Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-03-2011, 11:00   #51
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
– Ciekawym, jak daleko przed nami są – powiedział Hugo, patrząc na kołek trzymany przez krasnoluda. – Wyraźnie się śpieszą.
Odwrócił się, słysząc kobiecy krzyk. Przez głowę przemknęły mu najgorsze myśli – atmosfera lasu musiała dać mu się we znaki. Ale choć dziewczyna, zdawało się, zniknęła, mogła być gdzieś w krzakach albo dalej na ścieżce.
– Trzeba to sprawdzić – stwierdził. – Tylko nie rozdzielajmy się.

Sam ruszył przodem, mając, co prawda, nadzieję, że krasnolud mu pomoże, bowiem zdecydowanie lepiej orientował się w ciemnościach. Ostatecznie jednak nie znaleźli ani śladu dziewczyny.
– Ruszamy dalej – zarządził Wesser, choć czuł przy tym wyrzuty sumienia. – I niech wszyscy uważają.

Chwilę później wyszedł na przód, do krasnoluda, i schylił się, żeby mu coś powiedzieć. Brodacz zdecydowanie nie był najprzyjemniejszym kompanem, ale oczy miał cały czas otwarte, więc Hugo szepnął do niego znacząco:
Może być, że ci, których ścigamy, nie są wcale daleko od nas. Wydajesz się dobrze orientować, więc zważ na to. Może dojrzysz kogoś w pobliżu.

Niedługo potem dotarli do polany. Hugo poczuł głód i przeklął się w duchu za to, że nie sądząc, aby ta wyprawa zajęła dużo czasu, nie wziął bagażu ani prowiantu. Miał jedynie bukłak z wodą, z którego wypił duży łyk. Podczas, gdy inni się posilali, on zastanowił się, dokąd zaprowadziły ich znalezione wskazówki. Wydawało się, że ta polana stanowiła koniec drogi – minęli też już wszystkie rozwidlenia. Czegokolwiek szukali, to musiało być tutaj. Ale pochodnie się wypalały, a w ciemności na pewno niczego nie znajdą.

– Powinniśmy chyba rozpalić niewielkie ognisko – powiedział do grupy. – Trzeba zebrać jakieś drewno, ale nie oddalajcie się od siebie. Najlepiej zróbcie to w grupie, a ja się tutaj rozejrzę. Ktoś chce mi towarzyszyć?
 
Yzurmir jest offline  
Stary 13-03-2011, 11:18   #52
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jonas szedł spokojnie, cały czas pykając fajkę i bacznie obserwując drogę i swoich towarzyszy. Jako że znał się na tropieniu, o czym na razie nie informował nikogo, próbował sprawdzać czy rzeczywiście idą dobrym tropem.

Zniknięcie kobiety troszkę go zaniepokoiło, jednak uśmiechnął się w duchu sam do siebie, gdyż stwierdził że w takim razie będzie więcej do podziału na mniej osób. Jednak sam sposób w jaki znikła sprawiło iż baczniej obserwował teren dookoła nich i to co ich otacza. Kuszę cały czas trzymał w pogotowiu, tak samo i jak miecz który w każdej chwili mógł wyciągnąć.

Chłód.. Nie podobało mu się to. Spojrzał na wyznawców Młotodzierżcy i miał nadzieję, że gdyby Chaos się pojawił będą umieli stawić mu czoła. Słyszał kiedyś legendy o duchach, czy innych mrocznych lecz nie wierzył w nie. Nie wierzył w nic czego nie doświadczył.

Wyjął manierkę z gorzałą i podszedł do krasnoluda i rzekł:

- Chcesz łyka, może nie za mocne ale dobre – i sam się napił
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-03-2011, 18:29   #53
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
- Dzięki ci Sigmarze... - Wyszeptał Herman gdy jego towarzysz wskazał dobrą drogę. Potem powtórzył te słowa gdy krasnolud odkrył pułapkę. Widać bogowie im sprzyjali. Gdy zniknęła kobieta Grundstein zorientował się, że może jednak nie wszystkim. Próbował przypomnieć sobie jak to wyglądało. Dlaczego nikt tego nie zauważył? Nie miała pochodni, potem wyszła za okrąg światła... Mrok ją pochłonął... Czyżby w tym lesie rzeczywiście mieszkały siły chaosu? Bo jak inaczej wyjaśnić brak śladów? Herman nie zdążył zastanowić się nad tym pytaniem, bo dotarli do polany, a on sam poczuł głód. Usiadł na jakiejś kłodzie i zaczął wyjmować jedzenie. Krojąc chleb obserwował grupę. Hugo zaproponował rozpalenie ogniska

