Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-07-2022, 19:49   #81
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w okolicach Steinwaldu

Do miejsca potencjalnej przeprawy dotarli bez większych przeszkód. Rzeczywiście nie wyglądało to najciekawiej. Jeżeli nie tak dawno temu Petra i Inez przejechały tędzy prawie sucha nogą to teraz było to nie wykonalne. Ważne też było, że lepiej już na pewno nie będzie, a z każdym ewentualnym dniem zwłoki wysokość wody w strumieniu może się jedynie podnosić. Trzeba było działać i to jak najszybciej.

Nikt chyba w zebranej tu grupie nie znał się najlepiej na tematach techniczno-inżynieryjnych jak Goli. Krasnolud potrzebował jedynie kilku chwil, żeby dokładnie z kilku kątów obejrzeć miejsce ewentualnej przeprawy i wszystko już wiedział lub przewidywał.
Jako, że krasnoludy znane są ze swej twardości i wytrzymałości wynikającej z przynależności to takiej , a nie innej rasy Goli nie czekając na nikogo przywiązał linę do najbliższego drzewa po czym nawet nie zaważając temperatury wody ruszył dziarsko na druga stronę. Okazało się, że właściwie ocenił miejsce i głębokość gdyż w najgłębszym miejscu woda sięgnęła mu do kolan.

Bez większego trudu przedostał się na drugą stronę i przywiązał sztywno naciągnięta linę do drzewa na drugim brzegu. Przeszedł potem w lewo dokładnie przyglądając się ukształtowaniu terenu i wodzie. Gdy znalazł to czego szukał skorygował jedynie nie znacznie szerokość wytyczanego brodu na mniej więcej długość równą szerokości dwóch wozów.
Zanim ktokolwiek się zorientował przywiązał drugą line do drzewa i powtórzył swój marsz do pozostawionych na drugim brzegu towarzyszy. Z tej strony było nieco głębiej, gdyż woda sięgnęła mu niemalże do pasa. Gdy skończył przywiązywać linę po drugie stronie otrząsnął się z wody jak to zwykle robią psy.

- Moim zdaniem to optymalne miejsce na przeprawę, z czego proponuję trzymać się bliżej tamtej liny gdzie jest płycej. Z mojego doświadczenie dodam tylko, że im prędzej się przeprawimy tym lepiej dla nas. - Odezwał się wyciągając zza pazuchy bukłak z mocnym kranoludzkim grogiem i łyknął taką porcję na rozgrzewkę, że dorosły mężczyzna runąłby pod stół spity na umór.

~~~~~~

Davandrell przypuszczała co się stanie gdyż zdążyła już poznać swoich towarzyszy - a szczególnie Goliego - wystarczająco dobrze. Wiedziała, że jeżeli ktokolwiek mógłby nadawać się najlepiej do znalezienia i wytyczenia brodu to właśnie krasnolud. Nie myliła się i tym razem. Cieszyła się wręcz w duchu, że zgodzili się jej towarzyszyć w tej wyprawie.

Sama nie pozostawała bierna. Gdy krasnolud robił swoje, a reszta stała i patrzyła jak ciele w malowane wrota, ani przez chwilę nie straciła swojej wrodzonej elfiej czujności. Tak była wyszkolona i takiej zasady się trzymała. Zawsze ktoś musi pozostać czujny. Wiedziała, że ani nie musi krasnoluda pilnować, ani tym bardziej mu w niczym nie pomoże. Zrobiła więc to co potrafiła najlepiej.

Wyjęła z kołczanu strzałę i nałożyła ją na luźna jeszcze cięciwę. Rozglądała się dookoła we wszystkich kierunkach. Mimo niesprzyjających warunków pogodowych oraz odgłosu ciągle płynącej wody wiedziała, że na swoim elfim wzroku i słuchu może polegać. Kątem okaz zauważyła, że po drugiej stronie grupy towarzyszy Greta robiła dokładnie to samo.
Jednak wyszkolenie i instynkt samozachowawczy do druga natura tak elfa jak i człowieka.

Póki co obie flanki były starannie monitorowane i zabezpieczane przez dwie łuczniczki. Krasnolud mógł pracować spokojnie i bezpiecznie. Co też bez pudła zrobił.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 24-07-2022, 15:07   #82
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w okolicach Steinwaldu

Tak jak przypuszczała medyczka, wyprawa zwiadowcza była dla niej lekkim odpoczynkiem umysłowym od przyjmowania zakatarzonych i prychających pacjentów. Mimo to, pozostawała czujna. W okolicy mogły grasować kolejne stada wilków, albo jakiś inny dziki zwierz, lub rozbójnicy o których spierała się w wiosce z Petrą. Razem z nią poszedł Hugo, który ani myślał zostawiać swoją panią bez opieki. Olaf został z karawaną, przy chorych, pozostałych ochroniarzach Melissy, których doglądała jej służąca i Andrea.

