Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2010, 21:01   #121
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik z zapałem zaczął baraszkować po wnętrzu karczmy, dotarł na parterze wszędzie...z wyjątkiem jednego miejsca. Kucharz nie chciał wpuścić halflinga, wyjął nawet tasak, przez co halfling poczuł się niemal słabo...

Zachwiał się na nogach, "niemal" nie mdlejąc...

- Co ty sobie wyobrażasz?! Po mojej kuchni nie ma łażenia. Sio!


Dla wzmocnienia swoich słów kucharz zaczął wymachiwać trzymanym w ręku tasakiem.

- Z takim toporem na takiego malutkiego halflinga? No nie przesadzasz czasem? Wyjął chusteczkę i otarł czoło.

- Mam jeszcze większy jak Ci się ten nie podoba. Wynoś mi się stąd bo zrobię z Ciebie kotlety!

- Nie to nie, jak wam jednak szczury zarażą pożywienie to nie płaczcie potem jak w konwulsjach będziecie umierać, zastanawiając się czemu nie słuchaliśmy halflinga gdy mówił o szczurzej truciźnie, o infekcjach jakie przenoszą no i o tym, że potrafią dostać się wszędzie. Jak myślicie, czego szukają w schronieniach ludzkich? - Było to retoryczne pytanie, szybko sam im odpowiedział, przeliterowując. - P O Ż Y W I E N I A, a gdzie indziej jest ono jak nie w kuchni? Ale odsunął się o kroczek, nie chcąc zbytnio ryzykować wściekłości karczmarza.

- Nic mnie to nie obchodzi! Tutaj nikt po za mną nie może wchodzić i tyle!
- odparował niewzruszony karczmarz
- Czy to prawda panie komendancie , nawet Pan nie może wchodzić do kuchni? - halfling postanowił uderzyć z innej piłeczki, albo przyłapać karczmarza na kłamstwie, albo tez wbić klin między obu. Szybko dodał jednak - Poza tym jak nie oczyszczę kuchni i nie zastawię tam trutek, to one znów wrócą... i tak wrócą, ale trochę później jak się je odstraszy. Znów zaniósł się kaszlem, starając się trzymać karczmarza na dystans...Jednak nie zamierzał się upierać, karczmarz wyglądał na groźnego stróża kuchni...

Dowódca z początku nie bardzo zrozumiał o co chodzi.

- Hm? Ja mogę wszędzie wchodzić!

Kucharz nieco się zdenerwował.

- Ten szczurołap próbuje mi tutaj nawciskać tych śmierdzących trutek.


- No przecież tu o życie i zdrowie podwładnych chodzi Szczurzyska choroby niosą, infekcje w pożywienie wciskają, a ten tu do kuchni nie chce mnie wpuścić, bo myśli że jako halfling wszystko mu wyjem...

-No ale przecież nie do żarcia!! W kąty powciskam, prędzej szczur zdechnie niż ktoś po to sięgnie i zje. Wolisz kapitanie infekcje jakie szczury roznoszą? Co mu szkodzi, może mnie przecież pilnować w tej kuchni...chyba że boi się nie pilnować beczki - spojrzał wymownie na browar, dając chyba komendantowi do zrozumienia, że bez czujnego oka karczmarza dostęp do trunku będzie wolny... -Zresztą i tak chcę tylko sprawdzić czy są ślady po szczurach, pełną deratyfikacją kuchni zajmę się po tym jak piętro sprawdzę.

- Co wy mi tutaj dupę zawracacie. Mam ważniejsze sprawy na głowie!

Wyraźny brak zainteresowania kapitana tematem, sprawił, że Tupik musiał odpuścić, sam na sam w starciu z upartym karczmarzem nie miał szans, ale przynajmniej był pewny, że żaden z nich nie pójdzie za nim. Kapitan zdawał się olewać jego obecność a kucharz zapewne będzie bronił kuchni do końca...pozostawało jeszcze przegnać strażników u góry, co przy obojętności kapitana nie mogło być trudne...

Co prawda niespecjalnie udało mu się ich przegnać, ale nie przeszkodziło mu to w dalszej eksploatacji. Srebrniki i tytoń były miłymi znaleziskami, ale prawdziwą gratką okazał się wisior. Srebrniutki, śliczniutki, w sam raz na dumną pierś bądź szyję halflinga... Szybko go zwinął wraz z brzęczącą sakieweczką. Papiery musiały znajdować się w pokoju rycerza. W pokoju do którego Tupik także nie miał wstępu. Do tego pokoju, jak i do kuchni mogłaby sie udać kobieta...ale szlachcianka nie wyrażała zainteresowania orgią...nawet czysto teoretycznie...

W końcu zjawił się dowódca w towarzystwie córki handlarza....Tupik zdziwił się niezmiernie słysząc jęki u góry jak zwykle postanowił to wykorzystać...

Swe kroki skierował wprost do handlarza...

- Pozwalasz, żeby tak po prostu jakiś żołdak brał twoją córkę karczmie?! Zapytał z niedowierzaniem, studiując minę handlarza.

- O tak puszcza się właśnie, jeśli mi dobrze zapłacisz to powiem ci z kim...choć możesz pewnie sam sprawdzić o ile cię żołnierze na mieczach nie wyniosą...
Możesz też za okrągłą sumkę pozbyć się nierządnika... reszta by już łapy z dala od niej trzymała...a nie to co teraz
- spojrzał wymownie na handlarza.
-Za informacje o tym z kim się puszcza...chce pięć Złotych Karli a jak będziesz chciał coś więcej z tym zrobić to ...chmmm no cóż oferta powinna być dużo wyższa niż poprzednia, biorąc pod uwagę, że to żołdacy...