- Światło rozświetli mrok. - Rzucił sentencjonalnie. - Ogień albo odstraszy coś co żyje w tym lesie, albo to przyciągnie... - Wziął kęs chleba. - Pochodnie i tak niedługo się wypalą, a po ciemku to chyba tylko wy, krasnoludzie widzicie - skinął głową w kierunku Skalfraga. - Trzeba zaryzykować jakbyśmy chcieli tu zostać na dłuższą chwilę. - Stwierdził ostatecznie po czym zjadł resztkę ukrojonej kromki chleba.
- Też chętnie się rozejrzę. Wolę wiedzieć gdzie się zatrzymuje. - Zwrócił się do Hugona wstając. Zanim zarzucił torbę na ramię dobył z niej jeszcze pęto kiełbasy. - Chcesz trochę?

Hermna zaczął uważnie obserwować otoczenie. Miał złe przeczucia co do tego lasu. W końcu chaos czaił się wszędzie...
 
__________________
"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta. " - George Orwell

Ostatnio edytowane przez seto : 13-03-2011 o 18:31.
seto jest offline  
Stary 13-03-2011, 22:14   #54
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Kiedy wszyscy się posilali, Revan bacznie obserwował otoczenie.Po pewnym czasie i on poczuł się głodny, więc wyjął kilka racji i zjadł je w kilka chwil.

Zniknięcie Kayi zaniepokoiło go. Ale nie dawał tego po sobie poznać. Inni chyba też nie, ale nie wierzył, by byli aż tak bezduszni. Coś ich ściga. A dziewczyna sama się od nich nie chciała odłączyć.

Czekał, aż wszyscy skończą i będą mogli znowu wyruszyć.
 
Revan jest offline  
Stary 13-03-2011, 23:03   #55
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Hugo zaproponował rozpalenie ognia. Tak też uczynił. Blask płomieni rozświetlił polankę, a mrok ustąpił. Wszystkich was ogarnęło uczucie ulgi, jakby ktoś zdjął z waszych barków spory ciężar. Rozejrzeliście się po okolicy, ale ścieżka skończyła się na dobre. Nie było innych dróg niż tak, którą przyszliście. Nie dostrzegliście też żadnych nowych śladów. Trop się urwał w momencie, w którym piaszczysta ścieżka przeszła w ściółkę polany. Ogarnęło was zmęczenie. Jedynym sensownym wyjściem było poczekanie do rana, może w świetle dnia dostrzeżecie nowe wskazówki. Zwłaszcza, że im dalej oddalaliście się od ognia, tym bardziej mrok starał się was pochłonąć. Zresztą, z tego, na ile się orientowaliście do świtu pozostało zaledwie parę godzin. Uznaliście, że jest to dobry moment na odpoczynek. Zabraliście się za jedzenie prowiantu (zmiany naniesione w komentarzach, założyłem, że każdy z was je, jeżeli nie deklaruje się, że pości ^^, Herman jedną z racji odstąpił Hugonowi). Nazbieraliście drewna na opał i ustaliliście półtoragodzinne warty.

Do pierwszej zmiany zgłosił się Gregor, a do drugiej Heinrich. Nie było potrzeby wystawiania trzeciej warty, bowiem koniec drugiej zmiany miał zbiec się ze świtem. Ogarnęło was zmęczenie i posnęliście.

Nad ranem zbudził was hałas:
-Ktoś tu jest! Wstawajcie! – rozpoznaliście krzyk Heinricha. Zerwaliście się na równe nogi i zaczęliście nerwowo rozglądać się dookoła.
-Widziałem coś, jakiś ruch, jakby ktoś przemknął między drzewami!- nerwowo dodał Heinrich.

Z jego ostatnim słowem zbiegł się w czasie głośny i przeciągły krzyk, który dobiegł do was zza drzew.
-Aaani kroku! Rzuućcie broń! Coście za jeeedni!- nie znaliście tego głosu. Wszyscy zwróciliście twarze w kierunku źródła dźwięku. W odległości około 10 metrów od was dostrzegliście trzech łuczników mierzących do was z broni. Nie wyglądali groźnie, a ten, który mówił sprawiał wrażenie fajtłapy.