Podczas, kiedy Goli badał przeprawę przez rzeką, czujnie rozglądała się po okolicy, z konia miała lepszy widok. Miała nadzieję, że krasnolud wie co robi i nie będzie trzeba go ratować, miała obawy, że jest jedyną osobą w towarzystwie, która potrafi pływać i to ona będzie musiała ratować tonącego w razie wypadku. Ale Goli radził sobie całkiem sprawnie i nie wyglądał na takiego, co potrzebuje pomocy.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline  
Stary 25-07-2022, 16:15   #83
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 19 - 2520.03.33; abt (2/8); późne popołudnie > święto Pierwszego Kufla

Miejsce: Góry Środkowe; pd-wsch rejon; dolina Zelbad - Steinwald; górskie ruiny
Czas: 2520.03.33; Aubentag (2/8); późne popołudnie
Warunki: ; na zewnątrz: jasno, umi.wiatr, zachmurzenie, b.zimno (-10)



Wszyscy







https://i.pinimg.com/564x/ad/48/47/a...ebd6ff6543.jpg


- Co to właściwie jest? To chyba coś świeckiego. Nie widzę, żadnych figur, symboli ani malowideł znanych mi bogów. - Yvonne zadarła swoją blond głowę i starała się dojrzeć coś co wyjaśniłoby tą zagadkę. Pytała raczej teoretycznie bo chyba pozostali z ich grupki mieli podobną czyli żadną wiedzę na ten temat.

- To nic od was? - Petra też była ciekawa. Kawalerzystka spojrzała pytająco na mokrych do pasa elfkę i krasnoluda. No ale oboje na tyle znali budowle swoich rodzimych miast aby rozpoznać, że to “nie ich”. Zresztą pozostałym też nie wyglądało to na elfią czy krasnoludzką robotę. Brakowało elfiej smukłości i strzelistości w jakich to lubowała się jedna ze starych ras oraz charakterystycznych zdobień i masywności w które tak lubili khazadzi. I tyle można było o tym powiedzieć tak na pierwszy czy drugi rzut oka.

- A nie spotkaliście tego wcześniej? - zapytała kapłanka zerkając na niebieskowłosą szefową karawany. Ta pokręciła przecząco głową.

- Szliśmy środkiem doliny. Pewnie mgła to zasłoniła. Nic nie było widać, że tu coś jest. - podziębiona liderka wzruszyła ramionami. Siedziała w siodle i zadzierała głową starając się dostrzec coś co wyjaśni tą zagadkę. Mogło tak być. W końcu nawet teraz to dostrzegli te ruiny prawie przypadkiem.

Po tym jak po kolei przeprawiali się przez ten bród jaki oznaczył Goli. Nie poszło mu tak gładko jak by się to zdawało patrząc z brzegu. Stracił prawie równowagę i aby nie upaść na całego podtrzymał się jakiegoś kamienia. Udało mu się przebrnąć w obie strony dwa razy i oznaczył linami ten bród dla wozów. Ale zapłacił za to mokrym do pasa ubraniem. Większość pieszych skończyła tak samo. Mogli już dla równowagi skorzystać z rozpiętej liny jako poręczy więc było im nieco łatwiej niż krasnoludowi. Davandrell i górale poradzili sobie całkiem nieźle, też byli mokrzy do połowy uda albo pasa. Tylko Hugo miał pecha, jakiś kamień osunął mu się spod nogi i zanim odzyskał równowagę silny prąd zrobił resztę. Mężczyzna przewrócił się do wody i potoczył się kawałek dalej ale lina trzymana przez towarzyszy pozwoliła go wyciągnąć na brzeg. Nic mu się nie stało no ale był cały mokry. Konnym poszło w miarę dobrze. Z całej trójki najwięcej doświadczenia w siodle miała kapłanka ze wschodnich kresów. Sigmarytka złapała więc za uzdę najpierw konia Petry i pełniła rolę przewodniczki aż przeprowadziła go na drugą stronę. I dobrze, bo Petra chyba nie była urodzona w siodle i z całej trójki najsłabiej sobie radziła. Potem Yvonne wróciła i podobnie przeprowadziła konia Melissy. Ten czymś się spłoszył gdy mu kopyto utknęło czy osunęło się pod wodą bystrzycy i było nieco zamieszania. Ale poza mokrymi butami i dołem ubrania cyruliczka przedostała się na brzeg właściwie sucha.

- No to chyba wystarczy dla wozów. Teraz trzeba sprawdzić trasę przez las. Róbcie nacięcia na drzewach dla oznaczenia przejścia. Ogólnie musimy iść w dół, ku środkowi doliny. - powiedziała z wyraźną ulgą Petra gdy się już wszyscy znaleźli na drugim brzegu. Na miejscu dla Hugo niewiele można było zrobić. Rozwiązanie było dość proste - trzeba było pozbyć się mokrych ubrań, nałożyć suche albo chociaż okryć się kocem, usiąść przy ogniu i dobrze byłoby jeszcze zjeść coś ciepłego. No ale niewiele z tego można było zrobić przy strumieniu. Dlatego Petra zapytała Melissę czy przypadkiem nie woli odesłać Hugo do obozu. Od brodu nie było tak daleko, pacierz albo dwa marszu a póki co nie trafili na nic niebezpiecznego. No ale to było pytanie i zarządzanie swoim personelem szefowa zostawiła cyruliczce.

