Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-06-2016, 09:39   #71
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
- Daj mi miód, karczmarko! - Przez moment na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie. - Jednak piwo. Ale dobre, bo szczyn pić nie będę.

Hredrik rozejrzał się po karczmie i włożył w dłoń oberżystki wymaganą należność. Miał zamiar przyglądać się co jakiś czas Ulfowi i otaczającej go grupie, jednak głównie uwagę poświęcał na resztę otoczenia. Wszak Baryła powie im, o czym tam rozprawiali. Norsmen miał zamiar usłyszeć to, co bywalcy karczmy chcieli ukryć przed większą grupą. Popijał spokojnie piwo, co jakiś czas zamieniając jedno czy dwa słowa z Johanem. Starał się także odkryć zagęszczenia mglistej pogody (ulgu). Doświadczenie mówiło mu, że czasem tam, gdzie on widział mgłę, wcale jej nie było, a jedynie ludzie, którzy z całych sił starali się coś ukryć.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 28-06-2016, 00:34   #72
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Baryła rad był z długiej podrózy. Mimo usmiechu na twarzy dopiero teraz zaczął do siebie do chodzić po laniu jakie mu sprawił tamten zapaśnik.
Gardziel zdawał się polubić Ulfa a ten nie chcąc niczego zepsuć na początku znajomości smiał się głośno z każdego jego żartu oraz jego świty.

Manfred od razu wpadł mu w oko. Tacy psychopaci są najgorsi i Baryła dobrze nie wspominał rozpraw z nimi. Odruchowo podrapał się po swojej łysinie dotykając metalowej części, która teraz zastępowała mu cześć czaszki.

- Baryła - rzucił i z pewnym wycofaniem uchwycił podaną mu rękę.
Nie wiedział za bardzo czego się spodziewać po tej całej scenie. Postanowił, że będzie na razie trzymał język za zębami i zobaczy co z tego wszystkiego wyniknie.
 
Dnc jest offline  
Stary 28-06-2016, 20:20   #73
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Edward zatarł dłonie oczekując na napitek. Gdy tylko właściciel odszedł przybliżył się do Joachima i szepnął:
- Te, Joachim chłopcze.. Przypomnij proszę jak nasz szanowny dobrodziej ma na imię? Stary umysł już, sam rozumiesz... - Edward doskonale wiedział jak ma na imię ale szczerze powiedziawszy lubił udawać, że nie wie.
Kiedy tylko pojawił się alkohol zaczął:
- No to opowiadaj, szczegóły, szczególiki, hehe. Co to tam się na mordheimskim podwórku dzieje? Coś ostatnio coraz mniej chętnie mnie grube ryby do pracy biorą.. Nie rozumiem. Wyglądam tak staro jak zawsze przecież ale to może zasady gry się zmieniły, hm? Ta szajka o której mówiłeś, machlojki.. - Edawrd zaciągnął łyka pozwalając by płyn spłynął bo jego żółtawej brodzie.
 
Lomors jest offline  
Stary 30-06-2016, 22:42   #74
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Różyczka

Baryła i Gardziel dostali piwo. Ebbe zamoczył pysk, wychylił do dna, beknął przaśnie i zaczął opowiadać. Ho ho… widać, że bandzior minął się z powołaniem. Mógł na spokojnie wziąć brzdąkałę na lutni i snuć wraz z nim opowieści o rynsztokowych wojażach. Jego relacja z Ulfowego wielodynku była pełna napięcia, z odpowiednio podbudowanym dramatyzmem i barwną gestykulacją. Kiedy skończył, akurat babsztyl zdążył napełnić z powrotem jego kufel, toteż natychmiast zatopił wargi w trunku. Jeden z Kochersów klepnął Kichtera w plery, aż zahuczało.
-Patrzcie no! Wielki, ciężki, rzekłoby się, nieruchawy. A tu jest jednak, kurwa, wojownik! Ażemi się przypomniał Ruppo, pamiętacie? Jak ścisnął tamtego kupczynę, to i cały obiad wycisnął!
-A jak go z burdelu wywalili, bo sadłem dziwkę zadusił? To był kawał chłopa!-Poszły śmiechy. I wzięło oprychów na wspominki. Przerzucali się historyjkami, z rozrzewnieniem wspominając czasy sprzed wspomnianej przez Setha łapanki. Widocznie nieźle ich wtedy przetrzebiło, bo nowe imiona pojawiały się raz co raz, a po każdym nastąpiło krótkie memento i wulgaryzm na mordheimską straż.
Pojawili się następni goście. Gerhard i Jonathan. Jeden z pętelkowców zobaczył akrobatę i wydarł się.
-Te, cyrkowca mamy! Błazen, dawaj sztuczki! Nasz z psiej pizdy gospodarz nawet na rozrywkę skąpi!
-To my się o rozrywkę, prawda, zatroszczymy.- Zarechotał Ebbe i rzucił w kierunku Titenherza srebrnika. Mantred najmniej się ze wszystkich odzywał, ale teraz podniósł ręce.
-No no. Wy tu pierdolicie o trupach, a Baryła się tu widać, wyobcowany czuje.
-Taa! Ja już mu zajęcie zapewnię!- Krzyknął największy z bandziorów, siedzący obok Mantreda. Potem huknęło, aż się wszystkie kufle zatrzęsły. Okazało się, że wielgas położył łokieć na stole, w stronę Ulfa.
-Siłujemy się, Grubciu!
-Zostaw ty go, kretynie. Bił się przed chwilą!
-Nie mów za niego! Raz mi kuszą bark rozjebali, to i tak się siłowałem!
-Ta, boś był napruty w sztok! - Mimo to drab spoglądał się na Baryłę pytająco.