-Nie wierzę, jak te pokraki mogły się podkraść tak, blisko, kiedy ja pełniłem straż!- krzyknął Heinrich podirytowany. –Ani mi się śni słuchać tych bandytów, mamy przecież przewagę. Nie bójcie się, Sigmar czuwa nad nami!- Heinrich szybkim ruchem dobył swój młot bojowy i rzucił się z okrzykiem w stronę łuczników.

Nie zdążył zrobić kroku, kiedy dało się słyszeć świst rozdzierający powietrze. W jednej chwili dwie strzały ugodziły go w pierś, a trzy kolejne w plecy, jedna trafiła go w bok. Heinrich wypuścił młot z rąk, zatoczył się dookoła robiąc niemal piruet na jednej nodze, wywrócił oczami do góry a z jego ust trysnęła krew. Upadł tam gdzie stał i wyzionął ducha.

Trzej łucznicy nawet nie poruszyli się, to nie oni wypuścili śmiertelne strzały.
-Nooo to jak robaaaczki! Rzucacie broń, czyy chcecie poootańczyć z nami?- zapytał ponownie łucznik.
 
Mortarel jest offline  
Stary 14-03-2011, 20:10   #56
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Uch, wredna gorzała - Skalfkrag aż się skrzywił po pociągnięciu solidnego łyka z manierki Jonasa. Powąchał znajdującą się w środku ciecz i na jego twarzy zagościł wyraz błogości. Popatrzył na Jonasa i nie czekając na przyzwolenie pociągnął drugi raz. - Na drugą nogę, coby nie kuleć... Ścierwo mocne!

Mimo iż krasnolud optował za dalszym pościgiem, większość postawiła na odpoczynek. Chociażby do świtu. I tak wiele czasu nie pozostało, pochodnie zaczynały przygasać, a zwój jakim się posiłkowali milczał w sprawie dalszej wędrówki. Nie było wyjścia, trzeba się było zatrzymać na biwak.

Skalfkrag znalazł sobie przyjemne miejsce przy ogniu, pod głowę podłożył plecak, zzuł buty, zupełnie ignorując wrogie spojrzenia towarzyszy i ich wymowne pociąganie nosami, po czym otulił się kocem i zasnął niemal natychmiast. Taki nawyk wyuczony podczas najemniczego żywota, gdy trzeba było korzystać z każdej chwili odpoczynku i nie wiedziało się, kiedy trzeba będzie wstać.

Z głębokiego snu wyrwały go krzyki wartownika, którym był Heinrich. Skalfkrag w momencie był całkowicie przytomny, kolejna pozostałość po niedawnej przeszłości. W ręce trzymał nadziak i rozglądał się na boki. „No i co się drzesz, pajacu? Twoje wrzaski głupawe jeszcze kogo innego ściągną... A któż to?”
Trzech łuczników, którzy pojawili się między drzewami, nie stanowiło według krasnoluda poważniejszego zagrożenia. Podobną opinię musiał mieć Heinrich, który rzucił się na nich z wzniesionym do ataku młotem. Strasznie się pomylił, gdyż po chwili leżał martwy, a z jego zwłok wystawało kila pierzastych szypów. „Na brodę Grungniego, to mogłem być ja!”

Padł rozkaz rzucenia broni. Skalfkrag posłusznie upuścił na ziemię nadziak, a sam usiadł na kocu.
- Spokojnie, amici! - krzyknął. - Nie wiem kimżeście są, ale wrogich zamiarów nie mamy. Atak tego głupca, co leży teraz pokłuty na ziemi, potraktujcie jako żart. Grupą podróżnych jesteśmy. Zgubiliśmy się w tym przeklętym lasku! Do Bogenhafen zmierzamy, drogę może znacie?
 
xeper jest offline  
Stary 14-03-2011, 22:21   #57
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Wesser podziękował i wziął kiełbasę od Hermana Grundsteina. Czuł się nieco głupio, jedząc cudzy posiłek, więc postanowił się wytłumaczyć.
– Zostawiłem torbę w gospodzie i tak wyszło. Oddam ci, jak tylko wrócimy. – Rozejrzał się dokoła. – Ten las wydaje mi się niepokojący, choć może tylko tak mi się zdaje... Zastanawiam się, gdzie miały nas te instrukcje doprowadzić. Tutaj najwidoczniej nic nie ma. Trochę trawy, drzewa...