Jedyne co zamierzał to zasiać ziarno niezgody między handlarzem a dowódcą straży. Miał po trochu nadzieję, że handlarz rzuci się do karczmy pozostawiając towar... choć perspektywa zarobienia kilku karli za informację wyglądała równie obiecująco...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-02-2010 o 09:32.
Eliasz jest offline  
Stary 02-02-2010, 00:31   #122
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Rozmowa z handlarzem nie szła po jego myśli. Nie dość, że nie chciał płacić to jeszcze wymyślał głupie ku temu powody.

- Ja nie jestem handlarzyno jakimś bretońskim rycerzem. Nie ślubowałem bronić czci niewieściej i gówno mnie obchodzi w jakich okolicznościach miejscowe baby ją tracą. To że jest łapówkarzem i szują tylko podbija cenę bo oznacza, że chłop potrafi o siebie zadbać. Skoro przez 20 lat mimo że chcieliście nie udało wam się go usunąć to znaczy, że sami nie potraficie tego zrobić. Nie chcecie sobie brudzić rąk lub jesteście ofiary to płaćcie!

Schował nóż, którym się do tej pory bawił dając do zrozumienia, że rozmowa zbliża się do końca. Odwracając się dodał jeszcze ze śmiechem.
- Jeśli w Altdorfie zrobią to za 2 korony to sprowadź sobie kogoś z Altdorfu tudzież zwróć się do miejscowej gildii skrytobójców...

-15 koron to moje ostatnie słowo. Jestem pewny, że sołtys wyceniłby twoje życie na więcej niż 5 koron gdyby się dowiedział co planujesz.


Wychodząc powiedział jeszcze:
-Jeszcze tu dzisiaj zajrzę. Przemyśl to!


***

Na słowa amanta zareagował wybuchem śmiechu i machnięciem ręki.

- Jesteś głupcem chłopcze. Źle cię oceniłem. Na nic mi się nie przydasz. Niech cię życie uczy.

Wskazał na wchodzącą do karczmy dziewczynę.
- Jak myślisz idzie tam na głębszego, czy w poszukiwaniu mężczyzn obdarzonych intelektem?

Zamieszanie którego sprawcą był Tasselhof całkowicie zaabsorbowało Heinza.

Odszedł parę kroków od chłopaka i chowając się za węgłem w miarę dyskretnie wyjął pałkę z plecaka. Wsadził ją cieńszym końcem za pasek od spodni, tak by skryta pod płaszczem była w każdej chwili gotowa do użycia. Jeśli żołnierze go zauważą powie, że nie miał nic wspólnego z zajściem bo cały czas rozmawiał z chłopakiem i nawet wskaże miejsce gdzie uciekły konie.
 
Ulli jest offline  
Stary 03-02-2010, 07:06   #123
 
martyna's Avatar
 
Reputacja: 1 martyna nie jest za bardzo znany
Po tym jak Heinz zaczął obrażać chłopaka postanowiłam się wtrącić.

- Nie przesadzasz panie Heinz? On chciał dobrze a ty go tak źle traktujesz. Jestem pewna, że żadna kobieta nie przejdzie obojętnie obok tak pięknego bukietu kwiatów. Zwłaszcza, że trzyma go taki zadbany i umyty dżentelmen. Brakuje mu tylko pewności siebie ale to da się wypracować.

Potem zwracam się do chłopaka.

- Chodź. Napiszemy Twojej wybrance piękny wiersz. Umiejętnym słowem można uwieść każdą z nas. Nie przejmuj się tym co powiedział ten pan. Miłość to piękne uczucie o które trzeba walczyć. On tego nie rozumie bo nawet nie zauważa zauroczonej w nim kobiety, która czeka teraz na niego samotnie w starym domu ze specjalnie upieczonym dla niego ciastem marchewkowym.


Ostatnie słowa wypowiadam głośniej jako jednoznaczną aluzję odnośnie Marceliny.
 
martyna jest offline  
Stary 03-02-2010, 10:18   #124
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Heinz Doszedł do Tupika gdy tylko zobaczył jak halfling zaczyna rozmowę z handlarzem, od razu usłyszał nowiny od Tupika gdy podszedł.

- Wiesz, że jego córka właśnie puszcza się w karczmie? Tupik zapytał retorycznie kamrata nic sobie nie robiąc z obecności handlarza. Chciał szybko przekazać nowinę przyjacielowi, pokazując jednocześnie handlarzowi, że jeszcze chwila moment a jego córka stanie się sławną puszczalską...

Heinz robiąc znudzoną minę wolno potakuje.
- Zbytnio mnie to nie dziwi. Wyglądała na taką...

Handlarz wtrącił się do rozmowy

- Możesz powtórzyć to co mówiłeś o mojej córce?


- Ależ oczywiście drogi handlarzu...i nie robię to po to by pana rozzłościć, lecz by uchronić pana i pańską córkę przed dalszym szarganiem reputacji. Tym razem dodał głośno niemal literując każdą literę. - Pana córka gździ się z jednym ze strażników - o tam w karczmie - wskazał na budynek. Jak podejdziesz pod okna to pewnie usłyszysz sam jęki płynące z uprawiania dzikiej miłości.
halfling aż sam się niemal podniecił, nieco grał na uczuciach handlarza...ale była to dla niego nowość, nie wierzył bowiem aby ten handlarzyna miał jakiekolwiek uczucia.

