Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2021, 15:11   #131
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


- Poważnie?! - zapytał Anthon śledczą tonem sugerującym niemierzalną głupotę - słuchaj… nie mam kolorowych kredek aby ci wszystko wyjaśnić, ale żyjesz dlatego, że nie jestem po ich stronie. MOJE strzały nie chybiają, w odróżnieniu od kuli co wyrwała ci dziurę w kapelutku.

- Tę co strzelała ciężko raniłem i teraz będzie ciężarem, a nie zasobem dla nich, ale nekromantka mi uciekła w ciemne piwnice. Przy odrobinie szczęścia będzie tam błądziła na tyle długo, że zdążymy dorwać przywódcę, ale to wymaga przebierania KURWA nóżkami!

 
Arvelus jest offline  
Stary 01-09-2021, 15:44   #132
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie można było powiedzieć, że wszystko szło źle - wprost przeciwnie, niektóre rzeczy szły dobrze. Ale... mogłyby iść dużo, dużo lepiej.

- Dobrze, że nie było takich dwóch - powiedział Karl, gdy przeklęty szkielet wreszcie zamienił się w stos kości. - Mamy do czynienia z jakimś nekromantą... - dorzucił oczywistą oczywistość.

Podczas starcia Jensen oberwał, ale nie było czasu, by zająć się opatrzeniem jego ran. Ktoś za ścianą miał jakieś kłopoty i to należało wykorzystać jak najszybciej.

- Zabijemy grubasa, a potem zajmiemy się twoimi ranami - zaproponował.

Drzwi ustąpiły po naciśnięciu klamki i wtedy okazało się, że mimo niewoli duch bojowy nie przygasł w Allif, która dzielnie zmagała się z grubasem. Ten był jak najbardziej żywy i Karl miał nadzieję, że warstwa tłuszczu stawi mieczowi mniejszy opór, niż kolczuga szkieleta.

Może i warto było wziąć jeńca i wypytać o to czy tamto, ale Karl doszedł do wniosku, że w sumie to się nie opłaci, jako że straciliby zbyt wiele czasu.
Zaatakował, nie bawiąc się w polecenia typu "rzuć broń!" czy propozycje w stylu "poddaj się, a przeżyjesz!"
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-09-2021 o 17:23.
Kerm jest offline  
Stary 09-09-2021, 03:35   #133
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 45 - 2519.X.13; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; wewnętrzna twierdza; sala tronowa
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno



Anthon



Do Anthona dotarło co zrobił dopiero jak wykrzyczał ostatnie słowa do grupki łowców czarownic. Darł się do łowców czarownic! Właściwie zamiast odpowiedzieć śledczej na jej pytania kazał jej się zamknąć i słuchać. Do szefowej łowców czarownic piastującej urząd śledczej w Lenkster! Anthon miał gębę zakapiora i podobnie maniery. Był twardzielem i cwaniakiem. Ba! Był licencjonowanym magistrem z licencją na używanie Eteru!

Ale ona była oficerem łowców czarownic. Ona stanowiła nadzór i prawo nad takimi jak on. I wieloma innymi. Jej słowo stawało się prawem. A on się na nią wydarł, wyzwał od idiotek i kazał się zamknąć. Zamiast odpowiedzieć na jej pytania. Poza tym nie miał nic na poparcie swoich słów. Nic co pokazać aby rozwiać ich wątpliwości. Żadnego trupa którejś z kultystek o jakich tak krzyczał. Tylko obnażony miecz który nawet nie był splamiony krwią. Z nerwów też zapomniał, że śledcza nie ma żadnej dziury w swoim kapeluszu. Bełt jaki do niej wystrzeliła Petra chybił i przeleciał nad jej głową i kapeluszem nie czyniąc jej ani jej kapeluszowi żadnej krzywdy. A zaangażowana w prowadzenie natarcia śledcza mogła tego nawet nie zauważyć. Podobnie jak reszta jej towarzyszy. No i śledcza Deacher nie była jakąś słodką trzpiotką czy karczemną dziewką aby ulec takiej próbie. Niemniej jednak przez moment się jakby zawahała. Spojrzała w stronę donżonu albo dziwnych kolumn zbudowanych ze skradzionych nagrobków. Ale nikogo nie było tam widać. Ani zombi ani kultystów. Wydawał się być pusty i bezludny. Tylko ponad głowami niezmiennie królowało szarobure niebo i skrzeczące, latające straszydła tworzące prawie zbitą masę.

