Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2011, 20:58   #31
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Coś jest w przyrodzie, w lesie, jakaś moc, która pomaga lepiej uporać się ze smutkami, dojść do wniosku, że przecież musi być jakieś wyjście i nie można tak tego wszystkiego zostawić. Tak było i tym razem. Elyn wstała i przeciągnęła się, otrzepała ubranie i raźnym krokiem ruszyła do karczmy, dochodziła już pora obiadu, a ona nie jadła jeszcze nawet śniadania… ani kolacji!
- Czas to zmienić – zaśmiała się
Słońce ładnie świeciło, wystawiła twarz by nacieszyć się choć trochę ostatnimi może w tym roku tak ciepłymi dniami, poczuła jak wszystkie troski odpływają od niej niczym zmyte przez deszcz. Weszła po schodkach i dziarskim krokiem przemierzyła karczmę siadając do stolika, przy którym byli już jej towarzysze
- No, czas chyba coś zjeść i dać zarobić temu oszustowi – zaszczebiotała - Panie karczmarzu, prosimy o obiad! – zawołała machając w stronę kontuaru, za którym stał mężczyzna
Nie musieli długo czekać, gdy na ich stół wniesiono piękne, soczyste, parujące mięso, dopiero teraz dziewczyna poczuła jak bardzo głodna jest i zabrała się do jedzenia. Cieszyła się każdym kęsem, bo choć ceny naliczano tu horrendalne to jakość posiłku była faktycznie godna dobrego lokalu.

Przy jedzeniu rozmowy jakoś same się kleją, grupa dyskutowała w najlepsze, śmiała się, gdy nagle usłyszeli, że w pomieszczeniu zrobiło się niesamowicie cicho… Elyn odwróciła się, spojrzała w stronę drzwi i poczuła tylko nieprzyjemny ucisk w żołądku… Więc jednak ją znalazł, a jego gęba wydawała się być jeszcze bardziej pewna siebie i odrzucająca niż zazwyczaj, w niczym nie przypominał mężczyzny, którego na samym początku starał się przed nią grać… Grać? A może on faktycznie taki jest dla osób, które kocha? Ale czy ktoś taki może szczerze kogoś kochać? Może jej nie zauważy, nie pozna…
- Panienka Elyn. Jak miło. Jak tam porwanie? Bo chyba zostałem okłamany. Nie lubię jak się mnie okłamuje – odezwał się do niej niemal drwiącym tonem
Nie było wątpliwości, był tutaj ze względu na nią, ścigał ją albo doniósł mu ktoś… karczmarz? W pierwszej chwili miała ochotę rzucić się na brzuchatego mężczyznę, nie dość, że oszust to jeszcze donosiciel! Wstała tak gwałtownie, że jej krzesło przewróciło się z łoskotem na podłogę, czuła, jak z jej twarzy odpływa cała krew, była blada, okropnie blada… Nabrała powietrza w usta, by coś powiedzieć, zacząć wrzeszczeć, żeby dał sobie spokój, szedł w cholerę, widząc jednak jego złośliwy uśmiech pomyślała tylko o ojcu, niemal widziała jak siedzi na przesłuchaniu, niemal…
Widzę, że pobladłaś… Za miesiąc masz być w domu
Wiedziała, że nie ma wyjścia, że jeśli odmówi może być źle, bardzo źle, czasami trzeba potrafić wybrać mniejsze zło, cóż, cierpienie jednej osoby to tragedia, ale lepiej by doświadczyła jej ona niż wszyscy inni: matka, ojciec…oni… Omiotła oczami towarzystwo przy stoliku. Dlaczego tak się nimi przejmowała? Przecież byli dla niej prawie zupełnie obcy… Czuła na sobie ich spojrzenie, nie wiedzieli co się dzieje, ani kim jest ten mężczyzna, cóż, może nawet lepiej, wiedza czasami drogo kosztuje…
- Jak mniemam panienka wam nie wyjawiła swego celu podróży? Tego, że jej ręka została mi obiecana…
Szlag!” Tylko jedno słowo przebiegło jej przez myśl, była wściekła, nie, nie wściekła, opanowała ją istna furia, miała ochotę złapać cokolwiek i rzucić tym w parszywą gębę tego sukinkota.
- Kiedyś sobie krzywdę zrobi, zaprawdę- Otto pokiwał głową
Ja ci zrobię krzywdę, będziesz błagał żebym cię dobiła” cisnęło jej się na usta, jednak nie mogła wydobyć z siebie słowa
- Czy chcesz się może teraz przyłączyć kochanie do mnie? Przestać udawać, że ratujesz świat tylko zachować się odpowiedzialnie i skończyć te dziecinne wygłupy?
Miała ochotę podejść i napluć mu w twarz, poczuła jak po jej policzkach płyną łzy, łzy złości. „Może to najlepsze wyjście, zakończyć to wszystko i przestać pakować niewinnych ludzi w jej kłopoty?” ruszyła krok do przodu, jednak poczuła, że ktoś ją obejmuje, był to Varian, który wyprowadził ją na zewnątrz.