Potem właśnie trzeba było sprawdzić czy odstęp między drzewami jest na tyle duży aby zmieścił się wóz jaki by przeprawił się przez bród. Czy nie ma kamulców, zwalonych konarów, wystających korzeni i innych zawalidróg. Jak nie to można było paroma uderzeniami siekier czy czekanów uderzyć w drzewo aby odrąbać korę i zostawić jasny ślad świeżego drewna pod spodem jakie od razu wpadało w oko. Trochę to trwało gdy mglistym lasem niosły się te głuche uderzenia narzędzi. Kierowali się stopniowo w dół, ku centrum doliny aż wyszli na w miarę otwartą przestrzeń. Widać było główny strumień jaki biegł środkiem doliny i gdzieś tam dalej przepływał obok obozu z wozów. W linii prostej, gdyby był most albo kładka, albo chociaż dało się pokicać po kamieniach jak to poprzednio uczynili wysłannicy górskiego lorda to by pewnie nie było dalej niż trzy albo cztery pacierze marszu.

- No to da się przejechać. To wracamy. Jutro będziemy się przeprawiać. - powiedziała niebieskowłosa zadowolonym tonem, że udało im się znaleźć drogę. Mieli wracać ale okazało się, że widać jakieś wieże czy co. I to wcześniej jak jechali musieli przejeżdżać dość blisko nich ale w lesie i mgle nie było ich widać. Dopiero jak wyszli na otwartą przestrzeń i jak mgła zrzedła czy wiatr ją nieco zmiótł to dało się je dojrzeć. No i po chwili namysłu Petra uznała, że skoro i tak będą wracać niedaleko nich a jutro mają tędy jechać wozy i reszta karawany to lepiej chociaż rzucić okiem co to właściwie jest.

- Mamy dwa, może trzy dzwony zanim zrobi się ciemno. A z jeden potrzebujemy aby wrócić do obozu. - odezwał się Eryk też rozglądając się w nadprożu tych bezimiennych ruin.

- Szkoda, że Inez z nami nie ma. Pewnie powiedziałaby coś mądrego. No ale nie ma co tracić czasu, trzeba na to chociaż rzucić okiem czy nie ma tam kogoś kto mógłby nam namieszać. I wziąć sobie coś niczyjego jeśli gdzieś tam sobie smutno leży bezpańskie i samotne. - liderka westchnęła i zsiadła z konia. Zaczęła szykować się do pieszej wycieczki.

- Yvonne zostań tutaj z końmi. Eryk, zostaw jej dwóch ludzi. W razie czego będziecie nas epicko ratować mam nadzieję. Już dawno nie miałam komu się wdzięczyć za ratunek. - niebieskowłosa odpięła swoją kuszę i zdawało się, że wrócił jej dobry humor. Kapłanka uśmiechnęła się nieco rozbawiona tym przypływem humoru przy tej tajemniczej i ponurej budowli i pokiwała głową na zgodę.

- Greta, Dava, Eryk i ty kolego idziecie ze mną. Po cichu. Nie wiadomo czy ktoś tu jest. - wyznaczyła grupę zwiadowczą i zatrzymała się wzrokiem na cyruliczce i krasnoludzie jakby wahała się gdzie ich przydzielić. - No a wy to jak chcecie. Chcecie ratować czy być ratowanymi. - w końcu dała im wybór uśmiechając się wesoło. Napięła kuszę, wsadzając pierwszego bełta po czym podeszła do dziury w częściowo zawalonej ścianie albo murze zaglądając do środka. Eryk z drugim góralem stanęli przy niej z czekanami w dłoniach też starając się wypatrzyć ewentualne niebezpieczeństwo. Albo niczyje skarby.

- Nie wiadomo kto tu kogo by musiał ratować. I czy w ogóle będzie trzeba. - odparła z uśmiechem konna blondynka.

- Rozejrzymy się tylko. Pacierz czy dwa. Potem wracamy. Najwyżej jutro to sprawdzimy dokładniej. - powiedziała trochę do swoich towarzyszy a trochę do tych co mieli tu zostać.

- To my tu poczekamy. Rozejrzymy się od zewnątrz. - obiecała służka boża nie chcąc widocznie tylko stać i czekać na wynik takiego sprawdzania.