Oberżowa doniosła piwo Johanowi i Hredrikowi. Gadali ze sobą co nieco i tak zagłuszani przez donośne ryki pętelkowców. Wróż obserwował. Koło Kichtera działo się to, co widać, a poza tym niewielka ilość efemerycznej mgły towarzyszyła temu, kogo nazywali Gardziel i więcej nieprzyjemnemu typowi z młotkiem na stole. Jeszcze trochę ulgu dla paru z bywalców… i silne kotłowisko na niewielkim obszarze za szynkiem. Karczmarza wręcz ciężko było zobaczyć, tak zasłaniała go dymna barwa.
Johan obserwował i zobaczył, jak wchodzą ich kompani, a także kilka innych męt i zajmują miejsca w obszernej głównej izbie. Atmosfera wśród bandytów się rozluźniała, chlali kolejkę za kolejką, nie ustając w rubasznej dyskusji. Szynkman wydawał się wręcz oazą spokoju. Tylko od czasu to czasu gwałtowniejszy niż powinien być normalnie gest dał rozpoznać, że pomimo profesjonalnej otoczki jest poddenerwowany obecnością Kochersów. W sumie kto by nie był…

Edward

-Olbrecht, mój, Sigmarze miej łaskę, szwagier. - Łysol przedstawił właściciela piwiarni, upił serię porządnych łyków piwa, podczas których jego grdyka wykonała fascynujący taniec na szyi. W końcu odstawił naczynie z trzaskiem. Wysłuchał słów weterana i uśmiechnął się półgębkiem.
-Już bez tegoo… skromizowania. Ty to Edward wiesz więcej, niż chcesz przyznać, stary dziadygo! Ale widzę, że tak kręcisz, kręcisz… o Kochersów ci chodzi. O moich szlachetnych w rzyć samego Steinhardta pracodawcach. - Joahim upił kolejny łyk i nachylił się w stronę starca.- Pamiętasz, jak rok temu na ryneczku straż z dnia na dzień obwiesiła z kilkudziesięciu obdartusów? Wszyscy jak jeden mąż z tej bandy byli. No i młot im an drogę, należało się. Znamy ploty. Od tego czasu z Kuchcikami niby spokój. Nadal bym o nich pewnie nie słyszał, ale miecha temu szukałem roboty… no dobra, mydlenie oczu na babę zostawię, tobie powiem. Zachlewałem się tutaj, a oni sami mnie znaleźli. On, w sumie…- Joahim wykonał dziwny do interpertacji tik. Opukał kufel z piwem, zakręcił i upił łyk trunku.- Tak. Mantred, się zwie. Uh, temu to źle z oczu patrzy. I bym się nie zgodził, mordercom posługiwać. Tylko posucha wtedy była straszna, a zlecenie wyglądało konkretnie i czysto. Ruszać dupę na Glizdowisko i organizować walki. Dawać nagrody, a jak serio konkretny facet się znajdzie, przysyłać do Mantreda. Kiepawo narzekać. Płaca bez rewelacji, ale chociaż stała. Było super, dopóki ten Gardziel się nie przypałętał. - Edwardowi zasmakowało piwo. Mocne, konkretne. A Joahim chętnie polewał więcej.