Odetchnęła głęboko kilka razy, by opanować targające nią emocje, zacząć wreszcie trzeźwo myśleć, było jej głupio, że towarzysze musieli być świadkami całego zajścia
- Przepraszam was bardzo - powiedziała cicho wycierając wilgotne oczy - I dziękuję - zwróciła się do Variana - Chyba najlepszym wyjściem będzie teraz wyruszenie w dalszą drogę...Nie ma sensu spędzać kolejnej nocy w tej karczmie, poza tym trzeba jak najszybciej dostarczyć list.
Zobaczyła, że towarzysze kiwają głowami
- Pójdę po swoje rzeczy, wy załatwcie, co macie do załatwienia, spotkamy się za piętnaście minut
Weszła do karczmy tylnym wejściem, niemal wbiegła po schodach starając się nie patrzeć dookoła z obawy, że Otto i jego „przyjaciele” jeszcze tam są, że ją zauważą, zabrała wszysto, co do niej należało i szybko zeszła na dół widząc jednak karczmarza zatrzymała się
- Jeśli się dowiem, że to ty mu doniosłeś… - mówiła przez zaciśnięte zęby, w jej oczach było widać złość – Jeśli się dowiem… - złapała niemal za rękojeść miecza, lecz szybko opanowała furię i wybiegła na zewnątrz przez tyły gospody.
 
Erissa jest offline  
Stary 26-01-2011, 22:36   #32
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Ruszyliście wszyscy na szlak. Najpierw milczeliście, później nieco wróciły wam humory. Postoje nie były męczące, a i do miasta było blisko. Wiedzieliście, że teraz już z górki i w końcu dotarliście na popołudnie do Altdorfu.

W mieście było pełno ludzi, śpieszyli się w różne miejsca. Miejsca takie jak targ, żeby kupić sprawunki, albo do karczmy pójść się napić albo na wieczorne nabożeństwo. No i w tym całym tłumie byliście wy. Wszystko wydawało się takie duże, a wy, mali, ludzie się przekrzykiwali, śpieszyli... Ruszyliście wolno przed siebie i szliście główną brukowaną ulicą. To była stolica prowincji, główna droga prowadziła zapewne do pałacu Imperatora ale też i do dzielnicy w której byłby jakiś arcykapłan Sigmara. Szyliście na tyle długo, a droga była na tyle powolna, że gdy na niebie zaświeciły pierwsze gwiazdy, wy dotarliście w zachodzącym słońcu pod katedrę.


Robiła na was wrażenie, czuło się przepych ze środka i surowość z zewnątrz, strzeliste, wysoki wieże dopełniały wygląd budynku. Co się dziwić - stolica Imperium. Przed wami były przepastne, zdobione misternie kamieniem drzwi. Rzeźby przedstawiały kometę o dwóch ogonach, młot i sceny z życia Sigmara, gdy stąpał w śród śmiertelnych. Weszliście do środka.

W środku znajdowało się wielu kapłanów, ludzi zwykłych takich jak wy i co ciekawe wielu inkwizytorów. Czarne płaszcze, bez wątpienia. Zaczepiliście jakiegoś sędziwego kapłana z przepastną księgą, którą taszczył. Elyn nieśmiało powiedziała:
- My mamy list...ważny...z Wolfenburga- - wtrącił się też Hans
- Tak od Feliksa, dla kogoś tutaj mieliśmy dostarczyć i nagroda miała być.
Kapłan spojrzał się na was i pociągnął nosem. Pokiwał tylko głową.
- Chodzi wam o Hansa Getteroinga, zwierzchnika Czarnych Płaszczy... za mną proszę...

Radzi albo i nie ruszyliście za wiernym sługą Sigmara w kierunku najwyższej rangą osoby w całej inkwizycji i jej hierarchii. Mijaliście kolejne drzwi, szliście na górę zapewne na jedną z tych wież. Gdy dotarliście kapłan drżącą ręką zapukał i dało się słyszeć krótkie i ostre wejść. Drzwi odchyliły się ze skrzypnięciem wskazując iż drzwi dawno nie widziały smaru.
- Tak?- Rzekła osoba za biurkiem. Całe pomieszczenie było ciemne, a jedyne źródło światła to były świece. Osoba, która na was spojrzała była dość niemiłej powierzchowności. Coś sprawiało, że na sam jej widok chciało się uciekać.
- Mamy list... miała być nagroda, Feliks, Wolfenburg - Tyle wspólnie wydukaliście. Facet wstał od biurka i wziął od was list i zaczął czytać. Po kilku minutach spojrzał się na was i przemówił:
-[i] Gratuluję, oddaliście nieocenione przysługi nam i Sigmarowi i będziecie za to wynagrodzeni... Ponad to w tradycji Czarnych Płaszczy jest, iż dostawcy wiadomości zostają zaproszeni do naszej organizacji. Zatem macie pięć minut do namysłu i albo wracacie skądeś cie przybyli albo zostajecie na szkolenie. Wybór należy do was. Tak czy inaczej dostaniecie nagrodę...

Koniec
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172