---



Mecha 19


Przeprawa przez bystrzycę (pieszo KRZ +10; +10/20 wspinaczka; konno ZRĘ +10)


Greta KRZ 40+10+10+10=70; rzut: 83; 83-70=-13 > ma.por = przejście z dużymi problemami; mokra do pasa

Melissa ZRĘ 35+10+5=50; rzut 46; 50-46=4 > remis = przejście z małymi problemami; mokre buty

Hugo KRZ 30+10+10=50; rzut 85; 50-85=-35; śr.por = upadek w wodę; cały mokry

Davandrell KRZ 30+10+20+10=70; rzut: https://orokos.com/roll/948813 01; 70-1=69 > du.suk = gładkie przejście; mokra do połowy uda

Goli KRZ 40+10+20=70; rzut: https://orokos.com/roll/948814 83; 70-83=-13 > ma.por = przejście z dużymi problemami; mokry do pasa

Petra ZRĘ 55/2=23+10+5=38; rzut: https://orokos.com/roll/948815 25; 38-25=13 > ma.suk = przejście standardowe; sucha

Yvonne ZRĘ 35+10+10=55; rzut: https://orokos.com/roll/948816 39; 55-39=16 > ma.suk = przejście standardowe; sucha

Eryk KRZ 40+10+20+10=80; rzut: https://orokos.com/roll/948816 57; 80-57=23 > ma.suk = przejście standardowe; mokry do połowy uda

Góral 1 (jw) rzut: 42 > śr.suk = dość gładkie przejście; mokry do połowy uda

Góral 2 (jw) rzut: 60 > ma.suk = standardowe przejście; mokry do połowy uda

Góral 3 (jw) rzut: 43 > śr.suk = dość gładkie przejście; mokry do połowy uda
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 26-07-2022, 10:50   #84
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w okolicach Steinwaldu

Ktoś obserwujący Gretę z ukosa mógłby pomyśleć, że przemoczona lodowatą wodą i drżąca jak osika łowczyni mamrocze pod nosem słowa modlitwy - szczęściem łuczniczka dawała baczenie, aby nikt nie usłyszał niemego potoku ordynarnych wulgaryzmów płynących z jej ust. Skrzętnie dbająca dotąd o zdrowie i starająca się unikać okazji do złapania choroby Greta czuła jak całe jej ciało drętwieje od pasa w dół, pokryte gęsią skórką i obciążone mokrymi nogawicami. Już w lesie zimno wydawało się nie do zniesienia, lecz kiedy patrol wyszedł spomiędzy drzew spoglądając w dół doliny, podmuchy lodowatego wiatru stały się jeszcze bardziej uciążliwe.

Łowczyni nie miała pojęcia jak właściwie wpadła w głębię pomiędzy dwoma większymi otoczakami, skoro przez cały czas trzymała się obiema rękami liny i skrupulatnie badała czubkami butów dno strumienia. Taalowi dzięki, że nie straciła przy tym strzał ani tym bardziej łuku!

Nie miała przy sobie żadnego ubrania na zmianę, toteż szczękała zębami niczym estalijska tancerka kastanietami, w głębi duszy niczego nie pragnąc bardziej od powrotu do obozowiska.

I wtedy Petra i Yvonne zauważyły majaczące w rzadkim poszyciu lasu ruiny.

- Kurwości… - jęknęła Greta, głosem dość cichym, by przy odrobinie pecha usłyszała ją jedynie elfka.

Oto pierwszy z moich dwóch wpisów zarezerwowanych na potrzeby tej kolejki.

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 27-07-2022, 06:54   #85
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w okolicach Steinwaldu

Przeprawa poszła nie najgorzej. Krasnolud dobrze wytyczył przeprawę. Potknięcia i upadki wynikały z własnej nieostrożności lub po prostu pecha. Jednak Większość skończyła na drugim brzegu mokra do pół uda lub maksymalnie do pasa.
Przemoczona Greta pomstowała na czym świat stoi jednak robiła to starając się, żeby nikt tego nie usłyszał. Goli usłyszał. Podszedł do niej i podał jej bukłak z krasnoludzkim grogiem.
- Łyknij tylko porządnie, a zaraz się rozgrzejesz i nie rozchorujesz się. - łuczniczka tak się trzęsła, że bez zastanowienia skorzystała z oferty krasnoluda.
- Niektórzy mówią, że od tego rosną włosy na klatce piersiowej. - Z chytrym uśmiechem na ustach, którego Greta nie mogła już zauważyć Goli zamykając szczelnie bukłak się oddalił.

Zdaniem Davandrell sprawdzenie kawałka drogi dalej za przeprawą było jak najbardziej na miejscu i sensowne. Natomiast cała reszta już wręcz odwrotnie. Mieli do zmroku jakieś dobre trzy dzwony. Od przeprawy do karawany mieli jakieś dwa czy trzy pacierze. Może nie znała się na tym zbyt dobrze jednak jej zdaniem należało by cofnąć się czym prędzej do wozów, zebrać wszystkich szybko w kupę, przeprawić się jeszcze dziś po czym znaleźć miejsce na obozowisko. Rozbić obóz, rozpalić ogniska i przede wszystkim porządnie wszystkich wysuszyć.
Natomiast według dotychczasowego planu zmoczeni będą dziś i jutro od rana po przeprawie też będą przemoczeni ponownie. Po co przeprawa wcześnie z rana jak i tak z pół dnia trzeba będzie stracić na wysuszenie ludzi i ubrań.
Może jednak się na tym nie znała. W końcu była tylko "elfką od łuku'.

Petra jednak miała jak widać inny pogląd na to i swoją wizję kolejności wydarzeń. Davandrell w swoim życiu najemniczki nauczyła się, stosować się do poleceń. Jednak niepisanym prawem najemników było również to, że własne życie jest cenniejsze czasem niż nie wiadomo jak wysoka nagroda.
- Nie rozumiem dlaczego nie przeprawiamy się dziś, żeby niepotrzebnie nie moknąć dwa dni z rzędu. - Mruknęła tylko pod nosem ruszając za pozostałymi wybranymi to sprawdzenia dziwnych ruin.