(Przed odpisem zajrzyjcie w komenty)
 

Ostatnio edytowane przez Astrarius : 30-06-2016 o 22:44.
Astrarius jest offline  
Stary 04-07-2016, 08:06   #75
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Hredrik wydawał się być mocno znudzony. Nic ciekawego się nie dowiedział i spędzał teraz czas w karczmie, nie robiąc nic w kierunku wykonania swojej roboty. Co to za pomysł, żeby zbierać czyjeś pogubione monety? Nie lepiej było zebrać swój gang, czy jak to tutaj nazywają, spuścić łomot złodziejom, zgwałcić ich kobiety i potem kolejno zabijać albo zniewolić? A tutaj - wynajęcie kilku dziwnych ludzi i próba cichego odzyskania złotych krążków. Co za paranoja...

Nie mając nic lepszego do roboty, skinął głową towarzyszowi, wstał i ruszył do karczmarza.

- Bondi... - zwrócił na siebie uwagę olbrzym z północy. - Ta banda tutaj często pija? Pewno odstrasza klientów swoją hałaśliwością. Masz może tutaj jakieś inne pomieszczenie, gdzie można usiąść, napić się i coś zjeść? Bo jeszcze chwila tych wrzasków i wyjdę, skoro nie można w waszej przeklętej krainie zabijać z takich powodów...
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 04-07-2016, 08:26   #76
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Kiedy weszli z Jonathanem od razu przywitano cyrkowca, zagrzewając do pracy. Żmija zerknął na towarzysza i udał się usiąść przy jednym ze stolików tak by mieć baczenie na okolice.
Widział resztę ludzi wynajętych do rozwikłania sprawy złota. Najważniejszą osobą był jednak Baryła, który był otoczony przez nowych kumpli. Widać wkręcał się dość szybko w nowe towarzystwo, co cieszyło Gerharda. Miał nadzieję, że sprawa szybko się rozwiąże. Nie miał zamiaru zbyt długo ryzykować karku wśród tych mrocznych typów. Życie było zbyt piękne by tak szybko je kończyć.

Kiedy przyszedł ktoś z obsługi zamówił kufelek piwa i coś do zjedzenia. Miał chęć uzupełnić kiszki. Długo już nie miał czegoś w gębie i wiedział, że jak przyjdzie co do czego nie będzie miał okazji niczego zjeść.
Tak Żmija czekał na posiłek i na Jonathana, z którym myślał udać się szukać jakiś nowych śladów. Tu i tak było tłoczno od "detektywów' a i tak sprawa w dobrym kierunku się toczyła.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 11-07-2016 o 21:31.
Hakon jest offline  
Stary 04-07-2016, 11:15   #77
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Złapałem zręcznie lecącego srebrnika w rękę, ukłoniłem się dworsko zamiatając błazeńską czapką po ziemi. Po czym uśmiechając się szelmowsko wyjąłem moich sześć kolorowych piłeczki i zaczynam żonglować ku uczesze gawędzi. Po tym przyszła pora na fikołki i inne popisy akrobatyczne. I co by też rozśmieszyć, zgromadzonych od czasu do czasu opowiadam dowcipy - a to o córce młynarza i psiarczyku czy o grubym marinburskim kupcu. Gdy skończyłem występ skłoniłem się, podziękowałem zgromadzonym po czym zakrzyknąłem do karczmarza rzucając mu brzęczącą monetą.

-Piwa mości dobrodzieju, nie ociągajcie się bo mi w gardle susza panuję.
 
Orthan jest offline  
Stary 07-07-2016, 00:45   #78
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Różyczka