Mężczyzna westchnął i usiadł na ziemi. Widać będą musieli poczekać do świtu. Tymczasem pomógł jeszcze przy zbieraniu drewna i rozpalaniu ognia. Wkrótce ogrzewał się przy płomieniu, obserwując twarze towarzyszy, ale głównie patrząc tylko przed siebie. Czuł się w tej chwili zagubiony – mroki puszczy zdawały się złowrogie, los dziewczyny tajemniczy, a on sam nie czuł się pewnie w dzikim terenie. Postanowił, że będzie czuwać przez resztę nocy wraz z wartownikami, ale okazało się, iż nie dał rady. Po prostu zamknął oczy, żeby dać im odpocząć, a następną rzeczą, jaka do niego dotarła, był okrzyk Heinricha.

Zaskoczony i zmieszany tym, że uległ tak błahej słabości, Hugo natychmiast zerwał się na nogi, chwytając swój młot.
Gdzie to widziałeś? – spytał akolitę głosem tak opanowanym, jak tylko mógł, ale zanim jeszcze skończył, zauważył łuczników. Zmarszczył brwi, a potem jeszcze bardziej, gdy sigmaryta zaczął krzyczeć w złości. – Może... – zdołał zacząć, lecz w tym momencie strzały przeszyły Heinricha, który martwy padł na ziemię.

Wesser stał jak wryty. Poczuł przypływ adrenaliny, ale nie ważył się nic zrobić. W głowie miał zamęt – kim byli ci ludzie? czy to ci, których szukali? czego chcą? Uderzył też w niego nagły zgon akolity, choć przecież widywał już śmierć wcześniej wiele razy. Chciał jakoś zareagować, ale pomyślał, że zgranie jest ważniejsze od indywidualnych strategii. Choć kpiarska taktyka krasnoluda nie wydawała mu się odpowiednia, nie zrobił nic, żeby mu utrudnić wprowadzenie jej w życie. Zamiast tego obserwował otoczenie, chcąc zorientować się w położeniu łuczników – to kluczowa sprawa. Z pewnością byli otoczeni, ale strzelcy prawdopodobnie są ukryci w zaroślach. Interesowała go ich liczba i pozycja. Jednak spoglądał jedynie ukradkiem, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Opuścił broń, choć ociągał się z odrzuceniem jej. Zamierzał zrobić to dopiero, gdy nie będzie miał wyjścia – wszyscy inni się poddadzą albo napastnicy zaczną naprawdę przyciskać.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 16-03-2011, 14:43   #58
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
-Nie ma problemu. Kto ma nieść pomoc jednemu człowiekowi jak nie drugi człowiek? Co do tej okolicy to też wydaje mi się to dziwne, ale przynajmniej możemy odpocząć.

Herman dokończył posiłek, zzuł buty podłożył torbę pod głowę i nakrył się płaszczem. Obok siebie położył korbacz.

- Co się tu dzie... - Gdy Grundstein się ocknął zobaczył jak Heinrich pada martwy. Zerwał się na równe nogi i złapał korbacz. Uważał że słowa krasnoluda się zbyt łagodne.
- Właśnie zabiliście duchownego. Ta zbrodnia nie zostanie wam zapomniana, a gdybyśmy byli w bardziej cywilizowanym miejscu to zostałaby też zapewne szybko ukarana. Co do naszej tożsamości to chyba sytuacja wymagałaby raczej podania waszej. Wszak to nie my zakradamy się do obcych sobie ludzi niczym jacyś zbójcy i to nie my zabijamy duchownych. - Spokojny głos Hermana wyraźnie kontrastował z ogniem który tlił się w jego oczach. Obserwatorzy mieli wrażenie, że mężczyzna za chwilę wybuchnie złością. Tak się jednak nie stało. Upuścił tylko korbacz i powiedział:
- Mój kompan prawdę mówi. - wskazał khazada - A wy kim jesteście?

Mężczyźnie udało się opanować. Miał dziwne wrażenie, że inni poszukiwacze przygód nie wybaczyliby mu gdyby spróbował atakować, albo sprowokował atak. Oczywiście o ile przeżyliby walkę. Herman wyszedł jednak z założenia, że co się odwlecze to nie uciecze.
 