- Magistrze von Kurtze. Radzę ci ochłonąć zanim się pogrążysz. Nie będę tolerować takiego tonu i zachowania. Jak pytam to masz odpowiadać. - śledcza postawiła na twardy, chłodny spokój. I wspomniała oficjalny tytuł Anthona jakby chciała mu przypomnieć jak powinien się zachowywać ktoś na takim stanowisku. Nie podnosiła głosu ale widać było, że nie żartuje. Po jej ludziach też było widać. Oswald odsunął się od niej o kilka kroków tak aby w razie czego mogli szarżować na Anthona z dwóch stron. Posłał mu złe spojrzenie lekko kręcąc swoją łysą głową jakby chciał go ostrzec przed gniewem swojej szefowej albo był zdegustowany jego zachowaniem. Alex i dwaj włócznicy zaczęli flankować magistra w podobny sposób. Zdecydowanie tym wybuchem gniewu nie zarobił sobie u nich punktów zaufania. Ale chyba jeszcze podobnie jak śledcza byli skłonni potraktować to jak wybuch gniewu a nie celowe działanie na szkodę wiary i Imperium.

- Pani oficer. Tu jest jakaś krew. - niespodziewanie odezwał się jeden z włóczników. Ten co oberwał. Wskazał w stronę ziemi pod oknem w jakim wcześniej stała Petra. Z całej grupki zdążył podejść najbliżej to pewnie dlatego on pierwszy ją zauważył. Mówił cicho jakby obawiał się podpaść swojej szefowej. Ta zwróciła twarz ku niemu. Potem spojrzała w drugą stronę, na Oswalda. Skinęła na niego głową a mięśniak odparł jej tym samym. Podszedł do okna i spojrzał na nie a potem na stary, zakurzony i błotnisty bruk pod nim.

- Jest krew! Dużo! Świeża! Ktoś tu mocno oberwał! - krzyknął dość mocno zdziwiony. Pozostali też chyba nie spodziewali się takich wieści. Może poza śledczą. Ona zachowała kamienną twarz i nie dało się wyczytać co o tym naprawdę sądzi. - Prowadzi do środka. Ktoś musiał uciec. - powiedział zaglądając do wnętrza zdezelowanego budynka i dostrzegając czerwone kleksy na starej podłodze.

- Idziemy. Magister nas poprowadzi. - oznajmiła śledcza dając znać, że wybiera Anthona na przodownika. Krwawe rozbryzgi były dobrze widoczne jak już się raz złapało z nimi kontakt. Deacher co prawda nie wycelowała w Anthona swojego pistoletu ale w każdej chwili mogła. A wraz z nią reszta jej ludzi. Wszyscy czekali teraz na jego ruch gotowi rozprawić się z nim od ręki jeśli zrobi coś podejrzanego lub wkurzającego. Sytuacja nie sprzyjała pobłażliwości.




Miejsce: G.Środkowe; opustoszałe miasto; podziemia donżonu
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: ciemno, cicho, chłodno, wilgotno na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno



Karl



To nie była prawdziwa walka. Tylko egzekucja. Zaskoczony grubas z trójką przeciwników nie miał szans. Zwłaszcza, że Allif cały czas blokowała jego ruchu i nie pozwalała dobyć sztyletu, jedynej broni jaką miał przy sobie. Do tego atak dwóch mieczników na jego plecy. To było proste jak dźganie ćwiczebnego worka siana. Grubas padł krwawiąc z wielu ran na starą posadzkę. I tam szybko pojawiła się kałuża czerwonej krwi. Szybko się powiększała.

Obaj uwolnili elfkę która miała skrępowane nadgarstki a te przywiązane do starego kółka w ścianie lochu przeznaczonego właśnie do tego celu. Tylko nogi miała wolne i właśnie ich użyła aby zablokować najpierw napaść grubego a potem jego ruchy. Gdy już była wolna obaj towarzysze byli świadkami jej gniewu. Dopadła do dogorywającego, wyrwała mu sztylet który ten na próżno starał się wyjąć. Złapała go oburącz i uderzyła w jego pierś krzycząc z wściekłości. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Za każdym razem ostrze wykonywało krwawy łuk wyszarpywane z ciała i ponowny gdy spadało na dół. Aż z piersi, szyi i twarzy mężczyzny została krwawa miazga.

