie Żmiji mając nadzieję zastać go w karczmie lub w okolicy.
__________________ ''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać'' |
21-11-2016, 14:45 | #174 |
Reputacja: 1 |
|
21-11-2016, 15:23 | #175 |
Reputacja: 1 | Hredrik przytaknął kapłanowi i pomógł mu w poszukiwaniach wejścia. Norsmenowi nie przeszkadzało niebezpieczeństwo, lecz wystrzegał się głupiego niebezpieczeństwa. A jak inaczej można było nazwać włóczenie się po brudnym mieście za durniami? Jednak nie mając lepszego planu, po prostu się zgodził. I już.
__________________ Ostatnio edytowane przez Ardel : 21-11-2016 o 16:34. |
24-11-2016, 23:24 | #176 |
Reputacja: 1 | Staruch nie zapuszczał się wiele razy w kanały. Raz, może dwa jak jeszcze nie wiedział że ilekolwiek by ktoś nie płacił to nie należy tam schodzić. I starał się trzymać tej zasady no ale aż do teraz. - W gównie się rodzimy w gównie przyjdzie nam umrzeć - mruknął posępnie - ta, wiele lat temu ale widziałem co tam się szwęda. I bogowie mi świadkiem że gdyby to były tylko robale z naszych trzewi to spałbym snem niemowlęcia. |
27-11-2016, 00:22 | #177 |
Reputacja: 1 | Baryła i Edward Pijus zacmokał, wznosząc głowę ku nieznanemu bóstwu. Wskazał paluchem na Baryłę -Ty gruby... wywal w pizdu ten młot. Chwytaj.- Podał prostą, żelazną buławkę. Przeniósł wzrok na Edwarda.- Twoja haratka ujdzie, ale uważaj, jak nią machasz. - Następnie Heinke podał nowoprzybyłym olejne lampy. Zaprezentował swoją i na pokaz pokręcił uchwyt. Światło płomyka skryło się za metalowymi zasłonkami. -Macie to umieć na komendę. Mryg-mryg! Bo jeśli oni nas pierwsi zdybią, nie my ich to…- przeciął palcem gardło. -Oprócz tego słuchać się mnie, patrzeć pod nogi, grubasy się nie klinować, smrodów nie puszczać! Kojarzycie chłopaki Żeberka? Taki kanał przerzutowy. Mamy je wyczyścić ze ścierwa, coby nikt nam tragarzy nie zaciukał. Tyle wstępem. Ktoś jeszcze dojdzie, Ebbe?- Gardziel pokręcił głową. Widocznie nawet taki komunikat wiele go kosztował, bo skrzywił się z bólu. -Schodzisz?- Dopytał się Heinke. Odpowiedziało mu kolejne, tym razem ostrożniejsze kręcenie.- Takżem myślał. Dobra, zabawiać dłużej nie będziemy. Konus nas prowadzi. Schodzimy!- Wielkolud stojący w przejściu bez wysiłku otworzył wcale nie tak małą klapę i pewnie zszedł po ukrytych pod nią schodach. Pozostali kochersi sprawdzili ekwipunek, chwycili lampy i zeszli. Pozostało jedynie zostawić obolałego Ebbe i podążyć za nimi w nieprzyjazne mroki. U dołu schodów była zawalona gratami piwniczka, w którą wmurowano zejście niżej. Stamtąd rabusiów powitało już tradycyjne jebanie kanałów. Na razie znajdowali się daleko od głównych arterii płynącego gówna, toteż smród tak nie drażnił nozdrzy. Było za to ciemno jak… cóż, jak w dupie. Lampy pozwalały widzieć na te parę metrów wprzód. Ekipa nie miała prawa przy tym czuć się samotna. Zdawało się, że z każdym krokiem spod nóg czmychał szczur, robal albo coś pająkopodobnego. Konus, pomimo ograniczonej widoczności, poruszał się pewnie, jakby spacerował sobie tymi tunelami już od dłuższego czasu. Skręcał tam, gdzie trzeba było skręcić i robił wszystko, żeby nie wpaść do chlupoczącej niecki znajdującej się często jedynie o krok w bok od suchego deptaka. Po kwadransie pokonywania równej, kamiennej posadzki stopy Kochersów poczęły stąpać po czymś miękkim i lepkim. Lepiej nie myśleć czym. Nie było wątpliwości, że to wciąż część postawionej wieki temu zabudowy. Kiedy tylko korytarze się ściaśniły Pijus poustawiał wszystkich w szyk. Baryła, Konus i Edward szli po środku, unosząc wysoko lampy. Rreszta zasłoniła swoje źródła światła i przylgnęła do ścian po obu stronach, przepatrując wszystkie rozwidlenia. -Tutaj kończy się spacerek. Gały szeroko otwarte i patrzcie pod cholerne nogi. Coś się rusza -zapierdolić.