Mężczyzna skrzywił się z niezadowoleniem. Nie był jednak strasznie zszokowany wręcz przeciwnie, nie wykazał wielkiego zdziwienia. Jego minę trudno porównywać do obrazu jaki przedstawia zatroskany ojciec. Bardziej chyba przejął się słowem "reputacja".

- Potem z nią pomówię. Teraz są ważniejsze sprawy do załatwienia.


- No i jak się w końcu dogadaliście z tym sołtysem? Rozumiem, że dostaniemy nie mniej niż pięćdziesiąt karli? I dom sołtysa ...oczywiście...


Heinz uśmiechnął się szeroko słysząc propozycję Tupika.

- Tak, pięćdziesiąt brzmi znacznie lepiej niż trzydzieści...

Heinz zerknął na handlarza wypatrując jego reakcji. Kupiec jednak przecząco zamachał rękami.

- Mogę się ostatecznie zgodzić na te 15 koron ale bądźmy rozsądni i targujmy się w realnych normach. Za 50 koron mogę sprowadzić kogoś z imperium.

- Po piętnaście na głowę jak rozumiem...plus wyekwipowanie do roboty...oczywiście nie gwarantujemy w tej cenie śmierci sołtysa, ale wspomnianą modyfikację w układzie handlowym...Będziesz mógł spokojnie handlować z co najwyżej dziesięcioprocentowym podatkiem... - odrzekł Tupik

Po chwili namysłu dodał jeszcze

- A zanim Ci ktoś z tego Imperium przyjedzie, to już dawno stracisz drugie tyle na podatkach...zero zysku przez miesiąc co najmniej, ba dwa, skory my tutaj miesiąc podróżowaliśmy...I ciekawe jak i kogo wynajmiesz...przez posłańca czy jak? Masz dwa miechy bez zysków, albo płacisz nam te pięćdziesiąt złotych koron i masz problem z głowy. Co za różnica komu płacisz skoro płacisz za efekt?

- Nigdy w życiu nie zgodzę się na taką sumę. Skoro tak stawiacie sprawę to moja ostateczna oferta brzmi tak: Każdemu dam po 7 koron na głowę, oczywiście mam tu na myśli waszą trójkę, do tego dorzucę tę wybuchową beczkę prochu, która sama w sobie jest już dużo warta! No i omówione wcześniej 15% od zysków. Jak się dobrze spiszecie to też gwarancja dalszej współpracy w przyszłości. Jak wam te warunki nie odpowiadają to wycofuję ofertę.

Kupiec wygląda na mocno poddenerwowanego i zniecierpliwionego.

Heinz rozbawiony reakcją kupca zaczął się śmiać podnosząc jednocześnie rękę w geście, którym chce go udobruchać.

- Ostre negocjacje handlowe to nie powód żeby się tak denerwować. Przyjmuję propozycję! Jedyne czego potrzebuję to łuk i kilka strzał... Beczka zapewne też się nam przyda. Ja więcej nie potrzebuję...

- Poza tym naprawdę nie interesuje cię twoja córka i to co robi? - dopytywał Tupik moglibyśmy pomóc, skoro masz problemy wychowawcze...i tylko mi nie mów, że nic to cię nie obchodzi...to w końcu twoja córka na litość Shaylli

- To nie jest tak do końca moja córka. Prawdę powiedziawszy to sierota, którą przygarnąłem w akcie dobrej woli. Przydaje się czasem przy zawieraniu targów bo jej uroda wprowadza dobrą atmosferę. Teraz widzę jednak, że była to nie do końca trafna inwestycja.

- Chmmm a dużo Cię ona kosztuje w utrzymaniu? Zamiast wywalać ją na zbity pysk, może i nam by się przydała... -Halfling poważnie zastanawiał się nad przygarnięciem służącej...skoro była w stanie podróżować z tym obleśnym typem, banda poszukiwaczy przygód nie powinna być gorsza... Mógł w jednej chwili przywrócić handlarzowi poczucie wartości sieroty, jednak póki była szansa na jej przygarnięcie, nie zamierzał...

- Wracając zaś do umowy, to co ty na to Heinz? Myślę, że jeśli do tego będziemy się mogli doposażyć w broń i uzbrojenie...oraz te sidła - wskazał na jedyny obiekt który go tak najbardziej interesował, - to umowa stoi i bierz pod uwagę, że nie musisz targować się z drugim halflingiem...wierz mi on jest dużo gorszy ode mnie, osiwiałbyś zanim być coś z nim utargował, a tak sprawę możesz traktować jak załatwioną... Po co Ci zresztą stresy związane z niezawartą umową, skoro wystarczy dorzucić tylko po mieczu i pancerzu...no i te sidła... - ostatnie słowa były ewidentnie kierowane do handlarza.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-02-2010 o 20:51.
Eliasz jest offline  
Stary 03-02-2010, 21:45   #125
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Nagłe pojawienie się szlachcianki i jej słowa wprawiły Heinza w osłupienie tak, że jedyne co mógł zrobić to rozdziawić usta i odejść.
-"Dżentelmen"- też mi coś. powiedział pod nosem praskając przy tym kpiąco.

***

Zza węgła za którym się schował zobaczył tupika, który po akcji deratyzacji szedł do wozu handlarza.
- O nie! Nie będzie się targował beze mnie.

Po chwili był już przy Tupiku.
Szturchając Tupik odciągnął go na bok po czym zaczęli gorączkowo szeptać między sobą.
- Wyciągnijmy ile się da a to czy wykonamy misję czy nie obaczy się później... --rzekł Tupik - może sołtys zaproponuje lepszą stawkę? A to co zabierzemy będzie już nasze, choćby i kilka złotych koron oraz ekwipunek. Straży na nas noie naśle bo oddał dobrowolnie, poza tym nie naskarży że zlecenia nie wykonujemy, bierzmy nawet piętnaście karli, choć jak rozumiem, to że się jeszcze nie dogadaliście to tylko taka gra wstępna z twojej strony prawda? Chcesz po prostu podbić stawkę? Ja się z tym zgadzam, trzeba wycisnąć ile się da...
to na czym stanęliście?