Poprawiła uchwyt łuku i ruszyła za wybraną czwórką. Nie odwracając się zawołała do krasnoluda.
- Goli długo mam na ciebie czekać? Choć rozgrzejemy się przynajmniej trochę szybkim marszem.

Oto pierwszy z moich sześciu wpisów zarezerwowanych na potrzeby tej kolejki.

 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
Stary 27-07-2022, 12:06   #86
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ruiny w dolinie Zelbadu

Tym razem pani Petra nie raczyła spytać, kto zamierza towarzyszyć jej w myszkowaniu na gruzowisku. Zamiast tego władczym tonem wyznaczyła kilku kompanów, szybko przypominając Grecie, kto tu wydaje rozkazy i jak się do tego mają czyjeś przemoczone spodnie.

Łowczyni kiwnęła niemo głową dając znać, że usłyszała polecenie. Widok przesłoniętych zielenią ruin przypomniał jej natychmiast rozbójników z Zelbadu, którzy ledwie co gdzieś przepadli, toteż dla wszelkiej pewności wyciągnęła łuk z sajdaka i założyła strzałę na cięciwę rozglądając się bacznie.

Jej podejrzliwe działania plątała jednak pewna myśl, która uparcie nie dawała dziewczynie spokoju. Tuż po mokrej przeprawie przez strumień krasnolud podszedł łuczniczkę z zaskoczenia częstując ją własnej roboty trunkiem, który wycisnął Grecie łzy z oczu. Odszedł, nim krztusząca się łowczyni zdążyła podziękować, na odchodnym rzucając przestrogę, która przeszyła ją lodowatym dreszczem zgrozy.

Greta nigdy dotąd nie słyszała, aby picie krasnoludzkiego napoju skutkowało porostem włosów na piersiach, ale też bogowie skąpili jej dotąd znajomości z khazadami. Gdyby przestrogę rzucił jakiś człowiek, Greta najpewniej uznałaby ją za kiepski żart będący wstępem do równie niewybrednych zalotów, Goli jednak był krasnoludem i jego słowa trzeba było brać na poważnie.

Pewna, że nikt jej akuratnie nie obserwuje, kobieta odciągnęła palcem kołnierz bluzy i zerknęła w głąb dekoltu szukając przestraszonym spojrzeniem pierwszych włosków. Łaskawy Taalu, oby ten przeklęty napitek nie zadziałał! Greta spróbowała sobie wyobrazić jak wyglądałaby z owłosionymi piersiami i zgroza ponownie ścisnęła jej żelaznymi cęgami gardło.

Ktoś mógłby ją uznać za zwierzoludzia! A łowcy czarownic wysłać na stos za nic mając rozpaczliwe zapewnienia, że to efekt spirytusu khazadów. Wcześniej ustawicznie drżąca z zimna, teraz Greta zupełnie już zapomniała o przemoczonym odzieniu, w myślach przechodząc od wyobrażenia pojedynczych włosków po porastające jej biust gładkie lśniące futro.

Taalu, ocal mnie przed zgubą! Przysięgam, że nigdy więcej nie zanurzę ust w napitku nieludziów! Ocal swoją wierną służkę!

Podążając w ślad za Petrą z łukiem w dłoni, Greta szeptała struchlałymi ustami słowa błagalnej modlitwy.

Wpis kolegi sprowokował mnie do szybkiej odpowiedzi, aż współczuję Grecie w tych okolicznościach! I podejmuję rękawicę - jeśli Connor napisze sześć postów w tej kolejce, ja muszę mieć siedem!


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 29-07-2022, 20:25   #87
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Ruiny w dolinie Zelbadu

Melissa dobrze wiedziała, że przemoczony Hugo, może poważnie się rozchorować. Dlatego też odesłała go z powrotem do obozu, by się przebrał i ogrzał. Zgrzytający z zimna zębami ochroniarz, tym razem nawet nie protestował. Z niepokojem także spoglądała na mokrą Gretę.

Kiedy po wyznaczeniu trasy dla wozów odkryli tajemnicze ruiny i zatrzymali się przed wejściem, a Petra wyskoczyła z pomysłem eksploracji. Medyczka zsiadła z konia, wyjęła z juków starannie zapakowane zawiniątko i podeszła do Grety, podając jej pakunek.
- Przebierz się, bo się rozchorujesz. To ubranie na zmianę, nic wyszukanego, koszula, spodnie, ale suche i czyste. Jeżeli potrzebujesz mogę zasłonić cię płaszczem, kiedy będziesz się przebierać. - Uśmiechnęła się przyjaźnie do łuczniczki.

Następnie marszcząc groźnie brwi, zastąpiła drogę Petrze.
- Jako oficjalny medyk tej ekspedycji stanowczo protestuję przeciwko tej eskapadzie. Ludzie są przemoczeni i zziębnięci i jest nas tylko garstka. Pamiętasz jak skończyła się wyprawa do jaskini goblinów? Olga i Wilhelm prawie przypłacili to życiem. A teraz chcesz jeszcze bardziej ryzykować? Lepiej wróćmy do obozu, wysuszmy się i przygotujmy lepiej, Zabierzmy więcej ludzi. Petra, bądźże rozsądna. - Patrzyła stanowczo i wyczekująco na przyjaciółkę.