Baryła spojrzał spode łba na wyzywającego, rzucił tylko okiem na szefa badziorów czy nie ma nic przeciwko. Po czym uśmiechnął się do niego i rzucił:
- No to dawaj, platfusie. Zobaczymy czy tylko nie jesteś mocny w gębie.
Mowiąc to zrzucił wszystko co było w jego okolicy na stole i postawił tam swoją wielką łapę. Gotowy na wszystko. Wiedział, że jest bardzo zmęczony ale jeśli chciał zaimponować towarzystwu to musiał iść na całość. Zagryzł zęby i modląc się Ranalda wierzył w swoje siły i wygraną.
Oprych miał połamany nos, kołtun związanych rzemykiem czarnych włosów i dłoń niewiele mniejszą od ulfowej. Wyszczerzył szczerbaty zgryz i chwycił za prawicę Baryły. Przez kilkanaście sekund, wiadomo, próbowali się. Przechylali koniczyny w to jedną, to drugą stronę. Nikt widocznie nie wygrywał. Kochersi odsunęli się, żeby zrobić więcej miejsca i obserwowali z ciekawością. Siłacz niespodziewanie naparł, zapewne sądząc, że weźmie Baryłę zaskoczeniem. Osiągnął tym dość sporo. Ulf prawie dotknął stołu, ale nie miał zamiaru się poddawać, wyrównał do pionu… zaczęła się walka na wytrzymałość, a w tej szczerbulec niestety przodował. Nie tłukł się na Glizdowisku i teraz był pełen chęci do wygranej. Nie przyszło mu to jednak łatwo. Kiedy w końcu ręka Kichtera dotknęła stołu, cały zasapany odsunął się i oparł na krześle.
-Uff… niezłe łapsko ma ten Baryła! Więcej pary niż ty, Esmer!
-A serdecznie pierdol się!- Odkrzyknął jeden i znów zapanowała ogólna wesołość. I kolejna kolejka. Kiedy już wszyscy wyzerowali Ebbe zastukał kuflem w blat. Kiedy już wszyscy umilkli, zwrócił się do Ulfa.
-Baryła, swój chłop jesteś! Raz rzuconej rękawicy nie zlejesz! My jesteśmy proste chłopaki. Jest robota, my idziemy. Rąbiemy czerepy, zgarniamy gotóweczkę, lecimy się nachlać. Proste jak kutas Sigmara! No i jako że prości my, to i pieprzyć po próżnicy nie będziemy. Szukamy kumpli, z którymi da się dzielić i łup i czerepy. Jesteś, jak to mawiają kupieckie magnaty “zainteresowany”?- To ostatnie wypowiedział z emfazą i stosownym naciskiem, coby wszyscy wiedzieli, kiedy parsknąć chichotem.
Ulf wiedział, że przegra. Po takim wczesniejszym wysiłku nie było szans na wygraną ale w tym pojedynku nie chodziło o wygraną tylko o to czy się postawi. No i się postawił. Po przegranej spojrzał w oczy swojemu przeciwnikowi, który odetchnął i zaczął go chwalić. Wyczuwał, że jest do pokonania. Wyczuwał, że nie tylko on to wie ale jego przeciwnik także…
Baryła walnął ręką w stół:
- Cholera, jutro na świerzaka rewanż! - zakrzyknął w stronę przeciwnika, po czym zaśmiał się głosno i dokladnie wysłuchał propozycji, która została mu przedstawiona.
Ukrył uśmiech i powstrzymał się przed spojrzeniem na kompanów, których kątem oka widział. Całkiem nieźle mu poszło, chyba wkręcił się do paczki.
- Ha! Nie tracisz czasu Ebbe! Tak coś czułem że na czułych słowkach i piwku się nie skończy.
I z pełnym uśmiechem dodał:
- Nie powiem kupiłeś mnie całego. Te rozwalanie łbów i chlanie to chyba najbardziej mnie kręci - znów glęboki śmiech.
-Ja to wiedziałem, że piwa nie marnuję! Mantred, co powiesz?- Spojrzał znacząco na zbira. Ten zachichotał, nie otwierając ust. Po reakcji kompanów można było wywnioskować, że takie zachowania nie były u niego niczym niezwykłym.
-A co mam powiedzieć? Sprawdzimy tłuścioszka.- Mrugnął do Ulfa.
-Jak?
-A na początek, ile wypije!- Mantred przywołał oberżową. Zabawa trwała.
Karczmarz zmierzył Hredrika nieufnym spojrzeniem. Odstawił głośno przecierany kufel, chwycił następny. Nie patrzył wróżowi w oczy.
-Ostatnio się tu pałętają. Serwuję same szczyny, jestem pazernym fiutem, jedzie u mnie śledziem, a jednak tu przyłażą. Zabawna sprawa. Mam tu tylko tę izbę, norsie. Chcesz, leź gdzie indziej. A o towarzycho się nie martw. Są tu po raz ostatni, moja w tym głowa.- Zapauzował, zerknął na Kochersów.- Jeśli co chcesz, wołaj Ingę. Ja jestem zajęty.- Zademonstrował na oko czysty kufel, który najwyraźniej nie był dość czysty dla standardów lokalu.
Kochersi z entuzjazmem powitali to, że Jonathan faktycznie zaczął występ. Co prawda przez chwilę Baryła skradał całą uwagę, siłując się z ichnim mocarzem na rękę, jednak po pojedynku wszyscy wrócili do pociesznych wygibasów cyrkowca. Występ Jonathana był niezły, jednak akrobata wiedział, że jest go za mało, żeby bawić publikę przez dłuższy czas. Repertuar się w końcu wyczerpał i Tinterherz zasiadł do stołu ze Żmiją.
Gerhard musiał się naczekać na posiłek, ale kiedy już oberżowa przyniosła, okazał się niezły. Przestygnął tylko. Dostali z akrobatą swoje piwo, które okazało się wcale smaczne. I co jeszcze lepsze, szynkman nie bawił się w rozwadnianie. Truneczek uderzyłby do łba, gdyby się nim odpowiednio spoić.