- Cholera uspokój ją! - krzyknął do Karla a sam wybiegł ponownie na korytarz sprawdzając czy ktoś nie nadchodzi. Chwilę tam stał po czym ruszył gdzieś znikając Karlowi z oczu. Został sam z zakrwawionym martwym grubasem i nie mniej zakrwawioną blond elfką. Allif gdy napad szału jej się skończył wypuściła sztylet i załkała. Zalała się łzami mówiąc coś niewyraźnie. Chyba po elficku bo Karl kompletnie nic z tego nie zrozumiał. Dla odmiany teraz wydawała się kompletnie załamana. A w samej sukmanie sięgajacej jej może na kawałek uda, boso i zakrwawiona krwią grubego wydawała się jak ofiara jakiejś napaści i kupka kobiecego nieszczęścia. Zwłaszcza jak się jeszcze rozpłakała. W celi właściwie nic innego nie było. Na sąsiedniej pryczy stał dzban z rozcieńczonym winem i dwa gliniane kubki. Pod pryczą elfki nocnik. Nie było jej rzeczy ani ubrań jakie miała na sobie w momencie porwania. Właściwie to w ogóle niewiele tu było.

- Cholera! Spadamy! Ktoś tu idzie! - Jensena zapowiedziały ciche, szybkie kroki. Chociaż brakowało im płynności. Pewnie z powodu ran jakie otrzymał w walce ze szkieletem i wcześniej. Teraz stanął znów w otwartych drzwiach celi i ponaglił słowem i gestem pozostałą w niej dwójkę, że czas zwijać żagle.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 09-09-2021, 11:59   #134
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Anthon spuścił cicho powietrze z płuc z nieprzyjemnym grymasem na twarzy i spojrzał ostatni raz w kierunku gdzie mogliby urwać głowę hydrze
- Jeżeli nas zapierdolą przez ciebie i potem wskrzeszą to nawet jako zombie urwę ci łeb - “obiecał” magister, ale nie mógł odmówić, że ściganie Petry teraz wcale nie jest złym pomysłem. Ją w odróżnieniu od Ines pewnie dogonią, a jest spora szansa, że nekromantka zna tamte ciemne podziemia na tyle dobrze, że nawet po ciemku dobiegłaby do swojego lidera przed nimi i zdążyli się ewakuować… a wtedy zostali by zupełnie z niczym.

- Jak się znajdzie tarcza nadprogramowa to zaklepuję… - zadeklarował i ruszył za śladem krwi.

 
Arvelus jest offline  
Stary 09-09-2021, 15:59   #135
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Grubas powędrował do Krainy Morra tak szybko, że - zapewne - nie zdążył nawet zauważyć, kiedy wyruszył w tę drogę.
Na szczęście nic nie zdążył zrobić elfce, ale stan psychiczny tej ostatniej pozostawiał wiele do życzenia, a sama Ailiff w niczym nie przypominała dzielnej kobiety, która stawiała czoła zielonoskóremu paskudztwu. Karl miał tylko nadzieję, że te skutki niewoli prędzej czy później znikną.
- Uspokój się... - Karl przytulił do siebie elfkę, nie zważając na to, że może ubrudzić się od krwi. - Już jesteś wolna. Nikt ci nic nie zrobi. A teraz weź się w garść, idziemy dorwać paru twych prześladowców. Liczymy na to, że weźmiesz ten sztylet i pokażesz, jak dobrze nim władasz. Po drodze znajdziemy dla ciebie coś większego i lepszego do zabijania.
Osobiście uważał, że na sam widok elfki w paru wrogach duch bojowy upadnie, ale parę celnych ciosów sztyletem też miało swoje znaczenie.
- Dalej, do roboty - dodał. - Chyba nie chcesz, by ktoś uszedł bezkarnie.
Miał nadzieję, że chęć zemsty będzie dobrą motywacją i skończy się płacz.
Nalał wina do kubka.
- Pij i idziemy - polecił. - Weź mój łuk - dodał.

A wnet się okazało, że jest bardzo mało czasu na doprowadzenie Ailiff do psychicznego pionu, bowiem wieści przyniesione przez Jensena nie były zbyt optymistyczne.