Miałam zamiar dać ubranie Grecie od razu po zmoczeniu, ale ponieważ piszę jako ostatnia i już rzeczy się podziały, to nie chciałam robić zamieszania. MG poproszę test na przekonywanie jeżeli mogę, by odwieść Petrę od tej wyprawy do ruin teraz.

 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 29-07-2022 o 20:43.
Lua Nova jest offline  
Stary 30-07-2022, 09:35   #88
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 20 - 2520.04.01; mkt (3/8); ranek

Miejsce: Góry Środkowe; pd-wsch rejon; dolina Zelbad - Steinwald; obóz karawany
Czas: 2520.04.01; Marktag (3/8); ranek
Warunki: ; na zewnątrz: jasno, powiew, pada deszcz, zimno (-5)



Wszyscy






https://media.istockphoto.com/photos...xYCDndli57uXc=


- No i pada. Znowu. - młoda, niebieskowłosa kobieta posłała w niebo ponure spojrzenie. To pozostało niewzruszone i odpowiedziało jej tym samym. Niebo jak już wstał nowy dzień było stalowoszare. Wcześniej szarzało a jeszcze wcześniej granatowiało z czarnego, nocnego. Ale padało cały czas. Jak zaczęło gdzieś o północy tak padało do tej pory. Wiosenny, górski deszcze skutecznie zmoczył wszystko i wszystkich. Jedynie pod plandeką wozu czy namiotu była szansa się przed nim skryć. A naprawdę sucho i ciepło było tylko w ogrzanym wagonie szefowych. Nie było dziwne, że z rana humor nie tylko Petrze nie dopisywał.

Wczoraj już wróciła niezbyt radosna do obozu. Obyło się bez przygód i niespodzianek. Trzeba było jeszcze raz przeprawić się przez bystrzycę. Co skończyło się podobnie zimno i mokro jak za pierwszym razem. Udało się znaleźć bród i wyznaczyć trasę przez mglisty las do centrum doliny co było podstawowym zadaniem grupy rozpoznawczej. Ale Melissie udało się przekonać Petrze aby zrezygnowała z eksploracji zaginionych we mgle ruin. Trudno było powiedzieć co szefową przekonało ostatecznie niemniej po chwili wahania ostatecznie zgodziła się zrezygnować ze sprawdzania tych ruin. Chociaż z widocznym wahaniem i niechęcią.

- Jutro będziemy przeprawiać się przez bród. Więc też będziemy mokrzy i zziębnięci. A potem będziemy przejeżdżać przez tą mgłę i las tuż obok tego czegoś. - rzuciła jej z przekąsem jakby wcale nie uważała, że pozostawienie niesprawdzonych ruin tuż obok wyznaczonej dla karawany trasy było rozsądnym rozwiązaniem. No ale widząc miny, szepty i nastawienie pozostałych członków grupy zrezygnowała i dała znać aby jednak wracać do obozu.

Wrócili tak może z jeden dzwon przed zmierzchem. Właściwie nie było już szans aby poderwać obóz i ruszyć jeszcze za dnia przez bród i las aby nie moczyć się ponownie jak o tym myślała Davandrell. Zanim karawana by się zebrała to już by zmierzchało. A zanim by dotarli do brodu trzeba by się przeprawiać po ciemku. Na miejscu okazało się, że Hugo dotarł cało do obozu i tam trafił pod opiekę Inez która jak nie było ani Melissy ani Yvonne to chyba miała najbardziej do nich podobne umiejętności. Tak jak obiecała na dzielnych zwiadowców czekało coś ciepłego w kociołkach ustawionych nad ogniem. A ona sama uwarzyła jakąś gęstą miksturę. Trochę jak rosół, trochę jakby gorzałkę, a trochę zalatywało ziołowym zapachem a i pokrojone grzyby jakieś w tym pływały. Inez mówiła, że to na wzmocnienie. Petra albo miała do niej takie zaufanie albo piła już to wcześniej bo przełknęła podany kubek na dwa czy trzy hausty. W reszcie obozu powoli zapadał zimny, górski zmrok, kończono lub zaczynano kolację i ruch, hałasy i życie stopniowo cichło i zamierało nad grupą wozów i ognisk. A o północy zaczął padać deszcz jaki rano wciąż padał.

Nowy poranek zaczął się deszczowo, mokro i ponuro. Widoczna na odległym zboczu doliny pionowa kreska oznaczająca w miarę bezpieczną przystań w ruinach dawnego fortu wabiła oko. Ale też wydawała się całkiem daleko. Zwłaszcza jak po drodze był zimny, górski bród przez bystrzycę a potem trasa na przełaj przez mglisty las.