Johan pił i obserwował.

A na zewnątrz ściemniło się całkowicie. Nastała sucha, chłodnawa noc. Wiatr się zerwał i łomotał okiennicami. Wpadał do izby i wprawiał w tan płomienie świec. Nikt się nie bawił w oświetlanie Shallynstern, więc jak ktoś wychyliłby łeb za okno, poza karczmą było czarno.
Z całego spektaklu Titenherza najwięcej pociechy zbiry znalazły w tych najbardziej wulgarnych żarcikach. Po podaniu kilku złotych tekstów przez Jonathana banda przejęła inicjatywę. I jak to zwykle bywa z takimi żartami w końcu trafił się ktoś, kto był nimi urażony.
-No pochwal się kuśką, Esmer!- Wykrzyknął podchmielony siłacz, zwycięzca pojedynku.
-A takiego wała! Jeszcze zew poczujesz i mi obciągniesz!- Odparł siedzący naprzeciw.
-Taką paróweczkę to i szczur by obciągnął! Gaduszkowałem se z Rozhildą, to chichrała, żeś paluchy dopychał, byleby się kurwa nie skapnęła!- Towarzystwo eksplodowało rechotem. A dla Esmera to było za wiele. Cały czerwony na ryju cofnął ręce i chwycił stół.
Wszyscy znali i pamiętali takie sytuacje. Brutal wywraca stół, bierze co ma pod ręką i rusza na oponenta. Reszta dołącza prędko niczym w weselnej potańcówie. Bijatykę czas zacząć, panowie!
Nie tym razem.
Esmer ciągnął ciągnął, a stołu nie wywalił. Zaparł się jeszcze raz, stęknął. Nic z tego.
-Kurwa, przyśrubowane!- Najpierw wszyscy rechotali. Potem spróbowali sami i faktycznie. Mebel nie ruszył się.
-Patrzcie, kurwa. Szynkman się o mebelki stracha!
-Nawet ponapierdalać się tu porządnie nie można!- Rzucił oskarżycielskim tonem Ebbe. Mantred się nie odzywał. Chwycił tylko swój młotek, wziął zamach i huknął z całej siły o blat. Dźwięk dotarł do wszystkich uszu i natychmiast zwrócił uwagę na ten jeden stolik. Typ poprawił z dwa razy i dechy w końcu pękły. Dodał jeszcze z pięć strzałów i cały stół poszedł w drzazgi. Resztki piwa rozchlapały się po podłodze, kufle potoczyły we wszystkich kierunkach. W karczmie nastała taka cisza, jakby wszystkim naraz ucięto jęzory.
Karczmarz stał i patrzył. A kiedy Kochers skończył, odłożył wycierany z pasją kufel. Wbił spojrzenie w gromadkę. Twarz nawet mu nie drgnęła, jednak Hredrik widział więcej. Widział, jak z oberżysty sypią się ulotne iskierki z niemożliwej do podrobienia mieszanki Aqshy, Ulgu i Ghur. Strach.
-Panowie, wypraszam was. A mówiąc po waszemu: wypierdalać.- Głos właścicielowi gospody nawet nie drgnął. Odważny człowiek. Mantred wstał. I jakoś tak się złożyło, że wstali wszyscy pętelkowcy.
-O tak, pójdziemy…
-Po zapłacie. Dziesięć sreber. A nawet piętnaście. - Szef oprychów okrążył stół.
-Piętnaście?- Rzucił rozbawiony, robiąc krok w stronę lady.
-Za stół.- Odparł karczmarz, wyciągając spod lady wielką, nabijaną kolcami pałę.
-Tak. Chonotu misiu, rozmienisz mi…- Do Mantreda dołączył siłacz, Esmer i reszta. Gardziel oparł się o stół i patrzył. Szynkman dał napastnikowi pokonać połowę drogi do lady. Po tym zagwizdał przenikliwie.
Od zaplecza i głównego wyjścia poczęli wybiegać kolejni zakapiorzy. Trzech, pięciu… dziesięciu. Stawali kupą przy oberżyście.
Ebbe mruknął do Kichtera.
-No, Baryła… widzi mi się, że ten twój test, to będzie teraz. - Mantred uśmiechał się, jego kompani dobywali broni.
Coś wam się zdawało, że kocherska biba zaczęła się dopiero teraz.
Macie mapkę poglądową, co się dzieje. Mam nadzieję, że wszystko wyraźnie. To po prawej to lada, stoliki mam nadzieję widać. Ten drewniany prostokąt to ten regał obwieszony ozdobami(jak na obrazku). Koło zaplecza jest wejśćie na poddasze:
Legenda
M-Mantred
G-Gardziel
Si-Siłacz
O-oberżysta
K-Kochersi
Z-ludzie oberżysty
A- przypadkowi goście
B-Baryła
J- Johan
Ż- Żmija
T-Tinterherz