- Idziemy! - Chwycił Aillif za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
- Tu są sami wrogowie - powiedział, bardziej pod adresem Jensena. - Jeśli nie zdołamy uciec, to strzelamy do każdego, kto się nawinie. A potem będziemy się martwić.
Ruszył w stronę skąd przyszli, w dłoni trzymając gotowy do strzału pistolet.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-09-2021, 21:37   #136
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 46 - 2519.X.13; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; wewnętrzna twierdza; sala tronowa
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno



Anthon



- Grzeczniej chłopcze! Ze śledczą rozmawiasz! - Anthon poczuł uderzenie pod kolanem jakie nim zachwiało i sprawiło, że musiał przyklęknąć. Zanim zdążył coś zrobić Alex dopadł do niego nachylając się nad nim.

~ Co ty robisz durniu!? Chcesz nam pomóc zniszczyć to plugastwo czy zdechnąć z ręki wkurzonych łowców czarownic?! ~ syknął do niego z bliska i wyglądał na naprawdę wkurzonego na irracjonalne zachowanie magistra który pyskował śledczej jakby właśnie odezwały się w nim silne tendencje samobójcze. Udało mu się wkurzyć całą grupkę i wszyscy mieli miny jakby byli gotowi dokopać mu od ręki. Likwidacja też mogła wchodzić w rachubę. Z nich wszystkich to właśnie Deacher przenikała go zimnym spojrzeniem i nadal na tyle nad sobą panowała, że jej myśli pozostawały dla niego nie zgłębione.

- Wystarczy żołnierzu. Magister von Kuntze na pewno już ochłonął na tyle by nie utrudniać dalej śledztwa i nie podważać autorytetu władzy sług imperatora. I pojął, że pójdzie z nami. Dobrowolnie lub na postronku. Ale pójdzie. - śledcza patrzyła na klęczącego po uderzeniu trzonka włóczni obojętnym tonem. Jakby obie opcje były dla niej do zrobienia. Na pewno nie przypadkiem wspomniała o postronku. W końcu była śledczą i łowcą czarownic. Prawie na pewno wiedziała, że związanie i zakneblowanie maga odcina go od możliwości używania Mocy. Dawała mu wybór albo pójdzie z nimi na współpracę albo zostanie ich więźniem. Związanym i zakneblowanym więźniem. Podczas walk z nekromantami.

A jak zamieszanie wywołane pyskówką Anthona się skończyło cała grupka ruszyła za nim do wnętrza zdezelowanego budynku. Nawet w cieniu wnętrza budynku czerwone kleksy były widoczne na starej podłodze. I prowadziły do sąsiedniego pomieszczenia i schodów na dół. Tych samych gdzie stracił z oczu uciekającą Inez. Na dole jednak panował mrok to nie tylko śladów krwi nie było widać ale w ogóle nic. Obaj włócznicy mieli jednak lampy i po paru chwilach udało im się skrzesać ogień zgrabiałymi z zimna palcami i lampy rozjaśniły się ciepłym blaskiem. Teraz mogli zejść na dół, do piwnicy aby podążać dalej tym tropem. I tak jak mówiła śledcza na Anthona spadła przyjemność prowadzenia ich grupki.

Po starych piwnicach zrujnowanego zamku można było się spodziewać, że nie będą ani czyste ani suche. Panowała tu nieprzyjemna, piwniczna wilgoć. Na brudnej i ciemnej podłodze ślady krwi już nie były tak widoczne jak na dechach parteru ale jeszcze w świetle lampy dało się je dostrzec.

Przechodzili przez jakieś piwniczne pomieszczenie. Dwie lampy niesione przez dwóch żołnierzy oświetlały teren na kilka kroków dookoła. Chyba, że promień światła natrafiał na prastare mury. Po kolei mijali kolejne korytarze idąc po śladach czerwonych kleksów gdy usłyszeli ruch nawet pomimo brządkania pancerzy, klekotu broni i szybkich kroków. Nie było w pierwszej chwili widać co powoduje ten odgłos w ciemnościach. Ale szybko dało się poznać, że to kroki. Miarowe i też grzechoczące metalem. Zbliżały się szybko.

- Przygotować się! Nie ustąpimy! Zniszczymy to plugatwo! - starczyło czasu na położenie lamp na podłodze gdy w wejścia naprzeciwko wyszedł pierwszy szkieletowy wojownik. Szedł prosto na Anthona! Przynajmniej tak mu się zdawało. Ale nie był sam, do salki wszedł kolejny i kolejny. Z bocznego wejścia także Szły miarowym tempem jakby wcale nie dostrzegały żywych. Ale chyba jednak ich żarżące się czerwienią oczodoły ich widziały bo dobyły zardzewiałych mieczy, szabli, pałek i toporów ruszając na żywych. Magister metalu nie miał wyjścia. Musiał walczyć. Na niego maszerowali nieumarli a za plecami miał łowców czarownic których tak zgrabnie udało mu się zrazić do siebie i wkurzyć. Innych wyjść z tej sali nie było.