- Stanęliśmy na 15 koronach...- skrzywił się Heinz- ...dlatego tak nisko bo myślałem, że przyjdzie mi robotę wykonać samemu. Chcecie więcej trza się targować. Łachudra handlarz nie mówi moim zdaniem całej prawdy. Większą ochotę mam zaciukać jego. Straży w tej wiosce poza tymi z karczmy nie widziałem, więc nie ma się czego obawiać...

- No jakby tak było po 15 na każdego... plus ekwipunek i wyposażenie oczywiście - powiem tak, uzgodnijmy taką stawkę, weźmy co się da i pójdziemy na rozmowę z sołtysem...Zobaczymy co on ma w tej sprawie do powiedzenia...może przebije ofertę , może nie, grunt to to że będziemy doposarzeni, i tak niedługo zwijamy isę z wioski, więc nie wykonanie zadania tez nie będzie takie straszne...


- No i jak chcesz wiedzieć co się dzieje wewnątrz? Ilu strażników, co robią i takie tam? A gdzie jest Tas?? Też będzie chciał usłyszeć... - dodał po chwili gdy już poznał sytuację z handlarzem.



- Mów byle szybko - odrzekł Heinz -Tasselhof jak zwykle poszedł na żywioł. Pogonił żołdactwu konie. Zaraz wypadną i wściekli zaczną szukać koni i winnego. Trzeba będzie się chować, albo wcielić w życie plan unieszkodliwienia żołnierzy. Wszystko zależy ilu ich wylezie. W razie czego celuj w dowódcę...


- Dowódca w tej chwili gzi się z córka handlarza...szybko pewnie nie wyjdzie. Reszta strażników gra w kości i dłubie w nosie...nic nie zauważą jak nie zostaną zaalarmowani. Gdzie ten stajenny? Załatwiliście go? - widząc minę Heinza przeklął tylko pod nosem...

No to ja nie wiem kurwa... mamy beczkę prochu, możliwość podtrucia posiłków i inne takie a mimo to, mamy walczyć z nimi wręcz gdy wybiegną czy co? Zapomnij, że będę celował w jakiegoś dowódcę, żeby cała szóstka rzuciła się na mnie? Tylko kurwa, mnie też będą pewnie podejrzewać o współudział... - Kurwa, kurwa, pierdolona jego rzyć.
Halfling klął na czym świat stoi, ale z drugiej strony to miał alibi... nic nie zrobił... poza tym przy handlarzu to nie powinno mu się nic stać, to w końcu jego córkę deprawowali...to on miał powód by się na nich rzucić a oni na niego...

-Uspokój się! -mitygował go człowiek- Walkę ze wszystkimi traktuję jako ostateczność. Jeśli popędzą za końmi jest szansa wślizgnąć się w trójkę do środka i załatwić rycerzyka. Potem zwialibyśmy z papierami a żołdactwo samo pójdzie w rozsypkę.

Tupika przedstawiony plan wyraźnie zainteresował.
- Co do wślizgnięcia się to jestem za, nie tak wielu ich wewnątrz zostało a razem z zaskoczenia damy radę...mnie wpuszczą , powiem, że coś zapomniałem a wówczas i wam otworzę drzwi i ich załatwimy...


Dodał jeszcze.
- No i jak się w końcu dogadaliście z tym sołtysem? Rozumiem, że dostaniemy nie mniej niż pięćdziesiąt karli? I dom sołtysa ...oczywiście...

Wtrącenie się handlarza przerwało wymianę informacji i wciągnęło całą trójkę do dalszych targów.
Próbę podpuszczenia handlarza Heinz podchwycił bez wahania. Warto było choćby po to żeby zobaczyć złość wstrętnego dusigrosza. Uśmiechając się szeroko dopowiedział:
- Tak, pięćdziesiąt brzmi znacznie lepiej niż trzydzieści...

Heinz zerknął na handlarza wypatrując jego reakcji. Kupiec jednak przecząco zamachał rękami.

- Mogę się ostatecznie zgodzić na te 15 koron ale bądźmy rozsądni i targujmy się w realnych normach. Za 50 koron mogę sprowadzić kogoś z imperium.

- Po piętnaście na głowę jak rozumiem...plus wyekwipowanie do roboty...oczywiście nie gwarantujemy w tej cenie śmierci sołtysa, ale wspomnianą modyfikację w układzie handlowym...Będziesz mógł spokojnie handlować z co najwyżej dziesięcioprocentowym podatkiem... - odrzekł Tupik

Po chwili namysłu dodał jeszcze

- A zanim Ci ktoś z tego Imperium przyjedzie, to już dawno stracisz drugie tyle na podatkach...zero zysku przez miesiąc co najmniej, ba dwa, skory my tutaj miesiąc podróżowaliśmy...I ciekawe jak i kogo wynajmiesz...przez posłańca czy jak? Masz dwa miechy bez zysków, albo płacisz nam te pięćdziesiąt złotych koron i masz problem z głowy. Co za różnica komu płacisz skoro płacisz za efekt?