Trójka ochroniarzy Melissy czuła się dużo lepiej niż wczoraj. Chociaż nadal gorączka mocno ich telepała. Tylko zamiast Lenarta doszedł Hugo. Sam Lenart jaki miał fart nocować w suchym i ogrzanym wagonie szefowych wyglądał i czuł się znacznie lepiej. Dalej siąpił nosem i często kasłał no ale w porównaniu do wczoraj albo reszty braci i kolegi to wyglądał kwitnąco. Mógł już siedzieć a nie tylko leżeć jak wczoraj. W podobnym stanie był krasnolud, kapłanka i obie łowczynie nagród. Za to przeziębienie dopadło w końcu Petrę. O ile wczoraj jeszcze udawało jej się bagatelizować sprawę i wydawało się, że to tylko drobne przeziębienie to dziś rano miała lekką gorączkę podobnie jak wczoraj Inez. Sama Inez, podobnie jak Davandrell i Greta nie miały poważnych objawów ale czuły się jak na końcu lub początku przeziębienia. Za to Magnusowi się polepszyło i właściwie nic mu już nie było. Podobnie jak Olga i Melissa które czuły się jak na warunki bytowe całkiem dobrze.

- Uta, jak myślisz? Przez resztę dnia też będzie tak padać? - Inez podała partnerce kubek z czymś parującym i siama usiadła obok niej. Zagaiła do podziębionej łowczyni nagród co była rangerem i miała oko do odgadywania kaprysów pogody. Ta popatrzyła w górę i chwilę obserwowała niebo.

- Myślę, że wkrótce przestanie padać i powinno się przejaśnić. Ale dalej to nie wiem. - odparła długowłosa szatynka.

- No to poczekamy do końca deszczu. A potem trzeba będzie się zbierać w drogę. - Inez opuściła wzrok z nieba na swoją sąsiadkę. Ta miała zniechęconą minę ale niemo skinęła głową i upiła łyk naparu.

- Trzeba sprawdzić te ruiny. Jak ktoś tam się kitra to nas będzie miał jak w saku czy przy brodzie czy w lesie. W tej mgle i między drzewami to nas podejdzie pod same wozy nim go zauważymy. - mruknęła niechętnie Petra i zakasłała. Markotnym tonem powiedziała, że gadała już z Erykiem i zgodził się pójść sprawdzić te ruiny. Przeprawa przez bród pewnie zajmie sporo czasu dla wszystkich dziesięciu wozów, jak dobrze pójdzie to dzwon czy dwa. Jak się żaden nie wywali, utknie czy coś w ten deseń. To można było póścić kogoś przodem aby sprawdził te ruiny. Olga dziś czuła się lepiej to też się postanowiła zgłosić. Inez i Petra dyskutowały ze sobą która powinna zostać z karawaną a która pojechać do tych ruin. Zwykle to kobieta w spodniach uczestniczyła w różnych wycieczkach a ta uczona zostawała z karawną ale dziś rano to różnica między gorączkowaniem i kichaniem była między nimi spora. Oszczędny tryb życia Inez wydawał się mniej narażać ją na aurę niepogody i wysiłek niż jej przyjaciółkę. Więc wybór dziś nie był taki oczywisty jak zazwyczaj.



---


Mecha 20


Przekonywanie Petry (OGŁ + Ranga vs INT + Ranga)


Melissa OGŁ 45-15=30; Petra INT 40-5=35; rzut: https://orokos.com/roll/949229 17; 50+30-35=45; 45-17=28 > ma.suk = raczej na tak, bez entzuzjazmu


---



Terenoodporność pogodowa (ODP; +10 mikstura Inez; nocleg w wagonie +20; mocna głowa +10; odp:choroby +10; odp:trucizny +10; surwiwal +10; odpogoda +10; konno +10; 1 dzień na zewnątrz -5; zimno -5; gorączka -10/-25; mokre ubranie -5/-10

Melissa 35+10+10+10+10-10=65; rzut: https://orokos.com/roll/949231 11; 65-11=54 > du.suk = 0 jest dobrze (mod 0)

Davandrell 35+10+10+10-10-5=50; rzut: https://orokos.com/roll/949232 55; 50-55=-5 > remis = 0 nie jest lekko ale ostatecznie może być (mod 0)

Greta 40+10+10-10=50; rzut: https://orokos.com/roll/949233 53; 50-53=-3 > remis = 0 nie jest lekko ale ostatecznie może być (mod 0)

Lenart 30 > ma.por = -5 minimalne (mod -5)

Wilhelm, Hektor, Hugo 30 > du.por = -15 średnie (mod -15)

Magnus 30 > ma.suk = 0 jakoś to będzie (mod 0)

Goli 55 > ma.por = -5 minimalne (mod -5)

Petra 30 > śr.por = -10 małe (mod -10)

Inez 30 > remis = 0 jakoś to będzie (mod 0)

Olga 40 > śr.suk = 0 jest w porządku (mod 0)

Laura 30 > ma.por = -5 minimalne (mod -5)

Uta 45 > ma.por = -5 minimalne (mod -5)

Yvonne > ma.por = -5 minimalne (mod -5)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 02-08-2022, 18:00   #89
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w rejonie Steinwaldu

Chłodna noc mogła się dać Grecie znacznie bardziej we znaki, gdyby nie niespodziewana pomoc ze strony pani Blitz. Pożyczone przez medyczkę były dość luźne, by pasowały na figurę szerokiej w barkach łuczniczki, a jednocześnie okazały się wystarczająco ciepłe, aby panna Herschel nie marzła w czasie niewygodnego nocnego spoczynku.