Wcześniej już widział jakieś szkielety w sali tronowej. Ale wówczas niejako chronił go immunitet gościa, posła i kandydata na kultystę. Teraz zaś musiał przyznać, że te szkielety były obrzydliwe i było w nich coś strasznego. Nienaturalnego. Szkielety pozbawione ciała nie powinny się poruszać. A te ruszały się w istnej parodii życia. Którego nie można było zabić. Huknął strzał z pistoletu a w nozdrza uderzył go zapach spalonego prochu. Otrząsnął się. Za chwilę musiała się zacząć walka. Zbliżał się pierwszy szkielet miał jakiś rębak i tarczę. Odziany był w jakiś stary pancerz. Pozostali przymierzali się na innych żywych.


---


Mecha 46


Anthon; test strachu: szkielety; (SW); 50-10=40; rzut: 13; 40-13=27 > ma.suk = jest nie lekko ale bierze się w garść; mod WW 0

Deacher; test strachu: szkielety; (SW); 60+10+5=75; rzut: 41; 75-41=34 > śr.suk = nic to!; mod WW +5

Oswald; test strachu: szkielety; (SW); 50+10+5=65; rzut: 40; 65-40=25 > ma.suk = jest nie lekko ale bierze się w garść; mod WW 0

Alex; test strachu: szkielety; (SW); 45+5+5-10=45; rzut: 45; 45-45=0 > remis = nie jest dobrze, lepiej być ostrożnym; mod WW 0

Żołnierz 09; test strachu: szkielety; (SW); 35+10+5-10=40; rzut: 60; 40-60=-20 > ma.por = oj, oj, oj! zaniepokojenie; mod WW 0

Żołnierz 10; test strachu: szkielety; (SW); 35+10+5=50; rzut: 18; 50-18=32 > śr.suk = nic to!; mod WW +5


---




Miejsce: G.Środkowe; opustoszałe miasto; podziemia donżonu
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: ciemno, cicho, chłodno, wilgotno na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno



Karl




~ Szukają nas. Pewnie znaleźli tego grubego. ~ szepnął Jensen. Uciekali w pośpiechu aby nie natknąć się na ewentualnych kolegów zarżniętego grubasa. Karl to nawet nie wiedział kto ich właściwie szuka. Jensen chyba też nie. A Allif ciężko było coś powiedzieć poza tym, że przebiera nogami i nie trzeba jej nieść. Ciemności nie bardzo sprzyjały rozpoznaniu. A bez światła w tych podziemiach było ciemno. Tylko tam przy tej celi trafili na oświetlone pochodniami korytarze a tak to panowała ciemnica.

~ I pewnie znają tą dziurę lepiej od nas. ~ sapnął arkebuzer. Trudno było powiedzieć czy tamci jakoś orientowali się gdzie jest trójka zbiegów czy też profilaktycznie odcięli ten kierunek z jakiego pierwotnie przyszła ich dwójka. Wciąż siedzieli im na ogonie nawet jeśli ani razu się nie widzieli. To słyszeli kroki tamtych jak sprawdzają kolejne korytarze i pomieszczenia. I to chyba w kilku miejscach na raz. Słychać było ich dość blisko, jakby byli w sąsiednim korytarzu albo sali jak i daleko jakby przeszukiwali tamten obszar. I celowo lub niechcący zepchnęli ich w ten rejon podziemi gdzie Karl z Jensenem jeszcze nie byli. Trudno więc im było stwierdzić gdzie jest jakieś wyjście albo kryjówka. Skojarzenia z obławą były jak najbardziej na miejscu.

Z początku wydawało się, że się urwą. Blond elfka chyba się wypłakała Karlowi w pierś. Przełknęła gorycz i żale kubkiem wina jaki jej podał. I machinalnie wzięła podany jej sztylet grubego. Przed odejściem jeszcze z wściekłością splunęła na jego zakrwawiony ochłap. A potem dała się prowadzić Karlowi za rękę. Co jakiś czas syczała cicho gdy po ciemku bosą stopą stąpnęła na coś albu uderzyła się. Nie miała butów to musiało być to dla niej trudne. Mrok czasem był rozświetlany przez jakieś dziury i szczeliny w ścianach albo małe, piwniczne okienka. To nieco rozjaśniało sytuację ale raczej lokalnie, w danym pomieszczeniu a korytarze były zwykle pełne mroku.