__________________
"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta. " - George Orwell

Ostatnio edytowane przez seto : 16-03-2011 o 16:18.
seto jest offline  
Stary 20-03-2011, 15:41   #59
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Gregor usiadł na ziemi. Niedawne zniknięcie ich towarzyszki wytrąciło go z równowagi, ale nie na tyle żeby nie czuł głodu. Wyciągnął z plecaka kawałek wędzonki i suchary. Jadł niespiesznie długo przeżuwając. Wiedział że targany niepokojem nie zaśnie, więc zgłosił się na pierwszą wartę. Gdy się wszyscy pospali Gregor rozsiadł się przy ognisku, ale gdy do jego nozdrzy doleciał zalatujący pleśnią odór dawno nie zmienianych onuc, szybko przemieścił się z dala od krasnoluda. Noc minęła mu szybko na rozmyślaniach i cichej lecz szczerej modlitwie żeby ich towarzyszce nie stała się krzywda. Choć nie miał na to zbyt wielkich nadziei. Gdy nadszedł czas obudził Heinricha i położył się. Ku swojemu zdziwieniu zasnął gdy tylko owinął się kocem.

Obudziły go wściekłe krzyki Heinricha. Podczas jego tyrady szybko naciągnął buty. Właśnie wstawał gdy jego towarzysz padł przeszyty strzałami. Nie było wątpliwości że akolita jest martwy. Gregor pobladł. Słysząc wezwanie do rzucenia broni nawet nie schylił się po kij. Wyglądało na to że nawet najmniejszy ruch może sprowokować salwę. ”Po cholerę ci to było? Szarżować na łuczników? Głupiec, po trzykroć głupiec, ale nie zasługiwał na śmierć.” Gregor spojrzał na strzały sterczące z ciała. Widział już takie, naszpikowane nimi były ciała zbrojnych w miejscu zasadzki.
- Znaleźliśmy porywaczy. Strzały są takie same jak na miejscu zasadzki. - nie mówił głośno, tak tylko, żeby usłyszeli go jego towarzysze. - Nie sądzę żeby puścili nas żywcem, zbyt łatwo przychodzi im zabijanie, ale jeśli będziemy walczyli wystrzelają nas. Trzeba ich przekonać że nasze zniknięcie przysporzy im więcej kłopotów niż zysku. Tylko za cholerę nie wiem jak. Ile macie pieniędzy i na ile cenicie życie? - nawet w tej sytuacji nie potrafił się powstrzymać.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 20-03-2011, 19:04   #60
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jonas również zabrał się do zbierania drzewa oraz przygotowania sobie miejsca spoczynku. Zasnął choć gdy druga warta nadeszła, wstał bez problemów. Rankiem obudził go hałas. Odruchowo sięgnął po kuszę. Namierzył pierwszego z łuczników. Palec spokojnie spoczywał na spuście. Nawet nie drgnął gdy któryś z jego towarzyszy zginął. Niechętnie położył broń na ziemie, spokojnie wypatrując „prawdziwych strzelców”. Nie odezwał się słowem, bowiem i tak wiedzial że to nic nie zmieni. Czuł że cały się gotuje, że każdy jego mięsień jest napięty a wargi ma mocno zaciśnięte.
Czuł się jak dziecko małe, złapane na kradzieży. Taki głupi błąd, taka fuszerka. Szlag by to trafił. Zaczął się rozglądać ostrożnie, a ręką odgarnął poły płaszcza tak by miał możliwość szybkiego sięgnięcia po miecz. Kuszę położył tak, że jeśli dałby nura na ziemię mógłby chwycić ją łatwo, przeturlać się na jedno kolano i wystrzelić. Wszystko pięknie, jednak położy przy dużej dawce szczęścia jednego, a łuczników jest więcej.

Spokojnie czekał na rozwój wypadków..

"Kurwa mać.. głupi Sigmarita..musiał się wychylić ale na Bogów kim Ci debile są... Porywacze.. to by wyjaśniało.. ciekawe czego chcą... jeśli chcieli by nas zabić nawet by z nami nie rozmawiali..
Krasnolud widać ma jaja... ale lepiej milczeć... może się ujawnią wszyscy.. najlepiej by podeszli.. łuk w zwarciu na niewiele się przyda..
Skurwysyny... szkoda że mają przewagę..chętnie bym z nimi zatańczył..."

Dziesiątki myśli przewijało się w głowie łowcy.. Wolał jednak głupio się uśmiechać...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172