- Ostrzegł Heinke. W istocie, zaroiło się od rzeczy, na których łatwo było o spektakularną wywałkę. Śliskie kamienie, walające się rupiecie. Śmierdziało świeżym gównem i gnijącymi odpadkami. Minęła godzina łażenia po monotonnych, często rozgałęziających się korytarzach. Śmieci przybywało, często się układały w górki. Wsłuchiwanie się w podejrzane i często zwodnicze dźwięki podziemi rzucało się na łeb. Ani żywego ducha, chociaż kilka razy kłębowiska śladów stóp rzucały się w oczy. Część wyglądała na świeże. Edward i Baryła zauważyli, że ich towarzysze są zdenerwowani. Coś szło niezgodnie z planem. Tym, który w końcu pękł okazał się pętelkowiec zwany Arnim. -Pijus…- Wyszeptał. -Jak już i tak kurwa zamierzasz gadać to spierdalaj na tył. - Zabliźniony oprych i Heinke wyłonili się z mroku i zamienili się na miejscami z Edwardem i Baryłą. -Bo już zaraz przejdziemy całą trasę… - Zaczął Arni. -Wiem. -Gdzie są Szcurki? -Może wyzdychały.- Odparł Pijus bez przekonania.- Albo wreszcie znalazły w tych przeklętych łbach troszeńkę rozumu i się wyniosły z Żeberek. -Albo pułapkę szykują.- Rzucił Konus. -Wam to się widzę od tej czarności czarnowidztwo udziela. Zawsze wili się tutaj, jak banda pierdolonych larw. A teraz? Nawet te leżyska pozabierali.Dojdziemy do końca i ich nie będzie, znaczy że znaleźli inny gnój do taplania… Edward szedł pierwszy. Razem z Baryłą trzymali lewą ścianę. Podsłuchując rozmowy zauważyli ziejącą dziurę zdradzającą kolejną odnogę korytarza. Edward spokojnie przez nią przeszedł, czując jedynie ukłucie niepokoju. Nic jednak nie zwróciło jego uwagi, a w zasadzie to nic nie widział. Innym kochersom wystarczało światło rzucane przez towarzyszy z tyłu, on jednak miał już swoje lata. Kiedy nadeszła kolej na Ulfa i on omiótł wzrokiem niczym nie wyróżniający się wylot, zobaczył. Mikra, dziecięca sylwetka. Łatwa do przegapienia, bo całkowicie nieruchoma. Zdradzała ją jedynie para szeroko otwartych, wystraszonych oczu. Żmija, Hredrik i Jonathan Gerhard i Hredrik właśnie zatoczyli kółko, szukając dodatkowych wejść do kamienicy, kiedy to łutem szczęścia trafił na nich Jonathan. Wiedzieli już, że tylne wejście jest zaryglowane, ale jedno z parterowych okien będzie łatwe do sforsowania. Czynszówka była jak najbardziej zamieszkana, o czym Żmija przekonał się cudem unikając wylanego z okna strumienia szczyn. Zanim trójka zdążyła się naradzić, z budynku wyszedł Gardziel. Rozejrzał się podejrzliwie dookoła i ruszył w stronę Glizdowiska. Nie zauważył skrytych za winklem najemców. Wszystko wskazywało na to, że główne wejście już nie jest obsadzone. Tylko czy na pewno? |
27-11-2016, 07:45 | #178 |
Reputacja: 1 | - Włazimy przez okno? - zadał pytanie, chociaż ton raczej wskazywał na zdanie twierdzące. - Ja pierwszy, powinno południaka przytkać na chwilę, potem Żmija, powie kilka słodkich słówek, na końcu chłopak, bo najbardziej wygląda na złodzieja. Jeżeli reszta zgodzi się z jego planem, to zamierzał wejść przez okno do budynku. A jakby się ktoś starał pieklić, bo trójka mężczyzn postanowiła przejść przez jego mieszkanie, to splótł szybko pogodę i poraził gagatka.
__________________ |
27-11-2016, 20:08 | #179 |
Reputacja: 1 |
|
28-11-2016, 12:08 | #180 |
Reputacja: 1 |
|