~ Cii! Ktoś tu idzie! ~ weszli przez jakieś drzwi. Właściwie to samą framugę po drzwiach to chyba przeszli sądząc po odgłosie pod nogami. Chcieli ponasłuchiwać aby zorientować się jak tamtym idą poszukiwania. Ale Karl usłyszał to samo co strzelec. Kroki. Blisko. Pewnie na tym korytarzu jakim przed chwilą szli. Zatrzymały się na rozwidleniu jakie prowadziło do ich chwilowej kryjówki. Jakby ktoś tam się rozglądał lub nasłuchiwał. A potem ruszyły dalej postanawiając sprawdzić inny odcinek. Więcej niż jedna osoba. Ale pewnie nie więcej niż pół tuzina. Przeszli ale wciąż byli na tyle blisko, że głośniejszy dźwięk czy krzyk mógł ich zwabić tu ponownie.

~ A teraz z tej! ~ znów szepnął myśliwy. Znów Karl też to usłyszał. Też kroki. Ale wolniejsze. Nieregularne. I szuranie. Jakby ktoś szorował czymś albo wlókł coś po podłodze. Te kroki zbliżały się z przeciwnej strony. Tamte co wciąż słyszeli były z korytarza po prawej a te nadchodziły od lewej strony wejścia przy jakim stali. Zbliżały się już coraz bardziej i już słychać było ciężkie oddechy. Jakby ktoś tam się z zmagał z czymś ciężkim. Lub był ranny. I miał światło. W tych ciemnościach widać było każde źródło światła. Światło zbliżało się w rytm kroków. Ale jakby wyjrzeć z ich kryjówki to było ryzyko, że tamci też mogą ich dojrzeć. To pewnie była więcej niż jedna osoba ale raczej nie więcej niż dwie, może trzy. No chyba, że ktoś tam potrafił się niesamowicie skradać i go nie było słychać.

Dostrzegli je jak mijały przejście za jakim się schowali. Chyba ich nie zauważyły. Jedna ciemnowłosa kobieta w sukni i druga w spodniach. Ta w spódnicy pomagała tej w spodniach iść podtrzymując ją. Bo ta w spodniach musiała mocno oberwać i wyraźnie się chwiała wspierając się na koleżance. Szły szybko oddychając ciężko. Przynajmniej na tyle szybko na ile się w takich warunkach dało. Gdzieś w oddali huknął wystrzał. Niósł się z lewej strony skąd przyszły te dwie.

~ To pewnie śledcza! Tylko ona ma pistolety! ~ szepnął cicho owal bladej twarzy Jensena. Mogło tak być. Z całej wycieczki tylko ich trójka miała broń palną. Deacher, Jensen i Karl. Nie było jednak wiadomo jak z drużyną gospodarzy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 16-09-2021, 10:43   #137
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zabawa w chowanego była czymś, co Karl pamiętał z lat dziecięcych, i to wspominał ją bardzo miło. Teraz jednak, w mrocznych podziemiach, nie było ani miło, ani przyjemnie, bowiem łatwo było sobie wyobrazić skutki dostania się w ręce tych, co ścigali ich trójkę.
Cóż, gdyby Karl miał przy sobie paru dziarskich wojaków, a nie rannego Jansena i kiepsko uzbrojoną elfkę, to mogliby z powodzeniem stawić czoła przeciwnikom. Ale w takiej sytuacji mogli najwyżej zginąć w walce, a na tym Karlowi nie zależało.

- Strzelamy do nich - szepnął Karl, podając elfce swój łuk i strzały. Sam wyciągnął pistolet. - Do tej zdrowej. Potem drugi strzał i spróbujemy je dobić. A potem co sił w nogach biegniemy w stronę swoich.