Czas spędzony w mokrym odzieniu dał mimo wszystko o sobie znać już następnego poranka, niosąc ze sobą uciążliwy katar i wrażenie bólu mięśni w dolnych częściach ciała. Greta - zmuszona w drodze powrotnej do przeprawienia się przez strumień w samej bieliźnie - przezornie natarła poprzedniego wieczoru nogi i podbrzusze bobrzym sadłem, na koniec zaś owinęła się szczelnie grubym wełnianym kocem i zległa tuż przy największym z ognisk - tym samym następnego dnia mimo pewnych dolegliwości zdołała doprowadzić się do jako takiego porządku.

Starannie złożone ubrania medyczki oddała pani Blitz jeszcze poprzedniego wieczoru, przebrawszy się zaraz po przybyciu do obozu w swój zapasowy, nieco już podniszczony podróżny strój. Wciąż nienawykła do zwyczajnej ludzkiej życzliwości, wymamrotała pod nosem kilka słów nieporadnych podziękowań, powtórzonych zresztą raz jeszcze następnego dnia przy porannym posiłku.

Zignorowane poprzedniego wieczoru ruiny wciąż pozostawały tajemnicą i w jednym Greta musiała przyznać rację Petrze - znajdowały się zbyt blisko trasy karawany, aby można było pominąć je uwagą. To dlatego już przy porannym posiłku łuczniczka była w pełni przygotowana do wyruszenia na kolejną przeprawę. Wysuszone w nocy przy ognisku ubranie z poprzedniego dnia - naznaczone co prawda kilkoma czarnymi dziurkami po iskrach, ale na szczęście suche - zapakowała do małego skórzanego plecaka, aby tym razem nie być zdaną na niczyją życzliwość.

I kiedy Erik zaczął się zbierać z resztą jegrów do drogi, Greta już na nich czekała na skraju obozowiska, wsłuchana w śpiew ptaków i odległe pokrzykiwania świstaków.

Greta gotowa do drogi, wzięła nawet zapasowe ubranie. Czuje, że przeziębienie próbuje ją położyć na łopatki, więc rozdrażniona tym faktem będzie jeszcze bardziej małomówna niż zazwyczaj. Pełna czujność i ostrożność, nie przestaje się rozglądać wokół siebie!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 05-08-2022 o 21:00.
Ketharian jest offline  
Stary 03-08-2022, 22:26   #90
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Dolina Zelbadu w rejonie Steinwaldu

Davandrell była daleka od wdawania się w dyskusje, debaty czy też próby przekonywania do którejś z opcji. Wyraziła jedynie swoje zdanie w temacie oparte na logice i pragmatyczności. Nie spotkało się ono jednak z większym zainteresowaniem. W końcu najemnicy nie byli wynajmowani do dyskutowania czy kwestionowania poleceń tylko do działania. Pamiętała jednak również, że żadne zlecenie i żadne obiecane za nie pieniądze nie warte tyle, żeby poświęcać za nie własne życie.
Na szczęście Melissie udało się przekonać Petrę, że to nie była najlepsza pora na badanie ruin.

Z tego wszystkiego ostatecznie wyszło na to co wskazywała w swojej wypowiedzi elfka. Do obozowiska dotarli na tyle późno, że przeprawę trzeba było i tak przełożyć na następny dzień. Czyli znowu będą przemoczeni. Davandrell zakładała już teraz z góry, że jutrzejszy dzień pójdzie na straty. Przeprawa dziesięciu wozów i wszystkich ludzi zajmie im pewnie ze dwa jak nie ze trzy dzwony. Potem trzeba będzie rozbić ponownie obozowisko i dokładnie wszystkich wysuszyć. Zajmie to następnych kilka dzwonów i pewnie zejdzie im przynajmniej do obiadu. Sytuacja tego wymagała i warunki terenowe oraz pogodowe. Trzeba będzie po przeprawie wszystkich dokładnie wysuszyć i nakarmić, a i tak prawdopodobnie nie objedzie się bez kilku przeziębionych. choćby nie wiadomo co robić.

Elfka była więcej niż pewna, że Petra i Inez nie odpuszczą tematu zbadania tajemniczych ruin. Pewna była również tego, że lepiej by to było robić za dnia, a nie zaczynać jutro popołudniu, na co się zanosiło. Była przygotowana na to, że jutro będą się co do tego tematu spierać, gdyż ktoś będzie nalegał na zbadanie ruin próbując nie tracić zbyt dużo czasu. Nie można zjeść królika i nadal go mieć w ręce.
Davandrell była przekonana, że jej ocena sytuacji jest słuszna i będzie obstawała przy zdaniu by po przeprawie poświęcić resztę dnia na to, żeby ludzie się nie pochorowali, a ewentualną eksplorację ruin zacząć od kolejnego dnia wcześnie rano.

Elfa przedyskutowała te wszystkie kwestie z Golim i z Magnusem i obaj popierali jej opinię w tym temacie. Wiedziała więc, że następny dzień prawdopodobnie zapowiadał się ciekawie i burzliwie choć to drugie niekoniecznie ze względu na charakter złej pogody jaka im ostatnio dopisywała.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172