- Nigdy w życiu nie zgodzę się na taką sumę. Skoro tak stawiacie sprawę to moja ostateczna oferta brzmi tak: Każdemu dam po 7 koron na głowę, oczywiście mam tu na myśli waszą trójkę, do tego dorzucę tę wybuchową beczkę prochu, która sama w sobie jest już dużo warta! No i omówione wcześniej 15% od zysków. Jak się dobrze spiszecie to też gwarancja dalszej współpracy w przyszłości. Jak wam te warunki nie odpowiadają to wycofuję ofertę.

Heinz rozbawiony reakcją kupca zaczął się śmiać podnosząc jednocześnie rękę w geście, którym chce go udobruchać.

- Ostre negocjacje handlowe to nie powód żeby się tak denerwować. Przyjmuję propozycję! Jedyne czego potrzebuję to łuk i kilka strzał... Beczka zapewne też się nam przyda. Ja więcej nie potrzebuję...

Przemowa łotrzyka najwyraźniej odniosła skutek. Pozostało mu czekać aż Tupik skończy targi dotyczące jego wynagrodzenia...

- Wracając zaś do umowy, to co ty na to Heinz? Myślę, że jeśli do tego będziemy się mogli doposażyć w broń i uzbrojenie...oraz te sidła - wskazał na jedyny obiekt który go tak najbardziej interesował, - to umowa stoi i bierz pod uwagę, że nie musisz targować się z drugim halflingiem...wierz mi on jest dużo gorszy ode mnie, osiwiałbyś zanim być coś z nim utargował, a tak sprawę możesz traktować jak załatwioną... Po co Ci zresztą stresy związane z niezawartą umową, skoro wystarczy dorzucić tylko po mieczu i pancerzu...no i te sidła... - ostatnie słowa były ewidentnie kierowane do handlarza.

Heinz w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Od pewnego czasu bardziej interesowało go co się dzieje przed karczmą.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 04-02-2010 o 05:01.
Ulli jest offline  
Stary 03-02-2010, 23:36   #126
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu
- Ostre negocjacje handlowe to nie powód żeby się tak denerwować. Przyjmuję propozycję! Jedyne czego potrzebuję to łuk i kilka strzał... Beczka zapewne też się nam przyda. Ja więcej nie potrzebuję...

Właśnie na te słowa czekał handlarz.

- No, to rozumiem!

Rzekł po czym uścisnął Heinzowi dłoń w formalnym geście zawarcia umowy.

- Przy mnie nie stracicie. Zróbcie porządek z tym sołtysem a już niedługo wszyscy będziemy hasać w złotych pantofelkach. Naturalnie łuk i strzały też się znajdą.

Ostatnie słowa nie były dosłowną obietnicą a mało znanym imperialnym powiedzonkiem. Mężczyzna zniknął w zakamarkach swojego wozu po czym wrócił z wymienionymi wcześniej przedmiotami oraz przyszykowanymi dla was pieniędzmi.

- Tylko pamiętajcie. Jak zechcecie go sprzątnąć to zróbcie to albo tak by wyglądało to na wypadek albo tak drastycznie i efektownie by inni wiedzieli, że nie warto z nami zadzierać.


Następnie machnął ręką jakby sobie nagle o czymś przypomniał.

- Aha i coś jeszcze.



Po tych słowach schylił się do kufra i wyciągnął z niego prawie nową, elegancko uszytą zbroję skórzaną. Musiała należeć do jakiegoś szanującego się elfiego skrytobójcy. Świadczył o tym zarówno kunszt kroju jak i rzadko spotykany, czarny pigment którym została zafarbowana. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że pancerz posiada co najmniej dwa mocne atuty. Po pierwsze swoim wyglądem dodaje wdzięku i gracji. Samo założenie go poprawia atrakcyjność i pewność siebie co przenosi się także na ogólny poziom ogłady. Drugą zaletą są natomiast liczne dyskretnie pochowane kieszenie oraz zaczepy. Te drugie umożliwiają montaż noży do rzucania, wybuchowych flakoników oraz różnego typu specjalnych pocisków, które z powodu swoich właściwości powinny być trzymane oddzielnie.

- Dam Ci go w prezencie jak już będzie po wszystkim.

Kupiec ledwo zdążył skończyć to zdanie gdy bardzo niespodziewanie spokój w osadzie zmącił krzyk Tassa brzmiący dokładnie:

- Wio koniku Wio !!!

Nie minęła sekunda gdy do rymu odezwały się rżenia i odgłosy uderzających o ziemię kopyt. Wszyscy z zaskoczeniem wyszli przed domy by podziwiać grupkę koni mknących główną aleją osady. Przebycie tego dystansu nie zajęło zwierzętom długo i już za moment oddalały się od wioski w stronę polany i rozciągającego się za nią urwiska.



W tym samym czasie z karczmy, jakby rażony piorunem wyskoczył dowódca.

- Co do cholery?!

Wrzasnął ze zdziwieniem poprawiając nie do końca jeszcze dopięte spodnie.

- Który skur.... wypuścił konie?!

Nie musiał szukać długo. Winowajca sam podbiegł chcąc złożyć raport.

- Pa...pa...pa...panie...sie...sie....

Strażnik nie zdążył jednak dokończyć gdyż na jego twarzy wylądowała rozwścieczona pięść przełożonego

- Miałeś pilnować koni a nie się opierdalać ty pieprzona kupo gnoju !

Zaraz potem posypały się jeszcze rzęsiste kopniaki.

- Czy ja wszystko muszę robić sam?!

Sierżant szybkim ruchem odwrócił się w stronę stojących przed wejściem strażników.

- A wy co się tak gapicie?! Za nimi! Jeżeli stracimy chociaż jedno zwierzę to osobiście was wykastruje!