Wyszedł po cichu na korytarz, a gdy pozostali do niego dołączyli, strzelił do kobiety w spodniach.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-09-2021, 23:43   #138
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 47 - 2519.X.13; popołudnie

Miejsce: G.Środkowe; opustoszałe miasto; podziemia donżonu
Czas: 2519.X.13 Bezahltag (5/8); popołudnie
Warunki: ciemno, cicho, chłodno, wilgotno na zewnątrz jasno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno


Karl



Czasu było mało. Musieli improwizować. Bosa Allif sięgnęła po omacku po podaną strzałę i łuk Karla. Jensen miał przygotowany arkebuz a sam Karl sięgnął po jeden ze swoich pistoletów. W tym czasie tamte dwie zdążyły przekuśtykać kawałek dalej i już niebezpiecznie zbliżały się do narożnika gdzie trójce intruzów mogły zniknąć z oczu. Trójka strzelców wybiegła ze swojej kryjówki ostrzegając tym ruchem tamte dwie. Ich głowy odwróciły się do tyłu i może w tych ciemnościach zobaczyły unoszące się ku ich plecom lufy a może i nie. Może świecący kryształ na szyi tej zdrowej jeszcze oświetlał trójkę strzelców a może i nie. Karl z towarzyszami nie miał czasu na dokładnie mierzenie bo jedna z nich zaczęła coś mówić albo modlić się. Unieśli lufy i wypalili.

Mroczny korytarz wzmocnił huk wystrzałów echem więc huk wydał się ogłuszający. Lufy rzygnęły iskrami i dymem który od razu zaczął bić po oczach i nozdrzach. Przy nich łuk wydawał się na tyle dyskretny, że wcale nie było słychać ani świstu zwalnianej cięciwy ani lecącej strzały. Słychać było jednak kobiece stęknięcie bólu. Widzieli jak się zachwiała a ta ciężej ranna razem z nią. A potem stała się ciemność. Kryształ zgasł i jeszcze strzelcom mieniło się w oczach ale nastała ciemność jak i w reszcie tych mrocznych kazamat. Z tych ciemności dobiegały ciężkie oddechy tamtych dwóch. Ale trudno było zgadnąć w jakim się stanie. Skoro było słychać oddech i ruch kroków to przynajmniej jedna z nich musiała wciąż żyć. Dał się słyszeć też nowy odgłos. Regularny grzechot zwiastujący, że nadchodzą ci co tu niedawno byli i hałasy zwróciły ich uwagę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-09-2021, 21:00   #139
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- Pytanie brzmi… - wywarczał Anthon przez zęby - czy WY chcecie mojej pomocy - podnosząc się na swoim mieczu i odwracając się do śledczej.
- Nie jestem twoim wrogiem, choć tak bardzo starasz się to zmienić. Idę z wami jako sojusznik, albo mnie tu na miejscu zabijcie, bo jako pies nie będę szedł, a żywcem się wam wziąć nie dam i być może nawet wyjątkowym pechem stracisz w takiej próbie nie tylko jedynego sojuszniczego magistra w okolicy, ale też jednego ze swoich ludzi. Decyzja jest twoja - rzucił Anthon w pełni gotów do walki do własnej śmierci.


Anthon bez strachu wyszedł naprzeciw oddziałowi szkieletów. Nie znał się na nekromacji, ale… nadzieja mówiła, że może nekromanta je kontrolujący jest gdzieś w pobliżu. To znów dało by pewną szansę, że złapią Ines nim ta doniesie swoim o “zdradzie” Anthona.

Splótł magię i posłał magiczne pociski prosto w dwa z nadbiegających szkieletów, dzieląc trzy dla swojego przeciwnika i pojedynczy dla jednego z tych z którymi łowcy mieli się zetrzeć.


4 kości, 10, 9, 6 i 1. Zaklęcie się udaje. Bez manifestacji o dziwo.




 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 26-09-2021 o 14:05.
Arvelus jest offline  
Stary 23-09-2021, 17:24   #140
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Brzęk cięciwy utonął w huku wystrzałów, wzmocnionych przez ściany ciasnego korytarza. No i któraś z kobiet oberwała, ale sprawdzić tego nie można było, bowiem zapadła ciemność i to taka, że nie zdołał jej przebić nawet wzrok Allif. I nie można było nawet myśleć o dobiciu choćby jednej z przeciwniczek.

- Strzelajcie w ciemno, na słuch! - powiedział, po czym oddał kolejny strzał w stronę, skąd dochodziły kroki kobiet.

- A teraz w nogi! Tam, skąd dobiegły strzały - powiedział. - Zanim zwalą się tutaj kolejni przeciwnicy.

Pociągnął Allif za rękę i ruszył w stronę, gdzie - jak sądził - znajdowali się sojusznicy.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172