 

Ostatnio edytowane przez Astrarius : 07-07-2016 o 00:58.
Astrarius jest offline  
Stary 08-07-2016, 07:03   #79
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Kiedy zaczęło robić się gorąco i wparowali do gospody ludzie z obsługi Gerhardowi aż włosy się zjeżyły na karku.
Nie przepadał za przemocą i nie pochwalał jej. Wiedział, że to szansa wykazania się poza Baryłą pentelkowcą. Jedyna droga jak mniemał, do grona świrów prowadziła przez siłę i chyba musi wziąć udział w tej rozróbie jeśli ma pójść w ślady bandziorów.

Żmija obrócił się na krześle. Przesunął się sprawdzając czy aby nie przygwożdżono i krzeseł. Jedną ręką lekko pochylając się złapał za nogę krzesła stojącego za nim. Jak się zacznie robić gorąco zamierzał cisnąć w kogoś z obsługi i chwycić za ten na którym siedział. W pierwszym szeregu nie zamierzał tłuc się.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 11-07-2016 o 21:31.
Hakon jest offline  
Stary 08-07-2016, 20:27   #80
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację

Baryła musiał przyznać że dobrze się bawił wsród Kucharzyków. Żarty oraz dobra atmosfera przypadła mu do gustu. Smial się głośno i pił do dna nie patrząc na nic. Wiedział że ma mocną głowę wiec mimo zmęczenia te parę piw nie powinny stanowić problemu.

Widząc, że sprawa się zaognia tylko zerknął w stronę szefa. I widząc że Gardziel nie reaguje na coraz to gęstszą atmosferę stwierdził że to normalne i pewnie aprobuje cała tą sytuację.
Widząc, że walka będzie pewnie nieunikniona wyciągnął swój młot i spojrzał na Żmijkę. Wydawało mu się, że w tym całym zamieszaniu ich wzrok się spotkał. Ukradkiem lekko kiwnął mu głową w stronę wyjścia z gospody. Wiedział, ze w walce sobie pewnie poradzą ale jak będzie wieksza zadyma i wpadnie tutaj oddział straży to dobrze by było by ktoś z głową na karku wymyślił jakich z tego bajzlu wyciągnąć. Z drugiej strony Baryła bał się o swoich towarzyszy gdzie w tym całym zamieszaniu nie dostali po głowie od Kuchtersów lub nie sprowokowali sytaucji, w której to Ulf chcąc się wykazać będzie musiał ich pomasować.

Słysząc słowa Manfreda gruby olbrzym uśmiechnął się do niego i oblizawszy się z piwa które nie tak dawno pił, odkrzyknął mu:
- Juz myslałem że impreza zakończy się bez dobrej bitki.

Po czym ruszył i przepychając się między tymi Kuchtersami, którzy nie zdążyli zareagować tak szybko jak on krzyknął znowu do szalonego bandyty:
- Ten pyskaty oberżysta Twój! Ja biorę tych przy ladzie!

I jak powiedział tak zrobił.
 
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172