Chłopi rzucili swoje włócznie i tarcze na ziemię po czym z miejsca tak jak stali pobiegli łapać spłoszone zwierzęta. Udał się za nimi także nieszczęsny jąkała oraz dwóch przebywających wcześniej w karczmie żołnierzy. Sam dowódca także nie pozostał obojętny. Gwizdnął głośno i ku zaskoczeniu wszystkich jedno z uciekających zwierząt zatrzymało się by następnie pędem pogalopować do swojego pana. Mężczyzna zwinnym ruchem wskoczył na kark wierzchowca, chwycił go za grzywę i nie robiąc sobie nic z tego, że jest nie osiodłany popędził za resztą.
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 03-02-2010 o 23:44.
zgrzyt jest offline  
Stary 04-02-2010, 13:42   #127
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Człowiek tylko czekał na zgodę handlarza. Po uściśnięciu dłoni zgarnął monety i chwycił mizerny krótki łuk, dziesięć strzał i sidła na których tak zależało Tupikowi.

- Przyda się przy zleceniu...- rzucił.

Tupik pytająco spogląda na Heinza.

- I co teraz? Mamy wparować do karczmy jak gdyby nigdy nic? Karczmarz będzie nas próbował powstrzymać, córka handlarza będzie świadkiem mordu i kradzieży, a jak dowódca ze strażnikami wrócą to jak myślisz ile im zajmie złapanie naszej spieszonej garstki? Gdybyśmy jeszcze porwali te konie... ech. Kurwa, nie lubię nie uzgodnionych działań, szczególnie tych ofensywnych...


Uśmiechając się krzywo i kiwając głowa Heinz znowu zgodził się z niziołkiem.

- A kto lubi? Pytanie czy zechcą nas łapać gdy rycerz któremu służą zginie. Jedyny sposób by się przekonać to wpaść tam i zrobić swoje. Mamy mało czasu...

-A i daj mi moje korony, i dzięki za pamięć o sidłach... I gratuluję kubraczka co to Ci go obiecano. - mówił z lekką zazdrością i świdrując stopą ziemie. - Ale co tam, i dobrze...ale mówiąc szczerze to i tak musimy porozmawiać z sołtysem, może dostaniemy kontr zlecenie? - uśmiechnął się radośnie. Likwidowanie takich złoczyńców jak handlarz skrytobójca nie kłóciło się z sumieniem halflinga, pomysły Tasa już owszem.

- Co taki niecierpliwy jesteś. U mnie byłyby bezpieczne, ale skoro nalegasz.

Heinz wypłacił Tupikowi 7 złotych koron i dał mu sidła. Halfling natychmiast się rozpromienił, na widok nowego majhątku aż mu łezka szczęścia zamigotała w oku.
Tupik uśmiechnął się i schował każdą złota koronę w inne miejsce poczynając od ubrań na ekwipunku kończąc. Nawet nóż myśliwski w swej rękojeści miał schowek na monetę. Halfling potrafił zabezpieczy własne pieniądze a ostatnim miejscem w jakim schował by złoto była sakiewka. W sakiewce trzymał srebro - kilka sztuk i pensy - wypchana sakiewka najlepszym wabikiem na złodzieja i zamiast kraść prawdziwie cenne rzeczy, skupia się na tych które tylko tak wyglądają.

- Hej, zaraz...pokój dowódcy powinien być wolny... spróbuje jako szczurołap wrócić na gore, jak się nie uda to pokombinujemy..Choć nie wiem, czy tam właśnie nie siedzi rycerz...


-Jedno jest pewne. Trzeba kombinować w środku...
- odrzekł Heinz po czym naciągnął kaptur, wyskoczył z wozu gdy tylko żołnierze popędzili za końmi i zakładając strzałę na cięciwę mizernego łuku pomknął w stronę karczmy.
Kopniakiem otworzył uchylone drzwi. Wpadając do środka wziął karczmarza na cel.

- Nie opłaca się ginąć za tych drani. Nie wchodź nam w paradę a nic ci się nie stanie. - rzucił do znajdującego się wewnątrz karczmarza.

Tupik "Grotołaz", ostatnio znany też pod imieniem Głupik "Szczurołap " poprawił warstewkę błota, bardziej jeszcze narzucił kapturek i zakładając, że nikt go później już nie rozpozna ruszył za Heinzem. Wyciągnął drzewcowa procę i ją załadował.

Słysząc odgłos łamanych drzwi karczmarz pośpiesznie zabarykadował się w kuchni. Po brawurowym wejściu Twoim oczom ukazało się główne pomieszczenie budynku oraz stojący tam rycerz i strażnik. Ten pierwszy pasował do opisu Marceliny chociaż prawdę mówiąc spodziewałeś się kogoś tęższego. Ten tutaj miał około 170 cm wzrostu i był dosyć szczupły. Jego wizerunek nasuwał na myśl tych romantycznych bretońskich rycerzy, którzy bardziej od walki cenią uwodzenie szlachcianek i strojenie się w piórka. Mężczyzna dzierżył przy pasie długi miecz oraz smukły, wypolerowany sztylet z ozdobną rękojeścią w kształcie róży. Dodając do tego "upiększające" jego ubiór falbanki i kokardki można dojść do wniosku, że mężczyzna ten wygląda dosyć zniewieściałe. Nie ma na sobie co prawda zbroi ale w drugiej ręce dzierży trójkątną tarczę. Strzegący go chłopo-żołnierz wygląda zdecydowanie bardziej "konkretnie". Jest wysoki, dobrze zbudowany i gotowy do walki o czym świadczy fakt, iż zasłonił się tarczą a w ręku trzyma topór, broń dużo lepszą od włóczni jeżeli chodzi o walkę w ciasnym pomieszczeniu.

- Czy mógłbym poznać powód tej niezapowiedzianej wizyty?



- Jesteśmy tu aby wypełnić kontrakt zlecony przez Arcykapłana Wergiliusza ze świątyni Sigmara w Nuln. Proszę oto stosowne dokumenty - halfling wyjął i pokazał - acz z daleka papiery jakie przejęli od łowcy - żądamy wydania wszystkich znalezionych przez was fragmentów księgi - odpowiedział jak zwykle pewny siebie Tupik. Warto było spróbować pokojowej metody nim przejdą do rozwiązań siłowych. Odwrotna kolejność - tzn najpierw siła potem polityka raczej nie wchodziła w rachubę.

Był to blef, kolejny, w tym Tupik był dobry. Nie miał innego wyjścia widząc minę Heinza mieszającą się pomiędzy ucieczką a chęcią walki. Obecność rycerza wyraźnie zbiła go z tropu i halfling po prostu musiał wkroczyć do akcji. Niezależnie od wydania czy też braku, dotychczasowi "napastnicy" stawali się posłannikami samego Arcykapłana Z Nulln a to już musiało robić wrażenie lub przynajmniej dystans, komuś takiemu jak rycerz fanatyk. Od tej chwili nie mógł ich traktować niczym pospolitych bandytów, a halfling - o ile "jak zwykle" nie przeszkodzi mu w tym Tass , zamierzał po prostu robić to w czym był najlepszy...grać.

- Nie przypominam sobie, żeby szanujący się wysłannicy kościoła wkraczali do cudzego domu poprzez wyłamanie drzwi frontowanych i spłoszenie koni. Bo rozumiem, że to wy je przegnaliście. Celowanie do mnie z łuku także jest wielce nie dyplomatyczne. Opuście broń, wtedy porozmawiamy. W innym przypadku czeka nas nieuchronna potyczka.

Rycerz mówił wszystko z niewiarygodnym spokojem i dystansem. W żadnym wypadku nie wygląda na przestraszonego. Cały czas zachowywał się tak jakby to on miał nad wami przewagę.

Wszystko poszło nie tak. Nie wiedzieć czemu natychmiast po wejściu natknęli się na rycerza i jego strażnika gotowych do walki. W dodatku Tasselhof- sprawca całego zamieszania stchórzył i się gdzieś ukrył.
"Rycerz widmo jednak jest z ciała i kości. W dodatku ma niezły refleks." Zaklął w duchu i przeklął Ranalda za kiepską opiekę oraz tchórza przez którego znaleźli się w tym położeniu.
- Zaufać paniczykowi?! Nigdy! zakrzyknął Heinz po czym strzelił z łuku do rycerza i nie patrząc na to jakie przyniosło to efekty rzucił się do ucieczki.

Halfling uczynił podobnie, strzelił z przygotowanej wcześniej procy drzewcowej po czym rzucił się do ucieczki, zamierzał dobiec do kuca znajdującego się w zagrodzie wieśniaczki. W duchu klął jak najęty, przeczesywał wieś wzrokiem w poszukiwaniu Tassa, bardziej jednak pragnął dopaść do kuca i oddalić się na jakiś czas z wioski... Chyba, że sytuacja zacznie przypominać walkę a nie nieskoordynowaną ucieczkę.

- Za karczmę - rzucił w pośpiechu do Heinza , ten kiwnął głową. Gdyby tylko udało dostać się im za karczmę tam zamierzali raz jeszcze strzelić do ścigającego ich przeciwnika. Tupik liczył że i Tass będzie gdzieś w pobliżu czekający na okazją do oddania strzału. W trzech na jednego mieli spore szansę
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 04-02-2010 o 21:40.
Eliasz jest offline  
Stary 06-02-2010, 15:03   #128
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Paniczną ucieczkę powstrzymał głos niziołka...
- Rycerz padł - zawołał Tupik nie bez dumy w głosie, w końcu to on go powalił
- dawaj na tego drugiego
- Tass gdzie do kurwy nędzy jesteś? Wygrywamy!!


Zachęcony rozwojem sytuacji założył kolejną strzałę na cięciwę i przygotował się do wejścia.
- Załatwmy rycerzyka i chodźmy po papiery. Pal licho strażnika. Bierzmy co nasze i w nogi!
Tupik jak zwykle miał odmienne zdanie.
- Nie, bo będą nas ścigali, musimy przejąć karczmę i wynegocjować nasze odejście, jeśli będziemy mieli rycerza w garści odbędzie się to na naszych a nie na ich warunkach.

Negocjowania ze szlachtą i żołdactwem nie uważał za rozsądny pomysł, ale teraz nie miał zamiaru zaprzątać sobie tym głowy.

Przez uchylone drzwi widać było tylko fragment ciała rycerza, po strażniku ani śladu.

Rzuca jeszcze szybkie spojrzenie w stronę gdzie odbiegli żołnierze po czym wchodzi do karczmy. Tupik załadował procę i wszedł za nim
Rycerz zgodnie z oczekiwaniami leży, widać krew. Dzięki Ranaldzie, wreszcie przypomniałeś sobie o mnie.

To że niziołek bezpiecznie przebiegł przez karczmę do ciała całkiem uspokoiło Heinza. Tak samo jak widok topora w ścianie, który miał rozpłatać Tupika.
Wtem, coś bardzo silnie rąbnęło go w twarz. Czuje jak pęka jego kość nosowa, a nos zmienia się w rozgniecioną purchawkę. Strach i zaskoczenie stłumiło ból. Ciemność przesłania mu na sekundę oczy i wali się na ziemię wypuszczając łuk i strzałę. Chcąc udrożnić zgnieciony nos próbuje wydmuchnąć powietrze, lecz zamiast tego zalewa się krwią. Zgodnie z jego najgorszymi przewidywaniami widzi strażnika z czymś ostrym w ręku starającego się go wypatroszyć. Drań musiał czaić się przy wejściu. Że też tam nie zajrzałem.
Nie mając w rękach broni, ani czasu na dobycie noża desperacko próbuje odepchnąć strażnika nogą. Jednocześnie czyni próby złapania za go nadgarstek w celu zablokowania uzbrojonej ręki. Jeśli mi się uda Tupik będzie miał czas by przybyć mi z pomocą.

W powstałej szamotaninie ostrze noże tnie mnie po ręce. Na szczęście rana nie jest głęboka a kolejne ataki udaje się już zablokować. Szarpię się z przeciwnikiem tak długo aż słyszysze głos Tupika...

- Rzuć broń kurwa, bo poderżnę mu gardło. - halfling zakrzyczał na strażnika, podstawiając rycerzowi nóż myśliwski pod szyję, na znak że nie żartował zaraz pojawiła się cienka strużka krwi.


Strażnik odsunął się zdyszany i szybko począł analizować sytuację. Widocznie jednak nie chciał ryzykować bo ostatecznie rzucił broń na ziemię i się poddał.

- Heinz zwiąż go, Nikomu nie stanie się krzywda, chcemy tylko tego po co tu przyszliśmy a zaraz udamy się na miłą pogawędkę na górę.

Widok poddającego się strażnika sprawił, że odetchnął z ulgą. Po chwili podniósł się z ziemi by wykonać polecenie Tupika. Na szczęście miał jeszcze trochę postronka na którym była przywiązana owca. Przyparł strażnika do ściany i związał mu ręce z tyłu. Połowicznie skrępowanego rzucił brutalnie na ziemię.

- Leż tu sukinsynu!

Poszedł pomóc Tupikowi delikatnie sprawdzając rozkwaszony nos...
 
Ulli jest offline  
Stary 06-02-2010, 15:59   #129
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Oboje energicznie zajęli się wiązaniem rycerza, chwilę później, strażnikowi i rycerzowi którzy mieli skrępowane ręce z tyłu przywiązał sznur związując nogi, sznur od nóg z sznurem od rąk. Leżeli powyginani i rozbrojeni, halfling zajął się przeszukiwaniem, pozostawała jeszcze jednak kwestia karczmarza i córki handlarza...byli tu nie potrzebni, mogli jedynie przeszkadzać w porządnej eksploatacji terenu.

- Karczmarzu, wiemy że tam jesteś - zawołał w stronę kuchni, opuść kuchnię i wyjdź z podniesionymi rękoma a nikomu nic się nie stanie. Pozwolimy ci opuścić karczmę i sami również ją opuścimy gdy załatwimy sprawę z rycerzem. Jeśli nie wyjdziesz zabiję i jego i strażnika a gdy rycerstwo przyjedzie, myślisz że będą się interesować dlaczego nie pomogłeś rycerzowi? Myślisz że przeoczą ślady krwi w twej karczmie? Wychodź natychmiast zanim zaczniemy na dodatek demolować karczmę a jeśli będziesz uparty to ją podpalimy. Słyszysz?! - halfling po raz kolejny nie żartował, nie zamierzał ryzykować że karczmarz zacznie od środka pomagać strażnikom, pozostawała jeszcze córka handlarza... ale ta była w sumie dobrym zakładnikiem...dowódca który się z nią przespał mógł ją nawet bardziej cenić niż rycerza...

- Jak wyjdzie, przeszukaj go zabierz co ma i wywal za karczmę, potem się tu zabarykadujemy.

- Choć w sumie nie, zabierzemy ich na górę, w ten sposób strażnicy z zewnątrz nie dowiedzą się ilu faktycznie jest nas w środku, to wzmocni naszą pozycję przetargową. - Dodał po chwili namysłu, - Jak wyjdzie zwiąż go i zaknebluj...resztę też trzeba na razie zakneblować...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 06-02-2010 o 16:03.
Eliasz jest offline  
Stary 06-02-2010, 19:18   #130
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gdy trochę ochłonął przeszukał dokładnie strażnika. Nie chciał więcej niespodzianek w postaci sztyletów, czy noży w cholewie buta.

Heinzowi cały plan się bardzo nie podobał. Nigdy bym nie pomyślał, że sam się będę zamykał w więzieniu.

- Co do jednego się zgadzam. Jeśli mamy tu zostać nikt nie może opuścić karczmy. Gdy dowiedzą się, że za wszystkim stoi dwóch przybłędów wezmą nas szturmem. Niech myślą, że jesteśmy zwiadowcami z większego oddziału. Głupi chłopi może dadzą się nabrać.

Poszedł zabrać leżący na ziemi łuk i strzałę. Łuk na razie założył na ramię a strzałę wetknął za pas. Pozbył się tkwiącej tam pałki i zamienił ją na topór strażnika. Tarcze obu więźniów złożył w kącie. Może jeszcze uda się je spieniężyć.
Postawił wyłamane drzwi na miejscu gdzie powinny się znajdować i podparł je dwoma stołami ustawionymi jeden na drugim. Wrzucił na nie jeszcze kilka gratów tak by barykada była cięższa.

- Pora przetrząsnąć pokój rycerza. Jeśli mam tu zginąć to przynajmniej bogaty...
 
Ulli jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172